Hollow Knight: Silksong
To, co było dobre stanie się jeszcze lepsze. Kontynuacja idealna, nowe mechanizacje, Hornetka wydaje się bardziej zwinna niż bohater pierwszej części, nowe elementy, które się mają pojawić. Nie spodziewałem się, że powstanie sequel a tu miła niespodzianka. Teraz przyjdzie mi czekać na premierę i zanurzyć się w tej niesamowitej przygodzie.
Wiesz, że gra będzie genialna kiedy dostajesz ciary od soundtracku przed zagraniem w grę
Czekam na Silksong na równi z C2077 i TLoU2 :) Pierwszy Hollow Knight jest u mnie wyżej w rankingu gier tej generacji nawet od God of War :)
W oczekiwaniu na Silksong i zainspirowany pięknem gry zaprogramowałem pewne przydatne online'owe narzędzie dla graczy Hollow Knight, jakbyście byli ciekawi.
— Analizuje Wasz plik save z gry
— Pokazuje Game Completion % (nawet jeśli nie widać tego w grze)
— Pokazuje aktualny czas gry
— Pokazuje, co dokładnie już zrobiliście, oraz co pozostało do zrobienia aby osiągnąć 112% Game Completion
— Pokazuje lokacje i koszt wszystkich rzeczy z listy, łącznie z fragmentami (opcja, domyślnie ukryte)
— (Dla tych którzy grają po raz pierwszy) Pokazuje pojedynczą bezspoilerową wskazówkę wg systemu który zaprojektowałem w oparciu o Wasz aktualny postęp w grze (opcja, domyślnie ukryte) - używać tylko, jeśli jesteście zagubieni i zupełnie nie macie pojęcia gdzie iść
Napisałem Poradnik Steam do narzędzia: https://steamcommunity.com/sharedfiles/filedetails/?id=2209910193
Narzędzie stworzone przez polskiego fana Hollow Knight dla fanów Hollow Knight.
Miłego grania i czekania na Silksong. :)
A ktoś wie, jak to ocenić przedpremierowo? Próbuję dać oczekiwania, ale co klikam na przycisk "Twoje oczekiwania", to zwyczajnie się resetuje do punktu wyjścia. Może przy napisaniu komentarza się to zmieni (bo widzę, że jest opcja wyboru oczekiwań tutaj).
EDIT: Widzę, że zadziałało.
Jestem ciekaw kiedy podadzą konkretna datę premiery. Jak na razie tylko 2023, a coś mam wrażenie, że ta gra w tym roku nie wyjdzie.
Oby jednak jak najszybciej.
Via Tenor
neverending stooory... no coz - niby szkoda ale z drugiej (egoistycznej) strony to nowy HK pewnie przykuje mnie do monitora na troche dluzej i ja np. wole "marnowac" te jesienno/zimowe dni. Takze do przezycia. :D
Szkoda... No ale coz, poczekamy. Moze w miedzyczasie przejde sobie Path of Pain, bo grajac ja sobie odpuscilem;)
5h za mną, ubiłem kilku bossów, odblokowałem całkiem sporo mapy, upgrade'ów (w tym crest, mechanikę której zupełnie się nie spodziewałem), ostatnim bossem był "ptaszek" i po tym poszedłem nyny.
Generalnie gra jest dobra ale znacznie bardziej frustrująca niż jedynka, przez co nie mam AŻ TYLE funu ile w oryginale.
Co mnie boli?
- sporo wrogów ma ogrom HP, mają bardziej skomplikowane ataki niż wrogowie pod koniec gry w jedynce, zarazem wymagają sporo uderzeń. Grube ptaki, "nożyczki" czy mrówki z czachą wymagają chyba 8+ pacnięć, przez co walka z nimi po prostu trwa - za każdym razem, bez wyjątku,
- bieganie od ławeczki (po zgonie) bywa mega upierdliwe, nie było jeszcze niczego aż tak upierdliwego jak bieg przez Soul Sanctum w jedynce, ale niektóre są mega dłużące się (*kaszl* mrówki *kaszl*),
- "invincibility frames" są jakieś dziwne, czasem dostajemy immunitet od obrażeń, czasem nie. Poza tym sporo wrogów zadaje 2 maski obrażeń, czasem można zostać zjedzonym w moment. Denerwuje mnie też że przerwanie leczenia to często game over, bo tracimy CAŁY silk i zostajemy z 1HP (innymi słowy, jesteśmy udupieni),
Co mi się podoba:
- art style jest jeszcze lepszy niż w jedynce, serio to jest przepiękna gra,
- po odblokowaniu kilku ulepszeń Hornet ma genialne możliwości poruszania się, skill ceiling jest znacznie wyżej niż w jedynce, można naprawdę szaleć ze sprintami/dashami/nowym 'pogo',
- to nadal bez żadnych złudzeń Hollow Knight,
Ogólnie oczywiście dobrze się bawię ale ciągle siedzę na krawędzi krzesła, nie mogę się jakoś tak wyluzować jak w jedynce. Jak ktoś przeszedł jedynkę i uważa ją za trudną grę to polecam nastawić się na TRUDNY bój albo dać sobie siana (jeżeli jedynka była frustrująca do granic możliwości). Uważam że skok trudności jest znaczny.
Po 5h 7/10, zobaczymy jak dalej.
A takie pytanko, jak oceniłeś pierwszą część?. Ogólnie to wyczytałem, że Silksong początkowo miało być DLC do HK, ale urosło do takich rozmiarów, że postanowili zrobić z tego oddzielną część, stąd taki progress stopnia trudności. Osobiście jeszcze nie grałem, mam już zainstalowane ale czekam jak będę miał kilka dni wolnego i wtedy na spokojnie usiądę i sprawdzę. Pierwsza część była dla mnie arcydziełem 10/10 i najbardziej interesuje mnie czy Team Cheery dał radę powtórzyć sukces jedynki i stworzyć drugie arcydzieło pod rząd?
Pierwszej części HK dałbym 8.5 - 9, poza nieco powolnym początkiem i drobnymi upierdliwościami (np. niektórymi runbackami, tym że Pantheon 5 to prawie godzina w plecy przy każdej próbie) to była dla mnie kwintesencja gatunku - świetne uczucie progresji, świetnie wyważony balans (poziom trudności rosnący dokładnie tak jak powinien) i mnóstwo momentów które zapamiętam na długo. Ma też świetne walki, Nightmare King Grimm to kwintesencja relatywnie trudnej ale uczciwej potyczki.
Podejdź do tematu z czystą głową, może Tobie Silksong 'siądzie' i będziesz miał 10/10 frajdy. Ja bardzo chciałbym być zachwycony ale nie potrafię, momenty frajdy ciągle przeplatane są momentami frustracji, znacznie bardziej błądzę niż w jedynce (progresja nie jest dla mnie klarowna, wczoraj pół godziny biegałem tam i z powrotem szukając drogi dalej), wrogowie są znacznie bardziej odporni (naprawdę większość z nich wymaga 5+ ciosów, jest też mnóstwo takich które latają przez co trudno ich dosięgnąć) przez co eksploracja jest żmudna, a poziom trudności jest bardzo nierówny (jeden boss pada za pierwszą próbą z zamkniętymi oczami, po to żeby kolejny zeżarł mi pół godziny życia, w tym 15 minut w samych runbackach po zgonie). Na ten moment (po 7-8h) nie wiem czy chce mi się kontynuować.
I niestety widzę że nie jestem odosobniony, subreddity /r/HollowKnight i /r/Silksong pełne są ludzi którzy jęczą jak ja, co biorąc pod uwagę jak fanatyczne jest community tej gry jest dla mnie dużym zaskoczeniem.
Wiesz ciężko jest podjeść do takiej gry z czystą głową, po tym jak czekało się na nią 8 lat a pierwszą część uważa się za najlepszą metroidvanie w historii :). To są powody dla których w głowie już rodzi się pewne oczekiwanie dla tej gry i nie powiem bo to może mieć wpływ na odbiór, chyba wszyscy dobrze znamy coś względem czego myliśmy wielkie oczekiwania którym później nie sprostało :), ale jutro planuje pograć z 6 godzin minimum więc już jakąś opinię o tej grze będę miał. Właśnie czytałem już opinie, że przeciwnicy są niepotrzebnie trudni tylko zabicie ich zajmuje czas, choć gra zbiera świetne opinie, to jednak póki co pierwszej części według opinii innych nie dorównuje.
Początkowe wrażenia były jak najbardziej pozytywne. Zrobiłem nawet o nich film. [link]
Z godziny na godzinę jestem coraz bardziej rozczarowany, chociaż jestem fanatykiem trudnych gier. Mam wrażenie, że cały balans i testowanie dotyczyło jedynie kilku początkowych godzin rozgrywki. Im dalej tym wszystko jest na siłę coraz bardziej OP. Praktycznie każdy atak DOWOLNEGO stworzenia zabiera 2 maski zdrowia, widząc latającego potwora mam ochotę zapobiegawczo wyłączyć konsolę. Progresja jest do bólu niejasna, nie mam żadnego dosłownie NAJMNIEJSZEGO poczucia, że gra mnie za coś nagradza. Biję przez godzinę bossa który ma mnie na 2 strzały a w zamian dostaję okrągłe ZERO. Nie ma żadnych upgradów, przedmiotów w jakikolwiek sposób zmieniających podejście do gry albo naszą siłę.
Nawet aspekty zręcznościowe jak skakanie po kwiatkach są tak do usrania wyśrubowane, że musiałem grać na krzyżaku żeby nie połamać analoga.
Śrubowanie stopnia trudności kosztem grywalności, miejscami do poziomu masochizmu.
Bossowie jak bossowie The Last Judge i Widow pokinco najtrudniejsi ale to nie jest problem. Problemem jest umiejscowienie ławek przy bossach. Np ta do last judge specjalnie dziala tak abyś do bossa 1 aktu dobiegł z połowa hp. Noni bounce jumping - za dużo tego i tak skopanej mechaniki w tego typu grze nigdy nie widzialem.
Ta gra mnie zaskoczyła , po 20h poziom frustracji wygrał z przyjemnością grania. Nie jestem jakimś pierwszym graczem z łapanki, gry From Software i Hollow Knighta wciągam nosem jak Al Pacino koks w „Scarface” . Chciałbym poznać opinie testerów czym się sugerowali , bo jak HK podobno sprzedał się w 15mln kopii to zdecydowana większość graczy „nie urodziła się w Koreii , gra z kataną w dupie trzymając pad jedną ręką i jednocześnie stojącą na rozgrzanych węglach”.
Gra ma olbrzymi potencjał i szkoda że muszę ją porzucić bo gry mają głównie dawać rozrywkę a nie pacjentów oddziału psychiatrycznego. Jedyny plus że nie dorzuciłem cegiełki w postaci zakupu gry bo ogrywałem na Game Passie. Brak decyzji o braku testów i recenzji przed premierą teraz w pełni rozumiem ;) .
Oczywiście to jest moja subiektywna opinia ale twórcy muszą zadać sobie pytanie: „dla kogo robimy gry” bo ja jestem zagorzałym fanem Hollow Knighta ale Silksong w tym stanie nie jest dla mnie.
Via Tenor
Po weekendzie intensywnego ogrywania czuje jak po przepuszczeniu przez maszynkę do mielenia mięsa. Początek tak samo jak w jedynce jest bardzo spokojny ale tak po godzince - dwóch kończy się gra wstępna i Silksong bez ceregieli zdziela gracza pałką po głowie. Jeżeli mam być szczery to mnie się to podoba. :) Mam wrażenie, że potyczki / platforming są na poziomie trudności idealnie wyśrubowanym pod max moich możliwości i przez to mam duża satysfakcję z każdego progresu. Podkreślam jednak, ze gra jest bardzo surowa i tak coś czułem, że wiele osób uzna, że szkoda zachodu. Sam po tym co zdążyłem zobaczyć nie wykluczam, ze mogę się w którymś momencie poddać.
Niestety nie jestem prosem i dużo muszę uczyć się na własnych błędach co oznacza sporo biegania od ławki do bossa i tutaj trzeba przyznać Team Cherry, że mają jaja. Umieszczać w 2025r. na trasie run backów krótkie sekcje zręcznościowe i okazjonalnych wrogów to na serio jest testowanie ludzkiej cierpliwości. :P Mam też lekki zarzut co do bossów - trudność wielu z nich wynika wyłącznie z tego, że mają addy. Czekam na jakieś ciekawe move sety ataków ale na razie nie ma szału. Zgadzam się też z tym, że niektórzy przeciwnicy mają zbyt dużo HP co w połączeniu zarzutem pod adresem bossów daje upierdliwe combo. Zadawanie 2pkt obrażeń przez bossy to ostateczne dokręcenie śruby.
Gra do naprawy i mały "przekręt" ze strony Team Cherry.
Ciekawe kiedy zacznie się kształtować całościowy, prawdziwy i rzetelny obraz od graczy, którzy ukończyli tą grę lub się od niej odbili jak niektórzy powyżej. Nie od tłumu gramatołków i fanatycznych wyznawców ze Steam co nabijają statystyki i wystawiają opinie po 10 minutach czy może max 3 pierwszych godzinach gry. Czy od mediów sypiących 9tki i 10ki, piejących o zablokowanych serwerach na premierę, anomaliach, wyjątkowej taniości, wsparciu od piratów, zakupywaniu wielu kopii dla wsparcia twórców, zawstydzaniu branży i AAA, i tamu podobnym pompowaniu zielonego balonika jak było przy BG3. No ciekawe jaka obowiązująca narracja tłumu przeważy - goty czy szroty. Raczej pierwsze, bo jak się napompuje taki niezdrowy hajp to potem trzeba w nim twardo trwać. Ale szroty to też nie jest.
Na szczęście gra dostępna za darmo w Game Pass, można sobie sprawdzić bezkosztowo ten wspominany przez wielu masochizm, ale też trochę innych niedociągnięć i nie do końca przemyślanych irytujących pomysłów, aby podjąć decyzję. Skoro twórcy nie pozwolili na recenzje przed premierą to tak. Strzelili też sobie trochę w piętkę brakiem preorderów. Brak języka polskiego należy wyraźnie wytknąć, skoro wszędzie indziej to sprawa wagi państwowej. Nie wiem też do końca jak z tą przyjaznością dla portfela przy zakupie poza Game Pass. Porządna duża gra potrafi osiągać 1-2 zł za godzinę rozgrywki, najczęściej ~2. Silksong może być nawet 3-4 zł za godzinę rozgrywki, ale to się jeszcze ostatecznie okaże i zależy od gracza, może też dobije do najlepszych standardów kosztowych.
Ogólnie gra do naprawienia, na pewno balansu. Na razie raczej produkt dla fanatyków i spoceńców. Sorki.
xd przezylem i ignorowalem debilne posty na temat BG3, New Vegas i kilku innych tytulow zganiajac to na gorsza forme autora - w koncu kazdemu sie zdarza. Widze jednak, ze ten nowy xandon chyba zostanie z nami na stale. Zero merytoryki, same emocje i to jeszcze jak od obrazonego dzieciaka. :D No coz, milo bylo. Czas na powrot do ignora.
[edit]
no nie moge, dawno mnie tak nie rozbawil post na GOLu xD
Na razie raczej produkt dla fanatyków i spoceńców. - napisal typ, ktory ztryhardowal calego Nightreigna solo. xDD
Ochłoń kolego, to tylko zwykła gierka, nie ma co tak nerwowo reagować. Na twoim poziomie powinieneś umieć akceptować różne fakty i opinie. Tymczasem cóż za merytoryczną odpowiedź wyprodukowałeś, i jaki dziecinny foch z ignorem, oj jak bardzo się tym przejąłem. W moim wpisie są konkretne punkty opisujące stan i otoczkę tej produkcji, i tyle, proste fakty, prosta sprawa. Do gry jestem nastawiony totalnie neutralnie. W twojej odpowiedzi jakieś emocjonalne wycieczki osobiste o królu Mieszku i 12 niedobrych krasnoludkach. Spójrz w lusterko. A moich wpisów nie musisz czytać.
Nie no czuc ta totalna neutralnosc na kilometr zarowno z tego posta, jak i z tamtego, ktorego skasowala Ci administracja pod ktoryms z newsow. :D Nie napisales niczego o grze oprocz tego, ze brakuje tlumaczenia na polski (ciezko sie z tym zarzutem klocic) i ze jest absurdalnie trudna (?). Tego drugiego nie jestem pewien bo przykryles to nieciekawymi wynurzeniami na temat mediow branzowych, uzytkownikow Steama i BG3 (wtf chlopie to juz ponad dwa lata, pora odpuscic).
Tutaj nie chodzi nawet konkretnie o Silksonga. Poziom zlej woli jaka emanuje z tych postow wywoluje u mnie jakas dziwna reakcje. Zachwycanie sie gra po 3h czyni z kogos matolka? Ale juz obrazenie sie na nia po takim samym czasie jest ok? A moze tak cos na temat gry bys napisal? Inni jakos potrafia normalnie opowiedziec swoje wrazenia, nawet te negatywne. Zreszta nie wiem po co znowu to robie i sie produkuje.
A moich wpisów nie musisz czytać.
Dzieki. Po to własnie jest funkcja ignorowania uzytkownikow. Bywaj i duzo dobrych gier zycze.
Masz rację, też "nie wiem po co to znowu robisz i się produkujesz". A myślałem, że "ignor" oznacza, ze już nie będziesz widział moich postów? Sprawdź czy dobrze go ustawiłeś. Będziemy mieli spokój.
BG3 - a skończyłem ją wreszcie całkiem niedawno i polecam swoją dość szczegółową reckę pod grą, piszę jak jest i obalam trochę te mity o "grze stulecia", które do dziś jeszcze po latach krążą i powtarzają nieustannie wokół, np. na tym portalu. Mogliby w końcu odpuścić.
Silksong - myślę, że dobrze jest pisać jak z tą grą jest naprawdę. Dla dobra branży i tych nieświadomych co jeszcze biegną na ślepo kupować. Gdybym był zły czy złośliwy, co wydajesz się sugerować, to bym powiedział, że szczerze polecam tą grę, zwłaszcza swoim wrogom :-))
No, kończmy już te wywody, zapodaj "ignora" i miłego grania!
Raport z głębokiego drugiego aktu - jestem zachwycony tą grą, choć niemal na każdym kroku daje mi w kość. Już kilka razy byłem blisko rzucenia jej na dobre, ale (póki co) jakoś, ledwo pokonuję każde wyzwanie. Wiem, że warto zagryźć zęby dla takich momentów jak cudna walka z tancerzami czy delektowanie się muzyką w Bellhart.
Kocham tę grę, choć miłość ta kosztuje mnie więcej nerwów niż dowolny boss z Sekiro czy Returnala :)
Ale widać wątłe światełko w tunelu: Igła dwa razy ulepszona, do tego sześć masek i niebawem będzie siódma. Teraz pójdzie już z górki... prawda?
Jako gra 6/10. Jako metroidvania 7/10. Ani mniej ani więcej nie chce wyjść. Średnia gra i w miarę fajna jako metroidvania, ale z pewnością nie najlepsza. Nie jestem wielkim fanem ani tego gatunku ani Hollow Knight, w sensie podchodzę do nich neutralnie, bez hajpu. Trochę ignorancko. Dlatego fani gatunku lub serii będą odbierać Silksonga trochę inaczej. Sam zamykam tą dość krótką przygodę z tą produkcją, bez żalu i bez kończenia gry. Nie ze względu na trudność. Za ten przysłowiowy "masochizm" objawiający się w ślimaczo powolnym i żmudnym początku, braku balansu, prostych mobkach bitych na x hitów, sztucznie podbitej trudności, nagłych skokach trudności przy bossach, w irytujących runback'ach, płaceniu za mapy i ławeczki, i kilku innych durnych pomysłach projektowych, aż do uciekających radośnie po ziemi koralikach różańcowych - za to wszystko odejmuję razem tylko 1 punkt od oceny. Twórcy mają chyba wypuścić patcha nerfiącego i wstępnie "naprawiającego" grę w przyszłym tygodniu zgodnie z głosem graczy. Nie interesuję się tym za bardzo, ale coś mi się obiło że ma dotyczyć na razie początku gry, który wg mnie nie jest aż tak trudny, tylko żmudny, więc nie wiem, ale to sobie sprawdzą inni. Dla tych co nie zaczęli grać pewnie lepiej poczekać jak gra osiądzie pod tym względem z kolejnymi update'ami.
Sam natomiast kończę grę z innego, banalnego powodu: zwykła nuda i brak przyjemności z tej rozgrywki, nie wynikające z samej trudności. Bieganie i skakanie po tych korytarzykach jakoś przestało mnie po prostu zupełnie kręcić. Jest dobre sterowanie, interesujące ruchy, świetny sprint, cresty, toolsy, patent z przywracaniem zdrowia, znośny platforming choć ma swoje frustrujące "momenty", bossowie potrafią być dobrzy. Ale to nie wystarcza i nie zachęca do kontynuacji. Story i lore zupełnie mnie nie interesuje, choć być może ma coś w sobie dla lubiących te klimaty "kopaczy", dialogi takie od czapy, klimacik średni jak dla mnie, choć są fajne smaczki wywołujące uśmiech, dodatkowe zadania typu przynieś pozbieraj. Świat mnie nie zachwycił ani wizualnie ani projektowo. Wiem, że ludzie się ekscytują jaka ta gra śliczna, ale osobiście nie podzielam, nie widzę nic wyjątkowego w tym projekcie artystycznym, no zwykła gierka. Obszary mało się różnią, a w obrębie jednej mapy prawie nierozróżnialne lokacje. Mierne to jest jak na topową metroidvanię. A że tu masz lawę, a tam zielono, no to wow, tego jeszcze nie było. Za to udźwiękowienie i muzyka są świetne i tu mogę szczerze pochwalić. Zasadniczo część platformowa jest łatwiejsza i mało ciekawa w stosunku do bossów, które z kolei potrafią być dobre, no ale na nich jest 90% śmierci. A cały aspekt "soulslike" to mi się teraz widzi w tym zlepku jak kwiatek do kożucha.
Tyle wrażeń końcowych ignoranta. Nie moja bajka po prostu. Dlatego proszę się do końca nie sugerować i słuchać raczej tych, którzy z tej gry potrafią czerpać przyjemność. Żeby nie było, gierkę obok Game Passa kupiłem dodatkowo za 90+ zł na Switcha bo myślałem, że się może jakoś wciągnę lepiej przez tryb handheld na kanapie. No i z dobroci serca wsparłem twórców tymi kilkoma grosikami, co mam nadzieję pomoże w lepszym rozwoju i dostrojeniu gry. Na samym Switchu gra chodzi bardzo dobrze i fajnie się tak gra. Ale największą zasługą Silksonga na Switchu jest to, że grając tak i dumając czemu mi ta gra nie leży odbiłem jednym ruchem palca w bok, wleciał Metroid Dread i Super Mario Bros Wonder. No i właśnie, to jest to, arcydzieło metroidvanii i arcydzieło platformówek. Można? Można. Może być i ciekawie, i trudno, i z wyzwaniami, i przyjemnie, i miodnie, i różnorodnie, i kreatywnie, i sensownie na każdym kroku. Zresztą Super Mario Wonder był tworzony w podobnych warunkach co Silksong - zespół dostał całkowicie wolną rękę i czas, mieli zrobić co im przyjdzie do głowy i wrócić jak sami będą w 100% zadowoleni i gotowi. Efekt widać. W Silksong tego efektu 7 lat pracy nie widać. Może większość czasu przeleżeli na plaży korzystając z życia, nie mam w sumie pretensji. W featsach znalazłem Speed Completion = ukończenie gry w 100% w czasie poniżej 30h. No to wychodzi dokładnie 3 zł za godzinkę rozgrywki, sporo, ale to już lekkie nadużycie i manipulacja z mojej strony :-)) Na pewno gra może być świetnym materiałem dla speedrunnerów. Sami twórcy pewnie właśnie tak wyprodukowali Silksonga - wrócili po latach z plaży i zrobili 100% gry w jakieś 2 latka ;-)
Temat Silksong na razie zamykam i zapominam. Chyba, że pójdzie tu w artykułach jakaś narracja, że to najlepsza gra czy metroidvania na świecie, w historii, albo goty. No nie. Ewentualnie jako jedna z najbardziej przehajpowanych gier, to tak. Na razie widzę, że większość recenzentów i youtuberów jeszcze lekko zagubiona, nie wiedzą czy sypać pochwały czy mówić jak jest, niektórzy stają z kwaśnymi minami mówiąc że "no ogólnie fajna gra", boją się wyskakiwać z ocenami, obserwują pewnie co tam myślą gracze, albo próbują sami skończyć, choć większość recenzentów w praktyce raczej gier nie kończy, z wyjątkiem GOL oczywiście. Dość powoli kuje się narracja, Ale jak ktoś z forumowiczów będzie się dzielił podejściami do rozgrywki, jak tam się w tym Silksongu dobrze bawić i mieć przyjemność to chętnie poczytam, i może za jakiś czas się spróbuje ponownie. W NIghtreign też trzeba sobie było wypracować strategie na sensowną rozgrywkę, a w efekcie bossowie końcowi to było miłe, soczyste mięsiwko na max 1-5 prób solo.
Pozdrawiam, życzę miłej zabawy, bez odzewu.
Miało być krótko a wyszła ściana tekstu. Opiszę moje problemy z tą grą jako fan Hollow Knight (pojawią się spoilery z tej części oraz nawiązania do pierwszej):
1. Zbyt długie i męczące drogi powrotne do bossów (droga do Last Judge jeszcze nie była taka zła bo boss był dobrze wykonany, droga do bossa w Bilewater natomiast to potężne przegięcie- aż nie chce mnie się wierzyć, że TC mogą myśleć, że gracze nie będą mieli problemu z wielokrotnym przechodzeniu lokacji która jest zmaterializowanym połączniem okropnych pomysłów) i mówi to osoba która nie miała problemu z wielokrotnym wracaniem do Soul Mastera czy do Mantis Lords.
2. Przypadki mieszania fal przeciwników z bossem. Powinno się walczyć tylko z nim. Nie chcę za każdym razem tracić czasu na fale przeciwników, których pokonanie dopiero daje bossa. Albo na wielokrotnym powtarzaniu kilku aren by na sam koniec dojść do bossa i powtarzać całość po zgonie. Jest jeszcze wariant gdzie jest na przemiennie boss i przeciwnicy (np. w Bilewater). No i oczywiście boss i summony jednocześnie. Większość summonów jest tam tylko po to by przeszkadzać i zaburzać rytm walki, zniechęcając walkę.
To nie są Collector, Vengefly King, czy Soul Warrior, gdzie istnienie dodatkowych przeciwników jest uzasadnione fabularnie, "środowiskowo". Owi pomocnicy są prości i mało irytujący. Owady u Moss Mother mają już o wiele więcej sensu niż u niektórych innych bossów.
3. Elementy środowiskowe często niepotrzebnie zadają podwójne obrażenia. Lawa czy eksplozje są dla mnie zrozumiałe. Ale już takie kamienie, gorąca para, czerwie pustynne, koła zębate, czy piły już mniej. W
Hollow Knight z środowiska wszystko poza Void i Infekcją zadaje 1 maskę obrażeń. Więc podwójne obrażenia w przykładach powyżej sprawiają wrażenie trochę wymuszonych.
4. Brak poczucia rozwoju postaci. W pierwszej części już jedna dodatkowa maska zapewniała większą szansę przeżycia, a jeden soul vessel dawał dodatkową rezerwę na jeden spell lub leczenie. Tutaj zebranie jednej maski zmienia praktycznie nic ze względu na wszechobecny double damage. W ich przypadku jak się było na 3 hity tak jest się nadal. Pierwszy dostępny silk heart przydaje się w sumie do zdolności harpunu a dwa kolejne są trudniejsze do zdobycia. Więc przez cały akt 1 i większość aktu 2 masz pasywną regenerację jedwabiu w postaci jednego segmentu. Główna broń też wydaje się słabsza. Miałem ją na czwartym, przedostatnim poziomie i prawie nie było widać różnicy w obrażeniach u niektórych przeciwnikach. Już więcej dawał mi wyewoluowany Hunter Crest, który po po kilku ciosach naładowywał się podnosząc obrażenia do momentu otrzymania obrażeń.
5. Ograniczone możliwości. Tu raczej jako porównanie. W jedynce po 9 uderzeniach mogło się wykorzystać 3 ładunki albo na leczenie, spelle albo oba w zależności od sytuacji. Tutaj po 8 hitach jest wybór między leczeniem a zaklęciem. W wielu sytuacjach lepiej jest zostawić ładunek na to pierwsze. To samo z charmami i toolami. W jedynce istniało więcej miejsc na nie. W Silksong w zależności od crestu możesz mieć kilka slotów na toole i zawsze trzeba będzie coś poświęcić w imię czegoś innego często równie przydatnego.
6. Upierdliwe elementy lokacji. Dotyczy to czterech lokacji w grze: Sinner's Road (sadzawki), Bilewater (dosłownie wszystko w górnej połowie lokacji), Wormways (nieskończenie wyskakujące, wytrzymałe małe robale), Sands of Karak, sekwencje platformowe na czas z wrednym rozmieszczeniem przeciwników.)
Grałem w sumie wyłącznie Hunter Crest które jest tym domyślnym stylem rozgrywki. Nie brałem Wanderer Crest który oferuje styl ataków bardzo podobny do Hollow Knight i bardzo ułatwia segmenty platformowe, bo chciałem wyjść z strefy komfortu. W efekcie Bilewater i Sands of Karak były ciężkim doświadczeniem.
7. Balans w starciach. Jako osoba która głównie korzystała z naila z okazjonalnymi spellami w jedynce, Silksong stał większym wyzwaniem. To co czyni pierwszą część świetną w kwestii walki o to, że bez względu na to arena czy boss, praktycznie masz 100% kontrolę nad ilością obrażeń jakie otrzymasz. Gra jest bardzo uczciwa i większość obrażeń wynika z błędu gracza. Areny też nie są zbyt trudne bo przeciwnicy są prostsi i nawet ich liczebność nie przytłacza zbytnio i spelle nie są traktowane jako coś bardzo potrzebnego.
W Silksong jest inaczej. Przeciwnicy mają sporo życia, atakują, odskakują, znikają, lub kolidują z graczem. Grając głownie needlem i spellem walki były trudniejsze. Były do zrobienia ale często towarzyszył im chaos.
Z kolei w drugą stronę można kompletnie mielić starcia przy użyciach pewnych narzędzi i crestów. Np. Architect Crest i jego umiejętność, tool na zatrucie, automatony, lub inne na bronie i walka jest o wiele łatwiejsza.
8. Niewielka ilość ciekawych nagród za eksplorację. Mniejsza ilość reliktów (może to nawet lepiej), głównie będą to rożańce i shell shardy.
9. Walutowy grind. Koraliki będą potrzebne praktycznie cały czas. Dla zaoszczędzenia czasu na ich podnoszenie polecam by przedmiot na automatyczne ich zbieranie był na crescie cały czas. Jeśli masz ich sporo luzem to lepiej poświęcić te 20 sztuk i kupić lub zrobić różańce które nie znikną w razie utraty kokonu.
10. Questy kurierskie. A dokładnie jeden gdzie by zdobyć jedno ulepszenie do broni musisz dostarczyć jeden z składników bez obrażeń i pod presją czasu. Jeśli delikatny kwiat z jedynki sprawiał komuś problemy to życzę powodzenia tutaj.
11. Dezorientujące dialogi i opisy. W mojej opinii to istotny problem tej gry. Mam na myśli ten dziwny trend nadawania postaciom, lub wrogom którzy są pojedynczą jednostką liczbę mnogą. Czytając opisy często nie wiedziałem czy coś odnosi się do grupy czy do pojedynczego wroga. Też niektóre postacie w rozmowach są określane jako "they" mimo że widać czy to z nazwy, wyglądu, czy głosu że to albo płeć męska albo żeńska. Jeszcze gorzej, gdy w jednym dialogu jest opisywana jako "they", a podczas rozmowy z innym NPC ta sama postać nagle ma już określoną płeć.
Jest to totalna głupota w której nie będę uczestniczył dlatego jeśli jakaś postać nie jest przypisana do jednego z trzech: he, she, it, sam nadaję jej to.
Nadawanie liczby mnogiej do pojedynczej jednostki - porażka. Pierwsza część normalnie miała "it" a nie jakieś "they" przy opisach niektórych stworzeń.
Po tylu latach oczekiwania, jako osoba która wymaksowała całą zawartość pierwszej części (Panteony z wszystkimi bindingami na raz, całe Hall Of Gods, Path of Pain, wszystkie achievementy) z czystej chęci, odczuwam rozczarowanie Silksong. Jedyne czego oczekiwałem to gra o podobnym poziomie co pierwsza część. Twórcy w wywiadzie który został niedawno opublikowany mówili że mieli wielką frajdę z dodawania zawartości do gry (ciekawostka: częsć lokacji i postaci została wycięta i pojawi się prawdopodobnie w jednym z darmowych rozszerzeń).
Szkoda że nie było tam osoby, która mogłaby chociaż dać sugestię, że pewne elementy mogą wpływać negatywnie na grę.
Dodam jeszcze że nie odblokowałem aktu 3, zdobywając podstawowe zakończenie, i sekretne podczas bycia przeklętym. Wymaksowałem ponad 120 wpisów, całą dostępną mapę, i myślę że z 90% dostępnych questów.
Odpuszczam grę na dłuższy czas. W mojej opinii, jest to inne, słabsze doświadczenie i po prostu jestem zmęczony tym jak bardzo gra potrafi być uciążliwa w obecnej formie. Pewnie pojawi się więcej patchy ale wątpię by zmieniły drastycznie pewne rzeczy. Daję jej 7. Mimo wszytko nie jest to średnia gra, ma swoje dobre strony, ale daleko jej do poziomu jaki reprezentuje pierwsza część.