A tam nie przesadzaj, patrz jakiego cyca masz teraz na pół strony jak wchodzisz w wątek.
Wizualia oceniam tak: https://youtu.be/PVbtP2oLII4?si=qBBdT0AacT3JGqTn (Edit. Ok, test wstawiania filmów z YT wypadł pozytywnie)
Design zapożyczony od tych wszystkich futurebeatów i innych waszych mniejszych portali, na które mało kto wchodził (między innymi też przez wygląd). Ciężko będzie się odnaleźć w tej bezkafelkowej bieli, chyba czas stać się mężczyzną i w końcu włączyć ten ciemny motyw. Te zwężone forum na komputerze wygląda tragicznie, jakbym cofnął się do GOLa sprzed 15 lat. Chyba przejdę się po stary monitor 4:3 dla klimatu.
Profil:
-Sekcja ostatnio oglądane na samej górze totalnie zbędna. Tym bardziej, że nadal jest zbugowana i pokazuje mi gierki, które przeglądałem ostatnio w dniu zakładania konta (w sumie nazwa adekwatna, oglądane jako ostatnie hehe). Wcześniej była na samym dole, więc miałem to gdzieś, ale teraz nie wygląda to dobrze.
-Smuteczek, że nie mogę przejrzeć daty swojej oceny. Nieraz w ten sposób przypominałem sobie, kiedy daną grę ogrywałem. Jedynie po swoich recenzjach będę mógł teraz to rozpoznać. Poza tym mam nadzieję, że to przejdzie jeszcze ewolucję i będzie można przejrzeć wszystkie swoje oceny i recenzje, a nie tylko te ostatnie. Bo jak to ma wyglądać tak jak z naszymi komentarzami, że po iluś tam wpisach przepadają one w odmętach internetu, to ja dziękuję za takie zmiany.
-Usunięcie oceny również by się przydało albo chociaż przeniesienie jej na inną platformę, bo kilka razy klikło się nie w tą platformę co trzeba.
Aczkolwiek do nowej encyklopedii i systemu ocen nie mam zarzutów. W końcu można posortować gry na podstawie daty premiery. No i pomysł żeby poszerzyć listę ekspertów o zwykłych userów świetny. Myślałem, że w kwestii ocenowej rewolucji te oceny wywalicie jako pierwsze, bo wcześniej chyba nikt nie wiedział jak dostać się do tego wiernego grona opinii ojców redaktorów. Ale takie zmiany to ja rozumiem.
Ale ten pomysł z łapkami dosyć ryzykowny.
Teraz to bardziej powinno się wyzywać od polskich onuc. Bo ruscy pewnie sami są w szoku jak łatwo łyknęliśmy ich przekaz. Oni już nie muszą nic robić, przecież sami główni rywale ostatnich wyborów prezydenckich byli zgodni w temacie benefitów dla Ukraińców, już samo to pokazuje jakie nastroje panują w naszym "tolerancyjnym" narodzie. Także wątek mocno spóźniony, krytyka Ukraińców jest znów w modzie.
Chociaż wspominki o Lwowie dawno nie czytałem, także tutaj oryginalność na plus. Aczkolwiek nie wiem czy przygarnianie terenu z kolejnymi milionami Ukraińców tylko po to by pojechać sobie na wakacje ma wiele sensu.
Z tej okazji pragnę po raz kolejny przypomnieć, że historia amerykańskich żołnierzy z Brothers in arms nadal nie ma swojego zakończenia. Aczkolwiek po ostatnich odpałach Randy'ego mój entuzjazm spadł do zera i nawet na przecenie bym tego nie tknął.
Wystarczy, że przestaniesz dostarczać dzieci i już jesteśmy w dupie. Zresztą już widać w Polsce pierwsze efekty tego strajku.
A więc to są te nowe zmiany na forum, skoro my już jesteśmy za starzy na internetowe poddymianie, to sami redaktorzy wzięli sprawy we własne ręce.
Ja jako zwykły Polak o zwykłej polskiej mentalności powiem tyle, że żaden obcy nie bedzie mnie tu GOLa obrażał. Tylko ja i inni użytkownicy mogą to robić, a nie jakieś kiszczaki. Także w tej wojnie jestem neutralny, ale jednak #muremzawilkiem.
Tym bardziej, że ta ludologowa patusiarnia rzeczywiście parę razy robiła syf na naszym forum. Niestety ta wojenka nie przyniesie dużej korzyści dla was, radykalni mają lepszą siłę przebicia. A syf znowu będziecie musieli sprzątać. Ale co uzbieracie na klikach to wasze... i jego też...
Też bym uznał, że 17, ale tu nie będę zbyt obiektywny, bo zbiegło mi się to z powrotem do "giernej współczesności", kiedy to po latach siedzenia na starym kompie zdecydowałem się na PS4 i wtedy każda gra uruchomiona na tym cacku wydawała mi się skokiem do zupełnie innej epoki. A że FIFA była w zestawie z konsolą, to wiadomo, że źle nie mogę jej wspominać. Chociaż coś w sobie musiała mieć, bo taka FIFA 18 była dla mnie totalnym ściekiem, choć to tylko rok różnicy. Gry w obronie nie ogarniałem, kontynuacja trybu fabularnego tragiczna, tylko mundialowy dodatek dobrze wspominam.
Największe wyzwanie sprawiała FIFA 12 (zawsze byłem spokojnym graczem, ale tutaj to nieraz po straconej bramce w myślach rzucałem monitorem przez okno hehe) i pod względem realizmu chyba to właśnie ona najbliżej zbliżyła się do perfekcji. Naprawdę tyle wyjątkowych bramek udawało się tam strzelić, że musiałem kasować pliki z powtórkami, bo nie chciały już mi się mieścić. Nieraz ją nienawidziłem, ale po latach doceniam. Tym bardziej, że nadal jest jedyną grą, w której przekroczyłem 1000 godzin. Im jestem starszy, tym ten wynik jest coraz bardziej nieosiągalny przy jakiejkolwiek grze.
Za to te bardziej starożytne to inna para kaloszy. MŚ 2006 i FIFA 09 na PCetach to były identyczne gry (ah ta ówczesna nienawiść do komputerów) i już wtedy wyglądały dosyć archaicznie... ale klimat był nieziemski. Wygrywanie mistrzostw świata grając San Marino, możliwość tworzenia własnego zespołu, minieventy wyświetlane na laptopie w karierze menedżerskiej, a to wszystko ze świetnym soundtrackiem w tle. Magia, której współczesne FIFY nigdy nie osiągną.
W każdym razie nie da się ocenić, która była najlepsza. Emeryci powiedzą, że FIFA skończyła się na mundialu '98 i od tego czasu wypuszczają tą samą grę, tylko numerek dodają. Za to moje pokolenie patrzy z sentymentem na edycje z poprzedniej dekady. Ja się przyłączam do tej drugiej grupy.
Gracze, kiedy dowiadują się, że istnieją na świecie ludzie, którzy nie lubią grać w gry-->
Miło, że użytkownikom bez wykupionego premium umożliwiliście przejrzeć recenzję gry premium.
Lubię motorsport, aczkolwiek tematyka Rajdu Dakar nie jest w moim obszarze zainteresowań. Myślałem, że po tej grze się to zmieni, ale jakoś nie czułem entuzjazmu i klimatu tego wydarzenia przy ściganiu. Chociaż pewnie lepiej się nie dało odwzorować tego rajdu, skoro już na łatwym poziomie niektóre trasy potrafią rzucić wyzwanie, a co dopiero dojechanie do mety na tych wyższych poziomach. No i możemy konkurować z prawdziwymi zawodnikami, to zawsze daje nutkę autentyzmu do gatunku gier na podstawie sportu. Także w jakiś tam sposób wyróżnia się ta gra na tle innych rajdówek.
Akurat wrzesień i początek października jeszcze nie są złe. Wieczorek z dnia na dzień robi się coraz szybszy, a mimo to temperatury nie są takie niskie, a w pojedyncze dni potrafią nawet skoczyć do wartości "wakacyjnych", także wychodzenie z domu nadal potrafi sprawić przyjemność, wystarczy tylko lepiej się odziać.
Z depresjami poczekajmy do listopada jak przez następne pół roku świat zewnętrzny będzie wyglądał dzień w dzień tak samo. Chociaż sam za bardzo nie skorzystałem z tegorocznego lata, także chętnie poczekałbym z tym zimnem jeszcze z parę tygodni.
Dlatego obchodzony jest kilka dni później, dzięki temu mam trochę większe szanse, że przetrwam go nienaruszony.
Nieee, żadnego usuwania konta. Początkowym celem mojej obecności tutaj było typowo odkrywanie i ocenianie gier i póki będę w coś grał, to nadal będę starał się tu pojawiać. Co prawda staram się te oceny zapisywać też gdzie indziej na wypadek gdyby rzeczywiście cała stronka padła, ale ani myślę się anonimizować. Poza tym gdzie indziej mógłbym się chwalić swoimi screenami:-P
A z tym rankingiem to sam nie jestem pewien. Kiedyś to sobie liczyłem i brakuje mi paru punktów, ale miałem kilka miesięcy absencji na samym początku gdy skończyły mi się gry do oceniania, więc wtedy mi się nie nabiły. Nigdy też nie dostałem maila od naczelnych naczelników, że przekroczyłem granice "grzechu", także prawdopodobnie nadal jestem czysty.
Ostatnio w modzie są wątki rocznicowe typu "18 lat na GOLu", także ja również chętnie dołączę się do tej tradycji świętowania. Oczywiście muszę to zrobić w innej formie, bo do takiego jubileuszu jeszcze muszę "trochę" poczekać. Ale w końcu nastała okazja, otóż dziesiątego dnia miesiąca, po tylu latach giereczkowej dyskusji, doczekałem się trzycyfrowej rangi przy profilu. Do forumowego emeryta nadal mi daleko, aczkolwiek można poczuć się staro.
Bo jeszcze całkiem niedawno przy pierwszych logowaniach nie mogłem ogarnąć jak to możliwe, że na gierkowym forum (w tamtym czasie temat nadal głównie dla młodych) większość forumowiczów to jakieś dorosłe prezesy z rankingami ponad 100 i 150. Jeszcze punkty nabijają się tylko raz na miesiąc, i to oczywiście pod warunkiem, że nie wkurzysz panów adminów, inaczej ci zabiorą. A najgorzej jak się z takim doświadczonym użytkownikiem pokłóciłeś, od razu było wiadome, że jako "juniorek" jesteś na przegranej pozycji. Dlatego tak bardzo lubiałem patrzeć jak ta liczba przy profilu rośnie.
Ranking rósł, rósł, i tak oto wbiła się setka. Mało porównując do innych, ale poświętuję sobie, bo nie wiadomo czy dociągnę do kolejnych jubileuszy. Niby tylko 10 lat, ale internet bardzo się zmienił od tego czasu. Coraz więcej frustracji, a coraz mniej radości w tym wszystkim. A następne lata nie wyglądają jakby się to miało zmienić. Ale dla paru wątków nadal warto tu wchodzić. I takich wątków nadal życzyć temu forum.
Czas zmienić stopień z Prymasa na Kardynała hehe.
No to chyba dobrze, że nie pada argument, że to wina gierek/filmów/muzyki itp.
Zresztą czego innego mają się czepiać, skoro już nawet na tym portalu i forum jest więcej o polityce niż o gierkach, a i tak mamy tu dużo bardziej ogarniętych userów niż w innych miejscach. Obecny internet to ściek, a fala nienawiści z niego przechodzi już na normalne życie, o czym przekonał się niedawno znany już na całym świecie Amerykus. I takich zamachów będzie coraz więcej. I przez to jesteśmy na dobrej drodze do ograniczeń i zakazów. Możemy sobie wzajemnie podziękować, bo sami sobie to zrobiliśmy.
No i teraz wszyscy będą wiedzieli, że mam nie wysprzątane i że nadal nie wyremontowałem tego obiecanego dachu.
Ktoś potrafi wytłumaczyć co się tu stanęło?
Gęstochowa przestał tworzyć swój content.
Najszybszy wyścig F1 w historii - 1 godzina i 13 minut. To pewnie dlatego serwery elevena nie wytrzymały.
Szkoda, że dominacja McLarena przyszła w czasie gdy mają tak bezpłciowych kierowców. Już widzę te teamordersowe kombinacje za czasów Raikkonena czy Alonso.
Skoro był Rammstein, no to każdy teledysk Petera Gabriela: https://youtu.be/PBAl9cchQac?si=c9WrV5nm5DRvOY-i
Aczkolwiek numer 1 zawsze będzie miał u mnie Land of Confusion https://youtu.be/TlBIa8z_Mts?si=Coem9v2roG8aTQ43
W grach również można trafić na kampanię prezydencką.
Potwierdzam, tyle razy przejeżdżało się przez tą "bramę" Kotliny Kłodzkiej, a nigdy nie miało się czasu (albo pogody) by zapoznać się z Bardem bliżej. Też nadrobiłem te zaległości i nie żałuję, szlaki i w szczególności widok na miasto ze skarpy przekozackie.
Nie no, od razu widać, że Pan Kaczor rzeczywiście się tym interesował, nie czuć sztuczności w jego przekazie. A przy okazji mógł być tym opisanym przeze mnie dziadkiem, którego nikt z nas nie miał (choć mój grał w pasjansa, także to już było coś).
A te anegdoty z politykami świetne. Dzisiaj taka rywalizacja w trakcie kampanii byłaby nie do pomyślenia.
Pamiętam jedynie, że byłem w dosyć dużym szoku jak trafiłem pewnego razu na ten film na YT. Cały czas obijały mi się o uszy historie jak to gry w tamtych czasach były spychane do podziemi, a telewizja starała się je przedstawić w samych negatywach. Tymczasem nagle pokazuje mi się archiwalny materiał gdzie zasłużony aktor odgrywa rolę superdziadka, z którym wieczorem po pomocy na gospodarstwie siadasz przy jednym komputerze i ogrywasz hirołsy albo cywilizację. Takie recenzje mógłbym oglądać po dziś, a zwłaszcza teraz kiedy nawet content gierkowy został zawirusowany przez tematy polityczne.
Szkoda, że nie było więcej takich programów, mity o szkodliwości gier upadłyby dużo szybciej.
"Pierwotna" wersja będzie miała za chwilę już ze 100 lat, także twórcy musieliby się naprawdę postarać, by odtworzyć oryginał.
A tak coś przeczuwałem, że jakieś pokazy się szykują, bo wczoraj dość nietypowe manewry odwalali nad podpoznańskim niebem. Ale że to będą te sławne radomskie, które już 2 razy kończyły się z "wielkim hukiem". Jeszcze kilka edycji i będą musieli postawić tam osobny cmentarz dla lotników poległych w tym miejscu. Już wcześniej te pokazy kojarzyły mi się z pamiętnymi wypadkami sprzed parunastu lat, coś czuję, że po dzisiejszym dniu Radom pożegna się z tym wydarzeniem.
To nie jest generalnie zła gra, bo druga część stoi na tych samych udanych schematach co część pierwsza. Problem w tym, że zimowy Nowy Jork z jedynki był czymś fenomenalnym, światem, o którym gracze pamiętają po dziś dzień. I naprawdę nie wiem w jakiej scenerii twórcy musieliby osadzić sequele The Division żeby przebić dokonanie pierwowzoru. Skąpany w promieniach słońca Waszyngton był udanym pomysłem..., ale nie oszukujmy się, nie ma podjazdu do tego, co widzieliśmy w pierwszej części. Choć oczywiście wielka pochwała dla twórców za kolejne świetnie odwzorowane miasto.
Fabularnie dużo gorzej (chociaż nadal się zastanawiam, czy tu była jakakolwiek fabuła), a warstwa strzelankowa bez zmian, bez coopa szybko się wynudzisz. Ale przynajmniej się nie wkurzysz gdy co aktualizację ktoś inny ma problemy techniczne, ale to już jest standard w grach Ubisoftu.
Ja bym się bał, główny bohater pierwszej części również sprzedał swoją Mafię i marnie skończył.
Naga broń (8.5) - Frank Drebin byłby dumny z syna. Odrzucenie pomysłów oryginalnych twórców i MacFarlane jako producent sprawili, że obawy miałem duże, że dostaniemy jakiś NaTed Gun z kloacznym humorem w jego stylu. Tymczasem typ humoru wręcz niesamowicie zbliżony do oryginału (przy scenie z bałwanem czułem jakby to była 4 część z Lesliem nakręcona 30 lat temu), a w dodatku idealnie skrojony pod Nessona. Cel osiągnęli, już raczej nie sięgnę po te jego taśmowo kręcone niskobudżetowe akcyjniaki. Już wcześniej ciężko było to oglądać na poważnie, a od teraz jeszcze będę miał przed oczami sceny jak wyrywa komuś łapy albo dostaje nagle kubek z kawą.
Nie obrażę się, jeśli to będzie zalążek nowej trylogii. Odrodzenie tego typu komedii w tych smutnych czasach byłby czymś pięknym, zwłaszcza jeśli będą to robić w takim stylu jak tutaj (nowy Straszny film będzie miał wysoko postawioną poprzeczkę). Zresztą Liam już dostał angaż w jakiejś kolejnej komedii, może chłop na starość odpuści te odbieranie nieznanych numerów od randomowych terrorystów i spełni się w zupełnie innej roli.
Odszukałem i odkurzyłem z płytowych czeluści lat 2000. nie będąc świadomym, że w ogóle mam taką grę w kolekcji. I niestety niewiedza to jednak błogosławieństwo. Lepiej żyło mi się bez tej wiedzy. Strzelanie drewno, a nasi koledzy są zbyt nieprzewidywalni żeby im zaufać (pokaz mocy ówczesnej sztucznej inteligencji, ta dzisiejsza mogłaby się od niej uczyć). Amunicji zbierać się nie da więc w połowie misji możemy być w czarnej d... Somalii.
Plusik za dobrze dobraną muzyczkę do tej padaki oraz za próbę zrobienia z tych kanciastych kształtów czegoś na wzór afrykańskiego konfliktu. A, i wychylać się można, tu rzeczywiście byłem w szoku jak to zobaczyłem.
Dokładnie, przecież ludzie odznaczeni orderami też tak piłkę ogarniają.
https://wiadomosci.onet.pl/kraj/prezes-pzpn-bawil-sie-z-politykami-pis-redakcja-pokazala-dowod-nagranie/l1hndem
No ja nie podzielam entuzjazmu. Już widać, że będzie nasrane fanservicem, żeby zaznajomiony widz co chwilę mógł mieć reakcje jak DiCaprio oglądającego siebie w Pewnego razu w Hollywood. Zresztą w pierwszym sezonie też tak wyglądało, falloutowe klimaty prima sort, ale niczego więcej ze serialu już nie pamiętam.
Co tym bardziej niepokoi, bo New Vegas miał świetną historię i przydałoby się godnie rozszerzyć to "uniwersum", także tym razem sam klimat już nie wystarczy do sukcesu. A przegrać fabularną batalię z gierką to jednak trochę wstyd.
Koniec już tego lata, czas powoli szykować się na Wszystkich Świętych.
Mam wrażenie, że co roku mi się one zmieniają, aczkolwiek priorytetem od wielu lat jest Australia. No i przez te wszystkie drugowojenne tematy zawsze ciągnęło mnie do Normandii.
Warta zainteresowania. O ile filmy drogi są powszechnie znane, tak gatunek "gier drogi" jest rzadziej spotykany, a zwłaszcza gdy mówimy o nieliniowych grach fabularnych. Idealna dla graczy lubujących się w klimatach amerykańskich bezdroży lat 90. W dodatku klimat ten jest wzmacniany graficzną stylistyką nawiązującą do świetnego Firewatcha. Aczkolwiek o ile Firewatcha bardzo szanuję, tak tą grę zaliczyłbym bardziej do kategorii ciekawostek.
Zacznijmy od tego, że nasze grywalne postacie są tłem dla toczącej się historii. To spotykani podczas podróży bohaterowie są tymi ważniejszymi. Nasi nastolatkowie nie mają nakreślonej żadnej historii, stąd też nie odczuwałem większej motywacji by podążać w kierunku owianego sławą muru. Tym bardziej w późniejszej fazie rozgrywki kiedy się okazuje, że w sumie wystarczy przed granicą spytać miłego sprzedawcę co i jak warto zrobić. A nawet jak mi się przekroczenie muru nie powiodło, to spokojnie, zaraz przecież weźmiemy pod stery następnego młodego.
Napięta sytuacja w kraju mogłaby motywować do tych ucieczek, ale w sumie o Petrii również za dużo dowiedzieć się nie możemy. Ot, jest sobie przywódca Tyrak, jest sobie telewizyjna propagandzistka Sonya i był sobie kiedyś zamach, który nim nie był (już chyba wiem na którym kraju wzorowali się twórcy). I że są tłumnie uciekający nastolatkowie, których jak złapią to wysyłają do kopalń. Ale dlaczego akurat oni uciekają, a nie inne grupy? Gospodarczo jest padaka i to jest jakaś forma strajku, czy po prostu młodym gniewnym się zaczęło nudzić i chcą łyknąć trochę adrenaliny próbując ominąć ruch obrony granic? Na ten temat gra nic nie mówi.
Główni bohaterowie są bardzo nierówni. Możemy mieć do czynienia ze spoko tirowcem albo młodym komputerowcem, ale możemy też spotkać dwóch fajnozłodziei, wspominaną propagandzistkę, która musi nas wkurzyć w każdej scence (a co zabawne, w jednej z ważniejszych scen próbuje nieudolnie pokazać swoją ludzką twarz) oraz niestabilnego taksówkarza, który został tu dodany chyba tylko po to, żeby nie było aż tak łatwo. Zazębienie się w końcówce tych postaci było mocno na siłę, ale przynajmniej oddzielili ich historię od tych bardziej normalnych bohaterów.
Zresztą zakończenia również nie są mocną stroną tej gry. Kolejna gra, która jest reklamowana jako ta, gdzie każdy dialog jest ważny, a koniec końców zakończenie różni się tylko detalami. Wiele wątków zostaje niedopowiedzianych, choćby Zoe i jej dokumenty, które wręcz powinny namieszać w zakończeniu, a dziwnym trafem twórcy zapomnieli o ich istnieniu.
Dla samej podróży i przygody Road 96 jest rzeczywiście unikalnym doświadczeniem. Gra celnie reaguje na nasze dalsze zachowania, przez co mamy wrażenie, że cała otoczka fabularna dostosowuje się do nas, a każda podróż wydaje się być wyjątkowa. Oczywiście zdarzały się małe wpadki wytrącające z tego przeżycia, na przykład młody Alex, który był kilkadziesiąt km od granicy, by parę dni później podczas nowej podróży spotkał nas po zupełnie drugiej stronie mapy, ale wiadome, że przy proceduralnej formule gry takie sytuacje będą się zdarzały. Niestety fabularnie jest słabo, a szkoda, bo temat ucieczki z rządzonego autorytarnie kraju miał duży potencjał.
Co to za pytanie. Jak mi nie jest potrzebny to na cholerę ma to działać i prąd zużywać. Żeby się uruchomił 5 sekund szybciej? Z samochodami też tak robią, że ich nie gaszą żeby o parę sekund szybciej wyjechać z domu?
Słusznie, ten serial był jednym z tych co ukształtował poczucie humoru tradycyjnych polskich wujów, niech następne pokolenia nie będą nim skrzywdzone.
Uff, jak dobrze, że Karol Nawrocki był niezależnym kandydatem obywatelskim niezwiązanym z żadnym obozem politycznym. Autorytaryzm nam na najbliższe 10 lat nie grozi.
Niestety takie wesela i trunki tam podawane sprawiają, że na następny dzień jamy ustne uczestników wyglądają mniej więcej tak:
Sezon weselny jeszcze trwa.
Dokładnie, tam afera jest o drogi dojazdowe, a nie o sam market. No ale nie dziwię się mediom, że starają się to przemilczeć, mieszkańcy strajkują, bo najbardziej wiejski sklep wprowadza się do największej wsi w Polsce, przecież to jest idealny materiał na kliki.
I w tej sytuacji plusik dla Warszawsioków. Ja naprawdę szanuję Dino, bo to naprawdę świetne miejsce, które nie sra mi reklamami, że zakupy robię tu, albo nie drukuje dissów na konkurencję na pół paragonu, ale w temacie parkingów i dróg zatrzymali się w okolicach dwudziestolecia międzywojennego. Też się wybudowali na niewielkim skrawku terenu niedaleko mnie, ale po takie większe zakupy muszę jechać już gdzie indziej, bo do tego mojego dino samochodem nie da się wjechać. A jeszcze potem na tym samym parkingu paczkomat postawili, jakby tam odbywały się egzaminy na prawo jazdy to każdy by je oblewał.
Microsoft Flight Simulator, wzorowane na wszystkich lokacjach na naszej planecie, już nie do pobicia hehe.
Ale z tych fabularnych to na pewno wspomniane powyżej Zaginięcie Ethana Cartera, dużo pracy włożyli w pokazanie realnych miejsc. I nie wiem kto z twórców wpadł na pomysł by umieścić akcję w Stanach, to mogła być świetna reklama Dolnego Śląska.
Wszelkie drugowojenne strzelanki z początków lat 2000, głównie COD 1 i 2, a w szczególności trylogia Brothers in Arms, gdzie w dodatkach po ukończeniu gry można było zobaczyć współczesne oraz historyczne zdjęcia lokacji ukazanych w grze, nawet tych mało znaczących.
No i oczywiście w Kingdom Comie również można znaleźć realne miejscówki. Swego czasu były nasz ojciec redaktor U.V zrobił sobie wycieczkę po lokacjach z pierwszej części KC:D i wrzucał na swoim twitterze zdjęcia rzeczywistych lokacji.
Jak na przedstawiciela władzy "ustawkodawczej", który jeszcze pół roku temu był dostawcą sprzętu AGD i nie uważał nic, to przemówienie rzeczywiście świetne. Znaczy i tak trochę takie Duda v. 2.0, ale nie wymagajmy za dużo od polskich prezydentów.
To bardziej moda wśród youtuberów, którzy zarabiają dzięki takiemu graniu. U zwykłych graczy jeszcze nie zauważyłem żeby było ciśnienie na jak najszybsze przechodzenie gry. Mam wrażenie, że jest właśnie odwrotnie, niektórzy przechodzą je specjalnie dłużej żeby potem na steamie pokazywało, że ma się tych godzin dużo.
Chłop chciał tylko uratować swoje patrzałki żeby lepiej widzieć, a niechcący sprawił, że cała forumowa śmietanka po 20 latach przejrzała na oczy.
Przynajmniej dzięki tym zagadkowym śmierciom już wiem skąd wzięła się teoria "martwego" internetu.
https://www.filmweb.pl/news/"Straszny+film+6"%3A+data+premiery+ujawniona.+Bracia+Wayans+wracają+z+kolejną+parodią+horrorów-159099
No jakimś dziwnym trafem powstaje. Widocznie twórcy powiedzieli dość i mają zamiar zakończyć okres wielkiej smuty jaki panuje w tym gatunku.
Do życia ma powrócić też straszny film i to z twórcami pierwszych części także jest to dobry prognostyk.
Nie znam nikogo komu by się tam nie spodobało. Chyba tylko kierowcom autokarów, którzy muszą wozić turystów po tutejszych wąskich, krętych i dziurawych drogach tworzonych jeszcze za Prusaka, ale i one powoli się zmieniają na lepsze (legendarna "autostrada" sudecka z Dusznik do Międzylesia już nie wymaga do przejazdu auta terenowego i kompletu zapasowych kół).
Muzeum motoryzacji w Oławie - naprawdę zacna kolekcja. Brakowało takiego miejsca w naszym kraju. Oczywiście to nie pierwsze takie muzeum u nas, ale wiele z nich to po prostu kilka samochodów na krzyż, a tu kolekcja jest niczym jak na retro motor show w Poznaniu. Poza tym samochody to tylko dodatek, twórca placówki to fanatyk staroci i PRL-u więc przy okazji możemy zobaczyć powaloną kolekcję gadżetów z tego okresu, chyba również największą w kraju. Brzmi jak muzeum typowe dla dziadków w kryzysie wieku średniego, ale wiele atrakcji jest interaktywnych, więc dzieciaki również się tu świetnie bawią. Pokażcie mi inne miejsce, gdzie można pobawić się silnikiem Malucha albo... pograć w starego Mortala na automacie.
Przy okazji tysięcznej już chyba wizyty na Dolnym Śląsku była okazja zobaczyć środek pałacu w Kamieńcu Ząbkowickim, ale że przybysze z obu zaborów rozkradli wszystko co tylko mogli, to te prace remontowe potrwają jeszcze wiele lat.
No i ciekawie było też zobaczyć Kłodzko, w którym w końcu można było zobaczyć turystów odwiedzających nie tylko twierdzę, ale i też samo miasto. Podobnie w niedalekim Lądku i w Stroniu. Oczywiście nie trzeba mówić skąd takie nagłe zainteresowanie. Nazwijmy to po prostu turystyka remontowa.
No tak średnio zachwyca, emocje podobne jak w Avatarze od Ubisoftu. Ładne komputerowe widoczki, tyle, przynajmniej będzie czym nacieszyć oko. Choć ja już jestem zmęczony tymi filmami gdzie jest więcej sztucznego obrazu niż tego realnego. Na dwójkę ludzie czekali, bo oczekiwanie na nią było memicznie długie. Poza tym efekty rzeczywiście robiły robotę i po jej premierze pierwsza część nie wygląda już tak dobrze jak kiedyś. Ale żeby te zainteresowanie powtórzyć, trójka musiałaby zachwycić pod kątem fabularnym, w co mocno wątpię.
Wszystko przez pierwszy sektor, kraksa na Eau Rogue i Raidilion już na suchym torze jest proszeniem się o kłopoty, a co dopiero przy zerowej widoczności. Ostatnie śmiertelne wypadki w F2 i F3 miały miejsce właśnie w tej partii toru, więc nie dziwna jest ta nadmierna ostrożność. Jakby coś poważnego się stało, to nagle kibice by srali, że kto ich wypuszczał w takich warunkach, a szczególnie ci nowi kibice co nie kojarzą dawnych ulewnych wyścigów.
Pan niania to był jeden z ulubionych filmów TVNu na niedzielne popołudnia w latach 2000.
Nawet w parodii z Leslie Nielsenem raz się pojawił. Szklanką po łapkach z tego co pamiętam.
Łoł, wystarczyło kilka wpisów żebym stał się silniczkiem. Toż to chyba nieoficjalny rekord tego wątku, warte odnotowania. Nie żebym był dumny, bo staram się opluwać każdy rodzaj fanatyzmu, ale zawsze to jakieś osiągnięcie hehe. Ok, pobawię się tym razem w silniczka, choć jest to mało przyszłościowy zawód.
1. Jeśli uznajemy, że ta bardziej skryta propaganda jest gorsza od prostolinijnej znanej z dawnej TVP, to tak, obecne TVP jest tubą propagandową. Ale w takiej sytuacji to samo można powiedzieć o kanale zero, który również ma dużo łagodniejszy przekaz dotyczący pewnej strony politycznej, o czym pisałem wcześniej. Różnica jest taka, że te medium jest prywatne i teoretycznie może tak robić, oczywiście jeśli trzyma się moralnych zasad.
2. Sorry, ale Mazura nie wybronisz. O jego chłopskich analizach napisano już zbyt wiele. Ja do teraz pamiętam początek filmu na temat raportu dotyczącego prac komisji Macierewicza zaczął słowami "chj, dupa i kamieni kupa". Czekam aż jakiś polityk obecnej opozycji go tak mocno wkurzy jak ten zapomniany już raporcik, że będzie musiał przeklinać na wizji, ale chyba się nie doczekam. Duda coś ostatnio o wieszaniu mówił i miałem nadzieję, że w końcu nastąpi ten moment, ale ten był podjarany, że prezydent przeżywa drugą młodość. Braun też wyciągnął potężne działa, ale to też nie zadziałało.
3. Nawet nie wiem jakie Stano ma poglądy. Z dziennikarskiego punktu widzenia to bardzo dobrze, z drugiej jednak strony to typowy biznesmen, jak mu się przestanie to opłacać, to bez problemu te poglądy zmieni.
4. Ale o którego ruskiego propagandystę teraz chodzi? Bo wymieniłem dwóch. Z jednym wywiad był przeprowadzony, bo liczna grupa jego wyborców ogląda ten kanał i Stanowskiemu mocno ucierpiałyby finanse gdyby pan reżyser polonista został wyproszony. Bo tak jak pisałem, oglądalność ważna rzecz. Panowie się pośmiali jak to w uśmiechniętej Polsce powinno być i wszyscy zadowoleni. Drugi był planktonem, o którym nie było wiadomo nic i nic nie szkodziło go skompromitować na oczach całego kraju, oglądalność była, jedna osoba smutna, pora na CSa. W zamian powstał materiał o nim, który w sumie przepadł bez echa i dupska nie urwał. Zwykły research jego kanału, jedynie wyprawa do Włocławka i wywiad z jego czarnym sąsiadem, też politykiem, była czymś wartym odnotowania.
Maciaka nawet nie mam zamiaru bronić. Bawi mnie tylko sytuacja, że jeden rusek może sobie gadać ile wlezie, a ten mniej znany już nie, choć wszyscy mieli mieć prawo do wypowiedzenia się. Nieładnie tak dyskryminować plankton polityczny, to przecież standardy tej znienawidzonej telewizji publicznej.
5. Różnorodność twórców to rzeczywiście kolejna zaleta tego tworu. Powinni być jednak dużo lepiej pokazani, bo giną w zalewie bekowego contentu głównego duetu.
Tyle ode mnie. Nie masz po co mnie i nas przekonywać o genialności tego tworu, bo genialny to on nie jest. Jest nowatorski, dlatego się przyjął. Ale wychwalanie go pod niebiosa nie ma sensu, bo to tylko potwierdzenie tego, że kanał zero ma już swoich fanatyków, a to prosta droga do stania się zwykłą telewizją przeznaczoną do wyborców określonej partii i strony politycznej. A wiem, że niektórych konfederatów boli, że wyborcy PO i PiSu mają swoje własne media, a oni nie mają.
Rzeczywiście przez ostatnie miesiące, szczególnie podczas kampanii, zero potrafiło pokazać się lepiej od topowych kanałów informacyjnych. Choćby idea długich wywiadów z kandydatami, które ukazywały więcej od politycznego fame MMA zwanych debatami. To takie rzeczy powinny znajdować się w publicznej tv, a nie tej prywatnej.
Co nie znaczy, że wykonuje lepszą misję od TVP, no chyba że w temacie podprogowego przekazu. A Mazurek i Stanowski to duet idealny w tym temacie. Przykład złego i dobrego policjanta. Pierwszy z nich z byle jakiego gówna robi aferę jakby państwo miało się zaraz rozpaść. Jakiś bieda minister powie dupa i potężne zesrańsko w filmie, że łolaboga jak tak można. Oczywiście gdy przychodzi powiedzieć coś złego o opozycji to cisza. A Braun fajnego contentu akurat niedawno dostarczył. Dowiedziałem się tyle, że łon po prostu tak ma, poza tym wolność słowa.
Stano na tle chłopskiego rozumu rzeczywiście brzmi obiektywnie, ale przekaz również ma proprawicowy. Widać to było w jego wywiadach prezydenckich. Zamysł świetny, ale wykonanie uważam za słabe. Mentzen sobie gotuje jajówę, podczas gdy Zandberg musi przez godzinę odpowiadać na zaczepki "zrób pan ze mnie lewaka". Z Braunem pogadamy sobie 4 godziny, zrobimy sobie afterka, przybijemy żółwika, ale już Maciaka wywalimy po pierwszym pytaniu, mimo że każdy kandydat miał prawo przyjść i pokazać się w kanale.
Oczywiście sekcja komentarzy zalana botami typu grunwald1410, które pod filmem o Braunie pokazały się ze swojej prawdziwej strony. Stano nic z tym nie zrobi, bo to generuje kliki, a słupki oglądalności zawsze były dla niego ważne. Już za czasów kanału sportowego prowadził wywiady z osobami, które ze sportem nie miały nic wspólnego, bo dawało mu to rekordy oglądalności na tle innych materiałów swojej ekipy z kanału.
Zwykła stronnicza telewizja jak każda inna. Różnica jest taka, że działa w internecie, a jej przekaz jest luźny, przez co sprawia wrażenie tej niezależnej i świetnie trafia do młodych. Podczas wyborów miałem duże nadzieje, że naprawdę czeka nas coś dużego i świeżego, ale to jest ten sam medialny stronniczy ściek tylko podany w nowoczesnej formie.
A tam banieczka, po prostu takie czasy, że do każdej informacji trzeba podchodzić z niebywałą ostrożnością niezależnie od jej pochodzenia. Nie moja wina, że kanał Stanowskiego nieraz odwalał syf, a jego głównym kompanem jest Mazurek, z którego beczunia była już za czasów RMFu. Dlatego przed nabiciem wyświetleń jednak warto by było wiedzieć coś więcej niż to, że film jest "ciekawy". Legendarny wywiad z Maciakiem też był ciekawy, co nie znaczy, że był warty oglądania.
A jeszcze wczoraj się śmiał, że po co mieć opinię skoro można przepisać jakiegoś KODowca, po czym sam wrzuca wywiad ze swojego ulubionego kanału i jedyne czego można się dowiedzieć, to to, że jest ciekawy.
Zresztą to nie pierwszy raz, że wrzucany tutaj filmik z kanału zero obarczony jest komentarzem "fajny" albo "ciekawy". Wszystko takie fajne i ciekawe na tym kanale. Ale niczego więcej się nie dowiesz, musisz obejrzeć.
Nadal wiele elementów jest do poprawy, ale ta część Metra jest bardziej odważna i bliższa ideału niż poprzednie dwie części. Korytarzowość 2033 i Last Light mocno jednak męczyła, w końcówce miałem uczucie typu "fajne, ale mogłoby się już kończyć". Tutaj etapy korytarzowe nadal istnieją, ale są przeplatane etapami w otwartej przestrzeni i w pociągu, przez co absolutnie nie czułem znużenia. Spędziłem w Exodusie tyle samo godzin co w dwóch poprzednich częściach razem wziętych, a mimo tego uważam, że gra zbyt szybko się skończyła.
Podobnie jest z naszymi towarzyszami. W poprzednich częściach były głównie tłem dla dalszej rozgrywki, tutaj bohaterowie w końcu mają swoją historię i swoje cele. Nie jest to może poziom Rockstara i innych wielkich studiów, bo nie wszystkie rozmowy naszych podróżnych są ciekawe, ale nie wyobrażam sobie tej jazdy pociągiem z postaciami napisanymi tak jak w poprzednich Metrach. Co zabawne, w ogóle nie przeszkadzał mi niemy główny bohater. Poprzednie dwie części już na tyle mnie do niego przyzwyczaiły, że dużo bardziej czułbym się nieswojo gdyby nagle w tej części nauczył się mówić. Jest parę momentów, w których postacie aż wymuszają by Artem się odezwał, ale w poprzednich częściach również takie momenty bywały.
System moralności też został ulepszony. Nadal jest dosyć skomplikowany, ale tu przynajmniej jest czarno na białym wyjaśnione dlaczego masz smutne albo wesołe zakończenie, a nie jak w tamtych grach gdzie zakończenie zależało od miliona mało ważnych czynności.
Fabularnie chyba też wyszło najlepiej z całej trylogii. Dwójka miała świetny początek, ale nie potrafiła tego utrzymać w końcówce. Tutaj początek długo się rozkręca, ale za to od czasu porwania pociągu mamy do czynienia z czymś wyjątkowym... tylko te ostatnie scenki jakieś takie nacechowane hollywoodzkim patosem w cyrylickim wydaniu i to niezależnie od zakończenia.
Poziomy trudności oraz etapy są świetnie zaprojektowane. Gra nie prowadzi za rączkę, jedyną podpowiedzią dla nas jest kompas, a mimo to nie miałem żadnych problemów z odnalezieniem się w danych miejscach. Graficznie również jest wspaniale, choć porównując z paroma grami wydanymi w tym samym okresie, to mógłbym się przyczepić do paru lokacji.
Technicznie za to jest średnio. Glitche i inne techniczne babole potrafiły spowodować, że grę trzeba było wczytać od nowa, a do tutejszego autozapisu nie miałem dużego zaufania. Nieraz zapisywał mi grę w złych momentach (albo i nie robił tego wcale), nie mówiąc już o licznych okienkach mówiących o uszkodzonych zapisach.
I choć w niektórych momentach rzeczywiście byłem Exodusem zawiedziony, to jednak bardzo bym chciał by wielcy twórcy brali przykład z tej gry i nie bali się tworzyć odważnych sequeli lub nowych produkcji. Wiem, że była ona robiona na podstawie książki, ale i tak wyjście tej serii na powierzchnię musiało być czymś ryzykownym patrząc na to, że główną zaletą poprzednich części był niesamowity klimat moskiewskich podziemi. Koniec końców gra się udała i nie straciła na klimacie. Czekamy więc na to, co przyniesie nam kolejna część, bo pewnie znów będzie to coś wyjątkowego.
Nie wiem o jaką ilość pieniędzy się rozchodzi, ale tenisiści akurat biedni nie są. Niejeden polski kopacz pewnie by chciał taką wygraną przygarnąć, nie mówiąc już o innych kobietach uprawiających sport.
Bo tacy jesteśmy, skoro sam pan premier już na starcie skreślił i zlekceważył kandydata na prezydenta swojego głównego przeciwnika, przez co przewalił praktycznie wygrany mecz, to i zwykli kibice mogli się pomylić co do Igi.
Braun jako narrator rozgrywki to strzał w dziesiątkę. Widać, że gra będzie typowo pod youtuberów, ale demko daje nadzieję, że reszta również się będzie dobrze bawić. Humor nie licząc cringowego etapu z wójtem naprawdę celny i trafiony, pytanie tylko jak szybko do dnia premiery się zdezaktualizuje.
Nad walkami warto by było popracować, bo po tych paru turach już zaczynały nużyć.
A to ja również całkiem niedawno o tym Radzyniu się dowiedziałem. Aczkolwiek zamków krzyżackich na tych terenach jest tak dużo, że niezbyt mnie interesował ten temat. Tym bardziej, że ja średnio gustuję w zamkach.
Dlatego dla takich jak ja zrobili w Chełmnie mały park miniatur takich krzyżackich zamków, niestety zbyt mocno pochłonęły mnie te stare uliczki i tylko zza ogrodzenia mogłem je zobaczyć.
Grudziądz i Chełmno to naprawdę złote i urokliwe miasta, już jakiś czas temu miałem je na liście odwiedzin i w sumie nie wiem dlaczego tak długo zwlekałem. Oba miasta bardzo przyjazne do takich odwiedzin, klimatyczne miejscowe uliczki, a wzgórze zamkowe z przekozackim widokiem na Grudziądz i dolinę Wisły zupełnie darmowe.
No i po drodze można zahaczyć o zamek krzyżacki w Radzyniu Chełmińskim, który w rzeczywistości wygląda na o wiele większy niż na internetowych zdjątkach. Na szczycie obu wież bardzo ciasno, także widoku z tego miejsca nie każdy doświadczy.
Przy okazji jaka promocja do filmu o F1, Nico z wyglądu najbardziej podobny do Pitta.
Długo by nie pograł. Od 2009 jeździli tylko na slickach, a przez tą szparę na zębach Karolak pasuje tylko do opon z rowkami.
Siarzewski nie pasuje do współczesnego internetu. Teraz dramy w necie kreują boty, na które nie da się nawet dobrze pokłócić, bo argumenty w dyskusjach są pisane przez AI. Nikogo by już nie obchodziły życiowe poharnasiowe rozterki Siary, nawet Gęstochowa razem ze swoją zwęgloną kiełbasą z grilla ucichł i przestał być w modzie.
A tutaj statystyczny mieszkaniec Ziemi Kłodzkiej we wrześniu ubiegłego roku.
dafton żałosny człowieku.
A few moments later:
Szacunek ... obecnie młodzi ludzie mają wyjebane totalnie na te wartości
Sequel w pewnych elementach lepszy od pierwszej części.
Z pewnością lepiej wypada historia, od początku stawiają przed nami bojowe zadanie i nasza podróż ma swój określony cel. W M2033 często zapominałem co ja tak naprawdę robię i bardziej czułem się tam jak turysta zwiedzający postapokaliptyczne moskiewskie metro. Tutaj mamy świetny i często zaskakujący wątek o naturze politycznej i naprawdę można się w niego wciągnąć. Więcej jest też miejscówek i momentów godnych zapamiętania. Wenecja oraz przedstawienie teatralne na pewno zostaną na długie lata w pamięci.
Z drugiej jednak strony sequel oceniam identycznie jak część pierwszą. Nie ukrywam, że wszechobecna liniowość i oskryptowanie mocno ogranicza świat tej gry. Aż chciałoby się rozkoszować tym ponurym brudnym klimatem, a niestety nie zawsze jest to nam dane. Co prawda ta część i tak daje nam większą wolność w rozgrywce niż poprzedniczka, aczkolwiek pod koniec gry ta korytarzowość mocno potrafi zmęczyć. Dlatego też można uznać, że Metro Last Light sprawia lepsze wrażenie, ale nie naprawia negatywów pierwowzoru.
Polskie kino naprawdę nie ma na siebie pomysłu skoro wzięli się za polską wersję Rambo. Z mordy podobny do Lindy, także obsada zacna.
Czyli 3-godzinna nuda z pięknymi widoczkami i muzyką. I pewnie nowy aktor znowu będzie grał Bonda z depresją. Jakoś nie widzę tego nowego otwarcia.
Sławosz, zawracaj, te twoje badania nie mają sensu. Chłop tak odleciał, że na Marsa już Polacy mogą lecieć.
Jedni byli tumanami z angielskiego, drudzy z geografii. Sąsiad z zachodu znany? Latem południowy i północny zachód Polski to dosłownie kolonia niemiecka z gigantycznymi napisami ZIMMER FREI na budynkach. Dużo tych przybyszów to niemieckie dziadki z NRD, powodzenia w dogadaniu się z nimi po angielsku.
W niektórych szkołach na zachodzie, głównie przy granicy, to właśnie niemiecki jest tym podstawowym językiem. I nieraz znajomi stamtąd mi potwierdzali, że bardzo im się ta umiejętność przydała, praktycznie nie muszą się martwić o robotę, bo tam biorą każdego, kto potrafi się w tym języku dogadać.
A to czy jest sens uczenia się drugiego języka przez 3 lata by za pół roku o nim zapomnieć to już inny temat. Ale znajomość niemieckiego ma dla Polaków z zachodu akurat bardzo dużo sensu.
Ja właśnie ostatnio poczułem moc fizycznego nośnika, kiedy odkopałem parę płytek starego techno i trance'u do samochodu i naprawdę wiele z nich wpadło w ucho. Potem siadłem do komputera i musiałem się nieźle nagłowić by znaleźć je w przestrzeni internetowej. Niektórych z nich w ogóle nie znalazłem, albo nie było ich na spotifajach i jutubach.
Ale nowych płyt raczej nigdy w życiu, nie mam na czym tego słuchać. Wiem, jak padnie internet to będę udupiony, ale o ile płyty z grami i filmami jeszcze jakoś nostalgicznie szanuję (choć już od paru lat żadnej nie kupiłem), to streaming w muzyce jest zbyt wygodny.
Siedzą w smarkfonie - źle
Bawią się - źle
A wskaźniczek urodzeń zanurza się w otchłani coraz bardziej. Oczywiście wina polityków, bo oni są wszystkiemu winni (a najbardziej Adrian hehe).
Ściany na tych nowych jednorodzinnych osiedlach potrafią być tak cienkie, że z drugiego końca można usłyszeć pierdnięcie sąsiada, także i tak podziwiam, że o takich konfliktach nie słyszy się tak często. Kto tu jest winny nie wiem, aczkolwiek hasło "nowy sąsiad" brzmi mocno na jego niekorzyść.
Cieszy mnie, że wśród zalewu tiktokowych krótkich filmików twórcy coraz częściej tworzą takie długie i rozbudowane materiały. Fajnie, że i wy również się do tego dokładacie.
Przykładowy wynik z drugiej tury z poznańskich domów studenckich. Drugi najwyższy procentowy wynik na Rafała w całym mieście zaraz po areszcie śledczym. W pierwszej turze w tym samym miejscu ponad 50%(!) głosów poszło na Zandberga, Biejat była na trzecim, a Trzaskowski nawet nie załapał się na podium.
Pewnie wina Adriana na na na na...
Zmieńcie nazwę wątku na Lewica to jednak stan umysłu, po ostatnich tygodniach będzie lepiej pasować od zasadz... wyrywania chwastów.
Nowa część historii świata przeszła bez echa także nie nastawiałbym się na nie wiadomo co. Ja raczej podziękuję, w parodiach jestem bardziej team Abrahams & bracia Zucher. Aczkolwiek podziwiam, że w takim wieku nadal chce mu się rozweselać publikę. Mi by się nie chciało, tym bardziej, że już nakręcono sequel kosmicznych jaj w postaci najnowszej trylogii gwiezdnych wojen.
Widocznie nie chcą żeby nasze forum było zawalone wątkami typu: Pyrkon - problem ze skanowaniem biletu
Po prostu mało kto tutaj tak ochoczo zachęca do kupna premium, także byłem ciekawy dlaczego i ja mam dokładać się do tego interesu. Bo Youtube to nie netflix, sam z siebie nic nie tworzy, to twórcy utrzymują to miejsce. Na razie jego pozycja jest niezagrożona, ale jeśli twórcy uznają, że czas "zmienić platformę, wziąć kredyt", bo YT za dużo odwala, to nagle się okaże, że oni tak tylko żartowali z tymi reklamami.
Inaczej też ludzie by patrzeli, gdyby YT premium istniał od samego początku. To właśnie dzięki prostocie i darmowości YT urósł do takiej potęgi i nie można dziwić się ludziom, że krzywo patrzą na takie praktyki. Wielu tak na to patrzy, skoro przez 20 lat bez moich złotówek dali radę, to i teraz nie dadzą?
Moje ulubione kanały już same w sobie reklamują jakieś gówna od swoich sponsorów, także reklam mi pod dostatek. Jak content jest dobry to nie przewijam takiej reklamy, tyle wystarczy.
To ja też chętnie poruszę patyczkiem i się spytam dlaczego każesz opłacać monopolistę, który wprowadził cenzurę na określone treści, przez co kilku uwielbianych przeze mnie twórców albo zniknęło, albo ugrzeczniło swój przekaz? Jedna niewypikana p*ndemia albo ośmieszający filmik z murzynami i pieniążków z filmu już nie ma, nie ważne ile reklam przed filmem poleci. Tyle się nasłuchałem o tej walce o wolność słowa, a mam płacić czemuś, co tą wolność słowa ogranicza. Nie dziwię się, że tylu youtuberów ma teraz swoich sponsorów i założone patronity, dzisiejszy YT to rak i nie zdziwię się jak za parę lat pojawi się jakaś konkurencja, świat internetowy nie takie upadki hegemonów już widział.
Oglądanie ich zaczyna się robić niebezpieczne dla zdrowia, już jeden chłop prawie zszedł na zawał jak zobaczył ich grę.
Call of Duty 2, dwie części Brothers in Arms i niezrównany po dziś dzień Silent Hunter 3. Chyba nie dało się mocniej zakończyć mody na II wojnę światową w giernym świecie.
Żona tak dobra, że podebrała mi słuchawki. Przez jedną funkcję chętnie zmienię tą parę.
Dobrych wyścigowych filmów nigdy za wiele, także Pitt, Kosinski i historia podobna jak u Mavericka będą wystarczające do sukcesu.
Zdaniem krytyków się nie przejmuję, ale w tym przypadku to bardzo dobrze, że również są przychylni. Zdjęcia nagrywane na realnych wyścigach z prawdziwymi kierowcami, specjalne kamery umieszczane w bolidach, od początku brzmiało to na świetny letni hit. Jeśli przestaniemy doceniać takie produkcje, to dla mnie przemysł filmowy może upadać. Niech ludzie sobie zostaną z tymi generycznymi netflixowymi tworami, ja nic nie stracę, mam jeszcze ponad 100 lat kinematografii do odkrycia, nie starczy mi życia żeby to wszystko nadrobić.
Tylko jak ten film ma niby jechać na nostalgii, skoro akcja będzie się działa współcześnie, a jedynym poważnym filmem o F1 do tej pory był Rush?
I kolejny z poparciem w stylu "ważne, że nie ten drugi debil". Obrazek niepowiązany.
Jak całe postępowe środowisko siedzi w rządzie i nic nie robi, to nie dziwne, że najmłodsi szukają alternatyw. Zandberg gdyby nie wyszedł z koalicji, nie liczyłby teraz nowych nazwisk w swojej partii.
Wspominana grupa wiekowa półtora roku temu dziwnym trafem zaufała rządowi, ciekawe dlaczego teraz nie chcieli-->
Rok 2020, wyborcy 18-29:
Duda 36,3%
Trzaskowski 63,7%
Rok 2025, wyborcy 18-29
Nawrocki 51,9%
Trzaskowski 48,1%
Chłop już się ledwo trzymie na girach, a udało mu się ograć Tuska na niedostępnym przez wiele lat dla PiSu elektoracie. I to kilka lat po tym jak tańczyli poloneza na strajkach.
Wielokrotnie się śmiali, że oszczany szachista 5D nie ogarnia już rzeczywistości, ale prawda jest taka, że właśnie wprowadza do pałacu swojego kolejnego randoma, a PO po raz kolejny przewala wygrane wręcz wybory. Rok temu minimalnie wygrali samorządowe, więc to było do wygrania. Niestety dzięki studiom miałem okazję spotkać paru polityków z tej partii i już wiem dlaczego wynik jest taki a nie inny. Uważają się za jakąś klasę wyższą, lepszą od wiejskiego plebsu, a potem mamy mapki wyborcze, gdzie widzimy, że nawet zachodnie wsie przestały na nich głosować i tylko miasta utrzymują tego kolosa na glinianych nogach.
Od samego początku uważałem, że Radek by to ugrał, tym bardziej z takim kontrkandydatem. Jeden walczył w lasach z kibolami, a drugi strzelał do rusków w Afganistanie. Młodzi by to kupili. Ale że Tusk nie chciał poświęcać swoich najlepszych ludzi, to niech teraz cierpi. Duda jaki był taki był i Nawrocki też jaki będzie taki będzie. Będziemy się martwić za 2 lata, parlamentarne są dużo ważniejsze.
Prędzej przez epety, od których dzisiejsza młodzież zaczyna swoje typowe dla swojego wieku poczucie dorosłości, przez co zwykłe faje wyszły z mody. Ceny przy takich rzeczach nie grają większej roli.
W tych wszystkich popularnych od jakiegoś czasu przeróbkach, gdzie są używane skopiowane dźwięki prawdziwych osób, to te głosy brzmią naprawdę realistycznie, więc przy zwykłym zerżnięciu raczej nie byłoby słychać dużej sztuczności. Chłop tworzył te filmy przez parę miesięcy, więc nie sądzę żeby ryzykował utratę tak dużej pracy. Wzorować się oczywiście mógł i pewnie w jakimś tam stopniu to zrobił. Mógł też użyć własnego głosu, a nie iść na łatwiznę i kleić nowy głos lektorski. Ale no taki urok dzisiejszej współczesności, coraz więcej treści jest generowane niż tworzone i trzeba się do tego przyzwyczaić. Dlatego zaczynam szanować twory, gdzie AI tylko dopełnia ludzką kreatywność, a nie ją zastępuje. Bo jestem świadom co ten wynalazek potrafi już robić (ostatnio bawiłem się generatorem muzyki, niektóre z nich normalnie mogłyby polecieć w radiu i nikt by nie zwrócił na to uwagi, że to nie moja robota).
Dialogi zostały przeczytane przez autorski głos syntetyczny, stworzony na bazie unikalnych cech klasycznego stylu lektorskiego. Głos nie należy do żadnej realnej osoby i został wygenerowany specjalnie na potrzeby tego projektu.
Brzmi podobnie, ale przy głosie Gudowskiego nie byłoby słychać sztuczności w niektórych dialogach. W Red Dead Redemption użył jeszcze innego głosu, zupełnie niepodobnego do żadnego znanego lektora, więc zarzuty nietrafione.
Podzielę się z wami małą perełką, która mi wyskoczyła: https://youtu.be/3DiXn-1LQcE?si=LIfVub4BhLTgaQck
Chłop mistrzostwo świata tu zrobił, wciągnąłem się bardziej niż w niejeden współczesny film. Choć to akurat dziwne nie jest, bo fabuła tej gry jest bardzo filmowa. Ale pomysł z tym lektorem to strzał w dziesiątkę, jakbym film od Tarantino na Polsacie oglądał. I to się nazywa dobrze spożytkowana pomoc ze strony sztucznej inteligencji.
Na jego kanale jest jeszcze najnowszy Indiana Jones z lektorem, ale niestety jeszcze nie grałem, więc zostawię sobie na przyszłość. W każdym razie twór bardzo pomysłowy i idealnie skrojony pod nasz kraj, gdzie lektorzy są nadal przez wielu szanowani.
AI to symbol tej kampanii. W sumie będę tęsknił, następny taki dramat polityczny dopiero za 2 lata. https://x.com/i/status/1928383845163770148
Ja bym tylko chciał przypomnieć, że w wyborach prezydenckich, parafrazując Bogumiła Maślankę z Pieniędzy to nie wszystko to "człowiek się liczy, nie partia". Partia w każdej chwili może się rozlecieć, a po tych tygodniach widać, że sławetny duopol coraz bardziej wkurza ten naród i nie wiadomo jak będzie wyglądać polska scena polityczna za 5 lat. Myślę, że Zandberg z Mentzenem dzisiaj urwaliby z 5pp każdemu kandydatowi, bo to przechodzi ludzkie pojęcie co tu się odwala w tej kampanii. Kiedyś zwykła afera Rywina uwaliła po dziś dzień całą lewicę, choć nikt z mojego pokolenia nie potrafi powiedzieć o co w niej chodziło, tymczasem teraz mamy dymy za dymami i ludzie im jeszcze przyklaskują. Polityka stała się osobną kategorią freak-fightów i niestety widać, że jest popyt na takie rzeczy, ludzie chcą oglądać takie dymy (na przykład z gaśnic). I dlatego będzie coraz gorzej, a demokracja będzie w największym kryzysie od niepamiętnych czasów.
I ten system naprawdę kiedyś padnie jak będziemy wybierać polityków tak żeby komuś pękła dupa. A nie wyobrażam sobie, że istnieje jakikolwiek wyborca czeskiego komika Karela Navrocky'ego, który nie głosowałby w ten sposób. Przecież nawet Maciak ma czystszy życiorys od niego. Gdyby nie zdanie byłego wodza naczelnika, to byłby wśród tego planktonu 0 kropka przecinek. Jego zwycięstwo będzie punktem zwrotnym, wówczas polityka przestanie być kojarzona z zajęciem tylko dla wykształconych elit. Skoro kibol z blokowisk został prezydentem to każdy nim może zostać. Zacznie się wtedy piękny wysyp podobnie dziwnych kolesi, którym nie wyjdzie w życiu i będą próbowali nam ogarnąć te życie. Parę miesięcy temu śmiałem się jak kolega Irek pisał o Trynkiewiczu na prezydenta*, ale dzisiaj wiem, że i on z odpowiednim poparciem biłby się na żyletki z Trzaskowskim.
Przyzwyczaiłem się do Dudy, przyzwyczaję się i do niego. Ucierpimy na arenie międzynarodowej, zagraniczni politycy będą się łapać za głowę z kim będą musieli współpracować, ale hej, przynajmniej Tusk nie wybuduje lotniska w Berlinie, bo Karol zawetuje. Mam tylko nadzieję, że jak napadnę kogoś na ulicy albo zarąbię dziadku mieszkanie to dostanę jakieś ułaskawionko, w końcu wzorowałem się na najważniejszej osobie w państwie.
Dosyć negatywnie o tej przyszłości, aczkolwiek załamały mnie dzisiejsze sondaże, według których to właśnie najmłodsi są najbardziej za Karelem. Ci sami, którzy tak krzyczą żeby nie głosować na tych samych ludzi, będą chcieli piętnasty rok żyć pod butem zaprawdę prawym i niesprawiedliwym, słusznym i zbawiennym. Pozwólcie, że w ich imieniu już przeproszę za ten ewentualny niepomyślny wynik, bo niestety po części mogę potwierdzić, że w tej grupie wyborców siła pięści wygra nad doświadczeniem.
*Tutaj praktycznie nigdy się nie udzielam, ale ciekawie się was czyta, pewnego razu zastąpiłem wami twittera i nie żałuję. Życzyłbym dla was mniej roboty i jak najmniej okazji dyskusji o polityce, a więcej o grach, ale na to się niestety nie zanosi.
Bukmacherzy, bazarki..., może jeszcze do wróżki ktoś się uda jak pewnego razu łysy z tvgry.
Nawet sondażownie nie potrafią ich określić. Większość stawia na Rafała, aczkolwiek OGB, które najlepiej w tym roku trafiało stawia minimalnie na Nawrockiego. Nie zdziwię się jak oba exit polle pokażą zupełnie innych zwycięzców, trochę jak niedawno w Rumunii, gdzie nowy prezydent sondażowo nie łapał się do drugiej tury. Niezdecydowani i ich frekwencja znów zadecyduje.
Lepiej niech PKW wynajmie jakiś stadion na najbliższy tydzień, bo w przypadku remisu trzeba będzie gdzieś rozegrać karne.
No tak jak wszyscy już pisali, Metro klimatem stoi. Ależ to było dobre, dawno już takich dreszczy podczas grania nie miałem.
Aczkolwiek rynek gierny widział lepsze postapokalipsy. Wszechobecna liniowość bardzo daje się we znaki, kiedy chcemy choć odrobinę pozwiedzać i skosztować uroków klimatu moskiewskiego metra. Wtedy dopiero uświadamiamy sobie jak bardzo jesteśmy ograniczani. Immersję zaburza również nasz główny bohater. Niejednokrotnie nasi towarzysze zwracają się bezpośrednio do nas, czasem nawet w formie pytającej, a nasza postać woli uczcić to chwilą ciszy. Nie po to wsłuchuję się w świetnie dialogi budujące klimat tego miejsca, by za chwilę na pytanie "Jak się czujesz, Artem?" moja postać nic nie odpowiedziała.
Do strzelania da się przyzwyczaić, aczkolwiek potwory często potrafią mieć ADHD i trafienie ich niekiedy bywa kłopotliwe. Historia jest świetna, czuć, że na podstawie książki. Choć parę wątków mogło zostać bardziej rozwiniętych, lepiej dla historii i jej długości, która nie jest zbyt długa.
Narzekań dużo, ale ciężki klimat podziemia odwala tu dużo roboty, przez co gra oraz cała trylogia na pewno zostanie w pamięci na długie lata.
W etapach gier, gdzie preferuję podejście skradankowe niż walkę, brak możliwości takiego zapisu często potrafi zdenerwować.
Spokojnie, zaraz wbija generyczny tor na parkingu w Madrycie, jeszcze kilka takich ulicznych torów w Tajlandii i Rwandzie i jeszcze zatęsknimy za Monako.
Przynajmniej w przypadku jego wygranej możemy być spokojni o stosunki polsko-amerykańskie.
Opcja usunięcia oceny również by się przydała, bo już nie pierwszy raz mi się zdarzało, że oceniłem gierkę na nie tą platformę, którą chciałem. Może być razem z premium, już się przyzwyczaiłem, że tutaj trzeba 5 razy przemyśleć swoją ocenę, bo jedyną możliwością jej zmiany dla normalnego ludzia jest styczniowy tydzień po plebiscycie na grę roku.
Jedna z najlepszych serii o budowaniu miasta w jednym z najciekawszych okresów w historii rozwoju ludzkości. To raczej nie mogło się nie udać. Budowanie własnego przemysłowego ośrodka to sama przyjemność. Gorzej z jej zarządzaniem, ale Anno to nie Cities Skylines, że wszystkie problemy rozwiązują się same. Szczególnie zarządzanie ekspedycjami mi się podobało i decydowanie o ich życiowych problemach.
Aczkolwiek mam bardzo duży zarzut co do nierobów z klasy średniej zwanej tutaj rzemieślnikami. Chłopy praktycznie nic nie robią, wymagania mają z kosmosu, a potrzeba ich ponad 1000 żeby móc przejść do inżynierów, którzy naprawdę mocno zmieniają rozgrywkę. Często to właśnie na tym etapie nudziło mi się najbardziej przez co odpadałem z rozgrywki.
Mimo tego miłe wspomnienia z Anno 1404 odżyły, bez wątpienia jest to solidna część tej serii.
Na tle userów robiących dymy w tematach związanych z Awowed, Dragon Age i Assassinem, których dziwnym trafem nagle ucichli, to rzeczywiście możemy wyglądać dosyć lewacko.
Dla Polaków to raczej nie jest jakiś byle jaki nudny zabytek. To jest wręcz turystyczny must have Sztokholmu.
Kiedyś chyba dawali, ale od jakiegoś czasu takich ogólnych nie ma. Aczkolwiek te szczegółowe, jak na przykład ze statków czy z gmin na szczęście nadal da się zobaczyć.
Prędzej tutaj znajdziesz, bo pkw w statystyki i mapki się za bardzo nie bawi. A widzę, że aktualizują na bieżąco (choć przez chwilę pomylili województwo lubuskie z lubelskim i prawie umarłem ze śmiechu).
https://ewybory.eu/wybory-prezydenckie-2025-polska/
Opactwo w Lubiążu, naprawdę gigantyczny kolos. Przydałby się większy remont, aczkolwiek nie łatwo jest zadbać o takiego giganta. Podobno nowego Chopina tu nagrywali, także chyba idealnie trafiłem z odwiedzinami.
A jeśli komuś znudził się widok innego dolnośląskiego giganta, czyli zamku Książ, to kilkaset metrów dalej położone są ładnie ulokowane ruiny starego zamku z jeszcze ładniejszą platformą widokową oraz jeszcze bardziej ładniejszymi przepaściami na szlaku prowadzącym do tej atrakcji. Nie polecam niewprawionym.
Jak przez mgłę pamiętam kilka szkolnych dyskusji na temat wieśka, moim targetem były zupełnie inne gry i miałem zbyt małą wiedzę na temat ówczesnego rynku giernego by mieć świadomość, że wychodzi właśnie coś kultowego. Dopiero telewizyjne wiadomości mi to uświadomiły jak zobaczyłem, że sam Prezydent spotkał się z twórcami. To było dla mnie coś niecodziennego, zobaczyć w telewizji temat gier przedstawiony w pozytywnym świetle.
A sama rozgrywka przyszła 5 lat później, gdy podczas pandemii GOG rozdawał posiadaczom wieśka 3 darmową kopię. Na jednej skorzystałem dzięki znajomemu i tak w ciągu roku ograłem całą trylogię kosztem.. 4 złotych, bo tyle kosztowała dwójka na steamowych promocjach.
Aczkolwiek wielkim fanem trójki nigdy nie byłem, bo końcówka w pewnym momencie zaczęła mi się strasznie dłużyć. Jeszcze jak na sam koniec się dowiedziałem, że moje najsmutniejsze zakończenie zależało od zabawy śnieżkami, to wtedy tym bardziej pożegnałem się z trójką w chłodnych stosunkach. Co nie znaczy, że to zła gra. Fraszka, która przebiła swoją popularnością fraszki Kochanowskiego, quest z teatrem kiedy olałem tekst i byłem w szoku, że gra każe mi wybierać odpowiednie kwestie, no i sławne chlańsko wiedźmińskie, które w czasie zbliżającej się ery 18-tek tym bardziej mocno utkwiło w pamięci i przygotowało psychicznie na następne miesiące hehe. Było wiele pamiętnych i kultowych momentów związanych z tą grą, ale z jedynką chyba mam lepsze wspomnienia.
W ogóle dość dużo tu neutralnych ocen, parę lat temu było to nie do pomyślenia:-P.
No parę takich jednostek musiało się znaleźć, w końcu tacy śpiewacy dawali +5 do atrakcyjności. Pamiętam, że Skaner też w paru piosenkach miał czarnego rapera, żeby jego disco polo brzmiało bardziej "zachodnio".
Ten album co wysłałem jest od twórcy tej nuty, więc tobie adamie również go polecam.
Polski eurodance nigdy nie istniał, bo do istnienia eurodance'u wymagany jest rapujący europejski murzyn, a u nas w kraju był deficyt takich śpiewaków:-P. Nasze dęsy brzmią zbyt archaicznie, a pokrewieństwo z disco polo tylko im zaszkodziło, choć ja sam raz do roku lubię i tego i tego posłuchać.
Wszystko co dobre z lat 90. z dyskotekowych dziedzin to głównie za naszą zachodnią granicą, Paul van Dyk urodził się przy samej granicy, a wystarczyło by został gwiazdą. My też mieliśmy w tych gatunkach swoich przedstawicieli, ale głównie tych, którzy pouciekali na zachód, tutaj na przykład hardtrance'owiec Flashrider. https://youtu.be/03xsXC59VUg?si=tDhHHifIQXyHgype.
A jak chcesz Iselor fajnego trance'u to polecam niedawno odkrytą perełkę: https://www.warnerchappellpm.com/album/car333a/MTMyMTU5NS05ZTE3ODQ
Tylko że to są już takie nisze, że nawet na YT tego nie znajdziesz. Jedynie utwór Energize, który był w soundtracku gierki L.A Rush. Nadal uważam, że niskobudżetowe ścigałki z lat 2000. to prawdziwa kopalnia dyskotekowych przebojów, którą mało kto eksploruje.
Podobne poparcia pokazuje sondaż uliczny ewyborów: https://ewybory.eu/wybory-prezydenckie-2025-polska/sonda-uliczna/
Szkoda, że ta emocjonująca walka nie rozgrywa się o drugie miejsce. W Rumunii jakoś potrafili się pobić tak żeby exit polle poległy, a u nas nadal po staremu, duopol + pseudoantysystemowiec.
Zimna wojna jak zimna wojna, dziwi mnie, że o czasach współczesnych jeszcze żadnej strategii nie zrobili. Wielu próbowało, ale im rzeczywiście mogłoby się to udać.
Już zapomniałem jak deszcz wygląda, więc raczej nie przestanie płonąć.
Marzec i kwiecień był nienaturalnie ciepły więc od jednego zimnego miesiąca nie pomrzemy. Patrząc po tendencji ze statystyk od kolegi Lukdirta, następnego zimnego miesiąca możemy spodziewać się dopiero za rok.
Ale żeś pan zasunął teraz widokiem, ciężko będzie to przebić.
Pod względem widoków z góry to pewnie wybrałbym tarasik z pienińskich Trzech Koron, nawet mi się nogi ugięły na szczycie.
Ale tego najnajpiękniejszego miejsca chyba nadal szukam. Mam swoje typy w kilku polskich górach, ale na pewno przegrają one z paroma miejscami, które kiedyś planuję odwiedzić.
Już tyle wojen światowych przeżyłem, że babcia z Samych Swoich może mi buty czyścić.
Posiadacze najnowszych konsol chyba będą musieli zabarykadować wszystkie wejścia do pokoju, bo w dniu premiery tłumy znajomych będą wbijali oknami niczym na niedawną debatę prezydencką żeby zobaczyć te epokowe dzieło.
ukazaniu słowiańskich zwyczajów
Czyli wóda będzie, tradycja filmów pana Wojtka zostanie zachowana.
Szybka emigracja do innej archidiecezji, gdzie piątkowy majówkowy grill przestaje być grzechem.
A jak zaznaczałem w ogłoszeniach, że zbieram na remont dachu to wierni uznali, że żartuję. Jak jeden z drugim odczuje moc kościelnego żyrandola to nagle taca przestanie być pusta.
Przynajmniej Czesi się ucieszą, pierwszy Kingdom Come nie miał szans w batalii o grę roku z RDR2, druga część również nie dałaby rady potędze GTA, a w takiej sytuacji mają realne szanse na zwycięstwo.
Chyba jedna z najbardziej nierównych gier w jakie grałem.
Z jednej strony do rozgrywki nie mam większych zarzutów. Owszem, AI leży, punkty kontrolne to żart, bugi potrafią przeszkodzić w dalszej grze, a jedyny koszt nagrywek dubbingowych to był chyba czteropak piwa. Aczkolwiek jak na taki budżet to naprawdę nie ma czego się wstydzić. Misje nie są monotonne, bronie różnorodne, a czasem nawet aż za bardzo, bo aż spadłem z krzesła jak zobaczyłem Stg44 w piwnicy u francuskiego partyzanta. Strzelanie jest trochę drętwe, no i przeciwnicy z ADHD sami ci wlatują pod lufę, ale graficznie, klimatycznie i gameplayowo nie mamy się czego wstydzić.
Problem w tym, że to nie jest gra o Powstaniu Warszawskim. To gra o amerykańskim gogusiu, któremu znudził się aparat i chwycił za giwerę. Rozwalił pół niemieckiej armii na zachodzie Europy i postanowił spróbować swoich sił w Warszawie (spojler: Warszawy nie uratował). A jeszcze gorsza jest niechronologiczna narracja tej jego historii. Kończy się obrona kościoła, to gdzie ty się nauczyłeś tak strzelać? Siadaj mały powstańcze, opowiem ci historię z Francji. I bawimy się tam w jednoosobową armię. Potem podobna sytuacja, atak na PASTę i lecimy snajpić do Norwegii. Następnie wracamy do Warszawy, powstanie się nagle kończy (oczywiście nadal się potykamy o skrzynki z amunicją, bardzo historycznie), dobra, nie rozpaczaj graczu, chodź, powysadzamy V2-ójki. Te misje poza Warszawą to są tak nudne zapychacze, że temu kto to wymyślił serdecznie dziękuję, bo właśnie spieprzył najlepszą grę o powstaniu warszawskim.
Bo do misji powstańczych nie mam absolutnie żadnych zarzutów, naprawdę można się poczuć jak jeden z powstańców. Tylko co z tego skoro zaraz będą nam kazali samemu rozwalić pół niemieckiej armii jak w Medal of Honor. Twórcy powinni się cieszyć, że są z Polski, bo jakby ktoś z zagranicy zrobił taki myk, że produkcja reklamowana jako gra o naszej historii tak naprawdę o niej nie opowiada, to oceny powyżej byłyby wyświetlone na czerwono. Na całe szczęście w czasie premiery polskie gry kojarzyły się jeszcze z tanimi produkcjami, także nie dziwię się, że wielu przymknęło na takie rzeczy oko, bo ja również byłem podjarany, że w końcu ktoś stworzył drugowojennego FPSa o ważnych dla nas wydarzeniach. Ale po latach inaczej się już na te gry patrzy i tak jest w tym przypadku.
Widzę, że w podobnym czasie obejrzeliśmy. Aczkolwiek ty chociaż dałeś radę, bo ja na końcu już przysypiałem. Właśnie ten brak zaskoczenia jest największą wadą. Gotujący szczur, zakochany robot, czy dziadek z latającym domem, to są te uwielbiane pixarowe dziwactwa. Tutaj też je mamy, ale skręcono w jakąś podróbkę zwierzogrodu i to taką dużo gorszą, bo dla mnie obaj bohaterowie byli nie do polubienia. Napchano miliony ważnych wątków, a żaden z nich nie daje do myślenia. A kulminacją dla mnie była ta iskierka, która nagle uznała, że ona w sumie to nigdy nie chciała pracować w tym sklepie. Technicznie się broni, ale to raczej nie powinna być główna zaleta.
Czytaj wypok, daleko zajdziesz. Ciekawe czy w przypadku nożownika innej narodowości niż polskiej również tak chętnie analizowaliby stan polskiej służby zdrowia.
Dużo gram w strategie, czy to oznacza, że mój komputer również będzie się kwalifikował do obiektu strategicznego?
W czasach, gdy każdy po ulicy łazi z urządzeniem potrafiącym rejestrować obraz i dźwięk, a część robi nimi kilkadziesiąt zdjęć, snapów dziennie, ma to duży sens. Cieszę się, że policja, która woli czekać za kebabem niż gonić za złodziejem, zwróci mi uwagę gdy zrobię sobie fotę zabytkowego dworca, czuję się teraz o wiele bezpieczniej.
No i teraz to będą wybory, a nie tam jakieś wybory na prezydenta Rzeczypospolitej Polskiej. Czekam na pierwsze debaty oraz na Stanowskiego, który na szybko zostanie mianowany kardynałem żeby w swojej nowej serii "Papieskie zero" pokazywać kulisy konklawe. Przy okazji będzie robił wywiady z kandydatami na nowego papieża, którym zamiast kąśliwych pytań będzie kazał na wizji piec kremówkę w trakcie mówiąc, że lubi taką bardziej wypieczoną.
Memy memami, ale jednak szkoda papy, bo wyglądał już na wyzdrowiałego, a tu bach, nagłe info w trakcie Mszy Świętych. Zostanie w jakiś tam sposób zapamiętany, taki Benedykt wydawał mi się bardziej randomowy. Przynajmniej jakoś spróbował pokierować kościołem w kierunku bardziej współczesnym. Szkoda, że tematem wojny zaprzepaścił sobie szanse na dobre zapamiętanie, w przypadku konfliktu tych krajów pomoc metodą nadstawiania drugiego policzka nie mogła zadziałać.
Skoro jest okazja to ja również czymś się podzielę, z dedykacją dla naszego naczelnego polonisty.
https://youtu.be/8oWLJFMORos?si=0zu_bqhia70tkI8R
Z jednej strony będę w mniejszości, bo lepiej grało mi się w epizod pierwszy, lecz z drugiej strony dopiero epizod drugi pokazuje jak świetnie łączą się te wszystkie 3 historie w jedną całość. Nie wyobrażam sobie zagrać w HL2 bez obu tych dodatków, są nawet lepsze od podstawki, bo tam bardzo dużo czasu spędzaliśmy samemu, a tutaj co chwila towarzyszy nam jakiś żołnierz, Alyx albo Vorty. Nie dziwię się, że czuć niedosyt po mocnej końcówce, bo po takiej dawce rozgrywki na wysokim poziomie chciałoby się jeszcze i jeszcze i jeszcze... i jeszcze musimy czekać.
wystawiono 117 recenzji i aż 99% z nich jest pozytywnych.
Głosowało 117 graczy, 116 jest za, 1 przeciw, nikt się nie wstrzymał, Steam grę przyjął.
No chłop był dziennikarzem sportowym, zrobił se z paroma typami na YT własny kanał, ale gdy zobaczył, że największą oglądalność robi na kontrowersyjnym małosportowym contencie typu wywiad z Jasiem Kapelą, Korwinem czy Najmanem, to postanowił razem z Mazurkiem całkowicie pójść tą drogą. Na pewno w zasięgach pomogły mu materiały o tej randomowej lasce z Bollywoodu, która była bohaterką telewizyjnych programów śniadaniowych. Od tego czasu udaje niezależne medium dla wyznawców "Pis-Po jedno zło" i "wyłącz telewizor, włącz myślenie". I nie powiem, nawet dobrze mu to wychodzi, kampania "głosujcie na wszystkich byle nie na mnie, ja tu tylko dla beki" doda mu dużo zasięgów, a odwalanie syfu przez tradycyjne media tylko dodaje mu paliwa do dalszego działania.
Dziwi mnie, że Stano w swobodnej wypowiedzi nie zareklamował sobie kanału. Z pewnością zyskałby u zmęczonego całym tym cyrkiem widza tv, tym bardziej jakby wspomniał o swoich wywiadach. A przecież te wywiady z kandydatami nie są na wysokim poziomie, ale i tak można się z nich dowiedzieć więcej niż z dzisiejszego reality show (no jednak wykombinowaliśmy więcej tych mównic na tym zadupiu, możecie też przyjeżdżać). Przy okazji podkopałby lekko Trzaskowskiego, który nadal jest jedynym który nie chce do niego przyjechać.
Aczkolwiek tutejsi bywalcy raczej mają się z czego cieszyć, bo Stano swoim wyjebanizmem na pewno podkradnie kawałek wyborców Mentzena. Raczej bez szans na drugą turę, bo Nawrocki jak typowy polityk z PiSu, gada pierdoły ale jednak bez rażących wpadek i wujowych żartów.
Polska i tak znów przegra więc pocieszmy się chociaż z memów które za 2 dni już będą martwe, bo zostaniemy zalani innym contentem.
Kiedyś se zrobię, bardziej czekam na ten prezydencki, żeby sprawdzić z którym debilem nawet bym się zgodził. Takie kompasy już mnie nie jarają, bo zawsze według nich jestem fanatycznym centrystą i nie ważne co tam klikam to i tak ląduję na idealnym środku.
Taki trochę klimat sezonu 2007, 2 McLareny w pojedynku i rzutem na taśmę wygrywa trzeci.
W ostatniej scenie czuć ducha żartu starej Nagiej broni, ale początek mocno zalatuje typowymi głupimi współczesnymi komedyjkami z Ameryki. Chwilę później ujrzałem nazwisko producenta i już wiem skąd te uczucie. Więcej tego co na końcu, a będzie dobrze. Chętnie obejrzę, bo takie parodie to już praktycznie martwy gatunek.
Ale ciekawie w końcu zobaczyć starego Neesona i to takiego, do którego nie dzwoni jakiś turecki gangster z pogróżkami podczas podróży regionalnym pociągiem do domu.
Już od wielu lat zdrowie mu nie dopisywało, więc kiedyś musiało to w końcu nastąpić.
Cruise w Top gunie 2 zaserwował mu piękne pożegnanie, także odszedł w chwale, inni starsi aktorzy mogą mu zazdrościć.
Finally, aczkolwiek rzeczywiście ta flaga powinna być przy łapkach, bo teraz wygląda to jak jakiś nowy rodzaj emotki. Do wątku o sportach motorowych będzie pasował idealnie:-D.
No i ilość zgłoszeń powinna zależeć od rangi na forum, bo jak niektóre juniorki ogarną do czego ten przycisk służy, to połowa waszego składu redakcyjnego będzie musiała zająć się moderacją.
Wiem, że autor wątku po tylu wspomnieniach RDR2 opuścił już czat, (edit: Jednak nie opuścił) ale nie będę oryginalny i też go dam na pierwsze miejsce. Idealna gra, która wyszła w idealnym dla mnie okresie, aż nie chcę jej ogrywać drugi raz żeby przypadkiem nie popsuć sobie wspomnień.
Tego dominatora choć w małym stopniu próbował zdetronizować Death Stranding, Uncharted 4 i Microsoft Flight Simulator. A resztę topki dobierzcie sobie z gier z lat 2018-19, bo reszta lat tego okresu w porównaniu do końcówki poprzedniego dziesięciolecia to nędzne żarty.
Nie wiem gdzie tą starość pierwszego CODa wszyscy widzą, Stalingrad nadal potrafi wcisnąć w fotel, podczas gdy filmowa wersja tej misji we Wrogu u bram już nie robi takiego wrażenia.
Zawsze może wczytać save'a. Napisał że koniec z kobietami, o mężczyznach nic nie wspominał.
No proszę, nie wiedziałem, że już trzecia część powstała, skoro ostatnia obejmuje tylko kilka lat, to chyba jeszcze z kilka części nas czeka. Powoli czas nadrabiać serię.
W sumie zabawne, bo mamy miliony youtuberów i innych pasjonatów zajmujących się na co dzień grami i którzy siedzą w tej tematyce już praktycznie od dziecięcych lat, a tu nagle wychodzi sobie kanał robiący filmy typu upadek muru berlińskiego i pyka kilkugodzinny materiał o historii całej naszej branży. Twórca tego kanału właśnie wyjaśnił większość giereczkowego contentu.
Jak jest pewny siebie to niech jedzie, po prostu wkurzający jest ten zespół. Nawet Doohan, który był wręcz pewniakiem do wywalenia, jak na razie będzie dalej jeździł, a ci to zamieniają tych kierowców częściej niż nasi kibice selekcjonera reprezentacji Polski. Inne marki muszą kombinować by upchnąć gdzieś swoich juniorów ale jakoś potrafią trafić na przyszłościowych graczy, a ta legendarna "kuźnia talentów" doktora Marko od czasu Verstappena żadnego kandydata na przyszłego mistrza świata do tego sportu nie wpuściła.
Wincej kombinowania, juniorzy wytrzymają.
Tsunoda nie powinien się zgodzić, woleli postawić na młodzika zamiast na niego to niech teraz się z nim męczą. On niech se przejedzie kolejny równy sezon w średniaku i może odezwie się jakiś inny zespół i wyrwie się z tej toksycznej puszkowej rodziny. On i tak stoi na krawędzi, a kolejne słabe wyniki drugiego Red Bulla pogrzebią jego karierę w F1 już na zawsze.
Ale niech se robi co chce, ale jakoś nie wierzę, że to właśnie on będzie zbawieniem Red Bulla.
A tam psycholog, po prostu poświęcił się dla dobra ludzkości, żebyśmy ten jeden raz w roku mogli napisać, że "aż zapachniało starym GOLem".
Generalnie to żadna. Wychodziłoby na to, że byłby to mój pierwszy assassin, czyli Unity, ale przed ograniem nasłuchałem się tyle legend o tej grze, że średnio się bawiłem. Była to pierwsza duża gra na moim nowym komputerze przez co klimat dawnego Paryża aż wylewał mi się z monitora. Ale nadal grałem z myślami, że są dużo lepsze Assassiny na rynku.
No i szybko te myśli zostały zweryfikowane, bo potem przyszła legendarna dwójka, podczas której pierwsze co to zaczęły mi krwawić uszy gdy usłyszałem ten udawany włoski akcent. Na szczęście dało się to zmienić, chociaż wątek współczesny był bardzo dziwaczny z tym językiem. I w sumie gra nie była zła, aczkolwiek im dalej końca tym miałem potężniejszy zieeew.
Aż w końcu przyszedł czas na chwalony przez znajomych Syndicate, ale jak zobaczyłem tych dwóch bachorów bawiących się w Assassinów to mi łapy opadły. I tak jest po dziś dzień, już chyba więcej razy tej serii nie tknę.
Nie rozumiem tego kibicowskiego fanatyzmu na ten poprzedni sezon. Pierwsze wyścigi to była wręcz kontynuacja roku 2023, nawet składy były identyczne. Dopiero jak Red Bullowi posypał się bolid, to coś zaczęło się dziać. Ale przewaga była tak duża, że kierowca takiej rangi jak Max nie mógł tego wypuścić, tym bardziej jak ma przeciwnika, który traci na większości startów. Jakby rzeczywiście Norris wtedy wygrał, to byłby chyba jeden z najgorszych mistrzów od wielu lat.
Teraz dopiero będziemy mieli co oglądać, tylu młodzianów i to w czołowych zespołach, Hamilton w czerwieni, zbita czołówka od samego początku sezonu. Pierwszy raz od niepamiętnych czasów kompletnie nie wiadomo, kto by mógł w tym roku wygrać.
Myślałem, że F1 już mi się znudziła ale dzisiaj rano znów poczułem się jak za dawnych lat. Mam nadzieję, że nie wywalą Australii z tego pierwszego miejsca na rzecz oklepanego i nudnego już Bahrajnu.
No nie powiedziałbym, konta z większymi zasięgami naprawdę musiały się postarać żeby mieć usunięty wpis. Tam ściek był od niepamiętnych czasów. To niby się zaczęło od jakiejś stronki gdzie cała społeczność stamtąd przeszła na Twittera, ale nigdy nie wczytywałem się w szczegóły tego tematu.
Aczkolwiek jakoś panowano nad tym wszystkim. Teraz nie panują wcale. Ale to nie jest problem wyłącznie eXa tylko całego internetu, włącznie z naszym portalem.
Jeśli obejrzała wcześniej dwójkę, to pewnie miała butelkę wody ze sobą. Dzięki temu wiedziała czym jest "Istota wody".
Powiedz mi to co wiesz, a to czego nie wiesz, też mi powiedz - Skipper z Pingwinów z Madagaskaru.
Oczywiście, bardzo przyjemne uczucie mieć świadomość, że świat gdzieś tam w wirtualu nadal żyje swoim codziennym tempem i napieprzaniem w ludzi informacjami typu matka zjadła dwójkę dzieci, Nawrocki uznaje dwie pucie lub że Bond będzie wołk, a tymczasem ty nie masz czasu na takie pierdoły lub po prostu nie chcesz w tym wszystkim uczestniczyć.
Niestety w codziennym życiu bardzo ciężko takie coś wprowadzić w życiu, wolnego czasu mamy coraz więcej i coraz chętniej się go marnuje na sprawy wagi państwowej. Zawsze gdzieś w tym trybie online trzeba być i skoro już się w nim jest to często się przy okazji luknie kto jaki polityk co głupiego napisał. Aczkolwiek gdy dochodzi do jakichś wyjazdów czy wydarzeń, w które trzeba poświęcić trochę energii to nigdy nie mam ciągot do takich rzeczy. Oczywiście nie na taką skalę żeby całkowicie nie korzystać z dobrodziejstw technologicznych, bo w tej dekadzie to już jest naprawdę niemożliwe, ale takie ograniczenie i skupienie się na prawdziwym niemedialnym życiu nadal się udaje i to czasem nawet na dłużej niż tydzień.
Jest dosyć krótko, ale intensywnie, tak jak przystało na strzelankowy dodatek. Największą zaletą jest oczywiście bliskie towarzystwo Alyx. W oryginale pojawiała się epizodycznie, a jej obecność zawsze zwiastowała jakieś kłopoty, przez które nie mogła nam towarzyszyć, podczas gdy my byliśmy skazani na samotne wojaże. Po którymś takim razie robiło się to nudne i wkurzające. Tu jest inaczej, chwile rozłąki są bardzo krótkie, a pomoc z jej strony naprawdę jest przydatna. No i (uwaga, bo leci suchar) Gordon może przynajmniej do kogoś gębę otworzyć (hehe ostrzegałem). Oczywiście oznacza to dosyć dużo przeciwników do wystrzelania, po to mamy towarzyszkę żeby nie mogło być łatwiej niż w podstawce.
W parę godzin dostajemy wszystko dobre to co było w oryginale plus kilka dodatkowych rzeczy. Fabularnie od razu przechodzimy do wydarzeń z końcówki więc nazwa dodatku HL 2.1 rzeczywiście jest adekwatna. Może to trochę wali serialozą, ale motyw ucieczki bardzo udanie wyszedł więc nic tylko się cieszyć z solidnego rozszerzenia i dalszej kontynuacji historii z City 17.
W idealnym świecie każde państwo obecne w hoiu miałoby swoje drzewko 9 lat temu na premierę w podstawce. Ale żyjemy w takim świecie jakim żyjemy i teraz będą srali drzewkami do Iraków i Afganistanów zerżniętych od moderów żądając za to niemało siana. Nawet mechanik żadnych im się nie chciało dawać. Nic dziwnego, że społeczność uznała najnowszy dodatek za "hoiowy".
Znane polskie napoje będą łechtały gardziełko kierowców F1 po wyścigach.
Norris się pewnie ucieszy, już raz polskiego piwa zasmakował.
Miłego dalszego małpkowania pod gierką. Tylko nie zawal szkoły, bo w przyszłości nie będziesz miał pieniążków do ogrywania drewnianych gier.
Raczej wina Chińczyków, pisali o tym wczoraj pod newsem o windowsowym rankingu, który też się nienaturalnie mocno zmienił.
Aczkolwiek od jakiegoś czasu dużo znanych mi osób dorzuciło sobie trochę RAMu, ale nikt się nie uskarżał na działanie gier, ot zwykła przyszłościowa decyzja. Najłatwiejszy możliwy upgrade jaki istnieje w komputerze.
I znowu wy, wy, wy. Towarzyszu, może czas w politykę pójść, wyimaginowany wróg przysporzy ci wielu wyborców. Co prawda musisz jeszcze poczekać (mamy podobną rangę forumową, więc wierzę, że jesteśmy w podobnym wieku. Z tą różnicą, że na informatyce nie pokazywali mi jeszcze chata GPT), ale masz świetlaną przyszłość.
Dlatego ja bym jednak już się przygotowywał na tego Assassina, bo również zostanie dobrze oceniony. Może nie na tyle jak poprzednie części, bo jednak przyszły recenzent będzie się bał wysłania jego tworu do UOKIKu i piątego już filmu na temat GOLa znanego nam youtubera, przez co uzna wszelkie kontrowersje za słuszne, aczkolwiek takie wysokobudżetówki na start zawsze dostają 7/10. Poniekąd słusznie, bo gameplay zazwyczaj mają one obcykany, a to jest w grach najważniejsze. Ale tu już wchodzimy w tematy intersubiektywności recenzji, a że jesteś ministrem do spraw obiektywności recenzji, to nie będę zabierał ci pracy.
Jaki wasz, praktycznie się słowem na temat tej gierki nie odezwałem, a ty mnie już do jakichś grupek dzielisz. Oj chyba darmowe doradztwo psychologiczne miało trochę racji, już nie masz pojęcia komu odpisujesz.
Raz tylko skomentowałem twój filmik pana youtubera, którego dziwnym trafem się wstydzisz (nie ma czego, poszerza horyzonty, ostatecznie mi się spodobał), a potem w specjalnie stworzonym wątku pośmieszkowałem z awowdowej sraki jaka się działa. Niestety nie trafiłem w twój typ humoru, mogłem zaspamić twój wątek setką postów, wtedy byś zrozumiał.
Dzisiaj po prostu se przypomniałem o egzystencji tej sraki i z ciekawości zerknąłem co tam ciekawego pod naszym Awowed się dzieje. No ale takiego contentu to się nie spodziewałem. Ja już nie mogę się doczekać najnowszego Assassina (bo chyba ta gierka jest następna w kolejce, zgadłem?), jak dojdą jeszcze twoi ulubieńcy, którzy również lubią tą serię, a których podobno nigdy nie obraziłeś, ale jednak szybko się wycofałeś z tych słów, to co tam będzie się działo. Aczkolwiek przy temacie kontrowersyjnej głównej postaci chat GPT może nie pomóc, dlatego ja bym już ewakuowywał się z Awowed i przygotowywał się na tamtą premierę.
Ale życzenia od takiej współczesnej legendy tego miejsca chętnie przyjmę. Niech ci chat GPT pomysłowym w dyskusjach będzie.
Od tych samych redakcji, których ocena się w ogóle nie liczy? Przecież jeden z twoich ulubionych youtuberów tak zaorał GOLa, że portal nie może się podnieść po dziś dzień (widzisz jaką masz tu przewagę). W dodatku recka została wysłana do UOKIKu, więc recenzent już siedzi pewnie w więzieniu. Ocenkę masz wystawioną, dobrze sensownie zargumentowaną setką postów (więcej niż dyskusja w całej CIVce). Więc co chcesz w sumie więcej osiągnąć? Ale teraz pytam sensownie. Pytam ja, Krzysio lat 10, pytam kolegi, który twierdzi, że podobno "nigdy żadnego fana tej gry nie wyśmiewa i nie twierdzi, że pisze bzdury". Fanem nie jestem, więc możesz ze mną sensownie pogadać tak jak sobie wymarzyłeś na tym portalu. Drackulę i Kwisatza se możesz ciskać, bo ewidentnie się z tobą bawią (ale nie dziwię się, ta kłótnia za pomocą chatu GPT stała się już małym tegorocznym ikonicznym momentem na tym forum), ale pisanie w takim tonie do świetnych userów typu elathir czy Sulik nie sprawi, że poziom tego portalu się podniesie, tak jak sobie kiedyś wymarzyłeś.
Cywilizacja 7 to też popularny słabiak, który również podoba się wielu osobom. A znajduje się wśród nas paru fanatyków RTSów, którzy chętnie rozpętaliby piekło na forach. Ale niestety dziwnym trafem jakoś w tamtym temacie jest zupełna cisza. Widocznie żadni znaczący gierni youtuberzy nie chcą nagrywać filmików o strategiach, smuteczek.
No najnowszy matrix to wręcz idealny przykład takiej bezsercowej produkcji. Znaczy niby coś tam się starali, bo historia rzeczywiście miała swój sens, co w przypadku całkowicie zamkniętej trylogii było czymś zaskakującym, no i skok z wieżowca kręcony na starych przedkomputerowych zasadach. Aczkolwiek tego serducha w ogóle nie czuć w trakcie seansu. Warstwa techniczna to tragedia, muzyka średnia, kamerzysta przy walkach ma Parkinsona, a same walki jak na starych filmach kung-fu. I to właśnie był największy zawód, oglądam sobie Johna Wicka i widząc Keanu w takiej formie aż nie mogłem się doczekać jakie akrobacje wykona w jego królewskiej serii, a tu kazali mu się tylko parę razy machnąć i skoczyć z budynku. Tu akurat niemiło zaskoczyli, myślałem, że będzie odwrotnie, czyli efekciarsko, ale fabularnie ściek, tak jak w większości wysokobudżetowych teraz filmów.
Tymczasem produkcja oryginalnej trylogii, kilka miesięcy treningów sztuk walk i przeczytana książka o symulacjach, wspomniana autostrada specjalnie zbudowana dla filmu... a potem nie dziwić się żartom, że Keanu nie potrzebował żadnych efektów komputerowych i podczas kręcenia filmu naprawdę zatrzymywał pociski ręką.
Takie rzeczy czuć podczas oglądania i takie rzeczy się ceni, Top Gun 2 nie był odkrywczy, a mimo to zyskał powszechny szacunek właśnie dzięki też takiemu poświęceniu się twórców. Niestety teraz w erze taśmowych produkcji często wędrujących na VOD liczy się szybki i łatwy zarobek, a tej miłości w twórczości brakuje. Te platformy również przyczyniają się do tego kryzysu, każda z nich musi mieć swój własny kryminał, własnego akcyjniaka, własną komedię. Niby każdy film inny a tak naprawdę oparty na tych samych schematach. Dzień później nikt już o nich nie pamięta.
Także masz całkowitą rację, tutaj dużo zależy od włożonego serducha. Również od aktorów, którzy swoim nazwiskiem potrafią przyciągnąć nawet do kompletnego średniaka (tak jak to pewnie było w przypadku niedawno obejrzanego przez ciebie filmu z Arniem).
Nokia 2630 (2011-2014, choć regularnie korzystany do 2017, pierwsze moje 2 smarkfony były bardziej używane do grania niż do zwykłego użytkowania)
Kruger & Matz LIVE 2 (2014-2016)
QSmart MB5013 (2016-2018)
Xiaomi Redmi Note 4 (2018-2024)
Xiaomi Redmi Note 13 5G (od 2024)
Następny będzie składany, bo już mnie powoli nudzą te niczym nieróżniące się ekraniki.
Otóż nie tym razem, wówczas jeszcze nie myślałem o papieżowaniu na forach internetowych.
Za starego kunia raczej nie powinienem się uważać, a również się zgodzę, też dużo lepiej ogląda mi się starsze dzieła. Aczkolwiek tak miałem od zawsze, ojciec bardzo chętnie mi pokazywał hity ze swojej młodości (często na kasetach, tym bardziej dodawało to klimatu), a potem widziałem jak te świetne filmy w bardziej współczesnym świecie były zarzynane jakimiś prequelami i sequelami (przykładowo Terminator lub Obcy) co bardzo obrzydziło mi współczesny rynek filmowy.
Ponadto swoje też robiły popularne kiedyś wydania DVD. Wiele z nich miało dodatki typu making of, dzięki takim zakulisowym materiałom jeszcze bardziej ceniłem i zapamiętywałem daną produkcję. Tym bardziej, że często było co tam oglądać, bo kreatywność starych twórców naprawdę nie miała granic, w szczególności gości od efektów. Ograniczała ich technologia, a mimo to tworzyli cuda niestarzejące się po dziś dzień. Dinozaury z Parku Jurajskiego i Forrest Gump witający się na archiwalnym nagraniu z prezydentem lub Johnem Lennonem wzbudzają respekt po dziś dzień. Za to efekty z dzisiejszych przekomputeryzowanych filmów już nie robią wrażenia. Parę dni temu oglądałem tą nową japońską Godzillę, fajnie, że za śmieszny budżet tak dobrze im ten potworek wyszedł, ale drugi raz pewnie tego filmidła nie obejrzę. Byle jaki film teraz potrafi mieć ładną animację, twórcy nie muszą aż tak się gimnastykować jak to było wcześniej i może przez to filmy utraciły część swojej duszy.
Poza tym obejrzenie starszego filmu to zawsze jest fajna podróż w czasie. Przydałoby się tak raz na jakiś czas rzucić w cholerę te wszystkie dobrodziejstwa technologiczne, którymi nas uraczył współczesny świat. Oglądanie filmu z dawnych lat daje nam iluzję bycia w tamtym starym świecie, bez internetu i bez kieszonkowego komputerka, bez którego nie można wyjść z domu.
Także w świecie filmu rzeczywiście ten 2010 był taką pewną granicą. Wcześniej większość wysokobudżetowego kina zapisywała się w pamięci i można było je obejrzeć nieraz, a teraz mocno brakuje takich filmów. Kolejna wersja Batmana, sequele nudnych superbohaterów, polskie kryminały typu skandynawskiego, to wszystko wygląda identycznie. Rzeczywiście jak sztuczna inteligencja zacznie tworzyć filmy to my nie zwrócimy na to uwagi, bo już teraz wiele filmów wygląda jak z generatora.
Aczkolwiek gry i muzyka to raczej inny temat. Dla gier taką granicę można prędzej wyznaczyć na 2020, bo poprzednia dekada nadal dostarczała świetnego contentu. A o muzyce w sumie trudno powiedzieć. Na pewno nie mamy takiej różnorodności gatunkowej w mainstreamie jak to było kiedyś oraz mamy zalew pseudoremixów (choć to bardziej remastery) ala David Guetta, ale nadal można znaleźć coś dla siebie.
Rzeczywiście jest jakaś wewnętrzna pustka w tym dzisiejszym świecie rozrywki. Ale też trzeba patrzeć na plusy. Wszelkie dobra kulturalne i rozrywkowe mamy wręcz na wyciągnięcie ręki, starych produkcji nam nikt (raczej) nie zabierze. Nadal znajduję interesujące pozycje filmowe z dawnych lat, kiedyś bym musiał lecieć do wypożyczalni albo czekać na emisję telewizyjną, a tak chwila szukania w internecie i mogę już rozkoszować się oglądaniem. Nic tylko korzystać z tego dobrobytu, póki jeszcze można.
To był Ojciec Grigorij, tak dobrze się z nim ewangelizowało w Ravenholm, że rzuciłem go na polskie wsie.
Gra w końcu ukończona, czas na remaster recenzji. Remaster dlatego, bo już raz kiedyś miałem styczność z HL2, ale tylko u znajomego przez kilka godzin. A że nawet mi się spodobało, a brakowało mi ocen w mej bibliotece, to rzuciłem losową dziewiątką, bo parafrazując klasyka Gabe Newell wielkim autorem gier był i niżej dać nie można było.
I trafiłem chyba idealnie, bo nie zmieniłbym tej oceny. Ta gra nie chce się zestarzeć. Strzelam sobie i strzelam i w ogóle nie czuję, że mam do czynienia praktycznie z dziadkiem gamingu, bo to już jednak ponad 20 lat od premiery minęło. Świetna grafika, rewolucyjna fizyka i ewolucja elementów, które pokochaliśmy w pierwszej części, cudo!
Teraz już się nie dziwię, że nie chcą wypuścić tej mitycznej trzeciej części, takiego efektu i szoku w dzisiejszych czasach raczej nie da się powtórzyć. Tym bardziej, że jednak pierwsza część broni się jeszcze lepiej. Dzieje się praktycznie w jednym budynku, a nudzić tam się nie można. W dwójce jednak niby mamy większą tą różnorodność, ale mimo to czasem doskwiera nam samotność, w szczególności w etapach z pojazdami. Mimo tego i tak nadal gra się świetnie i strzela się świetnie. Idealny przykład jak powinno się robić sequele. Teraz już nigdy nie powiem, że nie rozumiem fenomenu serii Half-Life, bo właśnie udało mi się go zrozumieć.
To już są tak dobre lata, że nawet honorowe wzmianki często nie mieszczą wszystkich dobrych tytułów.
Dla mnie zawsze wyjątkowym przedstawicielem tego roku był czeski Hard Truck, który był fundamentem pod przyszłe symulatory ciężarówek i monopol SCS Software na ten gatunek. Nadal mnie boli, że w Euro Trucku nie ma tak przyjemnie intuicyjnego zarządzania firmą, może nadal czerpałbym przyjemność z jeżdżenia po Europie. Zresztą niektóre dźwięki są żywcem wzięte z ich pierwszej produkcji, więc trudno nie stwierdzić jak ważny w tym gatunku był ich Hard Truck.
A potem moje serce skradła Mafia i od tego czasu naszego południowego sąsiada zacząłem darzyć szczególnym uznaniem.
Patrząc na to, że Bond w rękach Amazona oznacza kilkusezonowy serial o dzieciństwie Q jak konstruował pierwsze zabójcze wynalazki testując je na kolegach ze szkoły, którzy mu dokuczali, 5 części filmowej sagi o dzieciństwie Bonda jak bawił się z Blofeldem i jeden drugiemu podłożył nogę przez co zaczęli się nienawidzić, komedię romantyczną z Panną Moneypenny oraz spin-off z przygodami Felixa Leitera, to powiem ci, że twój pomysł wcale nie jest taki zły.
To mój najreligijniejszy użytkownik, z obywatelskiego obowiązku musiałem o nim wspomnieć w takim temacie. Nawet bez opcji zaczepki by zareagował.
Coś w tym jest, moja parafia jest bardzo młoda i pierwszy tutejszy proboszcz jest wspominany lepiej od papieża. *żarty mode on* i nie, nie o mnie chodzi, kolego Wolfie, o tego bardziej znanego *żarty, mode off* Co z tego, że ministranci i sprzeciwiający się mu parafianie mieli potem u niego gnój, ważne, że on tymi ręcoma wszystko zbudował, bez niego nie byłoby tej parafii.
Za to teraz mamy takiego księdza family friendly, cichy, spokojny, rzeczywiście czuć od niego te powołanie. Nadal jestem blisko Kościoła, wiele razy miałem okazję z nim współpracować i naprawdę nie mam się do czego przyczepić. Ale ludziom się nie spodobał..., bo zbyt długie i nudne kazania wali.
I jak tu coś zmienić w tym kościele. Może młodzi ogarną ten system. W seminariach garstka, dzisiaj nikt bez powodu tam się nie garnie, może oni coś zmienią. Choć efekty poznamy dopiero za parędziesiąt lat.
Bronie - recenzja Rysława oraz opinie Kiszaka i innych randomowych youtuberów komentujących kontrowersyjne gry i kontrowersyjne treści z tego portalu
Umiejętności aktywne - zakupiona gra i ocenienie jej po sześciu godzinach w pierwszym dniu po premierze
Umiejętności pasywne - dysputy o obiektywności i intersubiektywności giernych recenzji
Buildy - jeden umożliwia na przykład tworzenie miliona postów na temat gry, Można też po prostu wysłać recenzję do ludzi z UOKIKu, lecz podobno bardzo mało graczy idzie w kierunku. Także gameplay i buildy są rozbudowane.
Tak opisałbym system walki jakie dzieją się pod recenzjami i stroną gry Avowed na GOLu.
Po tych rewolucyjnych zmianach ma niby pojawić się przycisk do zgłaszania komentarzy, ale czy moderacja wyłączy wtedy CSa i zajmie się robotą nie wiadomo.
Znaczy ja osobiście miałbym wywalone, bo twitterowe szambiarstwo teraz wylało na cały internet i GOL nie jest wyjątkowy, ale przypominam, że jeszcze parę lat temu można było stąd wylecieć za napisanie Dupa (też legendarna dyskusja, szkoda, że nikt jej nie wrzucił do w wątku o kultowych wątkach), a mój zupełnie niegroźny polityczny żart pod którymś newsem poleciał po kilkunastu minutach. Także jakiś poziom jednak zawsze tu istniał i lepiej jakby tak zostało.
A to dlatego nie wyświetlałeś mi się w ocenach filmów z tej serii. Trafiłem akurat na tego wyjątkowego znienawidzonego romantyka, którego nie masz jak obejrzeć.
Może będzie na prezydenta startował jak Elon.
Nie moja wina, że moi poprzednicy tak skonstruowali mszę świętą. Aczkolwiek muszę przyznać, że wyprzedzili swoje czasy, jedna z najważniejszych scen umieszczona dopiero po napisach końcowych..., prawie jak w Marvelu.
Ja jednak nie żałuję, że udało mi się dotrwać. Pod koniec jest nuta, którą ostro swego czasu replayowałem. Ale jakby mi gra nie siadła, to moja reakcja byłaby pewnie podobna. Pod warunkiem, że dałbym wówczas radę ją ukończyć.
A ja się autorowi nie dziwię. Też bym się wkurzył jakby mi jakieś golasy próbowały zakosić jabłka z ogródka i jeszcze zrzucali wszystko na węża.
Jaki macie stosunek do napisów końcowych? Od razu skipujecie czy jednak staracie się je oglądać?
Ja staram się robić to drugie, tym bardziej jak film lub gra rzeczywiście jest solidnej jakości, wtedy aż chce się przejrzeć nazwiska twórców, którzy dostarczyli ci ten świetny produkt. Aczkolwiek do tych giernych napisów końcowych potrzeba czasem niesamowitej cierpliwości, bo nazwisk twórców przy wysokobudżetówkach jest tak dużo, że potrafią trwać te paręnaście minut. Ostatnio ogrywałem dodatek do pierwszego Dying Lighta i jak na końcu zaczęły lecieć kolejne napisy dotyczące twórców podstawki, to już się poddałem. Dlatego jednak dużo łatwiej jest mi wysiedzieć na napisach końcowych filmów, tym bardziej jak jest dobra muzyka w trakcie. Ale jednak próbuję oglądać, czasem też przez niepewność, że może ominę jakąś dodatkową scenę czy niespodziankę.
Jeśli miałbym wybierać najciekawiej zrobione gierne napisy końcowe to chyba byłyby to te z Death Stranding. Przez pierwsze parę minut nie wiedziałem co się zaraz zadzieje, czy to już koniec gry czy jeszcze coś nas czeka. Muzykę też dobrali świetnie. No trwają 25 minut i jeszcze nie da się ich skipnąć, więc nie dziwię się, że Kojima ma tak wielu krytyków. https://youtu.be/qFiNe79xHzY?si=Gua-6Cxi29TXKsgl
Chociaż giernym napisom końcowym trochę brakuje do tych filmowych. Na przykład Naga broń, gdzie w napisach były pochowane żarty. Albo kultowe zielone napisy z Matrixów.
Nikogo chorego nie znam, więc nic tylko się cieszyć. Dobrze, że wczoraj udałem się na większy spacerek do lasu, bo skoro jest tak źle jak wszyscy mówią, to w następny weekend wstęp do nich może być już zakazany.
To były fajne czasy dla grafik, pojawiało się w światach gier coraz więcej szczegółów, ale wiele z nich z bliska wyglądało niedoskonale. Dodawało to dużo do klimatu, tak jak na tym filmie.
Bridget Jones: Szalejąc za facetem (7,5)
Fanem poprzednich części nigdy nie byłem, aczkolwiek darzyłem je szacunkiem przez sentymenty i małą słabość do angielskiej kultury. W czwartej części mamy do czynienia z inną Bridget, dojrzałą, samotną i w kryzysie po stracie bliskiej osoby. Dlatego jest to zupełnie inny film od poprzednich. Z komediowego tonu nadal nie zwalnia (szczególnie dziadkowaty już niestety Hugh Grant), ale dużo jest w tym melodramatu, czasem ckliwego, ale jednak dobrze ukazuje parę trudnych spraw z innej perspektywy.
Czasem film nie wie czym chce być, czy właśnie starą typową komediową Bridget, czy bardziej komediodramatem, ale oba te wątki dobrze się zazębiają i fajnie jest pożegnać główną bohaterkę w dobrym nastroju. Każdą z części oceniłbym wokół siódemki, więc porażki raczej nie ma, choć nie każdemu się spodoba inna Bridget.
Bardziej zintegrować już się nie da, mamy jedną walutę (a raczej powinniśmy mieć), mamy swobodę w przemieszczaniu (jeszcze), mamy wszelkie dyrektywy, nakazy, zakazy, pakty. No i parlament, którego sami politycy nie biorą na poważnie, bo większość z nich tam zasiadających to karierowicze, którym znudziło się reprezentowanie nas w Sejmach i Sejmikach.
Kilkadziesiąt lat takiego małego zjednoczenia i już widzimy co się w Europie dzieje. Jak ten unijny twór dotrwa następnych 50 lat to będzie sukces, a tu takie marzenia. Mam nadzieję, że zdążę pozwiedzać jeszcze to i owo w Europie.
A ten pomysł ze wspólną armią jeszcze pół roku temu bym potężnie wyśmiał, ale w sumie patrząc na ruchy pewnego rudzielca za oceanem sterowanego przez gościa z neuralinkiem, to nie wiemy czy i NATO nie jest zagrożone upadkiem.
Aż chce się powiedzieć "Nie popieram, ale rozumiem". Dosyć brutalne działanie, ale skoro ma ci to pomóc.
Przez parę lat też byłem dosyć aktywny w pewnym forumowym miejscu (i nie, nie był to GOL), aczkolwiek duża część późniejszej tam aktywności to były docinki w stronę trolli, którzy potężnie zaniżali poziom dyskusji, a których moderatorzy nie potrafili opanować (w sumie u nas też już tak to wygląda). Nie było to często odwiedzane miejsce, dlatego ja te typy się odzywały to rzeczywiście nienawiść leciała od wszystkich, nie tylko ode mnie.
Ale gdy na jednym spotkaniu ze znajomymi co chwila siedziałem z nosem w telefonie by im odpisywać na zaczepki, to powiedziałem nie, tak nie może to wyglądać. I może nie usunąłem tam konta, bo jednak szkoda mi było mojej całej aktywności, ale pomogło zwykłe wyłączenie autologowania i ograniczenie odwiedzin. Kilka ruchów więcej i od razu odechciało mi się brać udziału w gównodyskusjach. Pojawiam się tam do teraz, trollerska sytuacja została opanowana, ale nadal rzadko kiedy coś tam napiszę.
Także kto wie czy i tutaj mój koniec tak nie będzie wyglądał*. Okazji do zaczepek coraz więcej, moderzy pykają w tym czasie w CSa... Konta nie skasuję, chyba że Łosiu tymi potężnymi zmianami, które nas czekają w przyszłości, usunie wszystkim oceny gier z profilów, ale aż takiej zabugowanej aktualizacji chyba nie zrobi. Aczkolwiek niestety sensownych dyskusji tutaj coraz mniej. Choć jednak uważam, że taki mały wirtualny konflikt jeszcze nikomu nie zaszkodził. W realu jestem zbyt pozytywnym człowiekiem i nie mam okazji do kłótni, to chociaż pokłócę się o głupią gierkę, w którą pewnie nigdy nie zagram. Tym bardziej, że GOLowe recenzje dostarczają takiej rozrywki (szczególnie taka jak we wspomnianym Avowed).
*Choć nie wiem czy wtedy w ogóle będzie sens czytania tutejszych treści, jeszcze mam zamiar trochę tu pobyć.
Nolan akurat zawsze pałał miłością do praktyki i rzeczywiście przynosi to "efekty", do wielu rzeczy w jego filmach mogę się przyczepić, ale efekty zawsze ma dopracowane do perfekcji.
Mam wrażenie, że każdą grę pochodzącą z Czech można określić tym określeniem. Mają wyjątkowych twórców.
Brzmi dosyć ambitnie, aczkolwiek będę kibicował, cinqusiem w wirtualnym świecie jeszcze nie jeździłem.
Konsolowy byłem przez 3 lata w końcówce poprzedniej generacji i ani myślę wracać. Na PC mam miliony darmówek, wszystkich oczywiście nie przygarniam, ale i tak kolejka do ogrania nadal rośnie. A jak nie ma nic ciekawego za darmo, to i tak zawsze da się za jakieś śmieszne pieniądze przygarnąć jakieś gierki. W dodatku część godzin nadal spędzam w multiplayerze, a tak na głowę nie upadłem by dodatkowo płacić za podstawową mechanikę wielu gier.
Także konsole nie mają mi nic do zaoferowania. Znaczy miałyby, gdyby wychodziły na nie ciekawe gry. Te parę lat temu co chwila wymienialiśmy się z kolegami płytami z gierkami i zawsze było w co grać, a teraz sam widzę po znajomych co kupili nowe PSy i Xboxy, że w nic ciekawego (przynajmniej dla mnie) nie naparzają. Choć ostatnio to nawet na nowe KC:D nie mam podniety, jestem zmuszony więcej spędzać czasu przed ekranami i przez to granie odrzuciłem na trochę dalszy plan, także rodzaj platformy nie jest akurat najważniejszym czynnikiem w moim giernym minikryzysie.
Nieee, zbyt dużo kandydatów, tyle smogu by z tego powstało, że sam Watykan po tym będzie wyglądał jak jedno wielkie piekło.
Niespodziewany Humankind, za tydzień najnowszy F1 manager, rozdawnictwo lepsze jak przez cały okres świąteczny.
Już za późno, już dawno została pochłonięta, chyba nawet jako jedna z pierwszych. Ile razy był poruszany temat dziamdziaków, którzy dosłownie każdą grę oceniali na 0.0 i nic z nimi nie robiono, ich oceny chyba nadal się liczą do średnich.
Choć ci w sumie nie byli aż tak źli, bo każda gierka od nich obrywała, a nie tylko gry, które posiadają wiadome wątki. W KC:D są tylko te poboczne, z którymi podobno bojownicy nie mają żadnych problemów (właśnie widać).
Zachęcająco to wygląda. Po aferce z wymaganym Ray Tracingiem u Indiany Jonesa myślałem, że to już jest ten czas, gdzie nie mam co myśleć o nowych grach, ale jak widać niektórzy twórcy potrafią jeszcze optymalizować gierki.
Może nie na premierę, bo jednak trzymam się postanowień nie kupowania gier po pełnej cenie, ale może za pół roku Kingdom Come'a sobie sprezentuję.
Niech się szykują na nawał turystów w tym sezonie, po ogranej gierce na pewno dużo graczy będzie chciało tam zawitać.
Ta ułomność Starfielda dla kogoś może też nie być obiektywną opinią. Nie istnieje coś takiego jak obiektywizm, każda ludzka opinia bazuje na emocjach i jakimś doświadczeniu z przeszłości, więc nigdy nie powstała i nie powstanie recenzja obiektywna. Tym bardziej wśród gier, których głównym celem jest jednak dostarczenie tej dobrej zabawy. A teraz akurat mamy taką epokę średnich gierek, które jednak dostarczają tej zabawy, więc ciężko się nie dziwić, że Starfieldy i Star Warsy dostają po 7,5 w recenzjach.
Najlepszą recenzją powinien być... czas. Pierwszy Kingdom Come oberwał za technikalia i nie dostał maksymalnych not, ale teraz uważany jest za jedną z najbardziej kultowych produkcji poprzedniej dekady. Dużo innych tamtych gierek podostawało lepsze noty, ale nikt już o nich nie pamięta. Powyższe słabe recenzje również zaginą w czeluściach internetu, a sama gierka zapisze się w historii.