Via Tenor
Wasze growe świąteczne tradycje :)
Ja jeżeli chodzi o gry wideo to odpalę pewnie Heroes III w hot seat :) Z resztą rodzinki zagramy pewnie we Wsiąść do Pociągu Europa.
A czy Wy macie swoje tradycje?
Co roku od lat w okresie świąteczno noworocznym odpalałem albo sagę Icewind Dale albo Might and Magic VII: Za Krew i Honor. Ale w tym roku nie mam humoru/weny/natchnienia/ochoty i chyba pierwszy raz złamię tradycję własną.
Ja kochałem Wigilię, bo zwykle po tej 22.00 odpalałem coś fajnego, raczej retro i grałem sobie do 2.00 w nocy, ale teraz mam małe dziecko i o tej 22.00 to ja już jestem tak zmęczony, że idę spać, a poza tym trzeba wstać względnie rano.
Ale każda wigilijna sesja gamingowa zapadła mi w pamięci, w ostatnich latach były to wigilie m.in. z Grim Fandango Remastered, Legend of Kyrandia 1 i 2, Prisoner of Ice czy Lords of Xulima. Te konkretne sesje jakoś najbardziej mi zapadły w pamięci.
Cieszy mnie, że nie tylko ja miałem jakieś świąteczne tradycje.
Pamiętam jak za młodu, gdy komputer w domu był jeszcze czymś nowym i zainstalowane na nim było tylko kilka gier, a jedynym przedświątecznym obowiązkiem było pomaganie w ubraniu choiny, zasiadłem po tym do Maluch Racera i NFSa Porsche i tak mi się te gry skojarzyły ze świętami, że przez długi okres czasu rokrocznie uruchamiałem je w tym dniu. Tak jak dla wielu Sylwester kojarzy się z Tomb Raiderem, albo jak jednemu naszemu userowi Nowy Rok z multiplayerem w pierwszym Call of Duty, tak mi 24 grudnia kojarzył się z jechanym Maluchem.
Potem gier przybyło, zaczęło się ogrywać te, które dostało się na prezent i tradycja umarła śmiercią naturalną. Ale w pamięci nadal pozostała.
Via Tenor
Kiedyś z kuzynostwem graliśmy w Worms Armageddon co święta. Chyba właśnie wtedy grałem w to ostatni raz. Może warto odgrzebać tego klasyka? :)
Zastanawiam się i wybór jednak padnie na Diablo 2 LoD czyli obecnie D2R. Serduszka za HoMM3, Icewind Dale i Lords of Xulima. W ostatnie chyba również zagram.
Ja z Xulimą mam ten problem, że zaczynałem ją chyba z 10 razy <najlepsza gra na świecie o ja>, po czym tam jest taki moment scenariuszowy po zrobieniu pierwszego zamku (jakaś 6-8 godzina gry), że nagle wszystko kompletnie siada, nie za bardzo wiadomo gdzie iść, dookoła wszystko na zbyt wysokim levelu i finalnie nigdy tej Xulimy nieszczęsnej nie skończyłem. Ośmielę się nawet powiedzieć, że pewnie zrobiłem max 20% fabuły.
A szkoda, bo sama gra, klimacik, muzyczka, świat bardzo przyjemne, przypominają mi filmy z serii Fantaghiro

No i odpaliłem, jakoś jeszcze nie morzy mnie sen. Tak, faktycznie po pierwszym zachłyśnięciu się miałem identyczne niemalże odczucia. Także do tej pory jej nie ukończyłem i dość rzadko po nią sięgam, czego wielce żałuję.
Chyba sobie kupię Talisman of Golot, żeby się odrobinę wspomóc i zmobilizować bo gra jest tego warta.
https://store.steampowered.com/app/298880/Lords_of_Xulima__The_Talisman_of_Golot/
Uzupełniam, kupiłem i biorę się za sprawdzanie tego talizmanu :)
Dodam, że po głowie mi chodzi DoW 40k Winter Assault pod zimowy klimat Cadii, nie mogę doczekać się DoW4.
Ja z Xulimą mam ten problem, że zaczynałem ją chyba z 10 razy <najlepsza gra na świecie o ja>, po czym tam jest taki moment scenariuszowy po zrobieniu pierwszego zamku (jakaś 6-8 godzina gry), że nagle wszystko kompletnie siada, nie za bardzo wiadomo gdzie iść, dookoła wszystko na zbyt wysokim levelu i finalnie nigdy tej Xulimy nieszczęsnej nie skończyłem. Ośmielę się nawet powiedzieć, że pewnie zrobiłem max 20% fabuły.
A szkoda, bo sama gra, klimacik, muzyczka, świat bardzo przyjemne, przypominają mi filmy z serii Fantaghiro
O to to to to! Mam identycznie! Początkowo mega, fajny klimat, pomysł, muzyka......Ale w pewnym momencie gra mnie przytłacza nie wiem gdzie iść i wszyscy są uber mocni xd I mi się odechciewa xd Ale to ogólnie dobra gra i szanuję xd
Miałem z Xulimą dokładnie tak samo. Odpadłem chyba w momencie w którym musisz pokonać drugiego księcia. Mogłeś dostać się do jego zamku od frontu, walcząc ze strażnikami, albo sekretnym przejściem bezpośrednio do jego komnaty. I ta druga opcja była dla mnie już wykonalna, spokojnie pokonywałem księcia, ale wtedy strażnicy, którzy pilnowali głównego wejścia uciekali. Była to spora utrata doświadczenia, które w tej grze było na wagę złota (na domyślnym poziomie trudności gra była dla mnie naprawdę trudna), więc starałem się jednak zaliczyć tę walkę ze strażnikami, ale byłem wciąż na nią za słaby. Musiałem biegać po tych planszach i szukać przeciwników, których dałem radę już pokonać, żeby podbić sobie level i w końcu mnie to zmęczyło.
W dodatku żarcie i zapasy kosztowały tam jakieś absurdalne kwoty, więc też co chwilę wracałem do tej jednej lokacji, gdzie jest pełno roślin do zebrania i to też spowodowało, że w pewnym momencie dałem sobie spokój i odłożyłem tę grę "na później".
Finalnie jednak nigdy do niej nie wróciłem, czego trochę żałuję, bo to dobra gra, tylko wymaga dość sporego zaangażowania.

Wczoraj dość szybko odpadłem i poszedłem spać ale dzisiaj wróciłem. Zainstalowałem mod Hate Food bo mechanizm szybko wyczerpujących się zapasów jest naprawdę wkurzający więc jeden z kłopotów odpadł. Wrzucam screen z gadającym amuletem kupionym w DLC. Trzeba go ładować, więc czeka mnie pewnie dodatkowa podróż przez poprzednie mapki. Napaliłem się na grę, więc tym razem tak łatwo nie odpuszczę.
W tle grają kolędy śpiewane przez Mazowsze i Śląsk (stworzyłem nawet wątek), więc jest klimat ;)