Myśli nieprzemyślane - Siadaj, pała!
„Kryteria ocen gier. Temat rzeka. Praktycznie każda redakcja stosuje własny system ocen i raczej żadna nie kryje, że jest on subiektywny”.
Redakcja GRYOnline.pl
Myśli nieprzemyślane zaliczyły dwutygodniową przerwę, a stało się tak z powodu E3 oraz potargowego zamieszania, jakie nastąpiło. Niemniej targi w Los Angles mamy już za sobą – co trzeba było napisać na bieżąco, napisane zostało, o samej imprezie przypomina już głównie leżące nieopodal pudło z materiałami prasowymi, które zwieźliśmy. Dziś temat poważniejszy, nieco od wszelkich targów gier komputerowych starszy i wciąż jak najbardziej nieprzemyślany.
Kryteria ocen gier. Temat rzeka. Praktycznie każda redakcja stosuje własny system ocen i raczej żadna nie kryje, że jest on subiektywny, chociaż usiłowania w kierunku jego ujednolicenia i zobiektywizowania jak były, tak są – i nic ponadto. Mamy więc systemy naśladujące szkolną skalę ocen, które mają tę zaletę, że są najbezpieczniejsze, bo najmniej mówią. Gra może być świetna, dobra, taka sobie, kiepska lub tragiczna – na przykład. Mamy systemy procentowe, które sprawiają wrażenie bardziej obiektywnych, bo wynikających z jakichś obliczeń, ale koniec końców, czym różni się gra, która otrzyma 73% od gry, która szczyci się 74%? Pewnie niczym. A czym różni się gra, która ma 89% od tej, która dostała 91%? Tu różnica wydaje się kolosalna – przekroczyliśmy bowiem pewną granicę psychologiczną, którą stanowią okrągłe numery. Może by więc liczyć średnie w procentach, a następnie zaokrąglać je znacząco? Tylko po co wtedy bawić się w to liczenie, jeśli i tak na końcu interesuje nas, czy gra jest dobra, czy nie? Problemy.
Na GOL-u odbywa się to tak... Najpierw każdy, który w daną grę pograł, zgłasza swoją ocenę – ocena autora recenzji dostaje szczególną wagę – potem liczymy średnią. A potem i tak jest awantura. :-) No, bo weźmy dla przykładu Tomb Raider: Legend. Bardzo wielu graczom taka platformówka 3D się podoba, bardzo podoba, a mnie nudzi. Serio. Pograłem może parę minut w wersję demo, złapałem się rękami Lary kilku skalnych półek, zastrzeliłem ze dwóch przeciwników – co odbyło się bez większego wysiłku myślowego czy fizycznego z mojej strony. Nuda, nuda, nuda. Jaką ocenę może dostać gra, która nie potrafi przykuć do ekranu nawet na czas trwania jednej misji? Dla mnie 1/10. Ten jeden punkt to za grafikę, bo niebrzydka. Jak łatwo zauważycie, nie brałem udziału w ustalaniu oceny nowego Tomb Raidera zgodnie z własnym przekonaniem, bo z głosem mojego serca wziętym do średniej, nijak by Lara tych blisko 90% nie dostała – 9 osób musiałoby dać po 10 punktów, żeby mój głos zrównoważyć. Doceniłem to, jaką grą jest Tomb Raider: Legend na tle innych gier zręcznościowych – uważam, że rozumiem, dlaczego cieszy się taką popularnością i akceptuję odmienność i niereprezentatywność własnych przekonań. ;-)
Może więc pozwolić, by daną grę oceniały jedynie osoby, którym się ona podoba? Złe oceny pojawiałyby się jedynie w przypadku braku takich osób. No, ale tu znowu – gdzie sprawiedliwość? Dlaczego ci, którzy zagrywają się praktycznie jedynie w erpegi, strategie turowe oraz w co bardziej klimatyczne FPS-y (tak, to ja), mają zostać pozbawione głosu? Przecież mają wyraźnie ułożoną hierarchię wartości, potrafią swoją ocenę umotywować. Tak źle i tak niedobrze.
Miałem kiedyś taki pomysł, żeby gry oceniać według schematu: najpierw oszacować rzeczywisty czas trwania gry, uśrednić go (w praktyce ten krok byłby wynikiem kolejnego); następnie posadzić do gry przynajmniej 10 osób o różnych preferencjach gatunkowych i zmierzyć, ile godzin (minut, dni) spędziły, zanim się znudziły i od gry odeszły. Jeśli na 20 godzin gameplay’a, ktoś skasował grę po 5, jego ocena wynosi 25%. Jeśli dograł z przyjemnością do końca – 100%. Jeśli dograł do końca i zaczął grać jeszcze raz, a przy okazji przejrzał sieć w poszukiwaniu jakichkolwiek informacji o kolejnej części – 110% przynajmniej. Potem liczymy średnią. Może to nie byłby zły system, tak sobie myślę, nie jestem tylko przekonany, czy pozwoliłby ocenić więcej niż 10 gier w roku. :-)
Mam również inny pomysł. Na swego rodzaju ankietę, w której padają elementarne pytania typu: czy potrafisz podać grę w danym gatunku, która posiada lepszą grafikę? czy zdarzyło ci się zginąć bez własnej winy? po jakim czasie gry poczułeś znudzenie? czy dostrzegłeś inne ścieżki poza tą, którą obrałeś? czy zdarzyło ci się być w potrzebie wykonania czynności, na którą gra nie pozwala? I tak dalej. Mnóstwo elementarnych pytań, a na samym końcu bardzo skomplikowany wzór matematyczny, oparty o uśrednione oceny tysięcy gier z ostatnich kilkunastu lat. Wzór, od którego nie ma odwrotu – i może za jakiś czas program, który sam zagra, sam się znudzi lub nie i sam ankietę wypełni? :-) Tylko czy naprawdę o to chodzi? A jeśli trafi się gra, która będzie się zawieszać co kwadrans i doprowadzać do szewskiej pasji, a jednak nie będzie się dało od niej oderwać (pamiętacie Frontiera?), to ile będzie miała dostać? 0% za totalne zapluskwienie? Uśrednione 50%? Bezpieczne 75%? A może 100% za grywalność ponad wszystko inne? Same kłopoty. A przecież oceny gier muszą być, żeby na pierwszy rzut oka można się było z grubsza zorientować, co inni, którzy już grali, o danej grze myślą. W sposób uśredniony. Nie ma siły, reszta musi się znaleźć w recenzji.
Borys „Shuck” Zajączkowski
Powiązania do myśli
Komentarze czytelników
Docenci Pretorianin

Mantis -> Ocenianie gry na podstawie tego czy dostępna jest pomoc telefoniczna albo czy pudełko ładnie wygląda to oczywista bzdura, to nie system operacyjny tylko gra. Branie średniej z ocen kilku osób... Też niezbyt mądry proceder. Czemu? Okej - gra XYZ - recenzent A twierdzi, że jest super bo uwielbia takie gry - daje 100%, recenzent B natomiast nienawidzi tego typu gier i daje 0%. Ocena średnia - 50% - gra najwyżej przeciętna. Ale przecież tak nie jest! Bo gra będzie się jednym podobać, a innym nie. Tak więc ocenę powinien wystawiać tylko recenzent. Wtedy osoba czytająca widzi na podstawie recenzji - jakie gry lubi recenzent, i po ocenie jest w stanie wywnioskować czy mu się ta gra podobała czy nie. Następnie łącząc oba elementy - gracz jest w stanie odnieść to do swojego punktu widzenia, "czy będzie mi się ta gra podobać jesli też lubię tego typu gry? - 9/10... prawie na pewno TAK!".
Prosta sprawa... Inna... Wiele ocen to "minima" które są wymagane przed wydawców, którzy również reklamują się w pismach (oczywiście - nie ma na GOLu takiego procederu...). Masz tutaj "exclusive", ale daj conajmniej 85%. I tak zerkanie na ocenę czy opis traci sens a grę ocenia się na podstawie kilku screenów.
Psycho_Mantis Senator

Docenci ---> Wybacz, ale wkladanie sentymentow w ocene nie jest dla mnie. Ja tak nie robie. Nie lubie rowniez dyskusji czysto emocjonalnych - "to jest zajefajnie" etc. Recenzent jesli wie ze podejdzie do gry stronniczo po zobaczeniu pudelka gry i wie ze moze niektore wady pominac a inne wywyzszyc do niewiadomo jakich zalet - nie powinien pisac recenzji.
Ja potrafie na moje ulubione gry spojrzec krytycznym okiem bo to jest dobre.
No nie wiem... Metal Gear Solid 2 PC:
- niechlujnie zrobiona konwersja, z ktora mieli jeszcze problemy gracze uzywajacy kart Radeon (bledy w grafice i kolorach)
- za dużo sekwencji mowionych prze komunikator co wielu moze znudzic
- dla ludzi nie lubiacych glebokiej i skomplikowanej fabuly malo przystepna historia etc.
Za to Ojciec Chrzestny, ktory moim zdaniem jest klapa ma tez zalety: od chocby system walki, czy tez to ze jest "Ojciec Chrzestny".
Pisane na kolanie ale mysle ze sendo wypowiedzi zrozumiales :)
zanonimizowany185877 Legend
A nie możnaby zrobić tak:
Shuck - 88%
Stranger - 92%
Verminius - 76%
I napisać na końcu recenzji kto ile dał, a klikając na nick wyświetli się lista ulubionych i znienawidzonych (ale tu przydałoby się słowo nielubianych) gatunków.
Np. Klikając na ksywe Stranger czytamy w okienku:
Ulubione gatunki: przygodówki, pokery erotyczne
Nielubiane gatunki: strategie, symulatory
Docenci Pretorianin

Mantis --> Większość ludzi potrafi patrzeć krytycznie na gry które lubią. No, chyba, że ktoś jest kompletnym fanboiem - 12 lat i klapki na oczach. :)
Ja też mogę napisać to samo o KOTORze czy innych gierkach które uwielbiam, że pokraczny konsolowy interfejs, głupawe sterowanie itd... Ale w recenzji czy tego chcemy czy nie - jednym z ważniejszych elementów jest ta mała liczba na końcu. I na prawdę wiele osób zamiast się męczyć czytaniem - zerka na ocenę... A dokładniej - na pierwszą cyfrę po lewo w ocenie. I tu właśnie wchodzą firmy wydawnicze które dają "rady" jaką ocenę grze wystawić. Skąd to wiem? Bo kiedyś Gambler pokazał ocenzurowaną wersję takiej umowy. I wiem, że jeśli coś takiego zdarzyło się kiedyś raz, to na pewno nie był to jedyny raz.
Co do Ojca to... tak na oko po kilku minutach gry - GTA w świecie Ojca Chrzestnego. Strasznie toto spłyca ideę filmu. Bieganie po sklepach i rozpieprzanie wystaw... jakoś to nie pasuje tutaj. I jak zwykle, oceny wysokie (7/10 w GOLu), ale dziwne - ludziom się gra raczej nie podoba... jak to możliwe???
W ogóle to jestem zdania, że recenzję powinno się pisać około tygodnia - dwóch po otrzymaniu gry. Gdy ta już się "opatrzy" i człowiek się do niej przyzwyczaii. Gdy ktoś dostanie jeszcze ciepłą płytkę w ramach exclusivu i ma 24 godziny na granie i napisanie recenzji... to nie prowadzi do zbyt obiektywnych tekstów. :(
zanonimizowany174872 Junior
Docenci:
Czy aby w Gamblerze nie było ocen procentowych (+ cząstkowe za grafikę, dźwięk itp) ?
Pamiętam że Quake 2 dostał od Zoltara 98% :)
A może już taki stary jestem że mi się miesza? :P
CDA, Secret Service miały chyba w skali 0-10
A różnica ocen między 89% a 91% jest duża, bo zarówno czytający jak i piszący przekraczają barierę psychologiczną, mianowicie:
89% - gra 8/10 (czyli bardzo dobra) z duuużym plusem ale jakiś detal spowodował że nie można dać 9/10 (czyli świetna)
91% - gra 9/10, a nawet plusik za jakiś przyjemny szczegół
Recenzent gry fabularnej który wystawia jej ocenę po przejściu mniej niż 100% treści jest kiepskim recenzentem, no chyba że z powodu jakiegoś buga jest to niemożliwe (kiedyś się zdarzało ale teraz patche są dostępne w internecie). Rozumiem jakaś FIFA czy gra samochodowa, ale nie Tomb Raider (!)
Dlatego Stranger nie wystawił żadnej oceny :)
Co do systemu:
Powinny być procenty + mini opis (np: wciągająca strzelanka, swietne Audio-Video i grywalność powodują że nie zauważamy braków w scenariuszu)
Do tego konkretna gra na dzień dobry powinna dostaj łatkę - strategia, strzelanka, przygodówka, RPG , Sportowa, Wyścigi itp. żeby potem ktoś z odp. działu ją przemielił i zrecenzował.
Jak ciężko się zdecydować jaki to gatunek to zrobić spotkanie kilku recenzentów i dojść wspólnie do kogo skierowana jest dana gra
Bo przecież jak fan strategii zajrzy do działu wyścigowego to nie będzie się sugerował oceną 98% dla Forza Motorsport bo mu zwyczajnie cały dział nie pasuje
Pozdrawiam
PS: Kiedyś gry były lepsze a trawa zieleńsza ;P