Clair Obscur: Expedition 33 budzi podziw milionów graczy, ale jest jedna rzecz, której prawie wszyscy nienawidzą. „Po prostu się poddałem”
Siatkówka była łatwiejsza niż skakanie. Trzeba zrozumieć jak działa i jest z górki.
"Only up" było zdecydowanie najgorsze, a zwłaszcza jak postać czasami potrafiła nie złapać krawędzi (w moim przypadku będąc blisko szczytu). Siatkówkę da się ogarnąć dość dobrze po 3-4 rozegranych rundach.
Siatkówkę udało mi się za około 7-10 razem przejść zanim wyłapałem opóźnienie. Only Up zrobiłem za pierwszym podejściem, ale z pada przesiadłem się na klawiaturę i mysz dla precyzji. Mi nie przeszkadzały te mini-gry, ale jestem w stanie zrozumieć że mogły kogoś irytować tak jak misja wyścigowa z Mafii pierwszej lub zabawki helikoptery z Vice City.
Siatkówka mi się autentycznie podobała, fajna do treningu parowania. Za to wspinaczka... uch, przez jakiś czas była zabawna, ale po którymś upadku bo postać sie postanowiła przeturlać to przestawało być fajne a robiło się męczące.
U mnie ze wspinaczkami było łatwo, ale ostatni level siatkówki to rzeczywiście była męka i w końcu sobie odpuściłem, bo i tak nie robiłem gry na 100% tym razem. Szybkie przemieszczanie się i trafianie w piłkę było tu problemem, no i zawsze jest jakiś cooldown na F, może przy sterowaniu padem byłoby łatwiej, ale akurat ma chyba jakąś usterkę z wykrywaniem go przez bluetooth : /
Wspinaczka była zdecydowanie bardziej upie*dliwa. Siatkówka siadła jak tylko wyczaiłem moment parowania.