Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 20 stycznia 2006, 17:16

autor: Redakcja GRYOnline.pl

Myśli nieprzemyślane - Forum w służbie nauki

Kiedy zaczynacie uważać, że swoich rozmówców, obecnych jedynie za pośrednictwem literek na ekranie, poznaliście wystarczająco dobrze? Jak budujecie na własny użytek wizerunki swoich znajomych z forum? Jak często zdarza się, że opublikowane po czasie zdjęcie jest zgodne z Waszym wcześniejszym wyobrażeniem?

Czy zastanawialiście się kiedyś głębiej nad tym, w jaki sposób zawiązujecie znajomości za pomocą forum dyskusyjnego? Kiedy zaczynacie uważać, że swoich rozmówców, obecnych jedynie za pośrednictwem literek na ekranie, poznaliście wystarczająco dobrze?

Patricia Wallace w swojej bardzo sympatycznie napisanej Psychologii Internetu, w rozdziale poświęconym sieciowej tożsamości, zwraca dużą uwagę na kilka podstawowych elementów budujących obraz człowieka w kontakcie z innymi ludźmi. Są to przede wszystkim: wiek, płeć oraz wrażenie ciepła lub chłodu bijącego od poznawanej osoby. Werbalne elementy naszej prezentacji zajmują zarówno w badaniach naukowych, jak i w naszej zdroworozsądkowej wiedzy o człowieku ostatnie miejsca w hierarchii ważności. Nietrudno zauważyć, że wyposażeni z jednej strony w klawiaturę z drugiej zaś w monitor pozbawieni zostajemy wszystkich najważniejszych atrybutów mogących zjednać nam rozmówców, ograniczeni zaś zostajemy do najsłabiej oddziałujących – słów. I to słów o sobie samych, które tradycyjnie uważane są za najmniej wiarygodne.

W psychologii społecznej funkcjonuje ukute przez parę amerykańskich uczonych – Susan Fiske i Shelly Taylor – pojęcie poznawczego skąpca (z ang. cognitive miser). Krótko a treściwie rzecz ujmując: nie chce się nam poświęcać wiele czasu na poznanie nowej osoby, staramy się więc naprędce ją zaszufladkować korzystając z minimum posiadanych, jak najszybciej zdobytych informacji. W świecie rzeczywistym ponad wątpliwość zostało udowodnione, że jest to prawda. W tym świecie spotkanie z obcą osobą dostarcza nam tak wielkiej ilości informacji, z której – już na samym początku – zmuszeni jesteśmy wybierać te, które najbardziej do nas przemawiają, które (jak sądzimy) rozumiemy najlepiej lub które pasują do znanych nam schematów. Ważne jest to, że nie jesteśmy w stanie (lub zwyczajnie się nam właśnie nie chce) przetworzyć jej całej. Patricia Wallace, zakładając, że psychologia Internetu stanowi podzbiór psychologii społecznej i tym samym pojęcia wypracowane przez tę drugą automatycznie winny znajdować zastosowanie w dziedzinie pierwszej, przenosi pojęcie poznawczego skąpca na grunt Internetu. Ale czy słusznie?

Zauważmy, że osoby, które poświęciły czas tworzeniu swojej sieciowej osobowości, bardzo niechętnie się z nią rozstają. Jeśli nawet odbiór ich pozornego Ja nie jest dla nich zadowalający, częściej starają się go zmienić, niż rozstać się z nim i w ciągu zaledwie kilkunastu sekund zacząć swój wizerunek budować od nowa. Zachowanie takie nie jest przecież wynikiem wyłącznie ludzkiego dążenia do utrzymania się przy życiu, choćby pozornym. Prosta obserwacja forum potwierdza, że skąpa ilość informacji, ograniczająca się na dodatek głównie do informacji słownych, nie tylko znacząco wydłuża czas, jaki internauci zmuszeni są przeznaczyć na zbudowanie własnego obrazu drugiego człowieka, lecz nadto skłonni są oni bez większych oporów zmieniać ustalony obraz pod naporem nowych informacji o danej osobie. A wszystko dlatego, że – przeciwnie niż w świecie rzeczywistym – mamy do czynienia z niedoborem informacji o człowieku tak dużym, że powodującym jej głód. A dopiero po zaspokojeniu głodu informacyjnego wydajemy osąd. Ten głód w świecie rzeczywistym zaspokajamy od razu i to z dużym zapasem, w świecie pozornym zaś jego zaspokojenie zająć może... sporo czasu. Co więcej: swoich wrażeń w świecie rzeczywistym jesteśmy pewni, w świecie pozornym wrażenia zawsze pozostają wrażeniami i dlatego skłonni jesteśmy je z czasem zmieniać.

W świetle powyższych spostrzeżeń i rozważań nie ma nic dziwnego w tym, że proste zbanowanie osoby na forum stanowi dla niej poważną przykrość i niebanalną karę. Budowanie osobowości sieciowej jest mozolne, a często byle drobiazg może wiele zepsuć – głodni informacji o drugiej osobie użytkownicy Internetu w znacznie mniejszym stopniu szukają potwierdzeń dla swojego pierwszego wrażenia, gdyż bardzo długo jedyne czym dysponują, to wrażenie i nadto dobrze zdają sobie z tego sprawę. Pierwsze wrażenie to zaledwie kilka postów, a każdy następny gotowy jest je diametralnie zmienić tylko dlatego, że ludzie spodziewają się trollowania znacznie częściej, niż ma ono miejsce. Można wręcz zaryzykować twierdzenie, że w obliczu łatwości, z jaką można stworzyć kolejną ksywkę i zacząć od nowa, pierwsze wrażenie jest najmniej istotnym elementem całości opinii o użytkowniku forum. Zawsze istnieje spore prawdopodobieństwo, że świeżo założona ksywka kryje osobowość innego, znanego nam użytkownika. Jeśli zależy nam na posiadaniu wiarygodnego pozornego Ja, musimy poświęcić mu sporo czasu – w świecie rzeczywistym bywa zgoła na odwrót, jeśli na pierwsze spotkanie dobrze się ubierzemy i ładnie się będziemy wysławiać, nasi nowi znajomi chętnie nas następnego dnia z rynsztoka wyciągną.

A Wy? Jak Wy budujecie na własny użytek wizerunki swoich znajomych z forum? Jak często zdarza się, że opublikowane po czasie zdjęcie jest zgodne z Waszym wcześniejszym wyobrażeniem?

Borys „Shuck” Zajączkowski

Łosiowy przegląd niesportowy

Zupełnie nie wiem dlaczego, ale ilekroć wspominam naszym GOL-owym fachowcom od konsol, iż skończyłem Command & Conquer na PlayStation, to wybujają śmiechem. Że niby konsola to nie do tego zbudowana. A to dlaczego?! Za niedługo EA udowodni nam (mam nadzieję), że nowa konsola Xbox 360 sprosta wyzwaniu jakim jest RTS. Mowa tu o właśnie zapowiedzianym Lord of the Rings: The Battle for Middle-Earth II.

Ta sama firma kilka dni temu uraczyła fanów serii Medal of Honor zapowiedzią kolejnej jej odsłony zatytułowanej Airborne i zrealizowanej w najnowszej technologii. Docelowe platformy to rzecz jasna PS2, PS3, Xbox, Xbox 360 oraz nasz ukochany PeCecik. Zapowiedzi i pierwsze grafiki robią spore wrażenie.

Ubiegły tydzień to również dobre wieści dla wszystkich maniaków Star Treka, który, co by nie mówić, podupadł na każdym polu. Bethesda Softworks wraz z Mad Doc Software przygotowują bowiem nową grę pt. Star Trek: Legacy. Pojawi się ona na PC i Xboxa 360 i na pewno będzie znakomita – w końcu Bethesda Softworks jest pewnym gwarantem jakości.

Do listy nowo zapowiedzianych gier doszła jeszcze pozycja twórców znakomitej Darwinii o tytule Defcon. To nic innego, jak jedna wielka zabawa w wojnę nuklearną zainspirowana filmem Gry Wojenne (WarGames) z 1983 roku. Jeżeli chodzi o mnie, to właśnie na ten produkt czekam najbardziej.

Co by tu dalej... A tak... Ogólnej szczęśliwości ciąg dalszy... Ogłoszono wszem i wobec, że długo oczekiwany Ojciec Chrzestny zostanie wydany 24 marca 2006 (za wyjątkiem wersji PSP i Xbox 360). Ponadto równie mocno pożądany przez grową brać The Elder Scrolls IV: Oblivion zadebiutuje dokładnie w tym samym dniu.

Xbox 360 i PS3 – działy marketingu odpowiedzialne za promocje obu tych maszyn prześcigają się we wzajemnych złośliwościach i szumnych zapowiedziach. Jednego dnia czytamy, że Xbox będzie miał napęd BlueRay, drugiego że jednak nie, trzeciego że PS3 już działa jak burza, a czwartego, że tak naprawdę, to nie ma żadnego egzemplarza PS3 itd. Jak słusznie zauważył jeden z naszych forumowiczów, fakty są takie, że Xbox 360 jest na rynku i ma gry, a PS3 to jeszcze przyszłość (być może przełom 2006/2007 – bo nic w tym temacie nie jest pewne). Tymczasem trzeci gracz – Nintendo – zaskoczył wszystkich oficjalną zapowiedzią, iż Revolution kupimy w USA już przed najbliższym Świętem Dziękczynienia, a zatem przed premierą PlayStation 3.

Na koniec, po szeregu dobrych wieści, przyszedł czas na złą. Firma Majesco tak koszmarnie źle zamknęła zeszły rok, że zmuszona została do wstrzymania produkcji dwóch ciekawych gier: Demonik i Taxi Driver.

Przemysław „Łosiu” Bartula

Powiązania do myśli