xandon

xandon ostatnie wypowiedzi na forum i w komentarzach

04.10.2025 15:25
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Oj Czarny Wilku, gdybyś przeczytał mój wpis pod recenzją to byś sobie oszczędził tego zamieszania i straty czasu. Wpis choć tam minusowany tu jest jednogłośnie powtarzany w części dotyczącej Kaszlaka. Nie dawaj mu atencji. Dla niego to tylko darmowe paliwko.

Mnie ta gra i temat nie interesowałyby w ogóle gdyby nie ta cała publiczna debata. Kaszlaka nie oglądałem, grę znam wyłącznie z Twojej recenzji, i tylko na tej podstawie stwierdzam, że to truchło niewarte uwagi mimo tak wysokiej oceny. A w części" obrzydliwość siadająca na mózg = piękno" uważam za pozycję patologiczną, bez względu kto tam sobie będzie jaką teorię do tego dorabiał. Sam gry nigdy nie dotknę po takiej zachęcie i ciekawi mnie po co jeszcze zajmujesz się dodatkową obrzydliwością jaką jest Kaszlak i nabijasz mu punkty w portfelu. Ani gra ani pseudo celebryta nie są tego warte. A Ty swoją renomę masz już wyrobioną i szkoda ją nurzać w tym konflikcie.

04.10.2025 15:20
xandon
😐
odpowiedz
xandon
51

Hmm, hmm, czyli nikogo więcej oprócz mnie +1 nie zdziwił artykuł o dominacji Clair Obscur Exp33 gdy wg samego artykułu tej gry nie ma nawet w nominacjach do głównej gry roku tego całego Joysticka. Ciekawe, to jakaś alternatywna rzeczywistość :-) Za to znalazło się kilka komarów bzykających z bólem pupki w związku z prawdą o Pchlimsongu. Dobre sobie xD

03.10.2025 19:38
xandon
odpowiedz
xandon
51

Coś tam chyba nie pykło, może błąd edytorski... Nie znam zasad dla tej akurat nagrody. Clair Obscur Expedition 33 powinno brylować, ale na liście widać nominacje tylko w 5-ciu kategoriach choć w artykule mowa o 6-ciu, może nie wszystkie kategorie wymieniliście. No i nie ma jej w nominacjach najważniejszej kategorii Gry Roku więc co to za niby dominacja. A powinna być, bo to absolutne GOTY. Za to są nominacje do gry roku dla Hollow Knight "no fun allowed" Shitsong i The "boring" Alters przy braku Clair Obscur?!? Nie do wiary xD

29.09.2025 14:13
xandon
xandon
51

Rzeczywiście wszyscy macie trochę racji - poleciałem może z tym komentarzem zbyt mocno. Akurat tego recenzenta szanuję. Natomiast samą recenzję przeczytałem już dość dawno, zaraz po wypuszczeniu, i wywołała mój delikatnie mówiąc niesmak. Bo oprócz tego pokracznego zlepka w tytule treść potwierdzała podobne niesmaki. Postanowiłem się nie odzywać bo to nie moja sprawa. Wczoraj przez przypadek wyskoczył mi znowu ten wątek i zajrzałem. Jak zobaczyłem tą merytoryczną publiczną "debatę" autora z Kaszlakiem to coś mnie tknęło, z wszystkich powodów, które wymieniłem. Pomijając dość ostrą formę wypowiedzi wciąż tak zdecydowanie uważam. O Kaszlaku co uważam napisałem. O traumatycznych recenzjach 9,5 / 10 dla takich gier jak wymienione również. Innym też się polecam nad tym chwilkę zastanowić. Na szczęście kaca po Silksongu zaleczyłem już szybko miodkiem Tunicka jako połączenia Zeldy z Dark Souls, a o ww recenzowanej grze już zapomniałem ;-) Teraz jesienny spokojny czas na KCD2, który raczej nie zawiedzie. Dziękuję za wszystkie uwagi i reakcje, choć miłośnikiem poezji akurat nie jestem więc to sobie darowałem, przepraszam jeżeli ktoś się poczuł urażony, autor mam nadzieję ma wystarczająco twardą skórę. Natomiast nie mogę zagwarantować ciszy i ukrywania swoich opinii przy innych dyskusjach w kierunku gry roku, gdy się tam będą pojawiać takie pomidory i "mesjasze" gejmingu jak HKSS czy SHf w zestawieniu z arcydziełami typu Clair Obscur Exp 33. Ale co gracz to obyczaj...

28.09.2025 23:51
xandon
-11
odpowiedz
5 odpowiedzi
xandon
51

Kolejny przykład totalnej patologii w branży gier. Recenzję przejrzałem, nie czytałem natomiast dokładnie tych wszystkich wpisów ani nie oglądałem filmów, ale szybki rzut oka i od razu standardowa papka. Dodam, że sam mam totalnie wywalone na ten Silent Hill i zupełnie nie znam tej serii, co wcale nie przeszkadza ocenić tej zgnilizny na podstawie recenzji i wypowiedzi. Daję sobie takie prawo.

1. Z tytułu recenzji: "Obrzydliwy, piękny, wgryza się w psychikę." Już za sam tytuł autorze wylatujesz razem z tą grą za burtę. Za chwalenie łajna, które jest obrzydliwe = piękne i ryje psychikę. Tylko na tej podstawie podziękowałem. Za takie wynaturzenia. Wygląda na wejściu jak materiał do psychiatryka. Jak ktoś chce spędzać wolny czas i ryć sobie psychikę obrzydliwością, która jest "pięknem" to jego sprawa. Znikać tylko z mojego pola widzenia i z pola widzenia zdrowego społeczeństwa do piwnicy zwyrolków. Albo zważać na odpowiedzialność za słowa. Sprzedajesz mi obrzydliwość jako piękno? Pod jakim niebem się urodziłeś?

2. Nie róbcie z opiniowania gier i recenzji jakiegoś exclusive'u dla doktorantów. Rzetelna i wartościowa opinia o grze czy recenzja zakładają osadzenie w kontekście, merytoryczne przygotowanie i brak tendencyjności. Kiszak w swoim materiale nie spełnia żadnego z tych założeń. Żartujesz sobie? Brak tendencyjności w recenzjach? He, he. Niedługo, aby się wypowiadać o grze lub recenzji trzeba będzie być znaffcą na poziomie doktora nauk humanistycznych i przyrodniczych, z potwierdzoną certyfikatem znajomością całej historii jakiejś serii. Totalna bzdura. Gry to tylko gry. Znaczy rozrywka. A w rozrywce o dowolnej formie - film, muzyka, gry - najważniejsze są wrażenia i emocje odbiorcy. To żaden rocket science. Wychodzi gra. Kupuję. Gram. Czytam recenzje. Daję swoją opinię. O grze i recenzjach. I jeszcze na youtube dla paru groszy (akurat nie ja). Nie potrzebuję do tego doktoratu. Bo jakbym potrzebował to bym się zajął tym rocket science a nie grami. I na tej bazie oceniam zarówno gry jak i recenzje. Weźmy niedawny Silksong. Można go analizować do upadłego, na koniec dnia to najbardziej frustrująca i upierdliwa gra jaką można sobie wyobrazić. Nie potrzebuję doktoratu z metroidvanii aby wypomnieć grze i niektórym chwalącym recenzjom totalną aberrację. Widzę jakieś akrobatyczne recenzje 9-10 a w to g* nie da się grać z przyjemnością. Naciągają tylko większość graczy na stratę czasu, kawałka życia i kaski pierdoletami o wybitnej grze z zastrzeżeniem o "dyskusyjnych rozwiązaniach". Wałek na całego.

3. A co do samego Kaszlaka, bo nie wiem czemu czemu się w ogóle nim przejmujecie. Autorytet jakiś? To mu tylko dodaje splendoru. Nieważne jak mówią, oby mówili i dzięki waszej dyskusji patafian wzmacnia swój "autorytet", z którym trzeba nagle debatować. Po co? Kaszlak to na oko taki niewydarzony satanista. Wydziarany jak recydywista z lat 1970-tych, ma te pentagramy wytatuowane na kolanie i na podkładce od myszy. Świadomie czy nie, obrzydliwiec, patrzeć na to się nie da. Do tego przy okazji aspirujący growy celebryta. Niestety obiektywnie patrząc potrafi czasem gadać z sensem, zwłaszcza o soulslike'ach. Ja bym się nim nie zajmował. Takie czasy. Wolność słowa w internecie, jeszcze, do czasu. Wypuszcza taki Kaszlak 20 filmów o nowej grze i zbiera sobie parę groszy z youtube'a na chleb z masłem. Tylko temu to służy. Nic osobistego. Patologia ery klików. Nieważne jak gadają oby gadali i klikali. Yt płaci. On z tego za jakiś czas wyrośnie a wy się niepotrzebnie przejmujecie.

Na koniec - skoro gry i ich twórcy są skazani na kaprysy tłumu z growego koloseum, to należy się przyzwyczaić, że również recenzje tych gier i ich autorzy dostępują tego samego zaszczytu. Co wy pod jakąś ochronę jesteście? Poczujcie jak to jest kiedy randomy z internetu jadą po waszej twórczości. Fajnie? Kciuk w dół dla recenzji Silksonga. Kciuk w dół dla recenzji Silent Hill f. Obie gry i recenzje do kosza. Witamy w giereczkowie 2025.

26.09.2025 21:30
xandon
😂
xandon
51

Wycie słychać znakomicie! Miód na moje oczy i uszy :-)

Zworki się poprzepalały niektórym z emocji na skutek odmiennej opinii, nie radzą sobie z różnorodnością xD

Łączę się z wami w bólu i szczerze współczuję chłopaki, nie martwcie się :-( To nie Shitsong, spokojnie, dobry materiał na masterowanie speedrunów dla spoceńców. Głowa do góry.

26.09.2025 18:35
xandon
😐
odpowiedz
8 odpowiedzi
xandon
51

Zgodnie z obietnicą. Alternatywna opinia + ocena recenzji GOL, a wcześniejsza recenzja własna w wątku pod grą. Minusy mile widzialne, no i wszystkim swoim fanom oczywiście szczerze polecam tą grę :-)) Największa aberracja i otumanienie jakie widziałem w gamingu, do tej pory oczywiście :-)

Najpierw przykłady psychofanatycznych hymnów pochwalnych z recenzji, które sprowokowały ten wpis:

to zdecydowanie jedna z najbardziej wyczekiwanych gier w historii branży
dożyliśmy premiery mocnego kandydata na najbardziej wyczekiwaną grę niezależną w historii branży
Zbiorowa psychoza fanów oczekujących na jakiekolwiek informacje o produkcji praktycznie zdefiniowała jej reputację
Nic jednak nie byłoby w stanie sięgnąć hype'u, jaki przez lata zbierał się nad tą grą
jest zatem „tylko” jedną z najlepszych metroidvanii w historii branży
oraz silnym pretendentem do tytułu GOTY
dostarczyli nam wyśmienity produkt, który niewątpliwie zapisze się złotymi zgłoskami w historii gier
mimo niezwykle zaciekłej konkurencji, jest to moja gra roku

Ta, ta, ta, ta, ta, bla, bla, bla, bla, bla..... Kolejny mesjasz gejmingu.

To jest świetna gra dla fanatyków, bo nawet nie fanów, metroidvanii i dawnych gier retro z ery lat 1980. Dla nich 9/10. Dla zwykłych fanów metroidvanii 7-8/10. Dla większości graczy to gra 6/10 lub wcale bo nigdy jej nie skończą. ALE UWAGA! Dla speedrunnerów z pierwszej wymienionej kategorii to gra 10/10. Od czasów swojej gry i recenzji przeanalizowałem niedawne pełne przejście gry z rekordem świata w czasie 1h i to było mistrzostwo. Wtedy widać wszystkie szczególiki perfekcyjnego projektu przestrzennego gry, mechanik i timingów pod tym kątem. A walki z bossami dla niewprawnego oka wyglądają jak w prostym slasherze dzięki kunsztowi tych nadludzi. Nie widziałem lepszej gry dla najbardziej zaawansowanych speedrunnerów. Ale 99,9% graczy tego nie doświadczy i nie będzie to miało dla nich znaczenia. I z takim wyraźnym zastrzeżeniem powinny być pisane recenzje do tej gry.

Gra jest marketowana jako wybitna metroidvania połączona z soulslike. Soulslike uwielbiam i czuję się w nich kompetentny. Metroidvanię średnio. Lubiłem Dead Cells i Metroid Dread. Platformówki kiedyś bardzo, zwłaszcza dawne i retro, dziś mniej. Nie mam specjalnego namaszczenia do pierwszego HK. Mariany 2D to mój ideał platformówek pod kątem kreatywności i fajnych wyzwań. Ostatnie pozycje biją pod tym względem Silksong na głowę imho. Zatem jestem taki przeciętny gracz, który się naczytał jaki to Silksong świetny. Kupiłem. Sprawdziłem. Nie jest w ogóle jak dla mnie świetny. Nie ze względu na trudność, choć upierdliwość tej gry woła o pomstę do nieba. Gra jest nudna, nużąca, monotonna, powtarzalna. Strata czasu i strata życia. Wśród wielu jej wad największą są runbacki, od których odszedł już nawet FromSofware, po cholerę się tak bezmyślnie męczyć - już w Eldenie a zwłaszcza w DLC SotE ogniska są tuż przy drzwiach do bossa i git, tak powinno być. Koniec z tymi bezsensownymi, pustymi przebiegami i dobieganiami do kluczowych walk. Silksong się w nich lubuje. HGW dlaczego.

Ale nie trzeba tak głęboko analizować. Pytanie czy gra sprawia taką zwykłą przyjemność i frajdę, bez względu na trudność. Jak biorę Dark Souls czy Eldena, bo to akurat mój konik, chwytam swój miecz, katanę, pałkę, topór, młota czy co tam lubię, idę w świat, na pierwszy obóz czy do pierwszej lokacji, czy do pierwszego bossa, i mam dziką frajdę. Bossy na ścieżce krytycznej to taniec i frajda, bez względu na ilość prób. Końcowy boss DLC Eldena, uznawany za najtrudniejszego bossa w grach ever, pokonałem około 20 razy, a prób nie zliczę, ale każda przyjemna mógłbym z nim tańczyć w nieskończoność bez frustracji. Ale nawet w ulubionym Eldenie są frustrujący bossowie, nawet jak się ich nauczyłem nigdy nie lubię z nimi walczyć. Na przykład nie cierpię Malenii czy wszelkich Miziajakowych smoków. Ale takie z tyłka wzięte kreatury są w tych grach opcjonalne. Jak to wygląda w Silksongu, który jest innym gatunkiem ale podobno soulslajkiem? Nijak. Skakanie po platformach i pączusiach, bicie tych robaczków przy pomocy tej marnej igiełki czy kilku toolsów ani na początku ani w dalszej części gry nie sprawia żadnej przyjemności. Nie ma tego feelu walki i impaktu. Bossowie? Niektórzy fajni. ale większość schematyczna. Ja nigdy nie miałem w tej grze tego efektu satysfakcji, że walczyłem z bossem x razy ale po pokonaniu WOW, super. Nie, raczej - o, na szczęście załatwione. Dlatego uznałem, że to gra nie dla mnie i strata czasu. Nie wchodzę tu nawet w szczegółowe analizy bossów. Większość jest bardzo schematyczna, a walka w tej grze na poziomie średniozaawansowanym a nie mistrzowskim, nie jest dla mnie żadnym tańcem. W soulsach najpierw liczę a potem tańczę. Tutaj... Przykład jednego z pierwszych bossów, tego od szybkiej podróży. 3 rodzaje ruchów. 1 na punish na dwa strzały bez ryzyka. 1 na punish na 1 strzał z dużym ryzykiem. 1 bez punisha. 15 strzałów na bossa potrzebnych na pierwszą fazę, 15 na drugą. Razem 30 strzałów potrzebnych na wykończenie bossa. Jeden strzał zbija 3% HP bossa - w soulslikeach bez min 5% nie podchodzę bo to głupiego robota, nawet w wyzwaniach RL1. Biorąc pod uwagę moveset bossa to oznacza, że muszę spunishować 30 z ryzykiem do 60 bez ryzyka bardzo prostych i schematycznych ataków bossa. Strata czasu, strata życia. Chyba, ze jesteś miszczem lub speedrunnerem i wbijesz mu 4-2-1 na tym movesecie i zaciukasz slasherowo, ale mówimy o zwykłym graczu.

Dalej krótkie pozytywne i negatywne uwagi do wybranych tekstów z recenzji w kolejności ich występowania:

świetnie zbudowanemu światu

Nie. Nic w tej budowie nie jest specjalnie świetnego. Zwykła normalność. Zdejmij różowe okulary.

Narracja i fabuła

Tu autor recenzji zrobił fajną robotę. Bo ta cała narracja dość toporna jest w grze a w tekście fajny skrót.

Duża w tym zasługa zapadających w pamięć, różnorodnych projektów wizualnych – po drodze spotkamy muchy, mrówki, modliszki i insekty wszelakie, różnorodnych kształtów i rozmiarów

NIE. No właśnie nie. To jeden z moich zarzutów do tej gry. Nudny i powtarzalny projekt wizualny, choć wysokiej jakości 2D. Przecież to jest ciągle przez cały czas to samo do porzygu. Mapki różnią się trochę, ale dwa odległe ekrany w obrębie jednej mapy wyglądają praktycznie identycznie. W najlepszych metroidvaniach nie tylko mapy ale poszczególne lokacje są unikalne i różnią się od siebie kreatywnie. Ten cały Silksong jest jak jeden wielki ciąg katakumb z Elden Ring, katakumb które były najbardziej krytykowane przez graczy pod kątem budowy i copy paste świata.

NPC

Tak, NPC są fajne, zgoda.

skutkując światem, który wydaje się żywy i na który mamy wpływ

Największa klisza jaką można napisać.

Choć absolutnie jest to wymagająca produkcja, stawiane przed nami wyzwanie jest w pełni uzasadnione potęgą głównej bohaterki

Kompletna bzdura, zwłaszcza przez pierwsze 30% gry żadnej tam potęgi nie ma. Pchełka i igiełka.

Przez cały czas czujemy pełną kontrolę nad bohaterką, jej ruchy są płynne, responsywne

Bzdura. Zwłaszcza diagonalne pogo na pączusiach i fruwających robaczkach na początku. Rzeczywiście pełna kontrola...

Choć poziom trudności zdecydowanie pasuje do gry i nigdy nie był przesadnie przytłaczający

Pomyłka w tekście? Dla mnie OK, ale wielu się może wkurzyć takim chlapnięciem.

Nie ma większej radości od opanowania movesetu przeciwnika, który z początku zdawał się być niemożliwy

U mnie odwrotnie - żadnej radości z opanowania schematycznych movesetów przeciwników. Ta gra jest stworzona dla schematycznego AI, a nie dla ludzkiego, mięsistego wojownika.

Osiągnięcie najlepszego zakończenia w Silksongu zajęło mi 37 godzin (przynajmniej według licznika czasu w grze), podczas których ukończyłem grę na 91 procent.

No właśnie. Tu się rozbija mit o taniości gry. Słusznie autor napisał. Zakończenie + 91% kompletności w 37h. Przy okazji gratulacje! Feat Speed Completion w grze to skończenie 100% w czasie poniżej 30h. Zwykli dobrzy gracze zauważyłem robią 100% gry za pierwszym razem < 50h. A takie zwykłe skończenie to 20-30h. To daje koszt 3zł za godzinę zabawy. Dobra duża gra AAA przy 100% daje ~150h zabawy czyli koszt w przybliżeniu ten sam. Mój wniosek - Silksong NIE JEST WCALE TAŃSZY od typowych, dużych, dobrych gier, zwłaszcza gatunku RPG.

Nie mogę natomiast zgodzić się z narzekaniami na to, że gra skąpi nam waluty.

Skąpi na początku, chyba że to już spatchowali, bo mieli. Trochę tępego grindu doświadczyłem.

Nie rozumiem natomiast potrzeby istnienia stalowych odłamków, czyli dodatkowej waluty służącej do uzupełniania amunicji naszych narzędzi.

No nie wiem, mi to nie przeszkadzało.

Silksong to przepiękna, niezwykle dopieszczona produkcja zachwycająca kierunkiem artystycznym i jakością wykonania.

So so. Ładna, ale nic wyjątkowego.

Gra jest ponadto wyśmienicie zoptymalizowana, niezwykle płynna, a podczas rozgrywki nie spotkałem się z żadnymi bugami, nie licząc oczywiście całej obsady.

To prawda. U mnie zarówno na Switchu 1 jak i XBOX bez problemów śmigała, łapka w górę. Choć ekrany ładowania częstsze niż w Starfield ;-)

Pod względem audio Silksong to również pierwsza półka.

PEŁNA ZGODA. Bez "również".

Gra niestety nie posiada polskiej lokalizacji, choć w tym przypadku rozumiem to i nie chcę z tego powodu robić afery – lokalizacja to drogi i wymagający proces, którego mali twórcy nie mogą osobiście zweryfikować

TOTALNA BZDURA, JEST WIELKA AFERA. Polonizacja jest wszędzie indziej wytykana jako sprawa wagi państwowej, zwłaszcza u Nintendo i przy grach gdzie tekst nie ma większego znaczenia. Żadnej taryfy ulgowej dla twórców Silksong. Ani drogi ani wymagający to proces zwłaszcza dla gry o takiej ograniczonej ilości tekstu. A już usprawiedliwianie Team Cherry z jednoczesnym przywalaniem Nintendo to żenada i mistrzostwo hipokryzji.

Hollow Knight: Silksong okazało się, według mnie, minimalnie słabszą grą od oryginału.

Ceni się szczerość.

Wszelkie jego wady to drobne zgrzyty, które nie ujmują całości w żaden znaczący sposób.

Ha, ha, bardzo zabawne ;-)

Nie jest to oczywiście gra dla każdego i odradziłbym ją graczom, którzy łatwo się frustrują oraz tym, którzy nie grali w pierwszego Hollow Knighta

Co za pierdolotto... "którzy się łatwo frustrują"... he he. Ja się bardzo niełatwo frustruję :-)) Ja bym powiedział tak:

Polecam tą grę wszystkim swoim wrogom.

PODSUMOWUJĄC - to GRA BARDZO NISZOWA i w zależności od typu gracza:

0/10 - dla całkiem sporej liczby zwykłych graczy, bo się odbiją na samym początku
6/10 - dla typowych świadomych i zaawansowanych graczy
7/10 - j.w. + fanów metroidvanii
8/10 - dla fanów metroidvanii i Hollow Knight
9/10 - dla fantyków metroidvanii i Hollow Knight
10/10 - j.w. + speedrunnerów

Piszę jak jest xD

26.09.2025 16:24
xandon
xandon
51

Bzdura kolego. Wielu innych forumowiczów robi to często pod innymi grami więc nie widzę powodu dlaczego akurat ja akurat pod tą gra bym nie mógł. Jakaś konkretna przyczyna? Nie pasuje do narracji? To się naucz, że opinie bywają różne i właśnie taką chcę przedstawić skoro GOL tego nie zrobił swoim dawny zwyczajem.

26.09.2025 15:51
xandon
-11
odpowiedz
9 odpowiedzi
xandon
51

Pchlisong czyli gierka o pchełce i igiełce 6/10

Po napisaniu swojej recenzji dla tej gry miałem się nią więcej nie zajmować i nie odzywać, z zastrzeżeniem o ile GOL nie zacznie siać dezinformacji o grze roku czy topowej w historii branży czy innych tego typu nieuprawnionych peanów. No i niestety jak się można było spodziewać... naliczyłem tych grubszych hymnów uwielbienia na jej cześć ponad 8 w tym tekście. Dlatego wkrótce moja recenzja niniejszej recenzji autora z trochę innego punktu widzenia. Wcale nie będę po tej recenzji i po grze jechał z góry do dołu, tylko wypada dać ludziom realistyczny a nie psychofanatyczny obraz sytuacji, z punktu widzenia zwykłego gracza. Kiedyś mieliście na GOL dobry zwyczaj przedstawiania alternatywnych opinii innych redaktorów. Myślę, że przy tak kontrowersyjnej pozycji jak Silksong byłoby to bardzo wskazane, a nawet konieczne, aby ludzie nie topili w niej niepotrzebnie swoich pieniędzy. Ale jak nie to ja pomogę. Większość graczy, nawet bardzo doświadczonych, odbije się od tej gry o ile nie są fanami metroidvanii 2D lub gier retro i tego typu rozgrywki. Podejrzewam, ze jakieś 30% fanów pierwszego HK też się od niej odbije na jakimś etapie, co wskazują liczne wpisy. Ja rozumiem, że gra może się komuś podobać ale takie obsypywanie jej 9tkami i 10tkami oraz dosłowne tworzenie jej kultu to jakaś niezrozumiała aberracja.

post wyedytowany przez xandon 2025-09-26 15:53:35
24.09.2025 09:55
xandon
odpowiedz
xandon
51

W skrócie Swen Vincke znowu wyskoczył z lodówki z okrzykiem dla branży jak za**biste są jego zespół i dzieło. Znaczy Hotfix 34 i wersja na SD choć w nią nie wierzyli, ale jeden się uparł i wow zrobili. Inspirujące, choć gierka bezpowrotnie ograna, ale zawsze n-ty raz miło poczytać jak niesamowita jest ta ekipa.

24.09.2025 09:54
xandon
odpowiedz
xandon
51

Niezły tytuł artykułu. Myślę, że AI by się nie powstydziła takiego zlepka:

Kingdom Come 2: Legacy of the Forge stało się jeszcze doskonalsze niż na premierę. Teraz RPG nie powinno tak często się zawieszać

Znaczy według zwykłej inteligencji - było doskonałe na premierę choć się często zawieszało, a teraz jest doskonalsze i już się tak często nie zawiesza. No to trzeba będzie jeszcze poczekać aż będzie najdoskonalsze ;-) Albo dodać jedno słówko do tego tytułu i wszystko byłoby jasne :-) Dla mnie akurat ważne bo ostrzę miecz i się powoli przymierzam do gierki.

21.09.2025 20:09
xandon
👍
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

Who cares?

Bethesda to dziś studio statecznych, dojrzałych, spokojnych ludzi. Wyszli z wieku przedszkolnego i na zdrowie, niech korzystają życia. Jedyne dwie gry, które im naprawdę wyszły przez te wszystkie lata to Fallout 4 i Starfield jako produkty premium, w tym Starfield jako prawdziwie wizjonerskie dzieło wyprzedzające swoją epokę, no i może trochę Skyrim jako populistyczny produkt dla mas, prosta dojna krówka na kasę. No i Indiana Jones 2024 jako nieślubne dziecko producenckie i projekt komercyjny na boku. Reszta to takie dawne gierki dla nerdów. Dziś powinni spokojnie pracować nad rozwojem Starfielda i może nad nowym F5, resztą się nie przejmować. Pozostałe projekty to jak te styropianowe drony wabiki na przynętę dla tłumu. Bo kogo poważnego w 2025 interesuje jeszcze jakieś sztampowe bajkowe fantasy ze smokami ;-) No i ten silnik, i te ekrany ładowania.... Aj, aj, leniuszki, w takim prostym Silksongu 2D więcej ich niż gdziekolwiek indziej, co drugi ekran pamiętający erę lat 1980 to ekran ładowania, ale to nic. Więc po co się starać? Ale jak więcej kasy zgarną z premiery TES6 to tego im życzę. I potem plaża, tak trzymać!

21.09.2025 00:11
xandon
odpowiedz
xandon
51
10

Mój pierwszy soulslike i pierwsza gra od FromSoftware, którą poznałem zaledwie kilka lat temu. Najpierw pierwszy raz, potem od razu NG+1, NG+2, .. i tak do NG+7, ... głównie dla Tancerki ;-) a potem wracałem od czasu do czasu na kolejne chilloutowe przejścia, dla czystej przyjemności. I w tym tygodniu podobnie - włączyłem spontanicznie i zrobiłem sobie szybkie przejście od zera dla odreagowania pewnych niedawnych premier przehajpowanych mesjaszuff gejmingu. Złapałem po drodze zwykły prosty topór wojenny i tak ciach, ciach porąbałem wszystko od początku do końca. DS3 zawsze uspokaja i przywraca wiarę w dobre, przemyślane gry :-)) Jednocześnie uświadomiłem sobie, że nigdy jej tutaj nie oceniłem. Zatem dopełniam formalności - 10/10. Najlepsze Dark Souls jak dla mnie lub jak kto woli Dark Souls idealne. Nie tylko dlatego, że moje pierwsze. To formuła liniowych soulsów doprowadzona przez FS do perfekcji. Świat, lokacje, eksploracja, progresja, balans, walka i bossowie - top miodzio. Potem przyszedł oczywiście Elden Ring, pozamiatał i stał się moim GOAT, a przy nim poprzednie gry FS stały się dziwnie łatwe i proste, ale to im wcale nie ujmuje. DS3 wciąż jest świeże i jak zawsze wymiata. Mam też ogromny sentyment do DS2 przez jej "oryginalność" i lubię też DS1, ale nigdy nie podbiła mego serca jak dwójka i trójka, choć gdybym grał chronologicznie to pewnie by tak było. Ale to DS3 jest jak zawsze niezawodna, i dobra na wszystko :-)) Cudowna gra, a z oboma DLC nawet przecudowna ;-)

19.09.2025 15:15
xandon
😉
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

Up mojej najmłodszej 4-latce też się podoba i te robaczki takie ćudowniuśkie mówi :-) Jedną rączką zrobiła Akt 1, bo drugą zawsze dłubie w nosie. Daj znać jak Twoja przekroczy próg 30% gry i jak wtedy będzie skakać z radości, czy nie daj boże skończy grę, bez nerwicy, wtedy mała nadludziem stanie się... ;-)

Gra absolutnie trudna nie jest, dla weteranów pamiętających erę 8-bitową to bułka z masłem. Wtedy to się miało 3 życia na całą grę, margines błędu na 1 pixel, a po śmierci zawsze start od samego początku. Taki Silksong z ławeczkami i odnawianiem zdrowia to pikuś jakiś jest. Choć na plus, że wygląd i feel prawie jak Montezuma's Revenge z ~1982 roku. Tylko w międzyczasie mieliśmy 40 lat Marianów, więc świat poszedł trochę do przodu i zrozumiał, że kreatywność i mądre wyzwania, a nie durne pocenie to clue całej zabawy.

Od siebie - nie trudność w Silksong jest głównym problemem ale nuda, znużenie, monotonność, nieprzyjemność, powtarzalność, podobność, brak różnorodności, schematyczność, ciągłe copy paste, trolling, niczym nieuzasadniona upierdliwość, czyli taka growa głupawka po prostu.

11.09.2025 19:45
xandon
😊
-11
odpowiedz
xandon
51
6.0

Jako gra 6/10. Jako metroidvania 7/10. Ani mniej ani więcej nie chce wyjść. Średnia gra i w miarę fajna jako metroidvania, ale z pewnością nie najlepsza. Nie jestem wielkim fanem ani tego gatunku ani Hollow Knight, w sensie podchodzę do nich neutralnie, bez hajpu. Trochę ignorancko. Dlatego fani gatunku lub serii będą odbierać Silksonga trochę inaczej. Sam zamykam tą dość krótką przygodę z tą produkcją, bez żalu i bez kończenia gry. Nie ze względu na trudność. Za ten przysłowiowy "masochizm" objawiający się w ślimaczo powolnym i żmudnym początku, braku balansu, prostych mobkach bitych na x hitów, sztucznie podbitej trudności, nagłych skokach trudności przy bossach, w irytujących runback'ach, płaceniu za mapy i ławeczki, i kilku innych durnych pomysłach projektowych, aż do uciekających radośnie po ziemi koralikach różańcowych - za to wszystko odejmuję razem tylko 1 punkt od oceny. Twórcy mają chyba wypuścić patcha nerfiącego i wstępnie "naprawiającego" grę w przyszłym tygodniu zgodnie z głosem graczy. Nie interesuję się tym za bardzo, ale coś mi się obiło że ma dotyczyć na razie początku gry, który wg mnie nie jest aż tak trudny, tylko żmudny, więc nie wiem, ale to sobie sprawdzą inni. Dla tych co nie zaczęli grać pewnie lepiej poczekać jak gra osiądzie pod tym względem z kolejnymi update'ami.

Sam natomiast kończę grę z innego, banalnego powodu: zwykła nuda i brak przyjemności z tej rozgrywki, nie wynikające z samej trudności. Bieganie i skakanie po tych korytarzykach jakoś przestało mnie po prostu zupełnie kręcić. Jest dobre sterowanie, interesujące ruchy, świetny sprint, cresty, toolsy, patent z przywracaniem zdrowia, znośny platforming choć ma swoje frustrujące "momenty", bossowie potrafią być dobrzy. Ale to nie wystarcza i nie zachęca do kontynuacji. Story i lore zupełnie mnie nie interesuje, choć być może ma coś w sobie dla lubiących te klimaty "kopaczy", dialogi takie od czapy, klimacik średni jak dla mnie, choć są fajne smaczki wywołujące uśmiech, dodatkowe zadania typu przynieś pozbieraj. Świat mnie nie zachwycił ani wizualnie ani projektowo. Wiem, że ludzie się ekscytują jaka ta gra śliczna, ale osobiście nie podzielam, nie widzę nic wyjątkowego w tym projekcie artystycznym, no zwykła gierka. Obszary mało się różnią, a w obrębie jednej mapy prawie nierozróżnialne lokacje. Mierne to jest jak na topową metroidvanię. A że tu masz lawę, a tam zielono, no to wow, tego jeszcze nie było. Za to udźwiękowienie i muzyka są świetne i tu mogę szczerze pochwalić. Zasadniczo część platformowa jest łatwiejsza i mało ciekawa w stosunku do bossów, które z kolei potrafią być dobre, no ale na nich jest 90% śmierci. A cały aspekt "soulslike" to mi się teraz widzi w tym zlepku jak kwiatek do kożucha.

Tyle wrażeń końcowych ignoranta. Nie moja bajka po prostu. Dlatego proszę się do końca nie sugerować i słuchać raczej tych, którzy z tej gry potrafią czerpać przyjemność. Żeby nie było, gierkę obok Game Passa kupiłem dodatkowo za 90+ zł na Switcha bo myślałem, że się może jakoś wciągnę lepiej przez tryb handheld na kanapie. No i z dobroci serca wsparłem twórców tymi kilkoma grosikami, co mam nadzieję pomoże w lepszym rozwoju i dostrojeniu gry. Na samym Switchu gra chodzi bardzo dobrze i fajnie się tak gra. Ale największą zasługą Silksonga na Switchu jest to, że grając tak i dumając czemu mi ta gra nie leży odbiłem jednym ruchem palca w bok, wleciał Metroid Dread i Super Mario Bros Wonder. No i właśnie, to jest to, arcydzieło metroidvanii i arcydzieło platformówek. Można? Można. Może być i ciekawie, i trudno, i z wyzwaniami, i przyjemnie, i miodnie, i różnorodnie, i kreatywnie, i sensownie na każdym kroku. Zresztą Super Mario Wonder był tworzony w podobnych warunkach co Silksong - zespół dostał całkowicie wolną rękę i czas, mieli zrobić co im przyjdzie do głowy i wrócić jak sami będą w 100% zadowoleni i gotowi. Efekt widać. W Silksong tego efektu 7 lat pracy nie widać. Może większość czasu przeleżeli na plaży korzystając z życia, nie mam w sumie pretensji. W featsach znalazłem Speed Completion = ukończenie gry w 100% w czasie poniżej 30h. No to wychodzi dokładnie 3 zł za godzinkę rozgrywki, sporo, ale to już lekkie nadużycie i manipulacja z mojej strony :-)) Na pewno gra może być świetnym materiałem dla speedrunnerów. Sami twórcy pewnie właśnie tak wyprodukowali Silksonga - wrócili po latach z plaży i zrobili 100% gry w jakieś 2 latka ;-)

Temat Silksong na razie zamykam i zapominam. Chyba, że pójdzie tu w artykułach jakaś narracja, że to najlepsza gra czy metroidvania na świecie, w historii, albo goty. No nie. Ewentualnie jako jedna z najbardziej przehajpowanych gier, to tak. Na razie widzę, że większość recenzentów i youtuberów jeszcze lekko zagubiona, nie wiedzą czy sypać pochwały czy mówić jak jest, niektórzy stają z kwaśnymi minami mówiąc że "no ogólnie fajna gra", boją się wyskakiwać z ocenami, obserwują pewnie co tam myślą gracze, albo próbują sami skończyć, choć większość recenzentów w praktyce raczej gier nie kończy, z wyjątkiem GOL oczywiście. Dość powoli kuje się narracja, Ale jak ktoś z forumowiczów będzie się dzielił podejściami do rozgrywki, jak tam się w tym Silksongu dobrze bawić i mieć przyjemność to chętnie poczytam, i może za jakiś czas się spróbuje ponownie. W NIghtreign też trzeba sobie było wypracować strategie na sensowną rozgrywkę, a w efekcie bossowie końcowi to było miłe, soczyste mięsiwko na max 1-5 prób solo.

Pozdrawiam, życzę miłej zabawy, bez odzewu.

10.09.2025 18:10
xandon
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

W tym roku luzik.

Clair Obscur: Expedition 33 dałbym na dziś formalne GOTY bez mrugnięcia okiem. Oceniłem na 10, byłem zachwycony i laur się należy. Tylko drugi raz bym tam już raczej nie wracał, mimo że to dzieło sztuki. Fenomenalne, jednorazowe doświadczenie jak dla mnie.

KCD2 i HK Silksong ??? KCD2 jeszcze nie grałem choć jedynkę uwielbiałem, no ale czas, czas, czasu trzeba, a Silksong ma na razie swoje za uszami i nie stoi u mnie za wysoko, też gatunkowo. Silne pozycje, ale i tak będą raczej cierpieć na efekt Zeldy TotK czyli ulepszonego sequela do kultowego i wielbionego powszechnie oryginału jak Zeldy BotW.

Prywatnie, bo nie będę tego zgłaszał nigdzie oficjalnie, moje osobiste combo ulubieńców w tym roku to Monster Hunter Wilds i Elden Ring Nightreign. Mimo, że obie oceniłem "tylko" na 9 to tam właśnie bawiłem się świetnie, czyli najlepiej, najdłużej, godzin nie zliczę, i na przemian, zresztą w pewnym sensie dość podobny model rozgrywki. Nawet jak MH Wilds miał swoje problemy z optymalizacją, wystrzelił z premierą w kosmos a potem poleciał w dół z odbiorem. Za to do Nightreign wielu podchodziło sceptycznie, a okazał się całkiem niezłym sukcesem i bardzo udanym eksperymentem FS, zmiany rozwojowe prawie co tydzień, a jeszcze DLC ma być w Q4 tego roku. No ale i tak te pozycje nie mają szans w walce o najwyższą nagrodę.

Czyli oficjalnie i merytorycznie to Clair Obscur Exp 33. Ale tak prywatnie to najchętniej grane było MHW + ER NR i nic na to nie poradzę. No ale rok się jeszcze nie skończył...

09.09.2025 17:02
xandon
😉
1
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Oj nie, gracze nie są hipokrytami, gracze są patologicznymi i bezrefleksyjnymi hipokrytami :-)) Do tego zachowują się najczęściej jak stado owiec, ławica ryb, kobiety na wyprzedaży lub fanki Taylor Swift. Człowiek w takim stadzie nie używa własnego rozumu, nawet nie bardzo może - patrzy tylko co robi ten po lewej, ten po prawej, ten przed nim i biegnie ślepo we wskazanym kierunku. I wtedy mamy pompowanie zielonych lub czerwonych baloników growych. Hurrrra biegniemy wszyscy wielbić bezrefleksyjnie tą grą, czasami zanim ktokolwiek zobaczył ją na oczy, i pacyfikować po drodze wszelką krytykę. A teraz uwaga! Nowa premiera i na hurrra biegniemy wszyscy hejtować tamtą grę i pacyfikować wszelkie pozytywne opinie. A że to uwielbiane "arcydzieło" ma gorsze przysłowiowe ekrany ładowania czy inne wady od tej drugiej gry, właśnie za to hejtowanej, jak to mówi Tim, to kto by się tam zastanawiał...

Dlatego obserwowanie psychologii tłumu graczy jest dziś momentami ciekawsze i zabawniejsze od samego grania.

Zresztą co to takiego "gracze"? Mówienie o graczach jako o jednorodnej grupie nie ma sensu. Może w latach 80-tych czy 90-tych to jeszcze wszyscy grali w to samo, tak samo i byli tak samo szczęśliwi. Ale dziś? Co wspólnego ma nastolatek na mobilce z PCMR przy kombajnie na biurku, z młodym pracującym niedzielnym czy wieczornym kanapowym graczem na konsoli, z rodzinnym graniem na Nintendo w salonie, z tatusiem pykającym w swoją jedną ulubioną grę na handheldzie w fotelu, czy z retro fanem itp. itd. I co ma wspólnego gracz cRPG z graczem strzelankowym. Albo co wspólnego ma gracz, który traktuje gry bardzo poważnie jako najważniejsze hobby z graczem dla którego gry to taki prosty niezobowiązujący relaks 2 godzinki w tygodniu dla oczyszczenia głowy od codziennych spraw. Takie grupy można mnożyć. Dlatego to prawda, że "gracze lubią to, co lubią", tylko którzy gracze? Bo najgorsi są ci, którym się wydaje, że się znają na wszystkim, hurtowo ogrywają wszystko, wiedzą jak gry powinny wyglądać, reprezentują "graczy", i mówią innym co jest dobrą grą a co nie, a zabraniają mówić odwrotnie. W tym osobną kategorią jest to całe towarzystwo ze Steam, których kreuje się na jakiś miernik czy wyznacznik sukcesu, i to kompulsywne sprawdzanie ilu tam grało w ten weekend po premierze i ile tam %pozytywnych, i stado się nakręca, i jutuberzy mają paliwko, i tak kreuje się rzeczywistość giereczkowa.

A gry to są dzieła twórcze i czasem artystyczne. Dlatego jasne, że czysto matematycznie się ich nie powinno robić. Tylko, że "matematyka" czy "ekonomia" jest do ich tworzenia jednak wymagana i muszą też na koniec spełniać kryteria ekonomiczne. Bo potem nie ma ani ekonomii ani gry. No chyba, że to wyjątkowe perełki, wytrysk niespodziewanego artyzmu czy geniuszu twórczego, najlepiej kilku developerów w piwnicy, z sercem od graczy dla graczy, i to się potem spotka nagle ze stadnym uwielbieniem tłumu, sprzeda niespodziewanie w milionach, to tak. Można się wtedy nie przejmować tabelkami, leżeć na kasie i na plaży przez kilka lat, a potem wypuścić przy okazji na boku oczekiwanego sequela, bo on jest już kultowy przed premierą, a "gracze" kupią od ręki.

08.09.2025 17:28
xandon
xandon
51

Masz rację, też "nie wiem po co to znowu robisz i się produkujesz". A myślałem, że "ignor" oznacza, ze już nie będziesz widział moich postów? Sprawdź czy dobrze go ustawiłeś. Będziemy mieli spokój.

BG3 - a skończyłem ją wreszcie całkiem niedawno i polecam swoją dość szczegółową reckę pod grą, piszę jak jest i obalam trochę te mity o "grze stulecia", które do dziś jeszcze po latach krążą i powtarzają nieustannie wokół, np. na tym portalu. Mogliby w końcu odpuścić.

Silksong - myślę, że dobrze jest pisać jak z tą grą jest naprawdę. Dla dobra branży i tych nieświadomych co jeszcze biegną na ślepo kupować. Gdybym był zły czy złośliwy, co wydajesz się sugerować, to bym powiedział, że szczerze polecam tą grę, zwłaszcza swoim wrogom :-))

No, kończmy już te wywody, zapodaj "ignora" i miłego grania!

08.09.2025 16:33
xandon
xandon
51

Ochłoń kolego, to tylko zwykła gierka, nie ma co tak nerwowo reagować. Na twoim poziomie powinieneś umieć akceptować różne fakty i opinie. Tymczasem cóż za merytoryczną odpowiedź wyprodukowałeś, i jaki dziecinny foch z ignorem, oj jak bardzo się tym przejąłem. W moim wpisie są konkretne punkty opisujące stan i otoczkę tej produkcji, i tyle, proste fakty, prosta sprawa. Do gry jestem nastawiony totalnie neutralnie. W twojej odpowiedzi jakieś emocjonalne wycieczki osobiste o królu Mieszku i 12 niedobrych krasnoludkach. Spójrz w lusterko. A moich wpisów nie musisz czytać.

08.09.2025 14:03
xandon
👎
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

Gra do naprawy i mały "przekręt" ze strony Team Cherry.

Ciekawe kiedy zacznie się kształtować całościowy, prawdziwy i rzetelny obraz od graczy, którzy ukończyli tą grę lub się od niej odbili jak niektórzy powyżej. Nie od tłumu gramatołków i fanatycznych wyznawców ze Steam co nabijają statystyki i wystawiają opinie po 10 minutach czy może max 3 pierwszych godzinach gry. Czy od mediów sypiących 9tki i 10ki, piejących o zablokowanych serwerach na premierę, anomaliach, wyjątkowej taniości, wsparciu od piratów, zakupywaniu wielu kopii dla wsparcia twórców, zawstydzaniu branży i AAA, i tamu podobnym pompowaniu zielonego balonika jak było przy BG3. No ciekawe jaka obowiązująca narracja tłumu przeważy - goty czy szroty. Raczej pierwsze, bo jak się napompuje taki niezdrowy hajp to potem trzeba w nim twardo trwać. Ale szroty to też nie jest.

Na szczęście gra dostępna za darmo w Game Pass, można sobie sprawdzić bezkosztowo ten wspominany przez wielu masochizm, ale też trochę innych niedociągnięć i nie do końca przemyślanych irytujących pomysłów, aby podjąć decyzję. Skoro twórcy nie pozwolili na recenzje przed premierą to tak. Strzelili też sobie trochę w piętkę brakiem preorderów. Brak języka polskiego należy wyraźnie wytknąć, skoro wszędzie indziej to sprawa wagi państwowej. Nie wiem też do końca jak z tą przyjaznością dla portfela przy zakupie poza Game Pass. Porządna duża gra potrafi osiągać 1-2 zł za godzinę rozgrywki, najczęściej ~2. Silksong może być nawet 3-4 zł za godzinę rozgrywki, ale to się jeszcze ostatecznie okaże i zależy od gracza, może też dobije do najlepszych standardów kosztowych.

Ogólnie gra do naprawienia, na pewno balansu. Na razie raczej produkt dla fanatyków i spoceńców. Sorki.

08.09.2025 12:43
xandon
👍
2
odpowiedz
xandon
51

To jak Appple ciągle tylko te iPhony i MacBooki, żadnej nowej marki ;-)

Nie nowe marki, a nowa rozgrywka ma być strategią Nintendo.

Nintendo nie widzi potrzeby tworzenia nowych marek i woli stawiać na „coś świeżego” w rozgrywce niż na kolejną „skórkę” i „opakowanie”.

Dokładnie tak. Słuszną linię ma nasza partia jak mawiał klasyk. Nintendo ma zatrzęsienie marek i w ich obrębie robi niesamowite świeżynki, nowości, często innowacje, przesuwa granice. Dlatego ich lubię, zawsze coś nowego i zaskakującego. Podane przykłady samych tylko ostatnich Zeld i Marianów nie wymaga komentarza. To jest zawsze świeża rozgrywka dla świadomych i wymagających graczy, a niejednokrotnie jest challengerem dla całej branży. A przy tym jeżeli jakaś seria ma kilka dekad, to widać i czuć w "palcach" czyli perfekcyjnie dopieszczonych bazowych mechanikach. To się przekłada również na jakość tych gier i praktyczny brak błędów na premierę. To jest siła tej koncepcji - świeżo i perfekcyjnie jednocześnie. Tymczasem mainstream to pierdyliad marek, masa jednakowych formuł i powtarzalnych kotletów, ciągłe wynajdowanie koła od nowa, ciągłe rozczarowania premierowe, i zwyczajowo już fatalny stan techniczny tych nowych marek tworzonych od zera. Wystarczy obejrzeć dowolny pokaz w stylu TGA czy gamescom, sieczka nierozróżnialnych, powtarzalnych rozgrywek, które się już widziało 1000 razy, gdzie z 2h pokazu "nowości" ciężko wybrać nawet 1 grę dla siebie. Taki teatrzyk dla hurtowników growych biegających jak kot z pęcherzem za nowymi etykietkami. No i dojna krowa dla twórców żerujących na tym powierzchownym pędzie.

06.09.2025 11:35
xandon
xandon
51

Starfield ma akurat najwięcej unikalnego i ręcznie dzierganego kontentu ze wszystkich gier Bethesdy i nie tylko. To fakt, również potwierdzony przez twórców, nie wrażenie. I tu nie mówimy nawet o DLC Shattered Space, które jest ogromnym unikalnym obszarem. Tylko kosmos to nie jest bieganie po lesie i zamkach. A Starfield jest dość realistyczną przygodą. Nawet na randomowych planetach różnorodność baz jest dość duża. Mi osobiście sporo czasu zajęło aby natrafić na jakąś powtarzalność. Ale eksplorowałem ten świat z głową, jak eksplorator kosmosu. Dlatego Starfield jest grą dla świadomych graczy, a nie hurtowników trzepiących kolejne podobne RPG, każde w taki sam sposób. Natomiast jak komuś nie pasuje taki realny świat, "puste" planety i "powtarzalne" bazy to może sobie zawsze grać tylko w przygotowany ręcznie kontent i mięsa mu nie zabraknie. Albo sobie odpuścić, to nie jest gra dla każdego i to nie jest wada tej gry ;-)

05.09.2025 21:26
xandon
odpowiedz
xandon
51

Ascetycznie ale miło. Pożyjemy zobaczymy.

Zawsze mnie ciarki przechodzą jak słyszę tą muzyczkę ze Starfielda :-) Piękne wspomnienia odżywają :-)

nie wspiął się na takie wyżyny popularności jak np. Skyrim, ale zdołał zebrać sporą grupę wiernych fanów

No właśnie. Dokładnie tak. To bardzo dobrze.

Oj chyba trzeba będzie wrócić do tej gry w jakiejś wolnej chwili. Muszę tam sobie w międzyczasie przed DLC zasymulować scenariusz z Marsjanina tylko w realiach i czasie Zasiedlonych Układów. NASA punk identyczny jak ostatnio oglądałem, odwzoruje się gdzieś dokładnie tą bazę z filmu, zasadzi ziemniaki, łazik jest, wystruga komunikację, ustawi ekipę, odpali rakietę, i takie tam zabawy własne z wyobraźnią... :-)

28.08.2025 11:40
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

To jest bardzo sympatyczne wideo, gdzie Tim Lamb pokazuje swoją drogę od Morrowinda przez kolejne gry studia i etapy ich wzrostu aż do Starfield, z różnymi ciekawostkami. Pokazuje też, że Starfield to jak ich wszystkie poprzednie gry x 4 w sensie poziomu zaawansowania i zawartości, z czym się zgadzam. Miło też słyszeć o planach dotyczących rozwoju Starfielda, choć nie miałem nawet takich oczekiwań - ta gra w obecnej postaci dała mi dużo więcej niż się spodziewałem i "zwróciła się" wielokrotnie. Moje ulubione RPG, choć po 400-500h świetnej przygody i dokładnym przejściu rewelacyjnego DLC odłożyłem ją już jakiś czas temu na półkę i się nią nie zajmuję. Ale jak dadzą to nowe DLC, Starborn chyba ma się nazywać, i te nowe zapowiadane systemy, to z największą przyjemnością wrócę. Starfield ma ogromny potencjał rozwojowy w wyjątkowym i unikalnym świecie oraz z wszystkimi systemami jakie wykreował.

Niedawno obejrzałem film Marsjanin. Świetny. Widziałem go kilka razy lata temu, i teraz po długiej przerwie ponownie, kilka dni temu. I prawie podskoczyłem z radości :-) Przecież ten film wygląda dokładnie jak Starfield, lub na odwrót, jak kto woli. NASA punk, surowe realia planety, baza, łazik, stacja, statek. Poczucie jakbym się znalazł w Starfieldzie, aż się wzruszyłem. Pomyślałem wtedy, że taki Marsjanin to byłby świetny wątek poboczny w tej grze. Wypadek, survival w bazie, produkcja jedzenia, podróż łazikiem do konkretnych celów na planecie w celu uruchomienia komunikacji i ucieczki, stacja i statek, ratunek, decyzje. Idealna historia, którą wystarczyłoby włożyć do gry takiej jaka obecnie jest, wszystko tam jest gotowe do implementacji. Oczywiście jak chodzi konkretnie o Marsa to trzeba by było zrobić jako retrospekcję z przeszłości lub analogiczny scenariusz dla innej planety w Zasiedlonych Układach, ale to szczegół. A w Starfield takich wątków można zmieścić setki. Nawet są już dziś, typu ten rozbudowany quest z zagubionym pokoleniowym statkiem ECS Constant nad Paradiso.

Ach Starfield, gra dla koneserów i miłośników prawdziwego Kosmosu :-))

27.08.2025 19:09
xandon
odpowiedz
3 odpowiedzi
xandon
51

Ten artykuł to jest gwałt na logice. Ja tam fanem Outer Worlds nie jestem. Ale rozumiem, że twórcy zrobili taką lajtową i kompaktową gierkę AA RPG, która się nie siliła na bycie poważnym AAA ani konkurowanie z kimkolwiek. Po prostu fajny, nawet jak lekko infantylny, krótki, niezobowiązujący relaks. Od konkretnej grupki twórców dla konkretnej grupy odbiorców, którzy dostaną teraz kontynuację i rozwinięcie tej samej formuły. I co? To chyba dobrze, że twórcy nie rozmieniają się na drobne i nie próbują przypodobać wszystkim, czy nawiązywać do czegoś innego czym nie są, bo autor tak by sobie życzył. No jedynka mu się akurat nie spodobała, ale oczekuje, że Obsidian zrobi teraz tak żeby dwójka mu się spodobała, właśnie żeby się jemu przypodobać czy szerzej "wszystkim" czyli nikomu. A może celem nie była gra dla wszystkich. A on by chciał to, i to, i tamto, i sramto, i owamto. A to na jakiej podstawie takie oczekiwania? Gra jest widocznie kierowana do tej grupy, która lubiła jedynkę i do nowych graczy o podobnych preferencjach, którzy w jedynkę nie grali a teraz wejdą w tą właśnie lekką formułę. Gra nie jest po prostu dla ciebie, nie zamierza konkurować z grami, których ty jesteś fanem i może idź lepiej grać w swoje fallouty czy spocone, wymóżdżone, głębokie RPGi w których "wybory mają znaczenie".

miałem nadzieję na grę, która w końcu stanie się godnym konkurentem dla Fallouta
grę, która w końcu rozwinie skrzydła i stanie się godnym konkurentem dla Fallouta

Na drzewo z tymi Falloutami. Dobrze, że OW z nimi nie konkuruje.

zmęczeni korporacyjnym kierunkiem, w jakim podążyła seria Fallout, z utęsknieniem wypatrywaliśmy powrotu studia Obsidian do korzeni tej serii – do inteligentnego, satyrycznego RPG

Co za "my", "zmęczeni" "wypatrywaliśmy"? Mów za siebie drogi autorze. Trybun ludowy się znalazł. My naród woła za wszystkich. Ja akurat byłem totalnie znudzony tym przereklamowanym głębokim drewnem zwanym NV od Obsidianu, a miło zaskoczony fenomenalnym F4.

w którym wybory mają znaczenie.

O matko i córko. Jak słyszę ten do znudzenia powtarzany slogan to mi się niedobrze robi i aż chciałbym kiedyś zagrać w grę w której wybory nie mają znaczenia...

Jeśli specyficzny, nieco absurdalny humor pierwszej części był dla Was barierą, mam złe wieści – sequel nie robi absolutnie nic, by przekonać Was do siebie.

I bardzo dobrze. To jest twój problem a nie gry, że akurat ciebie nie próbuje przekonać do siebie.

To humor, który albo się kocha, albo nienawidzi. Problem w tym, że sequel, zamiast spróbować zniuansować swoją satyrę lub zaoferować bardziej zróżnicowany ton, po prostu idzie w dobrze znanym kierunku.

No znowu! No to jest właśnie gra dla tych co kochali a nie dla tych co nienawidzili. Autor by chyba chciał żeby wszyscy pokochali? Albo tak pośrodku, letnio, aby nikt nie kochał, nikt nienawidził, ale żeby było tak fajnie i najlepiej cały tłum ze Steam przyklasnął.

To sygnał, że gra jest skierowana wyłącznie do tych, którzy już są przekonani.
W efekcie można odnieść wrażenie, że dostajemy produkt, który zadowoli wyłącznie fanów pierwszej części.

Podoba mi się to. Wygląda na jasną wizję twórców a nie próbę lizania tyłka wszystkim.

The Outer Worlds 2 na podstawie tego dema zapowiada się na grę kompetentną, ale niezbyt potrzebną. To sequel, który istnieje tylko po to, by istnieć, a nie po to, by pchnąć serię lub gatunek w jakimkolwiek nowym kierunku. I to jest chyba jego największy problem.

Doskonałe podsumowanie czyli kwintesencja nielogiczności tego artykułu na sam koniec. "Kompetentna gra dla fanów jedynki", ale nie dla autora, zatem "niepotrzebna" ?!? No i największym problemem gry jest to, że nie pcha gatunku w nowym kierunku ?!? Oho, mocne, czyli wszystkie dobre gry pchają gatunek w nowym kierunku, mam zacząć wymieniać te co nie pchają a zdobywają laury? Nie zamierzałem grać tą produkcję, ale po takiej zachęcie muszę koniecznie spróbować, bo widzę, że twórcy stworzyli coś bardzo świadomego i bezkompromisowego, nie próbującego schlebiać growym populistom.

25.08.2025 14:34
xandon
xandon
51

thalar cieszę się, że Sekiro Ci podeszło, co mnie zresztą nie dziwi, gra stworzona dla Ciebie do masterowania, ciekawe tylko w jakim stylu grasz: sekirowo-rytmiczno-parowalnym z przełamywaniem postawy i deathblow (to musisz lubić) czy męczysz soulsowym - mam nadzieję nie ;-) Natomiast absolutnie byłem pewny, że nie będziesz używał Prosthetic Tools :-) Tak czy inaczej - powodzenia!

A przy okazji grając wcześniej w Nightreign pomyślałem kiedyś - ciekawe jak thalar by się tu odnalazł. Bo z definicji dla poznania "fabularnego" całości gra się różnymi postaciami, co oznacza też różne bronie i style walki. Połowa frajdy tej gry. Choć można też przez cały czas ograniczyć rozgrywkę tylko do jednej. Do każdego bossa końcowego trzeba się troszkę inaczej przygotować. A po wyborze postaci są dwie główne strategie: albo szukanie po drodze ulepszonych broni na bossa albo pozostanie przy standardowej początkowej z ustawieniem konkretnego żywiołu i jej (podwójne) levelowanie. O strategicznym levelowaniu postaci nie wspominając. No ciekawe. Pewnie Wilczan z jego standardowym wielkim mieczem i ciach, ciach wszystkich bossów na niskim levelu :-) A nie, co ja gadam, przecież jest Egzekutor z katanami, parowaniem i walką wypisz wymaluj jak w Sekiro, o!

24.08.2025 13:39
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

Oho, "otwarty świat zniszczył grę" i "powtarzalne bossy" powracają ze świeżą krwią ;-)

gluck14 nie przejmuj się, jak się siedzi za długo w zamkniętych pomieszczeniach i potem człowiek wyjdzie na świeże powietrze i w otwarty świat to może się czasem w głowie zakręcić ;-) Nic wielkiego. Zagraj sobie w Nightreign to cię szybko ustawi do pionu :-)

A na poważnie, zdanie podobne do twojego przewijało się często w czasie premiery wśród różnych graczy soulsowych, dopóki ludzie nie poznali dobrze Eldena, a on kupił ich serca i zdobył te wszystkie nagrody. Oczywiście są różni gracze: jedni wolą otwarte światy, inni zamknięte i liniowe, jeszcze inni dobrze się czują w obu np. ja. I nie każdy musi pokochać czy grać w Eldena, ty również, spoko. Ale to, że ktoś ma inne preferencje nie znaczy, że otwarty świat coś zepsuł, to jakby coś najpierw istniało a przyszedł ten zły świat i zepsuł, nic nie zepsuł tylko stworzył coś nowego - to nie są Dark Soulsy. W przypadku Eldena to akurat jedna z najlepszych realizacji otwartego świata w grach ever i unikalne połączenie z formułą soulslike, które okazało się dużym sukcesem. A ten sukces wynika z wielu przyczyn. Wolność i swoboda świata, różnorodność oraz dowolność rozgrywki i przygotowania, które nie zmuszają do chodzenia po sznurku czy kilku sznurkach, i przechodzenia przez blokady i ścianki w jednym porządku. Gra zarówno dla najbardziej hardcorowych graczy, z największymi wyzwaniami jakie stworzył FromSoftware i najtrudniejszymi bossami nie tylko w soulslikeach ale wszystkich grach (Malenia czy boss końcowy DLC to topka trudności w branży). A jednocześnie gra, która sprowadziła FS pod strzechy i udostępniła tą formułę szerszemu gronu graczy dzięki wirtualnym "poziomom trudności" uzyskiwanym przez różne mechaniki i narzędzia ułatwiające. I tak dalej. Generalnie otwarty świat Eldena wymaga od gracza pewnej świadomości, odpowiedzialności i pomyślunku, aby stworzyć własną unikalną rozgrywkę na miarę swoich oczekiwań i możliwości. To nie jest prosta zabawa jedną drogą i głową do przodu. Nie musisz grać w ER jak w Soulsy. Problemem niektórych graczy, którzy przyzwyczaili się do Demon/Dark Soulsów jest to, że gdy formuła się trochę zmienia jak w Eldenie czy Sekiro czy Nightreign oni dalej próbują siepać dokładnie jak kiedyś i są sfrustrowani. Jak to przemogą to zwykle zakochują się w Elden Ring :-))

nawet go nie dokończyłem - OK, jeżeli natrafiłeś na jakąś ścianę z bossem czy inną to możemy ewentualne pomóc, jak ze zniechęcenia to odpocznij sobie i graj w gry, które lubisz :-)

nie wiem ile mi zostało do końca ale zwiedziłem prawie całą mapę - Może tak, a może nie skoro nie wiesz, zbyt ogólnikowy opis. "Cała mapa" jest dość złudna w Elden Ring, a rzeczywista kilkakrotnie większa niż się wydaje po odkryciu na początku. Jeżeli masz odkryte obie śnieżne krainy, w tym ukrytą, wszystkie krainy podziemne i duże legacy dungeony jak Farum Azula i Święte Drzewo to masz prawie całą mapę. O dodatkowym ogromnym DLC oczywiście tu nie wspominamy.

otwarty świat kompletnie zniszczył tą grę i wszystko co w mojej optyce zaszkodziło temu tytułowi wynika własnie w kompletnie na siłę upchniętego otwartego świata - Zdanie fałszywe, wyjaśnienie jak wyżej - możesz nie lubić otwartego świata, ale on nie jest na siłę, jest po prostu inną formułą. Tak w grach po prostu jest. Jeżeli chcesz mieć z niego frajdę musisz mentalnie skleić w głowie otwarty świat z soulslike i zastanowić się co z tego wynika. Można oczywiście bez końca debatować czy ten świat jest za duży, czy za pusty, czy za nudny, czy za jednakowy, czy powtarzalny, to już inna kwestia i te dyskusje zwykle dotyczą większości otwartych światów: Zeld, Wiedźmina, Starfielda - no bo te same górki, te same jaskinie, te same lasy, te same planety, i ogólnie pusto i nudno...

od powtarzalnych bosów i lokacji pobocznych - Typowe nieporozumienie, główni bossowie są unikalni. A to że masz dodatkowe wariacje to co za problem? Jeżeli gra takiego typu oferuje zwykle milion dolarów, a tu dostajesz ten milion i jeszcze dodatkowo pięć milionów - to w czym problem? Niektóre pozwalają powtórzyć walki, których się już nauczyłeś, często w trudniejszym wariancie - och jakie to jest dobre w stosunku do standardowych Soulsów gdzie ćwiczysz, ćwiczysz, zabijesz bossa i koniec, musisz robić kolejne przejście gry, aby się jeszcze raz z nim spotkać. Niektóre przygotowują stopniowo do coraz trudniejszej czy głównej walki np. Gruby Godskin => chudy Godskin => Godskin Duo. Ponieważ bossowie ER są dużo trudniejsi niż w Soulsach to jest to bardzo przemyślana konstrukcja, która pozwala się do nich stopniowo przygotować w trakcie całej rozgrywki. Inaczej niepodziewana ściana mogłaby być zbyt wielka. A takie z tyłka wzięte nietypowe ściany na 100+ prób jak Malenia są ustawione opcjonalnie, bez powtórzeń i nie musisz ich robić. A jak chodzi o lokacje poboczne to pamiętaj, że to jest otwarty świat, nie musisz robić wszystkiego, a tym bardziej na siłę. Pomijaj albo przebiegaj szybko to, co ci nie leży. Możesz nawet biegać po samych legacy dungeonach (to te duże i średnie zamki, akademie itp. które widzisz na horyzoncie) i będziesz miał podobne doświadczenie jak w standardowych soulsach ignorując otwarty świat - ten milion dolarów masz już w kieszeni, po dodatkowe pięć milionów nie musisz biegać jak ci się nie podoba ;-) Mi szybkie przejście gry na NG+ zajmowało kiedyś 2+h a na NG kilka godzin, pomijałem wtedy "otwarty świat" i skupiałem się tylko na tym co najważniejsze.

po skakanie, jazde na koniu - Gdzie problemo? Przy okazji najlepsza implementacja konia w grach. A tak w ogóle to nie koń tylko wyrośnięta kozica górska, koń tak nie skacze ;-)

czy kompletnie zepsute buildy i przekokszone bronie. - No buildy i bronie to jedna z najlepszych stron Eldena. Znowu - w czym problem? Że niektóre OP? A to wracamy do twojej odpowiedzialności za rozgrywkę. Dobierz poziom trudności pod siebie. Tu był niedawno kolega thalar - mistrz, który przeszedł dokładnie całego Eldena gołym prostym mieczem bez specjalnych buildów czy koksowania i miał świetną zabawę. Elden umożliwia ci wszystko: od RL1 (SL1) do one-shotów i 100 poziomów pomiędzy. Ustaw sobie co ci pasuje a płakał nie będziesz.

najbardziej mnie smuci że to się graczom tak spodobało - To rzeczywiście bardzo smutne :-))

że sprzedało się lepiej niż wszystkie poprzednie soulsy razem wzięte i już nigdy nie dostane od nich dobrej gry, a szkoda bo jedna z moich ulubionych serii ever - Nie mazgaj się na zapas, bo nie wiesz co FS zrobi. Twórcy nie zawsze kierują się tylko tym co się najlepiej sprzedaje. Zwłaszcza firma (jeszcze) w miarę wolna twórczo jak FS. Czasem twórcy wypaleni klepaniem tego samego eksperymentują i podążają za swoimi marzeniami. Elden Ring i Nightreign to wynik marzeń, rozwoju i kreatywności FS. Elden Ring to nie jest seria Dark Souls, to jest nowa seria. Ale zrobili też przecież Sekiro czy Armored Core, planują Duskbloods czy jakieś anime do Sekiro i kto wie co jeszcze. Dobrze, że nie klepią tych samych kotletów, ale może dostaniesz za jakiś czas Dark Souls 4, to całkiem możliwe. A jak nie to jest już dziś na rynku dziesiątki gier w tej samej formule i nawet podobnej do FS jakości rozgrywki jak z ostatnich tylko: Lies of P, Khazan, Wuchang itd. Chyba, że zależy ci na wybitnej i jedynej w swoim rodzaju fabule od FS, ale o tym nie wspominasz. A kolejnego zupełnie nowego i unikalnego Eldena bardzo ciężko by było zrobić, bo taki otwarty świat trudno powtórzyć, to potężny wysiłek, możliwy do udźwignięcia raz na jedną-dwie dekady, nawet dla sporej firmy. Na szczęście mamy DLC i Nightreign na bazie ER, który będzie się dynamicznie rozwijał na boku.

Ogólnie dzięki za komentarz. Sam nie gram już w Eldena, ale nieustanną przyjemność sprawia mi pisanie o nim. Zakładam, że zakończyłeś już swoją przygodę z tą grą, to w porządku, powodzenia z innymi grami. Ale jakbyś przypadkiem chciał wrócić i potrzebował jakiejś pomocy w rozgrywce, to zawsze możesz tu wrzucić pytanie. Ktoś życzliwy powinien odpowiedzieć. Tu generalnie panuje przychylna i wyrozumiała atmosfera dla każdego, z rzadka tylko się poprztykamy o coś jak to wśród graczy bywa, ale damy sobie wtedy szybko raz dwa po gębie, jak to faceci i nastaje błogi spokój kontemplacji Eldena :-)) Tak że jakby coś to wal śmiało.

20.08.2025 17:32
xandon
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51
8.0

Ładna gra, w którą włożono sporo wysiłku i pieniędzy, z toną zawartości, dobrą prezentacją, eleganckim zarządzaniem, solidną walką choć nie pozbawioną mankamentów, z dobrym role playem i możliwościami rozgrywki, jednak nudna fabularnie, nierówna pod kątem towarzyszy, brak angażujących wątków przykuwających zainteresowanie, nie wzbudzająca większych emocji, dialogi w większości nie porywają, trochę też elementów niesmacznych i zwyrodniałych, typowy choć nierówny kolorowo-bajkowy świat fantasy, dość sztampowa i nużąca eksploracja. Ogólnie solidna gra, dobra rzemieślnicza robota, ale nie wybitna, mało oryginalna, nie wybija się niczym nowatorskim czy spektakularnym w istotnych warstwach RPG. Dla mnie osobiście przereklamowana powtarzanymi do znudzenia hasłami o grze dekady, stulecia czy wszech czasów. Względem tak ustawionej poprzeczki wypada poniżej oczekiwań. Mam takie czysto osobiste wrażenie, że twórcy bardzo chcieli i bardzo się starali zrobić grę perfekcyjną, włożyli sporo serca i wysiłku, tego nie można im odmówić, do tego mieli ogromną presję marki BG i oczekiwań rynku, lata EA, szlifowali wiele szczegółów, ale w tym wszystkim nie udało im się wytworzyć czy zgubili gdzieś po drodze TO COŚ, tą magię czy duszę, której oczekujemy od gier wyjątkowych. Ale na to nie ma recepty, tajemnica dzieł wybitych, którą BG3 niestety nie jest.

Fakty i wrażenia z pełnego przejścia:

* Nastawienie początkowe: negatywne
* Czas gry: 162h
* Postać: własna, Paladyn z Przysięgą Pradawnych, Człowiek, Wrotanin, Stróż Dobra
* Drużyna: Posępne Serce, Lae'zel, Wyll, + Cesarz
* Ulubione postaci: brak, znośni Wyll i Posępne Serce, najlepszy Cesarz dopóki się nie rozebrał do romansów
* Irytujące postaci (wyeliminowane): Astarion zabity od razu bez mrugnięcia, Gale, Karlach i Jaheira ignorowane
* Tryb przygody z nastawieniem na historię, historia jednak znudziła od początku, ale za to walka wciągnęła :-)
* Ilość porzuceń gry ze względu na znudzenie: 3 razy na kilka tygodni w Akcie I, potem znośnie
* Ostateczny tryb gry umożliwiający ukończenie: 1h dziennie przez kilka miesięcy, małymi kęsami
* Przeczytane prawie 400 książek, listów i notatek - lubię czytać!
* Myślenie: brak, rzadko wymagane przy dokładnym przechodzeniu :-))
* Mini-gra 1 = Rzucanie Kostką - ekscytujące!
* Mini-gra 2 = Dzierganie Mapy - momentami jak oranie pola ;-)
* Mini-gra 3 = Wykopki 1000-cy bibelotów ze skrzyń, skrzyneczek, beczek, waz, worków, półek, szaf, stołów - fomo
* Mini-gra 4 = Porządkowanie Ekwipunku - to chyba z 20% czasu gry, uwielbiam estetykę i zarządzanie w tej grze
* Mini-gra 5 = Ustawianie Koła Szybkiego Dostępu - zwłaszcza po mieszaniu przez grę..., ale dobre rozwiązanie
* Fajne miasto i jego zwiedzanie
* Ulubiony aspekt gry: WALKA, mimo dłużyzn, visual clutter, braku RT z pauzą, max LV12 itp.
* Chyba z 50 herbatek w oczekiwaniu na tury przeciwnika
* Najbardziej ekscytujący moment gry: walki końcowej ścieżka zdrowia - super zrobiona!
* Miejsce w rankingu cRPG ostatnich lat: około nr 5 za Pathfinder WotR i Pillarsami
* Miejsce w rankingu RPG ostatnich lat: środek drugiej 10-tki z uwzględnieniem jRPG
* Miejsce w rankingu gier ostatnich lat: za pierwszą 20-tką
* Miejsce w rankingu gier z 2023: podium, nr 3 oczywiście za Starfield (400+h zabawy) i Zelda TotK (200+h zabawy)
* Ocena końcowa: 8/10 za całokształt i z wrodzonej wyrozumiałości, choć przez pierwsze 2 akty było niżej

Czy polecam tą grę? Zależy od nastawienia do walki turowej i tolerancji na przedstawioną historię. Jak lubisz walkę turową można brać, sam myślałem, że będzie gorzej, a bawiłem się potyczkami bardzo dobrze, im dalej tym lepiej, mimo pewnych mankamentów. Druga sprawa - jak cię zainteresuje na początku ta dość przeciętna bajeczka to można spokojnie grać, jak nie to lepiej dać sobie spokój, bo brak jakichś interesujących wątków i fabularna nuda trwa tak sobie z małymi wyjątkami do końca 2-go aktu i wtedy coś tam się zaczyna dziać, ale nawet końcówka gry na podstawie wyborów jest bardzo przewidywalna. Do tego stopnia, że lekko znużony chciałem nawet zakończyć zabawę tuż przed samym końcem, jak wybrałem i zrobiłem co chciałem wg planu. Dobrze, że nie odłożyłem, bo końcowa ścieżka zdrowia okazała się rewelacyjna pod kątem walki, choć fabularnie dokładnie jak przewidywałem. Jak te dwie sprawy komuś podejdą to ma świetną zabawę na 100-200h.

Woke alert? Jeżeli chodzi o aspekt woke i se*ualność to nie bije aż tak po oczach. Irytuje tylko gdy poszczególni towarzysze, bez względu na płeć i gatunek przystawiają się do ciebie prymitywnie w najmniej oczekiwanych momentach, psując często klimat, który sobie cierpliwie budujesz. I nawet jak odmówisz czy zignorujesz to niesmak pozostaje. Wyeliminowałem przez to chyba ze 3 postaci z rozgrywki, bo co się zobaczy czy usłyszy, to potem zostaje na umyśle. Natomiast dużo bardziej przeszkadzało mi kilka elementów zwyrodnialstwa przemocowo-fizycznego. Coś co GOL przed premierą reklamował jako możliwość doświadczenia czy obserwacji tortur i takich tam. To mnie nawet zaskoczyło, że w tak miłej kolorowej bajce nagle zdarzają się momenty, gdzie zadajesz sobie pytanie o stan psychiczny twórców, z lubością i wyrafinowaniem oddających takie sceny czy obrazki. No be, nieładnie, do lekarza, może za dużo pracy i coś tam pod kupułką nie pykło.

Czy bym coś zmienił w tej grze? Poza wyrzuceniem powyższego już bym chyba na dziś nie ruszał. Sieć możliwości rozgrywki trochę przytłoczyła twórców. Gra chodzi nawet dobrze technicznie, bez większych problemów, choć waży zupełnie nieuzasadnione 150 GB. Pewnie przez tą całą pajęczynę scenariuszy wyborów i wizualizacje. Osobiście zrezygnowałbym z tego dla lepszej historii. Dodałbym też jakiś tryb retro z wyłączeniem cutscenek, widoku niektórych mordek i głosu przy dialogach, wolę czasem swoją wyobraźnię bez bicia po oczach i uszach szczegółami graficznymi tych diabełkowatych, niziołkowatych, ogrowatych czy niektórych towarzyszy, bo to czasem wybija z imersji. Jakoś w wyobraźni zwykle się ciekawiej prezentują ;-) O na przykład te 8-bitowe retro mapki fajne są - aż się łezka w oku kręci ;-)

Regrywalność? Mnie wielokrotne przechodzenie takich gier na różne sposoby, sprawdzanie pierdyliada wyborów i zakończeń zupełnie nie interesuje, ale jak kogoś bawi to jak najbardziej - kolejne godziny zabawy gwarantowane. Sam nie planuję na razie powtórnego przechodzenia, to jedno zrobiłem dość dokładnie pod kątem eksploracyjnym, choć to daleko do poznania całej pajęczyny możliwości rozgrywki i szczegółów. Może za jakiś czas przejdę jeszcze raz głównie dla walk w jakimś fajnym wyzwaniu trudności.

Z wyłączeniem przedstawionych zastrzeżeń i ostrzeżeń - brać, grać i piać ;-)

14.08.2025 14:30
xandon
xandon
51

mohenjodaro dzięki za tą opinię o "wypadku przy pracy", która wszczęła świetną dyskusję. Nareszcie ktoś miał odwagę przebić szpilką ten napompowany balon bezkrytycznego uwielbienia BG3, a spojrzeć realistycznie i zdroworozsądkowo na to dzieło.

Można do upadłego analizować i rozkładać tą grę na czynniki pierwsze jak tu niektórzy próbują. Sam też niedawno nie wytrzymałem i zrobiłem taką przerysowaną mini-analizę pod ostatnim 100-tnym artykułem z cyklu "BG3 RPG dekady czy XXI wieku". Jadę po niej bo ciężko wytrzymać to pompatyczne pianie w zestawieniu z rzeczywistością. Gra bez duszy, z dobrą ale dłużącą walką, dzierganą na drutach eksploracją po tych kolejnych cienko mapkach, i największą wadą czyli marną i nie angażującą fabułą gdzie ciężko znaleźć wątek który by pchał zainteresowanie do przodu, w większości irytującymi towarzyszami, ale dobry role play, gra pięknie i bajkowo wyglądająca, z dobrym zarządzaniem na konsoli, jednak całościowo dość przeciętna i nie mająca w sobie nic oryginalnego, na szczęście niezbyt trudna. U mnie nie wywołała żadnych emocji. Więcej emocji doświadczyłem gdy włączyłem sobie z ciekawości równolegle stare Baldury. Można by całościowo dać temu Baldurowi 8/10 za ogromny wkład pracy i kasy oraz rzemieślniczą robotę. Sam jestem zdecydowanie w obozie Pathfinderów i Pillarsów, gdzie WotR to najlepsza gra cRPG (ostatnich lat). Te gry zasysają i nie puszczają, podczas gdy BG3 to często walka z nudą, ale ładne zrobiona i też wypada skończyć. Podpisuję się w części pod mohenjodaro, Iselor i Kasrkin. Uważam też, że gra się słabo zestarzeje. A na dziś wybitna z pewnością nie jest.

A ja nie mogę 3 rok skończyć pierwszego aktu, bo jest tak nudny i jeszcze ta usypiająca walka turowa.

Miałem tak samo. Najpierw odczekałem rok. Bo jak wszyscy biegną w jednym kierunku i pieją to samo, to wiadomo, że może być przepaść ;-) Do tego te znikające kiedyś save'y i ogłaszane co chwila patche. Po roku ludzie ograli i zrobiło się cicho. To dobry moment. I wtedy miałem dokładnie to co Ty. Ze 3 razy przerywałem rozgrywkę w 1-szym akcie na kilka tygodni ze zwykłych nudów. Ani tam zahaczającego prologu, ani jakichś angażujących wątków, standardowe niemal liniowe dzierganie jak w każdej innej grze, tylko z cutscenakami i udźwiękowionymi dialogami, towarzysze irytujący itp. itd. Mijały kolejne godziny, a potem dziesiątki godzin, szukałem tej wybitności i arcydzieła, i... nie znalazłem. Ale się zawziąłem i znalazłem taki sposób, że przez kilka miesięcy grałem po godzinie przy porannej kawie. Godzina to zwykle jakaś lokacyjka czy kawałek mapki i jedna walka. Możesz spróbować tej metody, to przy okazji samo załatwia wątki. Akt 2 niestety okazał się równie nudny. Ale przebudziło się trochę w jego końcówce i pomiędzy aktami, coś tam się zaczęło dziać i mi akurat bardziej podpasował Akt 3. A "usypiająca walka turowa" okazała się lepsza niż myślałem. Paradoksalnie, bo szykowałem się na nudy i dłużyzny i obawiałem braku RT z pauzą. Jednak jak dla mnie to najlepszy element gry. Ma swoje wady ale wiele możliwości. Walki nie są generyczne, choć mało jest naprawdę oryginalnych a sporo przeciętnych i takich gdzie jesteś zasypywany ilością podobnych przeciwników, które aż się proszą o inteligentny czas rzeczywisty. Ale to też okazja do kreatywnego rozwiązywania potyczek. Ogólnie o ile nie jesteś zadeklarowanym przeciwnikiem walk turowych to można znaleźć frajdę. Mnie akurat to głównie zatrzymało do końca. Tak czy inaczej powodzenia, 3 lata na akt - to może być Twoja gra życia ;-)

13.08.2025 19:10
xandon
👎
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Widzę umysł zakuty w blachę ma kłopoty z logiką i kulturą. Gram sobie szczęśliwie na konsoli i to mi zawracają ciągle d... głowę. Wszystko przez ten tłum sfrustrowanych i zagubionych owieczek ze Steam. Wyregulujcie sobie śrubokrętami te średniowieczne blaszaki i nie zawracajcie głowy graczom. MHW rules :-))

13.08.2025 17:08
xandon
😒
odpowiedz
xandon
51

No i znowu trzeba czytać, że gra słaba bo źle chodzi na PC... Kiedy to się skończy. Mam nadzieję doczekać czasów kiedy przestanę czytać o odbiorze graczy na Steam i nieustannych kłopotów gier na tej platformie jako wyznaczniku czegokolwiek. Kupić sobie konsole i nie zawracać głowy. A samo MHWilds rewelacja.

13.08.2025 16:59
xandon
👍
-12
odpowiedz
xandon
51

To dobrze. Może uda się powrócić do świetności serii i zatrzeć złe wspomnienia z nudnej czkawki jaką było BG3, przeciętna bajka napompowana marketingowo w kosmos i przypudrowana ładnymi cutscenkami. Ktokolwiek to weźmie zrobi lepszą grę niż Larian, to pewne.

04.08.2025 20:06
xandon
😁
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

Najwybitniejsze RPG XXI wieku? Oho, tego jeszcze nie grali, fantazja was ponosi żartownisie ;-)

W grę włożono masę pieniędzy i wysiłku, zwłaszcza w cutscenki i udźwiękowienie dialogów, to fakt, tego nie można odmówić, ma tonę zawartości i wiele solidnie zrobionych elementów, ale żadnego wybitnego czy oryginalnego, i jako całość wypada dobrze, ale nie wybitnie. Nic tu wybitnego nie ma. Finalnie gra nie ma w sobie po prostu tego czegoś czyli tzw. duszy, efektu znanego z rzeczywiście wybitnych i kultowych gier. Do tego na każdy element dobry przypada inny bardzo średni. Ciekawa walka z masą możliwości, ale eksploracja jak pańszczyźniane wykopki bibelotów lub dzierganie długiego swetra na drutach i to przez 2 akty prawie liniowo aby zabłysnąć trochę w mieście, dobry role play z dużą ilością wyborów i wyimaginowanych 17.000 zakończeń, ta pajęczyna chyba trochę twórców przygniotła, ale sama fabuła mierna jak bajka dla dzieci i tania narracja bo tu wszystko co ważne spada w dowolnym momencie przez sen, myśli, telepatię, zdalne projekcje, strefy astralne z bezpośrednim dostępem do twojej głowy w każdej chwili. Przez większość czasu ciężko znaleźć jakiś ekscytujący wątek dla którego chciałoby się z czystej ciekawości przeć do przodu, a gra potrafi momentami zanudzić i znużyć. Do tego prawie każdy w tej grze - kobieta czy mężczyzna czy ośmiorniczka czy inne diabelstwo może w najmniej spodziewanym momencie poczuć do nas mniej lub bardziej nieodpartą chuć, co w przypadku osób budujących swój własny klimat powoduje jego chwilowe zabicie, czasem niesmak, a nawet skreślanie niektórych towarzyszy. Tępe zabiegi pseudo-"romantyczne", bo o romantyzmie nie ma tu mowy. Zresztą na połowę towarzyszy albo nie da się patrzeć, albo ich słuchać, albo jedno i drugie. W większości to dobra ekipa nastolatków, ale nie poważna drużyna na solidną przygodę. Itp. Itd. Długo by wymieniać. Przy niedawnych Pathfinder: Wrath of the Righteous czy nawet Pillarsach to wybitny Baldurek wypada blado, z wyjątkiem cutscenek. Nawet jak się zagra równolegle w Baldur's Gate 1 to staruszek z XX wieku daje do dziś większe emocje.

Zgadzam się zatem z przedmówcami, że to najbardziej przereklamowana gra dekady. Czy zła lub słaba? Absolutnie nie. Dobra, solidna, ale nic specjalnego. Jak ktoś lubi walkę turową, ma cierpliwość i dziesiątki godzin na dzierganie tego monotonnego poletka kolejnych mapek kawałek po kawałku, a do tego ma tolerancję na mało porywającą i momentami infantylną fabułę, to jest co robić przez długie godziny, 200 spokojnie można wbić na dokładne przejście, stąd zapewne to przesiadywanie ludzi na Steamie. Sam prawie tyle spędziłem na szczegółowy przebieg mając nadzieję na doświadczenie tej wybitności, wykułem sobie z tego dobrą zabawę i mógłbym jej dać nawet 8/10, ale na pewno nie "wybitny", tego nie znalazłem. Zdecydowana większość graczy daje sobie jednak spokój w trakcie, co pokazuje mały % kończących grę, choć ta nie jest zbyt trudna. Nie pisałbym tego wszystkiego, bo szkoda strzępić pióra i irytować fanów, nie jest moją intencją trollowanie, ale to nieustanne pianie o najwybitniejszej grze dekady czy teraz już nawet wieku... No bądźmy poważni pls. Moim zdaniem gruba przesada i trochę zdarta płyta.

26.07.2025 12:11
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Tryb dla dwóch graczy od 30 lipca w patchu 1.02 - trailer.

+ zmiany w UI

+ nowe opcje-filtry do zarządzania relikwiami

https://www.youtube.com/watch?v=PDe4NwHJAEQ

Przy okazji 24 lipca wydawca pochwalił się przekroczeniem kolejnych progów sprzedażowych dla ostatnich gier ze świata Elden Ring, który jak wiadomo w podstawie może się pochwalić ponad 30 mln bazą sprzedanych kopii:

* 10 million Tarnished in the Realm of Shadow

* 5 million Nightfarers in Limveld

Przekroczone 5 mln sprzedanych sztuk Nightreign w 2 miesiące od premiery po słynnych 2 mln w 24h - nie wiem czy to dużo czy mało, ale jako taka ciekawostka.

16.07.2025 11:32
xandon
xandon
51

Nie mam akurat doświadczeń w multi, bo grałem wyłącznie solo, ale słyszałem i widziałem z oglądania różnych rozgrywek, że w dużym uproszczeniu:

1. Ogarnięte i/lub zgrane trio = 100% doświadczenia

2. Solo = 90% doświadczenia

3. Randomy = 50% doświadczenia

Nie wiem czy to prawda, jakby co nie będę tego bronił, ale odpowiada twojej ocenie ;-) Szkoda tylko, że tak źle trafiłeś. Ciekawe, że po tak długim czasie od premiery przesiaduje w grze jeszcze tylu przypadkowych graczy. Wydawało mi się, że z czasem odpadną i pozostaną ci bardziej świadomi, ale widocznie jest inaczej. Może jak wprowadzą zapowiedzianą rozgrywkę duo to uda ci się znaleźć jakiegoś ogarniętego znajomka do wspólnego tańca ;-) Dobrze by było aby taki znajomy miał jakieś doświadczenie w Eldenie.

Z drugiej strony jako ciekawostka - jedna z najbardziej zabawnych i pouczających rozgrywek trio jaką widziałem to taka streamowana przez gostka, który twierdził, że nigdy nie grał nie tylko w Eldena, ale w żadne gry FromSoftware, oprócz kilku godzin w Dark Souls 1 jakieś 10 lat temu. I faktycznie było to widać, a do tego nie przyłożył się nawet do tutoriala NR i uczył się najbardziej podstawowych mechanik w biegu w trakcie pierwszego meczu, do którego wpadł jakby go ktoś wyrzucił z łódki do morza. Na początku kompletnie nie wiedział co robi, a jeszcze do tego pierwszego meczu wybrał Rekluzę, której zupełnie nie widział jak używać. Nie tylko w sensie umiejętności, ale nawet zarządzania PS, dlatego bardzo szybko jego zdolności ofensywne spadły do zera. Ale miał chłop ogólne dobre doświadczenie w grach, trafił na ekipę 1 mocarza i 1 średniaka, którzy okazali się cierpliwi, wyrozumiali i pomocni, dorwał jakąś broń melee w trakcie ignorując zupełnie swoją wybraną klasę i fascynujące było obserwować krzywą nauki w ciągu 40 minut zakończonych wspólnym pokonaniem night lorda, gdzie każdy z nich odegrał jakąś pożyteczną rolę. Na początku biegał nasz bohater po prostu za tym towarzyszem mocarzem, rzucał się nieświadomie do walki i towarzysze go co chwila wskrzeszali, potem starał się nie przeszkadzać, potem zaczął być przydatny, potem wskrzeszał już nawet swoich towarzyszy, potem zaczął atakować świadomie i ostrożnie pojedynczymi ciosami za plecami wrogów, a w końcowej walce spełnił nawet ważną rolę i to chyba kończącą, gdy silniejsi towarzysze się wystrzelali :-)) Potrafię sobie wyobrazić, że taka gra z randomami może być frustrująca, tym bardziej jeżeli specjalnie chcą komuś popsuć rozgrywkę, ale czasami potrafi też być chyba bardzo spontaniczna i oryginalna, w sposób jakiego się nie uświadczy w pro trio czy solo :-))

16.07.2025 11:26
xandon
👍
xandon
51

Sir klesk

Szacuneczek za platynę! Nie wiem czy zawiera skończenie questów dla wszystkich postaci bo nigdy nie platynuję formalnie gier, ale jeżeli tak to tym bardziej, sam mam tylko połowę questów postaci zrobionych w pełni. Miejmy nadzieję, że gra się będzie spokojnie rozwijać dalej co do lokacji, postaci i bossów. Dla solo nie brakuje tego co jest, ale w trio szybciej się to zalicza więc tym bardziej. Taka platforma do wrzucenia z czasem wszystkiego z gier FS, przy okazji dobra okazja i motywacja do przećwiczenia bossów, których się prześlizgało w tamtych grach, ale i tak mi najbardziej pasują te najtrejnowe Night Lordy. Tak czy inaczej Q4 - DLC :-)

Ciekawe te błędy, które opisujesz. To znaczy wyglądają źle z opisu. Osobiście nie doświadczyłem praktycznie żadnych takich błędów typu że coś się ewidentnie zwaliło, no i dyskonektów, które mnie akurat nie dotyczą z zasady nie używania multi. Ciekawe czy to wynika ze szczęścia, platformy czy grania multi/online vs solo/offline. Każdy taki błąd musi być wkurzający jak się inwestuje kilkadziesiąt minut w run.

Co do relikwii to moje doświadczenie jest takie, że na początku wydawały mi się nie aż tak dramatycznie ważne, ale bardzo szybko okazały się kluczowe dla buildów postaci, których używałem. Niektóre potrafią zmienić diametralnie styl czy efektywność rozgrywki solo dla wybranych postaci i night lordów. Dlatego zawsze polowałem na dobre relikty i mam tam mnóstwo w ulubionych. Te, które dostajemy "fabularnie" są OK ale wylosowanie dobrych potrójnych z wszystkimi cechami przydatnymi to przychodzi po długim czasie. Dlatego dylematy jakie często miałem to np. 4 istotne perki na 4 relikwiach, które 3 wybrać i z czego zrezygnować. Robi się ich też bardzo szybko pierdyliad na stanie, z czego wiele średnio użytecznych. Zawsze kolejny dylemat czy się pozbywać czy na wszelki wypadek zostawić, zarządzanie jest OK w sensie masy filtrów, sprzedaż OK, ale faktycznie zgadzam się jakiś dodatkowy mechanizm wytwarzania / łączenia by się przydał. Czyli taki Monster Hunter gdzie jest to rozbuchane do granic i się wtedy można w tym RNG i mechanizmach urobić po pachy ;-)

Jeszcze raz gratki za pełny sukces w NR dla Ciebie a dla FS za odwagę w sensownym eksperymentowaniu i takim niespodziewanym rozwinięciu uniwersum ER.

04.07.2025 18:55
xandon
👍
2
odpowiedz
xandon
51

Jak dotąd, Nightreign jest świetne. Mam już 155 godzin na liczniku. To chyba mój rekord, nigdy nie nabiłem tylu godzin w tak szybkim tempie. Szczególnie podoba mi się kierunek, w jakim idą w kontekście nowych, ulepszonych bossów. Mam nadzieję, że już wkrótce w grze pojawią się także świeże mapy i postacie.

Zgadzam się w całej rozciągłości z kolegą Let Me Solo Her :-) Nightreign jest świetne jeżeli ktoś lubi taki rodzaj zabawy. Bardzo udany eksperyment ze strony FS. Trafił niespodziewanie w moje gusta, i uzależniającą formułą, i rewelacyjnymi bossami. U mnie "tylko" lekko ponad 100h na razie. Po dotarciu do formalnego zakończenia i zrobieniu wszystkich podstawowych night lordów w solo zrobiłem sobie chwilowo przerwę. A że grałem wyłącznie solo to mogę się nieskromnie określić jako Let Me Solo Nightreign ;-) Ale teraz rzeczywiście gra kusi niesamowicie tymi nowymi, podrasowanymi bossami wypuszczanymi co tydzień.

A czy Let Me Solo Her rzeczywiście wskazał też czego brakuje grze, jak głosi druga część tytułu artykułu? Chodzi o te nowe mapy i postaci? To raczej sensowny rozwój w takiej sytuacji niż braki imho, pewnie przyjdzie z DLC zapowiedzianym na ten rok. Mi tam osobiście kontentu nie brakuje. Z postaci to mam opanowane 2 świetnie, 1 bardzo dobrze, 1 przyzwoicie, 4 przede mną. Ale DLC mam już oczywiście zabookowane :-)

02.07.2025 17:07
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Nowy bosik night lord wleciał od FS, znaczy stary nowy, czyli dopasiony Fulghor Darkdrift Knight - wersja 2.0 Everdark Sovereign, tu vs Tamae solo, przy okazji świetna wyprawa, lubię oglądać takie sesje innych prawie tak samo jak przechodzić samemu :-) Mega fajny boss, walka widowisko, absolutna topka FS-owa i topka wśród night lordów jak dla mnie, choć nie tak trudny jak niektórzy mówią imho, Tamae wziął go z biegu za pierwszym razem solo Wilczanem na LV 13. Ci Panowie Nocy to generalnie tacy bardziej dark soulsowi bossowie, intuicyjni i nie tak przegięci jak niektórzy w ER.

https://www.youtube.com/watch?v=Rj0a-_QWTYw

30.06.2025 19:28
xandon
😃
odpowiedz
xandon
51

Aktuaizacja 2 na pokładzie. Wróciłem prosto z przygody w Elden Ring Nightreign, i przypomniałem sobie jak uwielbiam tego Monsterka i jego klimacik. Wchodzi się z powrotem jak w masło. W MHW pykło już 200h, w ER NR 100h. Obie gry niby odległe mają ze sobą trochę wspólnego i są rozwijane regularnie o nowe potwory i bossy. Takie super combo dla miłośników dobrych, dynamicznych walk w formule kilkudziesięciominutowych sesji. Coś pięknego :-) W MHW jeszcze przed Aktualizacją 2 wyszedł specjalny collab ze Street Fighter 6, Akuma, wprowadzający praktycznie nowy styl walki na boku, niektórzy mówią "15-tą broń".

Lagiacrus i Seregios wprowadzone dzisiaj są super. Lagiacrus to arcydzieło, coś pięknego, i ta epicka podwodna część walki !!! Świetnie uzupełniają roster. Oba dołączają też do mojej dotychczasowej ulubionej piątki: Zoh Shia, Rey Dau, Arkveld, Gore Magala, Jin Dahaad + 2 = razem 7 dużych ulubieńców z HR :-) Oby tak dalej!

30.06.2025 19:24
xandon
😃
odpowiedz
xandon
51

Ponad 100h pyknęło i chwilowo wystarczy - ta gra jest zbyt dobra i zbyt uzależniająca :-) Mała przerwa do czasu DLC. Wtedy ogarnę zbiorczo te nowe przykoksowane wersje night lordów, ile się tam ich nazbiera do tego czasu, mam nadzieję że z czasem udostępnią je wszystkie na stałe, no i level 15 na razie dla mnie nieosiągalny w solo.

Przerzucam się na Monster Hunter Wilds bo właśnie wydali Aktualizację 2 z nowymi potworami. Tam dla odmiany mam 200h :-) I tak 2025 to combatowo rok tych dwóch gier jak dla mnie. Obie ubogacane regularnie o nowe potwory i bossy. Super combo dla miłośników dobrych, dynamicznych walk w formule kilkudziesięciominutowych sesji. Coś pięknego :-)

30.06.2025 16:01
xandon
😜
odpowiedz
xandon
51

Tylko XBOX! W 2025+ wszystko jest XBOXem :-) To urzeczywistnienie koncepcji przezroczystości i drugorzędności sprzętu w gamingu. Prosta, wygodna i elegancka kostka do zabawy w najlepsze gry. Marzenie graczy z zeszłego wieku, gdy jeszcze składało się blaszaki do grania, dziś brzmi to prawie jak średniowiecze. Marzenie graczy naciętych na nietrafione pomysły konsolowe ostatnich lat w stylu białego tostera ze skrzydełko-klapkami, plastykowymi kołkami wciskanymi w bok i podstawką mocowaną na śrubokręt. W XBOX to bezproblemowa gra jest na pierwszym miejscu, a reszta się nie liczy, co najwyżej jako designerska kostka HW cieszy oko w salonie lub pokoju multimedialnym gracza. Gdy masz XBOX niczego już więcej do szczęścia nie potrzebujesz, no może jeszcze uzupełniająco Nintendo.

30.06.2025 15:57
xandon
😉
2
xandon
51

I właśnie dokładnie z tych powodów XBOX ma tak wielki sens i jest dziś niezbędny, a PC to relikt lat 90-tych zeszłego wieku. Bo od lat nie chcę już mieć GOGa, Steama, Epica, Windowsa, Linuxa, blaszanego pudła które zawala biurko lub pląta się pod biurkiem, a w salonie pasuje jak wół do karety, a na plaży jak łopatka do piasku, nie chcę grzejącej się patelni, hałasu, wiatraczków, liczników temperatury i fpsów, 100 suwaków, nieustannych kłopotów technicznych na premierach gier. Chcę mieć małą, sympatyczną, estetyczną konsolę, którą uruchamiam zdalnie jednym przyciskiem z kanapy, w quick resume czekają gry które aktualnie przechodzę, dokładnie w takim stanie jak je podobnie jednym przyciskiem zostawiłem i po 3 sekundach kontynuuję zabawę. Prostota, wygoda i skupienie się na tym co w graniu najważniejsze to stan umysłu gracza XXI wieku, nieznany w świecie PC. Po prostu zabawa i święty spokój :-)

27.06.2025 10:53
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Jeden Xbox, by wszystkimi rządzić.

Ja bym po prostu powiedział: XBOX rządzi ;-)

Obecnie dla Microsoftu wszystko jest Xboksem.

Bardzo mnie to cieszy. XBOX i Nintendo to dla mnie od jakiegoś czasu preferowane platformy pierwszego wyboru. Tak powinny wyglądać koncepcyjnie platformy gamingowe - prosto, elegancko, przezroczysto, wygodnie. Jak tak dalej pójdzie to postawię niedługo na ROG XBOX Ally X obok / zamiast Switcha 2.

27.06.2025 10:41
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

[Aktualizacja 27 czerwca]

Recenzje na Steam ma zniwelować duża aktualizacja MH: Wilds

Oj tam, oj tam, własna urojona narracja was trochę ponosi, czy ktoś się tam jeszcze przejmuje %Steam, taka średnia dla średniaków, tymczasem od producenta gry na tym wydarzeniu:

"Niezmiernie mnie cieszy, że nasza gra podoba się tak wielu z was. Dziękuję bardzo."

Nie ma czego niwelować. Aktualizacja 2 od 30 czerwca to planowy i regularny rozwój gry jak we wszystkich MH. Lagiacrus i Seregios to kozackie potwory już na tym etapie przed DLC. Ładnie dopełnią podstawowy roster z takimi gwiazdami z podstawki jak m.in. Zoh Shia, Gore Magala, Arkveld, Rey Dau, Jin Dahaad - potwory nieosiągalne dla poprzednich MH na poziomie High Rank :-))

Oprócz tego co wspomnieliście należy dodać "różne inne zmiany i ulepszenia" np. oczekiwane zmiany broni dla Młota jak ktoś gra tą dość popularną bronią. Oraz specjalna współpraca z Fender® - gitara elektryczna Monster Hunter Rathalos Telecaster® oł je :-) No i kolejna Aktualizacja 3 we wrześniu. Fajnie się gierka rozwija jak na razie. Ostatnio wyszedł specjalny collab ze Street Fighter 6, Akuma, wprowadzający praktycznie nowy styl walki, niektórzy mówią "15-tą broń". Tak czy inaczej - Wilds obecnie mój ulubiony MH, wyprzedził nawet Rise/Sunbreak, wraca się tam regularnie na świetne potyczki.

27.06.2025 02:42
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Z dzisiejszego Capcom Spotlight z podziękowaniami dla graczy za udział we wspólnej zabawie:

2-ga planowa i darmowa aktualizacja gry od poniedziałku 30 czerwca

Dwa nowe potężne potwory dostępne od RL 31+, po wykonaniu ich misji oba zahartowane potwory *8 zaczną się pojawiać w lokacjach > 40 rangi łowcy.

Lagiacrus - z Tri, walka również z akcjami podwodnymi, lewiatany z głębin siejące grozę na szczycie morskiego łańcucha pokarmowego.

Seregios - z MH4U, znane z ostrych, przypominających noże łusek pokrywających ich ciała! Nawałnica wirujących szponów i ostrych jak brzytwa łusek mknących przez powietrze, wywołuje u ich ofiar Krwawienie.

Zahartowany elektrycznością Uth Duna w lipcu

Broń warstwowa Ostateczna wersja broni z drzewka broni może być użyta jako ekwipunek warstwowy. Dla koleżkota broń wysokiej rangi może być odblokowana jako ekwipunek warstwowy. W przypadku broni, która zmienia wygląd po ulepszeniu, dostępne będą również wersje sprzed ulepszenia. Artiańską broń warstwową można zdobyć po pełnym wzmocnieniu broni o rzadkości 8.

Ulepszenia trybu zdjęć

Darmowe gesty taneczne

Różne zmiany i ulepszenia Np. oczekiwane zmiany broni dla Młota. Możliwości zmiany przewodnika z Almy na Erika, dodania łowcy wspierającego i wyboru, którzy łowcy wspierający dołączą do nas podczas zadania.

Wydarzenie sezonowe – Festiwal Porozumienia: Święto Ognia Czas wydarzenia: od 23 lipca

Specjalna współpraca z Fender® - gitara elektryczna Monster Hunter Rathalos Telecaster®, której światowa premiera przypadła na 20. rocznicę marki Monster Hunter, pojawi się również w grze! Specjalny gest wykorzystujący tę gitarę po wykonaniu zadania z wydarzenia dostępnego od 27 sierpnia. To wygląda kozacko :-)

Następna planowa aktualizacja we wrześniu.

26.06.2025 11:33
xandon
👎
odpowiedz
xandon
51

Musztarda po obiedzie. Gra dawno skończona. Nie zachwyciła. Mit Stalkera prysnął. Nie sądzę aby przez te zmiany warto było grać ponownie. Nauczcie się kończyć gry na premierę, pociąg odjechał, teraz są ciekawsze rzeczy do robienia.

25.06.2025 20:10
xandon
😢
2
xandon
51

No i co tam Kwistek, kolejny 238 przypadek stalkingu z twojej strony pod kolejnym moim zupełnie naturalnym wpisem. Ustawimy teraz oficjalny licznik dla udokumentowania upadku twojej godności. Starfield to taki mały baicik i jak zwykle nie wytrzymałeś ciśnienia. TWoM fajna gra, pewnie kolejna której na oczy nie widziałeś tylko google coś tam podpowiedział i chciałeś błysnąć. Jak jesteś tak zalany antyxandonową żółcią, która się tutaj za każdym razem wylewa to chwytaj smaczka, uciekaj do kąta i nie plątaj się już pod nogawkami. Ani ja, ani podejrzewam nikt inny nie ma ochoty czytać twoich kolejnych żałosnych i desperackich prób obsmarowywania innych, who cares? Po przekroczeniu pewnego progu to się staje naprawdę..... Nie zapomnij proszę o psychologu, mówię poważnie, to co robisz i jak się staczasz w tym amoku nie jest normalne, nie chcę cię mieć na sumieniu, bo ja nie zniknę, a ty sobie jeszcze jakąś krzywdę z tej zawiści zrobisz.

25.06.2025 19:34
xandon
👍
xandon
51

No to gratki za postępy i pierwszego Pana Nocy :-) Najważniejsze żeby to sprawiało frajdę. Ciekawie będzie porównanie jak już sobie zagrasz multi i będziesz miał porównanie między obydwoma trybami. Ja gdybym był otwarty na granie w multi to pewnie z wrodzonego lenistwa poznałbym grę w ten sposób, a potem przeszedł wyłącznie na solo, które z kolei na dziś wydaje mi się jedynym sensownym dla mnie akurat trybem ;-)

Nie odczytuj poniższego jako polemikę, ale wymianę doświadczeń :-) Sam jak już sporo pisałem przeszedłem drogę solo od "ciężko" przed patchem czy "trudno" po patchu, do normalnego OK czyli spokojnego i regularnego przechodzenia wypraw na LV~12, ale nie wskoczyłem na poziom przechodzenia na zupełnym luzie na LV14-15 jak to widzę u innych. Przy czym ta droga to była taka sama nauka jak w każdych tradycyjnych soulsach, tylko dotyczyła bardziej schematu wyprawy i obudowywania postaci niż samych przeciwników i Panów Nocy. Co to oznacza?

* jak piszesz - dobra znajomość postaci jest kluczowa + obudowanie reliktami, pasywkami itp.
* znam dobrze schemat wypraw, który sobie wypracowałem i opisałem we wpisach powyżej
* w D1 skromnie mały obóz, katedra/fort, kluczyk, więzienie, tunel => LV6/7, i dalej D2 => LV~12 jak opisałem
* mam opanowane różne konfiguracje bossów i bossów nocy, bo niektóre mnie potrafiły kiedyś zatrzymać
* przystępuję zwykle do Pana Nocy na LV12-13
* to wszystko nie zależy już od szczęścia ale od moich wyborów
* RNG oczywiście jest i ma spory wpływ na rozkład lokacji, pasywki, bronie itp. ale nie na sukces wyprawy
* jak nie znasz jeszcze wszystkich wariantów bossów nocy / obszarowych / w zamku, to mogą czasem pogrzebać run

SZCZĘŚCIE. Wg mnie RNG potrafi oczywiście ułatwić lub utrudnić, uprzyjemnić lub wkurzyć, mogę przez to mieć o jedną flaszkę HP mniej lub więcej, lepsze lub gorsze pasywki, jakieś kozackie efekty, wyjątkową broń, ale nie na tyle żeby to szczęście decydowało o powodzeniu wyprawy. Jak pisałem, kluczowe jest posiadanie na broni żywiołu odpowiadającego słabości danego Pana Nocy w walce końcowej. To można zrobić albo metodą pewną przez ustawienie tego żywiołu na broni początkowej relikwią i potem jej levelowanie w trakcie wyprawy, albo przez zdobycie broni z tym żywiołem w świecie - wskazywane przez szczegóły mapy gdzie można dany żywioł zdobyć. Może się wyjątkowo zdarzyć, że akurat nie będzie ruin, fortów czy obozów z takim żywiołem na mapie, albo jak będą to broń ci nie będzie odpowiadać - tu jakąś rolę odgrywa szczęście. Czyli nie zdobędziesz tej idealnej broni i w najgorszym przypadku przystąpisz do Pana Nocy bez właściwego żywiołu, co utrudni walkę. Odrębną sprawą są warianty mini-bossów, bossów obszarowych, bossów w zamku, bossów nocy. Raz, że trzeba ich jako tako znać - zwłaszcza bossów nocy, bo tych nie ominiesz. Dwa, wiedzieć na jakim levelu do których bossów w świecie można / warto podchodzić. Tyle o szczęściu. Są przypadki szczególne jak wspomniany przez ciebie Łowca Dzwonków. Łowca Dzwonków jako boss nocy zwykle przed Trzygłowem jest spokojnie do ogarnięcia choć to ogólnie trudny przeciwnik. Trzeba go albo znać z Eldena, albo nauczyć się tutaj, a w ostateczności użyć broni dystansowej - każda postać jak sobie zgarnie w drodze łuk to go wystrzela cierpliwie z daleka bez walki, a takie Żelazne Oko to już kompletny luzik. NATOMIAST ten sam Łowca Dzwonków jako boss z czerwonymi oczami wylosowany na dole w zamku, uuuuuuuu to co innego, uważany za bardzo ciężki przypadek - ja do niego nie podchodzę nawet na levelach > 10. Aha, jak mówimy jeszcze o szczęściu to w solo masz praktycznie gwarantowane natychmiastowe wskrzeszenia na bossów nocy i Pana Nocy (nawet 3-4 razy), a z towarzyszami to nigdy nic nie wiadomo, albo wskrzeszą albo nie, zależy od szczęścia ;-) ;-)

EGZEKUTOR i BROŃ POCZĄTKOWA. Fajnie, ze grasz tym egzekutorem. Silna postać. Ja nią nie gram tylko dlatego, że to nie do końca mój styl i od zawsze nie lubię katan choć lubię samo parowanie i podoba mi się bardzo ult czyli zdolność ostateczna egzekutora ;-) Ale planuję w przyszłości go więcej poćwiczyć. Absolutnie dobra intuicja z tą bronią bazową. Choć jak znajdziesz w świecie Rzeki Krwi czy coś fajnego to też można skorzystać. Jak chodzi o broń początkową, ja na Żelaznym Oku prawie zawsze ją zostawiam, na Najeźdźcy i Wilczanie jak się trafi, na Zjawie fajnie mi się nią walczy pierwszego dnia a potem zmieniam. Prawda jest taka, że zasadnicza różnica między broniami w tej samej klasie jest w kolorze, żywiole, pasywkach, umiejętnościach, długości. Natomiast taki raw dmg broni początkowej podbitej do niebieskiej czy fioletowej będzie podobny jak znalezionej niebieskiej czy fioletowej w tej samej klasie. Dlatego osobiście nie zgadzam się ze zdaniem, że bronie początkowe są słabe i trzeba je wymieniać.

TRZYGŁÓW. Pierwszy Night Lord - brawo! No widzisz. A on teoretycznie jest jednym z dwóch, który jest niby łatwiejszy na trio a cięższy na solo przez to rozszczepienie na trzy. Drugi to będzie duo Rozumny Szkodnik - ten jest faktycznie najcięższy ze wszystkich imho. Natomiast Trzygłowa pokonałem już kilka razy i totalne spoko na solo. A on i tak jest nawet relatywnie trudniejszy od niektórych następnych teoretycznie trudniejszych moim zdaniem, choć nie wiem jak te kolejne egzekutorem.

PIERŚCIEŃ? Mam dziś inne zdanie ;-) Też mnie kilka razy zaskoczył na początku w tunelach. Jak te tunele mnie kiedyś wkurzały... Ale to są tak naprawdę tylko dwa rodzaje / proste topografie. Przeznaczyłem wtedy 2-3 wyprawy dedykowane tylko temu aby je sobie dobrze zmapować w głowie i wtedy jest luzik i frajda. Po pierwsze czujesz potem kiedy do nich wchodzić a kiedy nie ze względu na czas. Po drugie jak się zdecydujesz a cię zastanie strefa to wiesz jak i w którym kierunku uciekać. Po trzecie przełączenie na podziemną mapę pozwala czasem nawet na łatwiejszą ucieczkę od pierścienia przez tunel w odpowiednim kierunku. Chcę powiedzieć, że ten akurat problem z pierścieniem w tunelu, który też mnie spotkał kilka razy na początku nie jest już potem żadnym problemem. Jeżeli chodzi o sam pierścień to z czasem nie jest taki straszny, nawet jak cię złapie, to bez paniki z niego uciekasz. Pozwalasz sobie nawet na takie rzeczy jak kończenie niektórych lokacji czy walk w strefie deszczu nocy, lecząc się regularnie w trakcie a potem sprawna ucieczka. Śmierć jak się nie panikuje to najczęściej nic strasznego, przeważnie można spokojnie wrócić, odebrać runy, przywrócić level, wyskoczyć z pierścienia albo następnego dnia. Jest jeszcze taki patent po pokonaniu drugiego bossa nocy, że zanim przejdziesz do 3-go dnia to możesz sobie tak biegać z leczeniem w pobliskiej strefie nocy, zabijać mobki czy nawet robić całe ruiny nabijając dodatkowe runy przed Panem Nocy. Masz rację, że pierścień to jedna z tych rzeczy obok czasu, które się składają na specyfikę tego doświadczenia. Ja z kolei kiedyś po cichu liczyłem, że dadzą x 1,5 więcej czasu, ale dziś bym już nic nie zmieniał. Natomiast nie podchodzę na razie do tych nowych podrasowanych wersji Panów Nocy bez LV15. Ale widać, że ludziom się spodobały.

25.06.2025 10:21
xandon
odpowiedz
xandon
51

Taaa, oj, oj, CDPR zbaffca branży, zaszczycili UE5 swoją obecnością, mania wielkości, pycha krocząca przed upadkiem :-)

25.06.2025 10:18
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51
6.0

Pograłem jeszcze trochę i podwyższam lekko ocenę, choć ostatecznie zanudzony dałem sobie spokój bez kończenia. Alterzy 9, fabuła 5, dialogi 5, gameplay 3. Toporny gameplay, nieintuicyjność i ślamazarność doprawiona mdłymi miejscami dialogami zabija jak dla mnie tą grę. Cały aspekt grywalności i kosmiczno-eksploracyjno-konstrukcyjny czy nawet ekonomiczny w sensie funu w dobie takich gier jak Starfield jest tu bez porównania słabszy, choć to oczywiście tylko gra AA. Szkoda, bo sam pomysł z alterami naprawdę fajny. Oczywiście najlepiej sprawdzić i przekonać się samemu, bo to nic nie kosztuje w Game Pass, przy odpowiednim nastroju i czasie może się komuś taka gra i tempo jak najbardziej spodobać.

25.06.2025 10:13
xandon
😢
1
xandon
51

Spokojnie Panowie, to tylko Kwiszakz_Hehdurak - taki mój osobisty stalker, psychofan czy wielbiciel jak kto woli. Dodatkowo z cenzorsko-prokuratorskim zacięciem - ściga uporczywie innych za myślozbrodnie, czyli opinie inne od swoich narracji :-) Biega tak za mną od dwóch lat po całym forum merdając ogonkiem do prawie każdej wypowiedzi, to już 237 raz przez ostatni rok (dosłownie). To nie jest normalne, dlatego zaleciłem mu wizytę u psychologa, aby tak nadmierna fascynacja innym graczem nie pożarła go emocjonalnie. Nie przejmować się nim za bardzo, najlepiej ignorować.

MatheoQbinho - ma chłop taki nagminny zwyczaj projektowania na innym swoich własnych przypadłości, czy moralizowania i krytykowania tego czym sam najbardziej tu "błyszczy". To dość zabawne. Czasem wydaje się, ze jest ich dwóch Kwiszakz i Hehdurak, i dyskutują sami ze sobą, krytykując się nawzajem ;-) Tak czy inaczej, definitywnie do psychologa.

23.06.2025 21:53
xandon
😂
xandon
51

Dzieciaki nie plątajcie się pod nogami kiedy dorośli ludzie piszą o grach. Nie wasza liga. Idźcie się pobawić do piaskownicy.

Kwiszakz_Hehdurak znowu nie wytrzymałeś ciśnienia i przybiegłeś pomachać ogonkiem przed xandonem. No już, już dobrze, nie trzeba, to już chyba 200-tny raz jak dobrze liczę szukasz atencji pod moimi wpisami i się ośmieszasz. Przy tej ilości i regularności to już chyba temat dla psychologa, dobrze radzę zbadać co tam pod kopułą każe ci tak za mną biegać. Z mojego punktu widzenia taki trochę bieda stalker z kompleksami, bez godności i honoru, ale lekarz może ci profesjonalnie zdiagnozować tą przypadłość. Do tego czasu nie będę się za głośno śmiał aby cię przypadkiem nie skrzywdzić. Mój pies, który ma może 2 szare komórki na krzyż jest chyba bardziej rozgarnięty i jak się go kilka razy odgoni od nogawki to rozumie, że go nie chcą i idzie się zająć swoimi sprawami. No i co tam znowu pokazujesz na obrazkach - kolejną grę, o której jak udowodniłeś ostatnio nie masz najmniejszego pojęcia, ale ponieważ sam nie grałeś to nie zdajesz sobie nawet z tego sprawy :-)) To taka przypadłość ludzi bez własnego zdania co muszą kompulsywnie odpytywać %Steama aby wiedzieć co myśleć i potem powtarzać różne głupoty. Znowu nie zrozumiałeś ostatniej dyskusji? To coś jak ludzie którzy głosują w wyborach na tych co mają najwięcej w sondażach bo sami myśleć i wybrać nie potrafią. I można by się tak z ciebie długo śmiać sierotko i przy okazji kolejnych gier, w które nie grałeś a o których się wypowiadasz, tylko że to jest zwyczajnie męczące. Jeszcze raz - zastosuj się do swojej własnej obietnicy i omijaj moje wpisy, ja dyskusji z tobą nie szukam. Zwykle nie czytam twoich odpowiedzi i wypocin, ale to już chyba ostatnia sesja coachingowa dla ciebie z mojej strony, może uda się dotrzeć do tego zakutego łba i pozbyć takiego natręta. Mam nadzieję, że masz więcej szarych komórek niż mój pies. A jak nie to będziesz się dalej kompromitował i dostarczał śmiechu. Mi ciebie zwyczajnie żal i żal też tracenia czasu na te puste dyskusje.

Kain aleś błysnął intelygencją - czy ktoś czyta pyta się ten co sam przeczytał i odpowiada nieproszony. Woła złodziej: łapaj złodzieja. Sio chłopcze, takich nieogarniętych czytelników tu nie potrzebuję. Jak masz coś w temacie to proszę bardzo.

23.06.2025 18:41
xandon
👍
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

Nieźle, 10/10 doprawione religijnymi pieśniami uwielbienia dla proroka Kojimy :-) Wypada to lekko i profilaktycznie strollować ;-) Choć normalnie trzeba by na takie święto wyciągnąć z szafy zakurzonego i zapomnianego trochę białego tostera, przybić klapki, wetknąć w boki plastikowe wykałaczki czy tam przykręcić śrubokrętem podstawkę i sprawdzić nowe objawienie. Ale Kojima - uff, nie dla mnie. Core zabawy jak z jedynki i paczuszki - uff, nie dla mnie. Rozrywka bardziej na spokojną emeryturę jak już człowiek będzie zabijał długie godziny w fotelu bujanym otoczony gromadką wnuków. Ale narracja mainstreamu i naszego Szanownego Portalu że "Gra niemalże idealna. Bliska perfekcji. Najlepsza gra generacji. Arcydzieło Kojimy." prowokuje i nie pozwala przejść tak zupełnie obojętnie bez reakcji. Ostatnim razem GOL dal 10 chyba dla BG3 z tego co pamiętam, czyli najbardziej przereklamowanej grze dekady i dość średniemu, a momentami kiczowatemu cRPG, który zabłysnął właśnie głównie ładnymi, kolorowymi cutscenkami przy dość miernej fabule i sflaczałym gameplayu z makaronową walką. Tu mi coś pachnie podobnie. Fotorealizm, filmowość, ho, ho, dobrze, dobrze... Oby wyszło jak najlepiej dla tych co lubią te klimaty. No i fajnie, że plejaki też w końcu dostały jakiegoś czasowego exa z wyższej półki. Może będzie kolejny święty graal gejmingu. Na pewno dzieło dobrze wykonane może być pochwalone.

22.06.2025 20:56
xandon
😒
odpowiedz
7 odpowiedzi
xandon
51

Nudnawa ta gra, ale się zmuszam do popychania w krótkich sesjach bo pomysł z alterami super oryginalny i to on głównie trzyma, cała reszta słaba. Nie wystawiam oceny końcowej bo dopiero Akt I, gra nie przykuwa na długo i nie wiem czy będę kontynuował, dobrze że to w Game Pass. Jak na razie oceny cząstkowe poniżej, gdybym się więcej nie odezwał to znaczy, że tak zostaje i daję sobie spokój z tą grą. Jak coś się diametralnie zmieni to z chęcią odszczekam, zmienię zdanie i dam wyżej.

* Alterzy - 9 super pomysł

* Gameplay - 3 słaby, nudny i toporny

* Dialogi - 5 czasem fajne, czasem meh

* Fabuła - na razie 0 = ZERO za ordynarną lewacką maskulinofobię w settingu, bez tego byłoby 5

RAZEM ŚREDNIA: 4,25

Normalnie skreśliłbym to dzieło na tym etapie i szczerze odradzał. Nie cierpię pushowania maskulinofobii, czyli lewackiej patologii drążącej jak rak branżę rozrywkową w tym gaming. Tu daje ordynarnie po oczach od samego początku. Może to się zmienia za czasem na kolejnych alterach i w dalszej części fabuły, w takim razie proszę mnie oświecić. Ale na początku takie g* przez które ciężko się mentalnie przebić, idealna gra dla mentalnego ustawiania młodych mężczyzn:

Setting fabularny gry: "Rodzina jak wiele innych". Młodość w szarych blokowiskach kojarzy się jednoznacznie z polskim Śląskiem. Ojciec górnik pijak i żonobijca. Syn słaby. W wersji podstawowej niezdolny do przeciwstawienia się ojcu i obrony matki. Dobra matka wycieńczona umiera a on nawet zaniedbał kontakt z nią przed śmiercią. Wracając ze szkoły widzi 2 młodych mężczyzn napadających na dziewczynę, która woła o pomoc i posyła mu błagalne spojrzenie. Tchórz boi się zareagować, odwraca wzrok i idzie swoją drogą. Dostaje pracę i poznaje fajną kobietę. Lokum na kredyt, a Gwiazdkę zawala. Pracę traci, kobietę traci, związek traci, wpada w kryzys i alkohol. Loser. Trafia na szefa, który jest lepszy od ojca, ale ostatecznie okazuje się przestępcą. Jan Dolski. Jan jakich wiele. Dolski bo na dole, denny, zdołowany, dołujący, loser? Podsumowując: wszyscy mężczyźni to istoty słabe i zepsute, pijacy, kobietobijcy, przestępcy, loserzy, niezdolni do pracy i związku, tylko ich wysłać do brudnej fizycznej roboty w kosmos. Kobiety to co innego: feminatywna kapitanka tatanka, potem atrakcyjna, silna i zaradna partnerka Lena która się ewentualnie zaopiekuje potrzebującym Jankiem jak psem, dobra matka która "zawsze wiedziała co robić" i dzielnie znosiła bicie przez męża, dziewczyna pokrzywdzona przez męskich chuliganów. Jeszcze brakuje w tym wszystkim białych niedźwiedzi i mamy pełny polski obrazek idący w świat z dziełem The Alters studia 11bit robiącego we własne gniazdo i snującego lewackie fasmantagorie o złych facetach i dzielnych kobietach.

W ramach alter(natywy) fabularnej proponuję dodać scenariusz "Rodzina jak wiele innych". Matka chałturzy w geszefcie u Niemca, zakupoholiczka, alkoholiczka, pieniaczka i histeryczka, znęcająca się psychicznie na mężem i córką. Wieczorami dorabiająca na ulicy. Dobry, spokojny, pracowity ojciec zapewniający byt i trzymający rodzinę w kupie, próbujący ochronić dziecko przed patologiczną kobietą i nie odebrać go sobie przez sąd. Córka wpadająca w nałogi i niezdolna do normalnej pracy, ale urodziwa i znajduje porządnego faceta. Nie potrafi jednak prowadzić się porządnie, stworzyć normalnego domu, dać szczęścia dobremu i opiekuńczemu facetowi, ostatecznie traci wszystko i ląduje na ulicy, a w ramach ostatniej deski ratunku zapisuje się na program kosmiczny zbierania magicznych skałek na odległych planetach. I nie zapomnijcie o tych białych niedźwiedziach w kraju dzieciństwa bohaterki 11bit, koniecznie!

21.06.2025 17:15
xandon
xandon
51

<= Esiu Jasiu => macie z Kwiszakzem jedną cechę wspólną. Zarzekacie się regularnie, że już nigdy nie będziecie odpowiadać i reagować na moje wpisy, a ty to nawet chyba kiedyś wypłakiwałeś jakieś kategoryczne żądania separacji, no w to mi graj, tylko jakoś ciągle nie potraficie wytrzymać ciśnienia na "xandona". Jak najbardziej popieram was w tym postanowieniu, trzymajcie się swoich własnych ogłoszonych zasad i jak najdalej od moich wpisów, i wypowiedzi pod moimi wpisami, a wszystkim będzie milej i przyjemniej. Mnie wasze popuszczania zupełnie nie interesują. Mam nadzieję, że w końcu dotrzymacie słowa.

21.06.2025 15:04
xandon
😢
xandon
51

O teraz tutaj się nagle wynurzył nasz "zatroskany" forumowy troll-kapiszon Kwiszakz_Hehdurak i przyleciał zrobić to co robi najlepiej - kupę. Czyli popluć trochę na swojego "idola" i kolejną grę w którą nie grał, pojęcia o niej nie ma, ani się jakoś wcześniej o niej nie wypowiadał, ani recenzji nie napisał, ale naczytał się malkontentów na discordach, zobaczył % na Steamie, poczuł krew i zgrywa znaffcę bo nie ma nic ciekawszego do roboty. Zamiast grać w "swoje" gry, jeżeli takie w ogóle są, ciapka się ponownie w czarnym PR i własnym błotku "zatroskany" naprafca branży i wielbiciel "xandona".

21.06.2025 14:55
xandon
😊
xandon
51

Gracz Wilds robi sobie herbatkę, włącza grę, kilka szybkich walk czy wyzwań z interesującymi, świetnymi, dynamicznymi potworami. Do tego przy okazji jakiś element do nowego builda. Zamyka zabawę i wraca do życia, a potem znowu do podobnych sesji jak ma ochotę. Flow i QoL tej gry szanuje czas gracza i eliminuje zbędne pierdoły, zapewniając mu jednocześnie najlepsze doznania, lepsze od World.

Gracz World włącza grę, biega pół godziny za potworem, aby go ubić w dość prostej ale za to powolnej walce, wszystko tu się ciągnie jak flaki z olejem, a potem grinduje i walczy jeszcze z 5 godzin z RNG, i przez kolejne 5 godzin poleveluje broń, aby się przekonać, że i tak bez różnicy tym razem. I tak lecą godzinki, dziesiątki godzin, w sam raz zajęcie na emeryturę lub zabicie czasu jak ktoś ma w nadmiarze. Na godzinkę esencji dostarczonej w MH Wilds masz 10h pustego biegania w World.

Stąd różnica i liczby tych wciąż męczących się setkami godzin w World imho. Wszystko jest kwestią interpretacji liczb :-)) W World przepala się po prostu duuuużo pustego czasu i wszystko jest duuużo wooolniej. Do tego nie ma tu porównania jabłek z jabłkami - Wilds krótko po premierze do World krótko po premierze. World posiada dziś pełną x-letnią zawartość z DLC Iceborne / Master Rank czyli pełną zawartość. Wilds jak każda inna gra MH uzyska taką zawartość z czasem. No i pamiętajmy, że Wilds (bez DLC) ma jednak sporo trudniejsze potwory od bazowego World (bez Iceborne) co może być zbyt wymagające dla casualowych graczy. Stąd różnice ;-)

21.06.2025 14:17
xandon
xandon
51

Asmodeus

Jasne - dla każdego coś innego. Ja z kolei zawsze się uśmiecham jak słyszę w odpowiedzi o "ocenie większości graczy" i się zastanawiam dlaczego to ma być dla mnie jakimś wyznacznikiem czy w najmniejszym stopniu ważne. Są gracze grający w gry jak ty i ja i OK, są etatowe płaczki i malkontenci bez pojęcia o grze, i są czarnoPRowi tropiciele %Steam czyli węszący krew znaffcy :-)) Dlatego sam mam raczej nijakie nastawienie do "większości graczy", nie moja kategoria zainteresowań, ani różowe okulary, ani czarne okulary. Mam za to po prostu porządnie ograne Rise/Sunbreak, World/Iceborne i Wilds, a z okazji premiery Wilds nawet wszystkie ponownie w jednym czasie. Wilds to jak "dla mnie" esencja formuły MH z najlepszymi potworami na etapie podstawki z High Rank, walkami, rozwojem i zarządzaniem. Nie znalazłem takich atrakcji np. w World, gdzie jest łatwiej i mniej ciekawie z potworami, za to nie brak sztucznej upierdliwości przepalającej masę czasu w imię "klimatu". Może nie ilość ale jakość i szanowanie mojego czasu jest dla mnie ważniejsze, stąd Wilds. Na World patrzę teraz bardziej jak na grę dla emerytów - łatwiejsze potwory, ale za to dziesiątki godzin na puste bieganie, grind i tępą zabawę z rng. Tak myślę szczerze. Choć jak ktoś grał w to ostatni raz x lat temu to może pamiętać inaczej, sam tak miałem zanim nie przeszedłem ponownie po Wilds ;-) A Rise to taka nerwowa i chaotyczna gra dla dzieciaków z ADHD, choć bardzo przyjemna :-) Ja już jestem chyba na trochę bardziej zaawansowanym etapie stąd Wilds i zostawiłem za sobą raczej na zawsze tamte gry po ich 2 x przejściach razem z DLC. Zastanawiam się tylko dlaczego Capcom nie mogło od razu zrobić takiej gry, zaoszczędziłbym dziesiątki cennych godzin życia na mało kreatywne, rozwijające i wymagające czynności.

21.06.2025 12:13
xandon
👍
odpowiedz
8 odpowiedzi
xandon
51

Szkoda, bo to świetna gra. To znaczy szkoda tych problemów technicznych na PC, nawet z mojego punktu widzenia gracza konsolowego, którego to nie dotyczy, bo psuje ogólną atmosferę. Ciekawe czemu znowu kolejni twórcy nie potrafią sobie poradzić ze sprawami technicznymi PC. Nic w tej grze nie jest na tyle wymagające w stosunku do poprzednich odsłon Rise czy World aby dusić mocne maszyny.

Kolejnym zarzutem jest brak zawartości endgame’owej, która w porównaniu do wcześniejszych odsłon cyklu wypada wyjątkowo ubogo. Gracze wytykają również zbyt uproszczoną mechanikę rozgrywki oraz krótką i mało angażującą kampanię fabularną, która nie spełniła oczekiwań długoletnich fanów marki.

Co do innych zarzutów, tu sprawa dość specyficzna. Jak się w to gra to się wydaje, że leci sprawnie i przyjemnie. Ale jak dla mnie w punkt. Miałem okazję przelecieć ponownie całe Rise/Sunbreak zaraz przed premierą Wilds, a następne z ciekawości przelecieć ponownie całe World + część Iceborne po skończeniu Wilds. I mam teraz odczucia dokładnie odwrotne od wspomnianych "długoletnich fanów marki". Wilds po prostu zrobiło wiele rzeczy lepiej od poprzednich odsłon i dodało sporo nowości usprawniających życie i szanujących nasz czas, świetne potwory, mechaniki, buildy i walki. Ani zawartości endgame nie brakuje, przypomnijmy, że to dopiero High Rank + tempered / arched tempered + sukcesywnie dodawane kolejne wersje, a Master Rank przyjdzie z DLC jak w poprzednich częściach. A to co wypuszczono w kolejnych regularnych update'ach jest ++. Nie było potworów o takiej jakości na etapie High Rank w ostatnich odsłonach serii. "Uproszczona mechanika rozgrywki" - dla mnie to jest szanowanie czasu gracza, bo tu się spędza czas na tym co najważniejsze a nie na masę pustego biegania i upierdliwego grindingu wprowadzonego kiedyś jakby na siłę jak np. jeszcze w World/Iceborne. Za stary już jestem aby tracić czas na takie sztuczne nic nie wnoszące kłody pod nogi i nie kończącą się przepychankę z RNG. Nie zgodzę się też z mało angażującą kampanią fabularną, bo ona akurat na tle poprzednich odsłon, gdzie była jedynie kwiatkiem do kożucha popychającym kolejne walki na zasadzie "pojawił się potwór - do boju hunter ratuj świat", tu akurat jakaś tam jest w formie konkretnej historii i mnie na przykład związała przynajmniej minimalnie emocjonalnie ze światem gry i jej postaciami. Ogólnie mówiąc, choć miałem może pewien niedosyt po skończeniu Wilds, to powrót do World/Icebrone bezpośrednio potem sprawił, że na dziś nie zamierzam grać w żadne inne wcześniejsze odsłony MH przed Wilds, nawet moje wcześniej ulubione Rise/Sunbreak. Wilds jest po prostu zbyt dobre, ciekawsze potwory, walki i wyzwania, ciekawsza obsługa i zarządzanie, i nie tracenie czasu na pierdoły nie wnoszące nic do jakości rozgrywki a pożerające dziesiątki godzin. Po prostu jakby ktoś wycisnął i wylał rzadką wodę z poprzednich części, zostawił najważniejszą esencję i dorzucił ciekawsze potwory i mechaniki.

Jak dla mnie MH Wilds jak najbardziej zasługuje na nominację do gry roku, ale najlepiej w parze z Elden Ring NIGHTREIGN - wtedy takie duo ma nawet szanse wygrać ;-) A typ rozgrywki obu tych perełek podobnie miodny dla dynamicznego gracza lubiącego rozsądne wyzwania a nie tępy grind :-))

20.06.2025 13:05
xandon
1
odpowiedz
xandon
51

Są zasadniczo 4 grupy gier na Switcha:

1. Exclusivy od Nintendo

2. Switchowe exclusivy od innych wydawców

3. Indyki

4. Porty / konwersje z innych platform

O czym tu mówimy bo nie wiem czy dobrze zrozumiałem? Że wydawcy portów / konwersji (grupa 4) założyli sobie jakąś minimalną sprzedaż na Switcha 2 i jej nie osiągają? Nie wiem co i na jakiej podstawie tam sobie założyli, ale to mnie nie dziwi. Ta kategoria to jest ostatnia rzecz dla której kupuje się Switcha. Z małymi wyjątkami - Cyberpunk jest tu dobrym strzałem, bo to świetny klasyk i akurat dobrze chodzi na NS2 więc miła ciekawostka, a za podobną przyjemność trzeba będzie niedługo wydać ponad 4.000 na tym ROG XBOX Ally X. Podobnie będzie może z klasycznym już Eldenem w Tarnished Edition jako przenośna wersja ciekawostka do kolekcji. Podobnie jakieś stare uznane mainstreamowe klasyki można sobie z czasem kupić, ja mam wszystkie klasyczne cRPG i i parę uznanych AA jeszcze na NS1. Ale nie że Switch 2 taka nowość po to by lecieć do sklepu i kupować porty gier, które sobie można (było) lepiej ograć na natywnych platformach. Exclusivy NS pls plus w tym Duskbloodsy i podobne krojone na NS2, reszta do przystawki lub desery.

20.06.2025 09:49
xandon
😁
odpowiedz
xandon
51

Heolstor Aspekt Nocy i wszyscy Panowie Nocy ostatecznie pokonani solo = formalne zakończenie gry :-)

W związku z tym małe podsumowanie faktów (i rozwianie mitów) co do głównych bossów i trudności. Podaję liczby dla pierwszego pokonania każdego Pana Nocy, bo taką frajdę się powtarza potem bezstresowo dla własnej przyjemności :-)

* Średnia ilość prób do pierwszego pokonania Panów Nocy = leniwe 3,5 (4-5-6-1-3-2-2-5)

* Najłatwiej było z Marisem Augurem - padł w 1-szej próbie, do tego napadł mnie wcześniej w świecie

* Najtrudniej było na początku z Gnosterem Rozumnym Szkodnikiem - boss duo padł w 6-tej próbie

* Panowie z 1-szej "łatwiejszej" czwórki średnio zajęli więcej prób, bo chyba jeszcze uczyłem się gry

* Panowie z 2-giej "trudniejszej" czwórki, zajęli mi 2-3 próby z wyjątkiem końcowego Heolstora (trudny)

* Wszyscy Panowie Nocy zostali pokonani na skromnych levelach 10-12

* Level 12 jest w zupełności wystarczający, 10 możliwy, 13+ to już OP

* O dziwo pokonanie bossów nie wymagało dobrego opanowania movesetów z wyjątkiem Adela i Gnostera

* Można ich przejść prepem (relikwie + żywioł + arsenał + pasywki + ochrona + leczenie + rezy + arty + ulty)

* Poziom trudności tych walk wypada jak dla mnie tak pomiędzy Dark Souls 2 a Dark Souls 3

* ... i nie zbliża się w trudności do głównych bossów z Elden Ring czy Shadow of the Erdtree

* Nikt przygotowany nie będzie potrzebował tu w solo 10-ciu czy kilkudziesięciu podejść

* Jakość tych walk, mechanika, widowiskowość, miodność, przyjemność = najwyższa klasa!

Nowe wersje "HARD" Panów Nocy na pewno zrobią tą grę trudniejszą. Choć osobiście wcale nie potrzebuję większej trudności. Na dziś gra jest jak dla mnie idealnie zbalansowana w solo. Natomiast takie fajne pomysły jak z tą nową spektakularną wersją Adela - jak najbardziej pls dla chętnych! Atmosfera tych walk i widowiskowość to 10. Co zatem jest trudne i zajęło mi 80h? Szczęśliwi czasu nie liczą :-) Poznanie formuły, testy, próby - wymaga trochę czasu ale to przyjemne. Wstyd się przyznać ale utknąłem w swojej strefie komfortu zamykania wypraw na levelu 11-12 i nie mogę się przemóc do wejścia na level 14-15, co wymaga większej odwagi, ryzyka i pośpiechu. A ja się nie lubię śpieszyć... A na takim marnym levelu 12 to niektórzy kończą Dzień 1 przy min max (choć kosztem pasywek)... Trzeba się lepiej ogarnąć :-) Nie lubię niespodzianek, które potrafią spaść na człowieka w środku wyprawy w stylu roju szarańczy czy klątwy Libry - to mnie wybija i wkur... Ale niespodziewane napaści bossów jak Marisa czy Morgott przyjmuję z radością - od razu załatwia sprawę levelowania. Nie mam jeszcze dobrze opanowanych wszystkich wariantów Zamku, a anomalii obszarowych (krater, góry, las, miasto) prawie nie ruszałem - nie są konieczne, choć świetne alternatywy i urozmaicenie. Tylko, że u mnie znowu leniwa strefa komfortu - jak już ogarnąłem to wolę więzienia i bossów obszarowych, a do Zamku i poruszeń ziemi wpadam zwykle tylko na chwilę. Zatem jest jeszcze sporo do opanowania... No i dawajcie FS te kolejne bossy :-)

19.06.2025 16:37
xandon
😱
odpowiedz
xandon
51

Suwereni Wiecznego Mroku wchodzą do gry!

Nowe wersje Panów Nocy :-) NIGHTREIGN dostał właśnie nową zawartość i "HARD MODE" - na początek w postaci trudniejszej wersji Adela Paszczaka z nową fazą. Tak sobie dropnęło znienacka w nocy. Zaczyna się ciekawa zabawa z cyklem życia tej gry-eksperymentu, jak w Monster Hunterach z coraz trudniejszymi wersjami bossów - low rank, high rank, master rank, anomaly rank, 6*, 7*, 8*, tempered, arched tempered itp. itd. Event z Adelem został wprowadzony czasowo a co tydzień mają wchodzić rotacyjnie kolejni bossowie w wersjach HARD. Nowy Adelek wygląda super - zaczyna się od drugiej fazy z wersji normalnej a potem jaki cudny nowy spektakl, ciekawy pomysł. Świetnie to wygląda. Nowa zawartość to też nowy sklep, nowa waluta, nowe relikwie, nowe skiny i możliwość samodzielnego wybierania eventów obszarowych bez łaski RNG - krater, góry, las, miasto.

Nowi Panowie Nocy są dostępni tylko w trybie Online, ale można wyruszać na te wyprawy solo.

Steel yourselves, Nightfarers. The Night is far from over.

18.06.2025 11:48
xandon
📄
odpowiedz
xandon
51

Uproszczona recepta na wyprawy NIGHTREIGN w SOLO

Przed wyprawą

Wybrać postać wg własnych preferencji lub pasującą najlepiej do wybranego Pana Nocy. Sprawdzić na jaki żywioł słabuje wybrany Pan Nocy - pokazane ikonką przy wyborze. Wybrać relikt ustawiający na broni początkowej ten żywioł odpowiadający słabości Pana Nocy, chyba że zakładamy zdobycie innej mocniejszej broni z tym żywiołem w trakcie wyprawy. Żywioł ten często zadecyduje czy walka z Panem Nocy będzie szybka i łatwa, czy długa i trudna. Dobrze dobrać pozostałe relikwie do klasy i stylu walki, to ważne. Jeżeli jest taka potrzeba potrenować sobie w obszarze bojowym twierdzy i posprawdzać dobrze umiejętności klasy, relikwie, broń, skille, liczby. Można rozważyć użycie stopera w trakcie wyprawy jak ktoś lubi mieć pełną kontrolę. Najważniejsze - nastawienie bez spinki. Jest przestrzeń na błędy.

DZIEŃ 1 => LEVEL 6 wymaga 63.000 run

* W trakcie lotu - szybka ocena mapy, obszaru lądowania i plan początkowej trasy
* Mały obóz => LEVEL 2 - zawsze, kluczowe, zwiększa początkowe statystyki x 2!
* 1-2 Fort lub Katedra z mini-bossami => LEVEL 4 + kluczyki do Wiecznych Więzień
* 1-2 Wieczne Więzienia => LEVEL 6
* Mini-boss w Tunelu => Kamień kowalski 2

DZIEŃ 2 => LEVEL 12 komfort wymaga 245.000 run, min LEVEL 10 to tylko 140.000 run

* Usprawnienie wybranej broni (początkowej) do fioletowej, chyba że znaleziona
* albo OPCJA 1 - dalej Wieczne Więzienia + rozsądni Bossowie Obszarów
* albo OPCJA 2 - Zamek przez cały / większość dnia
* albo OPCJA 3 - anomalia obszarowa (krater, góry mrozu, zgniły las, miasto) przez cały / większość dnia

DZIEŃ 1 & 2 do zrobienia po drodze

* Kontrola czasu 0:00 > 4:30 > 7:30 > 11:00 > 14:00 > + 30 sec po bossie nocy
* 3 x flaszki HP z Kościołów Mariki
* Itemek autowskrzeszania za 10.000 od kupca (tylko solo)
* Pasywki z broni x 6, przedmioty zużywalne, talizmany pod builda!
* Ostateczna broń z żywiołem na Pana Nocy - znaleziona lub czy levelowanie początkowej

DZIEŃ 3 odpoczynek, herbatka ;-) i ostateczny prep przed Panem Nocy

1. Drugi itemek do autowskrzeszania za 10.000 od kupca przed levelowaniem!!!
2. Wylevelować postać z pozostałych run: Min LV10 / LV12 OK / Max LV15
3. Reszta run na łezkę 25.000 i/lub przedmioty zużywalne
4. DO BOJU!!!

Enjoy! :-)

18.06.2025 11:40
xandon
😊
odpowiedz
xandon
51

Z dziennika poobijanego Mrocznika :-)

Po 3 tygodniach od premiery u mnie już chyba w pełni dojrzała bezwarunkowa miłość do tej gry :-) Pykam sobie krótkie sesje praktycznie codziennie. Stuknęło mi 80h i nie powiem ile wypraw. Od samego początku wyłącznie SOLO. Kolejne schematy, pomysły, patenty, postaci, wspomnienia, zadania, Panowie Nocy lub po prostu luźne przejścia dla relaksu. Uwielbiam tą rozgrywkę, choć czasami dawała mi porządnie w kość. Uwielbiam klasy którymi gram, ich umiejętności i mechaniki, różne style rozgrywki, bossów absolutnie wszystkich, oraz generalnie wszystkie nowe mechaniki w stosunku do ER, takie ER++. Dodatkowo te wyprawy są tak ekscytujące jak mecze sportowe, i do grania samemu, a czasami równie ciekawe oglądanie innych. Jedna wyprawa to przecież jak połówka meczu piłkarskiego :-) Nie skończyłem jeszcze wszystkiego, bardzo mnie to cieszy i nigdzie się nie spieszy, opanowuję powoli i systematycznie. Mój obecny ranking sympatii do gier i preferencji z Eldenowego uniwersum wygląda jak poniżej. To na aktualny stan ich ogrania, bo wyglądałby oczywiście inaczej gdybym dopiero zaczynał Eldenową przygodę od zera.

RANKING gier ELDEN RING wg aktualnych SYMPATII

1. NIGHTREIGN
2. PCR (boss końcowy DLC jako osobne zjawisko)
3. Elden Ring
4. Shadow of the Erdtree (-PCR)

RANKING gier ELDEN RING wg subiektywnej TRUDNOŚCI

1. PCR (boss końcowy DLC)
2. Shadow of the Erdtree (-PCR)
3. Elden Ring
4. NIGHTREIGN

ULUBIONE POSTACI NIGHTREIGN

1. Najeźdźca
2. Żelazne Oko
3. Wilczan
4. Zjawa

Wszystkie te klasy się nadają do solo. Najeźdźca wymiata. Po prostu brutalny zabójca bossów. Na początku grałem nim jak d3bil i nie ogarnąłem o co chodzi... Dopiero po wejściu w jego zaprojektowany styl, umiejętności i relikwie = KOZAK. Face tank na wymiany, HP jest zasobem do walki, przyjmowanie ataków częścią ofensywy, wszystko w odwet a ciężki roll prawie nie wykorzystywany. W Eldenie czegoś takiego nie było. Podobnie jak ja, wszyscy youtuberzy, których oglądałem nie poznali się na nim na początku i trochę skreślili, a potem korekta na OP. Żelazne Oko bez komentarza, kolejny najsilniejszy wymiatacz. Zjawa w przeciwieństwie do pozostałych klas, którymi można rozwalać grę prawie z biegu, wymaga pomyślunku i przygotowania. Ale jak się ją dobrze ustawi to jak dla mnie przyjemność prawie na równi z Najeźdźcą. Wilczan strefa komfortu. Pozostałymi klasami jeszcze nie grałem, ze względu na czas i kolejność preferencji. Egzekutor i Księżna nie widzę żadnego problemu na solo i zostawiam sobie tą przyjemność na później. Strażnik i Rekluza trochę gorzej, ale na samym końcu na pewno przejdę wszystko Rekluzą, bo strasznie mnie intryguje, tylko wymaga więcej zabawy.

PANOWIE NOCY wg subiektywnej TRUDNOŚCI SOLO rosnąco 1 - najłatwiejszy

1. Maris (Augur) pokonany w 1-szej próbie LV11 Żelazne Oko
2. Caligo (Mglista Rozpadlina) pokonany w 2-giej próbie LV12 Najeźdźca
3. Fulghor (Rycerz Nocnego Dryfu) pokonany w 2-giej próbie Najeźdźca
4. Gladius (Trzygłów) pokonany w 4-tej próbie LV10 Wilczan
5. Adel (Rozdziawiona Paszcza) pokonany w 5-tej próbie Żelazne Oko
6. Gnoster (Rozumny Szkodnik) pokonany w 6-tej próbie Najeźdźca
7. Heolstor (Aspekt Nocy) na razie tylko 1 próba do 1/2 paska HP drugiej fazy
8. Libra (Opanowana Bestia) na razie tylko 1 próba do 1/2 paska HP

Panowie Nocy jak da mnie wszyscy świetni. Uważam, że dużo łatwiejsi solo od najcięższych bossów FS głównego nurtu też solo. Siłą rzeczy tacy muszą być przy "40 min dobieganiu". Ale to jednocześnie absolutna topka designerska i fajni jacyś tacy, inni, kreatywni, różnorodni, przyjemni, nie tak przytłaczający, jakby w starym dobrym FS-owym stylu, a walka z nimi to czysty spektakl. Każdego pokonałem w 1 do max 6 próbach i to na umiarkowanie słabych levelach 10-12. Każdy jest absolutnie spokojnie do zrobienia solo. Często więcej kłopotów sprawiało mi przejście niektórych bossów nocy lub obszarowych, czasem przez słabe levelowanie. Niektórzy Panowie Nocy są łatwiejsi solo niż trio, inni odwrotnie. Gnoster dał mi najwięcej popalić jako jedyny duo boss na poziomie Night Lord. Na początku niesprawiedliwy horror, ale po poznaniu i obraniu właściwej strategii - jedna z moich ulubionych walk. Gladius w formie 3 psów też ostatecznie nic strasznego dla solo. Maris, Caligo, Fulghor pikuś dla solo. Paszczak Adel powszechnie uważany jest jako boss łatwiejszy do przejścia solo niż trio, dla mnie wcale taki łatwy nie był. Librę i Heolstora na razie tylko sprawdziłem i za pierwszym razem doszedłem na tyle daleko, że uważam nic strasznego, ale nie zapeszam i zostawiam sobie na dobre opanowanie LV 14-15, bo to dla mnie teraz ważniejszy priorytet. Nigdy chyba wcześniej strategizowanie, planowanie, przygotowanie, dreszczyk RNGowej emocji i ostateczne pokonywanie bossów w kilku sesjach nie sprawiało mi tyle frajdy. I kto by pomyślał, że (A) 40 min "dobieganie do bossa" z dynamicznie kreowanym światem i buildem, wiedzą i pomocą losu, mogą być jeszcze bardziej przyjemne i interesujące niż (B) tradycyjne bieganie od bossa do bossa i potem w kółko od najbliższego ogniska do bossa :-) Do tego możliwość ponownego pokonywania dowolnych bossów, jak w Monster Hunter. Coś pięknego, zawsze o tym marzyłem. Nie ma tej frustracji znanej z większości innych gier FS, gdzie po pokonaniu bossa nie możesz już z nim więcej powalczyć, chyba że występuje gdzieś dalej jako mini boss. Tu największe przyjemności możemy powtarzać do woli :-)

SOLO vs TRIO

Zacznę od TRIO, które jest oczywiście preferowanym trybem gry. TRIO tak naprawdę nie znam bo ani razu nie grałem, ale z ciekawości oglądałem kilka różnych wypraw. Np. z jednej strony 3 doświadczonych znajomych komunikujących się głosowo poza grą i realizujących przemyślane podejście. Np. gracz bez doświadczenia w grach FS, który przyłączył się z biegu do dwójki bardziej ogarniętych i najprostsze mechaniki swojej postaci oraz broń poznawał w praniu. Itp. Itd. To wszystko wygląda ciekawie. Na pewno fajnie pograć w ogarniętej kupie i wejść w ten dodatkowy wymiar taktyki i optymalizacji. Fajnie i łatwiej poznawać grę i bossów w ten sposób. Nawet z randomami, to dodatkowy urok, chyba że zupełnie idą w las, to frustracja. Można mieć szybki sukces i przy odrobinie szczęścia może nawet przejść na doczepkę wszystkich Panów Nocy w 10h. Są też minusy, i jedne frustracje mogą być zastąpione przez inne. Potencjalne problemy z randomami w trio nie znikną tak naprawdę nigdy, choć dziś już tam pewnie zostali w grze sami doświadczeni zawodnicy.

SOLO z kolei jest trochę trudniejsze na początku. Ale niesamowicie satysfakcjonujące. To bardziej systematyczna nauka jak w każdej innej grze FS, tylko nauka innej formuły, bardziej formuły gry niż samych bossów. Ale nie polecam solo dla każdego. To w trosce o zdrowie i nerwy innych :-) Nie polecam tego trybu graczom bez wcześniejszej dobrej znajomości ER i bossów z ER lub bez wcześniejszego obycia z NR poprzez TRIO. Nie musi być to znajomość perfekcyjna, ale generalne obycie z Eldenowymi bossami. Ci sami bossowie są tutaj bardziej wybaczający, ale ich ogarnianie od zera w rogalikowym trybie NR byłoby bardzo frustrujące solo imho. Na szczęście build, level i umiejętności klasy ważą tu chyba więcej niż czysty skill. Do tego trzeba lubić formułę NR z wszystkimi jej konsekwencjami, chcieć ją dobrze poznać, a przede wszystkim mieć realistyczne oczekiwania. Z biegu nie ogarniemy całej wyprawy, nie dojdziemy pewnie od razu do jej końca, i raczej nie pokonamy na dzień dobry Pana Nocy. Wszystko stopniowo. Najpierw rozeznanie w terenie, obiektach i mini bossach, przez kolejne wyprawy próbne, potem właściwe wybory i levelowanie, potem regularnie Dzień 1 i bossowie nocy, potem regularnie Dzień 2 i bossowie nocy, dopiero potem Pan Nocy, który nie jest już wtedy relatywnie aż tak trudny, choć trzeba go będzie pewnie kilka razy powtórzyć. Dla mnie Panowie Nocy byli często łatwiejsi niż droga do nich. Największa frustracja jak ktoś zaczyna wyprawę oczekując od razu walki z Panem Nocy a nawet do niego nie dojdzie, bo nie zna podstaw pozwalających przetrwać wyprawę lub dojść do końca dobrze przygotowanym.

Na koniec dnia SOLO (tylko jak dla mnie!) to najbardziej sensowny sposób grania w NR. Nie wyobrażam sobie dziś inaczej, wiem że nie jestem jedyny choć pewnie w mniejszości. A jego przykładowe przewagi nad TRIO to:

* nie przejmowanie się potencjalnymi kłopotami z randomami
* nie oglądanie się na innych i wyprawa we własnym tempie
* nie stresowanie sią własnymi pomyłkami w oczach innych
* mniejsze HP bossów
* gwarantowane choć ograniczone do 1-4 autowskrzeszanie vs niepewne wskrzeszania przez innych
* pełna kontrola nad bossami w stosunku do szaleństw AI bossów przy trio
* niektórzy bossowie i Panowie Nocy są łatwiejsi solo niż trio
* nie widzę w tej grze bossów zaprojektowanych definitywnie pod TRIO i nie pod SOLO
* ... ale jest 2-4 bardziej upierdliwych, których lepiej unikać w świecie lub przemęczyć w nocy
* gra solo jest jak granie bez summonów w ER, gra trio jak z summonami w ER ;-)
* śmierć czy nawet kilka śmierci w trakcie wyprawy w świecie nie jest problemem
* gra trio wygląda z zewnątrz na bardziej chaotyczną i w większym pośpiechu
* zabijanie większości przeciwników w 5 sekund w zgranym trio nie sprawiałoby mi chyba satysfakcji ;-)

Mam nadzieję, że FS będzie na równi dopieszczać oba tryby, ale TRIO czy zapowiedziane DUO będzie pewnie najbardziej sensowną zabawą dla większości i to jest piękne :-)

15.06.2025 14:59
xandon
😉
2
xandon
51

Ja wiem - są :-) WotR też.

15.06.2025 10:53
xandon
odpowiedz
xandon
51

Gierka w Game Passie. Miałem nadzieję na oryginalne, krótkie i przyjemne AA. Pierwsze wrażenia słabe. Nawet dobrze nie zacząłem i nie doszedłem do podstawowej mechaniki wielo-Janów, a już ze 2 razy wyłączałem grę z nudów i irytacji. Klimacik jakiś jest, graficznie jak chodzi o styl taka sobie, poruszanie tragiczne zarówno w terenie jak i w bazie, pierwsza mapa i początkowa baza potwornie nudne. Nadspodziewanie duża nieintuicyjność obsługi i rozgrywki, słabe wprowadzenie, masz zebrać 60 czegoś w terenie, ale nie pokazuje ci żadnego licznika albo się nie dopatrzyłem wśród 10 innych cyfr które na razie nie wiem jeszcze do czego mi potrzebne, możesz sobie zaglądnąć do magazynu i sprawdzić. Spada ci energia ale nie wiesz co z tym zrobić, wiesz tylko, że za każdym odpoczynkiem będzie mniejsza, to chcesz coś zjeść logicznie, ale nie możesz, choć papu w magazynie jest, przespać się możesz, ale dni mijają. Widać, że będzie tam zabawa zarządzania czasem i zasobami, ale na wstępie mało zachęca, wprowadzenie do niej tragiczne.

Prolog - lądujemy na planecie i pierwszy problem, że za kilka dni słońce nas zniszczy. Jak to usłyszałem to mnie od razu wybiło z immersji. Znaczy co? Lecieliście tyle, z takim poziomem wiedzy, i taką planetę akurat wybraliście? Albo to może przypadek, że w skali kosmicznej miliardów lat akurat za kilka dni to słońce wypali tą planetę? No ale potem poczytałem podręcznik o specyfice układów 3-gwiazdowych i podróży kwantowych w grze, i OK sztuczna inteligencja nie przewidziała, albo jest to na upartego możliwe, wkalkulowane ryzyko korporacji i trzeba sobie radzić.

Feminatywy typu kapitanka tatanka na dzień dobry.

Nie grałem w This War of Mine i Frostpunk. Ale Subnautica czy Under the Waves, zaczynające się podobnie, od razu mnie wciągnęły jako przygody survivalowo-horrorowo-fabularno-taktyczne, choć tam aspekt strategiczny jest mniejszy i brak janoklonów...

Mam nadzieję, że się rozwinie i się przekonam, bo tu oceniam tylko sam toporny mechanicznie, nudny i nieintuicyjny początek.

15.06.2025 10:24
xandon
😉
1
xandon
51

Z przyjemnością przeczytałem twój wpis. Jest chwila czasu to podejdźmy do niego z humorem i rozbierzmy go sobie spokojnie na czynniki pierwsze, na zasadzie wymiany doświadczeń, jak gracz z graczem:

Przyznam szczerze, że absolutnie nie rozumiem fascynacji tym produktem.

To prawda, nie rozumiesz ;-) Nintendo to stan umysłu. Mainstream to stan umysłu. Konsole to stan umysłu. PC to stan umysłu. Jak jesteś zafiksowany w jednym stanie to nie zrozumiesz innych. Gaming to dziś za szerokie spektrum doświadczeń, aby każdy wszystko rozumiał, i o dziwo nie wszystko jest dla każdego :-)

Pomijając uniwersum gier Nintendo, które zawsze wydawały się tak nadmiernie dziecinne, nie widzę z mojej perspektywy żadnego zastosowania dla takiej konsoli.

To jest jak najbardziej OK. Znaczy to, że nie widzisz żadnego zastosowania dla siebie. No problemo przecież. Ale to, że nie widzisz czy nie wiesz, że są inni gracze, inne preferencje i modele grania? No chyba nie sądzisz, ze twoje podejście do gier jest jedyne w populacji? Gry na Nintendo dziecinne? Zależy które. Seria Xenoblade, Metroid itp.? Większość jest jednak rzeczywiście kolorowymi, miodnymi, niesamowicie grywalnymi perełkami dla osób w każdym wieku - dzieci i dorosłych. Podstawowa zasada, chcesz się dobrze bawić = Nintendo raczej nie zawiedzie.

W domu mając pełnowymiarowe konsole lub PC, nonsens.

Nie ma znaczenia co tam masz w domu. Nikt ci tam nie będzie zaglądał. Znaczenie ma czy chcesz się bawić w gry na Nintendo czy nie. Dodajmy bawić się w gry od N w "legitny" sposób, bez wyjeżdżania z jakimś tam majsterkowaniem w emulacje pls. Jak chcesz to kupujesz Switcha. Jak nie chcesz to nie. To żaden nonsens tylko oczywista oczywistość. Świat gier dzieli się w uproszczeniu na dwie części: mainstream (PC, PS5, XBOX) i Nintendo (Switch). To tylko twoja decyzja który świat cię interesuje: jeden czy drugi czy oba. Ja np. mam w domu XBOXy i Switcha, czyli oba światy, a z kolei platformowo PC i PS5 nie ma akurat dla mnie sensu.

W podróży? Jak często jest taka okoliczność? I na czym polega przewaga nad na przykład laptopem?

Nie myślisz chyba, że wszyscy podróżują dokładnie tak jak ty, lub robią w podróży to co ty? Najwyraźniej wielu graczy podróżuje częściej lub inaczej lub ma ochotę na inne aktywności w trakcie podróży. Ja np. na dłuższe wyjazdy prywatne z przyjemnością zabieram ze sobą Switcha, a absolutnie nigdy laptopa. Nie rozumiem jak można ciągać ze sobą laptopa w prywatne podróże, przecież to stres okropny ;-) A do tego na laptopie nie zagrasz w Zeldy i Mariany.

Jedyna konsola przenośna jaką kupiłem to było PSP, na prezent dla dziecka. Po kilku dniach fascynacji zginęła w szafie.

Miałem podobnie z PS5 i z PC. W pierwszym przypadku to szybka decyzja emocjonalna o zagrzebaniu w szafie - za wygląd i niedorobienie sprzętowe, brak zadawalających tytułów ekskluzywnych, przynajmniej tylu i takich jak u Nintendo. Do tego jednak większa sympatia do XBOX. W drugim przypadku PC to przemyślana decyzja po wielu latach.

Dziś w życiu bym nie wydał ponad 2k na taką zabawkę. Gdyby to jeszcze była konsolka za +/- 500 zł o wielkości pozwalającej na schowanie w kieszeni, może bym się zastanawiał.

Jak wydajesz własne pieniądze to twoja sprawa. Znowu wszystko zależy czy chcesz się bawić w Nintendo czy nie. Jak nie to Switch nie ma dla ciebie sensu nawet za 10 zł, bo to nie jest maszynka do gier mainstreamowych w pierwszej kolejności, porty to bardziej taka dodatkowa przystawka :-) Loda lub piwo lepiej sobie za te pieniądze kupić. Choć zasadniczo wolałbym dziś zagrać w Cyberpunka na Switchu 2 niż Steam Decku, lepiej chodzi. A kilka klasyków RPG z przyjemnością ograłem na poprzednim Switchu. Zasadniczo jak już jest jakiś port wydany na Switcha to wiadomo, że chodzi, a na Steam Decku to nigdy nie wiadomo. A lepsze maszynki do gier PC to już kosztują po kilka tysięcy, więc "bez sensu". Ja z kolei w życiu nie wydałbym 20K za PC. Gdyby to jeszcze był sprzęt za 1000 zł i pozwalał się ładnie schować w małej szafce to spoko. Ale toporny grzejnik o wielkości szafy z obowiązkowym licznikiem FPS i temperatury, aby sobie pograć w trochę lepszej jakości od konsol, co z punku widzenia grywalności nie ma kompletnie żadnego znaczenia? Dla mnie nonsens ;-)

11.06.2025 12:01
xandon
2
xandon
51

Mi się kiedyś wydawało, że N specjalnie opóźnia premierę S2 aby właśnie jedynka dogoniła te liczby i została konsolowym królem wszechczasów ;-)

Ale to właśnie teraz po premierze S2 bym powiedział, że sprzedaż jedynki może niespodziewanie wzrosnąć. Zapewne jest jakaś niedzielna (nic złego) populacja, która chciała sobie sprawić Switcha np. dla dzieci i siebie, sprawdzić te Zeldy, Mariany i inne, ale słyszała że zaraz będzie 2-ka i poczekała. Teraz po pierwszych stonowanych recenzjach może stwierdzić, że w sumie jak na pierwsze w życiu Nintendo to lepiej wydać te 1500 za OLED niż 2200 za S2, jest przecież tysiące pewnych gier, Zeldy te same a że nie w 60 klatkach to nie każdy nawet musi wiedzieć czy go to interesuje. No i Mario Kart Deluxe dziś z dużo większą zawartością od Mario Kart World może być lepszy, TAŃSZY i bez większej różnicy dla kogoś, kto w to wcześniej nie grał, ta sama frajda, tylko więcej i taniej.

11.06.2025 10:56
xandon
1
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

A nie mówiłem ;-)

Jako fanboy NIntendo nie kupiłem jeszcze. Poczekam. Wszystko fajnie tylko bateria za słaba. Pamiętam premierowy S1 V1, który miał nawet trochę dłuższą baterię i to było za mało jak dla mnie. Dlatego tak sobie wczoraj spojrzałem miłosnym wzrokiem na swojego obecnego S1 V2, nawet nie OLED, i stwierdziłem: jaki on piękny jest, cudny, prosty, wygodny, kolorowy, jak nowy, i tyle gier w środku. Niech S2 zrobi taką baterię na 4-9h to biorę od razu.

Jako jednoczesny fanboy XBOXa pojawiła się też teraz jak dla mnie na horyzoncie fajna opcja handheldowego "XBOXa" od Asusa czyli ROG XBOX Ally X. Tylko ten będzie kosztował 2 x więcej od Switcha 2 choć pewnie nikt nie będzie płakał, że za drogi. Ale i tak on czy S2 to jak dla mnie lepszy sprzęt niż zasłużony Steam Deck.

09.06.2025 18:07
xandon
odpowiedz
xandon
51

Te 2,5h z ekranem startowym Mario Kart się zgadza z tym co widziałem w innych testach. Ale już w samej grze ten sam Mario, podobnie jak Cyberpunk to tylko 2h może z jedną dodatkową minutką. Nie wiem co tam jest takiego obciążającego w tym Mario Kart, dziwne. Tak czy inaczej, to jest dokładnie to, czego się obawiałem. Premierowy Switch V1 miał tą dolną granicę dla baterii o 0,5h wyższą, 2,5h - 6h i czuło się jak ta bateria szybko zjeżdża, pamiętam grając np. w pierwszy Octopath Traveler jak te % leciały w dół. V2, którego do teraz używam wprowadził diametralną różnicę 4-9h i to się czuje. Nie chodzi o same liczby ale odczucie przy korzystaniu: V1 - lekki stresik, V2 - brak stresu. No a wygląda Switch 2 trochę gorszy od V1 po tym względem. Dla mnie czas pracy na baterii to najważniejszy parametr urządzenia przenośnego, więc trochę słabo...

09.06.2025 17:42
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Fajny i przydatny artykuł :-)

Każdy z władców nocy ma określoną słabość, dzięki której walka z nim stanie się znacznie łatwiejsza.

O jak to jest ważne! Diametralna różnica jak się gra na słabość bossa, ułatwia zasadniczo walkę. Słabość jest wskazywana przy wyborze bossa do wyprawy.

Szukajcie zatem broni, która pasuje do statystyk waszej postaci oraz, jeśli to możliwe, zadaje obrażenia od żywiołu, na który podatny jest boss. Jeśli taką znajdziecie, ulepszajcie ją przez resztę ekspedycji.

Można też zobaczyć włączając szczegóły mapy gdzie taką broń z konkretnym żywiołem można znaleźć. Inną czasem pewniejszą opcją jest ustawienie konkretnego żywiołu poprzez relikwię na broni początkowej (tylko) i jej wylevelowanie.

Nie oznacza to jednak, że pozostałe sloty na ekwipunek powinny pozostać puste. Każdy element wyposażenia (oprócz waszego początkowego ekwipunku) ma również efekt pasywny. Efekty te działają nawet, gdy nie korzystacie z broni (chyba, że wokół umiejętności jest czerwona obwódka – działa wówczas tylko kiedy używacie tej broni). Jeśli znajdziecie więc broń z dobrym efektem pasywnym, weźcie ją – nawet jeśli nie macie zamiaru z niej korzystać, wzmocni ona waszą postać leżąc tylko w waszym ekwipunku.

Plus niektóre efekty się sumują. Więc jak jest kilka broni z pasywką np. negującą obrażenia to warto trzymać ile się da.

Dodałbym jeszcze bardzo ważną dla gry solo możliwość nabycia u kupców itemka do zrespienia gracza na okoliczność śmierci przy bossach nocy, jeden itemek w świecie i jeden przed końcowym bossem. Drogi jest bo kosztuje 10000, a z relikwią do obniżenia ceny u kupców 9000, ale warto!

09.06.2025 12:48
xandon
😉
odpowiedz
xandon
51

U mnie też na razie wszystko w porządku, bo jeszcze nie kupiłem ;-)

09.06.2025 12:39
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Po 1,5 tygodniu od premiery Nightreign i po prawie 40h w grze - kilka dodatkowych luźnych refleksji. Moja pozytywna ocena NR wzrosła jeszcze od czasu recenzji, a im dalej w las i w miarę wyrobienia to coraz lepiej:-) Jestem zafascynowany tą formułą. Mam tylko bardzo poważną obawę czy po NR standardowe gry FS i podobne będą mi jeszcze dawały takiego kopa i satysfakcję ;-) Poniżej przemyślenia własne. Dodatkowo załączam bardzo ciekawe podsumowanie od znanego polskiego soulsowca - Demonidias (po ~50h, ps poleca swoim widzom również solo). Całościowo się z nim zgadzam co do tego wyjątkowego eksperymentu FS.

https://www.youtube.com/watch?v=eCiR7J5iZ9o

Co to jest dla mnie Nightreign?

To gra wiedzy o zarządzaniu czasem i zasobami na bazie ER.

Aha, i przy okazji jedni z najlepszych bossów od FS :-)

[CZAS w skali MIKRO]

Czas odgrywa w NR najważniejszą rolę. Gonimy ten czas nieustannie w trakcie wypraw szybkim sprintem. Jedynie w trakcie walk z bossami nocy czas się zatrzymuje i możemy sobie walczyć z takim bossem ile nam się podoba, ale już nawet jego przystawki trzeba pokonać w tempo. Każda sekunda w trakcie wyprawy jest ważna. Decyzję o podjęciu jakiejkolwiek walki czy wyczyszczenia obszaru podejmujemy na podstawie LV postaci i aktualnego builda vs trudność sytuacji vs spodziewany uzysk run. To nie tylko ryzyko-nagroda, ale nawet jak nie ma ryzyka, to czy się opłaci. Decyzje o przemieszczaniu po mapie podejmujemy podobnie - czy zdążymy i czy warto tak daleko biec, czy lepiej pofarmić mniej ale tu gdzie jesteśmy. Kalkulujemy i optymalizujemy trasę - ile uda nam się zrobić w danej strefie, potem ile jeszcze mając na plecach zaciskającą się pętlę nocy i w jakim kierunku ta strefa podąży. Na początku jest chaos i panika, potem zaczynamy to dobrze wyczuwać, a czasami nawet pojawia się niespodziewany luz. U mnie w pewnym momencie zaczęły występować momenty kiedy robiłem taki progres, że wydawało mi się, że już chyba czas na walkę z bossem nocy, a tu jeszcze cały czas strefy pozostał. Innymi słowy po pół dnia myślałem że już cały dzień minął a tu jeszcze kupa czasu :-) Miałem też taką fazę kiedy używałem sobie stopera na smartfonie aby kontrolować lepiej ile mi zostało czasu, to bardzo proste bo wiadomo dokładnie po ilu minutach pojawiają się kolejne fazy. Fajna pomoc i uważam, że twórcy mogliby wprowadzić jakiś mały zegarek na ekranie. Minimapa nie jest konieczna.

[CZAS w skali MAKRO]

Czas w przypadku tej gry jest też ważny w innym kontekście. Przechodzenie, progresowanie, kończenie standardowych gier zajmuje CZAS - dziesiątki czy nawet 100+h. Nawet kolejne swobodniejsze przejścia takiego Eldena z innym buildem to co najmniej kilka godzin. NR można przechodzić od do na zasadzie skończenia wszystkich bossów, questów postaci i dojścia do formalnego zakończenia w xx godzin. Ale ja patrzę na to zupełnie inaczej. Po wstępnym poznaniu całej obudowy gry - po prostu kolejne wyprawy, krótkie 45 min skondensowane i intensywne sesje pełnego Eldenowego doświadczenia E2E. Taki ER w pigułce. Od zera do bohatera i pokonania końcowego bossa. Intensywność sesji powoduje, że robię sobie teraz max 1-2 takie sesje dziennie, 45 min - 1,5h, i starczy, więcej nawet jest ciężko przy wymaganym pełnym skupieniu, co odpowiada kilkugodzinnemu zaangażowaniu w tradycyjnych grach. Robi się to kiedy najdzie ochota, zwykle na luzie, a przy okazji realizuje jakiś ogólniejszy plan na buildy, kolejnych bossów i postaci. Regularne sprinty a nie maraton. Najważniejsza jest stała niezobowiązująca przygoda z nieustannymi niespodziankami, a nie jakiś cel do zaliczenia, odhaczenia i zamknięcia. Trochę analogiczne pod tym konkretnym względem do moich ulubionych Monster Hunterów, gdzie wpadamy sobie od czasu do czasu na kolejne polowania na potwory. O to mi dokładnie chodziło jak myślałem o NR przed premierą.

[ZASOBY]

Buildy, bronie, relikwie, przedmioty, talizmany, pasywki. Musimy w trakcie każdej wyprawy sprawnie i dynamicznie zbudować sobie jak najlepszego builda wychodząc prawie od zera, od naszej postaci LV 1 z jej bronią początkową i odpowiednimi relikwiami. Najpierw wiedza, a potem losowość, niespodzianki i "prezenty" po drodze są najfajniejsze. Zaczynamy od dobrego poznania klasy, statystyk, skalowania i umiejętności. Potem ustawiamy relikwie. Te relikwie są niezliczone, szacun za kreatywność. Na początku wydawały mi się dość słabe, za bardzo sytuacyjne, często bezużyteczne. No dzisiaj i po patchu to jest zupełnie inaczej. Co tam się dzieje, masę ciekawych opcji aż się czasem człowiek gubi i nie wie z czego zrezygnować. Czasami jedna wylosowana relikwia zmienia zupełnie grę - mój ulubiony przykład to Umiejętność x 2 dla Żelaznego Oka to dosłownie dwukrotne usprawnienie tej postaci pod kątem defensywnym, szybkości walki i bezpieczeństwa na bossach. Broń to zawsze decyzja czy zostajemy przy początkowej, dodajemy jej przez relikwię wymagany element na danego night lorda i levelujemy do +2 czy wymieniamy w trakcie wyprawy na inną silniejszą. Zawsze coś tam ciekawego sypnie po drodze. Nie biegniemy przez godzinę po upatrzoną broń jak w Eldenie, ale musimy się dostosować dynamicznie do sytuacji w zależności co nam los ześle. W każdej wyprawie dobrze skończyć z 6 broniami mającymi pasywki pasujące do builda, które się jeszcze na siebie nakładają i wzmacniają. A jak walczę melee to zawsze lubię mieć na podorędziu jakiś łuk czy kuszę, bo nie wiadomo jaka konfiguracja bossów wyskoczy, a czasami nie mając już żyć i HP, można cierpliwie jakiegoś bossa z daleka wystrzelać. No i przedmioty zużywalne! Jest ich mniej niż w Eldenie, ale nikt już chyba nie powie, że są bezużyteczne. Jakie one są cenne - i ofensywne, i defensywne i utility. Razem do kupy relikwie, bronie, pasywki, losowane umiejętności, przedmioty zużywalne, a w multi jeszcze pewnie wymiana między graczami - cała logistyczna zabawa zarządzania do tip topowego builda na koniec. Albo zwykłe szczęście. Raz miałem zupełnie zwalony run i bardzo słabą postać a przed night lordem wylosował mi się jakiś z kapelusza wzięty wybuch mrozu na każdy zryw ?!? I poszło sprytnymi ucieczkami :-) Najważniejsze, że do niczego się nie przywiązujemy na śmierć i życie, bo w kolejnej wyprawie i tak będzie coś innego.

[PRZYSZŁOŚĆ]

Nightreign jest dla mnie wymarzonym dopełnieniem Eldena. Pod względem przedłużenia zabawy w tym uniwersum i w takim rytmie jak opisałem powyżej. Do tego nowi fenomenalni bossowie NR czyli FS-owy top zasługujący na osobną opowieść, rozwinięcia i wariacje bossów z ER, ikony z innych gier studia, fajne wariacje lokacyjne. Jestem na razie zafascynowany tą formułą i mam nadzieję, że FS będzie ją aktywnie rozwijać ponad zaplanowane już na ten rok DLC. Nowe bossy, nowe mapy, nowe anomalie terenowe, duo oczywiście dla multi. Choć dla mnie to co jest już w tej chwili to pełny pakiet i starczy na długo. Jest co robić. Solo jak na razie wydaje się dość dobrze zbalanasowane, ale jak będą lepsze pomysły to tym lepiej. Na już to bym dodał tylko jakiś dyskretny stoper na ekranie i poprawił lock-on, który potrafi szaleć na grupach przeciwników. Obecnie to nie wnioskowałbym nawet o tryb niedzielny z czasem wyprawy x 1,5 który mi się wcześniej marzył :-) Natomiast to co inne, w tym przyszłe gry FS mogłyby zaczerpnąć z Nightreign to już temat na osobny esej. Zacząłbym od jakiejś ludzkiej narracji zamiast lorowo-fabularnego hardcoru dla wytrwałych dziubaczy, dziennik i wspomnienia zamiast przedzierzgania się przez wiadomo co :-) No i stara prawda, że mniej znaczy czasem więcej...

=== THE END ===

08.06.2025 12:19
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Ach, jak przyjemnie po wstępnym zapoznaniu być już w tym rytmie max 1-2 niezobowiązujących wypraw dziennie, do kawki, udanych czy nie udanych, bez znaczenia i bez spinki. Czysty fun i zawsze ta miła niewiadoma co tam tym razem człowieka spotka po drodze. Sam gameplay czyli "wyprawa" ważniejsze od jakiegoś "celu" skończenia czy zaliczenia czegoś jak w innego typu standardowych grach. Choć z czasem powoli i tu się pewnie wszystko odhaczy. Szykuje się stały, spokojny rytuał na długie miesiące czy nawet lata, dokładnie jak chciałem. To tak wygląda teraz u mnie, niedzielnego obecnie Eldenowca, bo tymczasem w community:

https://www.youtube.com/watch?v=VbnvDd8JlLc

Skrót przejścia całej gry solo 8x8 każdy night lord inną klasą. Gracz pro w ER i trochę wypraw w NR już za pasem, ale boss końcowy robiony akurat tutaj po raz pierwszy, bez wcześniejszego doświadczenia. Zwykła gra, bez wyzwań i z różnymi błędami czy śmierciami, trochę spontaniczna, miejscami nawet nonszalancka.

Przy okazji słyszałem w innym miejscu, od bardziej standardowego gracza, że choć night lordowie byli z oczywistych względów projektowani z myślą o trio to paradoksalnie walka z nimi solo daje więcej funu, nie jako wyzwanie, ale tak po prostu jest przyjemniejsza. Ciekawe, że można mieć takie odczucia. Bez doświadczenia w trio nie wiem na ile to rzeczywiście prawda, ale zaciekawiło mnie z czego to wrażenia może wynikać. Podejrzewam, że trio oprócz oczywistych plusów i niewątpliwych przyjemności może mieć też pewne minusy typowe np. jak dla gry z summonami NPC i duchami w Eldenie - niekontrolowalne AI bossa, nagłe przełączania jego agresji między graczem i towarzyszami. Do tego możliwa relatywnie mniejsza korzyść w przypadku słabego towarzysza i konieczność pomagania mu w walce w stosunku do zwiększonego HP bossa w walce zespołowej. Może czasem utrudnienia w wykorzystaniu mechanik niektórych postaci (np. parowanie egzekutora czy długi ciężki ładowany najeźdźcy) czy zwłaszcza wyprowadzenie umiejętności klas kiedy boss nagle ucieknie na innego gracza i umiejętność idzie w powietrze. Aby nie pushować tak tego swojego solo to pytanie jak się wam bije głównych bossów w grupie - przyjemne to jest? Mi się akurat zupełnie nie spieszy do końca, ale zrobił ktoś może bossa końcowego w trio, wygląda na oko jak absolutnie kozacki FS-owy S tier :-)

08.06.2025 12:15
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Becoming "JOHN NIGHTREIGN"

https://www.youtube.com/watch?v=kGzuTXkmP60

Z opisu "Solo Mode zebrało na początku sporo krytyki. Wielu graczom wydaje się przytłaczające i zbyt trudne. Więc dziś pokażę wam, że Solo jest nie tylko możliwe i wykonalne, ale w rzeczywistości może być najbardziej interesującym i dającym najwięcej funu sposobem grania w NR." To jeden z wielu materiałów edukacyjnych do SOLO dla prawie każdego. Jedynym wymaganiem wstępnym jest znajomość najbardziej podstawowych założeń gry, najlepiej kilka wstępnych prób własnych, i angielskiego. Tutorial na bazie 2 wypraw z pokonaniem night lordów:

1. Gameplay weterana - przed patchem, Level 15, czyste przejście, bez śmierci

2. Gameplay standardowy - po patchu, Level 12, "brudne" przejście, ze stratami czasu, z głupimi błędami, z wielokrotnymi śmierciami, z bardziej pasywną grą, unikanie trudniejszych bossów, + w bonusie 1-sza w życiu walka z Tancerką z DS3 (zawodnik nie grał nigdy w DS3).

Dla uniknięcia wątpliwości, moje wyprawy są jeszcze gorsze od [2] :-)

07.06.2025 18:19
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Jeden ciekawy film z dwoma oddzielnymi rankingami postaci: dla solo i dla trio. Porządny komentarz i fragmenty walk z night lordami w tle. W NR nie ma złych klas i każda może być z powodzeniem zastosowana dla całego kontentu gry, każdego bossa i przeciwnika, zarówno w solo jak i trio. Ale niektóre są łatwiejsze od innych w zależności od trybu i sytuacji. Ciekawe są te różnice rankingów pomiędzy trybami gry i jeszcze w zależności kto robi ranking - tu pamiętam m.in. niedawny świetny artykuł GOL na ten temat gdzie podano jedno zestawienie dla obu trybów. Kilka ciekawostek. GOL dał dwie zdecydowane klasy w S tier: Wilczana i Najeźdźcę. Tu Najeźdźca jest dopiero nr 5 w solo i nr 8 w trio - podobno za bardzo przeszkadza innym graczom grubasek jeden :-) A w moim prywatnym rankingu Najeźdźca wskoczył na nr 1, choć na początku go unikałem. Wilczan czyli Jacek of all Trejds to nr 1-2 solo i solidny średniak w trio. Jak to mówią nigdy nie ma złego runu, niczego mu nie brakuje, ale w niczym się wyjątkowo nie wybija :-) Żelazne Oko to najsilniejsza klasa zarówno dla solo (tu ex aequo z Wilczanem) jak i trio, a wg GOL to A tier, u mnie nr 2-3. Rekluza we wszystkich rankingach na szarym końcu w solo a bardzo silna, przydatna i niesamowita wręcz zawodniczka w zespole.

https://www.youtube.com/watch?v=I2WLoVift9s

Przy okazji oglądania tego filmu dowiedziałem się, że w solo przeciwnicy mają nie tylko mniej HP co jest oczywiste, ale mają też mniejszy poise, dlatego tak łatwo ich przełamywać. Nie jestem tego w stanie porównać, ale rzeczywiście takim Najeźdźcą przełamywanie przeciwników idzie w solo dość maszynowo. To kolejna mała słodka tajemnica tego trybu :-)

Z kolei mój obecny ranking przedstawia się jak poniżej. Spróbowałem na początku treningowo wszystkie 8 klas, ale grałem do tej pory tylko czterema, które mi najbardziej podeszły, reszty chcę się nauczyć po kolei i z czasem. Stąd:

1. Najeźdźca

2-3. Wilczan i Żelazne Oko

4. Zjawa

Moim ulubionym stylem walki w soulslike są ciężkie bronie siłowe, ale jak zacząłem tu Najeźdźcą to się na początku odbiłem. Nie zaufałem swojemu doświadczeniu i się przez jakiś czas błąkałem po pozostałych klasach. Potem jak wróciłem do Najeźdźcy ale z większą wiedzą o grze, to się okazała znowu moja bajka. Nie ma tak spektakularnych umiejętności jak inne klasy i ma potwornie wolny ładowany ciężki atak na początkowej broni. Ale sama broń kozacka - bardzo mi pasuje, zostawiam sobie najczęściej i leveluję ją do samego końca, wali konkretnie, no i ataki z wyskoku przełamują wszystko co się spotka na swojej drodze. Do tego w każdej wyprawie zawsze sporo dobrego wpada jeszcze do arsenału. Wilczan to strefa komfortu, dobry do wszystkiego i ze wszystkim, ale w niczym nie doskonały. Żelazne Oko to dystansowe miodzio na trudne sytuacje, świetnie się tym gra, dynamicznie, bezpiecznie, ma cudowne umiejętności. Zatyka się trochę na przeciwnikach z tarczami. Ale umiejętność znaku / oznaczania, która jest jednocześnie ucieczką w podbramkowych sytuacjach, a jeszcze z relikwią, która daje umiejętność x 2 na jedno ładowanie - to tylko szus, pach, pach, szus, pach, pach. Zjawę bardzo lubię jako postać, umiejętności i jej wyjściową broń. Chętnie korzystałem z niej na początku do nauki gry - mapy, cyklu, mechanik. Dobrze sobie radzi ze wsparciem "rodziny" i wskrzeszonymi na swoją stronę przeciwnikami przy rozwalaniu mniejszych i średnich grup wroga, mniejszych bossów, ale trudna w użyciu przy dużych i dynamicznych bossach.

Tak czy inaczej należy pochwalić twórców za fajną różnorodność klas, ich stylów i umiejętności. Żadna nie przeważa za bardzo nad innymi jako oczywisty wybór OP, za którym idzie 80% graczy a ignoruje pozostałe. Każda dobra na swój sposób.

07.06.2025 18:08
xandon
😉
xandon
51

Frustracja i presja czasu to znajome odczucia na początku jak nie masz jeszcze wiedzy, nie czujesz cyklu, mapy, czasu, nie znasz standardowych klocków i ich topografii, mechanik itp. Sporo rzeczy trzeba zgrać, ale jak wypracujesz etapy levelowania, co i ile robić czy nie robić na jakim etapie, z czym i kiedy walczyć / nie walczyć, to się robi przyjemnie i to co powinno być. Frustracja mija dość szybko jak się wie co i jak. Silna presja czasu mija trochę później a tak naprawdę nigdy do końca, no niestety na tym trochę ta gra polega, choć osobiście nie miałbym absolutnie nic przeciwko T x 1,5 na jakąś herbatkę w trakcie ;-) Nie namawiam absolutnie do solo, ale tak tylko piszę, gdybyś chciał potrenować egzekutora czy grę przed zabawą ze znajomymi. Najpierw Day 1, potem Day 2, a potem to już z górki. Najtrudniejsze z całej gry są bossy pierwszej nocy na pierwszym night lordzie, czyli sam początek. Reszta pokuś ;-) Powodzenia!

07.06.2025 00:14
xandon
xandon
51

Kiszakz_Hehdurak

Czytaj chłopie ze zrozumieniem, bo wyjątkowo oporny ten twój garnek na głowie. Jeszcze raz prostymi słowami - pojęcia nie masz o grach, pojęcia nie masz o ludziach, chodzisz zakompleksiony po forum za innymi graczami ze swoimi marnymi wysrywami wyobrażając sobie, że jesteś godlike. A jesteś zwykłym małym trollem. Idź sobie podyskutuj pod Avowed czy tam innymi średnimi kotletami, które lubisz a nie zawracaj głowy pod grami jak Nightreign czy wcześniej Starfield, które nie są dla ciebie. A jak wrócisz już fizycznie i mentalnie do tej swojej piwniczki to przeprowadź dialog wewnętrzny z "xandonem", którego wyhodowałeś w swojej głowie. Może coś takiego przykładowego pomoże, piszę obrazkowo jak do dziecka bo inaczej nie dociera:

Jak ten mój wyimaginowany i uwielbiany "xandon" może być uzależnionym od gier, skoro niedawno mu wyrzucałem, że nie gra w żadne gry a tylko w te kilka wybranych. A co tam było z tą belką w oku? Aha, on zna te kilka marnych gier i jest uzależniony, a ja znam przecież wszystkie gry na wylot i nie jestem uzależniony. On pisze o kilku grach, które lubi i to jest złe, a ja piszę zawsze o wszystkich grach, nawet o tych których nie cierpię i nie są dla mnie, i to jest dobre. Jak ten "xandon" może się tak bawić grami a myśleć, że ludzie traktują gry jak serious business, a to ja przecież ścigam wszystkich po całym forum za opinie różne od swoich zupełnie jakbym nie traktował gier jak czystej zabawy. Czyżbym znowu projektował na tego "xandona" swoje własne problemy? Nie, nie, to nie może być prawda. Ja muszę tego "xandona" korygować, to moja misja życiowa. A może lepiej zatrudnić się w cenzurze, albo jako korektor tekstów w GOLu, albo lepiej - od razu jako jakiś asystent w prokuraturze. Myślących inaczej trzeba korygować, bo oni popełniają takie straszne myślozbrodnie.

Jak tam Kaszakz, jesteś intelektualnie zdolny do takiej samorefleksji? Postaraj się, bo jak to rozstrzygniesz sam ze sobą w tej swojej piwniczce to przestaniesz zawracać dvpę innym. Aha, i koniecznie pozdrów ode mnie tego wyimaginowanego "xandona" , którego wyhodowałeś w swojej zakutej głowie. No i koryguj, koryguj, niezła kariera, ale z wyrazami współczucia..

06.06.2025 23:14
xandon
xandon
51

Minas Morgul,

Gratulacje dobrej decyzji i powodzenia w boju! Sorki za zaśmiecanie wątku pod Twoim wpisem tą nieciekawą dyskusją. Najlepiej nie czytaj i nie odbieraj, że namawiam tu na solo, bo wyraźnie zasygnalizowałeś na wstępie jak się chcesz bawić.

Starzy bossowie z ER są często trochę urozmaiceni w stosunku do Eldena. Najciekawsi są nowi bossowie końcowi. A postaci to jedna z najlepszych rzeczy w tej grze. Ciekawy jestem która ci podejdzie, bo tu każda jest inna ale skuteczna na swój sposób. Są już najróżniejsze rankingi klas, oddzielnie na multi, oddzielnie na solo bo w tym trybie też można przejść grę każdą klasą choć niektórymi łatwiej :-) Nawet GOL zrobił ostatnio taki naprawdę bardzo ciekawy, praktyczny i merytoryczny ranking z właściwościami, silnymi i słabymi stronami każdej postaci... No i tak gra wygląda naprawdę ładnie.

06.06.2025 22:59
xandon
xandon
51

Kiszakz_Hehdurak

Biegasz znowu merdając ogonkiem pod grami, które nie są dla ciebie, w które nie grałeś i o których nie masz pojęcia. A się wypowiadasz jak "wyrocznia " i w imieniu jakiejś tam grupy graczy. Kogo to obchodzi? Na pewno nie tych co sami grają. Przypominam setny raz, że gry są opcjonalne, a zwłaszcza taka gra jak NR, a zwłaszcza taki tryb w tej grze jak solo. Nie musisz się wypowiadać co do gier i sposobów grania, które są opcjonalne, nie dla ciebie i których nie rozumiesz. Świat to przeżyje. Jak ci tam niedawno gdzieś powiedziano co większość graczy sądzi o Avowed to się mało nie posikałeś płacząc i pisząc ckliwe elaboraty jak tak można, bo ty tą gierkę przecież lubisz i nie cierpisz jak ci ktoś mówi, że jest wyjątkowo średnia. Śmieszne, prawda. Jak ktoś się może wypowiadać niepochlebnie o takiej fajnej gierce. Tylko ty możesz wyrokować co dobre a co złe. A przypominam też co tam ostatnio wypultałeś przy okazji NR:

Plusem jest to ze gra jest targetowana 150% w "git gud" community, wiec moze troche przewietrzy atmosfere dyskursu wokol Soulsow/Eldena/Bloodborne i odciagnie w/w.

Pomyliłeś się o 150% z tym git gud, no cóż, jak zwykle. No i jak tam przewietrzyła się atmosfera dyskursu? Tak, dopóki się nie pojawiłeś. Bo w drugą stronę ciebie jakoś nie przewietrzyło. Chciałbyś odciągnąć jednych od swojego dyskursu a sam się wciąłeś dla odmiany w dyskurs o grze nie dla siebie. I tą hipokryzję połączoną z brakiem samorefleksji i zwykłym chamstwem widać u ciebie na każdym kroku, z wyjątkiem krótkich chwil kiedy cię ktoś walnie w łeb i wytknie biało na czarnym, to wtedy zaczynasz się przez chwilę pilnować i jakoś zachowywać. To dobrze, próbuj dalej i chwytaj te rzadkie momenty kultury i przyzwoitości, bo może za stary już jesteś na jakieś większe ogarnięcie i dobre wychowanie. Kolejna rada z mojej strony - jak pouczasz innych, to zawsze zastanów się czy nie możesz tego odnieść do siebie samego. Zapewniam, że w 95% możesz. Znasz znane powiedzenie "Czemu to widzisz drzazgę w oku swego brata, a belki we własnym oku nie dostrzegasz?" No właśnie, a mi zawracasz tylko niepotrzebnie głowę.

W Nightreign oczywiście, że się świetnie gra solo. I to na niskim poziomie casual+, czyli nawet moim, bez dziesiątek godzin. Nie ma co wypierać rzeczywistości. Ale nie ma też wstydu przyznać się do błędu w ocenie jak dojrzejesz, bo to nowa formuła i nie ma mądrych, zanim ktoś nie sprawdzi i się nie przekona. Pamiętaj, że liczą się sprawdzone fakty, nie bajki. Dziś tak naprawdę to bardzo proste, wystarczy rzut oka na yt i masę edukacyjnych przykładów takich przejść. A tu akurat wystarczy jeden przykład vs 1000 jęczących, aby pokazać jak jest naprawdę. Może zachęcony taką ignorancją zrobię jakiś mały edukacyjny cykl wpisów o szczegółach takiego stylu gry solo, zobaczymy. Przytoczyłem już wystarczająco dużo konkretnych szczegółów, ale rozumiem że nie dociera lub syndrom wyparcia. Co do tradycyjnych wycieczek osobistych to rzygać się chce jak człowiek czyta te twoje żałosne wypociny. Nie tylko pojęcia nie masz o grach a się wypowiadasz, ale o innych ludziach też pojęcia nie masz, a wydaje ci się że wiesz wszystko o wszystkim, cedzisz te swoje farmazony, publicznie oczerniasz i projektujesz na innych jakieś tam swoje ukryte kompleksy. Słabe. Niskie. Obrzydliwe. Bez gustu. Na mnie nie działa a sobie wystawiasz bardzo słabe świadectwo. Może takie ścieko-słówko-"solówki" się tam gdzieś podobają wśród 95% tej twojej bańki smarkaczy, ale zachęcam do levelowania w górę.

06.06.2025 19:58
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Poczekajcie na pełną wersję recenzji

Jak najbardziej, nie pali się, przydałoby się dobrze sprawdzić. Jak mogę wtrącić małą prywatę, pewnie to ujmiecie, ale dwie sprawy. Czas pracy na baterii słyszałem, że tylko 2-5h? I czy to prawda, że ma fabrycznie nałożoną jakąś warstwę ochronną na ekran - byłoby super.

Miałem już kupować, ale się na razie wstrzymałem. Odbiór z tego co widziałem na razie spokojny, tak to ujmijmy, aby nie powiedzieć mieszany. Dla mnie to nie rewolucja ale solidna ewolucja w kierunku bardziej premium pod kątem wykonania i HW. Estetyczne cacko. Jedynie ideał designerski XBOXów może tu konkurować :-) To dobrze. Ciężko było zrywać z dobrą passą Switcha w kierunku jakiegoś zupełnie innego eksperymentu. A tu mi na oko wszystko pasuje. Z tą tylną nóżką to nie ma co przesadzać. Zobaczmy na PS5 slim, gdzie trzeba wtykać ręcznie jakieś przezroczyste wykałaczki aby to postawić na boku, a nawet do pionu to trzeba dokupić oddzielnie podstawkę i nie wiem jak ludzie to spokojnie łyknęli. Tylko te funkcje social w S2 mnie zupełnie nie interesują, a funkcja myszki to jak wół do karety, obstawiam, że się nie przyjmie. Bo Switch 2 to nie PC. Póki co na Switchu jeszcze spora kupka do ogrania, konsolka sprawuje się wyśmienicie, więc nie ma presji. Ale na S2 się z pewnością przesiądę, recenzję chętnie przeczytam. Na ten moment martwię się głównie tą baterią. Pamiętam premierowy Switch miał 2,5 - 6h i nieliczne gry, które ogrywałem w handheldzie potrafiły szybko tą baterię dojechać w jakieś 3h, to wyczuwalnie mało. Rewizja, którą teraz używam jest już zancznie lepsza. A Switch 2 oznaczałby regres pod tym kątem?

06.06.2025 19:12
xandon
👍
xandon
51

Nie dziwią te reakcje do solo w NR. Tak samo było na początku z Eldenem, który był "całkowicie niezbalansowanym wypadkiem przy pracy studia FS", miał za trudnych bossów o chorych i zbyt szybkich movesetach zaprojektowanych ewidentnie pod grę z summonami, ale w efekcie za łatwych na summony a za trudnych na solo. Dokładnie tak było zanim się ludzie nie nauczyli jak grać. Tak też było na początku z Shadow of the Erdtree, gdzie FS "przesadziło z trudnością i chorymi AoE" większości bossów. Zanim się ludzie nie nauczyli jak grać, np. że trzeba sobie odpowiednio dokładnie przebiec świat, pozbierać błogosławieństwa i wbić właściwy typ levela, aby nie było masochizmu tylko zwykła FS-owa normalka. A o PCR to już nawet nie ma co wspominać. Jaki to był masochistyczny, przegięty i tanio wyklepany na ostatnią chwilę i bez pomysłu boss. Zanim się ludzie nie nauczyli jak z nim walczyć. Tak jest widać i teraz z solo do Nightreign. Narzekania i pseudo wyobrażenia zanim się ludzie nie nauczą jak grać. Ci co będą oczywiście chcieli się tak bawić, bo to wymaga standardowego FS-owego wysiłku, niczego więcej niż przy innych grach studia, tylko trochę inaczej. Ani nie trzeba nadludzkich zdolności, ani specjalnego refleksu, ani 100 godzin ćwiczeń, ani niezdrowego GIT GUD. Po prostu wiedzy, wykorzystania formuły gry, otrzaskania się z nią i kilku prób. Wszyscy twórcy kontentu, których widziałem do tej pory to po grze w multi zrobili też spokojnie solo, bez specjalnych trudności i pokazali edukacyjnie takie przejścia, często właśnie w odpowiedzi na powszechne jęczenia swoich widzów. Wystarczy rzucić okiem na yt, tam jest już cała masa przejść i poradników do solo. To jest normalny tryb gry, nie zbliża się nawet do wyzwań znanych z Eldena. Są też już oczywiście przejścia solo LV1 do Nightreign, ale nie o tym mowa.

Jeżeli chodzi o mnie - to standardowo podaję to czego sam doświadczyłem, czyli fakty sprawdzone na własnej skórze i prawie przepis jak to osiągnąć. Ale nie twierdzę, że solo to najlepszy sposób na NR, bo wiadomo do czego on jest w pierwszej kolejności stworzony. Sam nie miałem od początku specjalnego parcia na tą grę. Zakładałem, że jej raczej nie kupię albo jako fan Eldena i przeciwnik multi kupię z ciekawości tylko po to, aby rzucić okiem na strukturę gry, formułę rozgrywki, świat i klasy, i bez żalu odłożyć na wirtualną półkę. Ale wypowiedzi twórców, recenzja GOL i ciekawe edukacyjne przykłady przebiegów solo na yt zachęciły mnie do takiej właśnie zabawy. Do patcha było ciężko, a po patchu normalnie. Dla mnie solo w NR okazało się na dziś zupełnie przyjemną, choć nietypową grą, żaden masochizm. Takiej trochę oczekiwałem. Na mój licznik w Eldenie to zdecydowanie wolę sobie pykać kolejne szybkie, dynamiczne wyprawy w NR niż jakieś przejścia w Eldenie. Jak wyglądają takie kolejne przejścia w Eldenie? Zamyślasz build, w prepie ganiasz przez godzinę po świecie zebrać znane elementy builda - bronie, talizmany itp. w znane na wylot miejsca, potem gonisz przez godzinę przez ten świat od bossa do bossa. W Nightreign masz to skondensowane do 40 min, wybierasz klasę i bossa końcowego, ale nigdy nie wiesz na 100% co cię spotka po drodze czy co wylosujesz i musisz się dynamicznie dostosować. Fajne. Fajnie jak się uda spiąć cały build na tip top i przelecieć spokojnie. Ale fajnie też jak masz już niby spieprzony run, dolatujesz niedostatecznie nieprzygotowany do końca a tu wyskakuje z losowania po drugim bossie nocy jakaś burza mrozu pod każdym zrywem i niemal samą ucieczką zrywami przed bossem końcowym go zabijasz :-))) Nie jestem wcale wymiataczem. Ale wiem już jak ogarniać sprawnie mapy, wybrane przez siebie klasy, buildy, co robić a czego nie robić każdego dnia wyprawy. O tym bardzo skrótowo napisałem. Nie wspomniałem o wszystkim, czyli o wszystkich dobrych praktykach, których jest tu całkiem sporo. Na przykład, że nie walczę w ogóle z field bossami czy nie zaglądam do zamku pierwszego dnia bo to bez sensu, za trudne, a w najlepszym wypadku strata cennego czasu, z kolei skupiam się na tym dnia drugiego kiedy to samo staje się dużo szybsze i dużo łatwiejsze, a na trudniejsze bossy nie-nocy jest pora dopiero w trakcie ostatniej strefy. Dzięki temu mam normalne walki z przeciwnikami, masę run i sprawne levelowanie. Nie wiem co tam jest wtedy takiego trudnego solo w stosunku do innych gier. Jest po prostu inna formuła, i sporo takich praktyk zarządzania czasem i progresem, które trzeba poznać, bo stanowią o różnicy między męką a przyjemnością. Ale nie mam zrobionych jeszcze wszystkich night lordów, może np. końcowemu nie dam rady sam.

A na to wszystko standardowo przybiega tu koleś, który od samej zapowiedzi gry jest anty-Nightreign, już wtedy wieścił upadek FS bo tak się firma stacza przez takie pomysły. Ciężko sobie wyobrazić aby w takiej sytuacji kupował i grał w przedmiot swojej antypatii, tym bardziej aby się "katował" solo, a już na pewno aby zrobił wystarczająco wypraw, aby ten tryb sprawdzić i poznać. To by było bardzo dziwne. Jestem od początku przeciwny tej grze, ale kupiłem, zagrałem, do tego poznałem solo i powiem jak jest w temacie. To faktycznie prawdziwy masochizm, ale powtarzający się w tym akurat przypadku. Raczej naczytał się znowu gdzieś na forach w swojej bańce i raczy jakimiś hasłami nie opartymi na własnym doświadczeniu a wskazującym na brak znajomości gry i otrzaskania w omawianym trybie. To jeszcze byłoby do zignorowania. Ale po co zaczyna swój wątpliwej jakości i oparty na niskich pobudkach wywód od obrażania innych. Tych takich owakich co to niszowi spoceni 1% zagubieni coś tam coś tam... Tak, tak, tak... Bla, bla, bla...

Zdzichsiou, dla uniknięcia wszelkich wątpliwości, choć się też nie zgadzamy (ale kulturalnie) to nie piję absolutnie do ciebie.

06.06.2025 16:46
xandon
😉
odpowiedz
xandon
51

No, jak ten Geoff potrafi zaskoczyć... Tradycją tego i innych eventów stały się już obowiązkowe i niespodziewane zapowiedzi nowych gier z fabryki FromSoftware. Po SotE, ER Tarnished Ed., Nightreign, Duskbloods spodziewam się jakiegoś nowego spin-offa Sekiro w formie multi rogalika z synchronicznym parowaniem przez 3 graczy ;-) Z Nightreign im wyszło to pewnie pójdą za ciosem :-)) Ewentualnie plan min z DLC do Nightreign.

06.06.2025 15:50
xandon
xandon
51

Rozumiem irytację jeżeli próbowałeś solo, bo też tak miałem na początku i nie sugeruję, aby każdy grał solo. Ale dokładnie tak, jeżeli chodzi o moje odczucia to patch + nabyta wiedza jak grać + podpatrzenie jak to robią inni zmieniły zdecydowanie postrzeganie tego trybu dla mnie. Nie opieram tego zdania wyłącznie na własnych doświadczeniach - patrz wyjaśnienie od samych twórców, recenzja GOLa i dziesiątki przykładów graczy na yt, którzy to doskonale demonstrują. Nie mam pretensji, że komuś taki tryb nie siadł, to wręcz spodziewane, chodzi mi tylko o to, że Twoje stanowcze stwierdzenie co do solo jest zwyczajnie nieprawdziwe.

Patch dodał możliwość jednokrotnego zrespienia po śmierci i zwiększył ilość zdobywanych run. Wow, normalnie zupełnie inna gra.

No właśnie, implikacje są znaczące. Jak napisałem wcześniej. Masz +1 zrespienie standardowo, nic nie musisz robić. To cię chroni przed jakimś przypadkowym błędem na bossie. Na pośrednich bossach nocy to się od razu przydaje. Plus możesz kupić 2 zrespienia za runy - w świecie i przed areną bossa końcowego. A możesz je łatwiej kupić bo masz więcej run, mi teraz jakoś nigdy nie brakuje jak zawitam do kupca. To razem 3 zrespienia na bossa końcowego jak sobie zachowasz, tyle mam zawsze standardowo. A jak grasz Wylderem to jeszcze masz +1 ochronkę przed śmiercią w walce, czyli 4. Dodatkowe runy powodują kilka rzeczy - szybsze levelowanie, znaczy szybsze progresowanie, znaczy w efekcie szybsze walki, znaczy w efekcie jeszcze więcej run i lepiej zbalansowana gra i łatwiejsze zakupy koniecznych itemków od kupców. Różnica jest znacząca jak się grało sporo solo przed patchem a potem masz nagle tyle dobrego, przestaje ci uwierać to i tamto. To dobra reakcja i decyzja balansowa ze strony twórców imo, u mnie przeważyło szalę przyjemności.

Szczegół że bossowie są zaprojektowani pod rozgrywkę z trzema graczami - skaczą po całej arenie, naparzają ataki obszarowe i mają dużo HP. No ale możesz się zrespić, więc gra się super

No gra się super, co mogę powiedzieć innego jak mi się tak gra. Nie chodzi o same respy. Wspomniałem powyżej o jeszcze ważniejszej rzeczy - przygotowanie do bossa. Na bossów każdej nocy musisz być na określonych poziomach własnym i broni + dobrze zaopatrzony. Na bossa końcowego musisz zdobyć Level ~12 w trakcie całej wyprawy + broń podbitą do epickiej lub wymieniona na epicką + najważniejsze zastosować właściwy element na bossa (gra podaje dokładnie jakim elementem należy bić każdego night lorda np. święte obrażenia na Gladiusa, więc musisz to sobie założyć na broń lub wymienić na świętą) + dopiero na koniec 3 śmierci w trakcie walki. Jak masz to wszystko to jest normalna walka z normalnym HP. Im mniej z tych warunków masz spełnionych tym gorzej dla ciebie. Jak masz Level 10 + słabą broń(podstawową lub +1) + brak wskazanego elementu to jak napisałem wcześniej - jest mały koszmarek a HP bossa wydaje się nieskończone. Ten masochizm wynika wtedy z winy słabo przygotowanego gracza. Jak walczysz z przykładowym Gladiusem bez świętych obrażeń to się będziesz męczył dość długo, a jak ze świętymi obrażeniami jak wskazuje gra to szybko zbijasz mu HP i stagerujesz co chwilę. Poza tym masz rację - bossowie są zaprojektowani doskonale na 3 graczy, ale dobrze też przeskalowani na solo, nie wnikam w kolejność projektowania twórców, na logikę musieli mieć w głowie ścieżkę solo od samego początku. Masz takie przypadki night lordów jak ten pierwszy Gladius, który jest chyba najgorszy dla solo jak się rozdziela na 3, ale też go można bez problemu pokonać tylko obsłużyć tą fazę bardziej defensywnie bez zbędnego ryzyka. A jacyś tam bossowie w świecie czy bossowie nocy, którzy składają się z kilku przeciwników pod 3 graczy to w solo są mniej agresywni, typowo tylko jeden cię w danej chwili atakuje, a pozostali chodzą sobie spokojnie dopóki się nie zbliżysz do innego i się nie przełączą.

Masz dobry tutorial na początek

No masz, jak nie masz, dobrze tłumaczy podstawy. Potem kompendium, własna głowa i nauka, a i jeszcze zapomniałem dodać tą salkę treningową w hubie, gdzie możesz sobie przećwiczyć wszystkie klasy, mechaniki, umiejętności, bronie i relikwie :-)

06.06.2025 09:19
xandon
xandon
51

Solo nawet nie masz co próbować, to niegrywalna gra samemu.

Pozwolę się nie zgodzić z kolegą :-) Nie tylko grywalna SOLO, ale całkowicie równoprawna i bardzo przyjemna po zdobyciu podstawowej wiedzy i doświadczenia o grze i rozgrywce. Od premiery gram wyłącznie samemu i jestem obecnie całkowicie uzależniony :-) O ile przed patchem gra solo była rzeczywiście dość brutalna choć absolutnie możliwa, głównie przez "jedna śmierć na bossie kończyła wszystko", to teraz jest zupełnie inaczej. Jest przestrzeń na przypadkowe błędy na bossach i zbieramy sporo więcej run co pozwala się szybciej wylevelować i do tego pozwala na zakup dodatkowych itemków do autowskrzeszania - przez co na bossie końcowym (night lordy) możesz bez problemu zaliczyć 3 śmierci i samemu powstać z powrotem do walki. Dodatkowo przeciwnicy w solo są przeskalowani na jednego gracza a w przypadku grup czy bossów składających się z kilku przeciwników w solo tylko jeden jest w danym momencie agresywny, reszta sobie chodzi i cię nie nęka, więc wybijasz je jeden po drugim 1:1.

Ogólnie, jak pisałem wcześniej wszystko tu polega na wiedzy i przygotowaniu. Jeżeli robisz co należy czyli tak jak zaplanowali twórcy, znaczy m.in. dobierzesz i poznasz dobrze klasę która ci najbardziej leży, umiejętnie obudujesz ją buildem w trakcie runu, obsłużysz kompetentnie mapę, wylevelujesz postać do ~min 10-12-15/15, wylevelujesz broń do epickiej (nie musi być legendarna) i zapewnisz sobie właściwy element na bossa końcowego (to jest najważniejsze) to w solo czy nie w solo masz na koniec spoko walkę. Jak tego nie zrobisz to masz na koniec jakiś koszmar, bo nawet jak dojdziesz do D3 to wydaje się, że night lord ma nieskończony pasek HP, nie zadajesz mu wystarczających obrażeń a sam giniesz dość szybko.

Przed patchem trochę z zazdrością spoglądałem na zapisy przebiegów w zgranych trójkach, bo to jest oczywiście priorytetowy tryb rozgrywki. Wygląda to bardzo ciekawie i przyjemnie, biegają ci ludzie, wszystko szybko rozwalają, czasem wygląda to jak unga bunga, grupowa nawalanka, podejrzewam że skill jest trochę mniej ważny, a jak się zdarzy świadoma współpraca i synergie drużyny, czyli jak ludzie wiedzą co robią, to jest na pewno całkowicie nowy ekscytujący wymiar zabawy. Przebiegi z nietrafionymi randomami możesz sobie pewnie wykorzystać do własnych eksperymentów poznawczych na boku, nie musisz się za każdym razem nastawiać na pokonanie bossa końcowego. Tryb dla dwóch graczy został już zapowiedziany. Równoprawność trybu solo została potwierdzona przez samych twórców przed premierą, zachęcająco opisana nawet w recenzji GOLa oraz świetne pokazana na yt już w pierwszych dniach przez graczy typu Youwy - głównie dzięki temu zdecydowałem się na zakup tej gry i absolutnie nie żałuję, bo jestem w tej chwili dość od niej uzależniony. Genialny poziom złożoności rozgrywki już w solo, więc braku wymiaru synergii zespołowej aż tak nie odczuwam. Nie potrzebuję aby mnie ktoś wskrzeszał, sam nie muszę nikogo wskrzeszać, odczytywać intencji innych czy przekazywać swoich intencji, gonić za innymi czyli są jakieś plusy :-))

Na koniec, choć samemu nie grałem w multi i z randomami a tylko widziałem kilka takich rozgrywek, to jedna myśl, która może być przydatna na początku przygody, znaczy przy nauce gry. W Nightreign musisz poznać dość sporo o samej rozgrywce, aby dobrze grać. Przy tym Soulsy czy ER, gdzie idziesz po prostu przed siebie i machasz do skutku bronią taką czy inną, to dziecinnie prosta zabawa ;-) ;-) Więc chodzi o naukę. Masz dobry tutorial na początek. Masz bardzo dobre kompendium wiedzy w samej grze. Masz teraz materiały na yt. Ale przez pierwsze wyprawy poznajesz to w praniu, wykuwasz efektywne schematy, kalkulujesz sobie, eksperymentujesz. Pojęcia nie mam jak to się odbywa w grupie 3 randomów, pewnie trochę frustracji jest nieuniknionej. Chodzi mi o to, że na samym początku poznanie podstawowych mechanizmów gry poprzez solo może być dobrą opcją. Bez założenia, że musisz skończyć całą sesję. Ale poznasz na spokojnie bez stresu mapę i podstawowe mechaniki gry. Za każdym razem skupiasz się na jakimś innym aspekcie - raz mapa, raz poszczególne klocki na mapie, klasy i ich umiejętności - co ci leży, relikwie, bronie, potrzebne ilości run co z czego warto / nie warto, kupcy, przedmioty, levele na dany etap itp. itd. Potem ogarnięty wchodzisz w multi, albo dalej próbujesz sobie solo skończyć Day 1, potem Day 2, potem podejście do Day 3. Metoda małymi kroczkami. Ja jestem wolno myślący więc tak mi łatwiej od rzucenia w wir z innymi graczami :-) Po prostu taka opcja, nie twierdzę oczywiście, że trzeba czy warto próbować solo, ale tylko tyle że jest to równoprawna rozgrywka.

Powodzenia w zabawie :-)

04.06.2025 20:15
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Bardzo fajny, merytoryczny artykuł! Zasadniczo zgadzam się z takim rankingiem i szczegółami. Ogólnie jestem pod wrażeniem jak te klasy zostały zrealizowane, jak są znacząco różne między sobą, że wprowadzają świeżość do typowych schematów z gier FS i tak naprawdę wszystkie mają zastosowanie. Jedne są bardziej uniwersalne od innych, ale na każdej można zbudować przejście trochę łatwiej lub trudniej. I jeszcze matchupy z różnymi bossami. Dla mnie osobiście Wilczan to strefa komfortu, Żelazne Oko jest bardzo wygodne a bardzo lubię sobie grać Zjawą, pomimo jej "ulotności" ;-) Kiedyś muszę lepiej ogarnąć Rekluzę. W uzupełnieniu załączam ciekawy materiał od VaatiVidya, który pokazał różne fajne, ukryte, nieoczywiste a praktyczne mechaniki każdej klasy oraz ich zastosowania.

https://www.youtube.com/watch?v=usiqXwQDrnY

03.06.2025 21:51
xandon
xandon
51

Nie wiem czy jeszcze grasz, ale na wszelki wypadek dodam od siebie dwa grosze. Ja po takim czasie gry jak Twój około 6h to chciałem tą grę ze 3 razy wywalić. Raz, że tempo wydawało mi się wtedy za szybkie, więcej stresu niż przyjemności i wszystko to co piszesz o bieganiu po mapie. Dwa, że solo było wtedy brutalne i mało wybaczające. Nawet taka pierdoła jak domyślne ustawienie zrywu i szybkiego biegu pod L3 na padzie. Ponieważ szybki bieg to najważniejsza i najczęstsza czynność to gdyby nie udało mi się tego jakoś przestawić to by mnie grał tylko przez to. Strasznie mnie wkurza L3, a nie jest łatwo tego przemapować bo nie ma innych wolnych miejsc, więc trzeba było przerotować leczenie i zmianę broni w lewej ręce. Podłożenie szybkiego biegu na X było największym game changerem jak dla mnie i pozwoliło dalej grać :-)) I parę innych spraw. Pewnie bym dziś już nie grał gdym nie zobaczył na yt przebiegów solo od Youwy i wtedy wiedziałem już, że to jak zwykle kwestia wiedzy i doświadczenia, no i chciałem to robić jak on, ze spokojem i na luzie.

Teraz gra mi się idealnie. Gra ma wiele zalet, które się stopniowo odkrywa. Ale dwie najważniejsze rzeczy, które wpłynęły, że się przestawiłem na stronę zdecydowanie pozytywną to ten ostatni patch ze zmianami do solo, które stało się teraz ładnie dostrojone i wiedza. Wiedza jest kluczowa. Na początku ganiasz po tej mapie trochę na pałę próbując zrobić w panice jak najwięcej. Potem stopniowo optymalizujesz, uczysz się co należy zrobić na którym etapie, co jest przydatne a co konieczne do walk z bossami nocy i końcowym, co warto co nie warto, gdzie warto biegać a gdzie nie, ogarniasz sprawnie mapę, układasz sobie w głowie jakiś schemat postępowania. To wszystko prowadzi do sytuacji, że każdy dzień kończysz na właściwym levelu, z silną lub wylevelowaną bronią i właściwym elementem na bossa końcowego, wypełnionymi wszystkimi slotami broni z przydatnymi pasywkami, talizmanami, przydatnymi przedmiotami. Dodatkowo z czasem coraz lepsze relikty. I wtedy to jest przyjemna rozgrywka. Wpadasz do gry na 40 min robisz jakieś założenia i plan, patrzysz co ci wpadnie po drodze z rng, jakie bossy po drodze i jest fajnie. Za każdym razem coś innego i trochę inny build. Ale zanim dojdziesz do tego etapu to może być trochę frustracji. No a jeżeli komuś ogóle nie pasuje taka formuła rozgrywki, to tego się nie da niestety zmienić.

Co do Twoich konkretnych problemów. Poruszanie po mapie - miałem podobnie na początku, teraz jest bardzo spoko, w patchu 1.01.1 poprawili też skakanie. Do nadążania za innymi w multi się nie odniosę. Mapa jest randomowa za każdym razem, ale klocki jak forty, ruiny, wielkie kościoły itd. są na szczęście standardowe, kilka typów każdego więc potem robisz je już na pamięć. Podobnie teren tez się potem ogarnia intuicyjnie i ciężko się zakleszczyć, a nawet pozwalasz sobie spokojnie na ryzyka, pościgi i walki na ostatnią chwilę tuż przy zaciskającej się strefie. Z tego co widziałem kilka rozgrywek na yt w randomowych grupach to generalnie wszyscy trzymają się razem ale czasem zdarza się jakiś indywidualista, który biega swoimi drogami i spotykają się dopiero razem na bossów nocy. Możesz rozważyć takie bieganie własnymi ścieżkami. Albo faktycznie do nauki najlepiej solo. Wtedy możesz sobie trenować i wyznaczać kolejne pośrednie cele nie starając się zrobić od razu całego cyklu, np. skończyć dzień na właściwym levelu, poznanie topografii klocków składowych, ogarnięcie dobrego czytania mapy (polecam kompendium) i poruszania się po terenie, wyczucie dynamiki strefy tzn. ile możesz jeszcze zrobić jak się zaciska, ogarnięcie builda i stylu walki danej klasy, jakimi przedmiotami warto uzupełnić build itp. itd. Solo jest fajnie zbalansowane a jak masz bossów złożonych z kilku przeciwników, to w solo agresywny jest w danym momencie zwykle tylko jeden. Ale w przypadku takiego Gladiusa, to ten potrójny piesek night lord co się w pewnym momencie rozdziela na 3, to w solo jest wtedy ciężko, trzeba tą fazę najlepiej przetrwać defensywnie bez kozaczenia.

02.06.2025 19:55
xandon
😍
odpowiedz
xandon
51
9.0

Recenzja dla SOLO

No i FS jednak pozamiatał. Brawo za odwagę eksperymentowania i bezkompromisowość podążania za własnymi intuicjami bez perfidnego marketingowego kalkulowania i schlebiania preferencjom "OGÓŁU". Ocena dla SOLO z patchem 1.01.1. Bez tego patcha -2 do oceny dla SOLO. Dla multi z ogarniętymi graczami lub znajomymi estymowane +1 do oceny. Dla multi z nieogarniętymi randomami estymowane -2 do oceny.

Najnowszy patch zmienił diametralnie moje postrzeganie gry dla SOLO. Jedno auto wskrzeszenie na bossa nocy. Czyli jak gram Wylderem to +1. A z możliwością zakupu itemków do auto wskrzeszania to oznacza 3-4 wskrzeszenia ze śmierci na bossa końcowego. :-) :-) No i teraz mamy więcej run z ubijania przeciwników. Różnicę widać od razu. Nie liczyłem tego z kalkulatorem, ale w internecie mówią około +50%. Tak czy inaczej to czuć i SOLO stało się PRZYJEMNE!

PLUSY:

+ genialna choć specyficzna formuła nie dla każdego!
+ genialna ścieżka poboczna dla Elden Ring
+ wiedza, wiedza, wiedza, strategia, strategia, strategia
+ liczy się zdobyta wiedza a nie ilość wbitych godzin
+ liczy się "levelowanie" gracza a nie postaci w grze
+ symulator ogarniania chaosu
+ symulator zarządzania czasem
+ super postaci, z którymi można się zżyć
+ super klasy, różne, różniące się, znaczy inne, znaczy inne style walki
+ każda klasa choć inna jest super mocna na swój indywidualny sposób
+ super randomizacja
+ super wariacje bossów z Elden Ring i portfolio FS
+ całkiem fajni nowi bossowie NR których widziałem
+ duża regrywalność, jak dla mnie minimum 8x8 godzin, ale chyba znacznie więcej
+ to jak super alternatywa dla tegorocznego genialnego Monster Hunter Wilds
+ na coś takiego po prostu czekałem po 1000+h w Elden Ring

MINUSY:

- początek był BRUTALNY! dla SOLO przed ostatnim patchem
- pośpiech, chaos, panika na początku
- śmieszne, ale szybki bieg pod L3 - to trzeba było od razu zmienić w ustawieniach - totalny game changer uff !!!

FS rozwijacie to dalej PLS! Wrzućcie tam po prostu wszystkich bossów z wszystkich Waszych gier :-) :-)

02.06.2025 19:47
xandon
odpowiedz
xandon
51

No i NIGHTREIGN jednak pozamiatał ku mojemu autentycznemu zdziwieniu :-)

Brawo dla FS za odwagę eksperymentowania i nie spoczywania na laurach klepania takich samych kotletów, jakkolwiek smacznych. Świetne rozwinięcie uniwersum ER. A mój prywatny ranking ER wygląda teraz tak i to nawet grając w NR solo bez multi:

1. PCR

2. Elden Ring i NIGHTREIGN jedno po drugim

3, Shadow of the Erdtree minus PCR

FS - gratulacje!

02.06.2025 19:45
xandon
😍
odpowiedz
xandon
51

Aj, Oj, Uff, Och, COŚ PIĘKNEGO ;-)

01.06.2025 19:39
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Co za gra! Grając od początku tylko solo to wystąpił u mnie najprawdziwszy syndrom sztokholmski, 3 razy dostawałem zawału, raz wylewu, kilka razy już grę kasowałem, i... jeszcze tylko jedna wyprawa, no nie mogę się od tego dziadostwa oderwać :-))) Aha, ta gra to bezwzględny dowód na teorię względności, zwłaszcza na względność czasu. Na początku pośpiech, stres, chaos, panika, kilka kroków przebiegniesz, 3 razy machniesz bronią i już strefa się na szyi zaciska. A potem nauka, wiedza, strategia, plan, koncentracja, precyzja, ogarnięcie mapy i jakoś o dziwo jeszcze sobie można sobie herbatkę w trakcie zrobić ;-) Ewidentnie czas to jest takie coś zrobione z gumy co można sobie dowolnie rozciągać w głowie w zależności od prędkości grania. Czekam na tego patcha (do solo) w przyszłym tygodniu, ale ta gra jako eksperyment od FS i do tego mój własny eksperyment i uzupełnienie do Eldena to pierwsza klasa :-) Cudeńko, ale uwaga - nie dla każdego, wybierać świadomie, nie płakać, nie narzekać! A tego gościa z FS co to cudo wystrugał to trzeba powiesić za jaja. Za stado półludzi / pieprzonego mistrza Yodę / perfumiarzy / łowcę dzwonków kulistych już na dobry wieczór pod koniec pierwszego dnia na Gladiusie, to trzeba mieć poczucie humoru aby to wrzucić i twierdzić wywiadzie, że solo to spoko, wszystko co potem do końca to już pikuś ;-)

31.05.2025 12:29
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

NIGHTREIGN :-)

Nie planowałem w głównym wątku ER pisać więcej na temat NR, ale skoro pojawiają się głosy, które wprowadzają pewien szum czy nawet dezinformację, to spieszę z małymi wrażeniami i wyjaśnieniami. To spisane z punktu widzenia osoby, która rzeczywiście pograła już trochę w Nightreign, a nie poczytała tylko coś tam na forach czy pooglądała jakieś obrazki w internecie. Do tego nie jest nastawiona na wylewanie swoich żółci, że FS zrobiło to co chciało a nie to co zwykle czy według czyjegoś prywatnego widzimisię. Choć przyznam, że wczoraj miałem w pewnym momencie ochotę rzucić tą grę w diabły, ale jakoś się ogarnąłem :-))

PO PIERWSZE, Nightreign to eksperymentalny spin-off Eldena. Wiadomo od dawna w jakiej formule zrobiony. Ta formuła z zasady podzieli graczy, bo albo się ją czuje i ma na nią ochotę, albo nie i nie ma co płakać. Twórcy mają prawo eksperymentować, a czasem służy to też wewnętrznej motywacji czy morale w zespole, którego niektórzy członkowie mogą być wypaleni klepaniem przez długie lata tych samych kotletów (w smacznym znaczeniu) i z przyjemnością robią na boku coś innego jak dostaną taką możliwość zamiast np. odchodzić z firmy. A gracze w zależności od swoich preferencji, otwartości, dojrzałości, ilości ogranych gier danego typu mogą chcieć albo więcej tego samego albo być bardziej otwarci na skok w bok :-) Normalka.

PO DRUGIE, jak wiadomo gry FS i nie tylko dają graczom możliwość różnorodnej zabawy i skupienia się na różnych aspektach gry lub dowolnym ich miksie. W uproszczeniu fabuła-lore i/lub eksploracja i/lub buildy-walka-bossowie. Co się komu podoba to jego sprawa. Jeden może np. uważać, że szkoda tracić czas i zaśmiecać umysł mętną mitologią Eldena a woli eksplorację i walkę. Ktoś inny lubi sobie rozkminiać lore do podszewki, snuć dziesiątki teorii i dywagować co tam autor miał na myśli, tropiąc najmniejsze ślady i narrację środowiskową, ale na wyrafinowanej walce mniej mu zależy. Jeszcze ktoś inny lubi mix wszystkiego. Żadna z tych grup nie jest lepsza czy gorsza. Gry to zabawa i każdy się bawi jak chce, oby miał frajdę i nie płakał, że coś znowu nie tak. A sam Nightreign jest doskonałą poboczną kontynuacją Eldenowej przygody dla tych, co lubili szybką walkę, szybkie przebiegi i kombinowanie, które nabiera tu nowych wymiarów. Strategia i tempo podejścia stają się najważniejsze, w tym strategiczne wykorzystanie dynamicznej eksploracji i pośrednich walk w funkcji celu danej wyprawy. Lore jest ograniczone, ale klasy / postaci są różne i wyjątkowo sympatyczne jak na produkcje FS, mają jakieś tam proste backstory, które odkrywamy w trakcie, ale nie o to chodzi, i bez tego można się z nimi zżyć i polubić.

PO TRZECIE, akurat Nightreign w ogóle nie jest produkcją dla graczy określanych jako GIT GUD. Jeżeli ktoś tak twierdzi to nie rozumie tej gry i jej zapewne nie dotknął. GIT GUD kojarzy się w uproszczeniu z przysłowiowym tłuczeniem 100 razy soulslikeowego bossa aż się doskonale opanuje jego moveset i pokona czysto własnym skillem, czyli dążeniem do "doskonałości". Wiadomo, że chodzi o trochę więcej ale piszę tak obrazowo w uproszczeniu. Do tego jest chyba zjawisko pozytywnego GIT GUD skupionego na własnych celach, ambicjach i pokonywaniu własnych ograniczeń, i toksyczny GIT GUD skupiony na udowadnianiu innym, że grają źle lub są ciency bo ne grają "jak należy". Eldena można przejść czystym i pozytywnym GIT GUD jak zaprezentowali MM czy thalar, można go przejść wiedzą i inteligencją znaczy sposobem, można zastosować jakiś OP brute force lub wylevelować się w kosmos. W Nightreign jest inaczej i nie ma prawie w ogóle miejsca na tradycyjny GIT GUD i typowe ćwiczenie bossów. Jak ćwiczyć xx razy bossa, do którego dojście zajmuje 40 min? Tu rozgrywka jest oparta na strategii, planowaniu, szybkim myśleniu, szybkim działaniu, szybkich decyzjach, kontroli czasu, taktycznym wykorzystaniu mapy i lokacji z przeciwnikami, ciągłej kalkulacji ryzyko-nagroda, nieustannej kalkulacji czasu w stosunku do spodziewanego zysku z run czy lootu, decyzji z czym warto walczyć a z czym NIE walczyć nawet jak można pokonać, w tym nie tracenie czasu na GIT GUD, a koncentracji na dynamicznym tworzeniu "builda" w locie i szukaniu właściwych broni i przedmiotów zapewniających sukces końcowy, oraz osiąganiu jakimkolwiek sposobem właściwego levela postaci na każdy dzień gry. Sama walka jest wypadkową tych wszystkich decyzji i nie koncentruje się głównie na perfekcyjnym poznaniu przeciwników. W multi dochodzi jeszcze oczywiście właściwy dobór klas i synchronizacja zespołowa.

PO CZWARTE, Nightreign jest doświadczeniem bardzo eleganckim i estetycznym. Ładnie wygląda i ładnie działa, lepiej od Eldena. Do tego podrasowany trochę technicznie. Gram akurat na XBOXach i wszystko działa płynnie, bez zarzutów, bez chrupnięć, spodków czy wywaleń. Wiem, ze na PC jest inaczej i zdarza się niestabilność targetowej wydajności czy zawieszenia gry. Zwracam jeszcze raz uwagę na rewelacyjny hub, Twierdza niby znajoma a jednak jak przyjemnie inna, mała rzecz ale cieszy. W tym świetny i bardzo przydatny obszar treningowy z wszystkimi rodzajami broni, czarami, inkantacjami, przedmiotami i sympatycznym mobkiem do sprawdzenia wszystkiego czy trenowania. Do tego przejrzyste kompendiun wiedzy, porady dotyczące rozgrywki i wyjaśnienia do klas. Po prostu super to wygląda, jest bardzo praktyczne i nikt nie powinien chodzić pogubiony.

NA KONIEC, ogólne i luźne wrażenia własne na temat rozgrywki Nightreign. Nie wyklarowała mi się jeszcze ostateczna opinia na temat tej gry i zmienia się trochę dynamicznie. Na początku mi się spodobało, potem chciałem wyrzucić, teraz ze wzrostem wiedzy, doświadczenia i progresu zaczynam się chyba lekko zakochiwać, ale nie wiem czy mnie na koniec nie odrzuci. Duża w tym zasługa specyfiki rozgrywki solo, na które jestem "skazany" z własnej woli. Ale czekam na patcha w przyszłym tygodniu, który ma trochę uprzyjemnić ten typ rozgrywki :-) Z jednej strony jest to co się spodziewałem. Znaczy koncept jest absolutnie świetny i wart tego eksperymentu, nawet dla solo, choć zazdroszczę trochę graczom multi bo teraz widzę jaka to musi być frajda zwłaszcza w grupie ogranych znajomych. Podobnie z realizacją pomysłu. Po zastanowieniu, starając się być obiektywnym po prostu jest to dobrze wymyślone i dobrze zrobione, nawet jak mnie akurat osobiście kilka spraw uwiera, tylko pod siebie bym tego nie zmieniał.

* Bardzo podobają mi się klasy czyli postaci, ich różność i wszystkie nowe mechaniki. Choć dla solo i na moim poziomie na razie połowa+ z nich ma solidne zastosowanie, reszta będzie na dalsze wyzwania :-)

* Podoba mi się koncept wypraw, sesji, cała strategia rozgrywki, planowanie, cały dynamiczny prep i budowanie builda. Super.

* Nie mam zastrzeżeń do świata i jego randomizacji. Widzę też zaletę wykorzystywania znajomych klocków, przez co człowiek się tak bardzo nie gubi.

* Przeszkadza mi w zasadzie "tylko" jedna gruba rzecz, ale tu akurat najważniejsza. To znaczy samo tempo rozgrywki, choć to się powoli zmienia i zaczynam przywykać. Powolny jestem i na początek chętnie przytuliłbym jakąś opcję 2 x więcej czasu dla graczy solo :-)) bo w multi to byłoby raczej bez sensu. Bez tego na początku był u mnie chaos, ciągły niedobór czasu, stres itd. Teraz to się zmienia i wiem już, że wejdę w to tempo na tyle, aby mieć z niego pełną satysfakcję, czyli frajdę. Zaczynam już powoli kończyć dni wypraw na właściwym levelu, ale jeszcze nie daje mi to pełnego luzu. Spokojnej sielanki się nie spodziewałem, ale tu się zatrzymać nawet na chwilę nie można :-)

* I druga sprawa związana z tempem - szybkie bieganie. W Nighreign występuje chodzenie i bieganie jak w Eldenie, oraz dodatkowo szybki zryw (świetny w walce) i szybkie bieganie odpowiadające mniej więcej szybkości konia w Eldenie. I to szybkie bieganie oraz czasem skakanie w górę jest w zasadzie wymagane przez 100% gry jak chce się zdążyć, nawet przy zbieraniu lootu czy decyzjach - biegasz :-))) Niby w standardowych speedrunach też tak biegasz, ale po znajomych terenach to nie panikujesz ;-) Ponieważ z biegu korzysta się nieustannie, to musiałem nawet zmienić standardowe mapowanie klawiszy na padzie podkładając przełączenie szybkiego biegu na X zamiast niewygodnego L3, przez co buteleczki HP na strzałka w Lewo, a przełączanie broni w lewej ręce na L3. Bez tego gra była frustrująca, zwłaszcza zryw i szybki bieg w walce.

* Mógłbym jeszcze dorzucić konieczność nieustannego korzystania z mapy do optymalizacji przebiegu i ogarnięcia kurczących stref . Zatem o swobodnej eksploracji nie ma tu mowy, choć przez chwilę próbowałem przechodzić sobie organicznie na wzrok, ale nie bardzo.

PODSUMOWUJĄC, dla początkującego Mrocznika przy tym bieganiu w pośpiechu to jakiś zegar na ekranie i mini-mapa by się jeszcze przydała ;-) Ale to takie nie fromsoftłerowe. Natomiast na koniec dnia, jak się wszystko dobrze zrobi i zaplanuje to rozgrywka i walki są przyjemne, są spore emocje, jest duża satysfakcja i z sukcesu, i z rozkminiania gry, no i syndrom jeszcze jednej wyprawy. Nie wiem na jak długo, ale na razie jeszcze się uczę. Trochę postaci i nightlordów przede mną zostało. Jest co robić. Na moim etapie zażyłości z Eldenem wolę taką niezobowiązującą wariację niż kolejne przejście głównej gry na co nie mam już ochoty. Cieszę się, że jest taka opcja.

31.05.2025 08:37
xandon
odpowiedz
xandon
51

Patch 1.02 w przyszłym tygodniu. W nim m.in. ulepszenia do wypraw SOLO, uff to bardzo dobrze:

* auto wskrzeszenie jeden raz na bossa nocy

* zwiększenie ilości zdobywanych run

31.05.2025 08:31
xandon
odpowiedz
xandon
51

Patch 1.02 w przyszłym tygodniu. W nim m.in. ulepszenia do wypraw SOLO, uff to bardzo dobrze:

* auto wskrzeszenie jeden raz na bossa nocy

* zwiększenie ilości zdobywanych run

30.05.2025 12:06
xandon
😉
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

Mnie te problemy techniczne na szczęście ominęły. Nawet na XBOX Series S gra śmiga bez zarzutów. Co do PC to już od lat prawie przy każdej premierze czytamy to samo, coś tam zawsze nie tak z wydajnością. Nie mam nic do PC, tylko z jakiegoś dziwnego powodu tak zawsze jest i zawsze to samo zaskoczenie. Ale po jakimś czasie wychodzi na prostą. Więc widocznie taki los PC, że musi odczekać swoje. Ciekawe dlaczego twórcy nie potrafią tego ogarnąć i zestroić wszystkiego od razu na PCty.

Co do multi, serwerów i matchmakingu - sam akurat gram offline i solo, ale jak obsługa multi kuleje to słabo bo to akurat powinien być priorytet. Solo nie jest raczej rozwiązaniem dla standardowych graczy, zwłaszcza jak się nastawiali na rozgrywkę ze znajomymi. A dla fanów solo - rozgrywka w tym trybie jest dość brutalna to prawda, ale to podejrzewam do czasu dobrego poznania mechanizmów i opracowania właściwej taktyki rozgrywki i rozwoju w obrębie cyklu, nad czym sobie właśnie z przyjemnością pracuję.

Rozwiązaniem może być gra solo, ale ta ma być mało przyjemna i bardzo trudna z uwagi na słabo przemyślane skalowanie.

[SOLO] mało przyjemna - zależy dla kogo

[SOLO] bardzo trudna - to fakt

[SOLO] słabo przemyślane skalowanie - akurat skalowanie wygląda mi na dobrze przemyślane, zresztą nie tylko skalowanie bo przeciwnicy są też mniej agresywni w solo z tego co widziałem, ale mam dopiero 10 niepełnych wypraw za sobą, powoli to rozkminiam i mogę się mylić. W takiej grze umieranie nie jest niczym niezwykłym więc trudność w solo wynika z braku możliwości wskrzeszania przez towarzyszy, bo poza kilkoma wyjątkami (umiejętność Wylkera x 1, drogie itemki wskrzeszające) śmierć oznacza przerwanie cyklu czyli w uproszczeniu trzeba przejść bez śmierci a na to "dobrego" skalowania nie ma. Na początku jest też konieczność właściwego wylevelowania postaci na dany etap - tu trzeba po prostu poznać co i jak, czyli wiedza. No i w solo jest w zasadzie konieczność znajomości przeciwników Eldenowych zwłaszcza bossów, znajomości nabytej raczej z ER bo grając samemu przestrzeni na naukę bossów od zera jest niewiele, chyba że ktoś lubi powtarzać całe przebiegi do skutku. Ogólnie wyzwanie dla wytrwałych, ale nie przez samo skalowanie. Trzeba tylko poznać dobre praktyki i taktyki rozwoju postaci w cyklu i nie ginąć he he :-))

30.05.2025 12:01
xandon
👍
xandon
51

Jeżeli szukałeś tradycyjnego soulslike to dobra decyzja. Khazan i Nightreign to dwa zupełnie inne gatunki. Nie zestawiałbym ich nawet ze sobą. NR to eksperymentalny spin-off na bazie Eldena, ale "soulslike" to tylko jeden i niekoniecznie najważniejszy element w całej zupie charakterystyk tej produkcji. Ja np. gram sobie w tego NR bo kolejne typowe soulslajki mnie znużyły, ile można to samo ;-), w tym kolejne przechodzenie Eldena. A tu jest coś oryginalnego i świeżego. Ale to faktycznie trzeba mieć ochotę akurat na coś takiego dziwnego. A czy eksperyment twórcom wyjdzie to zobaczymy. Powodzenia z Khazanem - lekko tam nie ma ;-)

30.05.2025 09:53
xandon
xandon
51

Hula, hula, aż miło :-) Na Series S zawsze wszystko hula na premierę jak należy, a na PC zawsze te same kłopoty, ale potem z czasem zwykle PC się prostuje i jest już OK.

30.05.2025 09:50
xandon
😉
xandon
51

Spoko. Mam już za sobą z 10 wypraw i na to akurat w ogóle nie zwróciłem uwagi. W sensie zupełnie mi nie przeszkadza. Może dlatego, że nigdy nie grałem w żadne Battle Royale, to nie wiem co to takiego i że to coś złego ;-) Znaczy brak uprzedzeń. Na razie opracowuję taktykę przejść i sposoby efektywnego levelowania. Taktyka, planowanie, szybkie myślenie, szybkie działanie, szybkie decyzje. Taktyka ważniejsza chyba nawet od samej walki, którą w zasadzie trzeba już solidnie umieć na wejściu w trybie solo. Solo jest dość brutalnym wyzwaniem. Jedyna rzecz, która mi doskwiera to niedobory staminy na początku wypraw, bo gram akurat na razie większym melee Wylderem i trochę Raiderem. Ogólnie fajna zabawa, ale nie poleciłbym każdemu, a solo raczej wyłącznie dla tych co porządnie przeorali Eldena i mają przeciwników w palcach. Sam nawet nie jestem jeszcze pewien czy mi to ostatecznie podejdzie. Tak czy inaczej jest syndrom jeszcze jednej wyprawy - to też chyba wada z BR?

30.05.2025 05:31
xandon
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

No szkoda, szkoda ;-) Nie ma co porównywać jabłek do pomarańczy. Wiadomo, że to zupełnie inny, hybrydowy gatunek gry, który nie wszystkim przypadnie do gustu. Niektórzy będą musieli jeszcze ogarnąć, że to nie DLC do Eldena ani nie nowy soulslike. Inni poznać i zrozumieć tą formułę, co jest na pewno bardzo wymagające, przynajmniej w solo, łatwiej w multi. I wtedy oceniać. Tylko względem czego? To może być równie dobrze dla jednych 9/10 a innych 6/10 w zależności od zrozumienia z czym się ma do czynienia i świadomych oczekiwań własnych. Zagwozdka pewnie jeszcze większa niż z Armored Core jako hybrydy mechów i soulslike. Każdy będzie musiał sam stwierdzić czy to dla niego i czy warto. Mi się po 3 premierowych sesjach solo podoba, dokładnie to czego się spodziewałem, ale nie mam pojęcia jak to ocenię po lepszym poznaniu.

30.05.2025 05:24
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

Na XBOX Series S hula koncertowo. Tradycyjnie PC poszkodowane na premierę. Pewnie naprawią jak z Eldenem.

30.05.2025 05:22
xandon
odpowiedz
xandon
51

Myślałem, że premiera tego Nightreign będzie z piątku na sobotę. A tu przez przypadek patrzę po czwartkowej północy i jest. Trzy sesje solo za mną. Póki co nic za bardzo nie mogę powiedzieć własnego od siebie więcej niż inni mądrzejsi. Do bossa końcowego nie udało mi się jeszcze dojść. Na razie ogarniam mechaniki i obczajam jak się dobrze levelować po drodze. Podoba mi się taktyczność tej rozgrywki, ważniejsza chyba nawet od samej walki. Bo w solo znajomość przeciwników jakby z założenia trzeba mieć... Nie widzę tu za bardzo przestrzeni do tradycyjnej nauki bossów, ich trzeba już w miarę znać. Jeszcze raz, chodzi o solo, bo w multi może być luźniejsza zabawa. Do tego trzeba szybko myśleć, szybko działać, szybko podejmować decyzje. Fajne, ale jeszcze muszę wejść w ten rytm. Jest uzależniający efekt jeszcze jednej sesji i ciekawy jak na razie progres własny. No nic, nie trzeba było tyle grać ostatnio w Monster Huntery, bo mi się poprzestawiało i muszę się znowu przyzwyczaić do Eldenowej walki. Ale ogólnie ładnie to wszystko wygląda i chodzi. Będzie co robić i rozgryzać przez jakiś czas. Na razie mogę stwierdzić, że na pewno najładniejszy FSowy hub zrobili. Do tego fajna sala treningowa z dostępem do wszystkich broni, magii i przedmiotów. Kompendium wiedzy, story postaci i inne takie też są.

Nie wiem czy w ogóle będą chętni do jakiejkolwiek dyskusji na temat Nightreign, ale gdyby to proponuję ją przenieść do wątku dedykowanego tej grze, bo to jednak coś innego niż ER.

29.05.2025 17:16
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Coś dla graczy SOLO. W załączeniu jeden pełny przebieg solo bez śmierci w Nightreign z końcowym bossem Libra. Gracz Youwy znany Elden Ringowcom z najbardziej chyba szczegółowych analiz wszystkich klas i broni. Tu pokazał całe swoje podejście do solo w NR, taktykę, na czym się koncentruje każdego dnia w takiej sesji, co stanowi o sukcesie. Idealny materiał przygotowujący dla solowych graczy. Co prawda Youwy ma wbite kilka tysięcy godzin w samym Eldenie więc jest złudzenie, że idzie mu dość łatwo, wręcz na luzie ze wszystkimi bossami po drodze, ale wiadomo... :-) Jednak równie ważna co znajomość Eldenowych przeciwników jest wiedza o samym świecie i mechanikach NR. Generalnie co do samego solo wygląda, że klasa ma kluczowe znaczenie, 5/8 klas jak najbardziej daje radę, ale taki Rekluz to podobno bez podejścia. No nic, tak czy inaczej, ja nie mam więcej pytań, DOKŁADNIE TO czego od dawna oczekiwałem, czyli takich wyzwań i takiej zabawy. Poza tym każdy pretekst jest dobry, aby wrócić sobie do uniwersum Eldena ;-) Czyli wszystko przygotowane na premierę i odpalamy jutro, znaczy w nocy :-)) Ale nie miejmy złudzeń, taki eksperyment ze strony FS w oczywisty sposób podzieli graczy, bo to nie jest formuła dla każdego. Ciekawe czy i jak szeroko się przyjmie.

https://www.youtube.com/watch?v=FJ3iaIbkwfM

29.05.2025 17:09
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51
Wideo

Obraz wart więcej niż 1000 słów. W załączeniu jeden pełny przebieg SOLO bez śmierci w Nightreign z końcowym bossem Libra. Gracz Youwy znany Elden Ringowcom z najbardziej chyba szczegółowych analiz wszystkich klas i broni. Tu pokazał całe swoje podejście do solo w NR, taktykę, na czym się koncentruje każdego dnia w takiej sesji, co stanowi o sukcesie. Idealny materiał przygotowujący dla solowych graczy. Film doskonale koresponduje z powyższą recenzją. Co prawda Youwy ma wbite kilka tysięcy godzin w samym Eldenie więc jest złudzenie, że idzie mu dość łatwo a wręcz na luzie ze wszystkimi bossami, ale wiadomo... :-) Jednak równie ważna co znajomość Eldenowych przeciwników jest wiedza o samym świecie i mechanikach NR. Trzeba też wspomnieć dla odmiany, że np. taka internetowa soulsowa persona jak FightinCowboy nie do końca jest zachwycony tym Nightreign. Generalnie co do samego solo wygląda, że klasa ma kluczowe znaczenie, 5/8 klas jak najbardziej daje radę, ale taki Rekluz to podobno bez podejścia. No nic, tak czy inaczej, ja po tutejszej recenzji i takim materiale od Youwy nie mam więcej pytań, DOKŁADNIE TO czego od dawna oczekiwałem, czyli takich wyzwań i takiej zabawy. A czy trzeba więcej zachęty jak Nameless King i Tancerka z DS3. Przecież ja kiedyś tego DS3 z 8 razy przechodziłem dla samej Tancerki :-)) Poza tym co tu dużo gadać - każdy pretekst jest dobry, aby wrócić sobie znowu do uniwersum Eldena. Wszystko przygotowane na premierę i odpalamy jutro, znaczy w nocy :-)) Ale nie miejmy złudzeń, taki eksperyment ze strony FS w oczywisty sposób podzieli graczy, bo to nie jest formuła dla każdego. Ciekawe czy i jak szeroko się przyjmie.

https://www.youtube.com/watch?v=FJ3iaIbkwfM

29.05.2025 00:57
xandon
👍
xandon
51

A ja z kolei wróciłem sobie właśnie z MH World & Iceborne do Wilds :-) Niby Wilds miałem już skończone ze wszystkim ale teraz pykam sobie znowu z przyjemnością różne walki i zaskoczony jestem jak różnie się odbiera te gry w zależności od doświadczenia i kolejności grania.

World i Iceborne znam najmniej. Ale na koniec wyszło mi tak, że jeżeli porównać samo MH Wilds High Rank z MH World High Rank bez Iceborne Master Rank, to World wcale nie jest trudniejszy, tylko toporniejszy w kilku aspektach. Cała "trudność" w mechanice walki Worlda to jak dla mnie stosunkowo mała mobilność czyli względna powolność postaci gracza w stosunku do potworów. Ja się tam czuję zawsze jakbym grał w zwolnionym tempie z ciężarkami na nogach i rękach. Jak kiedyś przeszedłem z World na Rise to jakbym od razu dostał wiatru w żagle. To samo w Wilds - jest właściwa jak dla mnie responsywność, a gracz hula szybko i płynnie na równi z potworami. Jeszcze lepiej niż w Rise/Sunbreak. Ale same potwory z World trudniejsze nie są. Zwłaszcza końcowe potwory HR z World były dla mnie łatwiejsze od tych z Wilds. Końcowa Xeno Jiva to jakby uboga i ograniczona wersja Zoh Shia, bez porównania łatwiejsza. Tu widać największa różnicę jak się ma odpalone te dwie gry "jednocześnie", Zoh Shia wymiata i jest dużo bardziej wymagająca. Podobnie czegoś na poziomie Arkvelda też w Worldzie nie ma. Do tego całe zarządzanie i gameplay w Wilds i mechaniki broni to jest jedno płynne flow. Taki Switch Axe z Wilds, którym teraz gram to jest po prostu taniec i poezja. Z kolei w Worldzie bardziej mi jakoś podszedł Charge Blade.

Natomiast w samym World to jest spory skok trudności z podstawki do Iceborne. Ale tutaj nie ma jeszcze co porównywać z Wilds bo zobaczymy dopiero co będzie w DLC i Master Rank jak wprowadzą. Na razie we wczorajszej aktualizacji dodali podobno kolejne wersje tempered najsilniejszych potworów, jeszcze nie sprawdzałem. Mi się osobiście Iceborne podobał jeszcze na początku Barioth na przykład, świetna walka, a potem po kilku następnych dałem sobie spokój i wróciłem do Wilds :-)) Nie dlatego że nie dawałem rady, ale stwierdziłem że nie ma co się katować, bo przestało mi to kompletnie sprawiać przyjemność. Każda walka 30 min w moim przypadku, to ciągłe bieganie za potworami trochę znużyło, słaby i upierdliwy rozwój broni, choć armor w porządku, i taka ogólna toporność obsługi ogarnięta jednak lepiej w Rise a już naprawdę świetnie w Wilds. Nie mam tyle czasu na tak długi i upierdliwy grind. I tak z tego wszystkiego ostatecznie mi wyszło, że Wilds rządzi i nie wracam do tamtych wersji, a czekam tu na Master Rank :-)

28.05.2025 19:40
xandon
👍
1
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

No Drogi Redaktorze !

Widziałem dziś na szybko kilka recenzji. Ale Twoja wydaje mi się najlepsza i najbardziej zachęcająca. Nie tylko dlatego że zawiera dokładnie to, co chciałem usłyszeć. Od początku do końca wydaje się przekazywać bez ściemy ducha tej gry, ku mej wielkiej radości. Dość powiedzieć, że po jej przeczytaniu ostatecznie poleciał preorderek :-)

Dodałeś mi extra motywacji połączonej z umiarkowaną otuchą. Nastawiam się wyłącznie na tryb solo, zawsze tylko tak gram. Z tego co widziałem w innych recenzjach to grywalny tryb solo jest oczywiście wszędzie potwierdzany. Podkreślali to zresztą sami twórcy w niedawnym wywiadzie. Ale wszyscy mówili, że najlepiej się na niego przełączyć dopiero po dobrym zapoznaniu się z grą w multi ze znajomymi lub jak ktoś ma Eldena w małym placu, bo nie ma zmiłuj. Mimo, że mam w Eldenie ponad 1000h, ponad 20 przebiegów złożonych głównie ze speedrunów, różnych wyzwań, wielu buildów i przejść na RL1 (Level 1) to nie uważam się za wyjadacza i narobiłem trochę w gacie po tych ostrzeżeniach. Zwłaszcza perspektywa nagłego polegnięcia na bossie końcowym i niejako powtarzanie 40 min. kolejnego runu do następnej próby działają na wyobraźnię ;-) Choć tu widziałem, że są jakieś ograniczone itemki do zgarnięcia po drodze, które umożliwiają samowskrzeszenie przy braku kompanów co by walnęli człowieka w łeb na taką okoliczność. Nie wiem dlaczego, ale opis z tej recenzji jakoś mnie mimo wszystko podbudował :-) Niektórzy recenzenci twierdzili, że w rankingu najlepszych sposobów przechodzenia gry solo jest na drugim miejscu ale tylko dla wprawionych graczy, zaraz po multi ze znajomymi, ale zdecydowanie przed multi z randomami czy solo bez dostatecznej znajomości Eldena.

Taka mała prywata dla mnie ważna - czy to prawda, że na Tancerkę z DS3 można trafić po drodze? Mam nadzieję, że to nie żaden spoiler.

Co do rozwoju samego produktu. Po przeczytaniu opisu wersji standardowej i deluxe zdecydowałem się na tą druga. Bo tam już teraz w opisie zapowiedziane jest nie tylko DLC, ale nawet wcześniej jacyś dodatkowi przeciwnicy i dodatkowa zawartość, nie wiem czy na premierę czy pomiędzy. To sugeruje, że Twoje przewidywania mogą się spełnić, oby.

No nic, wgląda że nadszedł czas odstawić w końcu uzależniające szybkie walki z potworami w rozwijanym systematycznie MH Wilds na mam nadzieję równie uzależniające szybkie przebiegi w ER NR :-)

27.05.2025 18:14
xandon
😍
1
odpowiedz
xandon
51

U mnie konsolka wjeżdża na premierę. Na początku mi się nie spieszyło, ale jak zobaczyłem listę tytułów premierowych to decyzja zapadła od razu. Tym razem o dziwo nowe ekskluzywne produkcje zostawiam sobie na drugi rzut. Na premierę pójdą same odgrzewane perły - obie Zeldy BotW i TotK podrasowane pod NS2, Bravely Default HD RM i Cyberpunk 2077 Ultimate Edition. To tyle grania, że do końca roku starczy. No a potem Metroid 4 i Elden Ring Tarnished Edtion, czyli najpełniejsza wersja z nowymi uzupełnieniami wjeżdża obowiązkowo jak tylko wyjdzie. Do Mario Kart World chyba nawet nie uda się przebić przez te tytuły, ale Donkey Kong na pewno sprawdzę.

24.05.2025 10:24
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Upewniamy się, że cała gra została zaprojektowana tak, by była satysfakcjonująca właśnie w takim składzie, ale nie zawodziła także przy rozgrywce w pojedynkę... Rozumiemy obawy graczy solo, ale przez większość czasu w Nightreign i tak będziesz działać samodzielnie. Nawet grając w trójkę, drużyna często się rozdziela, by eksplorować różne obszary mapy i zbierać zasoby, zanim połączy się ponownie przy walce z bossem.

No i pięknie! Na to zapewnienie dla graczy solo właśnie czekałem. Bossowie też mają być przeskalowani dla trybu solo. Znaczy trzeba będzie sobie zarezerwować trochę czasu na następny weekend. A tak ogólnie gra wygląda mi na razie kozacko i jak wymarzona kontynuacja dla dotychczasowej zabawy z ER. Zobaczymy czy wciągnie tak samo jak pozytywnie zaskoczyła graczy przy ostatnich testach.

21.05.2025 10:27
xandon
2
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Coś z przymrużeniem oka - parowanie wyjaśnione w 1 min ;-)

https://www.youtube.com/watch?v=yj6JbgMdrZo

21.05.2025 10:26
xandon
👍
xandon
51

Ładnie napisane. Ciekawe te nawiązania do kultury francuskiej :-)

17.05.2025 11:33
xandon
👍
xandon
51

Szacuneczek Panowie :-)

17.05.2025 11:31
xandon
1
odpowiedz
xandon
51

To prawda. Nie trzeba kupować i grać we wszystko od danego twórcy i nie trzeba lubić każdego gatunku gier, nie tylko w przypadku FS. W tekście zestawiono kilka charakterystyk dotyczących ER Nightreign w stosunku do ER i innych gier FS:

Nightreign: soulslike / roguelike / krótkie dynamiczne sesje / multiplayer

a

Tradycyjne FS: soulslike / wolność i możliwość powolnej eksploracji świata / + bym dodał lore i fabuła

Można lubić zarówno jedno i drugie, jak też jedno albo drugie. Nic w tym nadzwyczajnego. Osobiście uwielbiam i preferuję wszystko co dostarczają tradycyjne gry FS z wymienionymi cechami. Ale po 3 latach ER na rynku i mając w tym czasie ponad 20 przejść po Ziemiach Pomiędzy, w tym większość speedrunów i wyzwań z różnymi buildami, zwykle zajmujących do kilku godzin E2E, ja właśnie czekałem na coś takiego jak Nightreign. Od początku co prawda myślałem o jakimś boss rush mode, ale zaproponowana formuła jest dużo lepsza. Coś nowego, świeżego, dynamicznego, z nowymi mechanikami, nie ganianie n-ty raz po tych samych lokacjach z połową czasu na mało twórczy i emocjonujący prep, aby powalczyć z tymi samymi bossami w inny sposób. Nightreign i skróci ten czas do fajnych sesji, i urozmaici świat, i wprowadzi różnorodnych bossów, i nowe postaci, i nowe mechaniki itd. Czego chcieć więcej na tym etapie życia uniwersum ER, jeszcze po ogromnym DLC jakim było SotE. Moim zdaniem akurat w przypadku ER to akurat teraz ciekawsza propozycja niż np. jakieś kolejny tradycyjny dodatek z kolejnym ogromnym podświatem, czy nawet ER2 - to może za kilka lat. Dodatkowo NR ma też mieć własne ciekawe lore, choć oczywiście dużo skromniejsze i mniej istotne. Ale mnie z kolei blokuje całkowicie multiplayer. Dlatego to grywalność i atrakcyjność trybu solo zadecyduje czy będę się w ogóle bawił ta pozycją. A jeżeli solo okaże się bez sensu to płakał nie będę, pominę po prostu tą grę.

13.05.2025 09:14
xandon
odpowiedz
xandon
51
10

Przepiękne i genialne dzieło artystyczne zrobione z wielkim serduchem w formie gry fjrpg z elementami soulslike. Zachwycałem się tym pięknem, nudziłem, wracałem, znowu zachwycałem, nudziłem, wracałem i tak jakoś skończyłem. Daję trochę naciąganą dychę bo do niejednego można się tu przyczepić. Ale mniejszej ogólnej i pojedynczej cyferki jakoś nie wypada w zestawieniu z innymi grami. A połówek nie stosuję więc zaokrąglam w górę. Muszę tylko przyznać, że po znużeniu Aktem II na tamten moment byłby co najmniej jeden punkt mniej. Ale w Akcie III+ odetchnąłem pełną piersią. Myślę, że odbiór zastosowanego hybrydowego systemu walki zadecyduje w dużej mierze czy komuś ta gra podejdzie czy nie. Ale każdy doceni chyba kunszt twórców i serce włożone w tą produkcję, co widać na każdym kroku. To przykład napawający nadzieją dla branży. Znaczy anomalia ;-)

Wizja i styl artystyczny - 10
Fabuła i narracja - 9 super, ale trochę za dużo melancholijnego smęcenia jak dla mnie
System walki i przeciwnicy - 9 dla fanów turówek i soulslike / 7 dla fanów tylko jednej formuły
Muzyka - 10
Eksploracja - 8

* Czas gry 53h, poziom postaci 51-55, co nie pozwala jeszcze podchodzić do różnych opcjonalnych starć
* Poziom trudności: Poszukiwacz (Normalny) z przełączeniem na Fabularny w 4-5 walkach
* Ulubiona drużyna do walki (nie najsilniejsza): 1.Monoko + 2.Lune + 3.członek rotacyjny
* Akt II mnie trochę wynudził fabularnie, z ulgą go skończyłem, ale przebiegł już dość komfortowo z walką
* Akt III + otwarty endgame + zakończenie - no bardzo fajne doświadczenie się zrobiło, powrót emocji z epilogu
* Zakończenie bardzo mi się podobało, zwłaszcza drugi wybór...

Nie będę powtarzał tego, co już pisałem o sprawach artystycznych. Po prostu czyste piękno. Spodobała mi się ta historia zwłaszcza na początku i w zakończeniu, choć z lekko smętną dłużyzną w środku i zbyt dużym ładunkiem melancholii. Zdarzają się też sporadyczne chwile miodu i delikatnego humoru. To, jak ta pokręcona przygoda jest poprowadzona pozwala z kolei na stopniowe skojarzenia własne a ostatecznie dość dobrze i otwarcie się wyjaśnia bez potrzeby doktoratu z filozofii. W przeciwieństwie do niektórych innych zakręconych dzieł np. wiadomo kogo z Kraju Kwitnącej Wiśni czy innego z kulą na głowie ;-) Po pełnym otwarciu świata, wszystkich mechanizmów eksploracji, i quality of life w Akcie III i endgame jestem pod wrażeniem jego wielkości, ciekawej konstrukcji i multum zawartości, której jeszcze w pełni nie przeszedłem, ale zamierzam sobie spokojnie kontynuować. Tutaj, jak wcześniej pisałem, nie raz się gubiłem w niektórych lokacjach, do których przechodzimy z otwartego świata, choć to zazwyczaj niby proste korytarzówki. Robiąc właśnie niedawno questa jednej z postaci (warsztat, młotki, gwoździe, baloniki) tak się pogubiłem, że ostatecznie nie znalazłem drogi do celu i dałem sobie spokój :-))

Jestem też pod sporym wrażeniem różnorodności i designu przeciwników oraz samego systemu walki. Zrobić coś takiego to jest sztuka, dlatego przymykam oko na pewne niedoskonałości i kwestie z balansem. Potwierdzam kilka zastrzeżeń zgłaszanych wcześniej przez innych. Ale produkcyjnie jak na pierwszy raz super. Bardzo fajne i efektywne buildy sobie można porobić jak ktoś się lubi bawić, sporo ciekawych możliwości, a nawet za bardzo nie kombinowałem. Nie myślę wcale o tych nuklearnych shotach w stylu Stendhal od Maelle, o których wszyscy piszą, a których sam unikałem (Stendhal użyłem tylko w jednej walce - końcowej). W Akcie II za radą Teqnixi wykorzystałem prosty potencjał Lune i towarzyszyła mi potem przez większość czasu jako komfortowa składowa drużyny. Lune jest wygodna na tym etapie, nawet solo proste 4 strzały swobodne i Zamęt, a potem nuklerane Źródło Żywiołów w końcówce robią robotę. Ale najbardziej polubiłem Monoko - podoba mi się taki uniwersalny i motywujący patent rozwoju postaci, spotykany też w innych jrpg np. XC3. Dałem mu szybkość ponaddźwiękową i postawiłem na broń Nusaro dającą +30% do ulepszonych umiejętności (gdy umiejętność == maska). A same umiejętności to wiadomo - całe ciekawe menu. Bardzo lubiłem np. stosować naprzemiennie Krew Kultystki wzmacnianą ścięciem 90% własnego HP aby następnie walić Cięciem Kultysty, gdzie im mniejsze zdrowie tym większe obrażenia. Fajne ryzyko-nagroda, dla zabawy zmuszałem się przez to do koncentracji i lepszego opanowania elementów zręcznościowych. Tu nie dziwię się osobom, które mają zgrzyt z parowaniem i unikami. Uczyć się tego czy nie, oto jest pytanie. No ciekawy patent i czego tam nie ma, dla każdego coś dobrego - parowanie wizualne, parowanie audio, parowanie rytmiczne. Wydaje się czasem trudne, timingi pokręcone, okienka wąskie. W soulslike też się wydaje na początku trudne, ale zginiesz kilka razy, nauczysz się i już nie jest takie trudne. Tu często nie zdążysz się nauczyć bo przeforsujesz dość szybko turowo i pozostaje mały niesmak niewyuczonego movesetu, a w pamięci, że było trudne choć ostatecznie nie zawsze takie jest. Natomiast na duży plus, że jak mamy już swoją ograną drużynę z ulubionymi umiejętnościami to walka potrafi dawać fajny i szybki flow - pach, pach, pach, pach. Przynajmniej na padzie, nie wiem jak jest z klawiaturą.

Aha, duży plusik za implementację Pontiff Sulyvahn z DS3 w Akcie II hehe i ze 2 lokacje w Eldenowym stylu :-) Skojarzeń mam zresztą więcej, ale nie ma co się rozwodzić. Z kolei Miyazaki powinien podpatrzyć tu patent "mężczyzna zamilkł..." do enigmatycnych dialogów w swoich grach, co by nam zaoszczędziło niepotrzebnego klikania aby stwierdzić, że NPC nie ma już nic do powiedzenia :-) Nie wiedzieć czemu zatęskniłem też teraz trochę za NieR Replicant ver.1.22474487139...

07.05.2025 19:14
xandon
👍
xandon
51

Miód na moje uszy takie rozkminki Panowie :-) Ponieważ jestem wciąż w Akcie 2 więc z chęcią poczytam więcej takich dyskusji. I się tylko zastanawiam czy zaplanować sobie od razu 2 przejścia gry (nie wiem jak jest z NG+) gdzie za pierwszym razem skupię się na podstawach i fabule, a za drugim na bardziej wyrafinowanych zabawach z buildami i ewentualnymi wyzwaniami, czy lepiej to upchać na raz.

Dzięki Teqnixi za te porady. Na samym początku gry bazowałem ofensywnie na Gustawie, a potem go usunąłem, no a potem ten tego. Moja główna drużyna to Maelle, Sciel i Lune. Choć staram się wymieniać i levelować wszystkie postaci po równo. Ofensywnie wykorzystywałem do tej pory głównie Maelle i Sciel, a Lune jako support. Nie patrzyłem na Lunę tak jak ją opisałeś, dzięki za inspirację! Na każdej postaci staram się mieć jakiś skill leczący, nawet z samej luminy np. 15% na samej postaci, w tym u Sciel leczący całą drużynę i Lune jak napisałeś + wskrzeszanie, to mam. Co do samej Luny mam już Zamęt co pochłania wszystkie plamy, ale jeszcze to przeanalizuję czy dalsze Sztuczka z Żywiołami i Źródło Żywiołów dają więcej. Mam też chyba tą broń, o której piszesz - Trebuchim, która przy strzale swobodnym daje jedną plamę, też nie pamiętam skąd ją mam :-) Natomiast masz absolutną rację co do Zwinności - raczej ją olewałem, choć nie tak zupełnie, bo z czasem staram się rozwijać dość równomiernie. A o Szczęście akurat dbam, bo szybka kalkulacja wykazała, że mi się dość opłaca. Tak czy inaczej - zainteresuję się dużo bardziej potencjałem Lune :-)

07.05.2025 10:27
xandon
odpowiedz
8 odpowiedzi
xandon
51

Z dziennika Ekspedycji :-)

Podtrzymując wszystko co napisałem kiedyś o pierwszych wrażeniach, to muszę powiedzieć, że gra mnie trochę znudziła w trakcie. Nadal uważam, że to genialne dzieło ze względów artystycznych i walka szczególnie mi się podoba, a ona tradycyjnie w moim przypadku pcha gameplaya do przodu. Podoba mi się ten system i mechaniki, ale wciąż lecę w miarę bezstresowo choć bez luzów na normalu (Poszukiwacz), bez większego móżdżenia, tylko zbieram i czytam w miarę dokładnie co tam dają po drodze, wykorzystując oczywiste synergie, mechaniki i największe nuki postaci. Pewnie jestem nie za daleko jeszcze i mam nadzieję na zapowiadane przez innych solidne bariery w dalszej części wymagające ogarnięcia się. Jak kiedyś będę miał więcej czasu i ochoty to pobawię się może trochę bardziej buildami, min maxami, bo potencjał piękny, umiejętności i synergie ciekawe, no i nasrane tych pikto i lumin po brzegi. Tu z jednej strony zainteresował mnie konkurs twórców na wykręcenie max dmg, 1.6 mld dmg na pojedynczym ataku taki mi gdzieś mignął przypadkiem :-)) Z drugiej strony zastanawiam się czy możliwe byłoby wyzwanie przejścia na samym parowaniu (i podskokach) i tylko z atakami podstawowymi, bez umiejętności. Tak czy inaczej, zastanawiam się jak zwykli śmiertelnicy radzą sobie z tymi parowaniami czy nawet unikami w niektórych przypadkach. Też się do nich zaliczam. Pomimo jakiegoś tam wyrobienia NG+owego w Eldenie, Sekiro czy Lies of P (pewnie najbliżej) to nie powiedziałbym, że tu łatwiej :-)) Przy okazji ciekawy dylemat ćwiczenia. Bo z jednej strony wiele walk, których doświadczyłem można przejść bez dobrego opanowania uników z wyjątkiem sporadycznych oneshotowców, to wiem że w 2-giej połowie może być inaczej. Więc jest pokusa, że załatwiamy szybko walkę jrpgowo i przemy dalej. Z drugiej strony natura soulsowca każe to dobrze opanować, każdego przeciwnika i atak w zasadzie, czyli nie zabić go za szybko, nie używać nawet na początku umiejętności ofensywnych, zginąć sobie nawet kilka razy, aby przećwiczyć i dobrze opanować timingi, i dopiero wtedy zrobić czystą walkę.

No nic, zobaczymy. Na razie w 70% mojego czasu dostępnego na rozrywkę grową bardziej absorbują mnie 2 inne gry, w których miałem już wcześniej nabite masę czasu, a Exp 33 idzie na krótsze sesje. O dziwo nie zassała mnie ta ekspedycja na tyle, aby się od niej nie móc oderwać, w tym spadło trochę w środku zainteresowanie fabularne. Nie jest to zarzut do wielkości dzieła i grywalności. Zapewne jak w życiu - dziełem wybitnym trzeba się delektować małymi porcjami, aby nie spowszedniało ;-) Nie mam żadnych większych zastrzeżeń do tej gry, oprócz tego może, że czasami tracę orientację w terenie w niektórych lokacjach przez ich wizualną konstrukcję. Z zainteresowaniem przeczytałem reckę Teqnixi i zastosuję się do Twoich rad :-) Pocieszam się, że jestem pewnie wciąż na początku z Twojego opisu i za chwilę zacznę się porządnie pocić, a gra zassa tak jak na samym początku i nie będę się mógł od niej oderwać :-)

07.05.2025 09:06
xandon
odpowiedz
xandon
51

No i super. Też jakoś od samego początku nabrałem ochoty do zagrania w Cyberpunka na Switchu 2, choć to zasadniczo ciało obce w środowisku Nintendo. Tam się gra raczej w inne gry, no ale jak sobie tak dobrze radzi i do tego wiadomo miodność, jakość i przyjemność grania Switchowego, to poleci na premierę za miesiąc zaraz po natywnych produkcjach N, które wyjdą. Będzie okazja do skończenia 2-gi raz i motywacja do zagrania innym buildem, mniej strzelankowym, bardziej intelygentnym.

07.05.2025 09:04
xandon
1
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Temat z potencjałem. Ale jak się za niego zabiera pato reżyser z którego przedziwnej głowy i kompleksów wychodzą szare, bure, depresyjne i zdegenerowane produkcje epatujące wykoślawionym polactwem, to nadzieja mała. Jeden Wołyń mu wyszedł. Z tego co pamiętam jakiś wywiad dawno temu z naszym narodowym depresyjnym smutasem, to wspominał coś o motywacji antychrześcijańskiej, czyli tradycyjne kompleksy i fobie. W sumie nie zdziwiłbym się też gdyby dla odmiany próbował smęcić jakie piękne to było(by) życie gdyby nas nie ochrzcili i nie włączyli do cywilizacji zachodniej. Tak czy inaczej, kontrowersji nie zabraknie, bo tym się lud nakręca i się dobrze sprzedaje.

04.05.2025 16:03
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Sam poczekam aż ktoś się wypowie po premierze tego ER NR co do trybu solo, który jest dla mnie jedyną opcją. Znalazłem nawet taki jeden przykładowy pełny run solo na yt. Ciekawie nawet te sesje wyglądają samemu choć trochę nerwowego pośpiechu. Day 1 , Day 2, itd., zawodnik dotarł do bossa końcowego Gladiusa i nieźle mu nawet szło dopóki się boss nie rozdzielił na 3, i po zawodach. Ciekawe czy da się te duże bossy końcowe zrobić jakoś po ludzku solo.

https://www.youtube.com/watch?v=yQvPoHpiTR0

04.05.2025 16:02
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

ER Nightreign Overview Trailer 10 min

https://www.youtube.com/watch?v=p2uYT8BQefA

Nie można tych z FS zostawić samych nawet na chwilę i wyjechać spokojnie na długi weekend :-) Klassy, bossy, rossgryfka, ciekawe tłumaczenia: Pogroblina (a Pogrobno brzmiało tak ładnie)... Mrocznicy... Słyszałem, że to może być najlepsza gra FS jak do tej pory ;-) GOL dał też dziś świeżą aktualizację, ale załączam q pamięci.

30.04.2025 12:58
xandon
odpowiedz
xandon
51

Mi z kolei same porównania gatunkowe nie przeszkadzają, czy też zestawianie pozycji i znaczenia różnych gier w swoich podgatunkach. Ale porównywanie akurat tych dwóch produkcji wydaje się wysoce nietrafione. Mi by to nigdy nie przyszło do głowy i to zupełnie nie przez klasyfikacje jrpg vs crpg ale coś bardziej fundamentalnego. Co więcej, gdybym miał np. podejmować decyzję o zagraniu w Clair Obscur: Expedition 33 na podstawie takich nagłówków czy wypowiedzi, to bym sobie dał spokój.

Nie podoba mi się to wciskanie wszędzie i do znudzenia Baldurka 3 jako czegoś wyjątkowego, jakiegoś wyznacznika, referencji, "anomalii" itp. itd. Jak stwierdzono powyżej, niczego ta gra nie ma w sobie wyjątkowego ani innowacyjnego, oprócz ładnego, lśniącego opakowania, uzyskanego dzięki włożonej kasie, czyli jakościowego zewnętrznego wykonania i ilości zawartości choć nie bez błędów. Dla mnie średnia fabuła, dość mierne postaci, ładnie zrealizowana walka ale zabita dłużyzną tej akurat realizacji systemu turowego a bez opcji RT z pauzą. Ogólnie pozycja niezbyt trudna, za to generalnie nudna, i nuda ta powoduje, że trzeba się było trochę zmuszać do jej przejścia etapami, bo nic tam człowieka nie ciągnęło.

Na tym tle Clair Obscur: Expedition 33, pomijając inny podgatunek, to dokładne przeciwieństwo BG3. Świeżość, odmienność, wizja artystyczna, piękno, gra zahaczająca człowieka od samego początku i nie pozwalająca się od siebie oderwać. Dzieło artystyczne pod każdym względem, a nie wielkość i tylko w miarę solidnie, rzemieślniczo wyklepana robota dzięki włożonym $ i cutscenkom. Należy oczekiwać, że zamiast robić takie analogie, to akurat Larian powinien się wzorować na twórcach Clair Obscur i ich dziele.

30.04.2025 11:46
xandon
😃
odpowiedz
xandon
51

Arch-Tempered Rey Dau wylądował :-)

Fajna, dynamiczna walka i ciekawy armor set pod względem skilli. W tym starciu bywa tyle zamieszania, że grałem momentami na pamięć i wyczucie co robi potwór, bo z wizji ciężko czasem wychwycić. Nie wydaje mi się on jakoś znacząco różny od wersji podstawowej poza tym, że HP znacznie podbite. Pierwsza walka zajęła mi dziś rano prawie 30 min Switch Axem. Tak czy inaczej, Rey Dau w każdej wersji to jeden z moich ulubionych potworów z Wilds :-)

Z dziennika łowcy potworów

W międzyczasie dobiłem do Waszych poziomów HR (130) i zrobiłem w podstawce wszystko oprócz tego questa z rybkami. Zdobyłem kilka pełnych armor setów, na których mi zależało, w tym obie wersje Zoh Shia, Arkveldów, Gore Magala itp. Plus prawie wszystkie wersje GSów i Switch Axe, choć nie wszystkie jeszcze na max. Ale i tak bazuję głównie na 4 częściach zestawu Zoh Shia i jej broniach. Tu przy okazji mała uwaga do farmienia. Z potworów wszystkie składniki poszły mi jakoś łatwo, oprócz jakiegoś tam cholernego klejnociku z Gore Magala (3%-5%-7%) potrzebnego przy ubranku i najwyższym poziomie broni Zoh Shia. Musiałem ze 30 razy walczyć z tym gadem. Ale to nic w stosunku do jakiegoś durnego Sinister Cloth i Commission Ticket, które dostajemy RNG od innych przez Nata i od dostawcy ze statku. Chyba po kilkudziesięciu godzinach coś w końcu wypadło, mimo że kilka razy przewijałem też czas. Po tym nie chciało mi się już łowić tych wszystkich ryb, aby dojść do jednej, która daje płetwę potrzebną do ostatniego brakującego GSa w mojej kolekcji :-))

No właśnie z selekcji broni wyszło mi ostatecznie tak, że obok GSa, którego wciąż mam zawsze przy sobie, moją drugą ulubioną bronią stał się jednak Switch Axe, z którym się komfortowo zgrałem. Super dynamicznie i wygodnie mi się tym gra. Hunting Horn poszedł w odstawkę, dobra i fajna broń, ale za dużo zabawy i pewnie jeszcze bardziej w muliplayerze się sprawdza. Charge Balde też spadł, bo choć super ciekawa broń na każda okazję, to też za dużo zabawy z tą całą procedurą wieloetapowego ładowania. Ale jeszcze kiedyś wrócę do niej jako do broni trzeciego wyboru.

Wilds a World

Po skończeniu zawartości Wilds z ciekawości wróciłem sobie do World i Iceborn. Kończę teraz ostatnie elder dragony w High Rank i potem dodatek. Interesujące doświadczenie w sensie porównania podstawki MH World z podstawką MH Wilds. World okazał się dużo przyjemniejszy i w sumie łatwiejszy niż go zapamiętałem przy pierwszym przechodzeniu lata temu. Ma to coś, czego Wilds nie ma, w sensie głębszego wczucia w rolę łowcy przez tropienie i bieganie za potworami, odkrywanie ich właściwości przez kolejne badania i bardziej angażującą eksplorację świata. Tylko na to trzeba mieć czas, pamiętam, że kiedyś mnie to to trochę irytowało, ale teraz zaliczam na duży plus. Nawet to, że "wierzchowca" tam się zdobywa z czasem i jeszcze leveluje, nie zawsze jest dostępny, więc nie ma tego pstryk w każdym miejscu i od razu autopilot do potwora jak w Wilds. Z kolei Wilds po prostu płynie pod kątem obsługi, quality of life, całego flow gameplaya. Tu wszystko odbywa się odruchowo z minimalnym klikaniem i przetrząsaniem interfejsu. Jak dziś rano się przesiadłem z World na Wilds do tego AT Rey Dau to wszystko od razu pach, pach, pach wskakuje na miejsce i płynę. W World to się jednak sporo więcej klika, przechodzi, robi manualnie przy niektórych prostych czynnościach i procesach. To genialne quality of life na plus Wilds. Sama walka i bronie choć trochę różne podobają mi się podobnie w obu grach. Byłem zdziwiony jak szybko i łatwo mi poszły niektóre walki w World, bo też zapamiętałem to trochę inaczej. W Wilds, które przecież ma niby niskie HP tych potworów na początku, nie przypominam sobie, abym jakiegoś nawet najprostszego potwora ubijał 3 strzałami nawet endgameowym buildem. A w World potrafiło się to zdarzyć, i ogólnie jakieś to łatwe się wydaje, pewnie Iceborn mnie uziemi, ale podoba mi się ta spokojna taktyczna walka. Ta seria ma coś w sobie, że po czasie wchodzisz w inną część MH i od razu czujesz się jak w domu pomimo różnic.

Za to ciekawa sprawa z bronią - na przykładnie GS. Różnice ogólnie są, ale nie jakieś dramatyczne w bazowych mechanikach. Natomiast brakuje mi dwóch mechanik z Wilds - Guard Cancel i offsetu. Guard Cancel pozwala na szybsze zakończenie ataku przez szybkie wyprowadzenie bloku po ataku z gałką ruchu, a przez to pozwala na większe ryzyko w ofensywie, bo można się po niej ewentualnie szybciej zasłonić. Natomiast offset stał się moją podstawową metodą defensywną w bardziej agresywnej walce. Nie ma go w World, gdzie trzeba bazować tylko na bloku (i bez Guard Cancel) i tackle (natarcie chyba po polsku). Obie mechaniki dostępne też w Wilds. Z kolei mechaniki ran i focusa jakoś mi specjalnie nie brakowało w World, bo też nie jest moją podstawa w Wilds, choć to "rzeźnia". Trochę się rozpisałem, bo sam byłem zdziwiony, że po Wilds będę teraz siedział z wielką przyjemnością w World, a z kolei powrót do Wilds na AT Rey Dau też się okaże super przyjemny, tylko inaczej... Całe Monster Hunter ;-)

post wyedytowany przez xandon 2025-04-30 11:52:08
26.04.2025 22:07
xandon
👎
xandon
51

Kaszakz_Hehsrach krulu piwniczników spadaj na drzewo ze swoimi mądrościami prokuratorskiego pieska biegającego ciągle za użytkownikami tego forum i machającego ogonkiem do ich wpisów. Tu jest forum o grach a nie prokuratura ścigająca innych graczy za ich opinie. Napisałem co sądzę i jak się nie podoba to spadówa. Twoje zdanie mam w głębokim poważaniu. Wątpię abyś miał jakiekolwiek pojęcie o XC czy MF lub co do moich wrażeń z tych gier. Zagraj w końcu w jakąś grę, napisz swoją pierwszą recenzję na tym forum i wtedy ocenimy twoją znajomość tematu. Do tego czasu nie mam życzenia oglądania twojego machającego ogonka.

26.04.2025 20:49
xandon
😍
odpowiedz
6 odpowiedzi
xandon
51

No i to się nazywa GRA! Grana na wysokim C.

Coś pięknego. Dziełko sztuki. I wysokiej kultury. I ta muzyka! Powtarzam muuzyykaa! Plus styl graficzny. Francuski jrpg :-)) Francuski pełną gębą i jrpg pełną gębą. Widział taką hybrydę?I nawet biało-czerwony akcent na początku, pewnie zupełnie przypadkowy ;-) Aż się łezka w oku kręci. Ta gra już w samym prologu i 1-szym akcie dostarczyła mi więcej emocji i rozbudziła większe zainteresowanie niż większość sztampowych rpg, włączając w to oklepane fantasy wszelkiej maści i tzw. "anomalie" przywoływane do znudzenia na tym forum, a wywołujące u mnie efekt zieeeeewania. A tu proszę, coś takiego, tak się robi gry. Dzieło powala klimatem, i walka bardzo się dla mnie podoba jak na razie. Jrpg z twistem, bo coś czuję, że nad tą walką dużo tu czasu spędzimy. Jest w tym oryginalna świeżość. Ma to troszkę i z Metaphor: ReFantazio i trochę dalej z Xenoblade Chronicles *, ale tak po swojemu. Czekam z wypiekami na dalsze walki i rozwój fabuły. Jestem na razie solidnie zahaczony jak to się mówi. Na stare gamingowe lata nudzi mi się już większość obecnych produkcji i po prawdzie większość z nich odpuszczam, a tutaj przypomniało mi się dlaczego warto jednak poświęcić trochę czasu growemu medium. Bo czegoś tak pięknego jak Clair Obscur: Expedition 33 innymi kanałami nie uświadczysz. Ta gra oderwała mnie nawet od masterowania minutowych czasów i technik walki w Monster Hunter Wilds :-)) bo innych, w tym różnych "rpgowych" popierdółek z tego roku nawet nie wspominam, może oprócz KCD2 ;-) ;-)

No nic, oby tak dalej. Nie chcę zapeszać, bo jestem wciąż na początku ekspedycji, ale jak gra utrzyma taki poziom do samego końca to może być solidny kandydat do... ten tego, wiadomo czego tego roku :-))

13.04.2025 19:36
xandon
👍
xandon
51

Absolutnie. Masz rację co do ilości gier na Stream Decku. Mi nie chodziło o deprecjację SD, bo to świetne rozwiązanie, tylko pokreślenie, że to dwa zupełnie różne ekosystemy. Wiadomo, że jak ktoś ma swoją bibliotekę kilku tysięcy gier na Steamie i jest graczem mainstreamowym, nie zainteresowanym szczególnie "dziwnym" światem Nintendo, to absolutnie nie powinien kupować Switcha (2) tylko po to, aby grać na nim w Wiedźmina 3, Cyberpunka, czy jakieś inne porty swoich gier ze Steama. To nie ma sensu. Takiemu graczowi sam odradzałbym zakup Switcha. Choć niektórzy zagrywali się w Wiedźmina 3 na obecnym Switchu nie zważając na grafikę. Do tego dochodzi osobista filozofia każdego gracza. Ja już od dawna zarzuciłem granie na PC i jestem ideologicznym graczem konsolowym, w tym wieloletnim fanem Nintendo. Dlatego do Steama już nie zaglądam, większość gier wieloplatformowych ogrywam na XBOX a Switch to dla mnie odrębny świat. Ale doskonale rozumiem każdego kto do swojego PC dokupuje Steama jako rozwiązanie przenośne - to jest przecież oczywiste.

Tu dochodzi kwestia samej "przenośności" sprzętu, pomijając ekosystem. Steam Deck jest tak duży i ciężki, że większość graczy używa go jako sprzętu "przenośnego" ale raczej w domu: łóżku, kanapie, głębokim fotelu. Rzadziej do samolotu, pociągu, hotelu. To jest OK. Switch jest w pełni przenośny, o Lite nawet nie wspominam. Tu wchodzi w grę cała ergonomia, wielkość, czas pracy na baterii itd. Nie wiem jak będzie z tym większym S2, to będzie ciekawe. Mam zaufanie do N, bo oni przecież robią te przenośne maszynki w najróżniejszych formatach od zawsze i testują czego aktualnie oczekują gracze. Każda kolejna konsola to wersje normalne, Lite, XL, XXL, co kto lubi ;-)

Dalej dochodzi kwestia "stanu umysłu". PC to stan umysłu. Nintendo to stan umysłu. Gracz PC i Steam Decka instaluje grę, wyświetla od razu to okienko z parametrami technicznymi, FPSami, temperaturą procka. Potem bawi się pierdyliadami suwaków aby mu gra chodziła na jego konkretnej konfiguracji lub na Steam Decku jak najlepiej, jeżeli w ogóle chodzi ;-) I wtedy dopiero gra. Ja już jestem na to za stary. Gracz Nintendo włącza po prostu grę i gra. Nawet mainstreamowe porty na N są tak robione, że ma być user friendly - włączasz, nie majsterkujesz, grasz i niczym się nie martwisz. Taka filozofia.

Na koniec kwestia emulacji. Tak, wiem, że na Steam Decku można emulować również gry Nintendo. Nie wiem w kwestii legalności. Ale kompletnie tego nie rozumiem. Switch - pstryk - jeden przycisk - włączasz - grasz. Steam Deck - włączasz system - włączasz emulator - włączasz grę - ustawiasz suwaki i parametry - testujesz - jak działa grasz. A nawet jak ostatecznie masz to już ustawione, to granie w gry N na Steam Decku to dla mnie czysta herezja :-)) To jak używać Windowsa na Macu ;-) Można ale...

13.04.2025 12:08
xandon
😍
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

No i pięknie! Coraz lepsze wiadomości :-) Znaczy trzeba będzie przyspieszyć zakup. Switch to dla mnie najlepsza konsola w historii, a Switch 2 zapowiada się na godnego, przemyślanego i widać względnie mocarnego następcę. Dokładnie to, czego się spodziewałem. Do tego z szerokim zestawem zapowiedzianych tytułów. Już się nie mogę doczekać, aby zagrać w Zeldę TotK w tych 4K z 60 FPS czy Metroid Prime 4 w 120 FPS. Nawet na takiego Donkey Konga się skuszę :-))

Co do innych komentarzy:

Język - Switch ma tylko 12 języków w systemie: główne światowe, holenderski i jakieś 4 azjatyckie krzaczki :-) A typowe gry to zwykle tylko 8 lub mniej głównych języków. Można dyskutować z ta polityką, ale Polska nie jest specjalnie dyskryminowana w stosunku do innych krajów. Nie ma się o co obrażać. Wiadomo, że dobrze by było, aby ten polski był i warto za nim lobbować jak komuś zależy. Mam tylko wrażenie, że ci co za każdym razem na to narzekają i tak nie są zainteresowani Nintendo. A Nintendo nie wiem, może z tego czy innych względów nie widzi specjalnego potencjału dla języka polskiego jak EN, DE, FR, ES.

Steam Deck - Switch i Steam Deck to dwie różne bajki, nie ma co za bardzo porównywać, bo do czego innego służą. Steam Deck to "mikro PC", nie mówię tu o samym OS, ze wszystkimi wadami i zaletami PCtowatości. Jak ktoś chce grać w gry ze Steama w takim trybie to wiadomo, że się zdecyduje na Steam Decka. Ja kiedyś się przymierzałem, ale po sprawdzeniu zdecydowanie odrzuciłem taką rozrywkę z kilku konkretnych względów. Jednym było np. że gry poza wyjątkami nie są specjalnie projektowane czy dostosowywane do Steam Decka tylko przeskalowywane na mały ekranik. Do tego nigdy nie wiadomo co i jak będzie działać. Gry N są projektowane od podstaw z myślą o graniu przenośnym i stacjonarnym na równi, i dedykowane temu konkretnemu sprzętowi. Do tego wygoda, ciężar, czas pracy na baterii itp. itd. Ogólnie dwie różne grupy odbiorców. No i jak ktoś zaczyna gadać o modowaniu, to dla gracza N jest o inny stan umysłu... bez negatywnej konotacji. Dla N gry służą do grania a nie majsterkowania ;-)

Gry - Switcha nie kupuje się do grania w gry z PC, choć istnieje wiele ciekawych portów. Sam przeszedłem kiedyś z przyjemnością Dark Souls 1 na Switchu w trybie przenośnym jak byłem dłużej poza domem. Podobnie klasyki cRPG jak Pillars of Eternty i podobne. Ale dla mnie to tylko poboczna ciekawostka i sporadycznie w takie gram. Switch 2 skłoni mnie pewnie do zgrania sobie w taki sposób w Cyberpunka czy Elden Ring Tarnished Edition skoro tak dobrze na nim działają. Ale Switch (2) służy głównie do grania w gry Nintendo, a tam jest wystarczająco obfitości dla fanów tego typu miodnej rozrywki, gdzie grywalność i wygoda, a nie techniczne specyfikacje i mierzenie parametrów, są najważniejsze. Do gier mainstreamowych lepiej wybrać inną maszynkę i nie narzekać na Switcha, bo to inna, kolorowa bajka.

11.04.2025 12:26
xandon
odpowiedz
xandon
51

Z dziennika łowcy potworów ;-)

Po zobaczeniu filmiku na yt z walki japońskiego użytkownika kouki z Zoh Shia przy użyciu GSa, co zajęło mu trochę ponad 5 min. stwierdziłem, że jeszcze muszę się sporo nauczyć dla osiągnięcia takiego bezbłędnego flow tej walki :-) Piękne starcie, opanowanie potwora, opanowanie i poezja wielkiego miecza. Pozycjonowanie, timing, predykcja, żaden atak i żaden TCS w łeb gada nie jest tam zmarnowany i co chwila jakimś cudem otwiera mu rany i je od razu rozwala. U mnie to wygląda jeszcze trochę inaczej, i trochę dłużej. Czyli jest pole do poprawy. Zastanawiałem się ostatnio tak ogólnie nad MH vs soulslike. Oprócz tego, że w MH obok opanowania przeciwnika trzeba jeszcze opanować własną broń, to główna różnica między skillem a brakiem skilla jest taka, że w soulsach zawodnik bez skilla co chwila ginie po xx razy, a w MH raczej nie ginie czy nie zalicza za często wózka, ale walka trwa 20-40 min zamiast 3-5 minut z dobrym skillem, i właściwym buildem oczywiście.

Pozostawiając GS jako moją główną i bazową broń zacząłem sobie właśnie działać z innymi. Stoczyłem nimi trochę walk i mój zestaw do dalszej zabawy wygląda teraz jak poniżej. Do tego przerzuciłem się na pełny armor Zoh Shia dla siebie i Palico, oraz wszystkie poniższe bronie również wersje Zoh Shia + Artian.

1. Great Sword - broń podstawowa i strefa komfortu

..... długo, długo nic

2. Hammer - strefa komfortu, ale muszą go zbuffować, aby podciągnąć DPS, zapowiedziane na maj chyba

..... nowe, którymi teraz gram:

3. Charge Blade - super, strefa ekscytacji :-)
4. Hunting Horn - super, strefa ekscytacji :-)

..... nowe, które próbowałem i jestem zainteresowany w dalszej kolejności:

5. Switch Axe - strefa eksploracji
6. Heavy Bowgun - strefa eksploracji do konkretnego zastosowania wyjaśnionego poniżej

..... odrzucone po próbach:

* Gunlance ostatecznie jakiś mało ekscytujący jak dla mnie
* Sword&Shield, Longsword, Dual Blade - nie mój styl
* inne pominąłem ze względu na brak zainteresowania

Zacząłem się też zastanawiać nad praktycznym wykorzystaniem i przełączaniem 2 broni w walce, które mamy teraz dostępne w MH Wilds. Dotychczas jakoś nie korzystałem. Strasznie mnie irytuje konieczność wskakiwania na wierzchowca, aby zmienić broń. W walce to niewygodne a w salce treningowej strasznie dziwne. No ale cóż. Dwie w miarę praktyczne opcje obczaiłem. Jedna to użycie hunting horn jako broni pomocniczej do ustawiania buffów na początku walki podbijających obronę i atak, zmiana na główną broń i do boju. Druga to heavy bowgun z usypianiem. Zrobiłem sobie takiego Artian HBG i 3 strzałami można wbić pierwsze uśpienie potworów, które testowałem, potem przełączenie na GSa i darmowe strzały w łeb. Ze 3 razy tak można sobie powtórzyć w jednej walce. Nie wiem czy mi się będzie chciało to robić na dłuższą metę, bo to trochę zamieszania a konieczne nie jest, ale tak z ciekawości sobie sprawdzam. Działa.

Czekam na Arch Tempered Rey Dau, pod koniec miesiąca się szykuje!

11.04.2025 12:15
xandon
xandon
51

Fajna recka. No i z ciekawością przeczytałem opinię bardziej doświadczonego łowcy :-) Choć ewidentnie nie ma chemii między Tobą a MH Wilds :-) To chyba częsta reakcja hardcorowych graczy MH na tą wersję. Ja nie jestem znawcą MH, mam małe doświadczenie w MH3U, średnie w MH Word, duże w MH Rise i Sunbreak, i teraz MH Wilds. Gram zawsze solo, tylko z kotem. Zauważyłem, że wiele obserwacji mamy identycznych, choć ja akurat nie jestem w ostatecznym rozrachunku tak surowy dla tej gry. A ponieważ ją trochę polubiłem, to kilka komentarzy do tego co napisałeś, na zasadzie dyskusji czy wymiany wrażeń, powtarzając też trochę z mojej wcześniejszej recki:

* Świat - podobne doświadczenia, zwłaszcza autopilot na kurczaku. A do heat/cold dodam tylko, że ja z lenistwa w ogóle ustawiam sobie w buildzie (armor) skill adaptacji LV1 i spokój. Jeżeli chodzi o pułapki, to też nie korzystam z nich w trakcie walki, ale jako łapię w nie potwory na zakończenie walki z wiadomych względów. Natomiast podobają mi się te skały, które można zrzucać z góry na potwory w niektórych walkach.

* Potworki - podobne wrażenia. Elder dragony to chyba przyjdą z MR. Potworki w podstawowym LR i HR są łatwe, ale już wersje Tempered z endgame jak dla mnie całkiem OK. Może też dlatego, że gram solo, i stawiam sobie własne wyzwania co do czystej, efektywnej walki i czasów. Blangonga zupełnie rozumiem reakcję :-) Mi się z kolei paradoksalnie ten matołek całkiem podobał, kojarzy mi się nie wiem czemu z Rajang, który się miotał jak wściekły goryl, a tu taki ładny moveset ;-) Choć MH Wilds w podstawce miał tylko 29 dużych potworów + teraz 1 Mizu, w porównaniu do chyba 40+ w Rise, to mi się ten zestaw całkiem podoba.

* System walki - ma swoje plusy i minusy. Nie mam do końca wyrobionego zdania z tymi ranami. Mi jakoś nie przeszkadzają, ale może dlatego, że specjalnie nie koncentruję się na nich traktując jako coś opcjonalnego. To zawsze coś nowego, ale ułatwiającego walkę, więc mogli równolegle może podbić zamiast obniżać HP potworom.

* Statusy (nie)wbijane przez potwory - tu pełna zgoda, też to zauważyłem od początku i się trochę dziwiłem

* Zoh Shia - walka piękna, ciekawa i epicka jak dla mnie, choć ostatecznie dość łatwa. Natomiast jako ciekawostkę widziałem niedawno walkę z nią 5:40 min. przy użyciu GSa, gdzie zawodnik co chwila otwierał jej rany i je od razu niszczył... Tak czy inaczej mi się obecnie trudniej walczy np. z Tempered Gore Magala niż z Zoh Shia.

* Nauka ataków potworów - ja się uczę, zawsze jest sens :-)) Ja tam jakoś nie używam tego focus mode, oprócz niszczenia ran. Nie dlatego nawet aby sobie utrudniać, po prostu jakoś mi nie leży. Walka lepiej płynie bez niego.

* Ekwipunek/gameplay loop/dropy - też pisałem o braku absolutniej konieczności optymalizacji builda na etapie fabularnego HR. Ja przejechałem do końca praktycznie na jednym kościanym armorze zrobionym na początku HR i się nie przejmowałem, a skille ustawiałem z biegu co tam było sensownego. Natomiast w obecnym endgame z potworami tempered i *8 to już sobie kombinuję i optymalizuje i widzę różnicę. No i strasznie mi się podoba system zarządzania tym wszystkim, gdzie w Rise czasami szału dostawałem od braku wygody i przejrzystości w ustawianiu. Robienie buildów na niskie czasy solo to wciąż super zabawa.

* Fabuła - tu mamy dokładnie odwrotnie, dla mnie fajna odmiana, ale w zupełności Cię rozumiem, tego się należy spodziewać u większości graczy, czyli braku pozytywnej akceptacji ;-)

Gra moze byc ok dla poczatkujacyh albo graczy ktorzy uwazali, ze poprzednie monster huntery byly za trudne i lubia samograje. Dla nich ocena 7/10 bylaby adekwatna.

Tu może poleciałeś skrótem myślowym. Dla mnie MH Wilds to pozycja zdecydowanie więcej niż OK choć nie uważam się za początkującego gracza, poprzednie MH zdecydowanie nie były dla mnie za trudne w porównaniu np. z moimi ulubionymi soulslike, dla mnie gry MH to jest ogólnie chillout choć bardzo wysokiej jakości, a i zdecydowanie nie lubię też samograjów, o nie :-) Uwielbiam inteligentną walkę, poznawanie movesetów przeciwników, grzebanie w buildach i optymalizacje min-max. Mi się ta gra tak zwyczajnie po ludzku podoba. Może dlatego, że potrafię sobie układać własne wyzwania, warunki, i cieszyć się ładnym flow walk i gameplaya, a MH Wilds umożliwia to doskonale. Jak to mówią ważniejsza jest sama podróż a nie zaliczanie osiągnięć i platyn, które może być łatwe jako cel. Ogólnie, nigdy nie wiesz co tam innemu graczowi w duszy gra, więc ciężko podać adekwatne oceny za innych. Ja wystawiłem ocenę wyższą. Czy to najsłabsza odsłona serii? Pewnie najłatwiejsza z tych co widziałem, jak też wcześniej pisałem. Ale czy najsłabsza to nie wiem. Dla hardcorowców pre MH World pewnie tak. Mi się podoba za to, że szanuje mój czas, który spędzam w 95% na to co mnie najbardziej interesuje - poznawanie potworów, buildy, i dzięki temu możliwie efektywne i płynne walki, z dobrze wyważonym, nie przesadzonym grindem. Nie mam już czasu na puste bieganie po świecie za potworami przez połowę czasu, tracenie 10-tek godzin na zabawę z RNG przy wytwarzaniu różnych elementów builda, itp. Ale jednocześnie myślę ciągle o MHGU po MH Wilds :-) Zobaczymy!

08.04.2025 11:31
xandon
👍
xandon
51

No enrique - świetna recenzja!

Muszę przyznać, że bardzo zachęciłeś mnie tym opisem :-) Pamiętając nasze dyskusje przy XC3 wiem, że masz silne nastawienie fabularne. Dla mnie z kolei gameplay na pierwszym miejscu. Eksploracja, walka, buildy, rozkminianie systemów i ustawianie wszystkiego po swojemu. Fabułę lubię jak jest dobra, ale równie dobrze może być szczątkowa lub jej nie być, wtedy moja wyobraźnia wchodzi na wyższe obroty i sama tworzy sobie lub dopowiada historie :-)) O dziwo prawie wszystko co napisałeś mi się podoba. Bo plusy to wiadomo. Ale nawet ta konstrukcja fabularna zaczęła mnie teraz intrygować, bo wcześniej wiedziałem, że tu nie będzie tego samego co w serii 1-3 z dodatkami. A teraz to jestem nawet zainteresowany co tam takiego wywinęli. A jak chodzi o brak voice actingu głównej postaci to dla mnie akurat zawsze plus, powtarzam to chyba do znudzenia przy każdej tego typu grze na forum. Nie cierpię jak moja postać mówi nie moim głosem. Jeszcze jak głos pasuje jakoś do postaci to pół biedy, ale jak gada jak wujek na imieninach cioci Krysi to tragedia. Zdecydowanie wolę sam sobie mówić w głowie własnym głosem - znowu wyobraźnia. Ale żeby nie było, że coś próbuję kontrować. Doskonale rozumiem te minusy, zwłąszcza w Twoim przypadku, jak również ocenę. No problemo :-)

Ja mam do tej pory zaledwie 20+h i nastawiam się na jakieś 250 swoim tempem :-)) Tylko tak sobie gram z doskoku, bo jestem aktualnie pochłonięty całkowicie Monster Hunter Wilds. No właśnie tam to tak samo wygląda fabularnie, bo fabuła jest tylko pretekstem do polowań na potwory i ogarniania świata, ale za to jaki gameplay loop! Przy okazji - śmieszne bo tam moja postać właśnie gada, i to nawet wybranym przeze mnie głosem i to jest tak dziwne, że jak się czasem odezwie w ferworze gameplaya, to się dziwię kto to mówi i dopiero po chwili zdaję sobie sprawę, że to przecież ja. Ostatnio taki efekt miałem tez w Stalkerze 2 :-)) XCX podoba mi się na razie dokładnie z plusów, które wymieniłeś. Plus cały system zarządzania wysokiej jakości, że aż chce się z tym obcować. Cacko takie. Jedna rzecz, która mnie irytuje to duża wrażliwość gałki do poruszania się, nawet po dostrojeniu w opcjach. Gram w trybie handheld i czasem jak mi palec trochę mniej delikatnie poleci to postacią potrafi majtnąć tak na 90 stopni w lewo lub prawo. No i czekam spokojnie na mechy, bo świat ogromy i biegania sporo, ale już sobie wyobrażam jak to będzie potem :-)

raziel88ck

Łezka się w oku kręci. Miałem czarnego Wii U i uwielbiałem tą konsolę. Potem po Switchu ją komuś podarowałem. Takie pudełeczko z XCX też miałem, ale wtedy nawet nigdy nie zagrałem, i też z czasem komuś podarowałem. Dlatego to dopiero moje pierwsze zetknięcie z tą grą. Choć w XC1-3 z dodatkami to mam pewnie razem z 1000h.

07.04.2025 18:07
xandon
👍
xandon
51

:-)

07.04.2025 18:05
xandon
👍
xandon
51

Dzięki. To "Inclemency" faktycznie pomogło, od razu się potwór pojawił. W sumie nie jest ta walka tak trudna. Zacząłem też w końcu niszczyć z procy te kryształy na ziemi, fajny element taktyczny i niezłe obrażenia zadają.

07.04.2025 11:03
xandon
😉
odpowiedz
xandon
51

Mały a kozak ten Switch 2.

Podobno ma całkiem wypasione CPU i GPU jak na sprzęt przenośny, do tego bateria 2-6h na początek i nie jest takim klocuchem jak Steam Deck, którego też serdecznie pozdrawiam :-) Fajna ciekawostka ten Cyberpunk, 40 FPS i 30 FPS to całkiem nieźle, jeżeli się okażą stabilne. Series S miał tylko 30 FPS na początku. Podobno Switch 2 porównywalny wydajnościowo !? W Cyberpunka ludzie będą pewnie grali jak na starym Switchu grali z powodzeniem w Wiedźmina 3, pomimo grafiki. Po 30 minutach nie zwracasz na to uwagi i klepiesz kolejne questy w zaciszu łóżka czy pociągu, czego nie miałbyś czasu inaczej. A tu graficznie nawet całkiem całkiem. Ja nawet tego Cyberpunka z przyjemnością sprawdzę, bo stacjonarnie to mi się nigdy nie chciało 2-gi raz przechodzić a tu może jakiś build bez szczelania na inteligencję i się te mniejsze questy też porobi. No ale Nintendo nie kupuje się dla Cyberpunków i Elden Ringów nawet jak to będzie Tarnished Edition ;-) Metroid Prime 4 zapowiedziane w 120 FPS, kultowe Zeldy podbite graficznie, Donkey Kongi, Bravely Default, to jest to co młode tygrysy i Mariany lubią najbardziej :-) No ewentualnie jeszcze na deser ten cały "zazdrość wzbudzający" Bloodborne 2 ;-) ;-)

07.04.2025 10:38
xandon
👍
xandon
51

Mi się w końcu pojawił Mizutsune T*8, agresywne bydlę, nawet raz zaliczyłem quest failed lekceważąc przeciwnika, czyli jakies emocje są, bo faktycznie ten mały *5 to dość ławy. Za to Zoh Shia ani widu ani słychu na razie, ale dzięki za potwierdzenie, będę cierpliwie wypatrywał.

06.04.2025 19:35
xandon
😉
odpowiedz
xandon
51

Elden Ring Tarnished Edition nadchodzi w 2025...

Na Switcha 2. Zapowiedziana oficjalnie podstawka + DLC + nowy armor + opcje dostosowania dla Torrenta. Ale uwaga! Są poważne przecieki, że będą też nowe i dodatkowe opisy dla przedmiotów, które wyjaśnią ostatecznie i do podszewki wszystkie otwarte pytania i wątpliwości do lore ER. Tarnished Edition... Switch 2... Gamingowa zagadka stulecia w końcu zostanie wyjaśniona. A samo Elden Ring na wzór Skyrim stanie się nieodłącznym towarzyszem naszego codziennego życia z wersjami na inteligentne pralki i lodówki. No nie da się oderwać od tej gry :-))

spoiler start

Wiadomość insiderska z 1 kwietnia ;-)

spoiler stop

06.04.2025 19:20
xandon
😊
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

Zoh Shia zabija ;-)

Już nie mnie. 3 razy trzeba było podchodzić. Nie ma to jak walczyć z potworem siejącym ogniem i piorunami mając odporność na ogień i błyskawice na poziomie -(minus) 6, czyli moja pierwsza próba :-)) W drugiej miałem ją rozpracowaną, a w trzeciej to zrobiłem, ale w prawie 30 min. Trzeba jeszcze dopracować do niej GS. Tak czy inaczej - cudna walka. No i nowa świetna broń i dwuwariantowy set - anioł czy demon, do wyboru. Z pierwszej walki starczyło mi materiału na broń GS R7 i biały czepek na głowę. Tylko ten nowy miecz już przeskoczył moje dotychczasowe miecze R8, no i ten rewelacyjny nowy skill :-) A na pełny set białego aniołka jestem porządnie zajarany. Tylko tutaj mała zagwozdka. Po skończeniu tej misji Zoh Shia nie pojawia mi się w questach i na mapie. Wiem, że trzeba na nią czekać na mapie i zapisywać na inwestygacje. Podobno są jakieś patenty gdzie i kiedy się pojawia, tylko mi się jeszcze nie objawiła ponownie :-( Podobnie Mizutsune, która po pierwszym queście *5, który mogę powtarzać w opcjonalnych, pojawia się podobno jako bardzo kozacka wersja T*8, ale nie miałem jeszcze przyjemności. Może to dlatego, że ja wciąż na HR70. Wy jesteście na poziomach 2 x wyższym od mojego, może o to chodzi, więc pytanie czy u Wa się pojawiają Mizu T*8 i Zoh Shia *8 w świecie?

05.04.2025 18:45
xandon
xandon
51

No to powodzonka w Rise :-) Dla mnie MH Rise i Sunbreak to najlepsze MH. A MH Wilds to po prostu bardzo przyjemna gra i (naj)bardziej lajtowy MH jak do tej pory, tak go traktuję. Choć jak podbiją kolejne, nowe potworki w przyszłości, gdzie ta nowa Zoh Shia może być pierwszym krokiem w tym kierunku, to tym lepiej.

MH Rise przechodziłem 2 razy, na Switchu i na XBOX. I to drugie przejście przed premierą MH Wilds jak zacząłem to przez chyba 200h nie spocząłem w jednym ciągu zanim nie zrobiłem wszystkiego razem z Sunbreak :-) Tak ta gra mnie wciąga. Niektórzy twierdzą, że Rise jest bardziej arkadowy i ma dużo ułatwień: Palamute gdzie możesz na nim w środku walki uciec, wyleczyć się i naostrzyć broń (też w Wilds), wirebugs które pozwalają uciec z podbramkowej sytuacji w walce lub szybko się zebrać i odlecieć w bezpieczne miejsce po oberwaniu od potwora, różne przekoksowane switch skille w tym oparte na wirebugs, Palamute + Palico można sobie dopakować do walki w różnych konfiguracjach itp. itd. Z drugiej strony walki są bardzo dynamiczne, wręcz momentami chaotyczne. Mi się podoba. MH Wilds ma powolniejszą, metodyczną walkę, bardziej podstawowe mechaniki broni, ale z uprzyjemniającymi dostrojeniami, no jest ten fokus i rany, a do tego potwory mają stosunkowo niskie HP. Myślę, że w obu grach jak ktoś nie chce to się nie musi uczyć movesetów potworów. W MH Wilds ja się jednak ich uczę i gram trochę na własnych zasadach. Z kolei krótsza długość walk mi się akurat podoba. Bo jak się umie to nie ma tam co przeciągać, a z kolei większe potwory mają fajne fazy. Tak czy inaczej, też wspomniałem wcześniej, że hardcorowi gracze MH pewnie będą mieli różne wątpliwości. Do tego wielu twierdzi, że gra nie ma tego czegoś, czaru, uroku, klimatu czy wymagań starych MHrów. Ja tymczasem idę ubić tą Zoh Shię po swojemu, bo wstyd trochę ;-)

05.04.2025 14:04
xandon
xandon
51

140 HR i 120h to nieźle, czołówka peletonu :-) Nie dziwię się, że mogła dopaść nuda po takim czasie na podstawowej zawartości.

Przeleciałem wstępnie przez ten update. Mizu świetny choć *5. Grand Hub OK. Kręgle z beczkami takie se, ciekawostka. Arena Questy dobrze, że są. Zoh Shia *8... Drugie podejście zszedłem na trochę ponad 20 min walki, rozkminiając jej tricki i budowę, ale i tak poległem na koniec przy tym całym wściekłym festiwalu ataków elementarnych i AoE w tej fazie. Świetny potwór i fajne wyzwanie na powolną broń jak GS.

Dla fanów młota, twórcy zapowiedzieli buffy do tej broni i podrasowanie dmg w następnych aktualizacjach.

04.04.2025 11:57
xandon
👍
xandon
51

Gratulacje i super wiadomość!

Po moim wcześniejszym pytaniu i wątpliwościach, zajrzałem jeszcze do opinii soulslike'owych zawodników takich tak FightinCowboy i potwierdzają to, co piszesz, znaczy build + skill = super inteligentne i znośne czasowo walki z bossami do końca :-) Ale i tak od samego patrzenia człowiek się poci ;-)

Znaczy trzeba będzie zagrać, Sekiro i Lies of P dobrze mi szło, a to jakby bilecik wstępu do tej gry słyszałem, to może jakoś pójdzie.

04.04.2025 11:45
xandon
xandon
51

O, to super! Widzę, że jesteś z przodu :-) Ja też generalnie bardzo lubię młot, to była moja broń pierwszego wyboru w MH World i Rise. Ale odkąd opanowałem Great Sword to do młota wracam już tylko z sentymentu. Przy okazji przepraszam za używanie angielskich nazw, ale gram akurat EN i nie chcę coś pomylić tłumacząc na polski. Super z tym lancopałem, to jak rozumiem gunlance. No właśnie dzisiaj postanowiłem, że to będzie następny wybór :-) Nawet tak się złożyło, ze miałem gotowe składniki na *8 Artian dla tej broni.

Ja już dziś rano sprawdziłem na szybko tą 1-szą aktualizację. Na razie tylko nowy główny quest. No nareszcie! Po względnym spacerku do tej pory na HR podszedłem z biegu do nowej Zoh Shia *8, quest nazywa się chyba Garmination. No i w pierwszym podejściu po 40 min. walki trzeba było uznać chwilowo wyższość potwora. Ależ to agresywne dziadostwo jest. A myślałem, że GS mam w już palcu, a tu nawet porządnego TCSa nie dało za bardzo rady w łeb wyprowadzić. No, ale to jest to co młode tygrysy lubią najbardziej. Znaczy będzie co ćwiczyć :-)

04.04.2025 11:37
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Z komentarzy graczy entuzjazmu raczej nie widać, bardziej wątpliwości co do samej gry. Nie ma co tam rozpętywać kampanii niezdrowej zazdrości.

Już w przypadku Elden Ring Nightreign wielu było sceptycznych, choć po pierwszych udostępnionych testach większość się przekonała i czeka na tą grę. U mnie odwrotnie, na początku Nightreign wydawał się bardzo interesujący ze względu na super formułę i tryb solo. Z tego jednak co widziałem w gameplayach testowych, gra świetna, ale ewidentnie skrojona na 4 graczy i nie za bardzo widzę ten tryb solo. A ponieważ u mnie multi całkowicie odpada więc raczej będzie pass.

O Duskbloods jest już trochę informacji a Miyazaki, który ponoć pracuje nad nią osobiście, znaczy ważna pozycja dla FS, ma coś chyba dziś więcej objaśnić live. Jeżeli będzie tam legitny tryb solo to jestem za, jeżeli tylko PvPvE to pass. Byłby jeden duży plus w moim przypadku dla tej gry. Gry FS ograłem dość intensywnie. Z wyjątkiem jedynej pozycji, którą ominąłem szerokim łukiem, czyli Bloodborne. A to konkretnie ze względu na obleśność wizualną, w tym szczególnie bossów. W innych grach FS obleśności nie brakuje, ale jest jakoś ładnie artstylowo opakowana. Tu nie ma znaczenia jaką ta gra opowiada historię czy jak świetną mechanicznie ma walkę i bossów, skoro wygląda tak, że nie da się patrzeć. Kwestia gustu. Z kolei Duskbloods, które ma być spadkobiercą BB (chyba trochę na wyrost) z mieszanką Lies of P (uwielbiam) i steampunk (lubię) - wygląda po prostu wyśmienicie. Zobaczymy.

Tak czy siak Switcha 2 biorę zaraz po skończeniu Xenoblade Chronicles X na obecnym Switchu, co biorąc pod uwagę obecny progres i zaangażowanie oznacza jakieś dobre 250-300h. A lista zapowiedzianych gier na Switch 2 jest tak długa, że ten Duskbloods ginie w tłumie. A do 2026 jeszcze kupa czasu.

03.04.2025 11:13
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

thalar

Jeszcze taka krótka refleksja mnie naszła. Po pierwsze, bez względu czy pokonasz tego PCR czy nie, czy go już zostawiłeś na dobre, czy pozostanie górą nie /do zdobycia, czy zrobisz to po swojemu czy po "normalnemu' czy łatwemu ;-) chciałem Ci powiedzieć ponownie i sumarycznie, że wielkie gratki za to wszystko co zrobiłeś w tej grze. Ja bym nigdy nie skończył nawet podstawowego Elden Ring a już na pewno takich bossów jak Malenia czy PCR próbując dochodzić do ich pokonania po Twojemu. Nie miałbym tyle energii i cierpliwości :-) Gratulacje! Wypiję jutro za Ciebie tego drugiego szampana :-)

Do PCR podzieliłem się najlepszym opisem nauki czy treningu na jaki mnie stać i z tego co jeszcze pamiętam. Jeżeli będziesz chciał go męczyć dalej, to oczywiście sam jesteś na tyle doświadczonym zawodnikiem, że wiesz co i jak Ci najlepiej wchodzi. Każdy z nas, kto opisywał tutaj bardziej szczegółowo swoje zmagania i metody w tej walce, robił to trochę inaczej. Najważniejsze, aby mieć fun z tego co i jak się robi, a Elden Ring jak zawsze zapewnia tu nieskończone możliwości.

I tu końcowa myśl:

Ta moja metoda 3-5 prób dziennie to na bardzo poważnie. Wydaje mi się, że o to właśnie chodzi, aby nie przegrzać czy się nie frustrować lub wypalić setkami prób dziennie, o których napisałeś. Jeszcze przy bossach na 50-100-200 prób taka mobilizacja jakoś działa, ale tutaj trochę gorzej. A tak to jak z przysłowiową książką pod poduszkę. Trochę poczytasz, prześpisz i samo się w głowie ułoży. Najlepiej kilka prób, tak na jeden atak jednego dnia, przespać się, następnego dnia dołożyć nowy atak itd :-)) U mnie to zadziałało i nigdy się nie znudziło, najpierw buildami OP a potem właśnie takimi pojedynczymi próbami dziennie przez chyba 2-3 miesiące do pełnego wymasterowania bossa i dowolnej broni.

A ponieważ napisałeś, że rozważasz Sekiro po ER, to pomyślałem, że to faktycznie dobra myśl. Tam jest tylko jedna broń, katana + parę pobocznych i opcjonalnych prosthetic tools, i nie ma tego całego zamieszania z buildami, za to jest czysta technika, skill i rytm. Pewnego rodzaju perfekcja. Dlatego ta gra może jeszcze bardziej pasować do Twoich preferencji. A na boku możesz sobie robić tego PCRa bezstresowo parę walk dziennie jak dopuszczasz taki multitasking, nie każdy lubi :-)) Specyficzna mechanika Sekiro to fajna odskocznia od Soulsów i Eldenów. Bardzo przyjemna gra, i nie tak trudna jak mówią, o ile oczywiście nie próbuje się grać po soulsowemu, to największa pułapka, tylko wejdzie w jej specyficzny rytm ;-) Daje poczucie spełnienia, ale żaden boss nie będzie raczej wymagał 50 czy 100 prób. No a jeżeli wolałbyś taki chillout w najczystszej postaci po przygodzie z ER to tylko Monster Hunter Wilds - moje nowe uzależnienie ;-) Powodzonka i miłego weekendu !

03.04.2025 10:18
xandon
odpowiedz
6 odpowiedzi
xandon
51

Są tu jeszcze jacyś aktywni łowcy? :-)

U mnie obecnie Hunter Rank 65. Nowy Great Sword i Hammer opanowane do podszewki. Tylko offset jeszcze czasem masteruję, bo to ciężej wyprowadzić. Mam małe zestawy obu broni R8 na czysto, Sleep, Paralysis i Poison. Świetnie działają i wyglądają. Klepię też sobie na boku te nowe Artian weapons Rarity 8 z Tempered Arkveld *8. Tak już się zrosłem z tą grą, że dziś bym jej dał chyba 10 modulo optymalizacja :-))

No to jutro pierwszy free update: Mizutsune, Zoh Shia grywalna na stałe po tym pojedynczym spotkaniu w Low Rank, Grand Hub, Arena Quests. Strasznie mi się podobał Mizu w Rise, zobaczymy jak tutaj.

Gram teraz dla czystej przyjemności i masteruję różne potwory. Próbuję zejść konsystentnie poniżej 5 min w najwyższych walkach HR. Widzę, że w społeczności są regularnie podawane średnie czasy speedrunnerów dla Arkveld *7 lub T*8 z rankingiem broni pod względem DPS na bazie najlepszych czasów pokonania tego potwora. Wygląda to ciekawie i imponująco, wszystkie bronie schodzą poniżej 2 minut, oprócz Hammera 2:30. Czyli znowu to samo co kiedyś, świetna, łatwa, dynamiczna i przyjemna broń, pięknie wali po łbach, tylko czemu taka słaba w dmg. Great Sword na szczęście jak zawsze wali porządnie, zwykle #3. Rozważam teraz przejście na jedną z opcji: Gunlance, Switchaxe lub Charged Blade. Gunlance od premiery zajmuje w tej grze na stałe 1-sze miejsce w rankingu na najlepszy dmg, zobaczymy... LGB, HBG i łuk o dziwo na dalszych miejscach w MH Wilds.

02.04.2025 17:44
xandon
😁
odpowiedz
xandon
51

Ło panie, Elden Ring na Switchu 2...

No i ten nowy Duskbloods od FS a'la Bloodborne, ekskluzywnie na Switch 2...

No nie wiem, nie wiem. Ale będzie nowe wyzwanie - PCR w trybie handheld ;-)

02.04.2025 17:38
xandon
👍
odpowiedz
5 odpowiedzi
xandon
51

Purr-fection! :-)

Nintendo - kwintesencja gamingu i kreatywności. Przede wszystkim super prezentacja. Konkretnie, jasno, na temat, czyste mięsko a nie puste fajerwerki. Sama maszynka wygląda jak produkt premium, bo obecny Switch czy Steam Deck to takie już trochę przestarzałe klocki designersko. Od samego patrzenia na to cacko oczy się świecą, czego raczej nie można powiedzieć o PS5. No to pogramy sobie teraz w ulepszone graficznie Zeldy BotW i TotK w 120 FPS :-)) Plus jakieś tam Cyberpunki i Elden Ringi czy inne nowe Duskbloods od FromSoftware ekskluzywnie na Switch2. Mario Kart mnie nie interesuje, ale Metroid Prime 4 na start chętnie przygarnę. Ta funkcja myszki to się raczej nie przyjmie imho, nie ma co robić niepotrzebnie PC-tówka na Switchu.

Najśmieszniejsze, że grając teraz w Xenoblade Chronicles X DE wydane właśnie na obecnym Switchu, arcydzieło jrpg i cudo technicznej implementacji na tak startym sprzęcie, co zajmuje grubo ponad 200h samej głównej zawartości, to tym Switchem 2 będzie czas się zająć może pod koniec roku. Ach to Nintendo, lubi nas nieustająco rozpieszczać. Mistrzowie.

01.04.2025 12:53
xandon
odpowiedz
3 odpowiedzi
xandon
51

Widzę, że Eldenowcy przerzucili się teraz grupowo na Khazana :-)

No wczoraj chciałem sobie kupić tą grę i pociukać trochę ;-) Rzuciłem najpierw okiem na kilka gameplayów, dosłownie parę minut, gdzieś ze środka gry. Podoba mi się pod wieloma względami i fundamenty walki wyglądają bardzo solidnie, co zresztą wszyscy podkreślają. Mi się też nawet wizualnie podobają bronie, zarządzanie i ekrany rozwoju, choć nie wiem oczywiście jak do końca funkcjonują. Widać, że jakościowo jest to porządnie zrobione.

ALE na oko widać jedną mrożącą cechę tych walk czy bossów, którą też wszyscy podkreślają, a która mnie tymczasowo zniechęca. Bossowie wyglądają jak porządne gąbki na obrażenia. Widzę tych zawodników, walą w te bossy przez 10 minut, każdy atak zdejmuje tam może 1-2% HP bossa, a po tych 10 minutach idealnych bloków, parowań czy uników nagle jeden błąd, 2-3 hity i "Khazan has fallen". To wygląda z boku jak głupiego robota, nawet jak się ma skilla. A główne źródło zbijania HP bossa to staggery - gdzie wtedy rzeczywiście długa seria ataków coś mu tam widocznego robi. Walki w dalszej części gry trwają tak średnio po 20 minut takiego walenia z tego co mówią, nie wiem czy dlatego, że nie mają dobrych buildów czy tak to jest wyskalowane. Niektórzy na końcowych bossach przeszli na Easy tylko ze względu na znużenie długością walk. Do tego niektórzy z tych co widziałem twierdzą, że coś jest z balansem różnych broni przykładowo jedna broń na poziomie x ma na tyle duże obrażenia w stosunku do innych, że nawet wymaksowanie tych innych choćby pasowały bardziej do danej walki nie ma sensu, bo dmg i tak będzie niższy - tu mogę coś mieszać, ale ogólne pytanie o balans.

Potwierdzacie / zaprzeczacie? Pograł bym sobie, ale 1-sza zasada Elden Ringowca brzmi: nie trać czasu i zrób najpierw builda, aby zadawać bossowi obrażenia na min 5-10% HP. Przy takich gąbeczkach nie miałaby chyba zastosowania czy to kwestia znajomości tego systemu? Bo jakby to była kwestia ustawienia odpowiedniego builda, aby z jednej strony móc się wykazać skillem, ale nie walić w kółko tego samego przez 20 minut, to byłoby na plus. Wiecie o co chodzi. Dobra i inteligentna walka powinna wymagać doświadczenia i skilla, ale właśnie dzięki temu nie powinna trwać 0,5h tylko najlepiej kilka minut. Poziom Łatwy mógłby to adresować dla znużonych długością gdyby oznaczał tylko mniejsze HP przeciwników bez innych ułatwień? Wszelkie sprostowania czy wyjaśnienia mile widziane :-)

31.03.2025 13:44
xandon
👍
1
xandon
51

Cieszę się, że jest jeszcze ktoś, kto uznaje summony jako integralną część tej gry :-) Z wszystkim się zgadzam co napisałeś. To znaczy wg mnie używanie summonów jest jak najbardziej OK i jest to po prostu inny styl walki, który założyli twórcy przy projektowaniu bossów i stanowi sensowną, naturalną pomoc przy tych najtrudniejszych. Tu jest jednak coś za coś. Z jednej strony w kupie raźniej i łatwiej, jest też chwila na oddech kiedy summon przejmuje aggro, z drugiej to jednak ma wpływ na AI bossa, który zachowuje się wtedy mniej deterministycznie i nigdy nie wiesz kiedy się przerzuci na Ciebie i odwinie coś niespodziewanie. Dlatego opanowanie rytmu bossów można lepiej ogarnąć samemu. To ma szczególne zastosowanie przy PCR, gdzie np. u mnie akurat kluczem było max zwarcie i odwijanie w rytm ataków bossa. A wtedy nagłe przejście bossa między summonem a graczem bywa bardziej zaskakujące czy mylące niż siedzenie samemu w środku jego combo, kiedy wiesz dokładnie czego się spodziewać. Zgadzam, się że na początku mimic ułatwia walkę z PCR, trochę, zwłaszcza drugą fazę, choć mniej niż przy innych bossach. Na pewno nie jest tak, że nic nie daje jak twierdzą niektórzy i to może przechylić szalę zwycięstwa jak komuś trochę brakuje. Natomiast przy dobrym opanowaniu bossa i kolejnych z nim potyczkach bardziej przeszkadza, ale to się dotyczy każdego bossa i summonów. Z kolei pozostałe summony duchy są już w zasadzie bezużyteczne w tej walce. Śmiać mi się chciało jak kiedyś spróbowałem i PCR jednym machnięciem miecza zmiótł Prochy Tarczowników. A to jest summon, który przetrwa bez problemów całego Radagona, Godfreya+HL itd. Dwa summony NPC dostępne do walki z PCR są też dość nieoczywiste: dają stosunkowo niewiele a zwiększają HP bossa. Choć Ansbach jeszcze jakoś tam daje radę do początku drugiej fazy, i w kompanii z mimickiem jest łatwiej niż samemu. Ale ten drugi to już nie bardzo. Ale i tak to nasze teoretyczne rozważania, bo thalar nigdy summonów nie tknie jak go znam ;-)

Ach Sekiro, Sekiro :-)

31.03.2025 13:10
xandon
👍
xandon
51

OK, to jeszcze do samych detonacji:

(1) Pierwsza na początku drugiej fazy nazywana Miquella's Light. Przed nią można łatwo uciec, co już wiesz. Po słynnym nerfie bossa teraz to jest rzeczywiście łatwo, bo kiedyś trzeba było zareagować natychmiast odruchowo, aby zdążyć wyjść poza kółko. Ale ja np. ostatecznie nie uciekałem przed tym atakiem, tylko ustawiałem się za plecami PCR, przyjmowałem blokiem niewielki dmg, ale miałem darmowe okienko na solidną ciężką ładowaną odpowiedź. W wersji pro do tego ataku można też używać popiołu Drapieżnik z Mgieł, najczęściej na pobocznym sztylecie, wtedy można go uniknąć na czysto przy samym bossie. Ten atak może też wystąpić w środku drugiej fazy jak ta dostatecznie długo trwa. Tu można jeszcze dodać, że PCR zaczyna drugą fazę zawsze w tym samym miejscu areny. Ty z kolei w zależności w którym miejscu areny skończyłeś pierwszą fazę, drugą zaczynasz albo (A) na środku przed PCR i wtedy od niego uciekasz, albo (B) przy wejściu z dala od PCR i wtedy biegniesz spokojnie na niego.

(2) Holy AOE na całą arenę do zrolowania na bossa.

(3) Potężny atak meteorowy AOE pod koniec walki występuje tak przy około 10-15% HP bossa i tutaj jest prosta sprawa. On uderza w miejsce gdzie stałeś, więc uciekasz w długą po prostej linii od tego miejsca i bez problemu unikniesz, ewentualnie na wszelki wypadek na koniec podskok ochronny przed impaktem.

===============================================

No ale detonacje to nie są Twoje zmartwienia, więc co do pozostałych. Zanim się odniosę do poszczególnych punktów, to takie ogólne porady do tej walki, jak kiedyś już pisaliśmy. Nie walczyłem z tym bossem od kilku miesięcy więc mogę być nieprecyzyjny, ale ogólne zasady powinny tak mniej więcej działać z pamięci.

(1) Czy masz opanowaną dobrze 1-szą fazę. Ona jest dość łatwa i przyjemna, powinieneś ją robić bez problemów, z czasem prawie hitless. Ważna jest do tego, aby wyczuć rytm bossa i dlatego, że wszystkie ataki powtarzają się w drugiej fazie, tylko ze światełkami Miquelli lub w wersjach rozwiniętych. Dlatego najlepiej mieć te ataki w palcu przed drugą fazą. Najważniejsze jest zinternalizowanie rytmu tej walki. Combo bossa - okienko na atak lub leczenie - combo bossa - okienko na atak lub leczenie - combo bossa - itd. Okna, które daje ten boss są naprawdę duże i częste / regularne. Starczają na ciężkie ładowane ataki dużą bronią lub atak L1 DW dwoma mieczami. Podobnie nie ma specjalnego problemu z leczeniem w tych okienkach. Trzeba tylko wejść w rytm.

(2) Zarówno w pierwszej fazie, ale w drugiej to już bezwzględnie musisz wypracować sobie bezpieczne pozycjonowanie i zdecydować czy grać na maksymalne zwarcie czy średni dystans. Polecam zwarcie. To będzie między innymi konieczne do uniknięcia światełek Miquelli w drugiej fazie. Ja np. grałem zawsze na max zwarcie, nie mam nawet dobrego doświadczenia ze średnim dystansem, i dosłownie siedziałem temu bossowi zawsze mordą na udzie, a wszystkie uniki szły na skos w lewo lub prawo będąc przylepionym do niego, i w odpowiednim momencie rolka za niego do ataków po niektórych combosach. Ogólna zasada rolować na bossa i diagonalnie, nie horyzontalnie, bo oberwiesz od Miquelli. To dotyczy każdej broni, czy tych idealnych do takiej walki jak pięści czy najcięższych broni olbrzymich. W drugiej fazie chodzi o to aby być zawsze między bossem a światełkami Miquelli, co wymaga bezbłędnych uników i precyzyjnej pozycji po uniku. W walce na średni dystans jest inaczej, trzeba lądować za światełkami MIquelli. Na koniec chodzi o to aby zadać sobie sprawę, że w takim podstawowym ciągu walki to są prawie te same ataki bossa co w pierwszej fazie tylko z tymi światełkami i aby nie rozpraszały a pozycjonowanie weszło w krew jako druga natura. Bo tu faktycznie nie ma za dużo przestrzeni na błędy. Dodatkową zaletą walki na zwarcie w przylepieniu do bossa, jest to, że ominą Cię niektóre najbardziej zabójcze ataki, które potrafi wyprowadzić gdy za daleko odskoczysz. Tu myślę np. o Gravity Pull czyli rozbudowana podwójna wersja ataku z pierwszej fazy. Bardzo trudny atak, a nie występuje praktycznie przy grze na zwarcie. To jest jedyny atak z drugiej fazy, którego w pełni nie wymasterowałem właśnie z tego względu - w moich walkach praktycznie nie występował...

(3) PCR ma 21 różnych ataków wg mojego zeszytu. Ja nie znam innej metody niż uczenie się ich pojedynczo jeden po drugim, bo wszystkiego naraz nie ogarniesz. U mnie oznaczało to zeszyt z rozpisaniem każdego ataku (analiza z yt). Metoda treningowa polegała na bardzo szybkim przejściu 1-szej fazy, i koncentracji na konkretnych x/21 atakach do wyuczenia w danym przebiegu drugiej fazy z założeniem, że przy innych będę na razie ginął. (1) To jest pierwsza faza nauki, gdzie musisz wiedzieć i czasem liczyć w głowie co jak rolować a co jest ściemą jak np. w atakach z klonami. (2) Druga faza nauki to łączenie tego w dłuższe bezbłędne ciągi, bo nawet jak już znasz każdy pojedynczy atak to wytrzymanie presji drugiej fazy bez zbyt dużej ilości błędów jest wciąż wyzwaniem. (3) Na koniec pojawia się ten mityczny flow, kiedy nagle zdajesz sobie sprawę że jesteś w całych długich ciągach tej walki, nawet nie wiesz jak to robisz i nie obrywasz, to takie uczucie znane też z Sekiro, bardziej wyczucie niż analityczna percepcja :-) To u mnie występowało często w końcówce drugiej fazy gdzie sam się dziwiłem jak to płynnie wychodzi. (4) Jak to już masz to wtedy zostaje tylko opanowanie chciwości, która zawsze potrafi być zgubna ;-)

Na czym ginę? A na wielu rzeczach ale głównie na atakach Miquelli.

Prawidłowo, jak każdy na początku :-)

Chociaż nie potrafię unikać też tego 5-krotnego (?) uderzenia z powietrza oraz tego zestawu zaczynającego się od rzucenia 8 kulami i potem wszystkiego co po tym.

Tu podpowiedział trochę Dark Star do pierwszego. Ja do tego naprawdę sugeruję jakiś solidny tutorial z yt, gdzie zobaczysz co i jak na oczy. Dam Ci swój przykład opisu zeszytowego do drugiego wspomnianego ataku, zakładam, że chodzi o "kule" Gravity Meteors:

a) ucieczka prostą linią w długą od ataku
b) podskok lub rolka w bok przed samym uderzeniem
c) 4 klony 1-2-3-4 ściema
d) 5-ty klon rolka w prawo
e) miecze w górę i eksplozja - rolka do środka

Jak patrzę jak wy wszyscy gracie, to ja tak nie umiem. Ładnie tego unikacie, a ja zgarniam wszystko. No za wolny jestem. Nie mam takich szybkich odruchów. Na innych filmach na YT to samo. Coś ze mną jest nie tak.

(1) Nie widziałeś wszystkich jak grają. Zawsze jak się ogląda walki innych na yt to się wydają proste, a jak próbuje się to powtórzyć samemu to zupełnie inaczej. Do tego stopnia, że często sprawdzałem czy coś z buuldem u mnie nie tak :-)) (2) Jak pokonałeś dotychczasowych bossów to nie jesteś na pewno za wolny. Nie masz tylko jeszcze odpowiedniej taktyki, wyczucia rytmu bossa i pozycjonowania. (3) Coś z Tobą nie tak - tak, tak, na pewno ;-)

Ja nie wiem jak wszyscy stoją przed PCR i mogą go uderzać, bo ja jeżeli stoję przed nim, to obrywam od Miquelli. W teorii najlepiej by chyba było atakować go w plecy ale ja tam nie potrafię się dostać, bo każde machnięcie Radahna mieczem to albo od tego oberwę albo jeżeli zrobię unik to po fikołku od razu wpadam na ataki Miquelii. Ataki Miquelli obejmują tak potężny obszar, że ja nie jestem w stanie znaleźć się jednym fikołkiem poza nim. A nie umiem reagować tylko na ataki Miquelii, bo inaczej oberwę od Radahna. Dlatego najpierw mam reakcję na miecze Radahna. Jednak moja reakcja zostaje za każdym razem idealnie ukarana (jakby wyliczona) przez Miquellę. No nie wiem. Może wy umiecie ale ja nie umiem tego unikać.

To wyjaśniłem powyżej w ogólnym podejściu i metodzie treningowej.

Nie rozumiem też jednego ataku, którego przez przypadek czasami jakimś cudem unikam. PCR coś zaczyna kombinować (sygnalizuje ale ja jeszcze nie ogarniam co i jak) i nagle przez przypadek obchodzę jakby po półłuku na jego plecy, a on nagle wypala jak z procy leci gdzieś pół areny dalej. Jak ja to ominąłem? Nie mam pojęcia, bo szczerze mówiąc nawet czasami nie wiem co się wydarzyło.

Zakładam, że chodzi o Clones Slash, cudny atak zaiste :-)) Boss sygnalizuje ten atak wyraźnie prze podniesienie obu mieczy w górę z jednej strony i potem wypala jak z procy jak to napisałeś. Tu są dwie metody:

1. Jak jesteś blisko niego to stanąć jakby "w środku bossa" i wtedy nic Ci się nie stanie, zero. Stąd zaleta walki na zwarcie aby zawsze być jak najbliżej bossa.

2. Jak jesteś daleko to wymaga wtedy dwóch bardzo szybkich rolek na niego.

31.03.2025 11:19
xandon
👍
xandon
51

A to fajnie z tym Khazanem, dzięki za zachętę :-) Liniowość i animkowa kreska zupełnie nie przeszkadzają, jak jest solidna walka, bossowie i jakiś sensowny rozwój. Może się jeszcze skuszę, jeżeli to jest taka jakościowa niespodzianka jaką była Lies of P.

Co do MH Wilds, tak w razie czego, bo nie chcę potem oberwać, że namówiłem - popełniłem na świeżo małą reckę pod grą, gdzie podaję różne +/-, ale oceniłem na solidne 9. Nie wiem czy znasz Monster Huntery. Tam jest 14 klas bardzo różnych broni i zmiana broni to jakby granie w inną grę. MH Wilds jest najłatwiejszym czy najmniej hardcorowym MH w jaki grałem, ale niezwykle przyjemny, świetne walki i potwory. Natomiast jak komuś się nie spieszy, to polecam spróbować najlepiej jak zrobią tradycyjnie trochę upadate'ów rozwojowych i dopieszczą jeszcze optymalizację. Ale jak masz nową potężną skrzyneczkę :-) to można brać teraz - szkoda żeby się kurzyła ;-)

Trzymam kciuki za thalara - mam nadzieję, że się nie zrazi do tego PCR. Tyle zrobił z Eldenem, że szkoda by było. Pamiętam, że też kiedyś napisałeś, że on po poznaniu i pokonaniu wydaje się nawet bardziej przystępny od Malenii. Tylko trzeba jakoś wbić w palce i mózg te wszystkie ataki, których nawet okiem ciężko czasami na początku ogarnąć. Myślę, że możesz mu lepiej podpowiedzieć, bo mieliście podobną drogę dochodzenia do niego.

30.03.2025 22:35
xandon
😉
xandon
51

O PCR, o PCR, kto ciebie ukochać będzie umiał?

...jak śpiewał kiedyś znany polski zespół...

Thalar,

Czy chcesz pokonać PCR? - zakładam, że TAK
Czy robisz 1-szą fazę i sprawia Ci przyjemność? - napisałeś, że TAK, nie ma innej opcji
To co konkretnie Cię stopuje w 2-giej fazie? Dodajmy fazie-totalnej-ściemie!

Nie licząc jego detonacji na całą arenę, to utrzymuję się przy życiu krótko - może ze 30s i ginę. Może z 5-10 razy przeżyłem bliżej 1 minuty.

Jakiej detonacji? Na początku? Tą się przechodzi luzem, skryptem i z palcem w d... . Czy może chodzi o meteor na końcu? To jak tutaj doszedłeś to już jesteś mistrzem i praktycznie masz tego bossa w kieszeni... Obie "detonacje na całą arenę" to są prostackie ataki do 100% luźnej obrony. Zobacz na yt. Reszta to są konkretne ataki, wiele ataków, 20+ ataków, które musisz ogarnąć 1 by 1, niektóre nawet licząc 1-2-3-4-5. Nauka samemu albo z yt.

A grać broniami OP nie zamierzam, bo mnie to kompletnie nie interesuje.

Nikt Ci nie każe i nie musisz. Meta Długi Miecz też jest OP. To, że grasz suboptymalnym Długim Mieczem to wyłącznie Twój wybór. Wykorzystaj jego full power.

Ogólnie thalar zabij po prostu tego PCR i nie zmuszaj mnie abym znowu instalował Elden Ring i coś tam rozkminiał i filozofował ;-) Bo ja już tylko Monster Hunter teraz jestem :-))

30.03.2025 17:19
xandon
😉
xandon
51

Oj tam, oj tam, znowu bajdurzysz i podpuszczasz thalar ;-) Zastosuj moją metodę - codziennie 3-5 prób i zanim się spostrzeżesz to z biegu się ten PCR przejdzie. Jeżeli sam próbujesz opanować moveset to jako sensowną pomoc sugeruję przeanalizować ataki na yt. Jeżeli grasz na Długi Miecz a z tego co pamiętam dopuszczasz DW, to na dwa miecze bardzo fajnie się z nim walczy - z doświadczenia.

Tak jak rozmawialiśmy kiedyś Twój styl czy wyzwanie czy ograniczenia (staty, błogosławieństwa, efekty, talizmany) na koniec dnia sprowadza się głównie do tego jaki masz dmg na mieczu. Ile on tam pokazuje na ekranie wyposażenia w DLC: 500? 1000? 2000? Moje zdanie jest takie, że jak walczysz z PCR nie optymalizując builda maksymalnie ze swoją wiedzą, nie musi być wcale meta, to w przypadku akurat tego bossa jest to nieodpowiedzialne kozactwo i zwykłe lekceważenie przeciwnika, a PCR nie jest przeciwnikiem którego można czy należy lekceważyć. Najsilniejszy boss FS i wg niektórych najsilniejszy boss ever w grach wymaga najlepszego przygotowania i builda, przynajmniej za pierwszym razem. Inaczej to wygląda jakbyś szedł na walkę życia i walczył na pół gwizdka ;-) Z pozytywnej strony, jeżeli pokonałeś na czysto Malenię czy Radagona czy paru innych, Friede nie liczę bo ona akurat nigdy nie wydawała mi się aż tak trudna, to PCR naprawdę jest w 100% w Twoim zasięgu. Kwestia czasu.

30.03.2025 17:11
xandon
xandon
51

Oj leniuszek ;-) Te 2 x Curved Bandit Swords to kiedyś była jedna z tych najmocniejszych opcji OP, ludzie się zabijali żeby je jak najszybciej zdobyć, a filmy ze szlachtowaniem i wykrwawianiem nimi bossów w kilka sekund robiły wrażenie, nie wiem jak teraz. Ale fajnie, że je sobie wybrałeś. Słodkości-przyjemności życzę! Raczej się nie zwiedziesz :-)

Ja właśnie skończyłem w całości Monster Hunter Wilds, to dopiero przesłodki chillout, i czekam na pierwszy free update z nowymi potworami i wyzwaniami za kilka dni. Uwielbiam całą formułę MH, totalnie uzależniająca, bez przesadnych stresów, mogę szlachtować te potwory bez końca, a Great Sword to tam nabiera zupełnie innego znaczenia w kontekście technika-powolność-impakt i ryzyko-nagroda :-)) Też myślałem chwilę o tym Khazanie. I jak jest z mechaniką walki? W stosunku np. do Lies of P czy Mortal Shell czy FS?

29.03.2025 11:41
xandon
👍
odpowiedz
xandon
51

Czyste złoto :-) Klimacik Xenoblade nie do podrobienia, chwyta od razu.

Super przyjemna i chilloutowa gra, i do tego jak wygląda na Switchu!

29.03.2025 11:36
xandon
odpowiedz
xandon
51
9.0

Ostatecznie polubiliśmy się bardzo z MH Wilds :-) Cudna gra, z małymi zastrzeżeniami. Opinia na podstawie:

* skończony Low i High Rank fabularnie
* zrobione wszystkie 29/29 duże potwory
* czas gry 64h spacerkiem
* Hunter Rank 45
* broń Great Sword
* gra solo bez multiplayera
* ulubione potwory: Rey Dau, Jin Dahaad, Arkveld, Gravios
* irytujący potwór: Yian Kut-Ku

Ocena końcowa 9 wynika z:

+10 za kolejny świetny Monster Hunter
- za optymalizację
- za brak idealnej perfekcyjności jak w Rise&Sunbreak
- za to, że każdy aspekt czy nowość są okupione jakimś ALE
+ za rewelacyjne potwory i walki
+ za udaną fabularyzację jak dla mnie
+/- za czystą przyjemność i miodność, choć okupione brakiem hardcorowości
+ za Wudwud ;-)
+ awansem za obiecujący pierwszy free update w tym Mizu, Zoh Shia, Grand Hub i Arena

Świetna jest to gra, ale dziwna trochę. O ile ten mój Rise to był jak garnitur czy buty szyte na miarę, jak człowiek wskoczył, to od razu wszystko kliknęło, tak tutaj zawsze jest jakieś ALE. Po skończeniu Low Rank i głównej fabuły chciałem się nawet przerzucić na MHGU, bo mi czegoś brakowało. Ale gdzieś w środku High Rank wciągnąłem się na całego i przyjąłem tą grę taką jaka jest, z całym dobrodziejstwem inwentarza jak to mówią. Nie jest to hardcorowy Monster Hunter, gra raczej łatwiejsza, nawet dość chilloutowa, bezstresowa, ale niezwykle przyjemna.

Świat jest duży, otwarty, interesujący, różnorodny. Może się wydawać miejscami pusty, ale nie jest. Tylko niektóre biomy w niektórych porach takie jakieś mdłe, szare, sraczkowate wręcz. Konstrukcja świata w połączeniu z własnym lenistwem i autopilotem wierzchowca powodują, że do dziś bez mapy kompletnie nie czuję gdzie jestem w tych biomach i lecę albo po sznurku albo na pałę. Seikret zresztą też czasem robi co chce, nawet po wyłączeniu automatów w opcjach.

Monstery rewelacja - różnorodne, świetne modele, świetne ataki, świetne wrażenia wizualne, poza niektórymi miejscówkami gdzie się potrafią zlewać z otoczeniem w mdłą masę. Walka jest stosunkowo łatwa nawet na High Rank, nie ma stresu, ale za to super przyjemna. Gra ma fajne ułatwienia i różne myki typu quality of life, ale typowy gameplay loop "zabij potwora, wytwórz silniejszą broń i wyposażenie, zabij silniejszego potwora" ma jakby mniejsze znaczenie. Cały High Rank zrobiłem praktycznie na jednym całkiem podstawowym secie i broni, bez zmian, bez jakiegoś specjalnego dostrajania, pakowania, czy optymalizacji builda, tylko podstawowy upgrade. Walki są krótsze i potwory mają mniej HP niż w poprzednich grach. W walce można używać Seikreta (wskakiwanie na monstera z wyskoku, ucieczka, leczenie, ostrzenie), przywoływać towarzyszy AI do pomocy, Palico koleżkot jest silny i aktywny w supporcie. Osobiście walczyłem solo i nie stosowałem tych ułatwień, tylko koleżkota, a i tak walki z potworami nie wywołały u mnie specjalnego napięcia.

Bronie mogę ocenić na razie wyłącznie na podstawie Great Sword. Tu gra głównie na podstawowy TCS. Brak opcji typu Switch Skille i inne style walki jak w Rise:Sunbreak. Ale za to ważne pozytywne zmiany na poziomie głębszym, które powodują, że świetnie mi się grało na Great Sword i nie używałem żadnej innej broni, Hammer tylko przez chwilę. CS=> SCS=>TCS nadal jest podstawą. Ale teraz każdy atak w ciągu daje dość solidny dmg i możemy bardziej elastycznie wybierać jak poprowadzić combo. Oprócz Tackle, Guard nie ma teraz takiego zużywania sharpness, mamy Perfect Guard, a szybki Guard Cancel to znacząca nowość defensywna, do tego trudniejszy Offset Rising Slash pozwalający kontrować ataki potworów - to praktycznie drugi styl walki tą bronią. Ogólnie dużo większe możliwości aktywnej defensywy pozwalające na bardziej dynamiczną walkę w zwarciu, mniej biegania i mniejszy commitment przy atakach tą powolną bronią. No i oczywiście Focus Slash jako nowy atak na rany potworów - czyli totalna rzeźnia... Fajnie, że mamy teraz ze sobą 2 bronie w ekwipunku, ale ich zamiana przez robiącego-co-chce Seikreta do dziś mnie trochę irytuje. Obszar treningowy też jakiś smutny i biedny w tej grze jest - znowu patrz Rise gdzie aż się chciało ćwiczyć.

Gameplay loop tradycyjny, ale jest mniejsza konieczność grindu i farmienia jak dla mnie. A jak już chcemy coś konkretnego złożyć, to łatwiej i szybciej to uzyskać. Dla mnie OK, ale gracze hardcorowi nie wiem. Prep nie jest taki krytyczny. Są ułatwienia z Rise. Cały czas mam wątpliwości co do tego autopilota wierzchowca. Jest to wygodne. Nie musimy tropić potworów jak w MH World, ani zapamiętywać mapy jak w Rise, gdzie potwora można było od razu znaleźć na mapie, ale dobiec do niego trzeba było samemu (czy to na Palamute czy na nogach czy jak spiderman przez wirebugs) a jednocześnie tworząc w głowie własny route i zbierając po drodze różne permabuffy do walki, to była zabawa sama w sobie przed walką. Tu tego nie ma, wybieramy questa czy potwora na mapie, włączmy autopilota, wyłączamy myślenie, podziwiamy po drodze widoczki, ciężko nawet zbierać coś wtedy po drodze, i jesteśmy po chwili na miejscu, a jak potwór ucieknie w trakcie walki to autopilot i po kilku sekundach znowu go mamy.

Fabułę zostawiłem na koniec. Choć fabuła jest najmniej znacząca w Monster Hunterach i wiadomo, że służy głównie jako pretekst do kolejnych polowań i ścieżki początkowego progresu, to pomysł z Wilds mi się spodobał. Nie przeszkadzały mi te pierwsze przegadane godziny do napisów końcowych, fajny mix, dały jakiś tam urok. Dzięki temu jakoś bardziej wszedłem w ten świat niż tylko przez samą eksplorację i automatycznego wierzchowca, które same z siebie tej imersji nie dają. Lubię też robić wszystkie opcjonalne questy i podoba mi się ich fabularyzacja. Postacie i świat nie są mi tak obojętne jak w poprzednich grach, czyli zżyłem się z nimi całkiem fajnie. Ogólnie na plus.

19.03.2025 10:43
xandon
😉
xandon
51

Hmm, 10-kę dla gry popieram oczywiście, no i życzę dobrego grania na nowym sprzęcie, choć jestem ideowym przeciwnikiem grania na PC. Nie po to składaliśmy na potęgę te blaszaki od początku lat 90-tych zeszłego wieku, aby po ponad 30 latach nadal je klepać i skręcać pod gry. Gdzie sprzęt do grania w dzisiejszych czasach XXI wieku powinien być prostą i wystandaryzowaną kostką sprzętową, przezroczystą z punktu widzenia gracza. Gdyby ktoś mi powiedział 30 lat temu, że w 2025 nadal będzie się składać blaszaki do grania, większe niż kiedyś, chłodzić je wiaderkiem wody i bawić tymi wszystkim suwakami próbując osiągnąć jakąś mityczną płynność i rejtrejsing to bym w życiu nie uwierzył. Przecież technika już wtedy szła tak szybko naprzód, a tu taki zastój mentalno-użytkowy, no masz, aj, aj. Jak my się daliśmy wpuścić producentom $ w ten kanał czy spiralę sprzętowo-wydajnościową bez dna? Ale to tyle ględzenia o mojej ideologii HW ;-)

Chyba masz rację, magia nie sprawi Ci raczej frajdy, ani spelle ani inkantacje. Warto to raz spróbować, ale raczej na początku. Przy Twoim doświadczeniu czy magia czy wszystkie standardowe bronie jak miecze, katany, kolejne bronie ciężkie itp. będą za łatwe lub mało interesujące. Jeżeli nie chcesz iść w jakieś hardcorowe wyzwania, to proponuję wybrać sobie jakąkolwiek nieoczywistą broń, różną znacząco od tych którymi walczyłeś i która wydaje się na pozór trudna, niewygodna lub toporna. Tu przychodzi mi na myśl coś takiego jak np. pięści (Gwiezdne Pięści lub Żelazne Kule - szybka agresywna gra na siłę, stagger i min dystans), sztylety (fajna różnorodność, ciekawe umiejętności lub na czysto = agresywna szybkość i min dystans), bicze (naprawdę super broń i frajda, chyba ostatnio opisywałem takie przejście z PCR włącznie) albo korbacze. Itd. Wszystkie te przykładowe propozycje wydają się na pozór dziwne lub nieatrakcyjne, ale na doświadczonym poziomie biją na głowę standardowe bronie pod kątem frajdy imho. Włócznie zależy. Ja robiłem kilka przejść najprostszą Krótka Włócznią, ciekawe doświadczenie, a z popiołem Lodowa Włócznia jedna z najbardziej OP kombinacji w całej grze. Lub kilka innych bardziej zaawansowanych włóczni jak u kolegi wyżej.

Ja tam definitywnie zamknąłem sprawę Eldena i gier FS. Ponad 1000h w Eldenie na wszystkie sposoby i niezliczoną ilość razy:-), 10 x DS3, 2 x DS2, 2 x DS1, 3 x Sekiro. Starczy. Czekam jeszcze tylko, aby złożyć gratulacje thalarowi z okazji PCR i się ulatniam :-) O właśnie, a w Sekiro nie ma takiego dylematu - jedna broń, jeden styl walki, ewentualnie z kilkoma prosthetic tools, prosta sprawa i nie ma o czym dyskutować. Wszystko zależy czy masz wyczucie rytmu czy nie. To wtedy gra jest albo bardzo łatwa albo bardzo trudna. Prosty skill rytmiczny wystarczy. Ja generalnie daję sobie powoli spokój z grami, ale wróciłem jeszcze do Monster Hunterów czyli innej mojej ulubionej serii. To z okazji MH Wilds. Przed premierą Wilds przeszedłem ponownie Rise:Sunbreak od początku do Hunter Rank 250+, Master Rank 100+, Anomaly Rank 100+, a teraz bawię się z doskoku w Wilds - świetna, świetne potwory i walki, choć na razie dość łatwa zanim nie wprowadzą Master Rank. Te Monster Huntery są o tyle ciekawe w stosunku do gier FS, że oprócz opanowania potworów czasem nawet więcej czasu trzeba poświęcić na opanowanie niektórych broni i zgrać potem takie matchupy. Są bronie proste gdzie bierzesz i po krótkim treningu walczysz, przez trudniejsze, aż do bardzo technicznych, gdzie nawet po kilkudziesięciu godzinach wciąż się przyzwyczajasz i uczysz mechanik broni. A broń ciężka jak Great Sword wymaga doskonałego zgrania z movesetem potworów, łącznie z predykcją ataków i wykalkulowaniem miejsca gdzie potwór zakończy swój atak. Super. W FS tego dodatkowego wymiaru nie ma, choć sami przeciwnicy są bardziej perfekcyjni mechanicznie w FS. No i o ile najcięższy boss FS-owy czyli PCR z czasem stał się całkiem znośny, to w Sunbreak nie udało mi się jak do tej pory pokonać dziada Premordial Malzeno, pomimo tych wszystkich zdobytych ranków. Jedyny boss niepokonany w grach jak do tej pory, choć nie powinien być aż tak trudny. Aha, smoki w MH są też lepsze niż te wywłoczki Miyazakiego ;-) ;-) Jakbyś odniósł wrażenie, że próbuję Cię namówić na MH zamiast ER, to nie, wcale nie, absolutnie...

18.03.2025 20:13
xandon
👍
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Poznajcie Emmę, to właśnie jej wszystko zawdzięczamy.

Emmę czy Elmę? ;-) W XCX jeszcze nie grałem, ale widzę na yt, że to Elma. Czemu się "czepiam"? Bo rzeczona Elma z Xenoblade Chronicles X występuje też jako rare blade w Xenoblade Chronicles 2. Zatem jakkolwiek XCX nie ma za wiele wspólnego z główną serią to akurat Elmę ma wspólną, a ona wygląda na ważną postać w XCX, skoro "jej wszystko zawdzięczamy", nawet jak w XC2 to zupełnie opcjonalny blade choć z unikalną mechaniką walki z XCX, podobnie jak KOS-MOS zaimportowana z dawnej sagi. Ale żeby te Panie zdobyć w XC2 to trzeba trochę powalczyć z RNG - prawdopodobieństwo wylosowania to co chyba grubo < 1% z tego co pamiętam, co wcale mnie nie powstrzymało przed ich zdobyciem :-)) Jak coś mieszam to proszę mnie śmiało poprawić, po latach mogę dobrze nie pamiętać.

Świetna recenzja i świetna wiadomość dla fanów serii, do których się zaliczam. A seria jest zacna, the beściaki w jrpgi imho, i to nie licząc starych części Xenosagi, a Monolithsoft to mistrzowie świata i za to, że przenieśli teraz wszystko na Switcha:

Xenoblade Chronicles 1 + DLC Future Connected
Xenoblade Chronicles 2 + DLC Torna the Golden Country
Xenoblade Chronicles 3 + DLC Future Redeemed
Xenoblade Chronicles X

Ja tam spędziłem po 200h w XC1 i XC3 nie licząc DLC oraz jakieś 500+h w XC2 z NG+ i 100%, też nie licząc DLC. XCX zapowiada się kozacko czytając wrażenia autora. Na to właśnie czekałem. Miałem kiedyś kupione pudełko z XCX na Wii U, ale nigdy nie odpaliłem bo ona była trochę wyrośnięta jak na tamtą maszynkę, i wymagała chyba dodatkowej pamięci zewnętrznej czy czegoś tam dla znośnego grania, a potem przyszedł Switch i nie było czasu, a teraz proszę - nadszedł właściwy czas. Dużo sobie obiecuję po tej grze.

05.03.2025 12:18
xandon
odpowiedz
xandon
51

Jako fan MH wciągnąłem się oczywiście w Wilds... ALE na razie mam trochę mieszane uczucia. Czemu takie gry z czasem i rozwojem technologii zamiast działać i wyglądać lepiej, działają i wyglądają gorzej, przynajmniej na premierę? W niektórych walkach jest też tragedia klatkarzowa. Zależy od sprzętu oczywiście, ale nic w tej grze graficznie czy jeżeli chodzi o mechaniki lub modele przeciwników nie usprawiedliwia suboptymalnego działania w dzisiejszych czasach. Do tego ta kolorystyka? Niektóre obszary i miejsca zwyczajnie brzydkie, mdłe, szare i rozmyte, a potem bywa kolorowo. Czemu tak nierówno?

WORLD < WILDS < RISE: SUNBREAK

Wilds wydaje mi się lepsze niż World, ale gorsze od Rise:Sunbreak, tak pomiędzy. Na razie. To się pewnie z czasem zmieni. Tu należy pamiętać, że World i Rise to były bardzo różne gry zbudowane na tym samym rdzeniu koncepcji MH, i każda miała swoich zwolenników. Więc jak ktoś będzie chciał kontrować co lepsze czy gorsze, to nie ma potrzeby. Ja jestem po prostu z obozu Rise, i doskonale rozumiem gdy komuś bardziej pasował World. Dla mnie World był dość brzydki, mdły i nudny, ale miał bardziej realistyczną grafikę niż Rise. Ale to Rise mimo tego dużo ładniej wyglądał i sprawniej działał. Wilds jest pod tym względem bliżej World. Rise w stosunku do World był bardziej dynamiczny, miał bardziej agresywną i wymagającą walkę, skupiał się bardziej na walce niż pustym bieganiu po świecie, miał świetne zarządzanie, szanował nasz czas, zapewniał większy flow dzięki patentom takim jak Palamute czy wirebugs. Biorąc pod uwagę samą walkę, to stosując analogie do soulslike, walki Rise były jak Elden Ring, a walki World jak Dark Souls. Wilds jest w walce bliższy World a nawet na początku można to określić jako Dark Souls 2 ;-) Podobnie jak chodzi o budowę świata i rozgrywkę, tylko lepszy od World, również dzięki patentom z Rise. Dobrze, że biegania za potworami mniej, jest do poruszania się ten wierzchowiec Seikret czyli taki nowy Palamute, no i potrafi automatycznie podążać za celem, to jest super.

POZIOM TRUDNOŚCI

Wilds wydaje się na początku chyba trochę łatwiejszy od World i łatwiejszy od Rise, nie stanowi specjalnego wyzwania i trudno polec w walce. Walka jest wolniejsza i metodyczna. Gracze przyzwyczajeni do szaleństwa nawet pierwszych monsterków Rise tutaj będą mieli spacerek. Oczywiście z czasem to się może sporo zmienić, nie wiem, mówię o pierwszych 7-8 monsterach. Nowi gracze mają zatem jeszcze mniejszy próg wejścia, co jest pozytywne, o ile High Rank czy przyszły Master Rank zadowoli weteranów większymi wyzwaniami, z pewnością.

ZARZĄDZANE i PATENTY

Tu widać dużo fajnych zmian typu quality of life, wszystko jest ładnie ułożone, łatwo dostępne, dobrze wyjaśnione, można sobie porównywać i poustawiać. Jedynie wielkość tych wszystkich tabelek i menusów, wszystko drobnym maczkiem i czasem upchane po brzegi. Można się poczuć jak księgowy przed arkuszem. Tu spory regres w stosunku do Rise, gdzie wszystko było duże, wyraźne i przejrzyste, głównie dzięki Switchowemu pochodzeniu, bo tam wszystko ma być user friendly. Najbardziej irytuje rejestr questów czy potworów z tymi niejasnymi i niewyraźnymi obrazkami, maczkami, dużo ciężej się to przegląda, znajduje i obsługuje. Na duży plus nowości typu wspomniany Seikret, automatyczne podążanie do celu lub za potworami, linka do strzelania i zbierania z oddali, możliwość jednoczesnego wyposażenia w dwie bronie i przełączania między nimi, mapa.

FABUŁA

No jest i podoba mi się nawet, jak na standardy MH oczywiście. Przyjemne to jest, czasem zabawne i wzruszające. Nie wiem tylko po co japońce zahaczają o woke. Masz tego chłopczyka Nata co wygląda prawie jak dziewczynka. Lub trochę ciapowatego Erika mężczyznę handlera, który wygląda jak kobieta i ma kobiecy głos, a z kolei wojowniczka Oliwia z obozu wygląda bardziej jak mężczyzna i ma prawie męski głos. Ale nie wszyscy oczywiście. Gemma fajna jest.

PODSUMOWANIE

Zobaczmy co dalej. Ogólnie mam za sobą jakieś 20+h a przede mną pewnie setki godzin i długie miesiące spokojnej zabawy. Grę kupiłem już teraz, aby sobie powoli wszystko poustawiać i porozkminiać na luzie nowe mechaniki zanim poprawią optymalizację i ruszę na poważniejsze polowania. W Worldzie spędziłem kiedyś zaledwie jakieś 70h a po wyjściu pierwszego MH Rise na Switcha, szybko się na niego przesiadłem i już nigdy do Worlda nie wróciłem, w tym do Iceborn. Rise skończyłem wtedy zachwycony na Switchu. Teraz przed premierą Wilds wróciłem i przeszedłem od początku całe Rise + Sunbreak na XBOX, Hunter Rank 250+, Master Rank 100+, Anomaly Rank 100+. Wszystko tam zrobiłem oprócz Primordial Malzino dziad pieprzony nie do przejścia :-) ;-) Po przeskoku z endgame Sunbreak do początku Wilds jest małe rozczarowanie związane z mechanikami broni. Rise&Sunbreak ma te wszystkie warianty mechanik, switch skille, switch rolle, wirebugs, cuda wianki. Walcząc głównie z Great Sword i Hammer miałem poustawiane kilka stylów, a tutaj w Wilds na początku trzeba wrócić do tych kilku prostych ataków o combosów, i działa to jakby gorzej dla tych dwóch broni mam wrażenie. Ale jest teraz z kolei fokus, nowa mechanika z ranami i specjalnymi atakami na nie, fajne. Brakuje trochę wirebugs, ale to by było OP przy mniejszej dynamice walki w Wilds. Mam nadzieję, że to się dalej rozwinie i Wilds da mi co najmniej tyle samo frajdy co Rise&Sunbreak, a oby jeszcze dużo więcej. Wtedy pokuszę się o jakąś ocenę, bo na razie zdecydowanie za wcześnie. Po pierwszych wrażeniach byłoby jakieś 7/10, choć oczywiście super mi się w tej grze przebywa, jest klimacik, jest miód, jest zabawa, jest grind, i mam nadzieję z czasem wylądować na 9 w zależności co dalej usmażyli, jakie potwory i mechaniki broni, ale to by wymagało też poprawy wydajności znaczy po prostu solidnej wydajności, godnej obecnej generacji sprzętu i MH.

22.12.2024 13:11
xandon
xandon
51

Kilka luźnych punktów do powyższego:

* Dmg broni

Tu już mniejsza ze szczegółami. Można analizować poziom broni, postaci, statów, a na koniec dnia wszystko właśnie się sprowadza do wartości obrażeń jaką zadaje broń na podstawowych atakach (z umiejętnościami może być trochę inaczej). I to najlepiej bazowych fizycznych w przypadku takiego Długiego Miecza, bo przy "zaklinaniu" jest split dmg na fizyczne i inne np. magiczne czy błyskawic, i to już ciężej porównywać całkowity dmg, bo bossowie różnie reagują czy negują takie rodzaje obrażeń. Może się nawet zdarzyć, że niższy całkowity dmg ale czysto fizyczny1 działa lepiej niż wyższy całkowity dmg ale hybrydowy fizyczny2 + coś tam, gdzie fizyczny1 > fizyczny2 a boss jest odporny na to coś dodatkowego. To wartości dmg z podstawki, a potem jeszcze przeliczenie na dmg w DLC na podstawie poziomu błogosławieństwa ostrodrzewa. U Ciebie jest tak, że broń ulepszona na max +25, staty do skalowania na niższych poziomach poniżej softcapów i poziom błogosławieństwa 18-19 (to już zupełnie wystarczające do samego końca z PCR włącznie, ale min-max to oczywiście 20). Pozostając na wartościach z podstawki bez przelicznika na DLC - u mnie np. obecnie przy Prostym Mieczu Zaprzysiężonego wysokiej jakości, Str 80 | Dex 80, czysty dmg fizyczny na pojedynczym mieczu 1H to 611. U Ciebie podejrzewam odpowiednio mniej w zależności od aktualnych wartości Str, Dex i affinity (wysokiej jakości lub wymyślne). Możesz rozważyć respec na Ledę, aby zrobić sobie np. Dex 80 i affinity wymyślne gdyby rzeczywiście była ściana i max dmg na broni mógł pomóc, chyba że rzeczywiście tak nie chcesz. Ja jak robię sobie takie chilloutowe przejście bez wyzwań i spinki to jeden taki Miecz Zaprzysiężonego, średnia tarcza żołnierza Messmera, cały set Czarnego Rycerza i leci mix - Konfrontacja + R2, samo R2 i kontry po zasłonie. Super przyjemne, relaks ;-)

* Jeszcze z tydzień lub dwa i zobaczę PCR.

Nie odnoszę się do Świąt bo to indywidualne jak kto spędza czas, ja za chwilkę robię odcięcie z przerwą od grania i forum :-) Pewnie w normalnych warunkach zrobisz to dużo wcześniej, a nawet w każdej chwili może to nastąpić z tego co piszesz. Tylko rzeczywiście, gdybyś miał się irytować i psuć sobie taki czas śpiesząc się z Ledą, to lepiej ją sobie rozpracować na spokojnie. Tyle czasu spędziłeś rozgrywając szczegółowo Eldena, że szkoda psuć sobie cokolwiek na sam koniec.

* A potem pewnie się poddam na nim, bo o nim to się tyle naczytałem i nasłuchałem, że raczej dołączy do Friede. Nie ma mowy żebym go ogarnął. Pamiętam co było na pustyni. A jeżeli on teraz będzie w pełni formy, to nawet nie chcę przypuszczać co tam się będzie działo. No ale to już sama końcówka, więc tak szczerze mówiąc, to nawet jeżeli utknę i nie dam rady, to i tak kawał dobrej gry za mną, z której tyle miesięcy miałem radochę :) To już nie będzie miało dla mnie aż takiego znaczenia. Tak samo Malenia. Też nie ma dla mnie znaczenia czy ją zrobię. Będę próbował ale nie nastawiam się na to. Pewnie będzie trójka: Friede, Malenia, PCR.

Ja bym tam nic nie zakładał. Bo to są potem samospełniające przepowiednie, albo czasem w drugą stronę - takie growe placebo :-) Ja np. jak dopadłem PCRa zaraz po nerfie to wydawało mi się, że phi jaki łatwiutki, a potem jak ochłonąłem to już tylko troszkę łatwiejszy :-)) Podobnie jak się podchodzi z nastawieniem, że nie do przejścia to się wyolbrzymia niepotrzebnie takiego bossa. Tamae czy Demonidias wzięli go w pierwszym przejściu prawie z biegu i trochę nieświadomie, co prawda obaj buildami OP, ale zawsze. Ja w pierwszym podejściu po kilku próbach z perfumami, a potem z normalną bronią, i z błogosławieństwem ostrodrzewa tylko 11, stwierdziłem, że nie ma się co kopać z koniem. Błogosławieństwo na 18 i poszła w ruch Ręka Demona Krwi, czyli to, co użył też Tamae, a ona przed nerfem na dużym mistycyzmie miała jeszcze nagromadzenie krwawienia ~230, dziś ~200 co nadal czyni ją OP. A na poważnie, jak tak czytam tylko wrażenia z naszego forum czy nawet węższego "klubu" miłośników Eldena, to cały czas sobie myślę nad różnym odbiorem tych wszystkich bossów. PCR może się okazać dla kogoś nie do przejścia solo, a może podejść bardziej niż inni bossowie z tego DLC. Mi on się podoba dużo bardziej niż to jak się walczy w podstawce. Wielu weteranów na forum z tego co pamiętam użyło do niego za pierwszym razem mimica i to nie był wstyd. Tylko nieliczni kozacy przechodzili za pierwszym razem solo. Mimic z kolei ułatwia trochę walkę, ale nie aż tak bardzo jak potrafi gdzie indziej, a niektórzy twierdzili wręcz, że praktycznie wcale, to z kolei przesada - trochę ułatwia. Z drugiej strony summony NPC do tej walki podbijają HP bossa i same prawie nic nie dają, ich generalnie nie polecam. Ja zawsze twierdziłem, że PCR to jest ta góra do zdobycia i dobrze, że jest na zupełnie innym levelu niż inni trudni bossowie. Bo można go sobie rozpracowywać i masterować bardzo długo, i o to chodzi, a pokonanie go nie jest nigdy przypadkiem czy czitem. Sama walka jest szybka i przyjemna, więc powtarzanie jej przynajmniej mi sprawia tylko przyjemność. Z kolei niektórym odwrotnie - psuje całe DLC. Natomiast zawsze też twierdziłem, że nawet jak ktoś go nie zrobi solo to OK, doszedł do samego końca, zrobił np. pierwszą fazę i wie że to jest faktyczna FromSoftware'owa najwyższa góra, do której będzie musiał cierpliwie trenować albo ją zostawić. I tyle.

Gdybyśmy nie mieli okazji wymienić już zdań przed Świętami, bo jak napisałem za chwilę się wyłączam, to kilka bezspoilerowych porad z mojej strony jak dojdziesz do PCR. Podejdź do pierwszej fazy ze świeżym umysłem jak do obserwacji i nauki każdego bossa, nic nie zakładając. Pierwsza faza, zwłaszcza po nerfie jest bardzo OK, normalna po prostu. Ciekawa, dynamiczna, sprawiedliwa - tu zwykle nikt nie narzeka, tylko chwali. I ja tą pierwszą fazę sugeruję dobrze poznać i wymasterować, nie przejmując się za bardzo drugą na początku, no chyba, że weźmiesz bossa z biegu :-) Boss ma bardzo czytelne ataki, dynamiczny ale przyjemny rytm, piękne otwarcia na ataki i leczenie. Spokojnie można tam wbijać z Długimi Mieczami DW na L1, ale można też inaczej, 1H, 2H, ładowane R2. Druga faza buduje na pierwszej i tu się zaczyna zabawa. Przy czym część efektów, które się pojawiają to jest zwykła ściema, ale onieśmiela. Jak będziesz miał opanowany moveset z pierwszej fazy to ogarniesz, bo tylko wystarczy być bardziej rygorystycznym z pozycjonowaniem i nie dać się nabierać na całą pirotechnikę. Natomiast oprócz efektów jest masa nowych ataków i niektóre comba z pierwszej fazy mają trochę inny lub bardziej rozbudowany moveset. I tego się trzeba nauczyć. Ja to sobie rozpisałem w zeszycie atak po ataku, dwadzieścia kilka różnych comb i ataków, i skorzystałem z analizy na yt. A potem cierpliwe ćwiczenie każdego z nich, aż do połączenia wszystkiego w jedno super przyjemne flow. Różnorodność ataków w całej walce jest niesamowita i to jedna z największych jej zalet. Jak stwierdzisz, że nie widzisz co się dzieje przy niektórych to się nie zrażaj. W końcu zobaczysz :-) W obu fazach, a zwłaszcza w drugiej dobrze jest zadecydować na jaki dystans chcesz z nim walczyć - zwarcie czy średni. Ja osobiście zawsze walczę z nim na maksymalne zwarcie na odległość walki na pięści, z dokładnym pozycjonowaniem i agresywnie, zobaczysz dlaczego. Można też mid range, ale tego nigdy nie lubiłem i nie ćwiczyłem nawet na poważnie. Boss jest mało wybaczający w drugiej fazie stąd konieczna taka systematyczna nauka, co chyba lubisz. Natomiast samo powtarzanie walki nie jest nużące, a robiąc ponownie 1-szą fazę masz cały czas poczucie ćwiczenia pod drugą. Ale jak wbijesz taki piękny flow do końca drugiej fazy to co mam powiedzieć - ekstaza :-) Dobra walka to combo bossa - Twoja odpowiedź - combo bossa - Twoja odpowiedź itd. Spokojne i czytelne okienka. Długim Mieczem R1 zmieścisz się nawet w środku niektórych jego ciągów. Okienka pozwalają na każdy rodzaj ataków od najszybszych do ładowanych R2. Paradoks walki po dobrym poznaniu movesetu polega na tym, że choć pojedyncze ataki wydają się nawet łatwiejsze niż u innych bossów, to cała walka, jej intensywność, napieranie bossa, mały margines na błędy, sprawia że jest ostatecznie bardzo trudna. Na PCR dobrze działa mrożenie i krwawienie oraz święte ataki, ale święte tylko w pierwszej fazie. Natomiast na walkę dobrze się zabezpieczyć przed obrażeniami fizycznymi i na święte np. Warkoczem Miquelli. Jeżeli chodzi o metodologię nauki, to jak kiedyś pisałem - u mnie inaczej niż u Was z Minas Morgul. Masterowanie tej walki to były kolejne przebiegi gry na różnych postaciach i zawsze regularnie 3-5 walk dziennie z PCR przez wiele tygodni. To razem pewnie kilkaset różnych walk, z różną skutecznością, efektami walki, najróżniejszą bronią i coraz lepszymi zwycięstwami pomiędzy. Nie wiem dokładnie ile nabiłem razem takich walk, ale mogę powiedzieć, że nigdy mi się nie nudzą :-) A za każdym razem gdy bosik pada to czysta radość po prostu.

To tyle. Pięknych i Spokojnych Świąt życzę :-) Jak zaglądnę tu za jakiś czas po Świętach, to mam nadzieję zobaczyć Twoje ostateczne Zwycięstwo :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-22 13:30:24
21.12.2024 23:13
xandon
1
xandon
51

Po pierwsze WOW - to reakcja na Twój dotychczasowy progres i kompletność przejścia, które wymieniłeś powyżej, nieźle!

Przy moim stylu wielokrotnego przechodzenia, ale bez dążenia do wszystkiego w jednym przejściu, czyli diametralnie różnym od Twojego, nie miałem nigdy przyjemności ze wszystkim 5-ma NPC naraz w tej walce. Może raz z 4-ma. Zwykle 3 sztuki do pokonania. I nigdy się specjalnie nie zastanawiałem kto i ile tam będzie, czyli jakby nigdy nie myślałem o robieniu questów w kontekście skutków dla tej walki. A za pierwszym razem to pewnie nawet nie skojarzyłem zależności, nie pamiętam. Kilka razy ją zrobiłem solo dla samego sprawdzenia. Kiedyś nawet miałem taki build, że zdążałem wykończyć jednego jak się pojawiał następny :-) Ale większość takich zwykłych przebiegów to z summonem NPC z powodów, o których wcześniej wspomniałem. To jest przystawka, choć dość wymagająca, ale ani orderów z tego ani wspomnień większych nie ma. Natomiast stoi na drodze przed daniem głównym.... Aha, pamiętam w moim pierwszym przejściu DLC, po pokonaniu Ledy gra mi się zawiesiła i musiałem tą walkę powtarzać :-)))

Myślę, ze jesteś teraz takim mistrzem co do gry i oczywiście do znajomości swojego własnego podejścia, że to za chwilę rozwalisz i nadejdzie prawdziwa nagroda ;-)

Dlatego nie ma Ci co nawet więcej próbować podpowiadać w tej sytuacji. Tym bardziej, że grasz z tym obniżonym dmg, coś tam pisałeś o 200 czy 400 na miecz przy Messmerze, nie wiem czy to był całkowity dmg czy jakieś różnice. W każdym razie poniżej skalowania z softcapów jak wcześniej wspominałeś. No i zależy jakie masz błogosławieństwo ostrodrzewa do DLC. Więc sam tam wiesz najlepiej. Natomiast dobra intuicja z tym krwawieniem. Widziałem na yt, że jest kilka przewodników po tej walce, które właśnie sugerują krwawienie. Wtedy zwykle lepiej skorzystać z jakiejś dobrej katany, a najlepiej z Rzeki Krwi :-) Zostając przy Twoich mieczach masz tam pewnie jakieś Krwawe Cięcie czy coś podobnego z popiołów założone, nawet jak nie korzystasz w walce tylko samo affinity/nagromadzenie, i dobrze by się wtedy przerzucić bardziej na mistycyzm, to powinno zwiększyć nagromadzenie krwawienia, ale to tam będziesz wiedział. Jeżeli korzystałeś też z mrozu, to zakładam pewnie też bez używania powiązanych umiejętności tylko samego affinity. Tu ciekawe jak by się sprawiło np. takie Szronowe Stąpnięcie, jako AoE na ogarnięcie kilku NPC naraz. Samym stąpnięciem ich raczej nie pokonasz, ale mogłoby pomóc ogarnąć "tłum" w sytuacjach podbramkowych. Tylko pewnie takich umiejętności nie używasz. Tak czy inaczej - powodzenia!

A tak przy okazji - czy Ty korzystasz z tej Konfrontacji Długiego Miecza? Nie chcę za dużo mieszać, ale robię sobie teraz takie chilloutowe przejścia Eldena na NG+7+ bo takie teraz będę robił od czasu do czasu przed Nightreign. Właśnie leci przejście Prostym Mieczem Zaprzysiężonego, czyli takim Długim Mieczem tylko w ładniejszym skinie ;-) Ale na Str 80 | Dex 80 | affinity Wysokiej Jakości, czyli przyjemnie. Świetnie mi się gra tą bronią muszę przyznać, ale najbardziej jestem zaskoczony właśnie Konfrontacją, bo nigdy wcześniej jej nie używałem, może kiedyś tam tylko sprawdziłem jak grałem przez chwilę tymi Długimi Mieczami, głównie DW. Przecież ta Konfrontacja z R2 wali jak czołg! To coś jak ta umiejętność MM do Milady. Czuję się wtedy trochę jakbym grał dużą bronią, bo jest wolniej ale jest większy power. Naprawdę świetnie się tym gra i nieźle kosi na softcapach nawet w NG+7, dzięki za inspirację - każdy pretekst do przejścia ER dobry :-) Ciekawe jak ta Konfrontacja sobie radzi z Ledą & company.

21.12.2024 21:52
xandon
1
xandon
51

Fajne porównania Bukary. Ciekawy jestem ile Ci zajmie "wyplatynowanie", zwłaszcza jeżeli to obejmuje 100/100 wszystkich itemków, notatek, zagadek, tajemnic, zleceń itp. Ja raczej się nie zmieszczę w granicach jakie podawali inni 30-40h, ale ja dość wolny jestem :-)

IMHO ewentualna "nuda" wynika tyleż z pewnej powtarzalności, ile z niskiego poziomu trudności. (Sorki za rym częstochowski). Np. w ostatnim ze światów zbyt łatwo i zbyt szybko znajdujemy mundur, który nam zapewnia właściwie nieśmiertelność.

Prosta rada na taką "nudę" - nie przebierać się w mundur :-) Pamiętasz Eldena. To, że mamy w grze ułatwiacze w stylu Gambit Zabójcy zapewniający niewidoczność czy summony do walki czy jakieś atomówki, to nie znaczy że trzeba z nich korzystać jak chcesz mieć większą przyjemność z przejścia i z własnego skilla. To co dopiero mówić o Indianie, która jest lżejszą przygodówką. Tak mi się wydaje ;-) Ja akurat z munduru za często nie korzystałem. Wtedy taktyczno-eksploracyjna rozgrywka, ze skradaniem i walką są ciekawsze. Przykład typowej lokacji "ukradnij złoto Vossa" w Syjamie - miodzio do przeczesania :-)

21.12.2024 20:35
xandon
xandon
51

A, w takim razie spoko, myślałem, że to coś poważnego ;-) Bo wspomniałeś tłum spamujący wszyscy magią, to nie skojarzyłem, że o to chodzi i się trochę zdziwiłem...

No to jesteś już dosłownie krok przed końcem. Tacy bossowie NPC i multi są wkurzający, dlatego ja wkurzał Cię dodatkowo nie chcę. Ale oni nie wchodzą tam razem, tylko stopniowo, jeden po drugim, to się daje ogarnąć, tylko trzeba agresywnie i w kolejności. Jeżeli dmg Twojego builda czy poziom błogosławieństwa nie pozwala na szybkie wykańczanie tych NPC w kolejności pojawiania i ostatecznie zawalają Cię wszyscy naraz to zgadzam się z MM - bez najmniejszego zawahania przywołaj sobie summona. Nie musi być nawet mimic, bo będziesz go pewnie musiał wylevelować i z konwalii i z tych czcigodnych prochów w DLC. Tam jest taki summon NPC dostępny na miejscu, przywołujesz przed rozpoczęciem walki, ale który nie wchodzi od samego początku tylko w trakcie. Więc będziesz miał jedną walkę solo, a potem Ci pomoże. Żaden wstyd. Za tą przystawkę do PCR nikt punktów ani nagród żadnych nie daje, ani się tego nie pamięta i nie wspomina w ogólnym rozrachunku, szkoda nerwów. Albo podrasuj builda aby dostatecznie szybko ich wykańczać. Albo się męcz jak lubisz ;-)

21.12.2024 02:03
xandon
xandon
51

Thalar, gdzie Cię tak sponiewierało? Enir-Ilim w drodze do PCR? Z tymi inkwizytorami? Tam jest na początku taki "tłum", który można albo całkowicie przebiec, albo taktycznie porcjami pokonać (wszystko opcjonalne): najpierw grubasa, potem jeden przy fontannie, dalej ten największy tłum wokół świecidełka, dwójka z drugiej strony, dwójka na schodach i dalej do przodu. Najgorszy jest ten kawałek dalej od rogatego wojownika przez dwóch takich mini Jori i jednego zwykłego inkwizytora do kolejnego punktu łaski. Mnie też ten kawałek zawsze wkurzał, walą z daleka teleportami dokładnie w Ciebie i trzeba biec do przodu nie zatrzymując się i to wymijać. Ewentualnie weź talizman na niefizyczne, lub ogień i święte (warkocz Miquelli albo inkantację Boskie Fortyfikacje Władcy). Na spokojnie to zrobisz. Rage quit w takim momencie, gdzie rozwaliłeś pięknie Messmera, najgorsze masz za sobą i jesteś krok przed końcem?

21.12.2024 01:59
xandon
😎
xandon
51

Wpadasz Dracula w nędzną kategorię osób, które nie są w stanie znieść, że ktoś inny cieszy się grami inaczej niż oni, i od razu przedszkolne docinki osobiste. Ciebie to naprawdę boli? Przecież to smutne musi być. A jak masz kompleks Aleksa to jakby nie moja sprawa. Moje wpisy jak najbardziej omijaj skoro nie jesteś w stanie sobie z nimi poradzić. Ja absolutnie nie czekam na twoje odpowiedzi, nie przypominam sobie, aby wniosły kiedykolwiek coś konstruktywnego oprócz "opiniowania" innych. Wyraźnie zaznaczyłem, że chodzi o PRYWATNĄ odznakę roku. I ja mam taką tylko jedną w roku, zgodnie z definicją i nawet wymieniłem jakie to były w ostatnich latach, to co mi tam imputujesz. Jeżeli nie rozumiesz co to znaczy to znowu walczysz sam ze sobą i zawracasz tylko głowę. Przy okazji, IGN wydał właśnie film ze swoim wyborem gry roku. Jest tam kilka wyróżnionych i ścisła czołówka kandydatów goty, z których każdy mógłby zdobyć tą nagrodę według autorów, z Indianą w tej ścisłej czołówce na równi z Astro Bot (goty TGA) itd. Skoro IGN dał kilku kandydatów i uznał, że Indiana to gra godna goty, to co się tak dziwisz? Oni autorytetem dla mnie akurat nie są, ale razem chyba jednakowo lubiliście Veilguarda, to ten tego... Idą Święta chłopie, radosny czas, zagraj sobie w jakąś grę, którą lubisz i nie smuć.

Aha, i CZEKAM NA DRUGĄ CZĘŚĆ!

20.12.2024 13:18
xandon
👍
xandon
51

No i Gratulacje :-)

Ja się nie będę rozpisywał, bo to nie jest mój ulubiony boss, choć nie uważam go za trudnego np. w stosunku do Malenii czy nawet innych bossów z DLC. Myślę, że w naszym towarzystwie możemy sobie mówić otwarcie i szczerze jak nam siadają różni bossowie bez obawy, że to spowoduje jakieś niemiłe wrażenia czy reakcje u innych. Zresztą w przypadku Messmera większośc graczy uważa go za S-Tier, "Malenię zrobioną dobrze" czyli ogólnie za bardzo dobrego bossa itp. Więc to raczej ja jak zwykle jestem pod prąd ;-)

Technicznie na Messmera działa najlepiej mróz w obu fazach i święte obrażenia, ale tylko w drugiej fazie. Na błyskawice, które Ci tak podeszły, ma negację 20, to podobnie jak na magiczne też 20. Jest bardziej odporny oczywiście na ogień 40 i święte 40 w pierwszej fazie. Za to 0 (zero) negacji świętych w drugiej fazie. Osobiście stosowałem na niego często mróz lub same fizyczne.

Messmer w moim przypadku był jednym z bardziej znielubianych bossów na początku i przez kilka pierwszych razy, na szczęście nie zabierał dużo czasu i prób. Pierwszy raz zabrał mi kilkanaście prób, a potem udało się go zrobić na RL1. Z czasem do niego przywykłem, natomiast nigdy nie wpadnie na moje podium. Nie podoba mi się słaba widoczność i czytelność tej walki w sensie graficznym, jak dla mnie. Może to jakaś moja wrażliwość wzrokowa na ciemno, bo inni twierdzą dokładnie odwrotnie :-) Cały początek pierwszej fazy można sobie w zasadzie oskryptować i przy dobrym buildzie to automat. Fajnie, że druga faza jest ciągłością i rozwinięciem pierwszej. Natomiast to jest jedyny chyba boss, gdzie druga faza jest dla mnie łatwiejsza od pierwszej :-) Podobają mi się te węże w teatrze walki i czekam zawsze na nie, bo to okazja do bardzo łatwego karania Messmera. Choć daje spokojne otwarcia na ataki, to przy takiej "brudnej" walce dużo ciężej się przy nim wyleczyć, zdecydowanie ciężej niż przy PCR, gdzie rytm i otwarcia są dużo czytelniejsze i spokojniejsze - spokojne ataki, ładowane ataki i leczenie. Kiedyś pisałem MM, że jak tak grałem czymś przypadkowym, to na 14 butelek estusa Messmer potrafił zeżreć wszystkie, przy czym połowa z nich szła na marne, a przy PCR zużywałem może 4, max 6, gdzie raczej nigdy boss nie zabierał mi od razu tego, co sobie odnowiłem. Na duży plus dynamika i długość walki. Ciach, ciach i szybko leci, nawet przy nauce, to dużo nie kosztuje. Oprócz samej walki nie podoba mi się bardzo wygląd Messmera. Dobry boss musi u mnie wzbudzać respekt wizualny, a przy nim mam zawsze uczucie dziwności czy wręcz śmieszności. Duży rozdźwięk pomiędzy trailerem czy cutscenkami a tym jak wygląda w trakcie walki z tymi chudymi nóżkami i "niteczkami" wokół. Ale tak jak mówię, całkowicie rozumiem, że może się podobać innym, dziś przyjemnie mi się z nim walczy, tylko nigdy nie wpadnie do moich "Ulubionych" i nigdy na tą walkę nie czekam tak jak zawsze czekam na lwa, dzikusa Gajusa, Rominę, czy PCR.

No to teraz już prosta droga na szczyt, powodzenia :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-20 13:27:19
20.12.2024 12:16
xandon
😍
1
odpowiedz
6 odpowiedzi
xandon
51
10

Cudowna gra :-) Czysta radość i przyjemność. Mimo, że to gatunek, którego nigdy nie lubiłem. Rozpisywał się nie będę o szczegółach. Trzeba się po prostu zanurzyć i poddać tej przygodzie. Gry jeszcze nie skończyłem, nie gonię, jestem w Syjamie i delektuję się każdą chwilą. Słodka historia, świetne postaci, dialogi, cudne scenki, klimat, humor, różnorodne lokacje rozsiane po całym świecie, ciekawa eksploracja pełna szperactwa, ale z poszanowaniem czasu i bez pustego biegania, fajne mechaniki skradania i walki jak na taką lekką pozycję. Zrobienie wszystkiego samemu na 100% zabiera trochę czasu: przygody, zlecenia, odkrycia, tajemnice, zagadki, notatki, artefakty, podręczniki, zdjęcia, lekarstwa. Sporo tego, ale super fajne po całości, w tym namierzanie ostatnich ukrytych itemków. Od Gizy wszystkiego jednak nie robię na razie i lecę główną linią z ciekawości, mam nadzieję wrócić i zrobić wszystko na 100%. Jedyne małe irytacje to takie drobiazgi jak gryzące psy gdy przypadkowo złapią czy niektóre momenty jak uwolnienie się z pułapki piaskowej po zdobyciu Posążka Ra w Gizie, łatwe ale gra daje może 3 sekundy przed śmiercią, aby zaskoczyć jak tam nie polec w tym piasku. Miałem może ze 2-3 takie momenty w trakcie rozgrywki. Gra dobra na wspólną zabawę z rodziną i dziećmi, w tym "bezpieczna" pod wiadomo jakim względem. Młodzi to jednak od razu wiedzą o co chodzi i co dobre. Nie rozbierają włosa na czworo i nie mędrkują jak ciotki na imieninach :-) Wszelka "naukowa" analiza gry w starciu z taką "wyższą instancją" nie ma żadnego sensu :-)) Ocena pewna i w pełni zasłużona. Ta gra to kwintesencja dobrej zabawy i radości. Ma też potencjał, aby łączyć ludzi i graczy ;-) ;-) He he, wymsknęło się niechcący... No i MOJE ABSOLUTNE PRYWATNE:

***** GOOOTYYYYYYY *****

W tym roku z pełnoprawnych gier w nic tak dobrze się chyba nie bawiłem. Na szczęście nie trzeba zestawiać z dwoma rewelacyjnymi DLC, bo to inna kategoria, i wtedy byłaby jakaś zagwozdka. Ostatnie lata nie zawodzą jak chodzi o osobiste gry roku, a każda z nich zupełnie inna: Eldenek, potem wiadomo jaka gra z kosmosu, teraz Indiana rzutem na taśmę. A w przyszłym roku ho, ho, niezły start: KCD2, ER NIGHTREIGN, A***** uuu jednak nie, Monster Hunter Wilds, Xenoblade Chronicles X na Switcha, no i sam Switch 2, czyli król konsol w nowej odsłonie. A do tego czasu, jeszcze jakaś faza na retro mnie naszła, na fali tych najnowszych maszynek emulujących dawne ZX Spectrum i Atari (The Spectrum i Atari 400 Mini - tu od 2600, przez 400 i 800, do XL i XE). Właśnie próbuję przejść ponownie Montezuma's Revenge na joystiku. 1 i 2 level jeszcze jakoś leci po wielu próbach, ale dalej do 9-go to chyba bez podejścia, nie ma już dziś takich gier! Wspominam nie bez powodu, bo Montezuma's Revenge lub Panama Joe jak kto woli, ma jednak sporo wspólnego z Indianą :-)

Miłej zabawy wszystkim dzielnym archeologom z kapeluszem i biczem! Bez odzewu, bo teraz czas intensywnych Świątecznych przygotowań i aktywnego odpoczynku, a potem wracamy do gry . Ta ta da ta, tam ta dam, ta ta da ta, tam ta dam, dam, dam :-))

post wyedytowany przez xandon 2024-12-20 13:32:24
19.12.2024 12:03
xandon
😊
xandon
51

zaczekej18

Co do zrozumienia, to mam nadzieję rozumiesz znaczenie emotek ;-) i :-) ? W bardzo energiczny nastrój wpadłeś, a ja piszę tylko, że się zasadniczo zgadzamy, oprócz kilku punktów, gdzie mamy nie w 100% jednakowe zdania, to normalne i mam nadzieję dopuszczalne ;-) Zawsze jest też tak gadając online, że znaczenia i emocje mogą nie być oddane precyzyjnie.

Gra jest świetna pod względem fabularnym i opowiedzianej historii ale technicznie leży.

Pod względem fabularnym dla mnie jest dobra i ciekawa, ale ze świetnością to bym nie przesadzał. Jak zawsze sprawa indywidualna. Pewnie dokładna znajomość lore pomaga bardziej docenić. Z kolei technicznie jest skopana to fakt, ale nie tak totalnie. Skończyłem ją bez większych problemów technicznych i grało mi się w miarę dobrze, więc nie mogła całkowicie leżeć. Co nie usprawiedliwia, że pod kątem różnych koncepcji, mechanik i balansu jest słabo.

Musisz zdobyć ten lore z 3 poprzednich części grając w nie, oglądając filmy na yt czy przeczytać wiki stalkera.

O to właśnie pytałem. Dzięki! Zaglądnę sobie na yt do jakiegoś syntetycznego podsumowania lore.

To znaczy że nie cierpisz żadnych bohaterów z każdej gry bo każdy ma swój głos nagrany przez innego człowieka?

Jeżeli bohater, którym gram ma głos, z którym się nie identyfikuję, jak w przypadku Stalkera 2, to tego nie znoszę. Tragedia. Gdy go słyszałem, to chwilę mi zawsze zajmowało, żeby sobie uświadomić, że to "ja" mówię, tak bardzo to nie byłem "ja". Wybicie z imersji. Dużo lepiej wtedy mieć niemego protagonistę, co mi w ogóle nie przeszkadza, to częste rozwiązanie. Z NPC nie ma takiego problemu. Co do syganlizowania głodu mi ta ikonka głodu wystarczała. Ale zgadzam jakaś dodatkowa sygnalizacja by nie zaszkodziła. Jakaś graficzna zamian ekranu, mgła przed oczami, spowolnienie poruszania itp. mogłoby być fajne. Choć gadanie protagonisty do samego siebie, że jest głodny raczej mniej. Ja jak jestem głodny to nie chodzę i nie gadam do siebie, że jestem głodny, tylko taka mgła przed oczami mi się pojawia ;-)

Jeśli masz gnata czerwonego niech zostaną sprzedawane u technika za grosze np 1/5 ceny broni sprawnej w 40% (żółty poziom zniszczenia) bo tak to bez sensu trochę.

Tu pozostaniemy przy swoich zdaniach. Byłbym przeciwny takiemu rozwiązaniu jak proponujesz i za pozostawieniem tego co jest.

Odnośnie emisji, słuchaj emisje w serii Stalker miały bardzo duże znaczenie fabularne.

A dzięki za wyjaśnienie. Nad tym się właśnie głośno zastanawiałem. Ciekawe. Mi się te emisje bardzo podobają w S2 dokładnie tak są zrobione. Pooglądam sobie jakie było kiedyś ich znaczne fabularne, bo nikt o tym tu wcześniej nie wspominał jako problemie. A to ciekawe. Jak jest zgrzyt z lore i razi kogoś, kto grał we wcześniejsze części to oczywiście inna sprawa. Nie chciałbym, aby zepsuć coś co mi się podoba, ale jak może być lepsze i bardziej poprawne to jak najbardziej.

I właśnie w takich sytuacjach widać jak mało wiesz o Lore świata Stalker (oczywiście bez urazy, musisz się dowiedzieć jest niesamowicie ciekawa ta historia)

Zero urazy. Piszę przez cały czas, ze jestem nowicjuszem i się zawsze dopytuję :-)

Na koniec podtrzymuję jednak zdanie, że ciężko odnieść wrażenie z Twojego opisu, że gra jest świetna. Świetna gra jak dla mnie musi mieć przede wszystkim dobry gameplay, poza samymi technikaliami, a on aż taki dobry nie jest. Fabuła jak dla mnie dobra i wystarczająca jak na taką grę, ale nie świetna, z tego co widziałem to dość powszechna opinia. Ale w moim przypadku może głębsze poznanie lore pomogłoby ją jeszcze bardziej docenić, choć jak mówię tu nie narzekam. Tak czy inaczej, życzmy sobie, aby grę poprawili i abyś Ty mógł być z niej w pełni zadowolony jako weteran z dobrymi doświadczeniami pierwszych części, a ja abym mógł sobie do niej jeszcze kiedyś z przyjemnością wrócić bez tych wszystkich zgrzytów :-)

19.12.2024 11:19
xandon
odpowiedz
xandon
51

To dobrze, niech łatają, jest co łatać. Ale u mnie gra już dawno skończona, więc jak to mówią - musztarda po obiedzie. Może za roczek.

18.12.2024 14:39
xandon
xandon
51

zaczekej18

Ciekawa opinia :-)

Z całym szacunkiem. Gra jest świetna.

Z całym szacunkiem, z opisu nie wygląda na świetną ;-)

Bardzo mi się podoba fabuła

Dla mnie też fabuła i zakończenie fabularne w moim scenariuszu ze Strażą były całkiem OK. Plus bardzo ciekawe lore gry.

jeśli ktoś nigdy nie grał w Stalkera i ta ostatnia część jest jego pierwszą to generalnie nie ma prawa się dowiedzieć wszystkiego co ta gra oferuję w formacie fabuły i historii.

To właśnie ja :-) Że co, nie mam prawa? ;-) ;-) Z ciekawości, co byś zasugerował takim osobom, których może być całkiem sporo, bo cały czas rodzą się przecież nowi ludzie, a nie wszyscy 12+ interesowali się Stalkerem w odległej przeszłości? Zagranie dzisiaj we wcześniejsze części? To np. u mnie odpada, z braku czasu, dla zasady i Stalker nie jest dla mnie na tyle ważną serią, aby grzebać się własnymi rękoma w historii. Z rozgrywki S2 się sporo dowiedziałem, ale chętnie bym się dowiedział więcej o lore może kiedyś w wolnej chwili. Co sugerujesz w takim przypadku - skróty lorowo-fabularne na YT czy jakieś inne konkretne źródła?

Ale. Niestety są Ale i to wielkie Ale.

Ze zdecydowaną większością punktów się zgadzam i też je nawet częściowo wymieniałem wcześniej. ALE. Ale nie ze wszystkimi. Czytając ten opis mam wrażenie, że w kilku momentach idziesz o mały, taki tyci krok dalej i jakbyś narzucał swoją wizję gry. Mówiący czy niemy protagonista to już wybór twórców i indywidualna preferencja gracza. Mi np. doskonale odpowiada ile mówi, co pasuje do nastroju gry, ale nie odpowiada mi za to jak anemicznie mówi. Nie cierpię bohaterów, którzy w grach mówią nie moim głosem, odrzuca mnie to i psuje imersję, zdecydowanie wolę to robić sam w wyobraźni. To, że czerwonych broni nie sprzedasz, to akurat doskonale rozumiem, chyba że byłyby jeszcze jakieś składy złomu obok handlarzy :-) Tak zadecydowali, fajnie i sprawnie to działa - pełne, żółte, czerwone. Z czerwonymi to by już była całkowita hurtownia i ciężarówką by trzeba ten cały loot wozić, a ciężarówek brak ;-) Zgadzam się bardzo co do systemu artefaktów, to jeden z niewielu mechanizmów "rozwoju" i jakoś mało przekonywająco zaimplementowany. Nie rozumiem natomiast uwagi do emisji? Jaki jest problem z emisjami i ich częstością, mi się akurat bardzo ten system podobał i jak często występowały? Może nie wiem jak powinny? :-) (Szybka) podróż byłaby na upartego do zniesienia, ograniczone podróżowanie - survival czy coś jak DD2, gdyby świat nie był tak pusty pomiędzy, aktywności w świecie miały większy sens dla "rozwoju" postaci, mniej aktywności zanoszenia i pobierania z punktu do punktu przez kilometry, i był jakiś realistyczny środek transportu... Naprawy sprzętu i broni u mnie były OK po patchach w sensie kosztów. System udźwigu, skoro można było zwiększyć z 80 do 140, czyli o dokładnie 75%, nie wiem czy to symboliczne jak piszesz, mi to nawet odpowiadało - nie za dużo, nie za mało, przy 140 na więcej można sobie było pozwolić, ale jednak nadal trzeba było rygorystycznie zarządzać, no i to pozostawało jakoś tam "realistyczne". Zgadzam się w pełni co do mutantów, mój największy zarzut, zarówno z durnymi mechanikami większości z nich, po gąbeczki obrażeniowe przy niektórych jak chimera czy ten mały olbrzym, z obrażeniami to pijawka była akurat całkiem spoko. Ja się na realistycznych rodzajach broni nie znam i nie wiem jakie były zasady doboru. To, że nie ma jakiegoś konkretnego gnata z realu czy z wcześniejszych części, to nie problem. Natomiast miałem wrażenie małej różnorodności broni, czy nawet klas, które występują w mniej realistycznych grach - obok balistycznych jakieś laserowe, cząsteczkowe itp :-)

Ja bym od siebie dodał z grubych rzeczy brak jakiejś sensownej opcji walki melee i porażka ze skradaniem. To, że Stalker oprócz małego nożyka nie potrafi posłużyć się jakąś sztachetą czy pałką to co najmniej dziwne. Powszechna mechanika w innych grach, tu się zdziwiłem że brak w Zonie. A skradanie, które powinno być jedną z podstawowych mechanik, tu prawie nie ma zastosowania poza kilkoma przygotowanym scenariuszami specjalnie ustawionych przeciwników. No i jakiś pojazd może, ale to już chyba by było za dużo..

Osobiście głupio mi że czekałem za tą grą.

E tam, czekać z nadzieją to rzecz naturalna. Oczekiwać najlepszego, być przygotowanym na najgorsze, jak to mówią ;-)

Ja po skończeniu S2 występuję teraz trochę jako dezerter Zonowy ;-) ale interesuję się na boku i może jak gra osiągnie kiedyś lepszy level, to sobie jeszcze wrócę. W tym czasie chętnie dowiem się więcej o tym uniwersum, nawet na sucho i nawet gdybym miał więcej nie zagrać.

post wyedytowany przez xandon 2024-12-18 14:50:04
17.12.2024 22:39
xandon
xandon
51

Nie wiem o jaką konsolę pytasz - PS5 czy XSX|S, ale zakładając, że może być podobnie, to kilka uwag ze stajni XBOX:

jak się gra w gry z widokiem izometrycznym na konsoli

To nie jest problemem. Jest kilka przełączeń kąta widzenia. Od całkowicie pionowego rzutu z góry, do takiego bliskiego widokowi z trzeciej osoby, i różne odległości. Spoko.

Dokładnie to mi chodzi o wygodę korzystania z pada w takich produkcjach
Czy są tu jacyś gracze, którzy posługują się padem, albo próbowali to robić i mogą się wypowiedzieć na ten temat?

Do poruszania się w świecie masz dwie opcje. (1) normalne kierowanie ruchem postaci, czyli lewa gałka ruch, prawa gałka rozglądanie. (2) wskazywanie przez kursor kontrolerem tak jak myszką gdzie masz iść. Pierwsza opcja dużo lepsza imho.

Jak napisał kolega powyżej - do walki, akcji, skilli masz koła wyboru wywoływane na środku ekranu. Tych kółek jest kilka np. 3-4 dla postaci i przełączasz się LB-RB miedzy kółkami, a potem w odpowiednim kółku wybierasz gałką co trzeba. Ogólnie działa dobrze. Tego bym się ne obawiał w stosunku do klawiatury i myszki. Zobacz raczej inne uwagi poniżej.

Bo gra pod względem fabularnym wydaje się ciekawa, cutscenki mnie zaciekawiły

Fabuła to sprawa indywidualna. Cutscenki ładnie wyglądają, jest na bogato i filmowo, ale gra żre przez to 150 GB, wczytuje się długo jak cholera i całkiem zbędne jak dla mnie w takim cRPG.

Podsumowując, tego o co pytasz bym się nie obawiał. Ale poniżej inne uwagi do grania na konsoli (XBOX). Tu piszę szczerze, bo gra nie przypadła mi do gustu, więc jak ktoś sprostuje, skontruje lub sam będziesz miał inne doświadczenia, to tym lepiej dla Ciebie, życzę jak najlepszej zabawy :-)

* Gra wczytuje się baaaardzo długo, nie widziałem jeszcze gry która by tak długo startowała i zupełnie nie wiem dlaczego, bo to są proste widoki i lokacje, oprócz cutscenek. Bez Quick Resume na XBOX bym w taką grę w ogóle nie grał. Z kolei korzystanie z Quick Resume, które w innych grach działa bez zarzutu tu potrafi zawiesić grę.

* Zawieszania zdarzają się też w samej grze, nie wiem na ile to kwestia platformy / konsoli, ale wspominam.

* Większość komentarzy graczy XBOX jak sprawdzisz na MS Store to narzekania na tracenie save'ów po kilku czy nawet kilkudziesięciu godzinach gry, jak chyba na samym początku na PC. Mi się to nie zdarzyło i nie wiem czy problem jest jeszcze aktualny, ale na wszelki wypadek wspominam.

* Twórcy włożyli sporo wysiłku, aby uporządkować i usystematyzować zarządzanie grą, ale jest to wciąż po Larianowemu dość toporne, i na konsoli odczujesz to bardziej. Nawet kreator postaci nie do końca intuicyjny w porównaniu do innych gier w tym cRPG.

* Dość mikre opisy i napisy - widziałem co prawda mniejsze w kilku innych grach, ale tu będziesz się gapił w te opisy długimi godzinami i komfortowe to nie jest. Zatem definitywnie spory telewizor sugerowany.

* Walka turowa, którą zwykle lubię to tutaj tragedia - sterowanie, widoczność, powolność, długość walk = znużenie. Dotyczy ogólnie gry, ale na konsoli odczujesz to jeszcze bardziej. Jeżeli masz na kupce inne gry z walką turową to sugeruję ograć je najpierw, bo po BG3 będziesz przez jakiś czas miał alergię na turówki.

* Jeżeli grałeś we wcześniejsze produkcje Lariana np. Divinity Original Sin 2, to w BG3 gra mi się chyba trochę gorzej na konsoli.

17.12.2024 22:22
xandon
😂
odpowiedz
xandon
51

Tiaaa :-)

Och jaki bidula zdziwiony. GOL, nie mieliście lepszego kotleta do odgrzania? Widocznie biedak nie grał w arcydzieła (bez sarkazmu) takie jak Disco Elysium, Pathfinder WotR czy ostatni Metaphor ReFantazio, to by zobaczył co to są ekrany ładowania, i to w grach prostych graficznie jak budowa cepa. W Disco potrafi takich ekranów ładowania być 4 w lokacji widocznej na jednym ekranie schody-drzwi-schody-wycieraczka i ładuje za każdym razem. W Pathfinder WotR ekrany ładowania przed losowymi walkami bywają dłuższe niż same walki. Gdyby Starfield był Metaphor ReFantazio to te ekrany ładowania byłyby w każdej uliczce w Nowej Atlantydzie czy Akili. Może Bethesda wzorowała się na najlepszych przykładach RPG, ale jeszcze im nie dorównała? :-))

A na poważnie. Po kilkuset godzinach w Starfield mogę odpowiedzialnie stwierdzić, że te ekrany ładowania to pikuś. Nie zauważyłbym ich nawet gdyby tak nad nimi nie płakano kilku etatowych frustratów. Oczywiście niech je likwidują, tylko, że z drugiej strony stały się już kultowe. No i o czym GOL by wtedy pisał? 100-tny artykuł o tym jak Wiedźmin 4 podbił świat nową gębą Ciri?

17.12.2024 22:08
xandon
xandon
51

Na szczęście jest Starfield i wszystko gra :-)

A że jacyś frustraci mają ciągły ból tylnej części ciała o to dzieło, no to już nic nie poradzisz, bo co poradzisz. Może w końcu trafią na jakąś swoją grę lub inne ciekawe zajęcie, i dla nich słońce też zaświeci, i nie będą się już musieli błąkać zagubieni po GOL'u wylewając wszędzie swoją traumę.

17.12.2024 22:00
xandon
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

No szkoda, szkoda. Czyli jak za bardzo dawnych czasów - trzeba będzie ściągać sprzęt z zagranicy, do neokolonialnej PL. XSX rewelacyjna konsola. No i nie trzeba dokupować oddzielnie podstawki, aby stała stabilnie.

16.12.2024 14:33
xandon
1
xandon
51

:-)

Po tym obrazku moja ekscytacja wzrosła +1 ;-)

Tak, masz rację, napisałem też o tym, ponieważ będę grał wyłącznie solo, to nie wiem jak będzie ze splitem tych bossów i wskrzeszaniem. Ale ogólnie się nie martwię. Teraz to już będę spokojnie czekał. Bo widzę z drugiej strony, że niektórzy poszli w druga stronę - że FS się kończy, że tani reuse assetów itp. itd. Właśnie nieszczęśliwie oglądnąłem sobie dziś rano nowy syntetyczny filmik Demonidiasa w tym temacie, który poszedł trochę inną droga niż VV. Czyli standard w branży - jeden tworzy i chce coś tam zrobić ciekawego, jeszcze nie powiedział do końca A i już jest tysiąc znawców i wróżbitów, co tłumaczą milionom jak bardzo to nie ma sensu ;-)

Wbrew pozorom, NR odnowił moje zainteresowanie ER. W weekend zastanawiałem się co mam zrobić z tymi wszystkimi postaciami, na których grałem. I wpadłem na coś takiego - od teraz gram wyłącznie na jednej, najwyższej, najpełniejszej postaci obecnie NG+10 LV 327. I tam będę sobie cykał kolejne szybkie przebiegi do czasu do czasu, do czasu NR. Taki NG+7 daje fajny feel bo jest dość trudno tak mniej więcej 150% normalnego NG, przełamywanie jest dużo trudniejsze, PCRa praktycznie już nie można przełamać itp. itd. I tak się będę trochę bawił. Motywuje mnie dobicie do uniwersalnego builda na wszystko, ale przy LV 327 to mam 60, 20, 60, 80, 80, 16, 80, 10, czyli Inteligencja i Mistycyzm w powijakach :-) Kiedyś widziałem taki chillout na NG+100 i do tego dążę. a potem NR :-))

16.12.2024 02:13
xandon
1
xandon
51

Bukary

Przykro mi, że się nie dowiedziałeś. Myślę, że prościej nie jestem w stanie wytłumaczyć. Ale nie robiłbym z tego wielkiego halo i nie zamierzam prowadzić akademickich dowodów o wyższej czy niższej hardcorowości wymienionych aspektów jednej czy drugiej gry. Przyjmij wymienione punkty jako moje osobiste doświadczenia i wrażenia we wspomnianych aspektach po przejściu bezpośrednio ze Stalkera do Indiany. Nie mam ambicji przekonywania Cię do nich. Jeżeli masz inne doświadczenia to super, nie odbieram Ci ich. I bądźmy precyzyjni. Po raz piąty chyba muszę powtórzyć, że Indiana to nie jest trudna gra, tylko łatwa i przyjemna. W tych wspomnianych aspektach Stalker był po prostu dla mnie jeszcze łatwiejszy, ku mojemu zaskoczeniu. Jak widać trzeba to powtarzać, bo przychodzi taki Dracula i zaczyna tam coś marudzić o trudnej Indianie i że ktoś mu na siłę robi GOTY?!? To nie Indiana jest trudna, tylko Stalker bywa łatwiejszy od Indiany, dla mnie. A w zasadzie mniej hardcorowy jak napisałem, a to minimalna różnica. Może dla mnie np. przy kilku przeciwnikach headshot-headshot-apteczka bez dna jest łatwiejsze od machnięcia kilka razy pięściami lub pałką, która przy okazji się złamie. I bardziej komfortowo jest mieć 40 czyli praktycznie nieograniczoną liczbę apteczek niż 4 bandaże (chyba, ze w dalszej części gry jest jakaś mechanika nieograniczonego leczenia). To łatwe i to łatwe, ale pierwsze łatwiejsze. Skradania może nie musisz używać, jak nie chcesz, ale możesz i jest to działająca mechanika. W S2 prawie w ogóle nie ma zastosowania tylko walisz cały czas znużony w te łby , i o tym napisałem, a nie że Indiana jest tak trudna, że bez skradania nie da się jej przejść. Z Faustem akurat nie miałem problemu z trudnością walki, nie chcę tutaj znowu przytaczać całego opisu. Podszedłem do walki jak do pierwszego spotkania z nim, i waliłem z rozbiegu w łeb jego i tych kopii, po x razach zobaczyłem że nie o to chodzi, i wtedy gra mi się zawiesiła, pamiętasz. Za drugim razem zrobiłem co trzeba, pach, pach, szybko i po sprawie, to była prosta walka. Końcowa walka w ringu w Watykanie to przy tym trzy poziomy trudności wyżej. Walki z bossami w końcówce to też były proste walki, tylko pierwsza mega irytująca. Trudne to były na początku walki z niektórymi mutantami z powodów, o których wyżej wspomniałem, czyli debilnego designu. Takie terrormorfy czy nawet niektórzy obcy ze Starfielda to przy tym himalaje finezyjnej trudności. O innych grach nie wspominam.

Dracula

Trudny Indiana?

Naprawdę trudny dla Ciebie? Indiana to jest łatwa, prosta i przyjemna gra, jak kilka razy wyraźnie napisałem. Ale jeżeli dla ciebie za trudna to obniż sobie w opcjach lub spróbuj Stalkera 2 - tam to ciach ciach w łeb, nieograniczone niczym leczenie i prostym korytarzem do przodu. A w świecie S2 jeszcze łatwiej, nastawiasz autopilota na znacznik na mapie, gałka do przodu, zamykasz oczy i po 5 minutach jesteś na miejscu. Tam bierzesz co masz przynieść, zabrać, zanieść. I w druga stronę - gałka do przodu, herbatka jakaś w trakcie, i tylko nie zaśnij po drodze.

Temu po tym Starfieldzie

Dziękuję za miłe słowa. No Starfield to bardzo rozwinięta i fiznezyjna gra w porównaniu do tej dyskusji.

Skradanie nie ma sensu bo to strata czasu, szybciej jest ichj poprostu powybijac a z tym problemu nie ma, szczegolnie jesli regularnie sie ksiazki z lepszymi skila poziomem kupuje. Apteczek jest nieskonczonosc, bo zawsze mozna na ringu sobie za darmo uzupelnic.

To się nie skradaj, nikt Ci nie każe. Jest i działa, czego nie można powiedzieć o S2 niestety. Kapish? A jaki sposób można nosić przy sobie nieskończoną ilość apteczek? Ta nieskończoność polega niby na bieganiu za każdym razem ze świata do ringu po zużyciu kilku bandaży? Genialne. Nigdy bym na to nie wpadł. Czyli nie zapamiętałeś jak napisałem wcześniej, że akurat przy ringu można korzystać do woli, tylko trzeba uzupełniać co 4 razy. W Stalkerze masz takich apteczek ile chcesz w plecaku, zwykle kilkadziesiąt i kilka rodzajów, i każdy przeciwnik dropi po kilka, to jest wtedy trudniej tak?

Jedyna trudnosc w grze to kilka zagadek.

W Stalkerze nie ma w ogóle takich zagadek. Kilka kodów z notatek i tyle.

Widze ze ci dwaj wyzej na sile z Indiany beda teraz GOTY robic, na wzor Starfielda

Czego nie zrozumiałeś z mojego wpisu? Że GOTY to sprawa osobista i moje może być inne niż twoje, i że nikomu nic nie wciskam tylko odpowiadam Bukaremu na pytania. Może idź do Bukarego na lekcje czytania ze zrozumieniem, bo tak to do końca życia będziesz się kłócił z samym sobą lub z wyimaginowanymi przez siebie tezami, specjalisto od bierek.

15.12.2024 22:51
xandon
xandon
51

No widziałem, widziałem. Wpadłeś, zarządziłeś, zjechałeś od góry do dołu, odstawiłeś ;-) Nie wiem czy widziałeś moją opinię końcową, w sumie zgadzam się z Twoim podsumowaniem. Ja miałem i nadal mam do tej gry trochę sympatii. Bo jak chyba każdy chciałem sobie wsiąknąć na dłużej w takiego klimatycznego sandboxa. Tak sobie wyobrażałem. Po drodze była mała huśtawka nastrojów. Z tego co zrozumiałem razem graliśmy na Xboksie. Ja zbyt wielu problemów stricte technicznych czy blokujących nie doświadczyłem. Różne inne kłopoty z balansem i mechanikami to tam jakoś starałem się ogarnąć. Cierpliwy dziergacz jestem ogólnie. Na etapie Prypeci byłem zadowolony, bo tam sobie poradziłem, zebrałem co chciałem, ulepszyłem jak chciałem, rozegrałem jak chciałem, fajna miejscówka, właśnie oddaje realizm tragedii i klimat rzeczywistego miasta z naszego świata, choć to trochę inne realia fabularnie. Tylko potem rozwaliła mnie sama końcówka, nie trudnością, ale swoją długością, i nużącym do bólu, powtarzalnym schematem. I choć sama fabuła i zakończenie były nawet OK, to się zirytowałem tym nudnym drillem, naszła mnie refleksja co ja robiłem przez ten cały czas gry, zaraz po zakończeniu wyłączyłem i już nigdy nie wróciłem. A niedawno też wykasowałem. Złości czy pretensji żadnych nie mam, ale chęci powrotu też na razie. Fajne doświadczenie, jak za rok-dwa zaczną chodzić wieści, że jest lepiej, to z chęcią wrócę sprawdzić i jeszcze tam sobie pobiegać.

Przy okazji jak tam nowy MSFS, próbowałeś?

post wyedytowany przez xandon 2024-12-15 22:58:32
15.12.2024 22:19
xandon
xandon
51

Bukary, wyczuwam lekkie spięcie tym komentarzem. Nie ma potrzeby. Jak napisałem wcześniej kilka razy - oczywistym jest, że Stalker 2 to z założenia gra hardcorowa i survivalowa, a Indiana to przyjemna i miodna gra przygodowa i casualowa. I ja nie gram w Indianę dla wyzwań, w Stalkera 2 grałem dla wyzwań, których jednak brakowało, lub były bardziej spieprzonymi mechanikami niż dobrze zrobionymi wyzwaniami. Dlatego nie zestawiam tych gier jeden do jednego po całości, bo to przecież nie ma sensu. Natomiast te elementy, które miałem na myśli, a o których już wcześniej pisałem, to w moim przypadku :

1. EKSPLORACJA

* W Stalker 2 doświadczyłem całej masy pustego biegania po świecie od punktu do punktu. BEZ ŻADNEGO ZAGROŻENIA. Lokacje zamknięte miały najczęściej charakter bardzo prosty i korytarzowy. Bywały ciekawe lokacje, zagwozdki i dobrze ukryte skrytki, ale rzadziej. Poszukiwanie artefaktów to taka przyjemność 50/50. Zdarzały się jak te z Tajemniczą Wodą czy nawet ta czerwona piłeczka na początku, ale najczęściej to proste było i bardziej irytujące.

* W Indianie jest mniej pustego biegania, a więcej szukania i szperania, czasem bardzo fajnie ukrytych przejść, skrótów, przedmiotów, artefaktów, zdjęć itp. Tajemnice to też coś nie bardzo spotykałem w Stalkerze, tam było bardziej znajdź kod i tyle. Dodatkowo przemieszczanie się nawet po samym Watykanie wymagało pewnej uwagi, bo zawsze jakiś kapitan mógł przyuważyć lub jak się weszło w obszary zastrzeżone. Poza tym niczym w rasowym RPG, którym Indiana w żadnej mierze nie jest, otoczenie reagowało na nasz ubiór. Ubiór Inidany - pełne zagrożenie, ubiór księdza - zagrożenie w miejscach ograniczonego dostępu, ubranie czarnych koszul - zagrożenie tylko od kapitanów. Ty to podajesz jako ułatwienie, a to przecież najlepsza praktyka a takich grach. No i trzeba sobie tą koszulę najpierw znaleźć.

* Zagraj sobie Bukary z Zeldę Tears of the Kingdom, która jest podobno grą dla "dzieci", to zobaczysz jak jaka jest różnica w zagrożeniu w świecie w stosunku do Stalkera 2. Jeżeli Hyrule na powierzchni będzie za łatwe, to zejdź do całej wielkiej, ciemnej krainy podziemnej o powierzchni całego świata S2, tylko dodatkowo wertykalnej. Tam przynajmniej się coś dzieje co krok i trzeba się spinać.

2. LOOT, APTECZKI, BANDAŻE

* Stalker 2 - zawsze i wszędzie tony lootu, po każdym większym wypadzie 40 bandaży i 20 apteczek trzeba było przerzucać do skrzynki, żadnego survivalu ani ograniczeń ani potrzeby zarządzania czy oszczędzania pod tym kątem nie czułem. Strzał-apteczka-strzał-apteczka-strzał-bandaż.

* Indiana - miałem w Watykanie dokładnie tych bandaży na styk przy 80% skradania i 20% walk wręcz. Nie dość, że aż tak wiele ich nie ma to tylko kilka można mieć przy sobie. Możesz w Indianie zgromadzić 40 bandaży? I nikt tam ich nie dropi co chwila hurtowo jak wszyscy przeciwnicy w S2.

3. SKRADANIE

* Stalker 2 - choć to powinna być w takiej grze podstawowa i sprawnie działająca mechanika, to praktycznie nie istnieje poza kilkoma miejscami (na palcach jednej ręki mogę policzyć) gdzie przeciwnicy byli specjalnie ustawieni pod skradanie i można było zadziałać backstabami. W normalnych sytuacjach o skradaniu praktycznie można było zapomnieć. To już Starfield bije tu Stalkera na głowę pod kątem specjalnie rozwijanych skilli, mocy, AI i reakcji przeciwników, choć daleko mu do poprawności.

* Indiana - skradanie działa bardzo poprawnie, nie porównuję tu do hardcorowych gier skradankowych, ale w tym gatunku. Choć oczywiście czasem zdarzały się dziwne niespodzianki, ale ogólnie u mnie działało bardzo OK.

4. WALKA MELEE

* Stalker 2 - jest oczywiście przede wszystkim shooterem, ale brak jakichś prostych realistycznych opcji melee poza jednym nożykiem, to dla mnie jakaś abberacja. Serio, żadną sztachetą ani pałką nie można w Zonie nikogo walnąć.

* Indiana - od pięści, bicza Indiany, przez pastorał księdza, pałkę czarnych koszul, do każdego narzędzia spotkanego po drodze jak młotki, szczotki, patelnie itp. Wszystkim można tam się posłużyć. A nawet każda z tych "broni" ma inną wytrzymałość. Super rozwiązanie. Są bloki, są uniki, i wcale nie takie głupie mechaniki. Natomiast strzelanie oczywiście bardzo prościutkie i jako dodatek, bo to nie jest FPS.

========================

Żebyśmy się dobrze zrozumieli. Ja nie twierdzę, że Indiana jest trudniejsza od Stalkera 2 jako całość. Napisałem wyraźnie wcześniej, że to dość prosta gra. Tu się zgadzamy. Stąd to zdziwienie, że w różnych momentach sprawia więcej wyzwań niż Stalker, i to w takich gdzie S2 powinien błyszczeć. Ja po ogarnięciu o co chodzi w Stalkerze nie czułem w ogóle zagrożenia po całości, z wyjątkiem mutantów, które były po prostu idiotyczne. Chciałem być grzeczny w swoich komentarzach, ale skoro pytasz to powiem szczerze, że tak debilnych i źle zrealizowanych przeciwników w grach dawno nie widziałem. Ich trudność polegała na wołającym o pomstę do nieba spartaczeniu ich mechanik. Wielu o tym pisze i pokazuje wszędzie to nie będę rozwijał. No i emisje były fajne, bo było jakieś napięcie. A poza tym to co tam było trudne? Ci sami przeciwnicy i kliku marnych bossów. Headshot-apteczka-headshot-apteczka-headshot-bandaż. W Indianie walki trudne nie są, ale przynajmniej bandaży tylko kilka i jeden kapelusz.

15.12.2024 18:09
xandon
odpowiedz
xandon
51
Wideo

VaatiVidya zebrał do kupy wszystko co wiadomo o NIGHTREIGN z dotychczasowych materiałów oraz doświadczeń PCGamer i IGN z ogrywania tego spin-offa. Powiem szczerze, że o ile dotychczas byłem "tylko" zainteresowany to teraz jestem nawet podjarany :-) VV też jest podekscytowany dokładnie z tego samego powodu co ja. Kolejne przejścia czy speedruny w Elden Ring to był zawsze ten sam znajomy świat i sporo samego biegania. NIGHTREIGN pozwoli na speedruny, ale za każdym razem jakby w innym świecie i z innymi przeciwnikami, co może zapewnić nową świeżość na długi czas i wiele przejść. Zobaczymy w praniu. Szybkie streszczenie poniżej. Zacznijmy od oficjalnej definicji gatunku i próby zaszufladkowania, he he, powodzenia w rozkodowaniu:

"NIGHTREIGN is a PvE co-op survival roguelike soulslike with some battle royale and extraction elements."

https://www.youtube.com/watch?v=sckrqddGOUY

Jak wyglądają sesje NR:

* Wybór jednej z 8 predefiniownych postaci jako podstawy do dalszego rozwoju swojego unikalnego builda, z broniami, statami itp. VV omawia poznane dotychczas klasy: 4 bardziej szczegółowo, 3 tylko z obrazka i 1 tajemnicza nieznana, której nikt jeszcze nie widział. Każda z tych klas-postaci ma unikalne cechy w kategoriach: 1) passive traits, 2) unique ability, 3) ultimate attack, 4) favoured stats. Przykładowo Nightfarer, to ten podstawowy z trailera, ma taki profil:

1. Passive traits: sidestep dodge (a'la Bloodborne)
2. Unique ability: wylder's claw shot
3. Ultimate attack: wylder's explosive shot
4. Favoured Stats: higher HP

* Postaci są dość różnorodne. Jeden ma towarzysza (prochy ducha). Jeden ma natywną mechanikę deflect, ale inną od tej Deflecting Hardtear z DLC (widać w akcji na zwiastunie i wygląda kozacko). Jeden może wznosić elementy podłoża. Łucznik ma jakiś oryginalny tryb strzelania z 3 osoby. Itp. Itd.

* Po wybraniu własnej postaci, z wszystkimi pozostałymi bohaterami możemy wejść w interakcje i pogadać przy Okrągłym Stole. Każdy z bohaterów ma swoje unikalne story line i backstory.

* Grać możemy ze znajomymi na hasło, samemu lub z randomami online. Gra podobno wymaga strategii i synergii drużyny, więc trochę się obawiam o tą walkę solo czy jej atrakcyjność. Zwłaszcza split bossów sugeruje projektowanie pod co-op.

* Jedna sesja gry to 3 dni po 15 min. Po ustawieniach przy Okrągłym Stole zaczyna się lotem i lądowaniem w "Limveld". Znane komponenty świata Elden Ring są tu pomieszane w każdej sesji, z bardzo różnymi elementami, każda wersja świata daje bardzo różny feel. Biegamy z 150% prędkością ER, ale bez Torrenta, ale z większymi możliwościami wspinaczki i poruszania wertykalnego, w tym latanie. Startujemy z LV1 i początek każdego dnia to dość szybkie levelowanie i zbieranie lootu, który zawiera unikalne bronie z różnym poziomem, rzadkością i właściwościami, pasywne skille i affinities. Ulepszanie broni to duża część rozwoju. 3 sloty broni na każdą rękę, ale nie przejmujemy się ciężarem. Bronie mają pasywne buffy aplikowane do postaci. Generalnie różnorodność . Śmierć nie powoduje śmierci tylko tzw. stan upadku, towarzysze mogą nas wtedy przywrócić do życia przez uderzenie bronią - ciekawe. Śmierć w dzień i śmierć w nocy mają inne konsekwencje. Wszystko znika po śmierci, zostaje tylko tzw. "murk" będący walutą do zakupu reliktów i innych itemów w Twierdzy Okrągłego Stołu. W trakcie dnia możliwe są dodatkowe inwazje wrogów typu Margit, a ich pokonanie daje tzw. favor of the night.

* W Twierdzy Okrągłego Stołu dostępna jest Sala Treningowa do wypróbowania builda.

* Gra posiada Codex z lore postaci i wrogów.

* W grze nie można zostawiać wiadomości dla innych graczy.

* Do levelowania postaci nie trzeba siadać w Punkcie Łaski, wystarczy się do niego zbliżyć. Możliwa opcja automatycznego levelowania z rekomendowanymi statmi lub ręcznie.

* Formuła gry zapewnia stopniowe budowanie napięcia każdego dnia. Każdy dzień to mini cykl eksploracja - looting - wyzwania walki. To jakby kondensacja doświadczenia ER w jednej krótkiej sesji.

* Koniec 3-go dnia to walka z jednym z Night Lordów, jest 8 różnych, z czasem rosną w siłę, jeden z nich - Gladius został pokazany w zwiastunie - to te 3 wilki.

* Spodziewane spore replayability - różnorodność wariacji lokacji i przeciwników.

* Przeciwnicy i postaci z Dark Souls - Centipede Demon z DS1, pajączek z DS2, Fire Keeper i Nameless King z DS3. Kontrowersyjne. VV dokonał z dużą rezerwą pierwszej karkołomnej próby wytłumaczenia i połączenia uniwersum Dark Souls i Elden Ring ;-) Przeciąganie między światami przez Night Lordów :-)) Ogólnie NIGHTREIGN to osobna historia, świat równoległy do ER, ale może dać nowe klucze do lore ER.

* Oficjalne z kanału Dark Souls, czyli jest coś na rzeczy :-))

"In the Night, ancestral foes await - remnants of a fire that once burned bright"

15.12.2024 18:01
xandon
1
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51
Wideo

VaatiVidya zebrał do kupy wszystko co wiadomo o NIGHTREIGN z dotychczasowych materiałów oraz doświadczeń PCGamer i IGN z ogrywania tego spin-offa. Powiem szczerze, że o ile dotychczas byłem "tylko" zainteresowany to teraz jestem nawet podjarany :-) VV też jest podekscytowany dokładnie z tego samego powodu co ja. Kolejne przejścia czy speedruny w Elden Ring to był zawsze ten sam znajomy świat i sporo samego biegania. NIGHTREIGN pozwoli na speedruny, ale za każdym razem jakby w innym świecie i z innymi przeciwnikami, co może zapewnić nową świeżość na długi czas i wiele przejść. Zobaczymy w praniu. Szybkie streszczenie poniżej. Ogólnie przerzucę się chyba do innego wątku, aby tu nie spamować, a GOL otworzył dedykowany wątek do tej nowej gry. Zacznijmy od oficjalnej definicji gatunku i próby zaszufladkowania, he he, powodzenia w rozkodowaniu:

"NIGHTREIGN is a PvE co-op survival roguelike soulslike with some battle royale and extraction elements."

https://www.youtube.com/watch?v=sckrqddGOUY

Jak wyglądają sesje NR:

* Wybór jednej z 8 predefiniownych postaci jako podstawy do dalszego rozwoju swojego unikalnego builda, z broniami, statami itp. VV omawia poznane dotychczas klasy: 4 bardziej szczegółowo, 3 tylko z obrazka i 1 tajemnicza nieznana, której nikt jeszcze nie widział. Każda z tych klas-postaci ma unikalne cechy w kategoriach: 1) passive traits, 2) unique ability, 3) ultimate attack, 4) favoured stats. Przykładowo Nightfarer, to ten podstawowy z trailera, ma taki profil:

1. Passive traits: sidestep dodge (a'la Bloodborne)
2. Unique ability: wylder's claw shot
3. Ultimate attack: wylder's explosive shot
4. Favoured Stats: higher HP

* Postaci są dość różnorodne. Jeden ma towarzysza (prochy ducha). Jeden ma natywną mechanikę deflect, ale inną od tej Deflecting Hardtear z DLC (widać w akcji na zwiastunie i wygląda kozacko). Jeden może wznosić elementy podłoża. Łucznik ma jakiś oryginalny tryb strzelania z 3 osoby. Itp. Itd.

* Po wybraniu własnej postaci, z wszystkimi pozostałymi bohaterami możemy wejść w interakcje i pogadać przy Okrągłym Stole. Każdy z bohaterów ma swoje unikalne story line i backstory.

* Grać możemy ze znajomymi na hasło, samemu lub z randomami online. Gra podobno wymaga strategii i synergii drużyny, więc trochę się obawiam o tą walkę solo czy jej atrakcyjność. Zwłaszcza split bossów sugeruje projektowanie pod co-op.

* Jedna sesja gry to 3 dni po 15 min. Po ustawieniach przy Okrągłym Stole zaczyna się lotem i lądowaniem w "Limveld". Znane komponenty świata Elden Ring są tu pomieszane w każdej sesji, z bardzo różnymi elementami, każda wersja świata daje bardzo różny feel. Biegamy z 150% prędkością ER, ale bez Torrenta, ale z większymi możliwościami wspinaczki i poruszania wertykalnego, w tym latanie. Startujemy z LV1 i początek każdego dnia to dość szybkie levelowanie i zbieranie lootu, który zawiera unikalne bronie z różnym poziomem, rzadkością i właściwościami, pasywne skille i affinities. Ulepszanie broni to duża część rozwoju. 3 sloty broni na każdą rękę, ale nie przejmujemy się ciężarem. Bronie mają pasywne buffy aplikowane do postaci. Generalnie różnorodność . Śmierć nie powoduje śmierci tylko tzw. stan upadku, towarzysze mogą nas wtedy przywrócić do życia przez uderzenie bronią - ciekawe. Śmierć w dzień i śmierć w nocy mają inne konsekwencje. Wszystko znika po śmierci, zostaje tylko tzw. "murk" będący walutą do zakupu reliktów i innych itemów w Twierdzy Okrągłego Stołu. W trakcie dnia możliwe są dodatkowe inwazje wrogów typu Margit, a ich pokonanie daje tzw. favor of the night.

* W Twierdzy Okrągłego Stołu dostępna jest Sala Treningowa do wypróbowania builda.

* Gra posiada Codex z lore postaci i wrogów.

* W grze nie można zostawiać wiadomości dla innych graczy.

* Do levelowania postaci nie trzeba siadać w Punkcie Łaski, wystarczy się do niego zbliżyć. Możliwa opcja automatycznego levelowania z rekomendowanymi statmi lub ręcznie.

* Formuła gry zapewnia stopniowe budowanie napięcia każdego dnia. Każdy dzień to mini cykl eksploracja - looting - wyzwania walki. To jakby kondensacja doświadczenia ER w jednej krótkiej sesji.

* Koniec 3-go dnia to walka z jednym z Night Lordów, jest 8 różnych, z czasem rosną w siłę, jeden z nich - Gladius został pokazany w zwiastunie - to te 3 wilki.

* Spodziewane spore replayability - różnorodność wariacji lokacji i przeciwników.

* Przeciwnicy i postaci z Dark Souls - Centipede Demon z DS1, pajączek z DS2, Fire Keeper i Nameless King z DS3. Kontrowersyjne. VV dokonał z dużą rezerwą pierwszej karkołomnej próby wytłumaczenia i połączenia uniwersum Dark Souls i Elden Ring ;-) Przeciąganie między światami przez Night Lordów :-)) Ogólnie NIGHTREIGN to osobna historia, świat równoległy do ER, ale może dać nowe klucze do lore ER.

* Oficjalne z kanału Dark Souls, czyli jest coś na rzeczy :-))

"In the Night, ancestral foes await - remnants of a fire that once burned bright"

post wyedytowany przez xandon 2024-12-15 18:07:59
15.12.2024 16:21
xandon
1
xandon
51

A.l.e.X jak tak nawiązujesz do gumiaka, to nabyłeś może ten nowy retro The Spectrum z Retro Games? Ciekaw jestem ewentualnych wrażeń, bo maszynka daje chyba identyczny vibe jak oryginał :-) Ja akurat byłem Atarowcem, ale ZX Spectrum to był ten "pierwszy raz". Coś tam się grało, coś się z Bajtka przepisywało, a nawet coś się czasem samemu pisało ;-)

GOTY to przecież sprawa osobista, więc "ale to nie GOTY" może być jak najbardziej prawdziwe dla wielu graczy, nic dziwnego. Ja np. traktuję Indianę jako grę przygodowo-casualowo-familijną, czyli zupełnie nie z mojej tradycyjnej bajki. Co więcej, o ile nie cierpię filmowości w grach, to tutaj mix gameplaya z tymi słodkimi scenkami i dialogami mnie kupił. 2024 miał parę dobrych gier. U mnie ranking do GOTY wygląda na razie: 1. Indiana, 2. Dragon's Dogma II, 3. Stalker 2 plus w kategorii DLC: Shadow of the Erdtree i Shattered Space. No i mrugnięcie okiem do Astro Bot, po linii sympatii do Nintendo ;-) Było co robić. Ciężko porównywać tak różne gry, a tyle innych jeszcze było. Niektórzy mogli się zdziwić, że Astro Bot dostało GOTY na TGA, a inni wręcz przeciwnie. Natomiast rzeczywiście zastanawia, że taka casualowa Indiana bywa w kilku, choć niewielu, miejscach bardziej "hardcorowa" od też klimatycznego, choć z innych klimatów, Stalkera 2 ;-) A poszukiwanie i znalezienie niektórych artefaktów potrafi być nagrodą samą w sobie, bez patrzenia na osiągnięcia. Ja główną część konsumpcji tej gry zostawiam na odpoczynek poświąteczny, w odpowiednim towarzystwie i atmosferze. Teraz to jest za duże zamieszanie :-))

15.12.2024 15:46
xandon
😱
odpowiedz
xandon
51
Wideo

Zamknąłem na razie przygodę z S2 i się nie bawię od zakończenia gry, zobaczymy co będzie za rok-dwa. Ale mam taką ciekawostkę, co mi wczoraj wyskoczyła w telewizorze, świeży materiał sprzed 8 dni ==>

https://www.youtube.com/watch?v=3azuigLn1Bc

Wycieczka w realu po miejscu katastrofy i okolicach, w tym spory fragment z Prypeci. Polecam zwłaszcza rozdział Ghost City of Prypiat od 4:00 do 13:40. Wrażenia niesamowite i spora zgodność między grą a rzeczywistością, choć rzeczywistość jest chyba bardziej przerażająca i niepokojąca. Nawet niewytłumaczalne anomalie występują, zaraz na początku tego fragmentu, detekcja z licznikiem Geigera w zwykłej miejscówce mieszkalnej Prypeci, całkiem jak w grze jak się kobitka z detektorem zbliża, no i ten dźwięk pikania identyczny. Natomiast wnętrza zamkniętych lokacji w realu przyprawiają o gęsią skórkę, gra nie dała mi chyba aż takiego uczucia horroru.

15.12.2024 15:24
xandon
xandon
51

Twórcy, też tak obstawiam. Spotkałem się z tym już wcześniej w grach, że twórcy zostawiają poukrywane własne zdjęcia. W S2 widziałem tych fotografii nawet sporo po drodze, ale też tylko mężczyzn.

14.12.2024 14:03
xandon
1
xandon
51

Dobre uwagi. Ten Nightreign to i tak ewentualna wisienka na torcie. Bo nikt się tego nie spodziewał - fajne były reakcje :-) więc jak wypali to dobrze, jak nie to nie, zawsze zostaje główny Elden. Tylko niesmak by wtedy pozostał i cień na marce ER. Puryści mogą być też zażenowani rozwadnianiem uniwersum i możliwymi lorowymi fikołkami. Natomiast to, że nie robi tego bezpośrednio Miyazaki to się w ogóle nie boję. Ja mam zawsze lekki dystans do kultu jednostki. Zawsze za nim stoją inni ludzie, a on pilnuje i gwarantuje swoim nazwiskiem. Cały czas wszystkiego nie będzie robił czy doglądał wszystkich szczegółów, jak się chcą rozwijać horyzontalnie. A jak zapłodnił innych swoim zasadami, to jest zdrowe podejście. Inni ludzie mogą nas też zaskoczyć świeżymi pomysłami przy zachowaniu stałych jakości FS. D2 złe było? ;-) Generalnie rozumiem ten pomysł. Bo ciężko mi sobie wyobrazić ER2 po takiej olbrzymiej produkcji ER+SotE. Z drugiej strony ciężko nie skapitalizować takiego sukcesu, jeżeli są jeszcze pomysły, a nie tylko skok na kasę.

Ja jestem na takim etapie przygody z Eldenem, że nie będę już miał "pierwszych razów", długich przejść czy odkryć. Ale regularnie nachodzi mnie ochota na jakąś "krótką partyjkę z Eldenkiem". Czy to po jakiejś przerwie, czy przy okazji grania w inne gry, które mnie czymś zniesmaczą, nie dadzą akurat takiej satysfakcji z walki czy eksploracji. Wtedy wskakuje się do Eldena, robi jakiś przebieg czy nawet jakieś katakumby i działa jak lekarstwo. Tylko takie przebiegi np. od zera często oznaczają sporo prepu i długie trasy biegania dla kilku ulubionych walk. Więc na moim etapie taka formuła jak w Nighreign może być wręcz idealna. Wolny wieczór i godzinka E2E z NR, a randomizacja będzie wtedy atrakcją. Tylko jest jeden problem ;-) Stałym elementem tych moich partyjek z Eldenem jest też regularne odwiedzanie PCR, zawsze otwarty na jakiejś postaci. Nie spodziewam się go w NR, chyba że... Zobaczymy, co będzie to będzie. Ja tak mam, że wolę masterować jedną formułę, jeżeli gra daje jeszcze takie możliwości, niż rozpraszać się na wiele innych gier i premier, więc mi wstępnie pasuje :-)

14.12.2024 01:23
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51
Wideo

A ci już grali w tego Nightreign i to pełne cykle ==>

https://www.youtube.com/watch?v=MFzdjESw1mo

Po wysłuchaniu jestem podekscytowany. Tryb solo oznacza faktyczne solo z odpowiednio mniejszym HP bossów. Myślałem, że to może będzie 1 + 2 x AI, ale wygląda że nie, gramy sami jak tradycyjnie. Sama gra to są sesje 3 (dni) x 15 min, czyli takie żwawe speedruny. W tym czasie < 1h trzeba się wylevelować i wyposażyć od zera do bohatera na stopniowo kurczącej się mapie, do bycia gotowym do coraz trudniejszych walk z bossami po każdym dniu. Bossowie randomowi. Mogą się trafić jak ci nowi z trailera, a może się trafić np. taki draconic tree sentinel. Świat za każdym razem wygląda inaczej. Sama walka podobno świeża dzieki nowym mechanikom, i wygładza czy poprawia niektóre "kanty" Eldena, znaczy bardziej perfekcyjna. Podoba mi się, jako zastępstwo do tradycyjnych speedrunów. Jak mi jeden tradycyjny speedrun zabiera 2h, to teraz będzie do 1h, czyli lepiej :-)) Gra to pełny pakiet, nie usługa, żadnych mikrotransakcji.

post wyedytowany przez xandon 2024-12-14 01:26:38
13.12.2024 22:47
xandon
😈
1
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51
Image

Na GOL też zmiażdżył wszystko ilością artykułów ===>

Zaczyna się wiedźmińska biegunka....

Ja tam się cieszę na W4, ale piszcie o konkretach, a nie tępą masową propagandę i pierdyliady artykułów o miażdżeniu konkurencji, wymianie kart graficznych i konsol, bo za kilka lat nadchodzi nowy mesjasz gejmingu. Który pokazał na razie przyzwoity ale zupełnie zwyczajny trailer, na którym nowa Ciri wygląda gorzej niż stara Ciri, ale wymaga od nas wszystkich wymiany kart graficznych?!? Do idiotów piszecie?

13.12.2024 22:10
xandon
😉
odpowiedz
xandon
51

Elden Ring to jest jednak takie "dziadostwo", że człowiek tylko szuka najmniejszego pretekstu, aby sobie jeszcze raz przejść lub coś tam podziubać :-)) Przecież tyle czasu i tyle razy i na tyle pierdyliadów sposobów się w to grało jednym ciągiem po premierze w doborowym towarzystwie premierowych weteranów ER. Potem odinstalowałem z postanowieniem, że starczy tego dobrego i nigdy więcej... Tylko, że potem pojawił się Minas Morgul i Bukary, no i trzeba było zainstalować znowu :-) A potem tak przy okazji z ciekawości RL1, a potem jeszcze tylko RL1 NG+1. A potem DLC. A jak DLC to może tak różnymi nowymi klasami broni z DLC. A potem jeszcze tak na wszelki wypadek trzeba było utrwalić PCR, też na różne sposoby :-)) A potem przyszedł thalar i znowu się zaczęło :-) A potem skoro i tak siedzimy w tym świecie to może jeszcze zardzewiałą kotwicą, toporem kata, sztyletami, biczami. A jak już zaliczone zostały wszystkie klasy broni i ER miał definitywnie lecieć z dysku, to FS nagle ogłasza jakiś ER Nightreign..... I tak, wiem, to "standalone game", ale już tak sobie myślę czy może zacząć się powoli przygotować pod te nowe klasy.... I jak tam sobie powiązać Fire Keeper i Nameless King z DS3 z Ziemiami Pomiędzy, chyba w innym wymiarze. Tu by się przydał SF z jego wieloświatami, oppps, tego nie powiedziałem. To się chyba nigdy nie skończy, chyba że FS wyda coś nowego w stylu Sekiro 2, BB2, czy DS4 czy coś tam jeszcze innego. Bo samo AC6, choć cudne, mnie nie odciągnęło od ER. Jedyna nadzieja w tym, że Nightreign w trybie single player okaże się jakimś totalnym niewypałem ;-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-13 22:22:54
13.12.2024 21:57
xandon
xandon
51

Ja nigdy w życiu nie grałem w multi, co-opie czy online i nie zamierzam, ale tu jest też na szczęście tryb single player, więc się zobaczy.

13.12.2024 21:54
xandon
👍
xandon
51

Wiedziałem, że Ci się spodoba ten ruch FS :-) Ale skoro liczyłeś na Sekiro 2 to na pocieszenie - ER miał w podstawce Drapieżnika z Mgieł z Sekiro, DLC wprowadziło Deflecting Hardtear umożliwiające parowanie w stylu Sekiro, no a ta nowa gra ER Nightreign jak widać na obrazkach umożliwi skakanie po ścianach w stylu Sekiro :-) Z tego wszystkiego używałem dość regularnie parowania Sekiro w ER od czasów DLC i działa cudnie. Całe szczęście, że rozwijają linię Eldeńską, a nie te prostsze i łatwiejsze produkcje w stylu Sekiro. Widać statystyki wskazują co znalazło większe zainteresowanie wśród graczy. Ale jak powstanie coś innego, czy to Sekiro 2 czy BB RM czy BB2 czy DS4 czy AC7 też będzie dobrze, oby to było wyzwanie na miarę ER czy AC6 a nie proste ciupanie jedną katanką z zamkniętymi oczami ;-)

Taki lekko złośliwy wpisik po starej znajomości, mam nadzieję nie masz za złe ;-)

13.12.2024 17:38
xandon
xandon
51
Wideo

Ja jeszcze nie wiem Panowie, ale vibe pozytywny. Na pewno zagram i na pewno co-op nie wchodzi u mnie w ogóle w grę, ale jako opcja single player jak najbardziej, stąd ulga, że jest. Nie mam wyczucia do takich formuł, ale intuicja mówi mi, że może mi się spodobać. No bo ja lubię szybkie przebiegi, chciałem kiedyś mieć boss rush w ER, a tu coś takiego oryginalnego wpadło. Widzę nowe mechaniki, wrzutki bossów z innych gier FS. Fire Keeper i Nameless King to jest zdziwko :-) Ciekawe jak z lore to wszystko poukładają he he. No nic, Mortal Shell: The Virtuous Cycle do podstawowego Mortal Shell mi się bardzo podobał, to może to też zaskoczy, bo to coś podobne.

Z tego co widziałem na nowych analizach to pojedyncza rozgrywka trwa poniżej 1h = 3 dni po ~15 min. Po każdym dniu mierzymy się z większym bossem i na koniec z tym głównym bossem lordem, do którego zakładam prowadzi ta brama na końcu zwiastuna. 8 postaci / klas do wyboru - wyglądają ciekawie. Ładny też dopracowany armor, bronie, umiejętności, skoki po ścianach jak w Sekiro i ptaszek do fruwania po świecie niczym lotnia w Zeldzie :-) No a obszar świata kurczy się sukcesywnie z każdą minutą gry, co powoduje, że trzeba sprawnie i taktycznie podchodzić do prepu.

Wrzucam nowszy i krótszy film od FightinCowboy skupiający się już tylko na zwiastunie, analizie walki, klas itp. - ciekawe.

https://www.youtube.com/watch?v=ItPw0BEPnpM

post wyedytowany przez xandon 2024-12-13 18:16:02
13.12.2024 14:05
xandon
😃
odpowiedz
xandon
51

Co za wspaniała impreza! A tymczasem u mnie :-)

*** 2024 ***

Gra 1. Indiana Jones i Wielki Krąg
Gra 2. Dragon's Dogma 2
Gra 3. Stalker 2

DLC 1. ER Shadow of the Erdtree
DLC 2. SF Shattered Space

I gratki dla Astro Bot, bo lubię Nintendo ;-) i nikt już nie będzie mówił, że to gry dla dzieci :-)

*** 2025 ***

Elden Ring NIGHTREIGN

post wyedytowany przez xandon 2024-12-13 14:07:49
13.12.2024 13:28
xandon
😃
odpowiedz
6 odpowiedzi
xandon
51
Wideo

A już miałem kończyć przygodę z ER :-))

As Night Falls, We Rise.

ELDEN RING NIGHTREIGN

A New Co-op Action Survival Game

Releasing Worldwide in 2025

Number of players: 3 (Single player also supported)

Zamiast zwiastuna załączam materiał z jego analizą od FightinCowboy i poniżej wycinki z oficjalnego Press Release.

https://www.youtube.com/watch?v=Ll5cR6cQXOU

==========================================

A co-op action survival game that reforms aspects of ELDEN RING’s game design into a brand-new experience

This title is an action game where players cooperate to overcome a variety of challenging situations. While carrying over elements from ELDEN RING, such as weapons and enemies, the game design has been reformed to provide players with a completely new gameplay experience. Players will choose from a cast of unique characters to face off against a new threat.

ELDEN RING NIGHTREIGN - Game overview

* A thrilling gameplay experience in which players can enjoy a fast-paced mix of RPG elements such as dungeon exploration and character leveling, paired with intense combat against powerful enemies.

* Players must work together to survive for 3 days within an expansive world.

* Players will need to prepare wisely by exploring the world and strengthening their characters in order to overcome the onset of Night, and the powerful Nightlords that await them on day 3.

* A world that changes every time you play

* ELDEN RING NIGHTREIGN takes place in the land of “Limveld”.

* Players will feel a deep sense of accomplishment from not only overcoming challenging enemies, but the map itself.

* Strengthen your chosen character as you traverse the everchanging world, with new key locations, enemies and weapons awaiting you each time you play. The key to overcoming each of the Nightlords lies in how you explore the world and strengthen your character in preparation for the challenge ahead.

* Warriors standing against the Night. 8 warriors known as “Nightfarers” have gathered to face 8 formidable threats. Their ranks consist of a variety of characters, including swordsmen, witches and other strange outlanders, all with unique abilities and backgrounds. These warriors wield powerful “Character Skills” and “Ultimate Arts”, such as a special dagger that creates weak spots in enemies, or the ability to summon a giant tombstone from below. These unique abilities offer an additional layer of strategy when facing enemies, and allow players to enjoy a range of distinct playstyles.

post wyedytowany przez xandon 2024-12-13 13:32:24
12.12.2024 22:42
xandon
😊
2
xandon
51

I pewnie nieraz się zastanawiałeś, dlaczego

No właśnie w ogóle się nie zastanawiałem :-) Tyle się napisałem, a ty chyba nic z tego nie zrozumiałeś. Po co podajesz referencje jakichś filmów czy "twórców" kontentu skoro ci napisałem wyraźnie co dla mnie jest ważne w SF, a czego nie posiada CP czy inne gry? Myślisz, że ktoś z internetu wie lepiej co jest dla mnie ważne i to po kilkuset własnych godzinach w tej grze, poważnie? :-) Może to u ciebie tak działa, ze ktoś ci musi powiedzieć. Czyli widzę, że muszę powtórzyć po raz 10-ty moją prostą i zdroworozsądkową filozofię gamingu. To leci mniej więcej tak. Moja opinia o Starfiled nie zależy od porównań, ocen i statystyk innych graczy. Podobnie moja opinia o Cyberpunk nie zależy od porównań, ocen i statystyk innych graczy. Podobnie moja opinia o każdej innej grze nie zależy od porównań, ocen i statystyk innych graczy. Moja opinia o grze zależy wyłącznie od tego jak się bawię i na czym mi zależy. Mam własne zdanie. Jeżeli ty potrzebujesz dowartościowywać siebie lub CP2077 przez deprecjonowanie innych produkcji to współczuję. Myślę, że CP tego nie potrzebuje. Nie wiem też dlaczego rozpamiętujesz grę (SF), której jak rozumiem nie cenisz a może nawet nie grałeś. To nie są naturalne objawy zadowolonego gracza. Może chowasz jakieś urazy, że ktoś ci kiedyś skrytykował lub krzywdę jakąś zrobił w związku z CP. Nie przejmuj się, to nie ma sensu, ludzie nie pamiętają zwykle takich rzeczy po kilku tygodniach. Przepracuj to na spokojnie i ciesz się swoją grą taką jaka jest, bez patrzenia na boki :-)

Mogę ci też powiedzieć, że CP to dla mnie dziś solidna gra akcji z elementami RPG na poziomie 8/10, mająca cechy B, D, E, F, G, H. Starfield z kolei to kosmiczne RPG i kosmiczny sandbox na poziomie 10/10, mający cechy A, B, C, D, H, I, J, K, L, M, N, O, P. Cechy tych dwóch gier są w dużej części rozłączne przez różne gatunki i koncepcje tych gier. Cechy Starfield są dla mnie ważniejsze niż cechy CP. Dla innych graczy może być inaczej i to jest zupełnie normalne. Cieszę się, że wielu ludziom, w tym mnie, podoba się dziś CP2077 i że udało się go wyprostować po kilku latach. Nie ma to nic wspólnego z moją satysfakcją ze Starfield. A tragiczny stan Cyberpunka na premierę nie raził mnie tak bardzo jak fikołek twórców i wydawcy, którzy oszukali wtedy bezczelnie recenzentów i graczy. Sprawa etyczna. Co to ma za znaczenie, że na jakimś PC chodził lepiej, kiedy na całych platformach był niegrywalny. Z kolei SF dostarczył to, co obiecywano i jakości dużo lepszej od wcześniejszych premier Bethesdy, co potwierdzali nawet adwersarze. Nikt tu nikogo nie oszukał. A że formuła samej gry, silnik czy to tam jeszcze nie wszystkim przypadła do gustu to inna sprawa.

To chyba tyle w temacie. Jak zauważyłeś nie zniżam się do nazywania twojej ulubionej gry Crap-punkiem, bo pamiętajmy, że w cywilizowanym świecie kochanie swoich gier nie oznacza pogardy do innych gier :-)

> Wyższa Kultura Gamingu :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-12 22:43:42
12.12.2024 19:23
xandon
😊
2
xandon
51

Ależ drogi V, ja nie twierdzę, że Starfield jest najlepszą grą na świecie :-) Nie kwestionuję też, że ma słaby odbiór wśród wielu graczy. Ma. So what? To nie ja o nim wspomniałem w kontekście Indiany, tylko ty. Ja o Starfield już prawie zapomniałem, a ty o dziwo wciąż pamiętasz? :-) A co, nie mógł mi się podobać, gdzie jest taki paragraf, że to przestępstwo. Wiesz dlaczego SF mi się tak podobał? Bo on wyprzedza swoje czasy i oferuje typ rozrywki (jeden z), o której kiedyś marzyłem, a której żadna inna gra na dziś mi nie daje. Zewnętrzna warstwa techniczna jest dla blondynek. A w tej grze mogę się czuć i robić takie rzeczy, o których CP może tylko pomarzyć. Nie ten level. SF to dość inteligentna zabawa. Wyobrazić sobie i zbudować własne, przekonywające, wirtualne, tętniące życie w 2330, w tamtej wersji przyszłości i w tamtym kawałku kosmosu, w jednej lub kilku z wielu ról i frakcji, na wymarzonej planecie, lub kilku planetach czy księżycach, z własnym domem na tej planecie, lub domem czy apartamentem w jednym z kilku różnych miast mających własną historię, z urządzeniem tego futurystycznego domu od A do Z z najdrobniejszymi szczegółami, z wirtualną żoną w tym domu (Andreja jest o niebo lepsza od twojej Panam, choć Panam chyba lepsza od Sary), z budową własnych placówek, systemów produkcji i transportu, badaniami planet i do tworzenia, z konstrukcją własnych statków różnych klas co wymaga zmysłu twórczego i inżynierskiego, z kozackimi łazikami do poruszania, ze świetnymi plecakami odrzutowymi, ze zróżnicowanym systemem rozwoju, i z oryginalnym systemem wieloświatów zaimplementowanym przez NG+. A na samym końcu jeszcze to, co oferuje taki CP2077 i wiele innych gier, czyli jakąś fabułę, masę przygotowanych historii w tym świecie, misji, jeżdżenia, biegania i strzelania. Kapish? Mnie ani dvpa Panam, ani widoczki Night City nie interesują, tylko takie inteligentne składanki własnego (wszech)świata jak powyżej. A mordki NPCów na ulicach między SF a CP mogą się w sumie równać między sobą, tak samo koszmarne, przynajmniej kiedyś były, tylko to dla mnie priorytet nr 127 . Nie wiem tylko czy CP ogarnął już dzienne rutynki tych NPC, pewnie tak bo byłby wstyd ;-)

Świat gier byłby lepszy gdyby do dobrej gry nie doczepiać, że OK, ale gorsza od czegoś tam. Po co? I nie próbować deprecjonować innych graczy, za to że polubili jakąś inną grę. To zawsze słabo wygląda, choć autorom takich podjazdów wydaje się, że "orają" innych. Mi nawet przez głowę nie przeszło, że ty jesteś mało wymagającym graczem, bo interesujesz się tyłkiem Panam i ładnymi obrazkami, a nie budową całego świata i mechanikami w stylu SF. Trzymaj się i pamiętajmy:

> Wyższa Kultura Gamingu :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-12 19:27:05
12.12.2024 14:19
xandon
😁
1
xandon
51

Cieszyć się, że ktoś coś lub kogoś złomuje... hmm.. to ci w czymś pomaga? Nie mówię zaraz, że jakieś kompleksy, ale ciekawa postawa, a wspominasz o 3-latkach :-)) Ja się nie cieszyłem, gdy ludzie złomowali CP2077 zanim po 3 latach się zrehabilitował dodatkiem i tonami patchy po drodze. Pamiętasz miasto makietę, AI, system policji, waleczne gąbeczki, model jazdy, glicze itp. Przeciwnie, życzyłem im jak najlepiej, choć wielkim fanem gier CDPR nie jestem. Myślę, że szczęśliwy gracz nie potrzebuje złomowania innych, aby mieć satysfakcję ze swojego hobby. CP2077 jest OK, nic specjalnego w moim rankingu, ale bardzo przyzwoita produkcja. Na pewno nie mogę powiedzieć o niej tyle co ty, bo spędziłem tam tylko ~50h bez powrotów, jak w dobrym sensacyjnym filmie akcji na jeden sobotni wieczór. W Starfieldzie bawiłem się świetnie przez 500h, no i dodatek Shattered Space zajął mi 42h a nie tylko 25h jak Phantom Liberty. Nie wspominając, że wyszedł po roku a nie po trzech latach. Co przy tym znaczy złomowanie nieznanych mi osób w internecie, nie ma czasu się nad tym zastanawiać, zadowolony gracz nie ma czasu słuchać nieszczęśliwej gawiedzi i teorii o punktach odniesienia ;-)

12.12.2024 13:39
xandon
😊
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Ta gra jest jednak kosmicznie przyjemna. Może nie mega trudna, ale miodna jak cholera. Poza głównym nurtem przygody widać to w wielu dopracowanych szczególikach, które miło zaskakują na każdym kroku.

Po rozpoczęciu Gizy wróciłem jednak do Watykanu z ambicją zrobienia tam wszystkiego. Przygoda, Zlecenia, Tajemnice zaliczone. Polecam robić przynajmniej wszystkie zlecenia, bo poza zazębieniem fabularnym, to np. nasza towarzyszka otwiera w ich trakcie swoim wihajstrem różne drzwi, torując drogę do kilku wcześniej niedostępnych lokacji. Krótko mówiąc, bez zleceń i Giny nie można dotrzeć wszędzie. Ile to ja się wcześniej naszukałem jednej inskrypcji po mapie, bez skutku, teraz jak Gina otworzyła co trzeba mam wszystkie i przy okazji kolejne zlecenie zamknięte. Z Odkryć chcę chociaż zebrać wszystkie artefakty, bo notatek to nawet nie będę próbował. Właśnie wróciłem do katakumb i chyba godzinę szukałem jednego z dwóch artefaktów, które mi tam wcześniej umknęły. Najpierw trzeba było znowu odnaleźć jakąś pochodnię, która jest absolutnie strategicznym narzędziem obok świecznika w tamtym miejscu, pomimo odpalonych zniczy, chyba że jest w grze jakaś zapalniczka czy latarka własna, o których jeszcze nie wiem? Krążyłem z tą pochodnią wokół znacznika artefaktu i jak przechodziłem przez szczelinę w ścianie to mi ją zalewało wodą, pochodnia gasła i byłem w ciemnej d... Zanim znalazłem z drugiej strony małą szparę, przez którą górą udało się wrzucić tą pochodnię do środka, wrócić i przejść przez szczelinę z kapiącą wodą, i dalej już załatwić co trzeba. Cudne. Do drugiego artefaktu nie mam jeszcze pojęcia jak się dostać choć widzę go na mapie. Ogólnie mam na razie 7/10 ze starożytnych i tylko 1/5 z europejskich, choć starałem się niby wszędzie zaglądać, ale ja ogólnie jestem mało spostrzegawczy. Super przyjemna jest ta eksploracja czy takie wręcz "szperando". Jednak stosunek szperania do biegania jest tu o wiele korzystniejszy niż w takim niedawnym Stalkerze 2, który też stoi eksploracją. Jak ktoś skończył całą Indianę w 30h to ja na pewno mam już połowę tego czasu w samym Watykanie :-) A jeżeli Watykan to rzeczywiście "najsłabsza" lokacja to tylko się cieszyć na dalsze.

Ktoś wcześniej napisał, że trzeba uważać z wydawaniem punktów przygody, bo na wszystkie umiejętności z podręczników nie starczy. Nie wiem jakie macie doświadczenia, ja tak rzeczywiście miałem trochę na początku, ale po tym czesaniu Watykanu, robiąc wszystko co napisałem i do tego wszystkie zdjęcia jakie mogłem, to starczyło tych punktów akurat z lekką nawiązką na wszystkie umiejętności z podręczników, które tam znalazłem ~18. Choć na 2 nie wydawałem, bo uznałem na razie za niepotrzebne, i pewnie nie wszystkie też znalazłem, bo mam np. tylko 13/15 znalezionych lekarstw dla siostry od leków i tylko 2/6 podręczników od niej. Natomiast super mi się podobał turniej walk na pięści, gdzie mogłem przed walką zakupić pomocny podręcznik, a zgarniając kasę z wygranych walk stać mnie było na kolejny podręcznik tam na miejscu. No i świetna miejscówka na nieograniczone bandaże, ha :-))

Mówiąc o bandażach he he. Jak ktoś grał niedawno w Stalkera 2, do którego mam sporo sympatii pomimo jego różnych ułomności, to zna efekt kończenia misji z 40 bandażami i toną innego lootu w plecaku (w grze niby survivalowej). W Indianie co bym nie robił, a choć wolę się skradać to nie unikam taktycznej walki wręcz, to mi tak zawsze wychodzi tych bandaży, chleba, rogalików i owoców na styk. Tyle mniej więcej ile potrzeba, ale wcale nie za dużo. Bardzo fajnie zbalansowane. Choć sama walka jest tu dość prosta, nie licząc turnieju, i jak się nie leci bez sensu z motyką na chmarę wrogów. Ale przyjemna. Obok walk na pięści i wszelkim "melee" :-) podoba mi się też zabieranie tych ckm-ów pokonanym niemieckim faszystom i walnie w nich seriami. Coś jak Powstańcy, jeżeli wypada użyć takiego skojarzenia, mam nadzieję nikt się nie obrazi.

No i na koniec nieustanny uśmiech i naturalność tych scenek, rozmów, Indiana i kobiety, Indiana i Gina. Miód się wylewa z tej gry po prostu. Gra pełną gębą a jednocześnie jak naturalny film. 2 w 1. Moja gra tego roku jak na razie, będę o niej ciepło myślał na dzisiejszym TGA :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-12 13:44:21
12.12.2024 02:16
xandon
1
xandon
51

Oj, przepraszam najmocniej za ułożenie zdań. To zdanie, że gra ładnie wygląda nie odnosiło się akurat do XSS tylko ogólnie, a głównie do XSX. Mi konsolowy poziom grafiki całkowicie wystarcza do świetnej rozrywki. Natomiast dzielny XSS ciągnie Indianę bez problemu w 60 klatkach przy swojej grafice i też nieźle wygląda w swojej klasie.

A tak, Starfield bardzo mi się podobał, masz rację. Nawet muszę przyznać, że go do końca nie doceniłem, bo po przejściu Stalkera 2 to ten straszny Starfield jawi się teraz wręcz jako klasa mistrzowska. Te gry można w pewnym zakresie porównywać - gameplay, walka, przeciwnicy, mechaniki, rozwój, eksploracja mimo zasadniczych różnic w budowie światów, fabuła, frakcje, NPC, misje. Nie chcesz abym to rozwijał. Chyba, że pisząc o małych wymaganiach miałeś na myśli znowu grafikę? A to w takim razie bez znaczenia, bo rzeczywiście grafika techniczna jest dla mnie najmniej istotnym aspektem gier, w przeciwieństwie do artstyle. Choć Starfield wygląda akurat dość ślicznie, zwłaszcza dziś. Ale nie idźmy tą drogą ;-)

12.12.2024 01:45
xandon
xandon
51

Klasyczny rage widzę ;-) Mnie to lekko dopadło w samej końcówce. O ile zgadzam się z kilkoma przypadłościami tej gry, które wymieniłeś, to mały komentarz do Fausta "na dachu". Jemu się nie strzela w łeb. Tak go chyba nie zabijesz. Najpierw musisz zniszczyć 3 "psionowe lampioniki" na tym dachu, a potem ten u jego pasa, ciach ciach i po zabawie. Też się na to złapałem przy pierwszym podejściu do tej walki, kiedy ubiłem tych "Faustów" ponad 30, ale zajarzyłem, ze nie o to chodzi i w drugim podejściu poszło bardzo szybko. Ale jak wykasowałeś to i tak bez znaczenia...

11.12.2024 22:59
xandon
😜
3
xandon
51

Tylko po co miałby tak wyglądać? To gra a nie film. Ważyłby 200 GB, czkałby się jak typowa dzisiejsza premiera i mielibyśmy dyskusję o kartach graficznych, parametrach technicznych, FPSach i innych pierdołach, a nie o grze. A tak mały Indiana a wariat i nawet na Series S śmiga 60 FPS bez śladu czkania. I wygląda bardo ładnie. Nic tak nie zabija gier jak realistyczna grafika i nic nie czyni ich tak jednakowymi jak UE5.

Dobra gra dla lubiących dobrą zabawę i dla koneserów :-) Ograniczające szufladkowanie niewskazane :-)

11.12.2024 22:17
xandon
xandon
51

Bukary racja, racja, ja się na tym tak nie znam Tylko Stalker 2 był chyba bardzo wyczekiwaną grą, po 12 letnim głodzie, z szeroką rzeszą dawnych fanów, i taką grą, którą wielu z tych fanów podejrzewam chciało mimo wszystko "posiadać". Sam też bym ją kupił po sprawdzeniu i zagraniu na Game Pass, gdyby okazała się dopracowanym produktem, choć nawet dawnym fanem Stalkera nie jestem. Nie chodzi nawet o wspaniałomyślne wspieranie twórców, bo nie będę za nich myślał, tylko o typ gry - "moja" Zona, do której bym często wracał przez długi czas i chciałbym ją "mieć". Fanem Indiany też nie jestem, gra mi się bardzo spodobała, ale tu z założenia tylko Game Pass, bo on jest idealny na takie właśnie gry. Tak myślę. Dodatkowo Stalker to chyba gra bardziej na PC do strzelania z myszką i klawiaturą, a Indiana to przygodowa gra kanapowa świetna na konsolę i nawet rodzinna. S2 przyciąga więcej hardcorowych graczy, Indiana pewnie więcej pozytywnie casualowych. Nie twierdzę, że Indiana cieszy się jakimś wielkim zainteresowaniem, którego nie widać w liczbach, ale dla takich gier z Game Passa nie patrzę w ogóle na Steam, bo po prostu nie wiadomo dokładnie bez podania wyników rozkładu na platformach przez wydawcę. Jednym słowem, biorąc to wszystko pod uwagę, wcale mnie nie dziwi, że Indiana ma dużo słabsze wyniki na Steam od Stalkera. Tylko nie sądzę, że to kwestia daty premiery.

post wyedytowany przez xandon 2024-12-11 22:18:15
11.12.2024 21:29
xandon
xandon
51

Sprzedaż? Gra jest przecież w abonamencie. Nie wiem czy jest miarodajne przyglądanie się cyferkom sprzedaży czy liczbie graczy na Steam, gdy gra jest w Game Pass na premierę. Nie wiem jak oni tam sobie kalkulują, ale to jest gra idealna na Game Passa od strony klienta. Myślę, że nie tyle chodzi chodzi o datę premiery co fakt, że hajpu nie było, i niewielu spodziewało się czegoś szczególnie dobrego a wygląda, że wyszła perełka. Więc zainteresowanie powinno spokojnie wzrastać. Dodatkowo Indiana wydaje się fenomenalną grą na okres Świąteczny i nawet z rodziną, więc idealny moment na premierę i trochę czasu na rozejście się dobrych wieści o grze przed Świętami. Co do zbieżności dat z PoE2 to są chyba bardziej rozbieżne niż wspólne grupy docelowe.

11.12.2024 21:00
xandon
👍
xandon
51

Dzięki! Nie zwróciłem uwagi, a właśnie mam zamiar tam sobie wrócić, to się rozejrzę.

11.12.2024 20:58
xandon
1
xandon
51

Ja się nie mogę od tego oderwać, a jestem dopiero po Watykanie.

No ciekawe jak wypadnie u Ciebie porównanie eksploracji vs Stalker 2 pomimo różnicy gatunków. U mnie w obu przypadkach wysoko, ale tu nie trzeba tyle biegać, przynajmniej na razie, a bardziej szperać. Ciekawe też porównanie w ilości bandaży pomiędzy przygodową Indianą (na styk) a "survivalowym" S2 (tony) ;-)

11.12.2024 20:24
xandon
xandon
51

Ja dopiero co opuściłem Watykan, trochę się tam zeszło, i jak na razie mógłbym się podpisać pod Twoją opinią, łącznie z oceną. Cieszy, że kolejne lokacje i rozdziały są jeszcze ciekawsze, choć mi Watykan się bardzo podobał. Mniej cieszy, że tylko niecałe 30h choć na ten gatunek to może OK, a jak się na spokojnie zagląda w różne kąty, to pewnie trochę więcej. Tak czy inaczej, ja się od tej Indiany nie mogę oderwać i banan nie schodzi z ust, a nigdy się takimi grami specjalnie nie interesowałem :-)

10.12.2024 10:25
xandon
😉
xandon
51

Kolegów to się ratuje w potrzebie, a nie cyka zdjęcia :-)

Ach ta dzisiejsza młodzież, jak jakiś wypadek to smartfon w ruch zamiast do boju ;-)

Zdjęcie cudne, a dasz radę zrobić selfie z pijawką, he he?

09.12.2024 16:18
xandon
👍
3
odpowiedz
xandon
51

O! Zainstalowałem sobie to cacko z Game Passa, zaszedłem dopiero do Watykanu i pierwsze wrażenia bardzo pozytywne, choć to nie mój gatunek. Nie mam się do czego doczepić na razie. Świetnie się gra, ładnie wygląda, jest klimacik nawet jak specjalnego sentymentu do tych filmów nie mam, chodzi bez najmniejszego zająknięcia w 60 FPS nawet na Series S, zero ekranów ładowania.

Ciekawe czasy nastali. Końcówka roku i dwie bardzo dobre gry: Stalker 2 i Indiana. Obie z Game Pass "za darmo". Szkoda tylko, że nie wystartują w czwartek w rywalizacji The Game Awards. Ale jako około świąteczna rozrywka lub na prezent jak najbardziej.

08.12.2024 13:40
xandon
1
odpowiedz
xandon
51
7.0

Gra straciła mnie na końcówce...

Niech to szlag. Wczoraj zamykałem dzień w punkcie bez powrotu, z uśmiechem na twarzy i byłem gotów dać tej grze silne 8, a nawet awansem 9, bo połówek nie stosuję. Jak profesor, który robi wszystko, aby wyciągnąć sympatycznego studenta na jak najwyższą ocenę, przymykając oko na różne niedociągnięcia. Wcale nie techniczne, bo tych miałem sumarycznie dość niewiele, w zasadzie tylko jednego pamiętnego wieczora. Ciężko się też napracowałem przez całą grę, na wyposażenie, ulepszenia, wydałem setki tysięcy na dobre wypasienie Diamentowego egzokożuszka i moich ulubionych broni. Postanowiłem, że zamiast szwendać się po Zonie zrobię tą końcówkę, bo mnie bardzo interesowało jak się skończy moje zbratanie ze Strażą, a potem wrócę do save'a sprzed PbP i jeszcze sobie pozwiedzam. Pierwsza część końcówki nawet fajna i ciekawa. A potem.... te same kilometry korytarzy z setkami mobów po drodze i dwoma bossami pomiędzy. Kilka godzin kończenia z setkami headshotów. Boże myślałem, niech to się już skończy. Nie chodziło o trudność, ale o kompletne znużenie kolejnymi korytarzami i tą tępą nawalanką. A jak widziałem jakiś następny pokój pełen amunicji i apteczek, wiedząc co to znowu oznacza za drzwiami, to mnie odrzucało. Bossowe wnieśli jakieś urozmaicenie, choć pierwszy mnie wkurzył swoją mechaniką. A po drugim mogliby sobie dać spokój. Gra mogła się skończyć dużo wcześniej bez żadnego uszczerbku i absolutne nie potrzebowała tego ciągnącego się w nieskończoność sznurka. A tak wywołała u mnie niekorzystne refleksje co do całości gry, czym i jaka ona była. Mój Diamentowy egzoszkielet, zdobyty niedługo przed końcówką, ulepszony na max, na co wydałem ciężko zarobione setki tysięcy kuponów zużył się do zera czyli 0% w połowie tej ścieżki zdrowia, choć grałem dość sprawnie, i musiałem go wymienić na znajdźkę. Podobnie moje 2 ulubione bronie, które też ulepszyłem i dopieściłem na max. Po co to było? Na koniec zostało własne działo Gaussa i kolejne zebrane po drodze. I tymi działami waliłem godzinami w te durne monolitowo-granitowe-egzo-zakute łby. Gdzieś po drodze straciłem zainteresowanie zakończeniem, a po zobaczeniu napisów końcowych jak najszybciej wyłączyłem konsolę i nie mam ochoty tam wracać. W grze spędziłem w sumie ponad 70h z czego 3,5h w końcówce. Podawanie ilości godzin nie ma sensu, bo zależy co kto robi w tym świecie. Oceniam, że u mnie 50% czasu to było bieganie z punktu do punktu po znacznikach. Ostatecznie daję grze "tylko" 7 z małym +.

PODSUMOWANIE:

Klimatyczna gra dla samotnych wilków, wielbicieli szczelania w łby, urbexu, ładnego choć często pustego świata, Zonowego klimatu, symulatora chodzenia i biegania.

* Wyróżnia się absolutnie wyjątkową atmosferą, grafiką świata, miejscami świetną eksploracją, mechanikami broni, bardzo ciekawym lore, fajnie było tam sobie pobyć i wracać na kolejne misje.

* Dobrze też wypada jak dla mnie fabuła, różne smaczki i małe tajemnice znajdowane w świecie, ekonomia po patchu może być, oraz jako bardzo lajtowy, casualowy wręcz survival bo o nic się tu nie trzeba specjalnie martwić a niepokój jednak jest (ale fani prawdziwego, wymagającego survivalu będą srogo zawiedzeni).

* Irytujące elementy to walki z mutantami, ogólnie niektóre mechaniki przeciwników z dvpy wzięte, długie i nużące bieganie po znacznikach "od sasa do lasa" z jednoczesnym brakiem sensownych mechanik przemieszczania znanych w wielu innych grach tego typu z dużym otwartym światem w tym survivalowych, nierówna konstrukcja świata gry łączącego dość pusty open world z ciekawym urbexem i nudnymi strzelankowymi korytarzami, niektóre anomalie, ostatecznie mało ciekawy mechanizm artefaktów. Tu muszę dodać jeden drobiazg związany z wygodą zarządzania, który mnie szczególnie wkurzał. Ponieważ w grze mamy sporo tzw. dziergania, zarządzania ekwipunkiem czy save'ami, to mega irytują takie rzeczy (na XBOX) jak brak możliwości płynnego przewijania listy save'ów do końca w celu wykasowania najstarszych pozycji dla zwolnienia miejsca na nowe (skutkuje klikaniem 30 x przyciskiem dół) lub przeskakiwanie kursora zawsze na pierwszą pozycję przy przenoszeniu każdego elementów ze skrzynki do plecaka (za każdym razem znowu trzeba przewijać w dół do następnego elementu do przeniesienia) itp.

Tyle ode mnie. Fajna gra, myślałem, że jak końcówka będzie ciekawa to wrócę jeszcze do Zony w PbP, zostanę, porzeźbię, pobiegam, pozbieram, dopieszczę builda i z chęcią powtórzę końcówkę. Okazało się to bez sensu. Ta końcówka miała szansę przypieczętować moją sympatię do tej gry, a niespodziewanie przechyliła szalę w drugą stronę i spaliła ją trochę jak dla mnie, i to nie jest jakiś chwilowy rage tylko końcowa osobista refleksja. Sorki za taki minorowy ton, proszę się tym nie zniechęcać jak ktoś rozważa podejście do Stalkera 2, bo to nie jest zła gra, "ma potencjał", niech każdy sobie sam oceni. Dziękuję też wszystkim doświadczonym Stalkerom, którzy pomogli mi swoimi radami w tej ciekawej i oryginalnej przygodzie w Zonie.

post wyedytowany przez xandon 2024-12-08 13:42:27
07.12.2024 22:05
xandon
😊
xandon
51

He he i uff zarazem :-) Całe szczęście. Jaki to człowiek gupi, a w sweterku można było biegać bez ulepszeń. Egzoszkielet Diament ulepszyłem w Prypeci na okoliczność biegania i inne. No teraz to się dopiero czuję Diament + Bicz + Saiga D-12 + artefakty i można grać! Tylko na tego Diamenta to jak miałem zaoszczędzone kilkaset tysięcy to skarbonka szybko stopniała, oj szybko. Ale jako, że wywaliłem też kasę na wszystkie ulepszenia do zużycia to mam nadzieję będzie w miarę ekonomicznie w tym super cudnym kubraczku ;-)

07.12.2024 16:09
xandon
xandon
51

Co do Strażników Drzewa to może znowu coś nietypowego w wersji na PS4. Podobnie jak z tym koksownikiem, którego nie mogłeś zaktywować, obejrzałem ten filmik i Twoją determinację :-) Zarówno jeden jaki i drugi przypadek jest dla mnie bardzo nietypowy bo mi się tej klasy problemy nazwijmy natury logicznej (więcej mini-bossów, brak aktywacji widocznego mini-bossa) nigdy nie trafiły pomimo tych wbitych godzin.

Talizman z wioski szamanów daje max wysoką ochronę przed świętymi obrażeniami. Niektórzy twierdzą, że jest niezbędny lub bardzo przydatny w walce z PCR. Ja bym tak nie powiedział, ale zobaczysz sam.

07.12.2024 15:54
xandon
1
odpowiedz
5 odpowiedzi
xandon
51

Jestem fabularnie w Prypeci, jedna misja przed punktem bez powrotu. Fajnie, fajnie. Nawet ciekawi mnie jak się rozstrzygnie moja niecna przygoda ze Strażą :-)

Egzoszkielet Diament jakoś tak przypadkowo wpadł, nawet go specjalnie nie szukałem, z ciekawości zalazłem gdzie trzeba i jest :-) Tylko nie wiem czemu jak go założę to nie mogę biegać. To chyba nie jest normalne, czy czegoś oczywistego nie wiem? Tajemnicza Woda + ten egzoszkielet dają mi max udźwig 140 choć to niby tylko 120 + 17,5. Nawet jak usunę ten artefakt czy noszę normalny ciężar na zielono, to nadal nie da rady biegać. Co to może być?

Przy okazji, mały drobiazg, to może oczywiste dla starych Stalkerów, ale zauważyłem, że te elektryczne porażające anomalie, które nas zwykle ścigają, przestają się nami interesować, gdy usuniemy z siebie do plecaka artefakty na czas przejścia obok nich. I spokój.

07.12.2024 00:46
xandon
xandon
51

Jest tylko dwóch. Taka sytuacja, że zabiłeś dwóch a potem wyskoczył jakiś trzeci nie powinna mieć miejsca. Bardziej odwrotnie, że zabiłeś tylko jednego a potem wróciłeś i znowu było dwóch :-) Bo ich trzeba zabić obu razem.

Wioska pusta jest, to fakt, lorowo może ktoś lepszy wytłumaczy. Ale zawiera jeden ciekawy talizman, który może Ci się jeszcze przydać, jeżeli używasz talizmanów, bo już nie pamiętam ;-)

07.12.2024 00:41
xandon
1
xandon
51

Na to bym nie wpadł, więc nie próbowałem :-) Logicznie to powinno być tak, że nawet jak trzymasz L1, to po L2 wchodzi animacja odbicia z wszystkimi konsekwencjami, chyba że L1 ją w ogóle blokuje. Co oznacza, że to powinno działać jak następuje, ale tego nie sprawdzałem:

1) Najpierw masz zasłonę z L1 po naciśnięciu i trzymaniu L1
2) L1 przestaje działać po naciśnięciu L2 i wchodzą klatki startupowe do parowania - jesteś bezbronny
3) Potem masz klatki samego parowania - albo trafisz albo nie
4) Potem znowu jesteś bezbronny do czasu kolejnego L1 albo L2

Tu kolejne zasadnicze różnice między parowaniem a deflect. Deflect działa od razu, bardzo szybko, praktycznie bez startupu, przynajmniej ja tego nie czuję, i bardzo podobnie dla większości broni i tarcz. W zasadzie nie trzeba się tego uczyć. Parowanie, w zależności od rodzaju zastosowanej umiejętności (popiołu wojny, bo to nie tylko Odbicie, zobacz poniżej) i narzędzia parowania, ma bardzo różne okienka startupowe i samego parowania, czyli różne ilości klatek. Jak parujesz puklerzem, to najpierw masz takie startupowe machnięcie na 8 klatek, a dopiero potem samo odbicie na 11 klatek. Jak parujesz średnią tarczą, to najpierw masz startupowe machnięcie na 12 klatek, a dopiero potem samo odbicie na tylko 5 klatek. W zależności czego używasz to musisz się trochę przestawić i uczyć, i zgrać z atakami przeciwnika. Na tą okoliczność podaję wszystkie rodzaje standardowego parowania w ER i ich parry frames (start of parry frames / # of parry frames @ 60FPS). Może się do czegoś przyda. Najłatwiej uczyć się na popiołach Carian Retaliation lub Golden Parry z dowolną tarczą małą czy średnią. A potem przejść na Buckler. Ale jak już pokonałeś tych magików w Lesie, to jesteś mistrzem.

Startup / parry

08 / 11 Buckler Parry
11 / 11 Parry + Small Shield
12 / 05 Parry + Medium Shield
12 / 09 Parry + Dagger
13 / 05 Parry + Fist
13 / 05 Parry + Claws
12 / 05 Parry + Curved Swords
13 / 05 Parry + Thrusting Swords
11 / 11 Stormwall + Small Shield
11 / 11 Stormwall + Medum Shield
08 / 14 Carian Retaliation + Small Shield
08 / 14 Carian Retaiation + Medium Shield
08 / 14 Golden Parry + Small Shield
08 / 14 Golden Parry + Medium Shield
13 / 09 Thops Barrier + Small Shield
13 / 09 Thops Barrier + Medium Shield

07.12.2024 00:01
xandon
😉
xandon
51

Zobacz czego dotyczył mój komentarz "oj tam, oj tam" - podałem wtedy w italiku :-)

Czy Długi Miecz jest długi? Umowne. W klasie prostych mieczy raczej tak. W całej grze za długi absolutnie nie jest :-) Podobnie jak Wielki Miecz, o którym wspomniałem, jest nie tyle wielki co olbrzymi, to znaczy nie należy do klasy wielkich ale olbrzymich mieczy :-) Więc określenie "tylko wielki" może być tu nawet mylące. Dlaczego? Bo biorę miecz i nazwa sugeruje, że mogę nim tak sobie machać jak wielkim mieczem, a jednak macham bardziej ociężale jak olbrzymim mieczem. Z kolei Zweihander jest formalnie "olbrzymi" a mi się zawsze wydaje tylko wielki. Wielka Pałka jest w ER bronią olbrzymią, a Wielki Topór nie ma w sobie nic specjalnie wielkiego. Dla mnie ta konwencja nazw jest dość umowna i nie ma akurat aż takiego znaczenia. Przyjmijmy spokojnie, że Długi Miecz nie jest długi. Wszakże "długość nie ma znaczenia". Natomiast sens mojego wpisu był taki, że jest wystarczająco długi.

Czy dzik nie kopnął w dwóch przypadkach MM bo ten zaatakował z tyłu z tak dużej odległości dzięki długości MIlady, że nie było triggera do kopnięcia? Nie wiem, to możliwe. Ciekawa obserwacja. MM może się wypowiedzieć czy tak jest i czy świadomie atakował z tyłu, wiedząc, że z jakiejś odległości jest bezpieczny i dzik nie kopnie. Przy okazji jak ładnie rolował ucieczki w większości przypadków. Ja nie mam akurat takiego doświadczenia, nie zwracałem na to uwagi. Walczyłem z Gajusem różną bronią. I taką krótszą od Milady i Długiego Miecza, i taką dłuższą od Milady i Długiego Miecza. Nie zauważyłem takiego efektu, może dlatego, że raczej nie atakowałem go w tyłek, tylko byłem nastawiony na zmianę pozycji. Natomiast kilka razy zwróciłem uwagę, że kopnął a jakimś cudem nie trafił.

Gdy za to wypadnie jakiś poważniejszy miecz rycerza lub znajdzie się go w skrzyni na wozie, to po wzięciu do ręki od razu widać jakie to ma długaśne ostrze.

Generalizacja. Jaki konkretnie miecz? Na przykład Miecz Zaprzysiężonego (żołnierza) występuje w dwóch klasach: prostej i wielkiej. Prosty Miecz Zaprzysiężonego ma dokładnie taką samą długość jak Długi Miecz. Z kolei Wielki Miecz Zaprzysiężonego to już klasa wielki miecz i z definicji ma większą długość. Spotykamy i takie i takie bronie, i z dropów i ze skrzynek. I tak, jeszcze raz, jak weźmiesz wielki miecz do ręki, to będzie dłuższy. Ale będzie Ci się nim wolniej machać. Proste miecze są krótsze od wielkich, a wielkie od olbrzymich, co do zasady. Nie ma co nad tym debatować. Jeżeli w klasie prostych mieczy znajdziesz dłuższy od Długiego Miecza to się podziel, może taki jest, nie wiem.

Gdybym chciał grać najlepszymi mieczami (nie wiem, które to, jakby co), to bym zostawił te aktualne i się przerzucił na coś innego.

A może grasz najlepszymi mieczami?

Może odniosłeś wrażenie, że zasugerowałem koledze Minas Morgul, że gra łatwiejszym mieczem, a ja trudniejszym, i teraz narzekam, że mam trudniej. Absolutnie nie. Jeżeli by tak było, to przecież bym się przerzucił na "Damę".

Nie myślałem w ogóle o MM. Natomiast w tym zdaniu widzę pewną nieścisłość w stosunku do dalszych i wcześniej powtarzanych stwierdzeń. Logika powyższego zdania, pewnie niezamierzona, jest taka: "gdyby Milady była łatwiejszym mieczem to przecież bym się przerzucił na Milady". Aby w kolejnej części wpisu stwierdzić np. "Claymore - Dla mnie zbyt łatwa jest wtedy gra. Odpada.". Trochę niespójne.

Ogólnie przyznam, że czasami nie rozumiem niektórych powracających jak bumerang wpisów i może stąd małe nieporozumienia. Długi Miecz to Twoja najlepsza i ulubiona broń, OK. Ale nie tak długa jak jakaś inna broń, OK. I nie przerywa ataków jak jakaś inna broń, OK. Nie wytrąca z równowagi jak jakaś inna broń, OK. I nie tak silna jak jakaś inna broń, OK. I tamte inne bronie są zbyt nudne i zbyt łatwe, OK. Masz kosmiczny level > 220 ale specjalnie nieoptymalnie przypisane cechy, aby nie było za łatwo, OK. Ale broń na +25 i "zaklęcia", aby jednak było czasem łatwiej, OK. I DW czyli też łatwiej, OK. Talizmany nie albo tylko niektóre, OK. Eliksiru nie albo tylko czasem, OK. Wszystko po to żeby nie było za łatwo, bo to odpada, OK. Nigdy tego albo tamtego, ale tylko to albo tamto. Grasz oczywiście jak chcesz i nic mi do tego, obyś miał frajdę. Czasami tylko przestaję rozumieć, więc postaram się nie komentować czy nie sugerować. Natomiast jeżeli robisz nieustanne wrzutki sugerujące, że masz tak jakby ciężej z tym mieczem, a inne bronie są zbyt łatwe, to moja reakcja po raz 10-ty będzie taka sama. Są bronie silniejsze i słabsze w tej grze, to oczywiste. Ale takie twierdzenia, że całe klasy broni są łatwiejsze od tego Długiego Miecza to iluzja. Czy łatwiejsze czy trudniejsze to będziesz mógł powiedzieć jak nimi przejdziesz grę lub zagrasz na tyle, aby je poznać w różnych sytuacjach i zbudować wokół nich jakiegoś builda. Może to zrobiłeś, nie wiem. To, że jakiś Demonidias jakoś tam gra i używa jakiejś broni, i Tobie oglądając go się wydaje, że mu łatwiej to jeszcze mało znaczy. Ja też jak oglądam GinoMachino to w jego wykonaniu każda broń jest łatwiejsza od mojej, nawet gołe pięści. Przecież jeszcze niedawno komentowałeś jak tam ktoś ma łatwo bo przełamuje coś pałką, a Tobie się to nie zdarza mieczem, a nie zauważyłeś 2H i nie wziąłeś pod uwagę całości różnic między pałką a mieczem, które akurat się równoważą. Pałką łatwiej bo szybciej przełamuje, a że krótsza od długiego miecza to już tu akurat bez znaczenia. To tak jakby ktoś grający jakimś ciężkim toporem chodził i cały czas powtarzał jak to ci grający długimi mieczami mają łatwo, bo lekko mieszczą 3 ataki w okienku bossa, kiedy jemu nawet jeden ciężko zmieścić, ale on tak nie będzie machał mieczem bo to nuda i łatwizna. Sam nie oglądam Demonidiasa, widziałem tylko kilka jego przypadkowych walk (PCR, Placek). Na tych co widziałem to był dopakowany pod kokardkę statami, wyposażeniem i ogólne całym buildem, czyli przeciwieństwo Twoich zasad. Zbroja kozobyka, kosmiczny udźwig, kosmiczne paski HP, staminy i many, kosmiczne talizmany i eliksir i krewetki i inkantacje, i buffy, i na koniec 2 olbrzymie bronie DW, i wtedy gra wręcz na wymiany. Nie mówię, że zawsze tak gra. A Ty tak grasz? Nie mówię o broniach. To jak to porównywać z takim buildem jaki sam zrobiłeś? Weź jakąś "łatwą' i "nudną" broń, o której piszesz daj ją na +25, ale z takimi statami jakie sam masz, skalowaniem broni pod te staty, i zasadami jakie stosujesz. I zobacz wtedy. Jak będzie łatwiej na bazie własnego doświadczenia to OK, może być. A może się okazać, że bez wprawy i ćwiczeń nawet nie zdążysz trafić takiego Słonecznika czy Pobratymca. Generalnie zawsze jest coś za coś. Ja osobiście unikam takich kategorycznych stwierdzeń, że coś jest zbyt łatwe lub zbyt trudne. Tak mam po ograniu wszystkich klas broni, od sztyletów do Niszczyciela Olbrzymów, w tym Długiego Miecza, prawie każda broń jest tak silna lub słaba jaką ją zrobimy buildem i stylem gry, i czasem sytuacyjnie zależy to od samego bossa. Udowadniają to zresztą ludzie tacy jak GinoMachino.

a na przykład kompletnie nie wiem jak się gra perfumami i czy jest łatwo, czy trudno. Natomiast ciekawi mnie jak wyglądają takie walki. Nie zaglądałem do przykładów na YT. Wiem, że można. Któregoś razu może obejrzę jak ktoś przechodzi ER w ten sposób.

Swoje pierwsze przejście DLC robiłem w całości perfumami, z wyjątkiem PCR. Założenie było takie, aby zrobić to pierwsze przejście jakąś nową klasą broni wprowadzoną przez DLC. Najpierw chciałem bojowymi tarczami, ale jak podali, że będą perfumy, to bez wahania poszedłem w perfumy. Grałem bez stosowania błędu w jednej z osobnych umiejętności, którą można było przypisać perfumom. To był błąd wersji premierowej, który wywalał dmg w kosmos, ale został szybko znerfiony. Czy łatwo czy trudno to zależy kto gra, jakie ma nastawienie, upodobania i jakiego zrobi builda.

Claymore. Dla mnie zbyt łatwa jest wtedy gra. Odpada. Jak zresztą większość wielkich mieczy i broni. Nie lubię wytrącania przeciwników non stop i przerywania im ataków. To jest dla mnie zbyt nudne i zbyt łatwe. I nie sprawia mi frajdy :)

OK, jak tak grałeś i było łatwiej to super.

post wyedytowany przez xandon 2024-12-07 00:04:32
06.12.2024 19:54
xandon
xandon
51

OK, dzięki. To zaczekam aż dotrę tam normalnie z fabułą. Nawet mi to pasuje. Tych sposobów na wcześniejsze dotarcie jest co najmniej 3, nie znalazłem ich sam, ale widziałem na yt "Prypeć early access" :-) Dwa to są skoki przez wagony w specyficznych miejscach. Jeden jest przez krótki korytarz podziemny z anomaliami elektrycznymi w tych zabudowaniach w Janowie max na zachód od bazy.

Saiga D-12 już mam, ale widzę, że jeszcze kilka fajnych broni przede mną. To dobrze. Dzięki!

06.12.2024 19:36
xandon
😉
odpowiedz
5 odpowiedzi
xandon
51

No i ? Czyli zgadzacie się w pełni ze mną, to fajnie :-) Przypomnę swój wpis:

Oj tam, oj tam :-) Jest wystarczająco długi. W klasie prostych mieczy jest długi, jeżeli nie najdłuższy. Pomyśl sobie o tych biedakach co walczą Krótkim Mieczem lub Szerokim Mieczem. Całe klasy broni mają mniejszy zasięg od Długiego Miecza: pięści, martial arts z DLC, sztylety, proste młoty, proste topory itp. Długi Miecz to jest taki idealny środek można powiedzieć, perfekcyjna broń po prostu ;-) A jako ciekawostka z drugiej strony Wielki Miecz nie należy oczywiście do klasy wielkich mieczy tylko jest mieczem olbrzymim, to ci dopiero...

Gdzie tu mowa o Milady? Podałem od czego jest dłuższy Długi Miecz i że jest wystarczająco długi. O Milady ani słowa, bo to już klasa (Lekki) Wielki Miecz, a nie klasa Prosty Miecz, więc to oczywiste. Zatem cały dowód przeprowadzony przez thalara został zrobiony pod własną, całkowicie prawidłową i oczywistą tezę, że Długi Miecz jest krótszy od Milady. I ja się z tym absolutnie zgadzam, jest :-) Thalar zatem spiera się z samym sobą, sprawiając wrażenie, że spiera się z moją tezą ;-) Mało tego, dalej mamy tak o Długim Mieczu własnymi słowami thalara:

Tak czy inaczej nie chodzi o to, że są jakieś krótkie, bo nie są. Wg mnie chyba wypadają gdzieś pośrodku.

Czyli dokładnie to, co napisałem :-) Zatem gdzie problem?

Przy okazji czy Długi Miecz w Elden Ring jest krótszy od Długiego Miecza w Soulsach to nie pamiętam. Bardzo możliwe. Najfajniej by było wziąć standardowe miecze ze wszystkich DS i ER i sprawdzić ich długości między sobą i między grami (w nawiasach klasa z ER): Krótki Miecz (prosty miecz), Długi Miecz (prosty miecz), Claymore (wielki miecz), Póltoraręczny (wielki miecz), Zweihander (olbrzymi miecz), Wielki Miecz (olbrzymi miecz). Jak ktoś oczywiście chce i lubi takie rozkminki.

Thalar, jeżeli sobie przypomnisz, na samym początku na jakieś Twoje pytanie zasugerowałem abyś sobie sprawdził obok Długiego Miecza również lekko większy Claymore. On jest ciutkę dłuższy, ale niewiele, tak o kreskę od Długiego Miecza. Wtedy napisałeś, że nie, nie, bo to już za silne. No to teraz co? Widziały gały co brały. Jakby Ci nie pasował to byś zmienił. A jak Ci pasuje to nie ma co dyskutować, że w jakimś scenariuszu za krótki lub krótszy od czegoś. Bo jak rozmawialiśmy długość czy zasięg to tylko jeden z atrybutów broni. Obok tego jest dmg, skalowanie, rodzaj obrażeń, stance dmg, szybkość, animacja, moveset itp. itd. A jak nie będziesz mógł sięgnąć jakichś hitboxów Długim Mieczem to pomyśl sobie o pięściach, pałkach i toporach, tam jest krócej. A jednocześnie Długi Miecz jako prosty miecz będzie oczywiście krótszy od wielkich mieczy i olbrzymich mieczy.

Dla uniknięcia wątpliwości, ja to traktuję jako lekką żartobliwą dyskusję, a z tego co widzę jest między nami nawet pełna zgoda, więc ma nadzieję OK :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-06 20:12:04
06.12.2024 15:29
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

Jestem teraz w misji Subtelna Materia (Spalony Las). To jest jeszcze 5 misji przed punktem bez powrotu. Wiem akurat, bo mam z netu listę wszystkich misji, same nazwy i nie wiem co się pod nimi kryje. W recenzji GOL autor podaje, że dopiero pod koniec zdobywamy najsilniejszy sprzęt i idąc fabularnie nie ma za wiele okazji, aby go wykorzystać:

W STALKER-a 2 nie da się grać po ukończeniu fabuły, co mocno boli, bo dopiero pod koniec zyskujemy naprawdę mocny sprzęt i nie mamy zbyt wielu okazji, by go wykorzystać.

Bukary poleca eksplorację Prypeci, bo sporo ciekawych łupów można tam znaleźć. Zacne masz wyposażenie tak z obrazka :-) Ten Teksańczyk wygląda kozacko, byłoby naturalne rozwinięcie do mojego M860 Crackera, a teraz Saiga D-12. Tylko jak ja zdobyłem i założyłem pierwszy egzoszkielet, to mi się duży chleb pojawił tam, gdzie u Ciebie jest kombinezon między pukawkami :-))

Pytanie w związku z powyższym - czy lepiej iść fabularnie i czekać aż dojdę do tej Prypeci kiedy powinienem, czy lecieć tam teraz po te super zabawki, aby się zdążyć trochę nimi nacieszyć przed zakończeniem? Tak naprawdę próbowałem już to zrobić jakieś 2 misje temu. Dotarłem do bazy w Janowie i obczaiłem ze 2 punkty, którymi można by się stamtąd do Prypeci dostać. Ale wszyscy Strażnicy w bazie ostrzegali mnie, aby absolutnie się tam nie pchać. No to zrezygnowałem. Jakieś sugestie? Jestem happy z wyposażeniem, które teraz mam, ale jak przyjdzie jakieś lepsze, to dobrze by było sobie trochę nim pograć do końca.

Przy okazji, po moim wieczorze "pełnym wrażeń" z AI wszystko cudownie wróciło do normy :-)) A sama gra jest u mnie w tej chwili na fali wznoszącej. Ale wiadomo jak to z falami bywa. Nigdy nie spieszyłem się z parciem do przodu. Ale teraz tym bardziej zauważyłem, że najlepiej dać się spokojnie wciągnąć rytmowi gry i powoli cieszyć szczegółami. U mnie to jest w praktyce tak ~1 misja na 1 posiedzenie, nie więcej. A zamiast gonić za lootem - po prostu chodzić, oglądać, przyglądać się, podziwiać, być, chłonąć. Walki z mutantami nawet zrobiły się fajne ;-) Jak to mówią, człowiek to jest takie zwierzę co się do wszystkiego przyzwyczai :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-12-06 15:53:18
05.12.2024 12:08
xandon
😱
odpowiedz
5 odpowiedzi
xandon
51

Brawa dla AI!

Ta gra ma jednak wysoko zaawansowane AI. Polega ono na tym, że jak nie może cię pokonać na czysto i lecisz po niej jak przecinak, to wysypuje nagle na ciebie cały worek nieczystości czyli bugów. Można? Można. No nikt mi nie powie, że można grać kilkadziesiąt godzin bez problemów i nagle jednego wieczora dostać kilkoma bugami naraz, praktycznie w jednej misji. Przypadek? Nie sądzę. Nawet mi zaimponowała taka koncepcja rozwiniętego "survivalu" jako części całego doświadczenia i wyższej formy "AI" ;-)

Zaczęło się od ostatecznej walki z Faustem Duga po raz drugi. Tu przez własną głupotę zabijałem tych Faustów hurtowo, wiedziałem, że nie o to chodzi, ale wpadłem w automat i jechałem dalej, bo to dobry trening na łamanie palców na padzie przy tym przeciwniku. Przy ~35-tym Fauście gra mi się ślicznie scrashowała. Gdyby w tej walce rzeczywiście chodziło o to, aby ich pokonać np. 40 sztuk to miałbym prawo się denerwować. Ale tak, brawo dla "AI" za wykazanie mi mojej głupoty, zastopowanie i uchronienie przed zabijaniem kolejnych 100 Faustów. Przy okazji crash na XBOX oznacza, że przy kolejnym uruchomieniu gry na zawołanie "Naciśnij dowolny przycisk, aby kontynuować" nic się nie dzieje, blokada. Czyli znowu to forma pytania od "AI" - czy na pewno chcesz grać dalej, wiesz, że i tak cię załatwię? Dopiero trzeba ponownie zresetować i następnym razem już przechodzi. Fausta pokonałem w drugim podejściu jak należy i bardzo mi się spodobała koncepcja takiej walki, coś innego niż kolejne 10.000 headshotów. W następnej misji był tradycyjny schemat: mały kroczek fabularny => proste korytarze strzelania => rozmowa podsumowująca na koniec. Przy dwóch zabitych znalazłem coś, co graficznie miało w ekwipunku ikonkę chleba, tak chleba, tylko 4 razy większego niż normalny chleb, znaczy na 4 kafelki ekwipunku. Co za diabeł? Najeżdżam, a to moje pierwsze egzoszkielety, aż podskoczyłem z radości! Tylko czemu symbol chleba? Pomyślałem, że to pewnie taki uniwersalny symbol wzmocnienia, coś jak ta czerwona piłeczka w artefaktach. Założyłem, staty ochronne wyskoczyły w kosmos, udźwig +12 (to razem 132 z moim cudownym artefaktem Wody), czyli git. Tylko czemu widzę teraz siebie znowu w sweterku i dżinsach? No nic, jadę dalej w tym swoim "egzoszkielecie". Wybiłem wszystkich wrogów i mam już na zakończenie misji "Porozmawiaj z....". Tylko nie mogę wyjść z korytarza, bo mi własny sprzymierzeniec stoi w drzwiach i czołgiem go nie ruszysz. Co ja się nagimnastykowałem! Zabić go nawet nie można, ani nożem, ani granatami, ani bronią, nagle nie działają w tym miejscu korytarza. To nie może być przypadek pomyślałem. Pewnie "AI" mówi mi, ze coś muszę jeszcze zrobić wcześniej. Przebiegłem ten długi korytarz w obie strony kilka razy. W sumie dobrze, bo okazało się, że są tam jeszcze ukryci naukowcy, z którymi była mała ciekawa zagrywka - dzięki ci "AI". Fajne. Ale na koniec znowu ten gostek w drzwiach i ani kroku dalej. Czyli powrót do save'a. Za drugim razem nikt już w tych drzwiach nie stał i mogłem pobiec kilka metrów dalej i zakończyć misję właściwą drogą. Właściwą, bo w międzyczasie zorientowałem się, że cały czas była dostępna inna droga przez windę na początku korytarza, czyli trzeba by wrócić do samego początku. 2:0 dla "AI". W bazie mogłem już uporządkować ekwipunek plecak-skrzyneczka, ale nie mogłem nic naprawić ani sprzedać (fabularnie), i z jakiegoś powodu nie mogłem się przespać (?). Brawo. A w powietrzu koło łóżka radośnie lewituje jakiś zabity przez kogoś wróg. No nic, lecim dalej, survival pomyślałem. Do punktu kolejnej misji 2 km, to zahaczę po drodze o Rostok, aby się ogarnąć. Gałka w przód i jedziemy, po kilku minutach niczym nie zakłóconego biegu jestem na miejscu, prawie. Przed samym Rostokiem słyszę jakieś szczekanie, ale nic mnie nie atakuje, wbiegłem do bazy, tylko czasem słyszę taki psioniczny głos w głowie, nie wiem o co chodzi. A w bazie wszystkie drzwi zamknięte. Co jest grane? Ale jak wejdę i wyjdę z ekwipunku to drzwi się otwierają - dziwna korelacja. W dali słyszę jakieś odgłosy strzałów, ale biegnę do łóżka. Dostęp do skrzynki mam, przespać się nie mogę. Co jest? Po chwili koło łózka pojawia się nagle "psy dog". Atakuje mnie uparcie w krocze, a ja nic nie mogę zrobić, bo tu nie można wyciągnąć broni!!! Po licznych obrażeniach wybiegam na zewnątrz i razem ze strażnikami go załatwiamy, jednego dziadowskiego mutanta. Po tym sytuacja wróciła do normy. I co, nie inteligentne? Przypętał się taki "psy dog" po drodze i śledził mnie aż do łóżka! Ha. No i takie to atrakcje generuje nam to "AI". 3:0 dla niej. Aż się boję myśleć co dalej :-))

Fabuła mi się zaczyna podobać, fajnie się rozwija. Przy okazji, podpytując jedną czy dwie rzeczy na yt, zauważyłem, że w zależności od tego z kim się zbratamy to są całkiem różne przebiegi pewnych misji. Ja jestem od początku ze Strażnikami i Instytutem, co jest chyba rzadszym wyborem, więc jak pytam o coś yt to tam jest jakaś inna ścieżka dla misji. Fajne. Z bronią i strzelaniem jest już bardzo OK. Mam teraz 3-4 silniejsze i sprawniejsze ulubione giwery, co robi różnicę, i ogarnąłem też na 100% kontroler, bez zastrzeżeń. Jakkolwiek podstawowy M860 Cracker w pełnym dopakowaniu to wciąż mocarna broń. Natomiast jest cała masa rzeczy czy paradoksów, które cały czas mną targają. Z takich grubych, to sam świat i eksploracja. Ale to kiedyś rozwinę oddzielnie. Niby takie och i ach i klimatyczne, i ładne widoki, i imersja, ale ile można biegać te puste kilometry. 70% gry to bieganie. Symulator biegania. A ani plecaka odrzutowego, ani łazika, ani mocy na to nie ma ;-) Tylko jakieś mikre +5% do kondycji, woda i energetyki. Są misje główne, gdzie mamy: pobiegnij gdzieś 1 km, zabij kogoś lub weź coś, załadujesz się przy okazji szybko na żółto czy czerwono lootem, i dyganie 1 km z powrotem, a baz czy szybkiej podróży po drodze nie ma. Do tego czasem blokowanie skrzyneczek, czy fabularne znikanie naprawiaczy lub handlarzy w niektórych bazach. Po drodze to już nawet nie zwracam uwagi na anomalie, gałka do przodu, jak najszybszy bieg nawet jak jakaś anomalia trafi to trudno. W krzakach nadal nikogo nie spotykam, bardzo bardzo sporadycznie mutanty lub jakichś ludzi. Nie czuję żadnego strachu ani napięcia ani survivalu, nawet najciemniejszej nocy. Jak biegnę koło jakichś nowych zabudowań to nawet nie zaglądam. Po co? Też są w wielu przypadkach puste jeżeli chodzi o przeciwników. A jak są przeciwnicy to po co walczyć? Same straty, żaden zysk. Standardowego lootu już nie potrzebuję. A tą jedną czy dwie skrytki pokluczyć i znaleźć dla przyjemności można, jak najbardziej, ale często w środku też standardowy loot. Jak jest tych kilku przeciwników to znowu pach pach headshoty. Ani punktów się za to nie dostaje, ani się człowiek przez to nie rozwija, ani materiałów do tworzenia, ani kuponów jakichś nie zbiera na koniec, tylko ten generyczny loot, choć czasem coś wyjątkowego się trafi, co mi najczęściej do niczego nie jest potrzebne. Dla samej "przyjemności", imersji i klimatu przez jakiś czas można. A w lokacjach docelowych misji liniowe korytarze najczęściej tego samego strzelania w głowę. Bywam tym znużony. Teraz to już nawet jak się jakiś mutant kontroler czy burer trafi to się lekko ożywiam... Paradoks polega na tym, że wraca się tam bo jest "klimatycznie" choć bywa mało ciekawie i powtarzalnie. Trzeba szukać tych unikalnych smaczków czy artefaktów. No nic, lecę na północ do jakiegoś czerwonego lasu, może będzie ciekawiej.

05.12.2024 03:47
xandon
xandon
51

Deflect - próbowałem na YT zobaczyć co to dokładnie jest i nie rozumiem tego.

Sporo o tym pisałem, z dokładnym opisem mechaniki, więc nie będę tu rozwijał, jak będziesz chciał to mogę odnaleźć i przekleić. Wspomniałem o tym tylko w kontekście szarży dzika, jako o jednej z metod na nią, łatwiejsza od fikołka, akurat w przypadku tego ataku. Deflect i po szarży :-) Deflect to parowanie Sekiro. Można powiedzieć garda doskonała z Lies of P. Lub zasłona doskonała czy blok doskonały wykonany dokładnie w momencie ataku, kiedy ruch zasłony trafia dokładnie w uderzenie ataku wroga. Jest to też jakiś rodzaj parowania. Ale są zasadnicze różnice w stosunku do klasycznego parowania. Klasyczne parowanie czyli Odbicie w Elden Ring przerywa atak wroga i prowadzi do przełamania postawy, zwykle po 1-3 parowaniach. Deflect nie przerywa ataku wroga, ale wykonane poprawnie neguje 100% obrażeń fizycznych i nabija buffa do kontry (kilka razy do max). Tu celem jest zasłona no hit i doprowadzenie do wzmocnionej kontry, a w drugiej kolejności do ewentualnego przełamania postawy. Podobnie jak po zwykłej zasłonie, po deflect wyprowadzamy właśnie kontrę, ale znacząco wzmocnioną. Wielkość wzmocnienia zależy od ilości prawidłowych deflect to max 4 (cap). To może w efekcie prowadzić do szybkiego przełamania postawy, bowiem kontra obok ładowanego R2 ma najsilniejszy stance dmg. Różnicę miedzy deflect a parowaniem w Elden Ring najlepiej wytłumaczyć na tarczy. Weź dowolną tarczę umożliwiającą parowanie czyli mającą natywnie lub przypisaną umiejętność Odbicie. Parowanie wykonujesz przez L2. Odbijasz tym atak, a jeżeli przeciwnik wykonywał jakieś kombo to je przerywasz, łamiesz go za 1-3 razem i krytyk. Ale tą samą tarczą możesz wykonać blok ataku tego przeciwnika czyli zasłonę przez L1. Negujesz obrażenia zgodnie ze statami tarczy. Jeżeli masz aktywne deflecting hardtear i wykonasz taką zasłonę dokładnie w momencie uderzenia ataku przeciwnika, czyli L1 tarczy uderzy dokładnie w nadchodzący atak to jest deflect i nabija się multiplikator do kontry, w zależności od liczby prawidłowych deflect'ów. Deflect nie powoduje przerwania ataku czy comba przeciwnika tak jak parowanie. Ty deflect a on jedzie dalej, i o to chodzi. Jak przeciwnik robi combo z 4 atakami to możesz zrobić deflect każdego z nich, nabijasz licznik, a na koniec wyprowadzić najsilniejsza kontrę (max buff). Możesz też wyprowadzić ta kontrę w środku comba po dowolnym ataku, z mniejszym buffem. Tu działa mechanizm ryzyka i nagrody. Możesz np. stwierdzić, że kontra po 2 deflectach da ci przełamanie postawy i nie chcesz czekać do końca. Albo jedziesz do końca, ryzykując, że któryś deflect nie wejdzie czysto i oberwiesz lub stracisz max 5 sec odstęp między kolejnymi deflectami. Kolejna różnica między deflect a parowaniem - jeżeli deflect nie wyjdzie np. za wcześnie wyprowadzony, to masz wtedy blok, taki fallback, czyli bezpieczniej. Jak parowanie nie wyjdzie to kiszka i przyjmujesz pełny impakt na klatę. Jeszcze jedna różnica - deflect możesz wykonać zarówno tarczą jak i każdą bronią umożliwiająca blokowanie bronią na L1. Parowanie z kolei możesz wykonać jedynie małymi i średnimi tarczami, sztyletami i pięściami z przypisaną umiejętnością Odbicie. W sumie wyszedł z tego lekki bełkot, ale nie poprawiam już tego tekstu, nawet jak coś tam namotałem, jak będzie trzeba to odgrzebię dawne wpisy z detalami.

Drapieżnik z Mgieł - muszę się temu przyjrzeć, bo nawet nie wiem co to jest.

Nie traciłbym na to czasu. Chyba, że zrobisz sobie kiedyś build asasyna, to pasuje. Dość specyficzny i efektowny styl uników. Ma natomiast zastosowanie do szczegónych przypadków zwłaszcza przy AoE lub jak ta szarża Dzika czy jeden szczególny atak PCR - tam no hitowcy go często używają. Mają takiego drapieżnika założonego na jakimś dodatkowym sztylecie, przełączają się w trakcie walki podczas tego jednego ataku, robią drapieżnika z mgieł na czysto, i wracają do głównej broni. Po nerfie zasadność jest mniejsza, choć umożliwia łatwy punish PCRa po tym ataku.

Żadne z tych nie jest mi znane. Ja jeszcze nie byłem w każdym miejscu mapy.

A, OK, coś mi się pomyliło. No to mała podpowiedź. W punkcie łaski przed Dzikusem Gajusem na prawo masz taką komnatkę z rzeźbą czy posągiem Mariki na ścianie. Droga do tych krain wiedzie przez nią. Zobaczymy czy wpadniesz i czy zdobyłeś "itemka" do "sezamie otwórz się". Ja nie wpadłem i wujek yt pomógł.

Uważam, że nazwa Długi miecz jest bez sensu. Wcale nie jest długi.

Oj tam, oj tam :-) Jest wystarczająco długi. W klasie prostych mieczy jest długi, jeżeli nie najdłuższy. Pomyśl sobie o tych biedakach co walczą Krótkim Mieczem lub Szerokim Mieczem. Całe klasy broni mają mniejszy zasięg od Długiego Miecza: pięści, martial arts z DLC, sztylety, proste młoty, proste topory itp. Długi Miecz to jest taki idealny środek można powiedzieć, perfekcyjna broń po prostu ;-) A jako ciekawostka z drugiej strony Wielki Miecz nie należy oczywiście do klasy wielkich mieczy tylko jest mieczem olbrzymim, to ci dopiero...

04.12.2024 19:23
xandon
👍
xandon
51

Brawka za Dzikusa Gajusa :-) Kolejny mój ulubiony bosik, to znaczy na samym początku był znielubiony, a potem mocno polubiony, jeżeli to ma sens...

pokonałem go i jednocześnie zginąłem

Takie wspólne ginięcia są najlepsze, większa dramaturgia. Jak za dawnych czasów pojedynki kowbojów na kolty - bach, bach i obaj zginęli.

Nie zaliczam takich walk jako wygranych.

E tam, ja bym zaliczył ;-)

Mam pytanie o tę budowlę, która jest ... za murami Gajusza. Czy do tego czegoś można wejść?

Nie. Tam jest tylko szopka z talizmanem na łuki i albinauryczka na wilku. Reszta puste pole. Chyba. No i 5 x fragmentów ostrodrzewa, drogą nie chodzi.

po prawej stronie Awatara Ostrodrzewa jest kolejna część mapy ... nie widzę skąd miałbym tam się dostać.

Odludzie, Wioska Szamanów, Finger Ruins? Byłeś już tam chyba, z tego co pisałeś wcześniej. Może lewa część od pomnika Matki, czyli zamiast w prawo na Strażników Drzewa to w lewo pojechać, tam nic ciekawego nie ma z tego co pamiętam.

Moje miecze są krótkie pomimo nazwy "Długi miecz".

Tiaaa ;-)

Mi za każdym razem w drugiej fazie odpalał ze 2 razy tę grawitacyjną dziurę, która nie dość, że przyciąga, to jeszcze zadaje obrażenia.

Raczej nie odpali jak go będziesz trzymał krótko przy sobie, maksymalnie agresywnie. A jak już odpali to uciekać poza zasięg, nie stać w miejscu w chwale zwycięstwa ;-)

Szarzy nie do końca rozumiem. Jest jakieś małe okienko kiedy fikołek zadziała i nie dostaniemy obrażeń. Trudne to.

Małe okienko, trudne fikołkami, ale do zrobienia. Jak wyżej, przy grze agresywnej i trzymaniu bossa cały czas przy sobie szarże w trakcie walki praktycznie się nie zdarzają. Tylko ta na początku walki jest oczywiście zawsze. Inne metody, które akurat fantastycznie radzą sobie z szarżą to:

1) Deflect - pięknie działa, boss przelatuje przez nas bez hita, deflect zaliczony
2) Drapieżnik z Mgieł - umiejętność idealna na takie okazje

Ciekawostka - obie powyższe mechaniki są wzięte prosto z Sekiro, Drapieżnik z Mgieł występuje tam w identycznej nazwie i identycznie działa. Poza tym wszystko co da więcej klatek nieśmiertelności: Krok Wasalnego Rycerza, Szybki Odskok, lekki roll.

Jak je zrobię to idę do Lasu Otchłani na bossa.

Czyli jak to mówią, jesteś jeszcze w lesie ;-) żarcik taki

Messmera zostawiam na koniec, bo przeczytałem, że zabicie go blokuje pewne wątki i zadania w grze.

Chyba bardziej spalenie podpałki blokuje, ale mogę się mylić. To jeżeli robisz oczywiście questy różnych NPC. Przy takim luźnym, niefabularnym gameplay'u to bez większego impaktu raczej.

więc Messmer będzie u mnie przedostatnim bossem

A to się jeszcze okaże :-))

post wyedytowany przez xandon 2024-12-04 19:40:40
03.12.2024 10:22
xandon
1
odpowiedz
8 odpowiedzi
xandon
51

Jestem fabularnie w Rostoku. Wybieram się właśnie po obrożę i chcę też spróbować sił na Arenie. Ponieważ nie wiem co mnie tam spotka, a przewiduję, że być może jakieś większe wyzwania, to mam takie proste pytanko. Do tej pory, pomimo znalezienia kilku innych gnatów, używam dwóch dość podstawowych ulubionych pukawek, ulepszonych na max, które świetnie mi leżą i są bardzo ekonomiczne, a amunicji zawsze pod dostatkiem:

* M860 Cracker - strzelba z magazynkiem x 10 wymienianym jednym ruchem i z wizjerem
* AKM-74S Walika Barana - sympatyczny karabin z lunetką

Jaka broń byłaby wyższym rozwinięciem takiego rodzaju broni, czyli sprawna strzelba na zwarcie i karabin na dystans, i czy w ogóle konieczne / zalecane jest przejście na coś lepszego na tym etapie. Nie znam się na broniach, a nie chcę się porywać z motyką na słońce jeżeli coś się zmieni w dalszej części gry.

Mutanty ciąg dalszy... Na koniec misji z Lustrem spotkałem (znowu) chimerę. Ponieważ blokuje trochę drogę, to postanowiłem ją pokonać, choć być może można ją jakoś obiec i uciec. Ale ponieważ to bezpieczna walka, bo nie przechodzi przez drzwi, to spróbowałem. Wywaliłem w te durne mutanckie łby cały zapas amunicji z jednej broni i połowę z drugiej. Nie wiem, może ze 100-200 naboi. Do tego sposób poruszania się chimery jest... interesujący. Czy to o to chodzi, bo znowu totalnie nie rozumiem koncepcji takiego przeciwnika i walki, i jakie są sposoby na nią: (1) absolutnie nie walczyć, (2) walczyć tylko z bezpiecznego miejsca, (3) walczyć tylko jakąś (inną) bronią i jak unikać takich ataków. Na yt widziałem jakiegoś magika co biegał wokół drzewa, aby się w ten sposób zasłaniać, trochę durne. Używam tylko amunicji regularnej ze względu na zwiększone zużycie broni przy innych rodzajach, może to chodzi o jakiś inny rodzaj amunicji na takie mutanty?

Ogólnie mam wrażenie, że Stalker po niektórych walkach to wygląda jak mumia egipska. Dobrze, że go nie widać ;-)

02.12.2024 23:18
xandon
1
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Dla osób zainteresowanych zdobyciem artefaktu Tajemnicza Woda / Weird Water podaję jeszcze to co mi wiadomo na ten temat i jak sam go zdobyłem. Nie wydaje mi się, że to jest zabugowane, ale taki był zamysł, aby go za łatwo nie zgarnąć, bo to jednak game changer. A samemu ciężko to rozkminić. Ale jak ktoś ma inne informacje to proszę śmiało poprawić. Powiem szczerze, że uwielbiam takie klimatyczne smaczki i tajemnice.

Artefakt pojawia się w miejscu anomalii Błędne Ogniki. Jeżeli nie macie na mapie to musicie sobie znaleźć dokładną lokalizację na yt. To mniej więcej 500 m na północ od Sułtańska w kierunku Instytutu. Zarówno błędne ogniki jak i sam artefakt pojawiają się tam tylko w nocy, a dokładnie o godzinie 22:00. Wtedy pogrążamy się nagle w całkowitej ciemności i widzimy same ogniki, a przestaje działać latarka, kompas i wykrywacz artefaktów, choć widzimy swoją pozycję na mapie. Pojawienie się artefaktu nie jest gwarantowane danej czy każdej nocy. A jeżeli się pojawi, to może w 3 różnych miejscach. Na mapie w maksymalnym powiększeniu widać taki charakterystyczny łuk wodny - w 2 końcach tego łuku lub w 3-cim punkcie na pd-zach, razem tworzą trójkąt równoboczny, a w jego środku znacznik anomalii na mapie.

Jak ja zdobyłem ten artefakt. Przybyłem na miejsce przed czasem. Zająłem miejscówkę na dolnym końcu łuku wodnego na takiej charakterystycznej skałce. W tym właśnie miejscu pod nogami może się pojawić artefakt. Poczekałem i zrobiłem save'a o 21:45, to ważne. Dokładnie o 22:00 pojawiły się ogniki, ale artefaktu nie było. Przebiegłem się po trójkącie i nic. Odtworzyłem save'a z powrotem na 21:45. Artefakt znalazłem tym razem w drugim punkcie na końcu łuku. Nie było to nawet takie trudne, a nic tu człowieka nie atakuje oprócz nieszkodliwych zjaw i samych ogników jak na nie wleziemy.

Tak czy inaczej, udźwig 120 drogą nie chodzi :-))

post wyedytowany przez xandon 2024-12-02 23:35:32
02.12.2024 12:10
xandon
odpowiedz
2 odpowiedzi
xandon
51

Problemy z udźwigiem?

Standardowy udźwig - 80
Max udźwig - 140

Sposoby zwiększenia udźwigu bez modów:

* Hercules +20 tymczasowo przez 300 sec (znajdźki, od medyków)
* Artefakty od +kilku do +40 np. Spring +Medium (+6) ale za cenę -Medium Promieniowanie
* Artefakt Weird Water daje Udźwig +40 i max ochronę przed promieniowaniem
* Kombinezony z ulepszeniami udźwigu +10%
* Zmniejszenie ciężaru wyposażenia przez ulepszenia np. -1, -2 dla zbroi; --30%, -50% dla broni

Dodatkowo taki legitny sposób na zwiększenie udźwigu np. do 120 (można też mniej oczywiście) przypadkowo zauważyłem na yt. Być może to bug. Potrzebne jest do tego kilka 1-5 kombinezonów umożliwiających ulepszenie udźwigu +10%. Sam nie próbowałem, dlatego nie biorę odpowiedzialności. Ale jak ktoś jest sfrustrowany ciężarem, ma kilka takich kombinezonów (mogą być słabe i tanie z początku gry, oby miały to ulepszenie), ma trochę kasy i ochotę spróbować, to proszę bardzo :-)

1. Zakładamy jeden kombinezon na siebie i ulepszamy udźwig +10% = udźwig 88
2. Ładujemy 4 inne kombinezony do plecaka
3. Ulepszamy te 4 kombinezony z ekwipunku bez zakładania na siebie +10% = udźwig 120
4. Rzeczone 4 kombinezony z ekwipunku możemy już schować do skrzyneczki = udźwig zostaje 120
5. Udźwig pozostaje 120 jak mamy na sobie założony kombinezon 1, bez niego spada do 112

Mam nadzieję, że moja przyjemność i sympatia do gry wzrośnie ostatecznie podobnie jak ten udźwig z 7+ do 9 ;-) Na razie leci Duga...

01.12.2024 14:51
xandon
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

* Bagna przebiegłem w sweterku.

* Zrobiłem Instytut. Na koniec wychodzę w świat uśmiechnięty od ucha do ucha i załadowany po zęby towarem. Widok cudowny, odetchnąłem pełną piersią, ulga i radość. Szybkie porządki w plecaku, aby się móc w ogóle jakoś poruszać, a do najbliższej bazy kilometry. Ruszam w drogę i dokładnie w tym momencie... emisja. Do tyłu nie da rady bo i tak zabija. Do przodu - gdzie? Uwielbiam takie numery. Herkules i długi, szybki bieg do znajomej lokacji uratował sprawę. A i tak wpadałem tam dosłownie na ostatnią sekundę. Drzwi się zatrzasnęły i bum. Gdybym nie zdążył to już by był rage i po graniu :-))

* Od początku gry postanowiłem się związać ze Strażą i tak jadę konsekwentnie, więc po tej linii poszło w Instytucie. Mam nadzieję, że nie gotuję sobie jakiejś totalnej kaszanki?

* Drugi quest z prof. Lodoczką słyszałem gdzieś, że był zabugowany, u mnie OK.

* Jak ktoś grający na XBOX zastosował ustawienia pada, które podawałem wcześniej, to po zwiększeniu dead zones w patchu lepiej wrócić do ustawień domyślnych, bo teraz tamten workaround z kolei już niegrywalny.

* Moje totalne niezrozumienie do koncepcji mutantów w tej grze się pogłębia... Nie mogę ogarnąć tego zamysłu. Dzika mogę skosić kilkoma machnięciami nożem - OK. Ale jak zasiedziałem się przez chwilkę w cerkwi, to w pewnym momencie 7 (słownie siedem) ich tam wlazło do środka. Pijawka - wystarczy biegać w kółko i nic nam nie zrobi, kilka strzałów i leży, ale jaka przyjemność w tym jest? "Psy dog" (taka nazwa) - zabiłem to coś 2 razy: w cerkwi i w opcjonalnym queście z naukowcem w Instytucie, w obu przypadkach w ten sposób, wskoczyłem na coś wysokiego, piesek w końcu stawał jak sparaliżowany bez ruchu, i można mu było walić w głowę bez reakcji, 11 precyzyjnych headshotów pistoletem potrzeba do wykończenia takiego czegoś?!? Mutant-kontoler na szczęście w miarę szybko pada, ale sama koncepcja, podoba wam się to? Jeszcze paru innych spotkałem łącznie z tym magikiem co wybija broń z ręki, to można ogarnąć, rozumiem, że trzeba się za czymś schować i walić jak nie ma tej otoczki wokół siebie. Gdyby nie te mutanty, przed którymi się przeważnie ucieka, ale które zawsze gdzieś wiszą nad człowiekiem, a niektóre jednak obowiązkowe, to by się bardzo przyjemnie grało. To znaczy niech sobie będą, i niech to będą trudne i wymagające walki, ale jakieś takie ciekawe i z sensem mechanicznie. Może wciąż czegoś nie ogarniam.

* Ogólnie mam teraz mały dylemat czy grać dalej. Grę zainstalowałem z GP. Sprawdziłem już sobie co to Stalker i poznałem podstawowe mechanizmy, taki był cel, super. Podoba mi się świat, lore, gra ogólnie, pomimo kilku ALE. Problemów technicznych nie doświadczam za wiele, a bugów blokujących zadania jak dotychczas w ogóle. Nie porywa mnie ta gra na tyle, aby nie móc się od niej oderwać, ale bardzo chętnie tam powracam na kolejne misje, fabułę i szwendanie. Chcę ją skończyć, ale raczej tylko jeden raz. Więc dobrze, aby dalej było już to najlepsze możliwe doświadczenie. Te historie z problemami innych graczy w dalszej części i patche dzień za dniem zmieniające balans, choć to niby dobre, ale wprowadza jakąś niepewność i niestabilność. Myślę więc czy kończyć grę teraz, czy zawiesić przygodę w stanie "dziewiczym", bez urazy do gry, kiedy nie doświadczyłem jeszcze problemów i wrócić za kilka miesięcy czy rok, nawet zakupić, jak się ustabilizuje.

* Jakbym przerwał z powyższego powodu to moja ocena tymczasowa to bardzo pozytywne 7+. Klika rzeczy ta gra robi genialnie, do kilku się nie przekonałem. Choć świat, atmosfera i eksploracja jest na duży plus, to bieganie po tym świecie, tak skonstruowanym i z takim mechanizmem udźwigu się jednak z czasem nudzi. Moja wolna i radosna eksploracja z początku gry i pierwszych regionów, przekształciła się już w dość liniowe doświadczenie biegania po znacznikach głównych misji. Największy zarzut to walki z mutantami. Tu solidne -1 do oceny, to już się raczej nie zmieni. I jakby połączyć te dwie rzeczy - gdyby w całym świecie były rozsiane różne losowe czy poustawiane walki z trudnymi, ale ciekawymi mechanicznie mutantami, z jakimś sensem tych walk, to już by się tam chciało biegać i walczyć, dla samej przyjemności. Na koniec, to nie jest do końca gatunkowo gra dla mnie. Element otwartego świata i survival tak. Ale zasadniczo FPSy to nie moja bajka, choć akurat w CP/Widmo Wolności czy w Starfieldzie strzelanie bardzo mi podeszło. W S2 to strzela mi się trochę jak w Falloutach (4, NV). Mechanika i szczegółowość broni tu niby dużo wyższe, ale feel czy frajda ze strzelania słabe, może kwestia grania na konsoli. Sumarycznie przyjemność właśnie jak w Falloucie, gdzie jak najszybciej to strzelanie eliminowałem V.A.T.S.em lub melee. Brak rpgowości, bo to oczywiście nie jest RPG, powoduje mój brak większej motywacji do niektórych działań. Bo przez swoje działania nie rozwijam postaci, niczego nie konstruuję, nie buduję, nie rozwijam oddzielnych linii fabularnych różnych frakcji itp. Znajdowanie lootu, artefaktów i ulepszenia broni nie dają mi tej motywacji, a ostatecznie i tak niewiele mogę ze sobą zabrać. Po skończeniu gry, zobaczymy jeszcze w jakich warunkach, z przyjemnością jednak wbiję oficjalnie nawet wyższą ocenę 8+, w zależności jak to się wszystko ostatecznie ułoży.

* Tymczasem wracam jeszcze do Zony

01.12.2024 13:05
xandon
😃
xandon
51

Las

Próbuję znaleźć sposób na tego gagatka

A którego gagatka? Bossa ulubieńca MM czy tych niezłomnych przyjemniaczków po drodze? Jak to drugie to spróbuj parowaniem, może się uda ;-) A boss to już MM niech wytłumaczy jak trzeba :-)

Co do Twoich obaw o radzenie sobie z DLC to myślę, że najgorsze masz już za sobą. Dobrze, że czyścisz wszystko przed końcówką. A teraz to już same przyjemności, a po Messmerze to już w ogóle. Na koniec PCR ukoi wszystkie Twoje rany i zmartwienia :-)) I to mówię pół żartem pół serio.

post wyedytowany przez xandon 2024-12-01 13:09:22
01.12.2024 13:00
xandon
1
xandon
51

No nie mów, że będzie jako pełnoprawny boss?

Myślę, że aż tak źle to nie będzie ;-)

30.11.2024 13:12
xandon
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Jak dostaniesz misję na bagnach ("Ad Astra Per Aspera"), to się wstrzymaj i pochodź po Zonie, póki nie pojawi się łatka naprawiająca sytuację z wątkiem głównym.

Patch wyszedł, to co, lecim na Szczecin z tymi bagnami, czy się jeszcze wstrzymać? Ciekawe tylko czy sam sweterek tam wytrzyma bo gra sugeruje znalezienie jakiegoś dobrego kombinezonu z ochroną psioniczną. Ale co tam...

Mała ciekawostka, przy okazji walki ze zgrają mutantów: 1 * jeleń, 3 * dzik, X * psy, X * chomiko-kangury, co za koncepcja walki..., próbowałem to załatwić samym nożykiem, ale nie udało się. Dziki spokojnie, dużo łatwiej niż pomniejsze gryzonie, ale jelenia ni chu chu. Trzeba było wyjąć szczelbę. Tu ewidentnie combat balance z ostatniego patcha coś nie tego. "Slightly increased knife melee distance." - nie powiedziałbym. "Boar HP is moderately reduced." - jak dla mnie nawet bardzo w stosunku do psów czy kangurków. Ale to już takie szczególiki. Bo ogólnie mechanika walk z mutantami to jest jak dla mnie jakaś combatowa herezja ;-)

30.11.2024 11:13
xandon
👍
xandon
51

Gratki za skończenie Ragn'or!

77h to grałeś dokładnie 7,7h dziennie od premiery, chyba że jakiś dostęp przedpremierowy miałeś :-) Nikt by chyba tyle nie wytrzymał gdyby gra nie była miodna i wciągająca modulo bugi i problemy techniczne :-)

Z perspektywy tak intensywnego doświadczenia - zmieniłbyś coś grubego w swoim podejściu do przejścia, w sensie jakiejś nowej złotej myśli czego nie robić a co koniecznie robić?

W pełni się zgadzam co do częstego rozczarowania konfrontacją sentymenty vs rzeczywistość. Nie myślę o starych Stalkerach, bo ich nie znam, tylko widziałem to wiele razy w innych seriach. Choć akurat przy ostatnim DAV vs DAO ta konfrontacja jednak zadziałała ;-)

30.11.2024 10:50
xandon
xandon
51

Znowu mogę nie pamiętać szczegółów. Te zakłady chemiczne to był drugi region, który eksplorowałem po początkowej pomniejszej zonie. Potem wysypisko i wyspa fabularnie. Już nie pamiętam czy trafiłem tam sam czy wiedziony fabułą. Jest tam przecież straż i niedaleko była misja, gdzie wspieramy straż w nalocie - wtedy postanowiłem, że chcę współpracować ze strażą. Ale rzeczywiście przed tą misją zalazłem do samych zakładów i Matiusz to była pierwsza osoba, którą spotkałem przed wejściem. Ponieważ miałem chyba jakieś błogosławieństwo od szefa straży to byli dla mnie neutralni. Tylko tu się zdziwiłem, bo nie mogłem wejść do środka tą bramą gdzie Matiusz, bo stał tam inny strażnik dokładnie w przejściu i nie dało rady wejść, choć mogłem z nim gadać. I tak myślałem, myślałem, czy to błąd, wtedy zaczęła się emisja i wszyscy pobiegli do pobliskiego małego budynku z lewej, i ja z nimi :-)) Tak się dostałem do środka. Tu było dziwnie, bo pojawiły mi się standardowe znaczniki bazy - łóżko, medyk, technik itp. ale nigdzie nie mogłem wejść, wszystkie wejścia niedostępne. Dalej, wszyscy w pierwszej części zakładów byli do mnie nastawieni neutralnie i mogłem z nimi pogadać. Tylko przez megafon cały czas słyszałem ostrzeżenia o tym, że wszelkie podejrzane działania będą natychmiast karane. A jak przechodziłem dalej na tyły za helikopter, tam jest jakby hangar, to od razu cała zgraja stamtąd zaczynała do mnie strzelać, no i powrót do save. Ale przebiegłem całe te zakłady gdzie mogłem, dostałem się na drugą bramę i tam mogłem wchodzić i wychodzić bez problemu, pomogłem im nawet w odparciu jakiegoś mikrego ataku z zewnątrz. Na yt widziałem filmiki, że można się dostać do środka budynku z drugiej strony robiąc jakiś myk skok przez płot pod wieżą, ale mi się to nie udało. Wtedy zrobiłem ten quest dla Matiusza, ale to wiodło do innych zakładów kawałek dalej. Potem wróciłem, znalazłem jeszcze tą małą kanciapę za murami z handlarzem i przewodnikiem - to było dla mnie dostępne. I poszedłem dalej. Takie przygody wolnej i radosnej eksploracji ;-)

Teraz jestem w fabule dokładnie jedną misję przed tą przed którą mnie ostrzegałeś, aby zastopować do patcha :-) W ogóle nie gonię przed siebie. BTW jak wspomniałeś o innej blokującej się misji z profesorem to też się zdziwiłem, bo ja dla niego skończyłem jakąś misję, ale rozumiem że jest jakaś inna później.

30.11.2024 00:49
xandon
1
xandon
51

Robiłem i skończyłem to zadanie, ale to było już dość dawno, blisko początku, więc nie pamiętam wszystkich szczegółów. Mam go obecnie w Dzienniku w ukończonych zadaniach ze szczegółami:

1. Dotrzyj do artefaktu - odhaczone jako zrobione
2. Porozmawiaj z naukowcem (Opcjonalne) - nie zrobione (to była moja świadoma decyzja, albo nie reagował)
3. Wróć do Matiusza - odhaczone jako zrobione

Z tego co pamiętam, to tam był jakiś dziwny myk. Tak jak piszą na reddicie blisko wskaźnika questa był inny artefakt, po zebraniu którego wskaźnik nie znikał. Chwilę się głowiłem o co chodzi. Potem trzeba było pójść kawałek dalej przez jakieś zielone promieniowanie, dalej coś jakby zbiornik, zejść na dół, i cofnąć się kawałek dołem, tam kilka trupów i coś dalej się wydarzyło (tego dokładnie nie pamiętam). Zdaje się lekkie zdziwienie na podstawie nagrania z tabliczki. Potem powrót z artefaktem to Matiusza. I tu też pamiętam tylko, że się zdziwiłem bo kasę chyba od niego dostałem i artefakt zachowałem, a on się musiał z czegoś tłumaczyć. Tak pisze otwartym tekstem bo to był prosty quest i mam nadzieję, że nie spoiler, a clue tej historii i tak nie zdradzam. I przepraszam, że tak niekonkretnie, z dziurami w pamięci i mogłem coś tam pomieszać, bo mnie wtedy jeszcze bardziej przerażała zgraja psów i pijawka przed wejściem do tych zakładów, a potem sam quest i historia to jakby nic specjalnego.

30.11.2024 00:19
xandon
👍
1
xandon
51

Nie jakiś tam inkwizytor tylko Starszy Inkwizytor Jori ;-) No i RL1 jest z nim bardzo "przyjemne". Zmora wtedy niczym Sir Wszechwiedzący z podstawki. Ale backstaby na niego ładnie działają. Czyli Ci się podobał, no to dobrze, dobrze. I katakumby Ci się podobały i te chochliki z działami :-) A sposób na zniszczenie dużego działa zaliczyłeś czy ewentualnie ukrytą komnatkę gdzie można takiego chochlika z działem zgarnąć jako swojego summona. Wyobraź sobie, że Ci towarzyszy w walkach z bossami, czy to nie byłoby piękne. Musiałbyś tylko wtedy oprócz tłuczenia bossa chronić jeszcze takiego chochlika własną piersią, bo takie summonki są praktycznie bezbronne, ale wtedy by się odwdzięczył ładnymi salwami w kierunku przeciwnika. Widowiskowa walka. Tak, wiem, summony nie wchodzą w grę, ale kiedyś dla czystej zabawy na luzie możesz sprawdzić.

Tą klimatyczną lokację co w nią wdepnąłeś to zostawię MM do opowiadania razem z Jego ulubionym bossem, z którym walczyłem może w 3 przejściach, choć też go dość lubię, ale za daleko aby tak za każdym razem. Mnie w tym lesie interesują głównie 3 fragmenty ostrodrzewa czyli jedno błogosławieństwo do szybkiego zgarnięcia :-)

29.11.2024 20:59
xandon
odpowiedz
xandon
51

Sporo zmian. Kilka w obszarach AI i balansu walki. Spora liczba poprawek w misjach głównych i pobocznych. Właśnie jestem o krok przed misją "Ad Astra Per Aspera", przed którą ostrzegano, więc ciekawe czy można już bezpiecznie podchodzić. A tymczasem mnie najbardziej interesują poniższe, czyli trochę mi "popsuli" frajdę ;-) Można powiedzieć o, to, to, to - dokładnie w punkt, no zobaczymy ;-)

Balance adjustments:

* Weapons and armor repair cost is decreased.
* Significantly increased cost of artifacts (more revenue from selling).
* Money reward for most missions is increased from 2 to 3 times.
* Damage to player's weapon is decreased by 23 percent on Rookie difficulty.
* Armor durability is increased by 12.5 percent.
* Fixed sell prices for Exoskeletons, they are now more expensive to sell.
* Fixed sell price of upgraded weapons.
* Rebalanced Hercules consumable: player speed debuff removed; increased the effect parameters (now more weight could be carried by player after consuming).

Gamepad Input:

* Increased gamepad dead zones

29.11.2024 20:53
xandon
xandon
51

Romina to mój drugi ulubiony boss z tego DLC. Bardzo silna, pewna i niezmienna pozycja w prywatnym rankingu. Z nią jest tak, że może się wydawać łatwa do pokonania a czasem trudna do docenienia, jak się ją za szybko przejdzie. Mi się spodobała od początku, ale doceniłem ją dopiero w dłuższych walkach słabszą bronią. Genialny bosik.

Messmera się nie bój. On jest łatwiejszy niż wygląda. Mnie bardzo wkurzał na początku nawet jak nie było aż takich kłopotów z samym pokonaniem. Dziś go nawet polubiłem, ale do mojego podium mu daleko. Dla wielu to Nr 1 boss tego DLC w sensie, że "bardzo dobry boss" a nie najtrudniejszy.

post wyedytowany przez xandon 2024-11-29 20:54:36
29.11.2024 20:07
xandon
xandon
51

Romina znaczy zrobiona? I co, że tak spytam?

Nigdzie nie chodź i nie szukaj, tylko walcz z kim trzeba ze spoilera :-) bo już przed nim stoisz z tego co zrozumiałem. No nie ominie Cię to ;-)

29.11.2024 14:34
xandon
1
xandon
51

Ze Słonecznikiem jak piszę ciach, ciach to jest taka przenośnia, że łatwiej :-) A to super, że używałeś ogień. Natomiast ataki w główkę zadają mu sporo więcej obrażeń niż w łodygę, to jakby słaby punkt, ale są rzeczywiście trudniejsze aby ją sięgnąć. To przykład kiedy akurat ataki lżejszą i szybszą bronią mają szanse go łatwiej trafić, bo przed ciężką bronią ta główka często ucieka.

Co do nazw polskich i angielskich, jak robiłem pierwsze wpisy po premierze, to ktoś mi tu bardzo poważnie zwrócił uwagę, aby używać nazw angielskich bo chętnie by podyskutował, ale nie wie do czego się odnoszę po polsku. Dziś to już nie ma znaczenia. Poza faktem, że ktoś może używać innego języka, to angielski jest o tyle uniwersalny, że yt i wiki się nim posługuje więc łatwiej się tam poruszać i od razu coś znaleźć. Ja osobiście jakoś mieszam, w zależności jak akurat pamiętam nazwy.

No to skoro jak się spodziewałem brakuje Ci Abyssal Woods to droga do nich prowadzi przez:

spoiler start

Darklight Catacombs / Katakumby Ciemnego Światła, których znalezienie zresztą też jest sztuką, a w nich między innymi mój "ulubiony" mini-bosik, no ciekaw jestem jak Ci się spodoba :-))

spoiler stop

29.11.2024 10:30
xandon
xandon
51

thalar

Żart dobry, tylko myślałem, ze jesteś tak wkurzony, że lepiej się nie odzywać :-)

Chyba wiem, którego fragmentu mapy Ci brakuje, bo na pewno wspomniałbyś o obszarze, który do niego prowadzi. Nawiązuje do niego MM. Ja ten fragment musiałem podejrzeć na yt, bo krążyłem i krążyłem i miałem dość. Zmyłka z nim była niesamowita, bo na mapie wyglądało, że można się do niego niby dostać z jednej strony, a w rzeczywistości z zupełnie innej. A jeżeli pomijasz katakumby czy jaskinie, to może być kluczem, więcej nie powiem.

Co do Słonecznika to super. Mi się bardzo podoba ten boss. Z nim są trzy myki. Jeden oczywisty to lepiej walić w główkę, a nie w nóżkę. Drugi jak zauważyłeś - krytyki po 1-szej i 2-giej fazie. A trzecie to ogień, który w przypadku tego bossa go dosłownie miażdży, najsłabszy boss na ten element - gdy się założy na miecz ogień, to ciach ciach i po sprawie.

post wyedytowany przez xandon 2024-11-29 10:34:06
28.11.2024 20:08
xandon
odpowiedz
7 odpowiedzi
xandon
51

thalar gdzie teraz jesteś? Bo nie wiem czy już chłodzić drugiego szampana ? ;-)

28.11.2024 14:34
xandon
😉
1
odpowiedz
5 odpowiedzi
xandon
51

Ciekawe rzeczy tu ludzie piszą. Pomny ostrzeżeń nie spieszę się w ogóle z fabułą główną. Zresztą sam z siebie gram powoli, poznając świat po Skyrimowemu i jestem dopiero na wyspie. Jako bardzo początkujący Stalker korzystam z tej okazji, aby sobie różne rzeczy rozkminiać i eksperymentować. Naprawianie wyposażenia np. mnie znudziło. Opłacalność tej pętli misja-naprawa jest bardzo słaba, a do tego koszt rośnie znacznie przy lepszej i ulepszonej broni, co zresztą skutecznie zniechęca do ulepszeń. Szkoda. Żonglowanie cały czas przypadkową znalezioną bronią (z reguły 40-50%) mnie nie bawi. Do tego przypadkowe wpadnięcie w jakieś anomalie np. te elektryczne orby powoduje stopniowe zniszczenia całego założonego wyposażenie po całości. Dlatego od wczoraj gram buildem "NA GOLASA", robiąc w ten sposób już kilka misji bez żadnego problemu i uszczerbku na mojej ekonomii, a zyskując zasobów po kokardkę, nie wydając praktycznie kasy i jednocześnie redukując niewygodę z udźwigiem. Wiem, że trudność rośnie znacznie z czasem i kolejnymi regionami, więc to się pewnie szybko zmieni. Choć korci mnie zadać głupie pytanie nowicjusza czy da się przejść Stalkera 2 na golasa? Na razie wygląda to tak:

Biegam sobie od dwóch dni w samym sweterku, bez pancerza, maski i artefaktów, bez broni, z samym nożykiem. Po dotychczasowym świecie można się tak poruszać bez problemu. Przed każdym zagrożeniem robię save. Jak są rzadkie sytuacje ustawione przez grę pod skradanie to leci nożyk. W bieżącym ekwipunku, ale nie założone, mam teraz tylko dwie pukawki własne: strzelbę na zwarcie i karabin z lunetką. Zakładam na samą walkę i zdejmuję do plecaka po walce. Dzięki temu stan broni nie spada mi nigdy poniżej 90+%, potem naprawa takiej broni, i tylko broni, to zaledwie parę groszy. Ewentualnie lecą granaty. Jak coś nie wyjdzie to wracam do save'a i ustawiam co trzeba. Anomaliami i artefaktami się specjalnie nie przejmuję. Tak ogólnie, nie wiem czemu, ale te artefakty, tak jak są zaimplementowane, mnie jakoś specjalnie nie interesują, a niby powinny bo to clue. Anomalia nawet jak jakaś niechcący strzeli człowieka po drodze czy w zadaniu, to nie niszczy mi już broni i kubraczka. A leków mam zawsze pod dostatkiem, to się mogę leczyć bez przerwy. I tak sobie można biegać po tych kilku początkowych regionach, bo świat otwarty rzeczywiście jest dość pusty i specjalnych zagrożeń nie zawiera. Żarcia, medykamentów, amunicji i kasy mam dzięki temu po kokardkę i skrzyneczka pęka w szwach, a pieniędzy nie mam na co specjalnie wydawać. Nie ma zmartwienia z naprawianiem, ale na wszelki wypadek zawsze mam też w skrzyneczce duplikaty broni, których używam, 100%, gotowe do zabrania. No i biega się więcej na lekkim udźwigu.

Ale wiadomo, jak człowiek początkujący i nieświadomy, to pewnie jeszcze nie wie co go za chwilę czeka przy takiej ignorancji ;-)

Przy okazji, jak ktoś gra na XBOX i kontrolerze, to w związku z brakiem obecnie ustawień w grze na deadzone (ma być wprowadzone) powodującym stick drift, i generalnie spore trudności z celowaniem i strzelaniem na domyślnych ustawieniach, podaję ustawienia kontrolera, które akurat u mnie sprawdzają się najlepiej (choć nie jest idealnie i poziom trudności jakby +1):

* Czułość kontrolera - 100
* Czułość kontrolera przy celowaniu - 40
* Rodzaj wspomagania celowania - Własne
* Stopień spowolnienia ruchu kamery - 60
* Szybkość zmiany celu - 40

post wyedytowany przez xandon 2024-11-28 14:39:41
27.11.2024 14:22
xandon
xandon
51

Bardzo fajny smaczek. Sama misja też mi się podobała. Ja z tym plecakiem i zawartością zrobiłem oczywiście co zrobiłem, ale nie zarejestrowałem sam tej reakcji NPC. Natomiast jako że to było jeszcze dość wcześnie w grze to głowiłem się nawet przez chwilkę jak postąpić z głównym itemkiem tego questa, a na tamten moment to był całkiem poważny dylemat etyczno-ekonomiczny ;-) Fajne.

27.11.2024 14:01
xandon
xandon
51

Dzięki za ważne ostrzeżenie. Dlatego zawsze dopisuję "na razie" bo mam to w tyle głowy, że dalej może być różnie. Natomiast wpis dotyczy właśnie samych kwestii technicznych, nie ewentualnych błędów misji czy deadlocków boczno fabularnych. Tu jak piszesz, na takie coś to i Series S nie pomoże ;-)

27.11.2024 13:45
xandon
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

Ciekawa recenzja. Do oceny się na razie nie odnoszę, dopiero po skończeniu. Zgadzam się z większością plusów i minusów, choć z trochę większym przesunięciem w kierunku minusów. No i doliczam "klimat, klimat i jeszcze raz klimat" Redaktora recenzującego, nie swój, do ogólnej liczby 256 KLIMATÓW wypowiedzianych dla tej gry na forum, jakiś kryzys klimatyczny czy co ;-) Z kolei jako gracz konsolowy stan techniczny oceniam dużo lepiej, tu ciężko porównywać między platformami, bo wygląda, że znowu jakimś cudem jest spora różnica na korzyść konsol. Nawiązując do wstawki redaktora Adama Zechentera:

STALKER 2 to konsolowy król?

Nie przesadzajmy :-)

Po kilku godzinach ze STALKER-em 2 na Xboksie Series X, czyli najmocniejszej maszynce Microsoftu, mogę powiedzieć, że gra działa całkiem poprawnie. Miałem co prawda różne drobne glicze, ale raczej związane z samą grą niż z jej konsolowym portem. Na pewno nie spotkałem się z tyloma problemami, z iloma mieli do czynienia moi redakcyjni koledzy i koleżanki. Czyżby klasyczna pecetowa marka działała lepiej na konsolach?

Potwierdzam, po 20h te same wrażenia poprawnego działania technicznego na konsolach XBOX (na razie), nie mówię o mechanizmach gry czy AI. Gra nie zawiesiła się ani razu, co mi się nawet raz o dziwo zdarzyło na świetnie poza tym dopracowanym technicznie ostatnim DAV. Widziałem jedną lewitację delikwenta nad łóżkiem i kilku delikwentów wbitych w drzwi. Co więcej to samo jest na X i S, tylko S oczywiście grafika i 30 FPS ale bardzo stabilne.

Czyli kolejna premiera, gdzie gracz konsolowy może się od początku spokojnie cieszyć produkcją, oczywiście w warunkach konsolowych. A w PC-towie tradycyjne zamieszanie, problemy i rage. I zanim gra zacznie zachowywać się przyzwoicie na całej farmie PC, z oczekiwanym "performance" pozaklejanym modami, to gracz konsolowy sobie ją już dawno spokojnie skończy. A mówią, że to Series S jest problemem czy w czymś tam zawadza ;-) Przynajmniej dzięki ziemniakowi jest jakaś bazowa oaza stabilności. XSX znowu pokazuje na czym polega nowoczesny gaming na standardowych kostkach do gry - instalujesz, cieszysz się, spokojnie przechodzisz i nie zawracasz sobie głowy technikaliami :-) Oby tak do końca :-)

post wyedytowany przez xandon 2024-11-27 13:54:42
27.11.2024 12:32
xandon
😉
xandon
51

Nie ma mnie za co przepraszać :-)

A tak, tak, prowokuj mnie dalej z tą wyjątkową słabością Długiego Miecza to zobaczymy jak to się skończy ;-) No to jeszcze raz - ułożyłem w kolejności 3 bronie od najmniejszego do największego stance dmg. Twoje miecze nie są "praktycznie tak słabe jak bicze". Są dokładnie 25% silniejsze od biczy na wszystkich podstawowych atakach. Do tego bicz ma 50% mniejszy stance dmg dla silnych ładowanych ataków (tych się często używa do przełamywania), ale za to taki sam stance dmg dla kontry. Ogólnie na samym stance dmg różnica między Długim Mieczem a Pałką to dokładnie 20% na korzyść Pałki, a między Długim Mieczem a Biczem to 25% na korzyść Długiego Miecza. A teraz dodaj sobie do tego w głowie szybkość (porównywalne, choć bicze są dużo wolniejsze na ciężkich i ładowanych ciężkich) i zasięg (odwrotna kolejność) i masz pełny obraz. Pałka ma mniejszy zasięg od Długiego Miecza - spróbuj nią powalczyć z Pobratymcem to odczujesz różnicę. Bicz ma z kolei dużo większy zasięg od obu broni. I takie to po prostu balansowanie na co chcesz grać lub jak Ci wygodniej. Żadna z tych broni nie jest w pełnym obrazie silniejsza czy słabsza od innej imho. Tu pomijam rodzaj i siłę samych obrażeń, bo to oddzielna sprawa.

Stance Dmg dla ataków:

Lekki | Lekki z wyskoku | Ciężki | Ciężki z wyskoku | Ładowany Ciężki |DW | DW z wyskoku | Kontra po zasłonie

04 06 08 16 16 05 12 30 - bicze
05 08 10 20 30 06 15 30 - proste miecze (Długi Miecz)
06 09 12 24 36 08 29 36 - Pałka

post wyedytowany przez xandon 2024-11-27 12:45:02
27.11.2024 01:08
xandon
xandon
51

Wg recenzji GOL w minusach:

Zona – i twórcy z GSC – są jeszcze w jednej kwestii bezlitośni. W STALKER-a 2 nie da się grać po ukończeniu fabuły, co mocno boli, bo dopiero pod koniec zyskujemy naprawdę mocny sprzęt i nie mamy zbyt wielu okazji, by go wykorzystać. Jest punkt bez powrotu, po którym automatycznie nie zaliczamy wszystkich rozpoczętych questów pobocznych. Napisy końcowe to finał naszej przygody w Zonie, przynajmniej do wydania fabularnego DLC lub rozpoczęcia gry od nowa.

27.11.2024 01:02
xandon
xandon
51

Ragn'or

Dzięki, super, to bardzo przydatne. Udźwig w takim razie załatwiony. Kasę zbieram jak opisałeś, ale dodam sobie jeszcze ten handel lekami popromiennymi.

Zobaczymy jak z tą walką będzie. Ulepszenia stosuję podejście jak napisałeś. Taktyczną ucieczkę to już opanowałem do perfekcji. Ale spróbuję jeszcze na poważnie ze skradaniem jeżeli to działająca i skuteczna metoda. Myszka i klawiatura niestety odpada, mam nadzieję że kolejne bronie i ulepszenia dadzą mi komfort walki na padzie podobny do innych gier, choćby taki jak np. CP2077 / Phantom Liberty, albo coś tam jeszcze pokombinuję. I nie mówię o zacinaniu broni, które mi się nie zdarza.

27.11.2024 00:39
xandon
1
xandon
51

thalar

Spokojnie, po mojej stronie wszystko w porządku :-) A przy okazji napiszę jeszcze raz krótko i wyrywkowo o samym Stance Damage, który wpływa na przełamywanie postawy, z zaznaczeniem wpływu 2H. Bo to mój konik ;-) Stance Damage / Atak, niezależny od obrażeń broni, zależy przede wszystkim od klasy broni i rodzaju ataku (różne wartości dla lekkiego ataku, lekkiego ataku z wyskoku, ciężkiego ataku, ciężkiego ataku z wyskoku, ciężkiego ładowanego ataku, power ataku (DW), power ataku (DW) z wyskoku i kontry po zasłonie). Ciężkie ładowane ataki i kontry po zasłonie zadają największy stance damage. Trochę mniej ciężkie z wyskoku. Trochę mniej ciężkie. Najmniej lekkie ataki. Ataki z biegu zadają zwykle tyle samo Stance Dmg co ich odpowiedniki stojące. Teraz modyfikatory:

* przeciwnicy, którzy nas nie zauważyli otrzymują +20% stance dmg
* 2H zwiększa zwykle stance dmg o 30% dla lekkich ataków i o 10% dla ciężkich ataków i kontr po zasłonie
* niektórzy wrogowie mają słabe punkty, które przyjmują zwiększony stance dmg np. kostki Golemów x 2
* bossowie przyjmują 40% mniej stance dmg gdy do walki przywoła się summona NPC, ale nie duchy
* łezka na przełamywanie postawy zwiększa stance dmg +30%
* od NG+2 wszyscy przeciwnicy przyjmują zmniejszony stance dmg

Wartości stance dmg dla kilku przykładowych klas broni i wymienionych typów ataków:

Lekki | Lekki z wyskoku | Ciężki | Ciężki z wyskoku | Ładowany Ciężki |DW | DW z wyskoku | Kontra po zasłonie
04 06 08 16 16 05 12 30 - bicze
06 09 12 24 36 08 29 36 - Pałka
05 08 10 20 30 06 15 30 - proste miecze (Długi Miecz)
10 10 11 22 33 13 27 33 - wielkie miecze
15 15 15 24 36 18 29 36 - olbrzymie miecze
18 18 15 28 42 22 33 42 - olbrzymie młoty

Garnki

Czy raz zrobiony garnek na ogień będzie już do końca musiał być potem robiony na ogień, czy też po użyciu zawartości można kolejnym razem np. zrobić z niego garnek do usypiania? Podejrzewam, że można je przerabiać wg uznania.

Dobrze podejrzewasz. Tylko pamiętaj, że różne przepisy tworzenia są powiązane z różnymi typami garnków. Np. garnki ogniowe, wulkaniczne, święte, błyskawic, usypiające itp. - korzystają z Pękniętych Garnków. Mróz czy ogień olbrzymów itp. to Garnki Rytualne. No i oddzielne przepisy na Wielkie Garnki z DLC - ja tych garnków w ogóle nie używałem, czyli tych przepisów akurat prawie nie znam.

26.11.2024 15:47
xandon
odpowiedz
7 odpowiedzi
xandon
51

Jako niedoświadczony stalker mam pytanie do fanów gry lub osób, którym gra się podoba lub gra się im dobrze. Czy możecie podać swój krótki np. 5-punktowy przepis na dobrą i satysfakcjonującą rozgrywkę? Najlepiej w obszarach wymienionych poniżej.

Mam za sobą kilkanaście godzin, tak pod 20. Dzierga mi się to dobrze i gra mnie wciągnęła na razie, choć nie podzielam zachwytów o jej wyjątkowości czy świeżości, wręcz przeciwnie. Natomiast mam frajdę z powolnego rozkminiania tego świata takim jaki jest. Próbuję przy tym nie stracić zapału i zoptymalizować swoje doświadczenie. Brak znajomości wcześniejszych części mi nie przeszkadza. Stan techniczny na XBOX mnie na razie zadowala, jest OK, i nie doszedłem jeszcze do dalszych miejsc poważnie zabugowanych, o których się pisze. Zatem jeżeli chodzi o obszary, które mnie najbardziej interesują:

1. Dzierganie, gameplay loop, ekonomia, survival - tu jest na razie najlepiej. Ogarnąłem to w miarę i jest ciekawie, choć na początku wydawało się, że to będzie głównie symulator zarządzania save'ami. Nie zdarzyło mi się, aby coś się wyczerpało i zabrakło jakichś zasobów, amunicji itp. Niczego mi nie brakuje na razie. Zgarnąłem w świecie jakiś pancerz i maskę. Używam 4 różnych rodzajów broni na różne okazje i z różną amunicją. Wszystko regularnie naprawiam. Nadmiary zasobów wykraczające poza potrzeby jednego dnia czy większych misji lądują w skrzyneczce koło łóżka. "Czerwony" loot opróżniam z amunicji i wyrzucam. "Żółty" loot też opróżniam i sprzedaję. Nie kupuję żadnego sprzętu, wszystko znajduję. W zasadzie to nic nie kupuję. Nie naprawiam niczego, co ma znaczące zniszczenie % tylko sprzedaję. Mam na sobie na razie 2 artefakty nie wywołujące negatywnych efektów, ale poprawiające obronę i coś tam jeszcze (przy okazji ciekawy sposób wzmacniania w realistycznej grze przez zabawkową piłeczkę ;-). Udźwig mam na razie początkowe 80. Jakie są najlepsze metody zwiększenia udźwigu? I jakie macie najlepsze metody zdobywania kasy - na naprawy i jakbym miał coś większego kupować? Za artefaktami jakoś specjalnie obecnie nie biegam, może to błąd?

2. Walka - na razie kompletnie mi się nie podoba. Pewnie coś ze mną jeszcze nie tak i generalnie fanem shooterów nie jestem, choć broń mam fajną. Duży udział w tym grania na padzie, choć strzelanie na padzie w innych grach nigdy mi nie przeszkadza i nie wydaje się tak toporne jak tutaj. To jest dziwne, bo w grze z taką ograniczoną liczbą opcji walki czy broni, to co jest powinno być zrobione naprawdę dobrze. Kilka pukawek, jeden nożyk i granaty. Granatów nie używam, wiem że nożykiem można robić backstaby, ale nie próbowałem, fajnie mi się ściąga ludzi headshootami snajperką z dobrym optycznym celownikiem, nie stosuję ognia ciągłego tylko pojedyncze strzały ze względu na amunicję. Karabin, pistolet i strzelba też mają swoje zastosowane, każdy do innej sytuacji. Zrobiłem jakieś podstawowe ulepszenia, ale jakoś to miernie wygląda, może dalsze będą korzystniejsze bo słyszałem, że tu szczególiki broni są podstawą. Po stronie wrogów to jest dramat. Nie piszę nawet o AI i przegięciach z nadnaturalnymi możliwościami wrogów ludzkich, na to jeszcze przymnę oko. Ale mutanty i inne pomioty, które nawet nie wiem jak się nazywają + psy, szczury, dziki - TRAGEDIA. No ogarniam to, ale wyglądają ci przeciwnicy komicznie, zachowują się jak pijane zające, przyjemności i korzyści z tych walk żadnej, a zabija wręcz gameplay i eksplorację. Bo jak mam gdzieś z ciekawości wleźć i spotkać coś takiego, to najczęściej lepiej zrezygnować i uciekać niż coś robić. Może o to chodzi, ale ekscytujące to nie jest. W końcu ktoś przebił Miyazakiego w pomyśle na "genialane" psy i szczury ;-) Znowu pytania - jakieś ciekawe patenty na interesującą walkę, jest jakiś dobre skradanie, jakieś ciekawe sposoby walki obok samych pukawek i headshotów, warto inwestować w ulepszenia broni czy czekać na kolejny coraz ciekawszy loot ze świata? Generalnie wszystko co sprawi, że ta walka będzie bardziej interesująca?

3. Eksploracja - to mi się podoba. Świat jest ładny i ciekawy. Biegam po nim dniem i nocą. Samo bieganie i zarządzanie staminą nawet mi na razie nie przeszkadza, choć zaczyna się powoli nudzić. Bo te widoczki są bardzo podobne wszędzie, a biegnąc przez pola to najczęściej ani nic nie znajdujemy ani nic nas nie atakuje. A nawet jakby to miały być te pomioty to już lepiej niech będzie tak pusto jak jest. Za to zabudowania i lokacje zamknięte są w miarę OK. Do tego emisje na plus, podoba mi się, a anomalie na minus, strasznie durne to jest. Nie rozumiem zachwytów nad burzami i czerwonym niebem. Przecież to zerżnięte 1:1 z Zeldy BotW 2017 i nowszej - czyli klasyczny Blood Moon i efekty pogodowe, identycznie to nawet wygląda ;-) Tylko tam to powodowało respienie wrogów i na pogodę trzeba było się jakoś przygotować, zdjąć metalową broń przy burzach, lub założyć coś ochronnego, czy ogarnąć wspinanie przy deszczu itp.itd. A tu akurat znajdź chatkę i poczekaj kilka minut. Największy zarzut do eksploracji mam o to, że o ile to jest ewidentnie świetny, otwarty świat to wpadam czasem na takie niby otwarte obszary, które do złudzenia dają mi efekt korytarzówki (przez te otaczające skarpy i inne elementy terenu) tylko dlatego, że nasz dzielny Stalker nie potrafi przeskoczyć prostej przeszkody czy się wspiąć na coś co ma 1 m wysokości. Totalne wytrącenie z immersji. Natomiast poruszanie się nocą to w porównaniu z eksploracją olbrzymich ciemnych podziemi Hyrule w ostatnie Zeldzie TotK to jest pikuś nie survival. Może dlatego jestem przyzwyczajony ;-) Pytań do eksploracji w zasadzie nie mam, ale jak coś głupiego robię lub jakieś ciekawe porady mile widziane, np. patenty na sprawniejsze poruszanie. Z szybkiej podróży jeszcze nie korzystałem, patent częściowo podobny do Dragon's Dogma 2 widzę, tylko za darmo wozem nie można się przejechać ani zdobyć "biletów", a szkoda mi na razie pinindzy na płacenie przewodnikom :-))

4. Fabuła, zadania, misje - tu jak się spodziewałem, jest w miarę OK. Choć nic specjalnego, ale tego nawet nie oczekuję. Podoba mi się lore tego świata i nawet odwołania do poprzednich części, których nie znam. Fabuła pcha to jakoś do przodu, choć po niej za szybko nie biegnę, sprawdzając i testując różne rzeczy po bokach w sensie świata. Fedexowe zadania poboczne też mnie nie rażą. No takie akurat jak na ten typ rozgrywki. A zdarzają się nawet całkiem przyjemne. Wiem z kim się chcę związać. NPC OK potrafię się w to wczuć. Ale głos mojego Stalkera (korzystam z angielskiego) mnie dobija - totalnie znudzony i bezpłciowy, zawsze jak się odzywa(m) to kilka sekund mi zajmuje, aby zaskoczyć - a to ja tak tu brzmię i gadam, jakby mnie nie było... Tu też pytań nie mam, a ewentualnie jakieś złote myśli, które zapewnią mi lepszą przygodę a uchronią przed ewentualną tragedią techniczną czy fabularną w dalszej części.

Ze swojej strony gry na ten moment ani nie polecam ani nie odradzam, na XBOX. Nie jestem tu najlepszym polecaczem ze względu na małe doświadczenie i progres. Na razie jestem zainteresowany, jak mi się nie znudzi to sobie tu posiedzę na zasadzie pobycia luźnego w tym świecie, bo mi się to podoba. Nie podzielam natomiast achów o wyjątkowości gry. Klimat jak klimat, jak ktoś lubi. Nie ma tu nic, czego nie byłoby w wielu grach lata temu. Może to jest główna zaleta - prosta, sprawdzona rozgrywka. Widoki świata i grafika może niektórych zachwycić, jak ktoś lubi takie doznania wizualne. Ale grafika to tylko grafika, biegasz, robisz zdjęcia, potem widzisz te mutanty, niektóre twarze czy zamknięte wnętrza sprzed dekad więc jest jakiś zgrzyt. Mi to akurat graficznie nie przeszkadza. Gra specyficzna dla lubiących surowe i trochę drewniane dzierganie. Daleka analogia do KCD, Subnautica czy DS2 jest uzasadniona, pomimo braku elementów rozwojowych RPG dla naszej postaci. I ta właściwość S2 mnie głównie przy niej trzyma, bo wszystko pozostałe widziałem już setki razy. Natomiast gdyby okazało się dalej, że twórcy oprócz niedogotowania technicznego zastosowali jakiś niecny myk dla zachęty zakupu z władowaniem pary w początek, która to para ulatuje na koniec, to będę zły.

26.11.2024 13:08
xandon
👍
1
xandon
51

thalar spoko, spoko, na mnie ten nowy Stalker 2 tak wpływa ;-)

Z tym koksownikiem i garnkami z góry, to tam musisz sprawdzić jeszcze dokładnie jaki rodzaj Wielkich Garnków. Jest jeden typ, który załatwia go najszybciej (3 chyba wystarczą) i drugi, który 2 x wolniej (więcej garnków potrzeba) - z tego co pamiętam, bo tylko jeden raz to robiłem na samym początku i potem nigdy, bo to strasznie irytujące jak dla mnie było.

Z mieczami to mnie po prostu mocno zdziwiło, że Ty będąc takim precyzyjnym rozkminiaczem pierwszy raz dopiero spróbowałeś te miecze 2H. Nie mówię, żeby tak walczyć, ale sprawdzić właśnie sobie jaka jest różnica. Bo ja w wielu swoich wpisach odnosiłem się właśnie do takiej walki, z wyraźnym zaznaczeniem. No i broniami ciężkimi tak się przeważnie gra na przełamanie. Zatem jeżeli komentujesz, że widzisz na filmach, że ktoś biega z pałką i łatwiej coś przełamuje, to zwróć uwagę, że Ci co tak biegają na golaska z tą najmniejszą pałką to trzymają ją przeważnie 2H. I to jest tak samo wygodne czy niewygodne, a nawet bardziej niewygodne jak Długim Mieczem, a różnice w stance dmg miedzy klasami broni i 1H vs 2H kiedyś podawałem. Z bronią zwinną to jest zazwyczaj mniej sensowne np. w stosunku do DW, co sam doskonale wiesz i czujesz, choć czasem warto. Z tego co pamiętam Minas Morgul tak walczył lekką Milady 2H przez większość DLC. Mi PCRa łatwiej było załatwić jednym sztyletem 2H i jednym biczem 2H choć przez większość gry grałem na DW na tych broniach.

Co do PCRa - no właśnie nie wiem, zobaczymy. Bardzo mnie to ciekawi. Ja np. jak widziałem na filmikach jak Minas Morgul wymiatał tych bossów z DLC przy użyciu Milady, Messmera wziął prawie z biegu a Rominę to nawet za pierwszym razem, że nawet nie zdążył nagrać, to tak się z nim wtedy zakładałem, znaczy obstawiałem, że pewnie przejdzie PCRa za pierwszym razem. Nie wiem czy kilkaset to jest dużo czy niedużo. Z nim czas szybko leci :-) Niektórym wyjadaczom zajmowało > 1000, a inni w kilkadziesiąt. Nie ma się co sugerować ilością, bo to build i indywidualna przygoda, a jak to mówią - szczęśliwi czasu nie liczą ;-)

[EDIT]

Robiąc ten wpis nie widziałem jeszcze Waszych 2 ostatnich komentarzy, ale nawet pasuje :-))

post wyedytowany przez xandon 2024-11-26 13:14:06
25.11.2024 20:37
xandon
😉
xandon
51

Tak, same garnki to tylko pojemniki do wypełnienia niszczycielską zawartością przez Tworzenie. Żaden garnek czy Pęknięty, czy Rytualny, czy Wielki Ci nie zniknie. Zużyje się jedynie zawartość przez wykonany atak i trzeba go będzie znowu wypełnić czy uzupełnić przez Tworzenie. Zatem nie martw się zupełnie samymi garnkami-pojemnikami tylko komponentami do Tworzenia. Mi się osobiście ten pomysł z koksownikami na Garnki zupełne nie podobał. Tu znowu zasada - co się zużywa to oczywiście zgodnie z niepisanymi prawami natury się zużyje, bo sam stres powoduje, że palisz podejścia, przynajmniej ja ...

Natomiast Thaaaaaaaaaaaaalllllllllaaaaaaaaaaaar!!!

Że Ty po całej naszej długiej, wielomiesięcznej chyba dyskusji o DW, 2H, przerywaniu ataków, staggerach i konieczności garnków na niektóre koksowniki (pamiętasz swój "adres poproszę"?) wyjeżdżasz z:

***** Przy okazji załatwiłem 2 kolejnych koksowników. Mam jeszcze jednego z nich w kolejce ale tutaj muszę zapytać o coś, bo mam wrażenie, że coś z nim jest nie tak. Ten konkretny ma opancerzone nogi. Biłem go ciągiem z 10 minut i nic. Czy to oznacza, że normalnie nie da rady i trzeba tych garnków użyć?

***** Te testy poskutkowały w sumie poboczną rzeczą, o której nie miałem pojęcia. Te moje miecze też przerywają ataki ale nie mogę mieć 2 mieczy na raz w DW, tylko jeden. Drugi warunek to trzymanie go w dwóch rękach. Praktycznie nigdy tak nie grałem

... to moje ręce mnie opadły do kolan :-)))

To znaczy super, i czekam z ogromną ekscytacją na Twoje starcie z PCR :-) Minas Morgul miał zrobić za pierwszym razem, zrobił za 300-tnym, ale w jakim stylu!!! HA, PRZEPIĘKNA walka jak znowu załączy! Messmer pikuś, jak on ogniem to Ty go np. mrozem, niektórzy mówią, że to taka Malenia ale zrobiona dobrze, nie rozumiem zupełnie dlaczego. Dzikus Gajus mój bosik #3. Sobie poradzisz :-) ;-)

post wyedytowany przez xandon 2024-11-25 20:42:44
25.11.2024 12:46
xandon
😒
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Co za BZDURA. Gościu zakłada, że:

(1) Dobra i innowacyjna gra musi być zabugowana na premierę ?!? Nie musi, a do tego Stalker 2 nie jest grą innowacyjną, wręcz przeciwnie. Nie jest też żadną nieoszlifowaną perełką czy diamentem, jest tyko lub aż prostą, dobrą, ciekawą i dość wciągającą grą. Można się przy niej świetnie bawić, choć nie dla wszystkich.

(2) Stalker 2 ma niższe oceny przez stan techniczny - nie sądzę, stan techniczny to jedno, ale ile tam jest starego drewna i zwalonych podstawowych mechanizmów, pomimo ogólnej miodności rozgrywki. Więc te 70% dobrze odzwierciedla grę jako grę, bo za stan techniczny to powinno być ewentualnie dodatkowe kilka punktów ujemnych. Tu recenzenci wykazali się raczej wyrozumiałością.

24.11.2024 21:45
xandon
😜
odpowiedz
xandon
51

Dzięki A.l.e.X, Wiedźmin, Martin von Carstein i madmec za cenne uwagi i porady. Gierkę wczoraj zainstalowałem i pograłem dziś kilka godzin. Nie doświadczyłem na razie żadnych problemów technicznych (XBOX), które na pewno są, z tego co słyszałem i widziałem. Po śmierci ładuje mi się tylko dość długo, trochę dziwne. Postanowiłem sprawdzić grę z Game Passa, a jakby zaskoczyło i twórcy wyprostują co trzeba, to ostatecznie zakupić.

Pierwsze wrażenie - szału nie ma. Jakbym tak włączył nie znając tytułu i hajpu, to by poleciała w niebyt po 2h. No jak ktoś z tutejszego chwalącego S2 towarzystwa będzie jeszcze kiedyś bruździł na takiego Starfielda to rozjadę jak walec. Z czym do ludzi? Pod każdym względem. Pierwszy z brzegu ten koleś z prologu "pojawiam się i znikam", czyli mutant-brodacz-ośmiorniczka, to polecam zobaczyć jak to jest zrealizowane w Shattered Space...... A te anomalie czy mini-gierki środowiskowe to wolę te najbardziej toporne hula-hop w świątyniach SF, przynajmniej jakiś element zręcznościowy + walka z Astranem występuje. O klimacie świata nie wspomnę. Gra Stalker 2 trudna na razie nie jest, ale drewniana, toporna, no taka wiecie, po staremu. I za to ją lubię :-) Ja lubię KCD i UWAGA lubię system walki w KCD, lubię Dark Souls 2, lubię pierwsze chwile w Elex, i lubię tego Stalkera głównie za to, że sobie dziergam powoli i po swojemu to toporne doświadczenie. Nie mówcie tylko, że on nie prowadzi za rączkę, bo jednak prowadzi za rączkę i to bardzo. Wszystko po znacznikach na razie leci, wszystko jest pokazane gdzie i jak. Natomiast surowość gry i świata, brak pierdyliadów opcji rozwoju, ma swój urok. Klimat - to mnie mniej zainteresowało. Bo te postapo-PRL-owskie lokacje i świat po kilku godzinach wyglądają wszędzie tak samo, podobnie jak chatki i las w Wiedźminie 3, pierwszy raz super, potem OK, a potem ten tego. Natomiast "walka z drewnem o przetrwanie" w stylu Subnautica, KCD itp. BEZCENNE. Horda dzików czy psów to jest przecież jakiś żart dla normalnego człowieka, walczyć z tym drewnianym pomiotem czy uciekać, taka jakby mała przyjemność dla masochistów ;-) Pan niewidzialny?!? Dziękuję. Te anomalie to no super, super ;-) Jak powiedział chyba A.l.e.X - tu trzeba się po prostu zanurzyć i delektować każdym metrem doświadczenia :-))

Podsumowując - na razie jest fajnie, znaczy specyficznie fajnie, czyli trochę tak jak lubię, znaczy chętnie tam wracam, :-) A jak będzie dalej z potencjalną nudą i błędami, to zobaczymy. Niczego nie przesądzam.

Pytanie na koniec. Rozumiem, że w tej grze głównie rozwijamy się wokół szczególików broni i kubraczka? Plecak odrzutowy, jakiś łazik, własna placówka itp. nie wchodzą w grę? Czy oprócz strzelania będzie jakieś rozwinięte melee poza zwykłym nożem? Jak nie to nie, nie ma problemu, surowość doświadczenia na wagę złota :-)

Podoba się dla mnie ta gra na razie (6h)!

23.11.2024 22:14
xandon
odpowiedz
4 odpowiedzi
xandon
51

Hmmm ??? Grać w to czy nie grać, oto jest pytanie... Mogę wszak spokojnie pobrać te 150 GB z GP "za darmo"!

Jest taki wyczuwalny, szaro listopadowy, hajp w eterze na S2. Usłyszałem, chyba od UV, że S2 ma coś z KCD (bez rozwijania analogii) + Fallout 4 (ale bardziej hardcore, i bez czarnego humoru) + wiadomo survival :-o . No to wygląda prawie jak gra dla mnie :-) Nie przeszkadza mi brak RPG, o ile jest dobry sandbox + siła z wyposażenia i element dziergania w bezlitosnym świecie. Grafika + cyferki FPS + temperatura procesora to oczywiście bez znaczenia, temat dla nerdów. Nie mam żadnego sentymentu do starego Stalkera ani doświadczenia z Metro *. Po prostu w nie nie grałem. Ale widzę nieskończone i fanatycznie powtarzane OMG jest, jest KLIMAT, KLIMAT, KLIMAT. Po 100 razy powtarzane KLIMAT. Objawienie 2024. OK, rozumiem. Rozumiem, że ktoś grał w Stalkera 20 lat temu. Ja też grałem w Boulder Dash i Montezuma's Revenge 40 lat temu, ale powtarzając za GOL:

Jak więc widać, problemy techniczne gry – takie jak słaba optymalizacja, liczne błędy czy niespełniająca oczekiwań symulacja życia – nie przeszkodziły jej w uzyskaniu dobrej sprzedaży. Najważniejszy jest jednak fakt, że osoby, które zakupiły grę dobrze się w niej bawią, o czym świadczą chociażby „bardzo pozytywne” oceny na Steamie czy świetne wyniki aktywności.

WTF, really? Giereczkowo nie przestaje zadziwiać :-o

A jakbyście mieli poradzić jak najlepiej doświadczyć fenomenu Stalkera na dzień dzisiejszy - to zagrać sobie w starą trylogię czy w to nowe, wysoce ułomne co do podstawowych mechanizmów cudo? I oczywiście bez żadnych modów! Powtarzam ŻADNYCH MODÓW!

post wyedytowany przez xandon 2024-11-23 22:15:39
23.11.2024 20:57
xandon
👍
1
xandon
51

No i gratki!

Nie mam nic więcej do dodania. Świetnie go rozpracowałeś. Właśnie jeden z głównych myków z nim to nie dać się docisnąć do ściany. To mi się kiedyś przydarzało, a dziś już mam we krwi. Świetna intuicja z Twojej strony. Osobiście uwielbiam tego bosika.

Co do tego czy hipcio czy nosorożec czy jeżozwierz to ja już się naukowo nie znam ;-)

Aha, ten bosik, stety czy niestety, występuje jeszcze dalej jako mini-bosik x1 + x2 + x1 (= razem 4), za każdym razem dając fragmenty Ostrodrzewa, czyli doświadczenie nabyte będzie jak najbardziej użyteczne :-))

22.11.2024 22:53
xandon
2
odpowiedz
xandon
51

No i PCR został ostro zbiczowany - za wszystkie krzywdy i niesprawiedliwości :-))

Piękne i sympatyczne przejście skończyłem biczami na zamknięcie już chyba przygody z ER. Bicze okazały się świetną bronią. Może nie tą najlepszą, ale na pewno trafiły do mojej ścisłej topki. Trochę się trzeba przestawić przy niektórych bossach. Ale znakomicie łoi się nimi skórę zarówno PCR jak i Elden Beast. Podobnie Pobratymiec Czarnej Klingi i Awatary Drzewa - idealna broń na te pomioty. Natomiast z takim Radagonem czy Hoarah Loux trzeba się było lekko przyzwyczaić. Biczami można grać zarówno na Dual Wielding z wyskokami (80% gry tak przeszedłem), DW bez wyskoków, jak i ładowane R2 zwłaszcza z Urumi (unikalny podwójny ładowany ciążki atak). Bicz nie zadaje zbyt wielkich obrażeń w standardzie, ale można go dość ładnie skonfigurować, atak lekki R1 jest dość szybki choć słaby, atak ciężki R2 jest OK ale wolny, atak ładowany R2 bardzo wolny. Największa zaleta to zasięg, dzięki czemu w wielu walkach zwłaszcza z mobami można się czuć bardzo bezpiecznie. Do tego niepowtarzalny styl, feel i fashion przy odpowiedniej zbroi + wygląd broni, naprawdę zgrabnie się gra i czuje.

Sam zagrałem w miarę normalnym buildem bez specjalnie silnej optymalizacji. Głównie talizman na ataki z wyskoków + płaszczyk Czarne Pióra Drapieżnika. Na PCR z Urumi 2H talizmany na broń dwuręczną + ładowane ataki. DLC skończyłem na LV 146 + SB 18. Główne statystyki na koniec to Zręczność 80 = 70 z cech + 10 z eliksiru i Witalność 60. W podstawce jest 6 różnych biczy + 1 w DLC. Jednego bicza nie zdobyłem, bo to rzadki drop, i po kilku próbach dałem spokój. Warkocza Olbrzyma z Ognistego Olbrzyma (ogień) i Zębatego Bicza (trucizna) z DLC nie używałem w ogóle. Zdobyłem legitnie z gry 2 bicze Hoslow ale nie ustawiałem silnego DW z nimi na krwawienie, ale można, wtedy OP. Moim podstawowym biczem przez 100% gry w prawej ręce było Urumi. Do tego jeden z biczy poniżej na drugą rękę zgodnie z częstością używania. Styl walki to przeważnie Rycerski Hart => wyskok => strzał z dwóch biczy. Lub ciachanie samym Urumi.

Ręka P: Urumi - najlepsze skalowanie S na DEX + umiejętność Rycerski Hart
+
Ręka L: Hoslow - natywne krwawienie 55 + dałem affinity Zimne z nagromadzeniem mrozu 105
Ręka L: Magmowy Świecznik od Łaty - ogień, super broń
Ręka L: zwykły Bicz - przyzwoita broń na sam początek, potem dałem affinity Błyskawic, ale rzadko używałem

19.11.2024 21:06
xandon
👍
xandon
51

:-)

Czekamy zatem z zainteresowaniem na kolejne relacje :-)

19.11.2024 16:58
xandon
xandon
51

*** Z mechanizmem skalowania z fragmentów ostrodrzewa vs inne mechnizmy częściowo masz rację, zobaczysz na koniec jak to wypada. Mi się ten mechanizm z błogosławieństwami nawet podoba. Natomiast rzeczywiście jego wpływ jest przeważający i po całości. To znaczy on wpływa od razu i znacząco i na obronę i na siłę ataku, niezależnie co tam masz w buildzie. W podstawce Twoja siła rażenia zależy i od levela postaci, dystrybucji statów, broni i jej poziomu, skalowania, zdobywasz kamienie, zdobywasz runy, wbijanie wyższych poziomów to tyle run, że najczęściej wymaga pokonywania coraz większych bossów, a kamieni zebranych po drodze starczy na 1-2 bronie i to też z przechodzeniem kopalń i innych lokacji, a jak chcesz wylevelować dodatkowe bronie to już musisz specjalnie kombinować lub kupować, a to znowu wymaga walk lub run, czyli też walk itp. itd. W DLC jest założenie, że znajdujesz fragmencik ostrodrzewa i masz flat++ po całości, a bez tego jesteś dość słaby bez względu na inne elementy. Do poziomu SB 16 można dobić praktycznie bez walki, bo leżą prawie w otwartym polu, ale do dalszych poziomów trzeba już pokonać czasem trudnych bossów, co jest bardzo OK. Na PCR mówi się, że potrzeba min. poziom 15, ale realnie 17-20. Kwestia balansu. Jak mówię, ja osobiście z tym problemu nie mam i rozumiem wybory twórców. Mogę Ci tylko powiedzieć o swoich wybranych doświadczeniach. W pierwszym przejściu doszedłem do PCR z dopieszczonym buildem na max, taki jak tam wtedy miałem, i na poziomie SB 11, i się odbiłem od bossa. Poszedłem do yt zobaczyłem gdzie są fragmenty, zebrałem, podbiłem do 18 i poszło dość szybko + broń specjalna. W drugim przejściu, eksplorując sobie dokładnie świat samodzielnie znalazłem się przez przypadek za zamkiem z Rellaną, naturalnie przechodząc skrót, o którym nie wiedziałem. Tam za zamkiem od razu skosiłem kilka tych fragmentów i to znacząco podbiło moją siłę bez walk z bossami. Potem jak się już zna świat to sam decydujesz czy chcesz po coś specjalnie lecieć czy nie, i ile. Oceniasz sobie sam.

*** A ja Ci mogę powiedzieć, że z Twoimi umiejętnościami, z Długim Mieczem +25 i odpowiednim poziomem błogosławieństwa Ostrodrzewa, na pewno sobie poradzisz bez specjalnych kombinacji :-) Co nie znaczy, że nie powinieneś sobie dopasowywać siły czy stylu z innymi elementami, dokładnie jak to teraz robisz, jak najbardziej.

*** Mam nadzieję, że nie odczytałeś, że to Ty powinieneś się wstydzić tego co masz w Wyposażeniu lub z czego korzystasz. Tu chodzi o takie ogólne przypadki, że ktoś coś tam sobie dobiera bez większego pomyślunku. Z drugiej strony nie powinieneś zakładać, że jak ktoś sobie dobierze optymalnie same talizmany i eliksir, to mu gwarantuje pokonanie bossa na 5 hitów. No tak to nie działa. To bardziej w stylu czy chcesz coś mieć +10-15-20% czy nie. Ja np. mam zasadę zadawania obrażeń na 5-10% HP bossa jednym atakiem, zwykle bliżej 5, + cały repertuar ataków bossa w walce. Niżej to niewiedza, wyżej to nuda. Ja osobiście z talizmanów i eliksiru korzystam zawsze. A poza tym z niczego, czasem ze Złotej Przysięgi. Bardziej kieruję się zasadą jednego przycisku, z czystej wygody. Czyli przed walką z bossem jeden przycisk (typu piję eliksir) i do boju. Gdybym miał powtarzać jakieś buff, buff, buff z przełączaniem i klikaniem przed walką, dziesiątkami walk, to już lepiej to zrobić dłużej ale wygodniej, czyli znowu lenistwo ;-)

*** Co do builda, który przedstawiłeś. Jak masz tam jakiś zamysł i Ci pasuje jak się sprawuje to super. Poza tym możesz oczywiście stosować wszystkie metody 1-6, o jakich napisałem i które sam dobrze znasz. Nie będę komentował Twoich talizmanów czy eliksiru, bo to zależy. Ale odniosę się do podstawowych statystyk. Tu jestem trochę zdziwiony. Ale komentarz może wynikać z braku zrozumienia Twojego zamysłu i co Ci się sprawdza. Na oko oczywiście taka dystrybucja statystyk jest bardzo nieoptymalna. Zwłaszcza, że grasz tylko, czy głównie Długimi Mieczami, nie wiem czy standardowymi, wymyślnymi, ciężkimi czy wysokiej jakości. Zakładam, że zostałeś przy Standardzie i wybrałeś przez to STR 30 | DEX 50. Mówię tu o bazie bez mrozu itp. Dalej rozumiem zamysł jest taki, że chcesz pewnie stosować różne "zaklęcia" stąd wbijasz też w INT|FAITH|ARC. Fajnie, tylko to pozostawia Cię raczej dość słabym (pojęcie względne), zwłaszcza na DLC. Masz wszystko, ale nic naprawdę dobrego. Ja bym od razu się w czymś wyspecjalizował. Witalność na 60. Umysł OK, tu nie potrzebujesz. Wytrzymałość widzę dość wysoka - nie wiem czy tyle potrzebujesz staminy czy ta zbroja tyle wymaga, ale powiedzmy OK. Z pozostałych to ja bym np. dał Zręczność 80 i affinity wykwintne lub Siła 80 i affinity ciężkie, zakładam, że przy Zręczności Długie Miecze się lepiej skalują. DEX tylko 40 | STR tylko 40 i affinity wysokiej jakości nie da raczej tak dużego skalowania, a affinity Standardowe i DEX 50 | STR 30 będzie chyba najsłabsze. Tak piszę z głowy i się mogę mylić. Tak, że nie bierz tych słów za pewnik, tylko jako takie głośne myślenie boku. Co do pozostałych to ja bym się zdecydował na coś jednego - np. albo Inteligencja - magia - mróz, albo Mistycyzm i krwawienie, aby to nabrało jakiegoś sensownego powera. Z takimi wartościami jak teraz można grać jak chcesz, ale to na pewno nie jest optymalne. Tutaj dam Ci przykład mojego profilu LV 320 NG+7, gdzie kiedyś próbowałem za wszelką cenę zbudować uniwersalny build pod wszystkie bronie i efekty, bez respecu, z softcapami na potrzebnych statystykach i nie dało się. 320 to jeszcze za mało, z czegoś trzeba było zrezygnować - Inteligencji czy Wiary czy Mistycyzmu. Natomiast JESZCZE RAZ, dzielę się tylko swoimi doświadczeniami i stylem. Jeżeli się dobrze czujesz z tym w co grasz to najważniejsze. Stosujesz swój zestaw zasad i one mnie jak to mówią ani ziębią ani grzeją, tzn. ani nie robią wrażenia, ani nie dziwią. Jeżeli świadomie przyjąłeś taką dystrybucję lub jakiś konkretny sposób gry to OK.

*** Gdybym 10 minut miał jechać bez niczego pod drodze to już bym dał minusa.

Aby nie było wątpliwości, ja dałem temu dodatkowi 10/10 jako jeden z niewielu :-) Ale z ciekawości "gdybyś 10 minut miał nie jechać ale IŚĆ bez niczego po drodze" to dałbyś dodatkowego minusa ? ;-) ;-) Bez spoilerów.

post wyedytowany przez xandon 2024-11-19 17:11:53
19.11.2024 14:58
xandon
odpowiedz
1 odpowiedź
xandon
51

Ciekawe podejście z tymi zasadami i kandydatami do GOTY.

Osobiście jako fan ER i SotE nie potrzebuję tej kandydatury DLC. Myślę, że ER ma już swoje zasłużone miejsce, uznanie i setki tytułów gier roku, a DLC jest najlepiej ocenianym dodatkiem w historii gier. Nie potrzebuje chyba dodatkowego uznania, a słabo by to świadczyło o branży, gdyby pokonało osobne gry. Nie potrzebuje też potencjalnego hejtu, ze coś komuś zabiera. Z drugiej strony taka nominacja daje do myślenia. No bo to oznacza, że wybierający, zakładając ich neutralność, obiektywność i uczciwość, uznali w kupie i po uśrednieniu, że SotE jako dodatek jest lepsze od większości pełnych gier w tym roku. Ciekawe.

Natomiast jak pomyślałem dłużej o samym pomyśle z tymi nowymi zasadami, to nie musi być takie głupie. Ale osobiście dodałbym jakieś dodatkowe zasady np. na każde DLC w grupie do GOTY mógłby być dodatkowy slot na normalną grę. Czyli w tym przypadku 7 kandydatur zamiast 6, aby nie było zarzutu, że DLC coś zabiera. Natomiast co do udziału DLC w tej kategorii to dwie myśli:

(1) Wyobraźmy sobie rok 2023. Kilka dużych premier. Zelda TotK, Starfield, CP2077 Phantom Liberty, Baldur's Gate 3, pomińmy dla uproszczenia inne gry, nie dlatego że słabe. Jak to się potoczyło wiadomo. Ale wyobraźmy sobie hipotetycznie, że Zelda i BG3 nie okazały się grami na MC 96 tylko niewypałami. Czy wtedy wolelibyście, aby GOTY zdobyła jakaś słaba gra czy świetny dodatek Phantom Liberty o wielkości pełnoprawnej gry? Nie wiem czy to jest jednoznaczne.

(2) Nie wiem też jak to wygląda od strony twórców. Ale taka potencjalna nobilitacja dużych dodatków do silnych gier, może pomóc w decyzjach produkcyjnych - czy lepiej tworzyć przez 5-10 lat zupełnie nową pozycję czy kolejną część serii, które mają wtedy rozdmuchane wymagania co do NOWOŚCI, odmienności, spędzać ten czas na wymyślanie czegoś zupełnie nowego i wypuścić z tymi wszystkim problemami technicznymi i niepewnością jakie często widzimy. Czy lepiej spędzić 2 lata i spożytkować czas na wymyśleniu i dopieszczeniu czegoś świetnego na bazie istniejącej platformy gry, z efektem jakie dały Phantom Liberty czy Shadow of the Erdtree. Coś znajomego ale świeżego jednocześnie. Tu mogę pleść bzdury, ale cały czas się zastanawiam nad tymi seriami porażek dużych gier.

Na koniec dnia, zakładając uczciwość wybierających, to powinien być mechanizm samoregulujący na poziomie kandydatur i ostatecznego wyboru. No bo jak DLC jest słabsze od gier, to nie będzie wybrane, a jak jest lepsze to będzie wybrane. Mi to może nawet pasować. A jak SotE nie zostanie wybrane to nie będę miał żadnego problemu. Natomiast wybór tego DLC jako kandydatury jest akurat zbieżny z moimi osobistymi wyborami w co najwięcej grałem w tym roku, więcej niż w inne "całe" gry.

post wyedytowany przez xandon 2024-11-19 15:01:33

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl