Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 11 sierpnia 2006, 16:12

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Myśli nieprzemyślane - Gry były, są i będą (fajne)

Niby że to wszystko już było? Hehe. Otóż, nie było. Ani w przestarzałej, ani w żadnej oprawie graficznej w ogóle – bo to, że dajemy się już nabierać, które filmiki są renderami, a które zostały zrobione na silniku gry, to jeszcze inna bajka.

Kilka dni temu jechałem busem do Krakowa. Przez bez mała pół drogi wysłuchiwałem narzekania jednego z pasażerów, jak to w naszym kraju jest źle i jak to nigdy nie będzie lepiej. Poziom skarg przybrał, gdy stanęliśmy w korku, który spowodowało rozłożone nieopodal wesołe miasteczko. Oj, było gadanie o tym, jak to trzeba się wynosić na zachód, bo tam ludzie potrafią pracować, nie to co tu. W czasie, który mój współpasażer poświęcił na suszenie uszu pozostałym, kierowca zagadał do paru osób przez CB, wynalazł boczną drogę, o której istnieniu nie miałem pojęcia ani ja, ani zapewne nikt w busiku, objechaliśmy korek pustą drogą i byliśmy w Krakowie praktycznie o czasie. Czyżbym już wspominał o tym, jak charakterystyczne dla Polaków jest narzekactwo? Cóż, wspomnę pewnie jeszcze nie raz.

Oczywiście nie jesteśmy jedynymi narzekaczami na świecie. Na globalnym podwórku growym jest wręcz kilka wieloletnich już, nie chcących umrzeć tematów do narzekania. Na przykład ten, że przygodówki już nie powstają, a jak powstają to nie takie, jak kiedyś, a w ogóle pewnie za chwilę powstawać w ogóle nie będą. I ani Dreamfall, ani Paradise, ani Tony Tough 2, ani Runaway 2, ani Nibiru, ani Keepsake, ani Safecracker, ani nic tego nie zmieni, że przygodówki umierają.

Drugi taki dogodny do zrzędzenia temat (dogodny, bo oklepany i każdy wie, o co chodzi), to wtórność pojawiających na rynku tytułów – fakt, że developerzy zjadają własny ogon jest przecież niezaprzeczalny i łatwy do sprawdzenia. Dość spojrzeć na doroczne produkcje EA i wszystko jasne. Kieeedyś to były gry! Świeże i powabne, a każda inna. To, kto tu tak naprawdę zjada swój ogon i daje się robić w bambuko, jakoś narzekaczom umyka. Trochę chodzi mi o gry, które powstają u mniejszych wydawców, których prawa marketingu krępują może w nieco mniejszym stopniu (weźmy Darwinię, Psychonautów czy Nexusa), a trochę chodzi mi o głośne tytuły, których twórcy – pewnie i lepiej od samych graczy – zdają sobie sprawę z tego, że nie można wiecznie zarabiać nowych pieniędzy na starych pomysłach.

Myśli nieprzemyślane - Gry były, są i będą (fajne) - ilustracja #1

Pograłem niedawno odrobinę w Prey’a... Wychodziłem z ciała w postaci ducha, poruszałem się po kładkach grawitacyjnych, przechodziłem przez ponadwymiarowe portale, a granat ugryzł mnie w palec. Pobawiłem się chwilę demkiem Dark Messiaha, w którym obcinałem zombiakom głowy, wytrącałem przeciwnikom tarcze z rąk, goniłem kulejących, by ich dobić, jednego wkopnąłem do ogniska i kątem oka obserwowałem, jak płonący tarza się po klepisku w czasie, gdy ja starałem się zrzucić beczki z podestu na drugiego. Na targach, przy okazji Conana obserwowałem, jak pełnozbrojny rycerz atakuje z konia mieczem piechurów. Czekam z objawami niecierpliwości na Paraworlda, żeby pogonić się z przeciwnikami na dinozaurach. A bodaj najbardziej ciekawie i najbardziej nowatorsko zapowiadająca się gra – Spore – powstaje pod skrzydłami Elektroników – za wtórność znienawidzonych właśnie.

Niby że to wszystko już było? Hehe. Otóż, nie było. Ani w przestarzałej, ani w żadnej oprawie graficznej w ogóle – bo to, że dajemy się już nabierać, które filmiki są renderami, a które zostały zrobione na silniku gry, to jeszcze inna bajka i nowa woda na ten młyn, że gry rozwijają się nieprzerwanie. We wszystkich kierunkach, które wymyślą ich kreatorzy i w których sami gracze chcieliby podążyć.

Borys „Shuck” Zajączkowski

P.S. Jeśli w jakimś mudzie sprzed 20 lat można było przeczytać: „You have pushed orc into the fire. Orc dies in flames screaming.”, to czy naprawdę było to to samo?

Powiązania do myśli