Zabawne, bo RDR2 nie obsługuje funkcji udostępniania gier. Gra wymaga launchera Rockstara, co automatycznie uniemożliwia "dzielenie się" tą grą. Do tego w sytuacji jakby odpalał jakąś grę w tym trybie, to byłoby to odnotowane na koncie kolegi, nie twoim. To kiedy zrobiłem screena nie ma w zasadzie znaczenia, bo od twojego pierwszego posta do dzisiaj tak wyglądał twój profil. I akurat uwierz mi, ale Steam działa zaskakująco precyzyjnie, więc się nie wywijaj z takimi głupimi wymówkami.
Was strasznie boli jego zdanie i jedziecie po nim cały czas
On nie ma własnego zdania, dopasowuje się do tego jak ludzie reagują na daną grę.
Gdzie crowbcat przy filmikach z gta dał jakieś manipulacje?
Pokazywanie wybiórczo wnętrz budynków, wypadanie przez szybę samochodu (że rzekomo w GTA V się to nie dzieje) oraz że jak wyskoczysz z ogromnej wysokości ze śmigłowca do wody, to lepsze jest jak nie zginiesz, chociaż filmik starał się pokazywać "lepszą fizykę".
I co mnie obchodzi twoje konto na PS? Zarzucam ci, że nie miałeś kupionego SHf na Steamie, tylko to. Nie było go widać na profilu w ostatniej aktywności, a zrobienie zwrotu tego nie wymazuje. Do tego odznaka na twoim koncie pokazuje, że ostatnio aktywowana/kupiona gra była 2 sierpnia i zapewniam cię, że to działa akurat bez zarzutu.
No można wymieniać w sumie więcej jak na przykład pokazanie innych momentów na samym początku gry. Ogólnie robi ciekawe materiały, które można sprawdzić, a ocenić już samemu później.
Nie, tu nie ma co oceniać. Crowbcat jest manipulatorem od dawna, któremu nie zależało na rzeczowym przedstawieniu różnych gier, jedynie stara się wywołać u ludzi wrażenie "kiedyś to było". W filmiku porównującym GTA IV z V zdołał poupychać parę takich elementów, ale ostatnimi czasy to się w ogóle nie kryje i porównywał kampanie z CoD-ów do multiplayera.
>Szczerze powiem, że nie dziwię się piratom. Nie popierałem tego odkąd poszedłem do pracy i miałem własne pieniądze, młodzi to inna sprawa wiadomo, ale teraz szkoda wydawać kasy na takie coś.
>Co do silent hill f to grafikę mogłem wybaczyć, ale walka jest okropna, co prawda pokonałem tylko kilku wrogów przed zwróceniem gry na steam
Z kogo ty się starasz zrobić debila? Masz podpięty profil Steam do konta na GOL-u, w ostatnio uruchamianych grach w ogóle nie widniał Silent Hill f (screen dołączony). I nie, zwrot nie powoduje, że gra znika z ostatniej aktywności.
U mnie wygląda jak gówno i pozostaje przy swoim zdaniu, że za samą grafikę powinni obniżyć ocenę, a cena gry powinna wynosić mniej, bo wygląda jak gra AA.
Nie, co najwyżej Ty mógłbyś obniżyć ocenę w swojej recenzji, bo to Twój problem, a nie innych graczy.
Dorośnijcie wreszcie, boli was ten kiszak, a mnie on gówno obchodzi. Youtuber jak wielu innych. Tak oglądam go czasami, tak samo jak czasami oglądam Act-mana czy angry joe i wielu innych twórców, dzięki temu można sprawdzić wiele punktów widzenia na temat gier.
Zaprzeczyłeś sobie - skoro czasami oglądasz Kiszaka, by poznać jego punkt widzenia, to oznacza, że nie masz go w dupie.
BTW czy to nie jest to studio, które wypuściło dead rising remaster? Ten z którego tak naśmiewał się na filmikach crowbcat
Współtworzyli z Capcomem, natomiast Crowbcat to tani manipulator, którego nie można brać na poważnie.
Zdaj sobie sprawę, że w asasyny ludzie grali zazwyczaj postaciami rdzennymi dla miejsca wydarzeń gry. Np. w 1 arabem na bliskim wschodzie, w 2 włochem we włoszech, 3 indianinem, rdzennym tubylcem ameryki, etc. A tu się zmieniło, to czemu? Bo chodziło o inkluzywność.
Zazwyczaj, ale nie zawsze. W AC Revelations nie graliśmy Turkiem, a w AC4 Karaibem, więc osadzenie postaci z innego kręgu kulturowego jest w serii od kilkunastu lat.
Przecież ty nawet w tę grę nie grałeś, multikonciarzu. Po godzinie gry to dopiero wyruszasz na ekspedycję, a do tego momentu to walki masz tyle co nic. I nie, walka nie jest "statycznym klikaniem", bo musisz aktywnie parować/blokować oraz możesz wzmacniać swoje ciosy. Natomiast graficznie, to jest chwalona pod względem artystycznym, niekoniecznie pod technologicznym.
Najpewniej chodzi o odłączenie wtyczki do RaceNet, czyli po prostu utracimy dostęp do wyzwań oraz rankingów, bo chyba większość starszych gier Codemasters jest oparta o P2P.
Na stronie można znaleźć informacje, że kilka gier z serii F1 miało wyłączone serwery 21 marca 2024, a DiRT Rally w październiku 2022.
https://www.ea.com/pl-pl/legal/service-updates/a-h
A w dyskusjach na Steamie ludzie wciąż się zbierają, by zdobyć osiągnięcia online, tutaj chociażby wątek dot. F1 2013 i Dirt Rally.
https://steamcommunity.com/app/223670/discussions/0/601902046447147942/
https://steamcommunity.com/app/310560/discussions/0/819206164467157973/
Skoro zarzuca sprzedajność, to powinien mieć dowody, a nie pierdolić głupoty bez pokrycia. Nie ma kompletnie znaczenia, że inni to wcześniej robili, to nie jest usprawiedliwienie.
Chyba zaszedles kolezce za skore, bo wydalil poltorej godziny lajna na kanale.
Kumpel transylwańskiego menelobijcy też się przejął, że aż zaczął wyzywać Czarnego Wilka. Te patusy mają tak wywalone ego, że to głowa mała. xD
Poniżej zostawiam linki z kilkoma produkcjami, które mają w miarę sensowne ceny. ;)
South Park: The Fractured But Whole - 11,99 zł
https://store.steampowered.com/app/488790/South_Park_The_Fractured_But_Whole/
Two Point Campus - 12,90 zł
https://store.steampowered.com/app/1649080/Two_Point_Campus/
Haven - 11,49 zł
https://store.steampowered.com/app/983970/Haven/
Control - 14,99 zł
https://store.steampowered.com/app/870780/Control_Ultimate_Edition/
Far Cry Primal - 11,99 zł
https://store.steampowered.com/app/371660/Far_Cry_Primal/
Transistor - 13,79 zł
https://store.steampowered.com/app/237930/Transistor/
Sheep - 2,69 zł
http://store.steampowered.com/app/1644750/Sheep/
Total War Empire Definitive Edition + Total War: Napoleon Definitive Edition (jak posiadacie jedną z gier, to będzie nieco taniej)
https://store.steampowered.com/bundle/58905/Total_War_Imperial_Bundle/
Póki co spędziłem 29h, gram w zwykłym trybie (bez trybu boga), Chronosa pokonałem 5 razy, a drugiego ostatniego bossa tylko dwukrotnie. Mam wrażenie, że gra jest znacznie prostsza niż pierwszy Hades i każdy run muszę sobie utrudniać poprzez przymierza, by gra stanowiła jakieś większe wyzwanie. Ale pomijając tę drobnostkę, to jestem grą zachwycony i ciężko mi się oderwać. Mam tutaj syndrom kolejnego podejścia - tu chcę wzmocnić z kimś relację, a tu roślinki rosną i trzeba zrobić kilka pomieszczeń, a tu brakuje czegoś do zrobienia inkantacji - przez, który siedziałem po 8h przy grze w weekend.
Borderlands 4 jest mocno krytykowany za optymalizację ale i tak jakoś gra dziennie go 80-100 tyś graczy a nawet więcej bo Azjaci mają swojego Steam.
Borderlands 4 jest tylko na globalnym Steamie, nie ma go na chińskim.
Tylko o karcie raczej tu nie ma mowy, bo da się wyszukać też TLoU2, a Sony TLoU obecnie numeruje cyframi rzymskimi, nie arabskimi.
To jest po prostu indeksowany wynik wyszukiwania z niemieckiego Xbox Store, tak wygląda po przekopiowaniu z Google.
https://www.xbox.com/de-de/Search?q=Horizon+Zero+Dawn++Complete+Edition
Do tego w przypadku zarówno Euro i PLN w cenę gry jest już wliczony podatek VAT, a w USA nie - więc porównywanie się do kraju w innej części świata, gdzie cena nie zawiera podatku nie jest IMO dobrym porównaniem.
Oczywiście, że USA ma doliczany podatek dopiero w koszyku, jednak pragnę zauważyć, że w cenach rekomendowanych dla Polski był on często wliczony, więc ostatecznie płaciliśmy mniej niż Amerykanie.
Przykładem niech będzie Stellaris.
https://steamdb.info/app/281990/
Paradox ustawia ceny najprawdopodobniej wszystkich swoich gier zgodnie z rekomendacjami Steama. Stara polska cena wynosiła 143 zł i miała w sobie wliczony VAT, w euro było to 40€ z wliczonym podatkiem, a w USA $40.
Ostatnio był zmieniony jesienią 2022 roku. W linku poniżej są tabelki ze starymi i obecnymi rekomendacjami Valve w stosunku do dolara.
https://steamdb.info/blog/valve-price-matrix-2022-update/
to graj sobie z napisami w czasie szybkiej jazdy samochodem. Ciekawe, ile zrozumiesz.
Wszystko zrozumiem i to bez patrzenia na napisy.
2 - podaj powody
Brzmi to beznadziejnie, brak tam jakichkolwiek emocji, zagłusza dobry voice acting.
Jest wolność słowa, więc ludzie mogą przeżywać i odpowiednio reagować na jego bucowate wysrywy.
Tobie też ciężko ufać, w końcu miałeś dać sobie spokój z tym serwisem, a jednak ciągle wracasz.
Czy jest szansa, że w encyklopedii pojawi się Otherskin lub Wednesdays?
https://store.steampowered.com/app/1622630/Otherskin/
https://store.steampowered.com/app/2747770/Wednesdays/
https://steamcommunity.com/games/1145350/announcements/detail/512967793587520057
No to już mam niezależną grę roku!
Podawali na pewno do AC Odyssey i wiemy, że sprzedało się ponad 10 mln kopii.
Można dodawać celowniki, ale musisz je najpierw pozyskać z broni po przeciwnikach lub znalezionych na mapie.
Lista kompletnie z czapy. Pomijając gry na licencji, to co tam robi pierwszy FEAR? Marka należy do WB, a grę wydawało Vivendi, nie Activision. White Night było wydawane przez Acti, ale obecnie ma innego wydawcę. Do tego jak można było pominąć The Movies, przecież to gra Lionhead!
Całkiem odważnie, ale jednak nie ma co popisać się mizerną manipulacją na insynuacjach, bo nie zrozumiałeś o jaką trylogię chodziło, więc chcesz teraz robić ze mnie głupka i przekręcasz co tylko się da, żeby umniejszyć swoją wpadkę.
Jaką moją wpadkę, jaką manipulację? Przecież ci jasno wyjaśniłem, że trylogia Piasków Czasu, to nie pierwsze gry. Może pora się nauczyć wyrażać, nie wiem, precyzyjniej, albo poświęcić dwie minuty, by coś sprawdzić?
a tylko ta gra z 1989 była platformówką 2D, jednak ta gra nie należy do trylogii.
Przecież to z postu 6.6, ewidentnie sugeruje, że nie miałeś pojęcia o PoP2 i PoP3D, a te wszystkie gry tworzą razem trylogię.
u w tym kontekście chodziło o znaną trylogię, czyli piaski czasu i późniejsze
W poście 6.4 masz Pierwsze części to dopiero były niezłe gry , a określenie "stara trylogia" nie jest precyzyjnym określeniem. Nikt nie siedzi ci w głowie, zrozum to w końcu, przecież masz na serwisie z memami nick "ten_mądry", więc powinno to do ciebie dotrzeć.
Jak już to ty najwyżej zmieniłeś jakieś zdanie, niekoniecznie nawet swoje.
Co? XD
czyli w tym samym poście było "... starą trylogią. Pierwsze części ...", więc wiadomo jaki naprawdę jest kontekst)
Jak ktoś zna serię Prince of Persia od podszewki to nie. Zwłaszcza, że temat dotyczy metroidvanii, więc operujemy w podgatunku metroidvanii/platformówek.
Podstawka Borderlands dostała spolszczenie od Cenegi, jeden z dodatków dostał fanowskie.
https://www.cenega.pl/pliki/patch/borderlands/wszystkie/1
Mam nadzieję, że w kolejnym Cyberpunku nie będzie w ogóle Silverhanda. Najbardziej irytujący i męczący deuteragonista jakiego widziałem, za każdym razem jak się pojawiał na ekranie, to miałem chęć wywalić grę z dysku.
Nie, nie, nie. Napisałeś, że pierwszy Prince of Persia nie należał do trylogii, a nagle zmieniasz zdanie, że jednak chodziło ci o popularniejszą trylogię, chociaż sam podkreśliłeś, że chodzi ci o pierwsze gry. Zamiast się przyznać do błędu, to brniesz w najlepsze.
Doom - w peaku na steamie ledwo 30k graczy. To nie jest hit. Nawet średniacka nowa Mafia go zjadła.
Gra była w GP, więc porównanie do Mafii nietrafione.
Split Fiction - tu był hit, ale...dosłownie kilkudniowy. Dzisiaj mało kto gra w ten tytuł.
Pewnie dlatego, że to nie rozbudowany erpeg ani gra na dziesiątki godzin, a gra kooperacyjna na kilkanaście godzin. Sam nie grałem, ale zakładam, że to gra na raz, więc raczej zrozumiałe, że nie będzie w to grało 50k ludzi po kilku miesiącach.
Donkey Kong Bananza - ile tego się sprzedało?
Nie wiem, na pewno gra była w topkach sprzedażowych, chociaż nie był to taki hit jak najpotężniejsze marki Nintendo.
Mario Kart Worlds - czy to jest gra, o której się mówi/pisze? W sieci jest tego garstka.,
O Mario Kart 8 też się zbytnio nie mówiło i nie pisało, a to jest najlepiej sprzedająca się gra wyścigowa w historii, a kilka wcześniejszych części też osiągało niebotyczne wyniki sprzedażowe. W przypadku MKW myślę, że ogólna popularność będzie niemała.
Death Stranding 2 - ok tutaj się zgodzę. Każda gra Kojimy to jakieś wydarzenie, z tym że to jest gra Kojimy czyli coś, w co pogra jakaś grupa zapaleńców trawiących cutscenki trwające w nieskończoność.
MGS5 to też gra dla zapaleńców i to pomimo bycia w pewnym sensie wydmuszką, bo głównie gameplay się tam bronił. Jeszcze jest trochę osób grających w multi, ale tak to raczej jest wspominana przy kolejnych odświeżeniach MGS-ów i narzekania na Konami.
Monster Hunter: Wilds - przecież to zostało rozjechane przez graczy i dziennikarzy.
Jeśli 88 na metacritic dla wersji PC i PS5 oraz 90 dla wersji na Xboksa oznacza rozjechanie przez dziennikarzy, a nie uznanie za jedną z najlepszych produkcji roku, to nie mam słów. A grę rozjechali gracze z Chin (tak jak teraz robią to z Silksongiem obecnie), zachód uznał raczej za solidnego średniaka.
Elden Ring: Nightrein - ta gra miała ponad 3x mniejsze zainteresowanie niż oryginał i nawet dzisiaj - patrząc na steamDB gra w to mniej osób niż podstawkę.
Fajnie, tylko w obecnym momencie gra w podstawkę więcej, a 24h peaki mówią co innego. Zainteresowanie wciąż istnieje i ma potencjał na ponownie rozkwitnięcie.
DELTARUNE - że co xD
Undertale i DELTARUNE mają bardzo aktywny, ogromny fandom (i często uznawany za jeden z najgłośniejszych oraz najbardziej irytujących). Tworzenie teorii, rozkładanie gier na czynniki pierwsze, to chleb powszedni. Ogrom graczy wróci do DELTARUNE po tym jak tobyfox wrzuci kolejne rozdziały do gry. I pamiętajmy, że to tylko gra niskobudżetowa gra indie.
Dune - świeży, ciekawy przykład tytułu, który ma być żywy przez lata, a zaczyna systematycznie tracic z tygodnia na tydzień graczy
Liczby na SteamDB mówią co innego. Liczba graczy od tygodni jest w miarę stabilna. Jeśli devowie ogarną, to gra powróci i przyciągnie znowu ogrom ludzi, co nie byłoby niczym nadzwyczajnym w branży.
Co mamy do tej pory w 2025? Clair Obscur 33, Kingdom Come: Deliverance 2, AC: Shadows i... to w sumie tyle.
Z większych lub popularnych wyszło chociażby:
-Doom: The Dark Ages
-Split Fiction
-Hollow Knight: Silksong
-Donkey Kong Bananza
-Mario Kart Worlds
-Death Stranding 2
-Monster Hunter: Wilds
-Elden Ring: Nightrein
-Like a Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii
-Rematch
-DELTARUNE
-Dune: Awakening
Przecież pierwsza trylogia PoP to Prince of Persia, Prince of Persia 2: The Shadow and the Flame oraz Prince of Persia 3D i wie o tym każdy kto ma minimalne pojęcie o serii. Potem oczywiście był reboot i dostaliśmy Piaski Czasu.
Pierwsze części PoP-a, to obecnie niezbyt skomplikowane pod względem konstrukcji platformówki 2D i jeśli ktoś uważa, że TLC jest obecnie od nich gorszy, to jestem pełen podziwu, że ktoś wygłosił taką opinię.
Porównianie Silksonga do The Lost Crown jest nieco niesprawiedliwe. Jasne TLC czerpie z kilku aspektach z Hollow Knighta, ale to wciąż gra średniobudżetowa od korporacji, a Silksong to niskobudżetowy indyk i różnice się bardziej uwidaczniają.
a to właśnie przecież standardowo mamy ceny przeliczone z euro oczywiście według sugerowanego przelicznika na steamie
Ceny mamy przeliczane z dolarów, ale jako, że według przelicznika Valve $1 = 4,49 zł, to przy wyższych kwotach jest niezły rozjazd cenowy.
To zależy jak grasz i jakie masz doświadczenie z metroidvaniami. Jeśli ograłeś już w kilkanaście w życiu, to pomijając większość zawartości, da się przebiec główną fabułę w 10h, natomiast robiąc niemalże wszystko, to pewnie wyjdze z 30-40h. Natomiast osoby nie mające styczności z podgatunkiem raczej dość często czują się też zagubione i błąkając się nabijają nawet do kilkunastu godzin więcej.
To prawda. Ale jeśli jakim cudem STEAM nagle będzie nieczynny na długo (np. atak cyberprzestępców), to możesz pograć w gry, co już pobrałeś z GOG na własnym dysku. To jest zaleta DRM-free dla gry single.
Mogę też pograć w gry offline, nigdy nie miałem z tym problemu. Nawet na zapyziałym laptopie, który nie był używany do grania od 2 lat, bez podłączania do Internetu, wszystko działało jak należy.
Gry GOG jako instalatory na własnym dysku daje Ci poczucie gwarancji, że nikt nie będzie Ci odebrał tak nagle bez Twojej wiedzy i zgody tak jak w przypadku niektóre gry z ładne kobiety na stronie ITCH.IO (tam już usunęli gry nawet z biblioteki graczy), albo na STEAM (np. Deponia za niewłaściwe kluczy), choć już zapłaciłeś.
Większość gier na itch.io była DRM-Free, jeśli ktoś grę pobrał, to mógł ją sobie bez problemu odpalić i to pomimo patologicznego odbierania z biblioteki. Co do Steama - to był błąd wydawcy i to czasami niestety się zdarza, jest to na pewno karygodne, chociaż sam tego nie doświadczyłem pomimo posiada ponad 3200 gier na tej platformie. Oczywiście zgadzam się, że instalator offline, by uratował sytuację, jednak jeśli zostałaby cofnięta licencja, to przez obowiązujące prawo byłoby to nielegalne. Osobiście do GOG nic nie mam, sam posiadam tam blisko 1000 produkcji, ale pobieranie instalatorów to nie na moje nerwy i moje dyski. Po prostu wychodzę z założenia, że jeśli nie będę w stanie pobrać gry z jakiejkolwiek platformy, to raczej będzie wtedy mój najmniejszy problem.
Natomiast dla gry GOG nie musisz się o tym martwić i nawet od czasu do czasu oni zadbają o to, by gry będą działać na współczesne komputery.
Może mam nieco zakłamany obraz, ale najczęściej pod patronat brali gry, które i tak bez większego problemu odpalały się na nowszych systemach. Najbardziej interesujące mnie produkcje, jak chociażby starsze produkcje Ubisoftu i tak wymagały wchodzenia na pcgamingwiki, bo GOG sprzedaje nieprzystosowane wersje gier, trochę szkoda.
Gry STEAM zawsze dostają najnowsze aktualizacji i to jak najwcześniej. Gry GOG muszą trochę poczekać, a niektóre z nich nigdy nie dostają najnowszej aktualizacji (np. Fort Solis).
A to czasami niestety prawda. Osobiście kojarzę Children of Morta i Dragon's Dogmę - obie olane przez twórców, co mnie osobiście denerwuje. Jak gracz preferuje jakąś platformę, to jego wola, ale żądanie często podobnej kwoty za produkt wybrakowany, to moim zdaniem jest przykre i nie powinno to mieć miejsca.
Oczywiście, że nie możesz pobrać instalatora offline na Steamie, jednak GOG nie jest jedynym dostawcą gry, który oferuje podejście, by pobrać sam instalator - robi to chociażby Humble Bundle. W każdym jednak wypadku gra jest dostarczona bez żadnych zabezpieczeń i można odpalać bez zbędnych launcherów.
Już bez przesady, Steam po kilkunastu minutach od debiutu Silksong śmigał jak złoto. W przypadku wyprzedaży sezonowych, to po 2h wciąż działa jak polska służba zdrowia.
I elegancko, Polacy nie muszą przepłacać względem Zachodu. Widać jednak jakieś narzekania polskich graczy dotarły do twórców.
Nic nie sugeruje, nad nowym Raymanem pracują dwa studia. Ubisoft Milan robił gry głównie 3D, Ubisoft Montpellier różnie (obecnie jeszcze pracują nad BG&E2). Natomiast sam Ancel pełni rolę jedynie konsultanta.
Nie jest znana, ale można zakładać, że będzie zgodna z przelicznikiem Steama. Team Cherry nie miało problemu, by podnieść cenę gry z 53,99 zł na 67,99 zł, to i nie będzie miało problemu, by ustawić 91,99 zł na premierę. W końcu są znani z tego, że nie komunikują się ze społecznością.
Natomiast Hollow Knight 1 kosztuje teraz 67,99zł (nie wliczając w tym promocji 50% w tej chwili), co nie jest droga, jak na taką długość i jakość gry.
Super. Tylko, że mamy drugą najwyższą cenę gry na świecie. Dlaczego Europa Zachodnia ma płacić mniej pomimo większych zarobków?
To jedna z najlepszych gier, jakie grałem w moim odczucie. To nadal jest dla Ciebie za droga?
A moim zdaniem Hollow Knight to jedna z najbardziej przereklamowanych gier z jakimi miałem okazję się zapoznać w życiu - i co w związku z tym? Zresztą tu nawet nie chodzi o to czy jest za drogo. Po prostu nie widzę sensu, by Polacy musieli płacić więcej za grę niż ludzie z Europy Zachodniej, gdzie zarobki często są wyższe.
Na Steamie najpewniej zapłacimy więc pewnie trochę ponad 70 zł.
Team Cherry stosuje się do przelicznika Valve, więc raczej można się spodziewać prawie 92 zł.
Mi nie chodzi zbytnio o TOW2, bo w tę grę nie zagrałem i nie mogę się w żadnym stopniu wypowiedzieć, ale właśnie o brak należytej rzetelności w przypadku TOW1 - wypominanie iluzji wyborów jest po prostu błędne, bo te w mniejszym lub większym stopniu miały jakiś wpływ. Niestety, według mnie takie coś mocno rzutuje na to co opisuje autor i raczej będę skłonny do szukania innego źródła, z którego dowiem się pełniejszego obrazu nowej gry Obsidianu.
Od 2021 twórcy nazywają Crimson Desert (przygodową) grą akcji w otwartym świecie, to serwisy growe nadinterpretują i nazywają grę erpegiem akcji oraz porównywania do Wiedźmina tworzą szkodliwe, nierealne wyobrażenia o produkcji, przy czym idąc za klikami podważają swoją rzetelność.
Grałem w TOW zaledwie dwa razy, ale pamiętam osiąganie diametralnie odmiennych rezultatów
Sam TOW ograłem trzy razy. W zasadzie dwa przejścia gry miały kompletnie różne konsekwencje i zakończenia, które nie były czysto kosmetyczne. Osobiście uważam, że brak tu pewnej rzetelności u autora tekstu.
Koreański gigant, znany z olśniewającego wizualnie Black Desert Online, obiecywał tym razem coś więcej: głębokie, fabularne RPG akcji dla jednego gracza, osadzone w brutalnym, realistycznym świecie.
Gra od lat jest reklamowana jako przygodowa gra akcji w otwartym świecie, nie RPG.
Wygląda naprawdę dobrze, mam nadzieję, że gra okaże się sukcesem i jednak Ubi pozwoli na więcej projektów z tej serii w 2D i 2,5D.
Ale w czym mydlą oczy? Ubisoft wprowadził abonament Ubisoft+ kilka lat temu i od tego momentu nie podaje liczby sprzedanych gier, podobnie zreszta robi to EA czy Microsoft. Do tego gry w abonamentach, co zostało udowodnione już lata temu, zarabiają więcej ze sprzedaży DLC czy mikropłatności, a jak wiadomo, AC: Shadows to kolejny Asasyn będący grą usługą. Posiłkowanie się w tym przypadku tylko sprzedażą gry bez uwzględniania innych czynników trąci ignorancją.
Jak już zaczniecie jakąś grę, to gracie do napisów końcowych? Czy może jednak, gdy ta się nie podoba to odpuszczacie?
Szczerze mówiąc u mnie jest różnie, ale zazwyczaj staram się dobrnąć do zakończenia, oczywiście jeśli widzę w grze potencjał, by mnie czymś zaskoczyć lub zachwycić. Tak było po części z Hollow Knightem, gdzie przez nudne łażenie i niewymagające walki byłem grą w pewnym sensie zmęczony, do połowy to była w ocenie gra na 4-5/10, zwykły średniak nie wyróżniający się niczym poza oprawą audiowizualną. Jednak im dalej, tym bardziej zaczęła nabierać rumieńców i moja ocena podskoczyła do 7/10. W przypadku innych gier, głównie produkcji AAA wydawanych przez korporacje, to sprawa wyglądała zgoła inaczej - odpuszczałem znacznie szybciej, bo wiedziałem, że to bezpieczny produkt i niczego wyrywającego z kapci nie zobaczę.
Pewnie ciężko znaleźć, bo Ubisoft od wielu lat nie podaje wyników sprzedażowych swoich gier.
A jak po premierze ludzie będą grę chwalić, to pojawią się komentarze o racjonalizowaniu zakupów.
DLC do GTA Online są darmowe. Ludzie kupowali jak już Shark Cards, których nijak nie można nazwać DLC.
Larian Studios nie potrzebowali aż tylu ludzi i stworzyli świetna gra Baldur's Gate 3. Większości świetnych gier Indie takich jak Hollow Knight i Dave the Diver też nie potrzebowali aż tylu ludzi.
Larian na początku wczesnego dostępu BG3 miał ok. 250 pracowników, a podczas premiery ponad 450. To jest bardzo duża różnica w porównaniu do Sandfall Interactive. Do tego Dave the Diver to nie jest gra indie, a produkt korporacji Krafton.
Należące do Nintendo The Pokemon Company wykorzystało pracę fana Pokemonów w rozszerzeniu do Pokemon Trading Card Game Pocket.
The Pokemon Company nie należy do Nintendo, bo te posiada ok. 1/3 udziałów. Resztę posiadają dwie kompletnie niezależne firmy - Creatures Inc. i Game Freak. Za karciankę odpowiada oczywiście Creatures Inc. i firma DeNA.
Skoro to jawne złodziejstwo, to mam nadzieję, że zgłosiłeś to do odpowiednich służb.
Twórcy wciąż celują w końcówkę tego roku, ale czy faktycznie wyjdzie to już nie wiadomo.
Game Pass nie jest za darmo.
Tak więc można tam zostać pozbawiony wszystkiego na co wydało się realne pieniądze nie tylko za cheatowanie w jakiejś jednej grze, ale i również za brak "poprawności politycznej" na ich forum.
Valve co najwyżej nakłada VAC ban za cheatowanie, który uniemożliwia jedynie granie na serwerach z VAC. Do tego o co chodzi z tym rzekomym "brakiem poprawności politycznej"? Na forach możesz się wypowiadać dość swobodnie, o ile nie propagujesz jakichś skrajnych ideologii jak nazizm/komunizm, nie grozisz komuś śmiercią lub nie namawiasz do piractwa. Oczywiście na początku posty skasują, ale jak się to ponownie powtórzy to karą za pisanie takich rzeczy jest tymczasowy community ban (a w przyszłości na stałe), ale on nie blokuje grania w gry.
tylko dokończenie trylogii SW Jedi, a poza tym jest tylko Lego SW I Battlefront.
Lego SW i Battlefront obecnie są wątpliwe. Według plotek WB klepie grę LEGO na podstawie Batmanów, a EA w planach ma tylko dwie gry - Jedi 3 oraz Zero Company. Najpewniej jeszcze ujrzymy remake KotOR-a, bo Saber Interactive dowozi jakieś gry i raczej nie radzi sobie najgorzej na rynku. Martwiłbym się o SW od Skydance oraz Eclipse od grafomana Davida Cage'a.
Ależ zarabiają, bo w grze masz sklepik z mikropłatnościami i możesz kupić jakieś skórki. Do tego klepią jakieś dodatki, które są w droższej formie abonamentu i to też przyciągnie trochę nowych osób, a także skłoni niektórych do powrotu. Część gier Ubi jest obecnie nastawiona na zysk długoterminowy. Zresztą już lata temu zauważono, że osoby korzystające z subskrypcji są bardziej skore do wydawania pieniędzy na mikropłatności czy DLC.
Ubisoft od lat nie podaje ile sprzedał kopii swoich gier i tak samo nie robią tego firmy oferujące abonamenty jak Microsoft czy EA. zielele akurat się pomylił i napisał, że Valhalla sprzedała ponad 20 mln kopii, ale wiemy tak naprawdę, że tyle było graczy. Tak samo nie byli skorzy ostatnimi czasy do dzielenia się ile sprzedali kopii R6: Siege, które jest najlepiej zarabiającą grą Ubi ever.
Niezależne studia pokazują, że da się robić dobre gry za nieduże pieniądze.
Tylko River End Games nie jest niezależnym studiem od 2023 roku.
https://www.gamesindustry.biz/nordcurrent-snaps-up-river-end-games
W WinGameStore lub w Fanaticalu wyrwiesz poniżej 100 zł, więc taniej i ze Steam Workshopem.
Osiągnięcie więcej niż 30 FPS w Rivals nie byłoby problemem, gdyby nie założona blokada, która istnieje ze względu na tryb AllDrive. Odblokowanie klatek powodowało przez wiele lat różne problemy, w tym wymienione przez clade'a, jednak podobno mod Brawltendo's Framerate Unlocker rozwiązuje te problemy.
Czy naprawdę tak wielkim kłopotem jest w dzisiejszych czasach łączyć się z internetem odpalając grę singlową?
Tak, chociażby z prostego powodu, że nie można odpalić gry na Steam Decku będąc poza domem.
Hot Pursuit jako ścigant jest banalny, o ile zauważy się pewne zachowania policji. Jeśli radiowóz dostaje boosta i wyprzedza wszystkich, to od razu trzeba zjechać na bok, śmigłowiec natomiast zastyga w miejscu i widoczny jest tzw. downwash - wtedy należy jechać poboczem.
Większe problemy sprawiały mi blokady, które często powodowały u mnie zderzenie nawet pomimo tego, że często przed nimi zwalniałem
W grze są zwalone hitboksy, więc pewnie o to chodzi. Kilkukrotnie na powtórkach robiłem podgląd, klatka po klatce i nie miałem prawa się nawet otrzeć, a gra zaliczała to jako uderzenie w blokadę.
Seria ma jedne korzenie i sukces lub jego brak o niczym nie świadczy. Underground gdzie jeździło się wozami z wiejskim tuningiem to była nowa tożsamość.
Dokładnie, nie wiem czemu niektórzy uparli się przy grze Der Hexer. Polskie gry jak Goticzek powinny być bardziej doceniane.
A ty umiesz czytać ze zrozumieniem? Pisałem o większości gier, nie jakimś konkretnym gatunku/podgatunku.
Zresztą nie wyobrażałam sobie zaglądania do słownika co każde zdanie FACEPALM
Tak, bo jeszcze byś się czegoś nauczył, kek.
Wymuszając język polski zrobiłbyś przysługę korporacjom, bo większości twórców gier indie i niskobudżetowych na takie coś po prostu nie stać i miałbyś tłumaczenia zrobione na odwal. Argument z uczeniem się języków nie jest bez sensu, większość gier ogarniesz z angielskim/niemieckim/rosyjskim na poziomie szkoły średniej, a jak zajrzysz raz na jakiś czas do słownika, to nic złego się nie stanie. Co do braku języka niemieckiego - gry z serii Yakuza i setki gier niezależnych wychodziły bez niemieckiego i jakoś nie było oburzenia.
Ależ oczywiście, że narzekali tak jak przy Darkspore, które EA zabiło zostawiając graczy z niczym.
Ale nikt nie mówi o przerabianiu jej na singleplayer, ogranie samej fabułki offline byłoby wystarczające. Takie The Crew, o którym jest ciągle głośno, poza żałosną osią fabularną było zwykłym samochodowym MMO, jednak niektórzy chcieliby mieć możliwość pojeżdżenia po samej mapie lub możliwość powtórzenia misji.
Valve to nie moloch, tam pracuje 300-400 osób, z czego lekko ponad połowa to devowie.
Pierwszą grą jaką Sony wydało na PC było Helldivers, sieciowy shooterek, potem był ReadySet Heroes, nie zgadniesz, też sieciówka, potem Death Stranding a dopiero potem Horizon Zero Dawn.
Drugą było Everybody's Gone to the Rapture, potem Guns Up. Death Stranding nie zostało wydane przez Sony na PC, tylko przez 505 Games.
Jeśli to są łatki bezpieczeństwa, to strasznie późno. O RCE exploitach wiadomo co najmniej od roku, a Activision i Microsoft nic nie robiło w temacie tych gier.
Tylko właśnie płacisz, ale mniej niż w innych przypadkach. Na cele charytatywne idzie tylko 5% kasy z choice'a, reszta leci do devów i IGN.
A najbardziej błyszczał pod względem ładnych i twardych mężczyzn!
https://www.youtube.com/watch?v=4yJpS-rb3Ag
Z Cyberpunka dobrze wspominam jedynie Judy, Kerry'ego, Viktora, Songbird i Solomona. Panam i Silverhand to najbardziej irytujące postaci w grach jakie spotkałem. Mam nadzieję, że w czwartym Wieśku nie będzie jakiegoś zmarnowanego potencjału na poziomie Jackiego, z którym ciężko było nawiązać jakąkolwiek więź.
Pracował przy mniejszych grach jak Burden of Command czy Alaloth: Champions of The Four Kingdoms.
Otwarte mapy stwarzają pozór wolności i zachęcają do eksploracji od samego początku, ale jest to ułuda. Po zachłyśnięciu się przychodzi chwila otrzeźwienia, że nie warto tego robić do pewnego czasu. Nie można przeplatać poboczniaków i fabuły, bo gra wymusza ciągle robienie misji głównych dopóki nie odblokujesz odpowiednich umiejętności. Do tego odległości są większe, marnuje się czas na chodzenie, odbijasz się od bariery i ostatecznie wracasz do celu misji. Bardziej otwarte lokacje powinny być później, gdy już możemy radzić sobie z wieloma przeszkodami/barierami, wtedy nie dochodziłoby do zabijania ciekawości z odkrywania.
Dwojka jest lepsza w zasadzie w kazdym aspekcie.
I tak, i nie. W zasadzie w Jedi Survivor elementy metroidvanii i soulslike'owe są kompletnie zbędne. Masz bardziej otwarte mapy, ale jesteś karany przez co najmniej połowę gry za eksplorację, więc trzeba po prostu lecieć z fabułką. Elementy soulsowe zostały, chociaż nie pełnią żadnej istotnej funkcji i zostały ze względu na poprzedniczkę. Zabrakło tutaj odważniejszej decyzji dotyczącej danego kierunku, a tak mamy produkcję stojącą w rozkroku.
Ubisoft wydaje nieco więcej. W tym roku wydał BattleCore Arena, w sierpniu wleci Morbid Metal, zapewne nowe Just Dance (to co roku wlatuje) i Heroes of Might and Magic: Olden Era. Co do The Rogue Prince of Persia - Ubisoft jest tylko wydawcą, bo prawa do marki Prince of Persia posiada firma Mechnera - Waterwheel Licensing.
Max Payne'y nie będą grami na wyłączność na Epic Games Store. Do tego nie wiemy tak naprawdę, gdzie zostanie wydany Control 2, którego wydawcą jest 505 Games.
Przedstawiciele firmy wyrazili zadowolenie z wyników gry Dragon's Dogma 2, określając jej dotychczasowe przyjęcie jako satysfakcjonujące.
No i super! Nadzieje na duży dodatek już straciłem, ale mam nadzieję, że mają w planach trzecią część.
Przez brak czasu raczej po prostu zmniejszyłem częstotliwość grania w gry point and click i RTS-y. Od jakiegoś czasu jednak czuję, by wpleść jakieś ambitne gry niskobudżetowe czy nawet indyki pomiędzy typowe odmóżdżacze w postaci wiedźminów, cyberpunków czy innych podobnych produkcji.
Nie, firmy od dawna ze sobą ściśle współpracują. GameFreak co jakiś czas wypuszcza mobilki lub gry multiplatformowe, więc to żadna nowość.
Pokaz Xboksa był strasznie słaby. Jedynie Clockwork Revolution, At Fate's End oraz Keeper wyglądały interesująco.
https://neobards.com/dead-rising-deluxe-remaster-officially-released-neobards-and-capcom-joined-forces-again-to-revive-a-classic/
https://www.pcgamingwiki.com/wiki/Company:NeoBards
https://www.mobygames.com/company/35425/neobards-entertainment-ltd/
GOL i Steam to nie jest zawsze dobre źródło informacji - lepsze jest MobyGames czy nawet PCGamingWiki.
"Only up" było zdecydowanie najgorsze, a zwłaszcza jak postać czasami potrafiła nie złapać krawędzi (w moim przypadku będąc blisko szczytu). Siatkówkę da się ogarnąć dość dobrze po 3-4 rozegranych rundach.
Nie ma, zostało to dodane 8 maja, a karta produktu Mafii została stworzona bodajże w sierpniu tamtego roku.
https://steamdb.info/app/1941540/history/?changeid=U:61949116
Znajdźkami też są przedmioty do ulepszeń - złoto, rubiny i kryształy. Wszystko jest zaznaczone na mapie, ale czasami potrzebny jest klucz lub rozwiązanie prostej zagadki.
Przyjemna, prosta platformówka, która początkowo przedstawia się jako gra z przerysowanym, absurdalnym humorem łączącym ironię oraz satyrę podlewając to dawką czarnego humoru i przełamywaniem czwartej ściany. Jednak pod humorystycznym płaszczykiem kryje się produkcja poruszająca znacznie poważniejszych tematów - między innymi egzystencjalizmu czy moralności. W grze jest dość sporo wyborów i konsekwencji - wybór opcji dialogowej, przegramy walkę z bossem, damy się przyłapać, a może wręcz przeciwnie? Będzie to miało różne odzwierciedlenie - od mniejszych utrudniających lub ułatwiających, po diametralnie różne potrafiące zmienić kierunek w jakim posunie się historia. Do zobaczenia jest aż 11 zakończeń - część z nich zobaczymy po kilku minutach, a inne dopiero nawet po 3h. Gra zdecydowanie stawia na powtarzanie całej gry ponownie lub poszczególnych etapów i wyciągnięcie z niej jak najwięcej, ignorując to tracimy tak naprawdę dość dużo. Niestety, ale wychodzi tutaj też pewna wada - przy powtarzaniu rozdziałów/całej gry, w momencie próby dotarcia do zakończeń, których jeszcze nie widziałem, zaczęła doskwierać mi monotonnia, pojawiło się lekkie znużenie. Dodatkowo minusem wybijającym z rytmu jest minigierka w golfa, która jest zdecydowanie za długa, powinna być drobnym 5-10 minutowym umilaczem, a nie podstawą dwóch rozdziałów. Dodatkowo nie wiem po co do gry dodano czerwone tokeny - są kompletnie bezużyteczne.
Osiągnięcie wszystkich zakończeń zajęło mi lekko ponad 11h, chociaż wydaje mi się, że wynik można bez większego problemu skrócić o 1-2h. W ogólnym rozrachunku jest to bardzo dobra produkcja, chociaż gdyby przybrała formę visual novelki, to zapewne patrzyłbym na nią przychylniejszym okiem.
Ależ ja wiem dlaczego nie robią wersji demo. Po prostu prostuję bzdurę, którą da się sprawdzić w 30 sekund.
Taki patriota z Ciebie, że będziesz wychwalał Der Hexera, a nie polskiego Goticzka? :(
Dema to nie jest rzadkość. Na samym Steamie w maju pojawiło się ich grubo ponad 1000, w kwietniu ponad 500, a marcu ponad 400.
Na Greenmangaming można było kupić klucz na premierę za 129 zł. Teraz takie ceny są tylko w keyshopach, ale w innych oficjalnych sklepach wyrwiesz za 145-150 zł.
Jak już to podział na AAA, AA i gry niskobudżetowe. Kategoria indie nie oznacza budżetu, a po prostu niezależność twórców - grami indie jest zarówno Hades, Hollow Knight jak i Star Citizen. Indie nie jest natomiast Children of Morta, Ori and the Blind Forest lub Dave the Diver.
Przecież w Clair Obscur masz otwarty świat, w którym przemieszczasz się pomiędzy lokacjami. W moim odczuciu jest to jeden z najgorszych elementów gry, bo niczego ciekawego nie wnosi do rozgrywki - jest pusty, martwy i nudny. Dosłownie masz tam garstkę przeciwników, bossów, handlarzy i znajdziek.
Gra nie jest chyba krótka, tak jeśli chodzi o kampanię fabularną, jak i o grind?
40h na samą fabułę na normalu, po ukończeniu przełączyłem na story mode, by wyczyścić mapę. Jedyny grind jaki miałem to żeby dobić do 99 poziomu dla osiągnięcia, ale to zajęło dosłownie chwilkę.
Kurde, faktycznie ciekawe. :) Do tego uznałbym to za naciągane, ale jako, że płyty gramofonowe są znajdźkami w tej grze, a LP charakteryzują się 33,3 (niektórzy mówią w uproszczeniu 33 pomijając ułamek) obrotami na minutę, to ostatecznie jednak uważam, że nieprzypadkowo ich szukamy. :D
Poker i blackjack w różnych grach. W samym Red Dead Redemption 2 wpakowałem pewnie co najmniej 20h, a robienie wyzwań hazardzisty było czystą przyjemnością. Do tego niemało też pograłem w karawanę w New Vegas.
Na Deliver At All Costs czekałem od zimowego Steam Next Fest. Po przegraniu godziny w demku poczułem się niezwykle zachęcony i liczyłem, że dostanę ciekawą, mniejszą grę. Niestety w praniu okazało się, że to jedynie średniak, gra która przerosła ambicje twórców. Największymi zaletami gry są klimaty lat 50. i 60. podkręcane przez kilka ciekawych utworów, dobry model prowadzenia pojazdów oraz całkiem przyzwoity dubbing. Przez 3-4h bawiłem się niezwykle dobrze, jednak z czasem wkradła się nuda, pewna monotonność. Liczyłem na bardziej abstrakcyjne misje, ale niestety wyszło to różnie, tak jakby zabrakło jakichś ciekawszych pomysłów. Historia w grze jest bardziej pretekstowa i w zasadzie pomijając wszystkie dialogi niewiele się straci. Do tego w grze jest strasznie niewykorzystany potencjał destrukcji otoczenia - wygląda to bardzo dobrze, ale niczego konkretnego za sobą nie niesie. Jedną z najbardziej irytujących rzeczy jest kamera - czasami po prostu niewiele widać, a w jednej misji jesteśmy karani za spowodowanie najmniejszej stłuczki czy wjechania w jakiś płotek, którego nawet nie widzimy. Z błędów spotkałem 2-3 razy spadające samochody z nieba, natomiast kilkukrotnie moja postać lub samochód gdzieś utknął i byłem zmuszony zrobić respawn. Mimika postaci wygląda tragicznie, już lepiej byłoby postawić na ukazanie fabuły w postaci komiksów na wzór Max Payne'a, co w jednym momencie gry możemy zaobserwować. Do tego z takiego totalnego czepialstwa - była pokazana cutscenka z masażem serca, ale ten do świadomości publicznej wszedł znacznie później, bo bliżej lat 70. niż wczesnych lat 60.
Grę odebrałem za darmo na Epiczku, a jak wiadomo - za darmo, to uczciwa cena. Jednak samą grę uznaję za taką popierdółkę, na którą można się skusić z braku laku za 20-40 zł i to pod warunkiem, że nie mamy w co obecnie grać.
Wykupili studio znane z najlepszych gier rajdowych, które w zasadzie w portfolio miało same dobre albo wybitne gry... no i się zaczęło.
Bez przesady. Codies mieli dużo dobrych gier, ale także średniakiów - chociażby GRID 2, Onrush, Micro Machines World Series, DiRT 5 czy Dirt: Showdown.
Do tego oczywiście nie mogli się powstrzymać od passów i innych płatności w grze...
Akurat Codemasters samo napierdzielało DLC do swoich gier do porzygu. W GRID 2 to nawet były P2W, gdzie online mogłeś się ścigać Bugatti Veyronem przeciwko jakimś szrotom.
Sukces kasowe osiągnęły zarówno No Man's Sky jak i Aliens: Colonial Marines, a gry były zapowiadane na nie wiadomo co.
Tak tak, wiem, pandemia i praca zdalna...
A to zdanie jest kompletnie niepotrzebne, nie zamierzam usprawiedliwiać CD Projektu w żadnym wypadku. Doskonale pamiętam o wciąż niespełnionych obietnicach.
CDPR zapoczątkował de facto obecny trend wydawania crapów i dojenia frajerów.
Crapy i dojenie frajerów było już znacznie wcześniej. Raczej twórcy zaczęli opóźniać premiery swoich gier, by wydać w nieco lepszym stanie.
Fakt, sam miałem tak, że przez autozapis skrypty się pierdzieliły, drzwi były zamknięte i musiałem powtarzać cały rozdział od nowa. Do tego pamiętam, że w Homefront: The Revolution nie było normalnych zapisów, tylko trzeba było naginać przez kilka minut do bazy, by pogadać bodajże ze sklepikarzem - wtedy łaskawie autozapis się odpalał. Tak to irytowało, że nie wiem.
Szybki zapis nie jest konieczny, ale zapisywanie w dowolnym momencie lub jasno określonych punktach jest czymś istotnym. Autozapis jedynie toleruję przy grach, gdzie gra nie pozwala na zmianę decyzji przez co mierzymy się z konsekwencjami.
Jeśli według graczy to jest największy crap wszechczasów to... czas przestać traktować graczy poważnie.
I dlatego najlepiej samemu zagrać. Ewentualnie słuchać opinii znajomych oraz osób, którym się względnie ufa. Opinie randomów nie potwierdzone niczym, a tym bardziej na świeżo założonych kontach są warte tyle co obietnice CD Projekt RED. Najczęściej i tak powtarzają kilka ogólników, a jak spróbujesz pociągnąć za język, to niczego się nie dowiesz konkretnego.
Obie fajne również ale nie zgadzam się ze stwierdzeniem, że Oblivion masakruje na każdej płaszczyźnie Avowed
Masakruje jedynie na tendencyjnych filmikach. Do tego ludzie mają nie wiadomo jakie wyobrażenie i wizje - pierwszoosobowy erpeg w krainie fantasy od razu kojarzy im się z serią Elder Scrolls i ludziom wydaje się, że chce stawać w szranki. To trochę jak kiedyś przez użytkowników porównywano serię Yakuza oraz GTA pomimo kilku cech wspólnych, tak naprawdę to są różne gry i celują w zupełnie inne tony.
swoją drogą rozumiem, że wprowadzenie nawet prostego GTAowskiego sytemu byłoby ciężkie bo mielibyśmy wolną drogę do wybicia mieszkańców i "popsucia" gry
W zasadzie The Outer Worlds umożliwiało wybicie większości NPC, ale nie zastosowanego tego w Avowed z jakiegoś powodu. Ograniczenie wolności w tym przypadku tylko nieznacznie zmniejsza poczucie dysonansu ludonarracyjnego.
Dzisiaj napotkałem screen z latającego kasyna i ogarnąłem w końcu, że jest tu nawiązanie do utworu zespołu Gojira, a konkretnie Flying whales!
Trochę tak, przy 19 rozdziale już czułem znużenie i to głównie dzięki bardziej otwartym mapom.
A to też kojarzę z Daft Punk. :) Do tego chociażby skill Stendhal, czyli nawiązanie do Marie-Henri Beyle'a, znanego pisarza, od którego wziął syndrom Stendhala. Z "Lumiere" nie byłem do końca pewien, bo w języku francuskim oznacza to po prostu "światło", a byłem zbyt leniwy, by szukać konotacji pomiędzy braćmi Lumiere, a miastem w grze.
Gra jest takim troche listem milosnym do Francuzow, Francji, ich kultury i historii.
Oj tak, Francuzi zdecydowanie będą w stanie najwięcej wyciągnąć z tej gry.
Po prostu teraz cokolwiek z "Clair Obscur" się klika i tylko dlatego pojawiają się takie rzeczy. Pomijam fakt, że poradnik jest kompletnie zbędny, bo da się to wydedukować po kilkunastu sekundach pobytu w tej lokacji.
Na Drodze ku zagładzie wystarczy po prostu co jakiś czas zmienić EQ. Eliksiry, smary, petardy i znaki są kompletnie zbędne w walce, bo wystarczy wyprowadzać dwa ataki lekkie, zrobić unik i gra przechodzi się niemalże sama.
Nie rozumiem porównania do Skyrima, przecież to zupełnie inny typ gry i jedyne co tak naprawdę łączy te gry to tryb FPP i gatunek fantasy. Zresztą, orałem porządnie Avowed i Skyrima i to ta druga gra zdecydowanie jest bardziej "lewacka".
Przecież to prawdopodobnie najlepsze streszczenie wątku z Avowed jakie istnieje w polskim Internecie. xD Chociaż w sumie mnie to nie dziwi, jesteś zwykłym ignorantem, który łyka wszystko co mu pasuje.
A jak to obliczyłeś?
Wg przelicznika na steamie dla ceny $19,99 sugerowane jest 91,99 zł. Zostało to zmienione w dokumentacji w 2022 roku, a wszystkie tabelki masz tutaj:
https://steamdb.info/blog/valve-price-matrix-2022-update/
Gdyby GSC miało to udawało, że nie wie, to zostawiłoby rekomendowaną cenę, a nie niższą o 2 zł.
Pisałem to w zasadzie na szybkości, więc nie wszystko ująłem, ale dzięki! :D Zapomniałem chociażby wspomnieć o nawiązaniach do innych gier, w tym do uwielbianej przez Ciebie Nier: Automaty. Przeczytaj dziennik 56, znajdziesz tam ciekawe nawiązanie. :D
Już pomijam fakt, że to dawno nie jest DooM tylko liniowy FPS z fajną grafiką, to Dark Ages ma jeszcze więcej wad.
Dlaczego to nie jest Doom? Poziomy w TDA jak i starych Doomach są quasi-liniowe - by przejść poziom i tak musiałeś znaleźć przełączniki/karty/czaszki oraz podlane pewną dawką backtrackingu. Napisz też coś więcej o wadach.
ale w dzisiejszych czasach każda nie multiplayerowa strzelanka zasługuje na pochwały.
Kompletnie się nie zgadzam. Jeśli coś uznajemy za złe to powinniśmy, to krytykować, a nie wychwalać tylko dlatego, że takich gier powstaje mniej w segmencie wysokobudżetowym.
Początkowo zastanawiałem się, czy napisać swoją opinię. Ciężko było mi się zmusić, nie miałem kompletnie weny, ale taka produkcja zdecydowanie na to zasługuje.
Więc tak… W Clair Obscur spędziłem prawie 60h, w większości grałem na normalu, ale w pewnym momencie, po ukończeniu fabularnej kampanii, przełączyłem na story mode, by wyczyścić mapę w jak największym stopniu z treści pobocznych. Obecnie jest to, póki co, jeden z moich kandydatów do gry roku, aczkolwiek daleko mi do wygłaszania peanów określających grę jako coś wybitnego.
Historie w grach często traktuję jako rzecz trzeciorzędną, czy nawet czwartorzędną — jako coś, co jest tylko pretekstem do grania — ale tutaj faktycznie zostałem zaintrygowany. Rzadko zdarza się, by jakieś niewielkie studio tworzące grę średniobudżetową potrafiło przerobić oklepany motyw “ratowania świata” na coś owiniętego w tajemnice, komplikując niektóre sprawy i zaskakując pewnymi zwrotami fabularnymi – po prostu czuć tu odwagę, której brakuje w tym segmencie zachodnim produkcjom. Niestety, w moim przypadku ładunek emocjonalny był obecny dosłownie w trzech momentach – prolog, koniec drugiego aktu oraz początek trzeciego – a liczyłem na znacznie więcej. Lekki zawód!
Same postaci są napisane świetnie, czuć w nich francuski sznyt, francuskiego ducha. Widać taką stereotypowość, mieszaninę niekoniecznie zabawnych żartów czy sarkazmu. Do tego, pomimo stosunkowo niewielkiej ilości dialogów, każda postać wydaje się mieć znacząco rozbudowany charakter, i to nawet bez przesadnie mocno rozbudowanego backstory. Wypada to nad wyraz nieźle!
Rozgrywka wypada również istnie zachęcająco, poza pewnymi zgrzytami. Postawiono na system starć turowych, zamiast silić się na jakieś akcyjniakowe drewno w czasie rzeczywistym, które zaczęłoby irytować po chwili. System walk siadł mi niemalże natychmiastowo, używanie kontr weszło w nawyk jak używanie majonezu do frytek, a dopiero pod koniec drugiego aktu byłem zmuszony nauczyć się uników, ze względu na problemy z wyczuciem ataków oponentów. Do tego różnorodność skillów i synergie postaci sprawiały, że chciało się kombinować na tyle, by osiągać najlepszy w danym momencie zespół. Na mocny minus zapisują się kiepskie elementy platformowe w pobocznych krainach oraz nużące, pustawe korytarze w regionach.
Artystycznie to, póki co, w moim odczuciu jedna z najlepszych produkcji tegoż roku – eklektyzm łączący surrealistyczne fantasy wraz z Belle Époque wypada wręcz nieziemsko. Większość lokacji ma na siebie pomysł, jest niebanalna i ocierająca się o oniryzm. Niestety, projekty poziomów wypadają kiepsko – masa niewidzialnych ścian lub miejsc, gdzie można wskoczyć, a potem trzeba wczytać zapis, bo się utknęło na amen. Do tego ten otwarty świat, gdzie przechodzimy od lokacji do lokacji – jest potrzebny jak guz na wątrobie. Nie wprowadza zbyt wiele, jest pusty i nudny jak wywody sołtysa na podlaskim zadupiu.
Kompozycje muzyczne, pomimo iż odważne, to w większości nie zapadły mi w pamięć – dosłownie garstka zapisała się stale na moich playlistach. Pozostałe udźwiękowienie natomiast wypada naprawdę dobrze i ciężko do czegokolwiek się doczepić. Nie wiem jak angielski, ale francuski dublaż nie jest topem topów, aczkolwiek wypada po prostu dobrze/bardzo dobrze.
Jednym z największych plusów gry jest ogrom nawiązań do francuskich twórców, kultury, historii czy stereotypów. Jest tego mnóstwo, a nawet taki ignorant jak ja wyłapał nawiązania do malarza Auguste’a Renoira i jego żony Aline Charigot, innych epok historycznych (w tym tych traumatycznych dla losów Francji), słynnej francuskiej gry towarzyskiej, jaką jest petanque, czy nawet humorystycznie przedstawionego konfliktu brytyjsko-francuskiego. Jakby się wczytać, to udałoby się wyłapać tego o wiele więcej. Istna gratka dla frankofili! Do tego dochodzą jeszcze nawiązania do różnych memów, w tym Shreka czy “This is fine”.
Technicznie gra wypada nadzwyczaj dobrze – nie miałem żadnych większych problemów optymalizacyjnych lub błędów. Sterowanie też wypadło całkiem dobrze i nie miałem żadnych zgrzytów, grając na padzie od Xboksa.
Podsumowując – jestem cholernie zadowolony. Nie miałem większych oczekiwań, przez co udało się wywrzeć na mnie niemałe wrażenie. Nie jest to co prawda gra, którą zapamiętam na lata, i zapewne zostanie przebita – w moim personalnym mniemaniu – przez gry indie lub niskobudżetowe. Żal gry nie kupić, skoro jest za tak śmieszne pieniądze w okresie premierowym, albo nie zagrać przez Game Passa.
steam testuje takie rozwiązanie ale od tamtej wzmianki nic się nie zmieniło i nie wiadomo czy dalej nad tym siedzą czy umarło w fazie planów
Akurat tutaj redaktorzy puścili fake newsa. Chodziło w tym, że SteamDB nawiązuje współpracę ze SteamHunters, by osoby korzystające z wtyczki miały podział na DLC/aktualizacje/multiplayer.
Chyba od samego początku było wiadome, że to koniec przygód Geralta, więc nie rozumiem zdziwienia. Do tego nie wiem czemu porównujesz CD Projekt RED do Rockstara, który bardzo chętnie wymienia protagonistów w swoich grach.
Patrząc na to jak multi wyglądało w Doomie z 2016 i Eternalu, to pozostaje się tylko cieszyć.
Póki co największy zawód tego roku. Sam trzon - czyli strzelanie do pomiotów piekielnych oraz kosmicznych - jest wykonane świetnie. Tylko co z tego, skoro gra jest niweczona przez wymuszanie grania z tarczą, przemierzania nudnych otwartych przestrzeni czy ogrywania cienkich jak sik węża poziomów z Serratem i Atlanem. Nawet soundtrack się nie broni, bo brzmi po prostu generycznie. Zdecydowanie jedna z gorszych części Dooma.
Podpisuję się pod Prince of Persia: The Lost Crown. Zdecydowanie warto i to z dodatkiem. Wymagająca pod względem walki i elementów platformowych, ale nie na tyle, by się gdzieś zaciąć na dłużej. Jeśli grałeś w poprzednie PoP-y, to znajdziesz trochę nawiązań i mrugnięć okiem. Jedna z najbardziej niedocenionych gier ubiegłego roku.
Ty to poszedłeś nawet krok do przodu i nie kupujesz nawet gier bez Denuvo!
Ale co ty w ogóle porównujesz? Ubisoft od dawna nie chwali się wynikami sprzedaży gier, nawet nie wiemy ile dokładnie osób kupiło ich najlepiej zarabiające gry, a co dopiero jakieś nowości. Firmy oferujące abonamenty już przestały chwalić się ilością sprzedanych kopii, bo "liczba graczy" wygląda lepiej - robi tak EA, robi tak Microsoft, robi tak Ubisoft.
Wziąłem droższą edycję. Taką na szybce skleconą opinię po 5,5h zostawiłem w wątku Doom: The Dark Ages. W razie czego mogę odpowiedzieć na jakieś pytania. Zaznaczę, że mi Eternal nieco bardziej się podobał niż Doom z 2016 i TDA uznaję póki co za najgorszą z tej trójki.
Pograłem niedużo, dosłownie kilka godzin, przeszedłem kilka misji. DOOM: The Dark Ages to tylko dobra gra, która po prostu stara się zrobić coś unikatowego, ale w praktyce wychodzi to... różnie. Strzelanie w grach id Software stoi na najwyższym poziomie, zdecydowanie są liderami w branży i tutaj nie ma czego zarzucić, lecz dochodzi tutaj postawienie tarczy oraz pięści/innej broni białej na równie ważnym miejscu i wychodzi to tak sobie. Gra zachęca do ruszania się dość szybko po mapie, nie wygląda to tak ślamazarnie jak na gameplayach, poruszając się powoli lub będąc statycznym łatwo wpakować się do grobu. Nie podoba mi się ulepszenie postaci, zamieniono tokeny na sztabki złota, które są rozsiane w różnych rejonach mapy, po prostu jest to w pewnym sensie rozwodnieniu i jest to zmiana typowo na siłę. Mapy bardziej liniowe wypadają zacnie, natomiast te półotwarte... mam mieszane uczucia. Starałem się to eksplorować i zbierać wszystkie znajdźki, jednak byłem karany za to, że nie miałem "sekretnego klucza", który gdzieś jest na mapie, a wcześniej udało mi się znaleźć dwie bramy, do których był wymagany. Zdobywając klucz musiałem wracać po pustych terenach, by tylko otworzyć cholerną bramę - strasznie to wybijało z rytmu. Póki co miałem jeden etap z Atlanem i Serratem. Etap z mechem jest po prostu liniowy, prosty i w zasadzie nudzi się po chwili - jedno uderzenie, drugie, trzecie, walimy wzmocnionym ciosem, w międzyczasie unikamy ataków i tyle głębi. Latając na smoku w zasadzie też nie czuć żadnej finezji - albo gonimy uciekający statek lecący w pętli i ostrzeliwujemy go lub statycznie ostrzeliwujemy jakieś punkty, potem lądujemy i już jako Doom Slayer dokańczamy robotę. W celach reklamowych to wyglądało kozacko, ale w faktycznej grze trochę wali sandałem i w zasadzie istnieje to tylko podkreślić jak to zajebisty jest protagonista i jak to mocno gra nie czerpie z science-fantasy. Co do soundtracku… jest po prostu generyczny, odpala się czasami z dupy, gdzie już wyczyszczono dany teren z mapy lub przed pomieszczeniem, w którym pojawią się demony. Wypada to po prostu źle. Do tego są jeszcze dwa problemy. Z jednej strony podczas potyczek często gra za cicho (i to mimo ustawiania głośności!) lub w ogóle go nie ma, natomiast same utwory wydają się dodane bez ładu i składu, nie łączą się z tym co robimy na ekranie lub nie dopasowują się do tempa rozgrywki przez co brak swoistej harmonii, co po prostu po chwili drażnić.
Póki co raczej uznaję grę za najgorszą z ostatnich trzech i nie jestem przekonany do zmian. Być może zmienię zdanie, ale póki co radzę wypróbować grę w Game Passie przed ewentualnym zakupem.
Nie ma nic złego w graniu z danym językiem, to kwestia preferencji. Tobie głosy nie przeszkadzają, ale innym tak i byłoby miło, gdyby był wybór.
Powoływałem się na słowa lead writerki:
https://youtu.be/LCy6vC00O0c?si=h2MC10AFndp3a32B&t=156
Natomiast w grze, to chyba nie było jakoś mocno wyszczególnione, a przynajmniej nie kojarzę. Opis na Steam przykładowo mówi, tylko o wieku 33 lat, ale jako, że nie ma starszych osób, to zakładam, że po prostu brak tutaj doprecyzowania.
Choć cdp słusznie oberwał za premierę cp2077, tak jednak dopracował tę grę i już mogliby im odpuścić, tym bardziej, że wiele innych studiów robi więcej rzeczy gorzej i przy tym jakoś nie robią cyrków i ten hejt już od dłuższego czasu jest zwyczajnie bezsensowny i bez powodu.
Dlaczego mam odpuścić, skoro nie spełnili swoich obietnic? Bo poprawili część mankamentów,? Nie mam pamięci złotej rybki, doskonale wiem, że CD Projekt obiecywał zbyt dużo, do tego wziął dotacje państwowe, a ostatecznie i tak postanowił wydymać klientów, napluć im w ryj, a ci się ucieszyli, że to deszcz pada. Czekam chociażby na żyjący świat, możliwość przekupienia gliniarzy, dobre AI oraz decyzje wpływające na świat gry - jak myślisz, doczekam się?
Tak samo, to się grało w Dooma 1 i 2, a między Doomem z 2016 i Eternalem jest znacznie więcej różnic. Początkowo miałeś dość mało amunicji, gra wymuszała żonglowanie broniami, by atakować czułe punkty przeciwników lub dostosowywać do sytuacji, natomiast samo tempo było podbite, znacznie szybsze i wymagało bycie w ciągłym ruchu bez chwili oddechu. To jest dość spora zmiana względem poprzedniczki, bo po prostu ma inny pomysł na siebie.
Nie rozumiem tego zarzutu o silnik, przecież wszystkie były na id Techu. Nie wiem, mają wydawać grę co dwie iteracje tego silnika czy co? Do tego też nie kumam czemu masz problem z tym, że to prosta łupanka, w której fabula nie ma znaczenia - w tej serii, nawet w Doomie 3 fabuła była na poziomie klozetu i większość ludzi miała to w pompie.
No właśnie nie. W RDR2 były wspominki o Kalifornii w pewnym kluczowym momencie gry oraz o Nowym Jorku prze Dutcha. W serii GTA odpowiednikiem stanu jest San Andreas, a miasta Liberty City, więc nie jest to jedno uniwersum.
Jeśli pod względem jakości, detali czy niesionego ładunku emocjonalnego dorówna RDR2, to już będzie ogromny sukces, jednak wydaje mi się, że dostarczą po prostu kolejną ubi-grę z nieco bardziej wartościową zawartością poboczą i ponownie pretensjonalną fabułką.
Malarka wymazuje wszystkich, którzy przekraczają liczbę, czyli znikają 33-latkowie i starsi.
Póki co żadna, ale jakbym miał coś wybrać na siłę, to Clair Obscur. W tym roku bardziej liczę na nowego Dooma, Crimson Desert lub Hadesa 2.
Oczywiście, chyba jedynie podczas cutscenek się nie da. Masz do wyboru jeden z trzech ostatnich zapisów.
Ale wiesz, że Drackula napisał swoją opinię? Według niego wszystko zostało napisane, a zalety i wady nie są uniwersalne, każdy podchodzi do tego indywidualnie. Co do systemu zapisów, sam nie przepadam za automatycznym zapisem, ale punkty są na tyle często rozmieszczone, że to w zasadzie nie przeszkadza. Wczytać natomiast możesz praktycznie zawsze, nawet podczas walk.
Zapomniałeś wspomnieć o "women power", jak w przypadku A Plague Tale: Innocence!
No akurat BG3 to budżet miał przepotężny i to pomimo tego, że gra wylądowała początkowo we wczesnym dostępie. Udało im się wycisnąć z graczy ogrom kasy, do rozwoju gry przyłożył też rękę Tencent wykupując 30% udziałów w firmie i umożliwiając w pewnym stopniu rozwój produkcji.
Przecież Wiedźmin 3 niczego nowego nie wprowadził, a jedynie usprawnił formułę ubi-gier przywiązując większą uwagę do postaci czy nadając trochę głębi zadaniom pobocznym. "Zategowanie" modami też nie jest żadnym usprawiedliwieniem dla twórców, bo to jest po prostu praca fanów, która stara się chociażby naprawiać bolączki źle zaprojektowanych systemów.
Wydawca Expedition 33, Kepler Interactive, również twierdzi, że produkcja Bethesdy nie wyrządziła grze krzywdy, a nawet w pewien sposób jej pomogła.
No sorry, ale co to za pierdzielenie. Clair Obscur osiągnęło niemały sukces, ale wyniki na pewno wyglądałyby o wiele lepiej, gdyby Becia nie pchała się w ten okres z remasterem Obka, bo podzielność fanów RPG poszła na dwa tytuły i mnóstwo osób nie jest w stanie pozwolić sobie na dwie gry w jednym czasie. W pewnym stopniu cieszy, że grze pomogła poczta pantoflowa przez co popularność wzrosła z tygodnia na tydzień - w sobotę tydzień temu na samym Steamie grało w grę 98k osób, a wczoraj 129k. Dzisiaj pewnie będzie największy peak.
Tylko właśnie, pierwsze Life is Strange często jest uznawane przez dużą ilość graczy za wybitną przygodówkę. A pozostałe gry nie niosły takiego ładunku emocjonalnego nawet pomimo tego, iż były co najmniej dobre.
Nikt kogo znam z graczy nie gra w wyścigówki, faktycznie niszowy gatunek.
A ja znam wiele osób co gra głównie w gry wyścigowe oraz rajdowe i tak naprawdę niczego to nie oznacza, to jest dowód anegdotyczny.
Skoro WRC odpadło to został tylko właśnie NFS i Forza horizon, mało.
WRC ma inny target niż NFS, Forza Horizon i nie wspomniane przez Ciebie The Crew. W zasadzie nie ma obecnie żadnych wysokobudżetowych rajdówek i pewnie w najbliższym czasie będzie posucha w tym temacie.
Taki Wukong robiła podobna ilość osób, engine ten sam i gra jest sporo ładniejsza przynajmniej dla mnie.
Bzdura, nad Wukongiem pracowało znacznie więcej ludzi.
System turowy jest jak najbardziej normalny oraz o wiele lepszy niż jakieś drewniany system walki w TPP.
Zależy na jakim poziomie trudności grasz. Na normalu lub ekspercie tak jest, ale na story jest to bardziej stonowane i dosłownie garstka potrafi one-hitować. Nie ma tego złego, bo te ataki i tak są bardziej czytelne i rzekłbym, że wolniejsze, więc da się to dość prosto skontrować.
Nie rozumiem dlaczego ta gra ma tak wysoka srednia jesli chodzi o oceny i jest porownywana do takich hitow jak baldurs gate 3
Jeśli ktoś porównuje obie gry, to pewnie dlatego, że jest to dla tej osoby jakaś odskocznia, coś świeżego w odróżnieniu od typowych korporacyjnych produkcji. Natomiast gra sama w sobie zachęca swoją eklektycznością łączącą cechy jRPG oraz surrealistycznie przedstawionego świata, do tego mając pomysł jak w bardziej intrygujący sposób ukazać dość oklepany wątek ratowania świata.
Tylko właśnie niektórzy bardziej lub mniej świadomie powielali bzdury, że gry są niedopracowane, zawodami, flopami, bo więcej kobiet pracowało nad grą i jako dowód ma stanowić zdjęcie z dnia kobiet. Ot taki przykładowo mem się kilka lat temu przewijał na GOL-u i różnych serwisach. Niedawno wyciągano takie zdjęcia przy premierze Avowed, a także pod newsami dot. Ghost of Yotei.
Czepianie się brzmi jeszcze zabawniej, bo to średniowiecze dotyczy innego wymiaru - Argent D'Nur - a nie Ziemi. :D
Napisałeś, że grasz "parę" godzin, nie "paręnaście" lub "parędziesiąt", więc można sugerować, że spędziłeś w grze od 2 do 9h.
Mam przerwę do jutra przez awarię headsetu (granie bez to barbarzyństwo!), ale tak ogólnie to wydaje mi się w porządku. Uników nie potrafię wyczuć, kontry w 90% wchodziły gładko, QTE podczas ataków łatwo wychwycić i póki co nie mogę się do niczego przyczepić. Nie wiem jednak czy walka nie znudzi mnie po 30-40h, bo w zasadzie chciałbym zrobić calaka.
Ubisoft od lat nie chwali się sprzedażą gier. Nawet nie wiemy ile sprzedało się AC: Valhalli, a gra jest drugą najlepiej zarabiającą grą tego wydawcy.
Gram w Clair Obscur: Expedition 33, to zdecydowanie jedno z milszych zaskoczeń roku i osobiście czuję się zobowiązany głosować portfelem za takimi odważniejszymi projektami. Remaster Obliviona, choć już kupiłem, to pewnie ogram dopiero po Doom: The Dark Ages.
Przecież od dawna było wiadome, że gra będzie F2P, więc naprawdę ktoś się łudził, że nie będzie always-online?
Do tego... Prosta odpowiedź – nie. Gra i miasto zostały zaprojektowane jako żyjący, tętniący życiem, masowo wieloosobowy sandbox deskorolkowy, który jest zawsze online i ciągle się rozwija. […] Aby zrealizować naszą wizję deskorolkowego świata, gra zawsze będzie wymagać połączenia. Prawdopodobnie nie jest to dużym zaskoczeniem, jeśli uczestniczyliście w naszych testach.
Ogrywałem playtesty i to jest po prostu ghost town, świat jest bardziej martwy niż w Cyberpunku 2077, interakcja z innymi graczami jest znikoma, a z ekranu wylewa się kompletna nuda. Sam pobawiłem się 2-3h, ale potem odpuściłem, bo nic ciekawego tutaj nie było. Wszelkie zadania/misje, to proste wykonywanie trików, które tak naprawdę nie ma żadnego polotu.
Nie wiem czemu Becia miałaby uznawać New Vegas za "cierń w boku". Jedynie takie tłumaczenia znam od najbardziej toksycznych fanów New Vegas, którzy sobie wmawiają, że Bethesda to największe zło, a fakty są takie, że bez niej gra nigdy by nie powstała.
Możesz śmiało grać, seria TES od co najmniej Morrowinda była woke, o czym wie każda osoba, która przeczytała coś więcej niż The Lusty Argonian Maid!
Przecież w Obsidianie nadal pracują - chociażby Tim Cain, Chris Parker, Feargus Urquhart, Chris Jones, Leonard Boyarsky. Wyłącz tych patusów-zakolaków z youtube'a, bo ci robią wodę z mózgu.
Nic dziwnego, że taki sukces. Skyrim to najlepiej sprzedający się RPG w historii, z wynikiem ponad 60 mln kopii. AC Origins oraz Odyssey miały po 40 mln, ale graczy.
Już kiedyś pytałem, ale czy może teraz, przy okazji remastera Obka, jest szansa na dodanie do encyklopedii modów - Nehirma oraz Enderala?
Po sukcesie Stray porównania do tej gry nasuwają się same, ale nie są zbytnio uczciwe - i to nawet pomijając budżet czy wielkość studia. Copycat pomimo, iż też ma kociego protagonistę i z pozoru jest zwykłą opowieścią, to bardziej się stara być komentarzem poruszającym poważniejsze tematy - podejścia do adopcji, bezdomności zwierząt czy ludzkich problemów oraz niekiedy ich bezmyślności.
Historia opowiada o adoptowanej kotce, która zostaje skazana na bezdomność i radzenie sobie z przeciwnościami losu, gdyż została przechytrzona przez podobnie wyglądającą “konkurentkę”. Zmarnowano potencjał narratora, który w zasadzie próbuje się kontaktować ze zwierzęciem, a nie opisywać co zamierza zrobić. Dodatkowo temat samotności, odrzucenia, zastąpienia wypada dość blado i został przedstawiony w dość łopatologiczny sposób. Kocia protagonistka została ukazana w sposób stereotypowy, czuć ogromne hiperbolizowanie zachowań - zrzuca rzeczy z mebli, drapie wszystko, próbuje podkraść jedzenie czy nawet demoluje mieszkanie. Dodatkowo kotka narzeka na tanią karmę czy potrafi czytać i odpowiadać sobie w myślach na przeczytany tekst, co odbiera jakąkolwiek wiarygodność. Mam wrażenie, że twórcy chyba wiedzę o kotach czerpali z memów, bo pomimo iż zwierzęta potrafią być psotne, to nie w taki istnie karykaturalny sposób.
Gameplay nie jest wybitny, przez większość gry po prostu biegamy lub ze względnie dużą dowolnością wskakujemy na przeszkody, a od czasu do czasu mamy urozmaicenie w postaci niezbyt wymagających minigerek - walki, polowania, biegianie jak w endless runnerach czy nawet przyjmującą postać bardzo prostej platformówki 2,5D oraz 3D. Gra starcza na 2,5-4h, chociaż już pod koniec czuć, że wkrada się pewna monotonność
Optymalizacyjnie gra leży, potrafi mieć ogromne spadki klatek kompletnie z czapy. Nawet nie da się tego usprawiedliwić, bo graficznie wygląda brzydko, a do tego brak tu bardziej zasobożernych efektów czy większej dynamiki na ekranie. Oprawa audio nie wyróżnia się niczym szczególnym poza jednym utworem muzycznym, który zapada w pamięć – cała reszta jest absolutnie przeciętna.
Copycat to niestety ogromny zawód, bo gra upada pod ciężarem własnych ambicji, niewykorzystanego potencjału. Raczej ją odradzam, do sprawdzenia co najwyżej na bardzo dużej promocji.
Przeciągnięta produkcja z grafomańskim sznytem, ogromem dziur fabularnych i sztucznym wywoływaniem emocji. Gra broni się jedynie pod względem gameplayowym oraz zaskakuje kompetentną sztuczną inteligencją przeciwników.
Co do samej gry to widac ze wzieli sobie do serca krytyki designu lokacji z jedynki i tym razem bedzie rzeczywiscie bardziej otwarcie. Co cieszy, byleby znow wajchy nie wywalilo w druga strone i nie zrobili open worlda gdzie 70% powierzchni to teren robiacy za wypelniacz.
Bardzo na to liczę, żeby regiony w TOW2 były zbliżone pod względem wielkości i jakości do Avowed. Tam był zachowany idealny balans, nie było czuć, że wszystko jest rzut beretem jak w Emerald Vale, ale i nie było takiego pustego, żmudnego łażenia jak po Monarchu czy Gorgonie.
Co do samej gry to widac ze wzieli sobie do serca krytyki designu lokacji z jedynki i tym razem bedzie rzeczywiscie bardziej otwarcie. Co cieszy, byleby znow wajchy nie wywalilo w druga strone i nie zrobili open worlda gdzie 70% powierzchni to teren robiacy za wypelniacz.
Bardzo na to liczę, żeby regiony w TOW2 były zbliżone pod względem wielkości i jakości do Avowed. Tam był zachowany idealny balans, nie było czuć, że wszystko jest rzut beretem jak w Emerald Vale, ale i nie było takiego pustego, żmudnego łażenia jak po Monarchu czy Gorgonie.
Obecnie jakieś 105k ludzi na samym Steamie, czyli znacznie więcej niż w twoją grę dekady.
Polecam w takim wypadku wesprzeć twórców roguelike'ów, tam twórcy przykładają się do optymalizacji.
A co konkretnie zobaczyłeś? TOW2 zapowiada się po prostu na więcej tego samego co w TOW1.
Gra została usunięta tylko ze sprzedaży. Jeśli ktoś kupił, to nadal ma ją w bibliotece i może bez problemowo zainstalować.
Do Hollow Knight miałem kilka podejść na przestrzeni lat. Ostatecznie w tym roku udało mi się ukończyć grę, wykonując większość dostępnych aktywności i osiągając 108% ukończenia. Nie podjąłem się jedynie panteonów, choć może kiedyś spróbuję. Muszę przyznać, że czuję się lekko zawiedziony. Oceny graczy na różnych portalach oraz na Steamie sugerowały, że to dzieło wybitne, wręcz mesjasz gier niezależnych – szkoda tylko, że nie dla mnie. Dla mnie to po prostu solidna metroidvania.
Historia, choć prowadzona enigmatycznie i sprawiająca wrażenie głębi, w gruncie rzeczy okazała się dość miałka. Lore, przekazywane w strzępkach informacji, było interesujące, z przyjemnością szukałem dodatkowych wzmianek, by poszerzyć wiedzę o świecie i wydarzeniach. Po ukończeniu gry sięgnąłem nawet po fanowskie opracowania oraz teorie, dzięki którym mogłem doczytać o rzeczach, które mi umknęły.
Pod względem gameplayu gra wypada nieźle, postać porusza się responsywnie, a wachlarz ruchów z czasem się rozrasta o klasyczne elementy, takie jak dashe, podwójny skok i inne. W zasadzie nie miałem chyba żadnej sytuacji, bym przez chwilę stwierdził, że otrzymałem obrażenia nie z mojej winy. System walki jest prosty, głównie walczymy wręcz, wspierając się zaklęciami zużywającymi esencję. Dostępne są również tzw. nail arts, ale osobiście uznałem je za zbędne, niemal w ogóle z nich nie korzystałem. Przez większość gry używałem tylko podstawowego ataku, parowania, upward slasha (przydatnego do atakowania przez podłoże) oraz down strike'a, który powoduje, że zwykli przeciwnicy w większości przypadków głupieją i stoją jak... jak ktoś kto stoi!
Walki z bossami poza nielicznymi wyjątkami, to ogromny zawód. Oczekiwałem większej agresji, szybkości i ani sekundy wytchnienia, a tymczasem tylko kilka starć było sprawiających, że dłonie zaczęły mi się pocić. Gra niemal całkowicie pozbawiona jest też trudniejszych sekcji platformowych, jedynie Path of Pain stanowiło rzeczywiste wyzwanie, a resztę pokonywałem praktycznie bez wysiłku.
Eksploracja w grze jest strasznie nierówna. Z jednej strony poruszamy się po lokacjach, które z pozoru są unikalne, ale po czasie przebywania w nich, po prostu da się odczuć zmienia się tu głównie tło, podkład muzyczny oraz przeciwnicy. Razi też brak większych wyróżników, przydałoby się więcej elementów dopasowanych do danej lokacji na przykładzie Fungal Wastes i prostych elementów platformowych polegających na odbijaniu się od grzybów lub wykorzystywania przeciwników, przykładowo pchnięcie wybuchającej “meduzy” w element otoczenia otwierałby nam drogę. Z drugiej strony mamy ogrom sekretów oraz znajdziek, które aż chce się odkrywać. W późniejszej fazie gry, charakterystyczny dla gatunku backtracking zaczyna po prostu nużyć, przeciwników bez problemu się omija, skakanie po platformach już kompletnie nudzi, bo nie stanowi żadnego wyzwania i stwarza pozór sztucznego wydłużania gry. Gra naprawdę nie ucierpiałaby, jeśli umożliwiłaby przemieszczanie się pomiędzy ławkami w późniejszych fazach gry.
Największą zaletą jest oprawa audiowizualna. Artystycznie gra wygląda po prostu obłędnie, nie jestem w stanie się do czegokolwiek przyczepić. Wygląd postaci, przeciwników, otoczenia, teł wygląda po prostu bardzo dobrze jak na produkcję niezależną. Muzyka i odgłosy otoczenia idealnie wpasowują się do tego co widzimy na ekranie podkreślając klimat odosobnienia i tajemniczości. Jedynie niektóre odgłosy postaci potrafią być irytujące - mówię o tobie, Salubra!
W ogólnym rozrachunku Hollow Knight to dobra gra. Nie wybitna, nie przeciętna, po prostu solidna. Trzymam kciuki za Team Cherry i z umiarkowanym optymizmem czekam na Silksonga. Mam szczerą nadzieję, że poprawią przynajmniej część niedociągnięć poprzedniczki.
W ogólnym rozrachunku Hollow Knight to dobra gra. Nie wybitna, nie przeciętna, po prostu solidna. Trzymam kciuki za Team Cherry i z umiarkowanym optymizmem czekam na Silksonga. Mam szczerą nadzieję, że poprawią przynajmniej część niedociągnięć poprzedniczki.
Heroes VI czy nawet VII to dawne dzieje i mają mało wspólnego z obecną sytuacją Ubisoftu. Dużo kasy też wepchali w gry usługi i twory z NFT, które nikogo nie obchodzą.
Za darmo rozdawana była od 14 do 21 maja 2020 roku.
W Gamepassie chyba tylko raz była i to dawno temu.
Ogólnie grę uznaję za dobrą i uważam za nieco zmarnowany potencjał. Fabuła główna przeplatając wątki wojny domowej oraz starcia z Alduinem mogłaby nabrać jakiejś większej głębi, można by tu zastosować jakieś bardziej znaczące wybory wpływające na całą prowincję, ale no niestety wyszło słabo. Misje frakcji są w porządku, zadania związane z daedrami mnie mocno ciekawiły, a cała reszta zadań była taka sobie i raczej nie były warte zapamiętania. Innym aspektem przyciągającym mnie do Skyrim jest lore - z wielką ochotą pogłębiałem wiedzę o świecie - czytałem książki, notatki - pomimo, iż nie poszedł w stronę, o której marzyłem przy ogrywaniu poprzednich części. Do tego po prostu lubię obcować w różnych krainach na planecie Nirn, wczuwać się i być częścią świata przedstawionego.
Co do fabuły... Musisz brać pod uwagę osoby, dla niektórych ona nie jest ważna/najważniejsza i nie będą przez jej pryzmat oceniać całości. Osobiście Ci powiem, że gdybym miał oceniać przez jej pryzmat, to takiego Cyberpunka 2077 pewnie oceniłbym 3/10 za historię, która w sztuczny sposób stara się wzbudzić jakiekolwiek emocje, a do tego powiela oklepane motywy. Zresztą, taki Gothic 2, to dostałby 0/10, bo niemalże całą fabułę poznajesz w przeciągu pierwszy 5 minut gry.
Wiem, że skyrim wyszedł w 2011, ale wersja AE to zupełnie inna gra.
To jest ta sama gra, a konkretnie remaster z 2016 z dodatkiem modów.
I nic poza tym. Nowe gry są robione pod tępe dzieci
Polecam poszerzyć horyzonty growe, chociażby scena indie, scena gier nisko i średniobudżetowych stoi otworem.
To niestety masz złe wrażenie, bo akurat dużo osób odpowiedzialnych za Morrowind pracowało też nad Oblivionem.
Kolejność przypadkowa.
Stardew Valley
Red Dead Redemption 2
Hades
Doom Eternal
Psychonauts 2
Children of Morta
Nier: Automata
Divinity: Original Sin 2
Yakuza 0
The Messenger
Przecież info lata już chyba ze dwie godziny, a do tego wykupił udziały w nowo założonej spółce, więc o jakiej większości decyzyjnej mowa?
Ubisoft nie chwalił się sprzedażą Valhalli i Mirage, to i Shadows pewnie też się nie pochwali.
Silksong ma też karty produktu na GOG, PS Store, MS Store oraz Humble Store, więc jak mają zrobić exclusive'a, to co najwyżej tymczasowego.
Todd Howard w 2023 roku mówił, że Skyrim sprzedał się w ponad 60 mln kopii. 40 mln kopii to sprzedało się do 2020.
Przecież znaczniki NCPD w podstawce Cyberpunka 2077, to tani, małowartościowy wypełniacz do zdobywania kasy i expa. Dopiero w dodatku się przyłożyli i prezentowały w ogóle jakąkolwiek jakość. W przypadku Wieśka 3 było też dużo narzekania na znaki zapytania na Skellige i większość graczy czuła się zmęczona za pływaniem po mało wartościowe rzeczy.
Póki co korpo nawija makaron na uszy chwaląc się tym, co wygodne - już Veilguard, Starfield czy Forspoken pokazały, ile znaczy liczba graczy...
Albo AC Valhalla!
To prawda, najbardziej miarodajne byłoby porównanie do Valhalli, gdyby zadebiutowała na Steamie w dniu globalnej premiery, a nie dwa lata później, gdzie gra wjechała z 67% zniżką.
Wszystkie odsłony do Syndicate włącznie były dostępne na Steam w dniu swojej światowej premiery.
Od 2 do Odyssey wychodziły w dniu światowej premiery na Steam, dopiero w 2019 Ubisoft nawiązał współpracę z Epic Games i zrezygnował z platformy Valve.
Po pierwsze to Ubi samo się wystawiło dodając Yasuke gdy akcja dzieje się w Japonii. Każdy poprzedni assassin miał bohatera z rejonów w których działa się akcja.
W AC1 Altair (Syryjkczyk) był m. in. w Jerozolimie, w Revelations Ezio (Włoch) był w Konstantynopolu, a w AC4 Kenwey (Walijczyk) był na Karaibach - więc po prostu gadasz bzdury.
Przecież z tą kuszą to bzdura z memów. W prequelu do AC1, czyli Altair’s Chronicles mogliśmy jej używać.
Valhalla na Steamie zadebiutowała dopiero 6 grudnia 2022, czyli ponad 2 lata później po oficjalnej premierze. W lutym 2022 już zarobiła ponad miliard dolarów i była wtedy drugą najlepiej zarabiającą grą Ubi.
Jest dostępny w wersji 2.0, ale od dłuższego czasu nie ma wsparcia. Steam Deck śmiga na wersji 3.0 i ta nie została jeszcze udostępniona powszechnie.
Jeszcze jakby to raz było użyte, to dałoby się przełknąć, bo czasami człowiek się zamyśli, ale aż dziewięć razy? Dodatkowo "Team Ninja" zresztą pada tylko raz w artykule. xD
Póki co nakład się wyprzedał, ale promka potrwa jeszcze kilka dni, to powinni dorzucić.
Wziąłem tylko dwie gry i na tym poprzestanę.
Chrono Trigger - 13,74 zł
https://store.steampowered.com/app/613830/CHRONO_TRIGGER/
Enter the Gungeon - 6,79 zł
https://store.steampowered.com/app/311690/Enter_the_Gungeon/
Na początku zaznaczę, że nie jestem fanem świata Eory. W pierwsze Pillarsy grałem cztery lata temu przez maksymalnie 10h i srogo się od nich odbiłem. Samo Avowed ogrywałem na wysokim poziomie trudności, a mniej więcej w połowie trzeciej mapy przełączyłem na najwyższy i nie zmieniłem go do końca przygody. Ukończenie gry wraz z niemal wszystkimi zadaniami pobocznymi zajęło mi 54h.
Więc tak... Nie miałem większych oczekiwań wobec Avowed i byłem do niego nastawiony sceptycznie po lekko rozczarowującym The Outer Worlds. Pentiment mimo bycia bardzo dobrym, mniejszym projektem, nie sprawił, że nagle uwierzyłem w Obsidian. Informacje o grze śledziłem dość bacznie, oglądałem gameplaye, czytałem wywiady z devami i z czasem patrzyłem na nią przychylniejszym okiem, lecz w dalszym stopniu z tyłu głowy pozostała obawa, że się rozczaruję. Ostatecznie kupiłem grę z myślą, że najwyżej zwrócę ją przed upływem 2h. Początkowy etap w Północnym Forcie przeszedłem bez większych emocji, ale gdy dotarłem do Rajskiego Portu, to zacząłem klasycznie w moim stylu - olałem wątek główny, zająłem się poboczniakami, zwiedzaniem mapy, co okazało się pętlą gameplayową, która pochłonęła 9h jednego dnia.
Jedną z największych zalet jest eksploracja. Mapy są różnorodne oraz pełne wertykalne punktów - w tym lokacji takich jak świątynie, ruiny czy nawet jaskinie. Miejscówki są usiane skrzyniami, unikalnymi przedmiotami i sekretami czy ukrytymi przejściami, co tylko zachęca do przetrząsania każdego kąta i "lizania ścian". Dzięki systemowi poruszania można dostać się niemal wszędzie, a gra stosunkowo rzadko ogranicza sztucznymi niewidzialnymi ścianami. Niestety czasami nawet zdarzało mi się wychodzić poza teren mapy i musiałem się ratować z danej sytuacji teleportacją.
Historia jest prosta, ale zgrabnie poprowadzona. Stopniowo poznajemy frakcje i sytuację polityczną Żywych Ziem oraz tajemnicę plagi. W grze pojawia się wiele niejednoznacznych wyborów, niektóre z nich wpływają na zadania poboczne, inne mają przełożenie na fabułę i zakończenie. Same zadania poboczne są różne, jedne starają się opowiedzieć małą historię, a drugie to typowe zadania z tablicy ogłoszeń, gdzie zabijamy jednego lub kilku przeciwników i wracamy po nagrodę. Początkowo obawiałem się zagubienia w lore, ale na szczęście niepotrzebnie. NPC chętnie dzielą się informacjami, a w razie potrzeby można skorzystać z leksykonu dostępnego nawet podczas dialogów i sprawdzić dane informacje.
Postaci w większości przypadków są napisane dobrze, z wielką chęcią słuchałem ichnich wypowiedzi, dopytywałem o szczególiki i starałem się chłonąć jak największą liczbę przekazywanych przez nich informacji. Towarzysze są mocnym punktem gry – mają swoje opinie i przemyślenia, nie rzucają krindżowych żartów na poziomie polskich stand-upów jak w The Outer Worlds, a początkowe wrażenie jednowymiarowości z czasem ustępuje. Trochę liczyłem na bardziej rozbudowane backstory i ciekawsze zadania towarzyszy, ale niestety tutaj lekki zawód.
Inteligencja przeciwników przez większość czasu stoi na przyzwoitym poziomie – magowie i oszczepnicy atakują z dystansu, walczący w zwarciu próbują skupiać na sobie uwagę, gdy healerzy w tym samym czasie starają się uciekać. W przypadku, gdy stoimi na podwyższeniu, gdzie wrogowie nie mogą się dostać, to rzucają w nas kamieniami, a nie patrzą się jak szpak w dupę. Dwukrotnie spotkałem się z tym, że przeciwnicy biegli do mnie tyłem, ale to tylko taka mała niedogodność. Więcej rozczarowania przynieśli mi towarzysze, miałem wrażenie, że wykazują się intelektem na poziomie widzów Kiszaka. Często popełniają idiotyczne błędy, jak aktywowanie pułapek czy wchodzenie w naelektryzowaną wodę. Miałem też sytuację, gdy podczas skradania, Kai znajdował się poza wysoką trawą i przyjmował ciosy od przeciwnika nie reagując.
System walki jest prosty, ale satysfakcjonujący. Mój build opierał się na walce mieczem i tarczą, dodatkowo wspierałem się summonami. Ciosy wręcz mają odpowiednią siłę, a szarża świetnie nadaje się do zrzucania przeciwników w czeluść. Testowałem również broń dystansową – arkebuzy w moim odczuciu są niezbyt dobrze zbalansowane i odbierają jakiekolwiek wyzwanie, natomiast strzelając z łuku nie było czuć mocy i jakiejkolwiek satysfakcji. Szkoda też, że zaklęte bronie i skille nie oddziałują w większym stopniu na otoczenie, brakowało mi chociażby możliwości podpalenia roślinności. Skradanie jest uproszczone, wykonane znośnie i w zasadzie bardziej przydaje się, by mocno zranić przeciwnika z kilkoma czaszkami niż w celu wybicia niezauważenie całej grupy słabych wrogów.
Rozwój postaci i ekwipunku jest idealnie wpleciony w pętlę gameplayową – im więcej zwiedzamy, tym szybciej zdobywamy komponenty do ulepszania wyposażenia i stajemy się potężniejsi. W początkowej fazie gry miałem wrażenie, że opieramy się głównie na poziomie ekwipunku, a punkty ładowane w skille czy atrybuty niewiele zmieniają, jednak w kolejnych etapach różnice były bardziej zauważalne, by na początku czwartej mapy już bez większego problemu dało się kłaść przeciwników z trzema czaszkami.
Niestety Obsidian znów nas uraczył makietą świata - ogrom NPC stojących jak kołki, minimalna lub zerowa reakcja na nasze działania, gdy np. bierzemy wszystko co do stołu nie przytwierdzone, niszczymy wazy lub podnosimy dowód z miejsca zbrodni - słabo. Do tego jak w grach CD Projekt RED jesteśmy ograniczeni i nie możemy zostać kieszonkowcem czy sprawić, by cała miejscowość wyjechała nogami do przodu.
Graficznie Avowed prezentuje się dobrze, nie jest to szczyt technologiczny, ale nadrabia za to artystycznie. Udźwiękowienie stoi na wysokim poziomie - odgłosy broni, magii, przeciwników czy głosy postaci są dobrze dopasowane. Przyczepiłbym się jedynie do soundtracku, kompletnie żaden utwór nie zapadł mi w pamięci.
Pod względem technicznym jest przyzwoicie, nie napotkałem większych błędów, a optymalizacja jest po prostu dobra. Spadki płynności zdarzyły się tylko w Rajskim Porcie, podczas walki z dużą grupą szkieletów w Kłach Galawaina i większej bitwy przed jednym z ważniejszych wydarzeń fabularnych pod koniec gry. Jedyny poważniejszy problem warty odnotowania, to dosłownie jeden freeze gry.
Polonizacja wypada słabo, co niestety nie jest nowością w grach wydawanych przez Microsoft – zdarzają się literówki czy nieprzetłumaczone frazy. W międzyczasie pojawił się patch, który coś tam naprawił, ale wciąż do ideału nieco brakuje.
W ogólnym rozrachunku, Avowed okazało się bardzo pozytywnym zaskoczeniem. Mimo początkowego sceptycyzmu, gra mnie wciągnęła na dobre, mimo swoich mankamentów. Nie jest to gra idealna, ale co najmniej warta wypróbowania w Game Passie. Liczę również, że pojawi się co najmniej jeden dodatek fabularny.