Pachnie świeżością! Gratulacje, bo przerobienie kodu i designu takiego serwisu to orka.
Jeszcze nie wiem co sądzić o nowym systemie ocen, ale dobrze zakomunikowaliście co z czego wynika.
Gdzie się podziały te Assasyny, w których jedyną kontrowersją było to, że przedstawiały np. śmieszny wizerunek Leonarda Da Vinci w AC2...
No i Connor-Indianin wybijający żołnierzy w ACIII to był spoko koncept, a tutaj Ubisoftowi zmiękła faja :)
Szacunek dla Netflixa. Mieć właściwie samograja w postaci książek i popularną serię gier która doskonale została przyjęta za oceanem. A oni pakują miliony dolarów w show, które wygląda gorzej niż Xena i jest na dodatek spaprana przez całe "diversity", które topi słowiański na wskroś średniowieczny, zmiksowany z fantastyką cudowny klimat, w chałturniczej brei. To naprawdę trzeba umieć.
Obejrzę w listopadzie Heweliusza i anuluję wreszcie subskrypcję bo chyba wystarczy.
Kiedy w ubiegłym roku na wielkie ekrany wchodził Gladiator 2, reżyser nazwał widowisko „najlepszym, co kiedykolwiek nakręcił”.
HYDRAULIKA!!!!!!!!
Bo dzięki temu produkt będzie tańszy i co za tym idzie - zdobędzie przewagę cenową nad konkurencją, która idzie w ekologię i butelki kaucyjne, a więc z doliczeniem dodatkowej kwoty do podstawowej ceny. Z perspektywy produkcji i rozmiaru butelki akurat "woda" może być ciekawym wyznacznikiem dla innych, którzy chcą obejść system.
Tak to jest jak się nie zna realiów rynku. To samo było z małpkami. A tutaj jest jeszcze gorzej bo automaty są "sztywno" dostosowane do konkretnych pojemności. Nie jest łatwo zmodyfikować urządzenia i namówić sprzedawców, aby kupili nowe maszyny.
Remaster zmienia płaszcze/prochowce tworzące klimat noir na jakieś tanie skóry z lombardu xD
Ta gra powinna być bardziej samoświadoma i oferować jajcarskie achievmenty:
Projekcja Siły
Mgła Wojny
Upadek Zachodu
Wielka Gra
Eurazjatycki Heartland
Strategiczna autonomia
itd. Grałbym tylko po to, aby je odblokować bo wtedy poznalibyśmy ich prawdziwe znaczenie :)
Niepopularna opinia: młody Hemsworth wygląda lepiej niż Cavill.
Ale to jedyna zaleta tego klipu.
"wywołał kontrowersje" - po prostu okazał się potężnym debilem i trollem,
Bez względu na poglądy, robienie sobie beki z kogoś kto został zamordowany w miejscu publicznym przy setkach widzów, jest przejawem jakiegoś upośledzenia.
Sam Kirk mówił, że daną osobę można lepiej poznać po tym jak reaguje na śmierć innych. No i ten "she/her" nie dowiózł intelektualnie.
Ja z kolei dowiedziałem się, że mamy świetną obronę przeciwko dronom bo mamy F16 i F35 w drodze więc będziemy strącać drony na bogato.
A Ukraińcy frajersko produkują drony za kilkaset dolców aby rozwalać setki dronów rosyjskich. A mogliby na grubo strzelać rakietami z Su.
W naszym przypadku lepiej po prostu robić niż mówić, niż mówić i potem oglądać jak przez granice przelatują drony i lądują pod Łodzią bo skończyło się paliwo. W zakresie militarnym - jednym z 3 filarów funkcjonowania kraju - powinny być wykonane maksymalne uproszczenia w zakresie decyzji, przekazywania środków itd. My, jak i cała UE, ma ogromne tendencje do utrudniania sobie życia. Niczego historia nas nie nauczyła, a budzą nas dopiero takie sytuacje jak ostatnia.
Mamy kacapów w ofensywie od 3 lat, a jedyne co potrafiliśmy w tym czasie zrobić to zamówić F-35 i pokazać na obrazku jak ma wyglądać Tarcza Wschód. Wyglądamy niepoważnie, ta wojna odjechała nam technologicznie tak, że bez wdrożenia do działań wszelkiego know-how, zostaniemy z patykami i plecakiem ewakuacyjnym.
My jak zwykle jesteśmy kilka lat w plecy z takimi decyzjami. Granica powinna być zamknięta w 2022 na spust w wyniku ataków hybrydowych. Teraz budzimy się z obroną przeciwdronową - to wszystko powinno być w opracowaniu już od 2-3 lat, a my dalej w lesie - cywile nie zostali ostrzeżeni, nie było żadnego alarmu, a ktoś dostał dronem w dom i samochód.
I piszę to ponad politycznymi podziałami. Nikt w tym kraju nie myśli strategicznie pod kątem bezpieczeństwa. Wydajemy dziesiątki miliardów złotych na socjal, a nie potrafimy znaleźć miliardów na nowoczesne narzędzia pola walki. O budowaniu fabryki amunicji nie wspomnę bo to WSTYD dla 40-milionwego kraju, że funkcjonują bodajże 2 takie fabryki. Dopiero w 2025 podjęto decyzję (litości) o budowie kolejnych trzech. 2 dekady zajęło nam budowanie bazy pod Patrioty. Wszystko jest po prostu przygniecione tonami dokumentów, biurokracją i fikcyjnymi przetargami.
Tylko prosze nie piszcie o "setkach miliardów" w budżecie bo co innego dać coś na papieprze, a co innego efektywnie te środki wydawać.
Piszę o relacji jakości tytułu i popularności do tego, jak mocno branża (gracze) o tej grze mówią w nią grają po kilku miesiącach od premiery. Co najmniej 4 gry z mojego zestawienia z 2015 ma więcej graczy in-peak w ostatnich tygodniach niż świeżynki z tego roku. I nie są to gry MMO, gry z DLC itd. Po prostu same w sobie są ogrywane przez kilka tysięcy graczy in-peak dziennie.
Co do Fallouta 4 - ja sam chłodno przyjąłem tę część (dałem jej bodajże 7/10) i zjechałem nawet za fabułę. Ale ona trafiła na zupełnie inny grunt i zdobyła sławę u osób, które stawiały na budowanie miasteczek. To gra ktora po 10 latach ma cały czas dzienny peak powyżej 20 tysięcy graczy. A jak prześledzić sekcje niusów w Google to w ostatnim miesiącu jest tego setki.
I to jest właśnie miara tego o czym piszę - my możemy gry nie lubić, ale o niej cały czas się pisze bo wzbudza zainteresowanie community (które się zmieniło.)
Fajna lista, z którą mógłbym się zgodzić, gdyby nie jeden szkopuł. Większość z tych gier "umarła" po kilku tygodniach jeśli chodzi o zainteresowanie i niewiele się o nich pisze.
- Doom - w peaku na steamie ledwo 30k graczy. To nie jest hit. Nawet średniacka nowa Mafia go zjadła.
- Split Fiction - tu był hit, ale...dosłownie kilkudniowy. Dzisiaj mało kto gra w ten tytuł. Nie przeczę - z kreatywnego punktu widzenia na pewno wyróżniający się tytuł. Ale czy zmieści się w TOP 5 GOTY? Śmiem wątpić
- Donkey Kong Bananza - ile tego się sprzedało?
- Mario Kart Worlds - czy to jest gra, o której się mówi/pisze? W sieci jest tego garstka.
- Death Stranding 2 - ok tutaj się zgodzę. Każda gra Kojimy to jakieś wydarzenie, z tym że to jest gra Kojimy czyli coś, w co pogra jakaś grupa zapaleńców trawiących cutscenki trwające w nieskończoność.
- Monster Hunter: Wilds - przecież to zostało rozjechane przez graczy i dziennikarzy. Żaden hit poza premierą. Liczba graczy na premierę - kosmos. Po miesiące - dramat.
- Elden Ring: Nightrein - ta gra miała ponad 3x mniejsze zainteresowanie niż oryginał i nawet dzisiaj - patrząc na steamDB gra w to mniej osób niż podstawkę.
- Like a Dragon: Pirate Yakuza in Hawaii - piszmy o poważnych tytułach, o których mówi branża, a nie wrzutkach bo dostały dobre oceny. Patrzę na Steam - 200 osób in-game. Liczba sprzedanych kopii całościowo pewnie będzie mniejsza niż polski Cronos z Nowej Huty :)
- DELTARUNE - że co xD
- Dune - świeży, ciekawy przykład tytułu, który ma być żywy przez lata, a zaczyna systematycznie tracic z tygodnia na tydzień graczy. Nie grałem, wiec nie wiem czy fajne, ale liczby są przeciwko temu, aby mówić, że to jest gra o której będą pisać newsmani przez kolejne miesiące.
Nie zrozum mnie źle - to jest fajna lista, ale da mnie i dla dziennikarzy (patrząc po zainteresowaniu w sieci) większość z nich to ciekawostki, które rajcowały ludzi 2-3 tygodnie od premiery.
Ale ja napisałem, że branża "jest w kryzysie" a nie że kryzys się zaczął. Tak, w czasie covidu dużo rzeczy się zmieniło ale branża jeszcze żyła siłą rozpędu. Zazwyczaj efekty pojawiają się po kilku lub kilkunastu miesiącach. Generalnie 2025 rok to wynik tego, że w 2024 pojawił się wątek zwolnień i problemów z produkcją.
Nie ma co zakłamywać rzeczywistości - gry AAA napędzają rynek sprzedaży i rynek wiadomości. Możesz mieć 10 perełek-indyczków, ale i tak sumarycznie nie będą mieć takiego przełożenia na "buzz" w sieci, jak 1 mocny pretendent do GOTY. Mam też wrażenie, że za bardzo demonizujesz GOLa :) Tu akurat piszą o wieli rzeczach, w tym mniejszych produkcjach, ale jeśli spojrzysz na statystyki to własnie ten "gupi wiedźmin" klika się najlepiej i dlatego czytasz w newsach przy czwartkowej kawie "Ten sekret Wiedźmina III był utrzymywany przez lata. Ale gracze nie dali za wygraną!".
Problemem jest nienasycenie rynku dobrymi jakościowo tytułami, które okazują się najczęściej wydmuszkami lub grami na krótką metę.
Branża jest w kryzysie to i serwisy growe są w kryzysie. To są naczynia połączone: studia zwalniają ludzi, projekty przeciągają się bo budżety są nadmuchane, w roku jest coraz mniej mocnych tytułów (ludzie wyczekują już na jakieś nieoczekiwane hity, które i tak sprzedają się ledwie poprawnie), a jak nie ma hitów to nie ma zainteresowania, nie ma zainteresowania to nie ma przychodów ze strony sponsorów/reklamodawców.
Wystarczy cofnąć się "ledwie" o 10 lat, aby zobaczyć jaka jest skala problemu jeśli chodzi o jakość tytułów. W 2015 mieliśmy:
- trzeciego Wiedźmina
- Fallouta 4
- Bloodborne
- Batman: Arkham Knight
- MGS V
- Forza Motorsport 6
- Life is Strange
- Rocket League
- Rise of the Tomb Raider
Praktycznie co miesiąc jakaś bardzo dobra lub wielka produkcja, lub po prostu dobra ale niesamowicie popularna (Rocket League). Co mamy do tej pory w 2025? Clair Obscur 33, Kingdom Come: Deliverance 2, AC: Shadows i... to w sumie tyle. Oczywiście możemy się bawić w wymienianie remastera Obliviona, ale na litość boską - jeśli jedną z najczęściej ogrywanych gier jest remaster gry sprzed 20 lat to MAMY KRYZYS pomysłów, marek, nowych IP.
Ale to są dane z oficjalnego sprawozdania finansowego firmy. Trudno o bardziej rzetelne, chyba że ktoś celowo obniża wartość GOLa i krzywi statystyki - wtedy kajdanki i do celi :)
Moje wrażenia po pierwszym przejściu (60% aczików, poziom normalny)
Zacznijmy od tego, czym ta gra "nie" jest. Nie liczcie na sandboxa w stylu GTA czy Mafia III z rozbudowanymi misjami pobocznymi. Tu świat jest otwarty tylko z nazwy — w praktyce wszystko podporządkowane jest narracji.
Mapa to skromne 2,5x2,5 km ale też ograniczone górami/pagórkami na które nie wejdziemy więc ostatecznie "realnego terenu" po którym można chodzić jest mniej. Nie ma mowy o eksploracji w poszukiwaniu sekretów czy ukrytych miejscówek. I dobrze — gra nie zachęca do błądzenia, a nawet delikatnie zniechęca, bo jest skupiona na historii a nie setkach znaczników do odkrycia.
Klimat? Wiejska Sycylia, sady, ruiny, wioski, jedno większe miasteczko ale zero metropolii. Mechanicznie to miks Mafia II (podział na rozdziały, narracja) i Mafia III (gunplay), ale z duszą retro. Czuć ducha gier sprzed dekady — i choć dla niektórych to może być wada, dla mnie to był nostalgiczny plus.
Fabuła to klasyka gatunku: śledzimy losy Enzo Favary, byłego wyzyskiwanego górnika, który cudem uchodzi z życiem i trafia pod skrzydła Dona Torrisiego. Od sprzątania stajni do gangstera — wiadomo jak takie historie się toczą. Enzo to solidna postać, choć Lincoln Clay z „trójki” wciąż wygrywa jak dla mnie charyzmą i sposobem działania (szczególnie w duecie z Donovanem).
Ekipa Torrisiego wypada świetnie, a Tino to chodząca definicja „skurczybyka” — wystarczy posłuchać jego głosu. No jest to koleś bezwzględny. Jedyny zgrzyt to postać kobieca, której poświęcono sporo czasu, ale wygląda bardziej jak cyganka niż Włoszka z krwi i kości.
Ton opowieści jest poważny — humor pojawia się sporadycznie, głównie w pijackich dialogach i docinkach, nie ma za to jajcarstwa rodem z GTA co mi podpasowało. Finał? Kontrowersyjny, ale jeśli ktoś nie zauważył foreshadowingu z pierwszego rozdziału (i kilku kolejnych), to chyba grał z zamkniętymi oczami.
Znajdźki? Są — figurki, amulety, artykuły, obrazy świętych. Tylko amulety mają realny wpływ na rozgrywkę (np. zwiększają pojemność magazynków). Reszta to ozdobniki — nie ruszałem ich. A szkoda bo i tak za "personalizację" dla konia wpada achievement...
Walki na noże zdołały już podzielić graczy, wiec ja stanę po stronie pozytywnie zaskoczonych. Segmenty pojedynków są krwawe, brutalne, aczkolwiek nie kryje się za nimi jakaś rozbudowana mechanika w walkach z bossami. Pod koniec robi się jej nawet ciut za dużo.
Minusy:
- Czas gry: bez zbędnego grzebania można ją skończyć w 15-16h. U mnie wyszło 23, bo grałem na luzaku, bez pośpiechu.
- System zakupu broni? Niby jest, ale nie ma sensu — to samo znajdziesz przy pierwszym trupie w misji. A gdy pojawia się broń z USA, robi się zbyt łatwo.
- Narracja miejscami się rozciąga, a potem nagle przyspiesza. Finał mógłby być lepiej rozłożony jeśli chodzi o emocje.
Tutaj wtrące jeden motyw, który moim zdaniem działa przeciwko twórcom gry:
spoiler start
Decyzja Torrisiego aby zabić Enzo bo ten zapłodnił mu córkę jest idiotyczna, zwłaszcza gdy weźmiemy pod uwagę co Enzo zrobił dla całej rodzinki i jakich wrogów wyeliminował SAMODZIELNIE. Enzo byłby idealnym zięciem, z kopalnią jako odnogą biznesu, wszyscy mogli się ładnie odbudować i ustawić do momentu, gdy w okolicy pojawi się nowy baron. No ale po co wkupić w rodzinne łaski obiecującego chłopaka, tylko niepotrzebnie go straszyc. Idealne zakończenie wyglądałoby tak: Enzo jako nowy członek rodziny zostaje odesłany do Empire Bay wraz z Isabellą, aby zbudować tam odnogę biznesu. Materiał na sequel jak murowany. Tym bardziej, że gra kończy się w 1907 roku więc nie robi to problemów oryginałem czy sequelem.
spoiler stop
- Technicznie gra kuleje. UE5 potrafi chrupnąć nawet przy tak okrojonej z cech produkcji. Nie ma dynamicznych tłumów, ruchu samochodowego, zmiany pór dnia czy roku, a i tak wydajność jest bardzo zła. Grafika co prawda ładna (tekstury budynków są super), ale całościowo bez fajerwerków.
- Sztuczność skryptów boli — podejdź do dwóch gadających przeciwników, poczekaj chwilę i... rozchodzą się jak na komendę. Zawsze.
- Skrzynie są chyba po to, aby gra przypominała Hitmana, ale chowanie ciał jest bez sensu bo nie ma w tej grze przeciwników patrolujących teren.
Ocena? Daję 7. Warto zagrać, ale najlepiej poczekać na łatki i przecenę. Potencjał na DLC jest — historia ma sporo niedopowiedzeń, które aż proszą się o rozwinięcie.
Prędzej czy później skończymy jak ludzkość w Wall-e :)
https://www.youtube.com/watch?v=Tzqt5jveggg
Bańka to pikuś. Wyobraźmy sobie świat, gdzie 90% rzeczy jakie robimy normalnie ręcznie jest w pełni zautomatyzowanych przez agentów AI. Budzisz się rano, za 3 minuty czeka na Ciebie kubek doskonale przyrządzonej gorącej kawy z ekspresu AI, a dostawa jedzenia ze sklepu już do Ciebie leci (dronem:)) bo AI przygotowało zawczasu listę zakupów itd.
Każdy będzie miał swoją Alexę, ale do potęgi n-tej. Przy czym zapewne jak to w takich sytuacjach bywa - pojawią się gorący zwolennicy jak i przeciwnicy, pojawią się rozwarstwienia klasowe.
Klasyczne wyszukiwarki jak najbardziej zostaną jeszcze przez jakiś czas bo same zamieniają się w "wyszukiwarki AI". Wystarczy wspomnieć, że już około 50% zapytań w Google kończy się odpowiedzią z AI overview, które spycha tradycyjne wyniki organiczne.
Wypuścili wczoraj patcha i FPSy mi dropnęły z 55-60 na średnich detalach do 30 na najniższych. W ogóle jakiś śmieszny fps cap się włączył i zmiana ustawień w ogóle nie wpływa na wydajność.
A dotarłem dopiero do 5 rozdziału i jest po prostu przyjemnie - trochę staroszkolna rozgrywka w ładniejszej oprawie. Czuję się jakbym się cofnął do 2012-2013 roku z gameplayem.
Pytanie do administracji forum, konkretnie chyba do
Czy możesz mi z nicka zdjąć plakietkę "gameplay.pl"? Serwis już jakiś czas nie działa, a ja z GOLem już od kilku dobrych lat nie współpracuję, więc przyda się mała aktualizacja profilu.
Korzystanie z polskich hostingów, gdy ich infrastruktura znajduje się poza granicami kraju to nieporozumienie.
Ciekawostka - to raczej najtańsze hostingi (prowadzone zazwyczaj przez kilka osób w formie JDG lub malutkiej firemki) mają infrastrukturę za granicą (najczęściej ten hosting lata na dedykach ulokowanych w OVH lub Hetznerze w Niemczech). Największe polskie firmy posiadają własne data center lub korzystają z największych data center pokroju T-Mobile/Atman/Netia, w formie kolokacji z wydzieloną infrastrukturą własną (czyli mają własny sprzęt i technologie, ale w kontekście łączy i administracji korzystają z zasobów zarządcy DC)
Każdy więc wybiera to co woli - chce mieć tanio? Spoko, ale niekoniecznie bywa wtedy dobrze. Ceny obsługi usług też poszły znacznie w górę (prąd), więc czasy, gdy hosting kosztował 50 zł za rok minęły. Jeśli ktoś oferuje taki hosting to robi to w zasadzie na granicy marżowości, opłacalności, a co za tym idzie - musi ciąć wydatki na rozwój i zarządzanie.
Tym bardziej, że jakość świadczonych usług do najlepszych nie należy.
Jakość obsługi na hostingach bywa dyskusyjna, ale dzieje się to wszędzie, nie tylko w Polsce. Wynika to z faktu, że ludzie oczekują w zasadzie wszystkiego przy koszcie usługi - odpowiedzi w 3 minuty, a nawet programowania strony. Działałem w IT na rynkach polskich, niemieckich, holenderskich, a ostatnio w UK i naprawdę jeśli ktoś uważa że w Polsce jest źle to nie widział wszystkiego :)
To miłe, że w wakacje pojawia się gra, która nie zmusza Cię do grania 70h żeby nabić odpowiednią ilość XP do odkrycia kolejnego kawałka mapy.
Z chęcią zagram, a Mafię 3 z dodatkami akurat lubię :)
Ja polecam, tylko w wersji Definitive Edition ze wszystkimi DLC. Jest to ważne, ponieważ te dodatki pozwalają nieco zniwelować wady podstawki czyli powtarzalne misje. Jak robisz główną fabułę, to warto co odbitą dzielnicę zrobić misje z dodatków bo są zupełnie inne, oryginalne i miejscami zabawne. Przeplatając DLC kampanię główną masz szansę się nie zawieść.
Mafia 3 ma też świetnego, głównego bohatera, który jest absolutnym przeciwieństwem pomysłów z GTA - tu protagonista jak coś mówi, to robi to, często w brutalny i bezwzględny sposób. Zero pozerstwa :) No i OST jest kapitalny, można słuchać godzinami tych utworów z ery lat 60-tych i 70-tych.
Z jednej strony nie ma co marudzić na to, że w minimalnych gra pod kątem średnich detali wymaga 7-letniej karty graficznej. Z drugiej - patrzę na wymagane procesory i zaczynam się lekko uśmiechać, bo chyba znowu magiczny Unreal Engine zabił ostatnie szare komórki developerów przy próbie optymalizacji :)
Problemy Intela wzmacniają AMD - w 6 miesięcy odbili sobie na cenie akcji 40%.
Intel nie zbankrutuje jak niektórzy tu piszą, jest zbyt duży na dość płytkim rynku CPU. Ale na pewno zmieni swoje podejście, zwłaszcza po ostatnich kryzysach z wadliwymi CPU.
Niemniej szkoda tej fabryki, ponieważ umożliwiłaby ona bezpośredni dostęp do technologii.
Nic zaskakującego. Typowy zwiastun typowego Battlefielda, który zazwyczaj w kampanii SP nieudolnie naśladuje serię CoD :)
Wygląda na to, że ta Mafia będzie modelowym produktem AA, zbudowanym z bezpiecznych elementów.
Czy to dobrze? Jeśli gra okaże się dopracowana, klimatyczna i po prostu przyjemna to raczej gracze będą w stanie te uproszczenia i odcięcie się od sandboxa wybaczyć. Jeśli będzie bug na bugu to obawiam się koszmarnych ocen.
Z tym sukcesem box office to tak ostrożnie bym rzekł.
Kilka miesięcy temu prognozowano start na poziomie świetnych 170 milionów dolarów w USA, w czerwcu po odbiorze trailerów i innych kampanii marketingowych prognozy spadły do 135, a ostatecznie nawet bardzo pozytywne opinie krytyków nie pomogły i PIERWSZY film z nowej wersji DC Universce przebił minimalnie 125 milionów. A to jest jednak trochę mało.
Rynek amerykański jest tu kluczowy bo na świecie nowy Supek jest odbierany średnio i daleko tu w wynikach do nowego Jurrasic Park czy nawet niszowego Sinners (które na świecie wymiatało). Właściwie to teraz w weekend okaże się, czy Superman finansowo dociągnie do 500 milionów co będzie "w miarę ok" wynikiem dla DC. Powtórzę - dla nowego otwarcia w uniwersum mocny start jest cholernie ważny, więc w biurze Safrana modlą się, aby spadki finansowe były na poziomie 50-55% w porównaniu do weekendu otwarcia.
Porównanie do Man of Steel jest tutaj raczej tylko w formie ciekawostki. To były inne czasy (hype na komiksy był nieziemski), do tego Nolan za sterami produkcji. No i ostatecznie w USA film przebił na luzie barierę 290 milionów, a to jest wynik dla nowego Supermana na tę chwilę nierealny.
Charakterystyczna w swoim fachu. Gdy inni trochę się wygłupiają, to ona chyba... była na scenie sobą, albo przynajmniej starała się być maksymalnie zabawna jednocześnie nie przekraczając granicy krindżu. Występy w Spadkobiercach zapewnią jej nieśmiertelność.
Szkoda strasznie :/ Życie jest kruche. W kwietniu kabaret zaczynał odwoływać występy i zawiesił działalność, mijają niecałe 4 miesiące i koniec :(
Remaster GTA IV (ale taki normalny, a nie z babolami jak Definitive Edition dla trylogii) z chęcią bym przyjął bo akurat Niko zasługuje na lepszą warstwę techniczną i odświeżoną kolorystykę (a nie ten szarobury smęt, który jest następstwem smętnego trendu w kolorystyce gier w tamtym okresie). Gra z 2008 roku nie może chodzić dzisiaj w 40 FPS na sprzęcie, na którym GTA V, a nawet RDR 2 po prostu śmigają.
Najlepsza jest sekcja FAQ na stronie gry, pod wiadomością o zamknięciu serwerów :)
To jest tzw. wiadomość korporacyjna dla akcjonariuszy.
Gra z półotwartym światem, poganiająca gracza od punktu A do punktu B - pewnie dlatego, aby nie zdążył przyjrzeć się szczegółom :)
https://www.youtube.com/watch?v=iJZmoern_GQ
Gra jest ponoć solidnym kupsztalem. Technologicznie spóźniona o lat 6-7. Mechaniki spóźnione o lat 15.
Gra po miesiącach łatania jest w nieco lepszym stanie, ale.... no właśnie, te wszystkie drobne błędy irytują. Mój ulubiony - wyłączanie się układu sterowania "bo tak" między restartami, bo gra nie lubi gdy jednocześnie korzysta się z klawiatury i gamepada. Większość skrótów ustawionych wcześniej nie działa, choć 2 dni wcześniej działało i co najgorsze - nie można tego przywrócić już w trakcie lotu (nie można bindować klawiszy, bo pisze cały czas "Scanning...").
Do tego coś wyraźnie pochrzaniło się w układach lotnisk, a raczej ścieżkach do lądowania. Po ogarnięciu pasa do lądowania z wieżą kontroli lotów i minięciu punktu "Final" nie odhacza mi tego zadania w karierze, a potem okazuje się, że wylądowałem nie na tym pasie co trzeba (chociaż ścieżka pomocnika mówiła wyraźnie, że schodzę z właściwej strony).
Na deser - masa niedokładnych punktów oczekiwania przed startem/po lądowaniu. Niektóre lokowane sa na trawie, a wjazd na nią samolotem (nawet zwykłym Skyhawkiem) kończy się "failure" lub crashem.
Aha, pomimo tego, że MS2020 ma już kilka lat na karku, a MS2024 niemal rok to Polska dalej nie ma aktualnych map.
Outlaws to przygodowa gra akcji, więc siłą rzeczy szybciej się rozkręca i wykłada na tacy zasady. To dobra gra, z pewnymi mechanikami które denerwują, ale moim zdaniem warto zagrać.
Starfield to z kolei typowe Bethesdowe RPG, czyli dłuuuuuuugo się w to gra i eksssslllpppppruje, więc trzeba mieć dużo czasu na to i trzeba też wybaczyć pewne niedoskonałości (loadingi między lokacjami).
W Avowed nie grałem.
Muszę przyznać, że to zdecydowanie najładniejszy Assasin z serii. Po włączeniu RTX wszędzie + Frame Generation mam stabilne 75-80 fpsów przy ustawieniach High w 1080p. Przy nowym DLSS praktycznie nie czuć żadnych artefaktów graficznych. I jest na czym oko zawiesić. Laptopy gamingowe z RTXami mają więc sens :)
Natomiast bardzo sprytnie Ubisoft podszedł do kwestii wprowadzenia postaci. Otóż prolog jest tak przeciągnięty do granic cierpliwości, że zanim na serio wyruszymy po jakieś misje w otwartym świecie - mija 2 godzina, a jak wiadomo warunek refundu jest tu bardzo restrykcyjny. W Mirage akcja startowała praktycznie od razu, krótki wstęp, nauka parkouru i walki, a za chwilę 2-3 misje w zasięgu. W Shadows czuć napinanie narracji jak gumy w majtach.
No nic, weekend zapowiada się całkiem spoko :)
Ubisoft ma problem, bo Japonia to kraj mocno szanujący swoją kulturę, historię i zwyczaje. To, co przechodziło na zachodzie bezproblemu (choć było wytykane) to tam będzie obiektem procesów sądowych :)
Ja oglądałem wczoraj materiał na streamie u UV. I kilka rzeczy mi się średnio podoba, w tym jedna - traversal w tej grze jest dramatyczny i niestety odstaje od poprzednich części. Ma on swoje uzasadnienie w takim, a nie innym settingu, nie mniej jednak gdy UV próbował zboczyć nieco z obranej drogi i pójść na skróty to kamera wokół postaci szalała przy wejściu w las.
Jest w RDR2 - super, jest w KCD 2 - super
Jest w AC: Shadows - BEZNADZIEJNA GRA!!!!
Ludzie, weźcie może jakieś środki na rozdwojenie jaźni lub hipokryzję :) Zdradzę sekret - w Origins też było autopodążanie po szlakach od waypointa do waypointa. I nikomu to nie przeszkadzało :)
Gratuluję wyboru :)
Co do kawy - to jest mocno indywidualna preferencja. Pochodzenie kawy i mieszanka determinuje jej smak i moc. Jeżeli nie jesteś jakimś premium-kawoszem, sączącym kropelka po kropelce, to przejdź się do jakiegoś większego sklepu, poszukaj półek z kawami i kup sobie 3-4 opakowania po 200-250g aby znaleźć swój smak. Brazylijskie są najbardziej wyważone (niekwaśne, niegorzkie), afrykańskie są najbardziej aromatyczne (a w smaku czuć dosłownie ziemistość), a ameryka środkowa to lekkie aromaty i nuty owocowe oraz orzechowe.
Jak dla mnie to kwestia po prostu przetestowania bo nie ma lepszej i gorszej kawy :) Nawet mieszanki z Lidla za 50 zł/kg są spoko jeśli czujesz się lepiej w "mainstreamie". Ostatnio wziąłem też najtańszą Wosebę i do kapucziny jest idealna. Jak już znajdziesz preferowany smak to możesz wtedy potestować wyroby z lokalnych palarni.
To nie krucjata :) Sam podałeś podstawową wadę tych młynków. Stalowe są po prostu trwalsze, a żeby doprowadziły się do gorszego stanu, który wpłynąłby na smak kawy to musiałbyś w warunkach domowych trzaskać po 7-8 tysięcy kaw rocznie i to w kółko przez kilka lat. Nie bez powodu ekspresy biurowe (w korpo) są wyposażane w stalowe bo są po prostu wytrzymałe i masz pewność, że nic ich nie zniszczy.
Ceramiczne w warunkach domowych i budżetowych są ok, będą służyć wiele lat przy typowym użytkowaniu, nie mniej mając wybór brałbym stalowy bo dają większą pewność. Przy kilku filiżankach czarnej w ciągu dnia różnice są znikome, ale na dłuższą metę stalowy po prostu wygra. Prędzej problemy mogą pojawić się w innych elementach eksploatowanych w ekspresie - nagrzewaczu, pompie.
Nie bierz ze spieniaczem. I piszę to jako właściciel ekspresu ze spieniaczem :) Jak dla mnie zbędny bajer, który dodatkowo denerwuje bo trzeba na bieżąco czyścić pojemnik - wystarczy kilka godzin bez przechowania w lodówce i zaczyna "pachnieć". Do tego spieniacz = bardziej złożona budowa urządzenia i potencjalne awarie (ma je każdy producent).
Lepiej wziąć wstawić garnek z mlekiem (lub mikrofala), podgrzać w 30 sekund a potem spienić samodzielnie ręcznym spieniaczem z Ikei za 10 zł.
Gdybym dzisiaj miał kupować ekspres to wrzuciłbym 2500-3000 zł w coś lepszego bez funkcji spieniania, z większym pojemnikiem na wodę.
No i pamiętaj - jak ekspres z młynkiem to tylko stalowym. Ceramiczne są mniej trwałe (przez to tańsze), do tego gorzej mielą kawę.
Mój szwagier ma Jurę. W ostatnim roku 2 razy wysyłał sprzęt do serwisu :) Do tego w ostatnich dniach wyszła afera, że pompowali cenę sprzętu w zmowie z sieciówkami i dostali karę od UOKiK.
Także ja bym ich nie polecał.
Jeśli miałbym coś zasugerować to jakiś tani, mało skomplikowany Delonghi lub Melitta. Obowiązkowo z młynkiem stalowym, a nie ceramicznym.
Smród to mało powiedziane. Ludzie alarmowali o kombinezonach od tygodni, a spece od kontroli rozkładali ręce bo "czipy". A tu wyszło na to, że Lindvik i spółka łamali system od nieco innej strony. FIS ma nie tylko nauczkę, ale też musi podjąć jakieś sensowne decyzje bo stworzyli sobie wewnętrzną Formułę 1, gdzie naginanie lub szukanie luk regulaminowych jest na porządku dziennym. Tylko, że rywalizacja w F1 zawsze był "techniczna", a w skokach chciano te szanse wyrównywać. Moim zdaniem nie uciekną już od projektu unifikacji kombinezonów. Każda kadra będzie miała takie same, od tego samego producenta.
Gra Yasuke wydaje się zwykłą nawalanką z wrogami, bo sorry, ale to skradanie się 2-metrowego murzyna w krzakach w zbroi ważącej 2 tony wygląda komicznie.
Zdecydowanie #TeamNaoe bo tu tkwi najlepszy potencjał na rozgrywkę niczym ninja :) Podoba mi się też to, że zmieniające się pory roku to też inny poziom ochrony zamków. Przeciwnicy mogą zabezpieczać inne rejony, co sprawia że nie będzie tutaj powtarzalności.
To chyba nie pierwszy raz, kiedy jakieś korpo myli na takiej mapce świata Warszawę i Moskwę :)
Czekam cierpliwie na preload i premierę. Mirage pomimo swoich wad podobał mi się, był skondensowany i "akuratny" jeśli chodzi o długość. Outlaws przeszedłem całe, bo to też po prostu fajna gra (nie żaden tam GOTY). Jeśli długość fabuły Shadows potwierdzi się i jest to gra na 30-40 godzin + drugie tyle dla zadań pobocznych to będzie to dowód na to że Ubisoft wyciąga wnioski z napompowanych poprzednich części.
Najlepiej, jakby AC:S było trochę jak Origins. Struktura Origins była praktycznie idealna, wystarczyło oprzeć na tym lepszą technologię i jakościowe misje. Może Shadows będzie właśnie taką odsłoną, a może będzie to... flop, z którego branża będzie się śmiać.
Przypomniałem sobie, że miałem THPS 1+2 kupione na Epicu, a jeszcze tego nie odpaliłem :D
Nie mniej 3+4 to połączenie idealne, zwłaszcza trójeczka miała najlepsze mapy (statek, suburbia, Rio) w serii. A jako, że ląduje to w Game Pass to już wiadomo w co będę tłuc w wakacje.
Gra będzie dostępna od razu na Steam z achievementami i bez konieczności uruchamiania UBI Launchera.
I to jest bardzo dobra wiadomość ??
Nie ma szans, żeby ten film wyszedł na 0. Rynek amerykański jest kluczowy a tutaj BNW potknął się już w pierwszy weekend. Całościowo (USA + świat) w tabelce przychodów wyjdzie może minimalnie lepiej od... The First Avenger (!!!), który był tańszym i mniej problematycznym w produkcji tytułem. No i nie miał sowicie wynagradzanego Forda.
Reasumując - Feige przejechał się mocno na nowym otwarciu dla tej postaci. Ciekawe jak w tym sezonie poradzi sobie inny produkt z ich studia, czyli Thunderbolts. Tam też nie było tanio (ponad 150 baniek budżetu), a prognozy box office są na styk (okolice 400 mln dolarów w ujęciu globalnym). Jeśli tam w pierwszy weekend będzie mniej niż 60-65 mln $ to będzie niezły pożar bo paliwo zalane dzięki ostatniemu Deadpoolowi (film R-rated!!!!) zostanie szybko spalone.
Ta gra w obecnym kształcie nie ma potencjału, aby być długowieczna. Nie jest po prostu typowym sanboxem, który można rozwijać na wiele sposobów.
DLC Wild Card przeszedłem w 3 godziny w grudniu, a od tamtego czasu nie ruszyłem już tytułu bo nie ma czego w nim robić na dłuższą metę. Nie ma tu opcji odkrywania świata jak w NMS, bo struktura map jest zamknięta. Nie ma też zabawy w budowanie osad jak w Falloucie 4. Można co najwyżej poodkrywać znajdźki, które się pominęło w drodze kompletowania fabuły ale to nie jest wystarczająca marchewka. Kolejny DLC ma wyjść w maju i w sumie na tym skończy się wsparcie, bo co tu niby mogą jeszcze zmienić?
Ubisoft dopisuje do tej pozycji jakieś informacje, które nie mają pokrycia w rzeczywistości. Ja też bym chciał, aby ta gra żyła przez 4-5 lat, ale to jest po prostu trochę bardziej rozbudowany, starwarsowy odpowiednik God of War, Uncharted czy co tam sobie dopiszecie z gier akcji TPP. Są tu jakieś granice konwencji, których przeskoczyć się nie da.
Warto dodać, że koszty produkcji widowiska wyniosły 180 mln dolarów.
Patrząc na to ile ten film miał dokrętek, to ten budżet jest tylko "pijarową" próbą złagodzenia rzeczywistości. Już rok temu pojawiły się w sieci informacje, że wszystkie koszty związane z ponownymi pracami na planie, powrotem Forda itd. kosztowały dodatkowe 75-100 mln, co oznacza, że nowy Cap kosztował bliżej 300 mln - https://epicstream.com/article/captain-america-brave-new-world-report-massive-budget
Patrząc na to, jak sobie ten film poradził w pierwszy, dłuższy weekend walentynkowy to 100 mln dolarów jest oznaką filmowego flopa finansowego, bo wątpliwe jest, aby w samych Stanach zarobił więcej niż 220-250 mln dolarów, a to jest źródło najlepszych wpływów (największy procent dochodów z biletów jest w USA). Winter Soldier sprzed ponad 10 lat miał porównywalne otwarcie (aczkolwiek 3-dniowe), ale o wiele lepszą prasę i opinie widzów, dzięki czemu przebił barierę 250 milionów. Sam był też elementem "całości" MCU więc jego ewentualny problem finansowy nie robiłby w Marvelu jakiegoś problemu. Tutaj mamy praktycznie porażkę na starcie nowego pomysłu z następcą Rogersa w kinie i od razu robi się w studiu gorąco.
Marvel zjada od kilku lat własny ogon, próbuje usilnie znów robić to samo, aby powtórzyć sukcesy Infinity War i Endgame. Ale tego nie zrobią tworząc filmy o jakości zupy w proszku.
Blaster to jedyna broń, która kwalifikuje się jako typowy element ekwipunku (jest stałą częścią). Reszta może być zebrana od wrogów i użyta do ostatniego wystrzelonego pocisku.
A zrobili coś z tymi zadaniami pobocznymi co losowo spamowały w jedną miejscówkę zadania?
Raczej nie. Jak wróciłem po wydaniu DLC na Tosharę to miałem przypadek, gdy dostałem questa z tą samą miejscówką. Trochę zabawnie to wyglądało, bo raz wyczyściłem obóz a potem wróciłem aby zrobić to jeszcze raz. Ale z tego co widzę, to tylko Toshara cierpi na ten przypadek.
1. Zmieniono zachowanie AI, aby reagowało lepiej na eliminacje kompanów obok.
2. Zdecydowana większość misji można przejść w dowolnym stylu rozgrywki, nie trzeba już być 100% stealth
3. Zmienił się trochę gunplay, lepiej czuć moc poszczególnych trybów blastera
4. Zabrane po wrogach pukawki zostają przy tobie na dłużej nawet gdy się wspinasz na skały etc. Wcześniej jak zabierano od wrogów np. karabiny to przy próbie wspinania traciło się je.
5. Przeciwnicy nie są już gąbką na pociski. Headshoty zabierają im znacznie więcej zdrowia
6. Przeciwnicy lepiej reagują na nasze agresywne poczynania gdy jesteśmy ukryci w trawie. Już nie przechodzą takie numery jak strzelanie do kolejnych wrogów będąc schowanym.
Lysack miał chyba jeszcze wątek z kupowaniem żarcia na miesiąc za jakąś śmieszną kasę i udowodnił, że się da ;) Co prawda po takiej dawce sztucznych dodatków człowiek powinien się świeci w nocy, ale co jego badanie to jego. Zresztą poznałem go osobiście i to naprawdę jest kumaty gość :)
Legendarna była też seria wątków o podbojach miłosnych stansona i wrzutki w postaci zdjęć dziewczyn.
Marvel chyba nie ma totalnie pomysłu na te filmy. Niech sobie daruje te wszystkie fazy i wróci do korzeni, czyli kręcenia oryginalnych historii, które nie mają się łączyć w jakąś całość.
Bo jak inaczej wytłumaczyć zakończenie tego Capa, w którym
spoiler start
bohater idzie do więzienia aby zobaczyć Leadera, wyjawiającego wielką tajemnicę, iż istnieje multiwersum xD
spoiler stop
Gra wygląda bardzo ładnie (ale nie rewelacyjnie) i zwiedzanie tych rejonów będzie przyjemnością. Dobrze, że zadbali - wzorując się chyba Kingdom Come - na odpowiednim wsparciu językowym, bo chętnie zagram z japońskimi dialogami i angielskimi napisami dla klimatu :)
"Skasowanie" gry jest troszkę mylące w tym kontekście. Po prostu nie wydadzą gry z numerkiem 25, tylko na jesieni z aktualnymi składami i 26 w tytule oraz po masie poprawek. Po prostu wydanie gdy w marcu, gdy do końca prawdziwego sezonu zostanie 5- 6 tygodni mija się z celem bo atutem każdego FMa było zrównanie startu gry ze startem sezonu.
Przeniesienie premiery na marzec było chyba jakimś skokiem do pustego basenu.
Patrząc na to, co działo się przy premierze Outlaws to te wymagania mogą być jak najbardziej realne. Dopiero za 2-3 patchem tamta gra okazała się bardziej stabilna, a i FPSy poszły trochę w górę. Domyślnie i tak gra korzystała z upscalingu i generowania klatek, aby dowieźć te 60 FPSów, aczkolwiek potrafiła i tak chrupnąć na kilka sekund przy doczytywaniu mapy (zwłaszcza na Tosharze i mieście).
Tutaj podejrzewam, że będzie coś podobnego i bez FG nie zobaczymy płynnej rozgrywki.
Dobra, napiszę to - od takiego zwiastuna Ubisoft powinien zacząć reklamowanie tej gry.
Tak, jest tu murzyn-samuraj i babka jako jego sidekick, ale jest to podane w formie fajnej przygody, a dookoła raczej nie widać żadnych kolejnych "wokeizmów". Dam więc temu Asasynowi szansę, bo Mirage mi się podobał jako powrót do skradania, a tu z kolei widać kilka rzeczy, które mogą nadać rozgrywce świeżości (nowe mechaniki wspinania, brak orła etc.).
A co na to UOKiK i unijne instytucje?
Zapewne to samo co w innych przypadkach - cyfrowe gry nie są Twoje, tylko są użyczane/dzierżawione etc.
Przecież wymagania zakupionych gier się magicznie nie zmieniły.
Jeśli coś działało na Celeronie 400 i W98 to dzisiaj też będzie działać na Celeronie 400 i W98.
Ale wymagania nie mają tu nic do rzeczy. Chodzi wyłącznie o obsługę tych gier za pomocą innej aplikacji. Zawsze możesz zagrać w analogiczne tytuły za pomocą GOGa, pobrać instalatory i grać bez nakładki.
No i co z tego? System bez wsparcia Microsoftu nadal zachowuje pełną funkcjonalność.
System to jednak co innego niż dodatkowa aplikacja. MS końcy wsparcie systemu, który z perspektywy czasu jest leciwy lub stosuje rozwiązania nie dające gwarancji bezpieczeństwa i NIE MA OBOWIĄZKU aby tak samo wspierać leciwą aplikację, która nie jest niezbędna. Możesz sobie zostawić goły system i z niego korzystać, twój wybór.
Nikt nikomu nie broni tworzyć nowego klienta z nowymi funkcjami ale powinien zostać też stary z podstawową opcją wynikającą z zawartej umowy przy zakupie licencji czyli pobraniem zawartości tej licencji.
Tyle, że w umowie użytkownika dla Origin masz jak byk napisane:
spoiler start
D. Application Updates. You agree that the Application may automatically download and install updates, upgrades and additional features that EA deems reasonable, beneficial to you and/or reasonably necessary. You acknowledge and agree that any obligation EA may have to support the previous version(s) may be ended upon the availability of the update, upgrade and/or implementation of additional features. This License shall apply to any updates, upgrades and/or additional features that are not distributed with a separate license or other agreement.
spoiler stop
Zakładam, że mając Origina zaakceptowałeś tę umowę, prawda? :)
Graficznie na razie taki 10-letni regres. Te efekty jazdy w deszczu wyglądają komicznie. No ale to naprawdę wstępny early access, pewnie to poprawią za parę miesięcy.
Dla Star Wars to na razie jedna, do tego niezła gra. Avatar jako marka nie ma z kolei - poza filmami - takiego potencjału sprzedażowego.
Największy błąd Ubisoftu to poświęcenie na ołtarzu Excela takich serii jak Far Cry, AC i Watch Dogs. Tego ostatniego najbardziej mi żal, bo część pierwsza była po prostu dobrą grą, która była fajnym punktem wyjścia do robienia lepszych sequeli. Zupełnie nie rozumiem tego, co zrobili dalej.
Lady Love - jestem po 4 odcinkach. Dawno nie widziałem czegoś tak dobrego z Polski, co nie jest: ekranizacją książki, serialem gangsterskim, martyrologią, kryminałem.
To inspirowany historią legendarnej Teresy Orlowski serial o kobiecie, która w czasach PRL ucieka z kraju i zaczyna w RFN karierę w branży porno. Lucyna Lis wkracza na salony i szybko zaskarbia sobie serce widowni, bo - cytując bohaterkę - kluczowe jest to, aby to kobieta r...ała facetów, a nie faceci kobietę :)
Serial ma swój styl, jest odważny, ciekawy wizualnie, a grająca główną rolę Anna Szymańczyk kradnie całe show. Jest świetna. Ode mnie mocna polecajka.
8/10
Wygląda jak spin-off Strażników Galaktyki. No i ta fryzura Kenta... Jak makaron do zupy Vifon.
Chyba nikt nie miał wątpliwości, że po tak masowych inwestycjach studia w DEI to właśnie kobieta będzie główną postacią w kolejnej części. Mi to jakoś specjalnie nie przeszkadza, ale chyba znerfią Ciri bo tak każe rozsądek :) Ze zwiastuna da się wyczuć że Redzi chcą jeszcze bardziej podkręcić dynamikę walk (ta linka z hakiem do łapania to raczej pewnik jeśli chodzi o sidearm weaponary w grze).
Nie jestem na nie, ale pierwsza zapowiedź Wieśka 3 z "Killing monsters" zrobiła lepsze wrażenie.
Epickie widowisko będące sequelem głośnego dzieła z 2000 roku do tej pory w światowym box offisie zarobiło już 322 mln dolarów. Tym samym Gladiator 2 prześcignął pod względem kasowym film American Gangster z Denzelem Washingtonem.
Problem polega na tym, że ten drugi film był jakieś 5x tańszy i jednocześnie 10x lepszy niż ten ściek z 2024 roku :)
Voice acting wykonany za pomocą w AI w trybie kariery to jedna z najbardziej przerażających/najśmieszniejszych (niepotrzebne skreślić) rzeczy, jakie widziałem (słyszałem) w grach w ogóle. Wyobraźcie sobie jakąś absurdalnie budżetową produkcję, którą pogrążą nie jakość audio tylko poziom dialogów.
W samym trybie kariery masowej liczby bugów nie odnotowałem, ale fakt że każdego dnia dostaję jakąś "karę" i spada mi reputacja - no tu się można wkurzyć. Ogólnie MS znowu świetnie pokazał grę na filmikach dając złudzenie, że gracza czeka coś wielkiego. No jest tu jakaś "epickość", grafika jest przepiękna, ale jest to okupione jakimiś kuriozalnymi decyzjami artystycznymi i designerskimi. Może za kilka miesięcy większość tych błędów zniknie, a głos pasażerów przestanie przypominać dialogi ze skillem "inteligencja" LVL 1.
Do minusów dostałbym polski język w komunikatach radiowych i w trybie kariery. Jakościowo brzmi to na poziomie słynnego filmiku z lektorem filmów porno :) Może to kiedyś poprawią bo to raczej kwestia modelu językowego AI.
Ale to tyle złego, intensywnie pracuję nad własną książką z przepisami, będzie to sto dań z kiełbasy. Dania codzienne i niecodzienne.
Twórz, wyżyj się na tej książce. Jeszcze wszystko wróci do normy :)
Not Recommended
Woke Garbage
Ja rozumiem, że można krytykować np. system skradania czy fabułę. Ale zarzucanie tej grze Woke to jest jakiś kosmiczny rodzaj projekcji.
Nie da się w to grać :) Po stworzeniu avatara w szarych dresach, klapkach i z raybanami gra wiecznie się ładuje. Menu 20 minut, po wybraniu mapy i wolnego przelotu czekałem 30 minut i sobie darowałem.
Poczekam aż MS poważnie podejdzie do inflow graczy, bo nie zapowiada się aby w ciągu pół roku liczba znacząco zmalała.
Same sceny walk są niewiele lepsze (jeśli w ogóle) od tych sprzed 24 lat
Nie są lepsze, są gorsze tak o 2 klasy od tego co udało się wykreować 24 lata temu.
Pierwsza potyczka Maximusa na łańcuchach z Jubą >>>>> wszystko co się dzieje na arenie w GII.
Scott totalnie stracił zapał i zdolność do robienia ciekawie zainscenizowanych akcyjek, które były akcentowane przemocą. Tutaj wszystko zrobiono w nieciekawy, serialowy sposób. Najgorsze jest to, że chyba wszystkie te walki w Koloseum trwają sumarycznie krócej od walki z rydwanami w jedynce. A może to efekt tego, że montaż, tempo i dynamika tych scen w GII jest tragiczna i usypiająca.
Potężne rozczarowanie jak dla mnie. Typowy, wymęczony blockbuster, żerujący na poprzedniku. To ja już bym wolał, aby w 100% fabuła skupiła się na wątku politycznym i wywracaniu władzy. Z Lucjusza mogli zrobić jakiegoś Prefetka, którego chce ubić sadystyczny Karakala zabijający jego matkę i przy okazji jakieś 20 tysięcy cywilów (jak w historii). Niby byłby rimejk, ale przynajmniej bardziej uwierzyłbym w taką zemstę wykręconą przez politykę niż to co wysmarował Scott.
Tragiczny sequel, żerujący jak się da i gdzie się da na pierwszej części. Scenariusz wywala się na podstawowych założeniach - zemsta jest tu chyba z nazwy bo trudno w nią uwierzyć, intryga polityczna naprawdę "basicowa" bo Denzel rozgrywa tych 2 placków jak dzieci (zresztą tak się zachowują). Senat to z kolei statyści. Aż dziwne, że Acacius ich nie rozjechał i sam nie został cesarzem.
Nawet jeśli chodzi o widowiskowość, to jest tutaj w porywach średnio bo Scott stracił na starość dobre oko i sprawczość reżyserską. Mamy więc monumentalną scenografię i piękne stroje, ale wszystko to pokazane w skrajnie nieciekawy, wręcz serialowy sposób (taka też jest pierwsza bitwa). Nawet walki wyglądaja dość ubogo. Obejrzyjcie sobie jeszcze raz walkę z G1 gdzie były rydwany. Tu nic nawet nie sięga do skali, dynamiki i emocji tej batalistyki sprzed 24 lat. A walka na statki jest nudna i przehajpowana.
Zakończenie jest zaś komediowe i na chama korzysta z dorobku jedynki. To nie ma prawa działać.
O tym, jaka jest zasadnicza różnica między postaciami z G1 i G2 świadczy zestawienie scen:
spoiler start
W G1 Maximus traci rodzinę, a po powrocie w domu spotyka żonę i dziecko w formie wiszących, spalonych zwłok. Bohater zaczyna płakać przytulając nadpaloną stopę żony.
W G2 Hanno/Lucius widzi jak zabijają mu żonę-wojowniczkę, która spada do wody, on sam też w wyniku walki spada do wody i dostaje wizji, w której drze ryja NOOOOOO!!! (Jak Vader) na widok odpływającej partnerki.
spoiler stop
Ta gra zebrała sporo krytyki na premierę. Czy zasłużenie? Moim zdaniem, jeśli ktoś chce zobaczyć inną grę od Ubisoftu, powinien dać Outlaws szansę. Choć mamy tu otwarty świat, nie jest on nudny. Brak mieczy świetlnych i Jedi dodaje grze świeżości. Gdybym zobaczył upadłych rycerzy zakonu, obniżyłbym ocenę o kilka punktów.
Fabuła przypomina film Disneya, ale jest zwarta i konkretna. Kay Vess, początkująca złodziejka i przemytniczka, dostaje szansę na "skok życia" na skarbiec czarnego charakteru - Sliro, szefa syndykatu Zerek Besh. Aby to zrobić, musi zebrać drużynę, jak w każdym filmie o napadach. Ponieważ fabuła kręci się wokół przestępców i syndykatów, to nie ma co liczyć na dobre wybory moralne. Tu każda decyzja w ważnym dla nas momencie przysparza nam przyjaciół jak i wrogów.
Co mi się spodobało:
- Świetny świat podzielony na 5 planet (map) z różnorodną eksploracją. Choć są one wykonane według podobnego schematu (duży hub wypadowy, mniejszy hub w środku mapy, 20-30 znajdziek oraz wielka tajemnica odkrywana wraz z fabułą), nie nudziłem się. Canto Bight jako samouczek to powrót do tego, co skopał Rian Johnson w The Last Jedi, ale gra nadaje temu miejscu fajny styl (takie tam star warsowe Las Vegas). Toshara to stepowa kraina z pokracznymi skałami i dużym miastem pełnym handlarzy. Kijimi to najmniejsza mapa, ale moja ulubiona - mroźne miasteczko pełne zakamarków do odkrycia. Akiva to porośnięta dżunglą miejscówka przypominająca Pandorę Camerona połączoną z Naboo, a na deser - Tatooine, którego filmowość i klimat z Mos Eisley powalają.
- Klimat Star Wars jest rewelacyjny. Umieszczenie fabuły między Imperium Kontratakuje a Powrót Jedi to samograj, który twórcy dobrze wykorzystali.
- Bardziej realistyczne podejście do stawki - nie ratujemy świata, nie niszczymy baz Imperium. Wszystko obraca się wokół postaci, które spotykamy.
- Postacie, jak na grę Ubisoftu, nie są złe. Kay Vess, choć krytykowana przed premierą, jest postacią, do której można się przyzwyczaić. Jeśli ktoś uważa że jest brzydka, to jego problem. Cała ekipa przestępców z Ank i robotem ND-5 na czele wypada świetnie (ND-5 ma ciekawy wątek).
- Gra miksuje wiele mechanik, dzięki czemu nie nudzi - raz jest to skradanka, innym razem strzelanina, a potem luźna gra nastawiona na eksplorację rodem z Indiany Jonesa. Ani przez moment nie czułem, że gra zmusza mnie do zamknięcia się na dany styl rozgrywki, choć w większości zalecane jest skradanie. Można grać w trybie Rambo, choć jest wtedy trudniej.
- Nie ma tu syndromu konieczności przejścia 100 godzin, aby rozwinąć postać jak w Assassin's Creed. Na liczniku mam 35 godzin, skończyłem fabułę i teraz mam czas na eksplorację zadań, które ominąłem.
- Motyw syndykatów i wpływu na reputację jest prosty i fajny - mamy 4 frakcje, dla których możemy wykonywać zadania. Większość zadań kończy się zyskaniem reputacji u jednej frakcji i stratą u drugiej, co ogranicza dostęp do niektórych miejsc i zadań. Mnie zależało na jak najlepszych relacjach z Pyke i Ashigami. Jeśli mamy najlepsze możliwe relacje z daną frakcją to dostajemy od niej legendarny sprzęt z dodatkowymi cechami.
- Zmyślne i logiczne drzewko umiejętności, które nabywa się nie poprzez questy i zdobywanie XP, ale za wykonanie konkretnych czynności. Aby zyskać skilla, musimy znaleźć odpowiedniego nauczyciela (8 na 9 mistrzów spotykamy w drodze rozwoju historii).
- Większe misje poboczne - niektóre są bardziej rozwinięte, inne polegają na przyniesieniu czegoś z punktu B do A, jeszcze inne na okradzeniu skarbca syndykatu. Najbardziej przypadły mi do gustu questy związane z odszukiwaniem skrytek zaginionego mistrza Jeda Kordo.
- Miałem obawy, że Nix (nasz stworek-pomocnik) będzie przesadzoną atrakcją, ale nic takiego nie ma miejsca. Nix jest spoko.
- Wkręciłem się w Sabacca. Nie jest Gwint z Wieśka, ale to zawsze miła odmiana od szukania i strzelania. Tym bardziej, że jest od tego osobny quest do wykonania po całej galaktyce.
Co nie działa jak należy i co można było zrobić lepiej:
- Mechanika poruszania się postacią po nierównościach i skałach jest problematyczna - łatwo się zglitchować lub zranić.
- Irytujące uderzenia w obiekty podczas jazdy speederem przez teren.
- AI przeciwnika jest słabe. Walka czasami przypomina młóckę. Co do skradania, pojawiło się wiele materiałów o tym, jak ślepy jest wróg na nasze poczynania, ale uważam, że jest to dostosowane do konstrukcji lokacji. Mają to zmienić w patchu 1.4.
- Wciśnięcie na siłę pewnej ważnej postaci ze świata Star Wars. Pomimo że scena jest świetna, poczułem, że twórcom zabrakło kreatywności.
- Końcowy twist fabularny nie wzbudził we mnie emocji. Może dlatego, że był o jeden skok rekina za daleko.
- Większość misji pobocznych jest króciutka i zapycha mapę co najwyżej. Plusik taki, że aby je odkryć musimy albo świadomie je aktywować np. u brokerów lub podsłuchując kogoś w barze. Schemat jest prosty - zazwyczaj chodzi o znalezienie jakiegoś skarbca lub datapadu do odzyskania.
Ocena: 7+/10.
Czekam na dodatki DLC.
Tej grze przydałby się remake. Miała fajny koncept z bronią, która oferowała kilka trybów bez konieczności szukania nowych pukawek.
Do tego dość rozległe jak na tamte czasy mapy.
"Totoki uważa, że testowanie Concorda rozpoczęto zbyt późno"
Panie Totoki, to nie przez brak testów ta gra poszła do piachu. Ale proszę żyć w swojej projekcji korporacyjnej dalej :)
Dokładnie. Pierwszy Gladiator to fabularna fantazja, w której w zasadzie nic się nie zgadza jeśli chodzi o czas czy postać Kommodusa.
Podobno gra ma problem z różnymi nakładkami liczącymi FPSy więc radzę wyłączyć na starcie wszystkie dodatki, overlaye i narzędzia do streamowania.
Z tym Dragon Age to się raczej nie popisał bo część pierwszą jest totalną klasyka RPGow i kolejne odsłony nawet nie zbliżyły się klimatem do tej odsłony.
No właśnie tu tkwi sekret nienawiści komiksowych gików - na niezrozumieniu tej postaci, jej ewolucji i punktu wyjścia do sequela. Musiałbym tutaj wrzucić opis z potężną dawką spojlerów, a nie wiem czy chcę psuć komuś seans.
Zrobię więc spojler w wersji light:
spoiler start
Arthur kończy pierwszą część jako symbol buntu wobec władzy, ale jest to symbol przypadkowy, zrodzony pod wpływem chwili, do tego z wątpliwą przeszłością (zabicie 3 ziomków w metrze) i z problemami psychicznymi. Nie ma czasu, aby wybrzmieć i trafia do więzienia. To jest kluczowe, ponieważ kłóci się to z wyobrażeniami, iż Joker będzie teraz mistrzem zbrodni. To dalej gość, który ma problem z głową. W drugiej części siedzi on w więzieniu na przemian z występami na sali sądowej na procesie, tu też ma miejsce obudowanie motywu bycia symbolem i chęć znalezienia prostej drogi do normalnego życia, u boku uroczej panny. Bo miłość, jak wiadomo, zwalczy każdy problem :)
spoiler stop
I teraz spojlery w wersji hard
spoiler start
Problem z bohaterem (ale to nie wada) jest taki, że ciąży na nim potencjalna sława bo ludzie widzą z zewnątrz klauna, który jest nie tylko brutalny w działaniu, ale też przeciwstawiający się władzy - czy to Policji, czy też wymiarowi sprawiedliwości. I on chcę tym symbolem być bo czuje się dowartościowany i potrzebny. To samo widzi w nim panna Harley Quinzeel - dopóki jest facetem z mejkapem, to budzi zainteresowanie tłumów. Nawet dziewczyna opowiada mu, że jest w ciąży aby tylko podkręcić go do bycia Jokerem, bo to właśnie w takiej "formie" ją zapłodnił, a on poczuł się mocny :) Gdy ściąga "maskę" to interesują się nim tylko specjaliści od chorób psychicznych, pojedynczy dziennikarze oraz współwięźniowie. Ta gra na obu strunach osobowości doprowadza go do szaleństwa, zmęczenia i ostatecznie momentu, gdy... przyznaje, że nie dźwiga tej roli fenomenu i poddaje się. A gdy rzuca ręcznikiem o matę do odwracają się od niego wszyscy, łącznie z kolegami z cel, czym akcentowane jest zakończenie.
spoiler stop
No więc nie zgodzę się, że jest tu regres. To bardziej kontynuacja jego rozmkin, czy taka, a nie inna rola w społeczeństwie jest w ogóle dla niego zasadna i czy ją czuje. Powtórzę - ten sequel jest dopełnieniem pierwszej części, a nie żadnym skokiem na kasę z motywem klauna-gangstera. Tu nie ma potencjału na tego typu zagrywki rodem z ChataGPT. To raczej smutny obraz gościa, który życiowo przegrywa wszystko, ale robi to nie tylko sam, ale robią to też ludzie z jego otoczenia.
Chłopie, na IMDB film dobija do oceny 5/10 co jest uznawane na tym portalu za potężny szajs, poczytaj recenzje widzów (sztuk ponad 1800) którzy wyżywają się na osobie reżysera i są wściekli dokładnie z tego powodu, który opisałem wyżej. Film ma fatalny "word of mouth" i nikt go nie poleca znajomym, stąd bomba w box office. Pierwsza część była dochodowa bo była czymś w miarę unikalnym jak na historię komiksową, choć komiksowa to ona nie była i nie robi tego nawet sztucznie dodana wiadoma scena pod koniec.
Zobacz najpierw jedynkę, a potem dwójkę. Bo wtedy dwójka wyda Ci się naprawdę spójna jeśli chodzi o wizję reżysera, który wygrał za pomocą sukcesu finansowego los na loterii i.... zrobił film absolutnie po swojemu, na własnych zasadach.
To co napisałeś to ja się zgadzam - lepszy taki "Joker" niż po raz 50ty przemielona historia gangusa z Gotham, który walczy z Nietoperzem. Folie a Deux to nie jest film o Jokerze jaki znamy z poprzednich filmów. Ba, sam reżyser stwierdził, że Arthur Fleck
spoiler start
to nie jest Joker tylko postać inspirowana klaunem
spoiler stop
więc tym bardziej wściekłość widzów jest dość zabawna w kontekście artystycznego i cięższego podejścia do tematu. Na marginesie - już sam wstęp i pierwsze 30 minut jest bardziej dojrzałym kinem niż trylogia Nolana, która dostosowana była do dzieci. A ile fajek tu się jara to już przestałem liczyć po kolejnym kwadransie :) Warto iść i obejrzeć, ale tak jak napisałem - pierwszy Joker wyznaczył jakiś kierunek, a zakończenie definiuje w 70% treść sequela. Ostatnie 30% to artystyczne eksperymenty reżysera z musicalem, który wypada tu raz lepiej raz gorzej, ale na pewno dodaje nieco pieprzu do tej historii.
Ludzie znienawidzili sequel bo nie dostali oczywistej kontynuacji nakręconej za 200 milionów, gdzie Joker jest królem zbrodni w Gotham, a policja za nim gania przez kolejne 3 filmy. Tymczasem jest to nieoczywisty, oryginalny i autorski eksperyment filmowy inspirujący się komiksem, ale nie bazujący na żadnym konkretnym z uniwersum DC.
Jak najlepiej opisać Folie a Deux? To więzienno-sądowy dramat psychologiczny o przypadkowo zbudowanym symbolu buntu i dźwiganiu na swoich barkach społecznych oczekiwań, z czym bohater sobie nie radzi. Musical jest tu użyty jako punkt ucieczki Flecka do krainy fantazji, brutalnie zderzanej z rzeczywistością. W kategorii adaptacji komiksu rzecz to nietuzinkowa, technicznie wręcz ociekająca perfekcją.
Nie idź na ten film jeśli oczekujesz "prawdziwego Jokera". To film z gatunku tych, które bardziej się nienawidzi (bo tak łatwiej) niż kocha (bo mamy oczekiwania, że Joker będzie "kimś"). Można napisać, że reżyser trolluje, ale 3 dni temu zobaczyłem przed kinem pierwszą część i obie odsłony dobrze się uzupełniają.
8/10
Gdyby mieli resztkę honoru to zrobiliby ten low budżetowy bez zbiórki i wydali za free , aby nieco podnieść wizerunek i być może potraktować go jako opcje do szukania pracy w innych firmach.
No ale ze zbiórką to już gruba przesada xD
Spokojnie to tylko kolejny cudowny pomysł po słynnym tweecie na poziomie januszexa :)
Pamiętaj, jeśli chcesz utrzymać się na stołku długo to musisz mieć na ludzi kwity :) Inaczej szybko cię z niego wysadzą.
Disney jest mocno na plusie jeśli chodzi o finanse, ale zarabia najwięcej na parkach rozrywki i innych atrakcjach bo sam streaming to jakieś 20% wszystkich dochodów. Śmiejemy się z porażki Akolity ale w odniesieniu do całości ten flop nie ma znaczenia.
Jeżeli EA chce przywrócić blask tej serii to nie ma innej opcji jak powrót do źródeł i oparcie gameplaya na mechanizmach z BF3 i BF4. Mieli wszystko pod ręką, aby doić graczy przez 10 lat. Poszli za cyferkami w Excelu i to ich zgubiło.
W skrócie:
- przywrócić tryb Commandera, również w wersji na apke na telefon.
- zamiast robić większe mapy na milion graczy, zmniejszyć je pod 64, ale podkręcić je różnorodnością wnętrz i "podwyższyć", aby było więcej biegania w górę i w dół.
- wywalić specjalistów, przywrócić klasy
- zrobić grę pod 2-3 tryby a nie 8, z czego połowa świeci pustkami
- dodawać mapy w season passach lub dodatkach. BF4 żył i żyje dalej właśnie dzięki temu że co pół roku był nowy zastrzyk dobrego contentu.
- nie bawić się w żadne polit poprawności - w grze ma by rosyjski sprzęt i nie udawajmy że Rosja nagle znika z mapy. Jeżeli EA chce fantazjować to może to robić w ramach stworzenia osobnej frakcji typu "Euro Forces" w której pojawią się składy Polska, Niemcy, Francja, Wielka Brytania itp.
- przywrócić prawdziwe Levelution, takie wywracające do góry nogami mapy tj Flood Zone z BF4.
A sam materiał może mówić wiele jak nie mówić nic. Ot wsparcie dla AI generującego assety na mapie. Może to się przydać devom przy tworzeniu map, aby przyspieszyć ich budowę i opakowanie w jakieś mniejsze detale.
W Outlaws? Z tego co widziałem, ledwie po chwili jest "uciekła".
Czyli tak jak w niemal każdej skradance na rynku. W SC też ludki wracały do swoich obowiązków po chwili. W serii AC też. Czy to argument za krytykowaniem tej gry? Moim zdaniem nie. Naprawdę nie rozdzierajmy szat, to tylko gra :)
Albo Dishonored. Możesz mieczem i mocami zrobić taką rozpierduchę, że tylko głowy będą fruwać, a jednocześnie jesteś w stanie przejść całą grę jako pacyfistyczny duch, nie dając się nikomu zauważyć i nikogo nie zabijając.
I co? Można mieć grę akcji i jednocześnie dobre mechaniki skradania i AI przeciwników? Można.
Oczywiście, że można. Dishonored to wspaniała gra, lepsza od SW Outlaws w wielu aspektach. Inna kwestia to taka, że osiągnęła to kosztem czegoś - świat jest tylko quasi-otwarty (piękny, stylizowany, bogaty w detale, ale jednak nie tak rozległy), a liczba zadań jakie ma do wykonania gracz jest mocno ograniczona. Nie jest to jej wada, po prostu jest tak koncepcyjnie przemyślana, że wszystko do siebie pasuje. Outlaws to trochę inna para kaloszy, ma błędy, ma niedopatrzenia, ale gra mi się w to naprawdę nieźle i nie napiszę że to jest 1/10 jak niektórzy hejterzy:)
Na tę chwilę dałbym mocne 6,5-7/10.
Mechanika skradania praktycznie niczym nie różni się od takiego Splinter Cella (tu i tam można chować się w miejscach ustalonych przez zasady gry. W Outlaws jest to trawa, w SC ciemność). Błąd w mechanice polega na słynnym "gwizdaniu" do strażników i reakcji postaci położonej najbliżej nas. Gdy już przyjdzie nam zaatakować kogoś face to face bez użycia tej zdolności, to drugi strażnik znajdujący się 5-10 m od nas zareaguje i zacznie nas atakować. I może teraz wjechać argument "no hej walę go w mordę, a drugi koleś stojący kilka metrów dalej nie widzi tego!", tylko że ten argument można przypisać innym skradanom np. MGSom gdzie były też takie smaczki: https://www.youtube.com/watch?v=RwWQthVSpRA
Gra jednak - poza kilkoma miejscami - nie wymusza na nas takiego stylu rozgrywki. Tu wciąż można wyjąć blaster i stosować taktykę na tarana. Gra jest wtedy trudniejsza, ale jednak pozwala na takie rozstrzygnięcia misji.
Mam wrażenie, że ludziom, którzy widzieli grę co najwyżej na YT nie podoba się absolutnie wszystko nie mając pojęcia, jak w to się gra, co zawiera, jak jest skrojony świat. Outlaws jest przygodową grą akcji, w której skradanka to jedna z mechanik. That's all.
Ubisoftowi obrywa się - słusznie - za obsługę premierową, patcha który redukuje progres gry do 0 i każe zaczynać od początku oraz marne rekompensaty z tego tytułu (jakieś ubicoiny do wydania na szmelc).
A sama gra jest solidna. Nie jest wybitna, ale mieszać ją z błotem za 1-2 pokraczne mechaniki to jest przegięcie. Jestem ciekaw, jak wypadną fabularne dodatki z Season Passa.
Pomijając błędy w fizyce, słabe skradanie i problemy z patchem który każe wywalić do kosza godziny gry, to akurat jest to jedna z niewielu gier, które nie przechodzi downgrade'u graficznego a wręcz przeciwnie. Zmiany są widoczne gołym okiem - premierowa wersja ma lepsze rysowanie obiektów, cienie, tekstury i żywsze kolorki.
https://www.youtube.com/watch?v=zkXUbDDBq0M
Bardzo brzydkie zagranie.
Dlatego nie warto kupować lepszej edycji jeśli ta zawiera korzyść w postaci wcześniejszej premiery.
W kontekście rozgrywki i tak obszernej gatunkowo gry z open worldem 3 dni to żadna zaleta, a tylko grozi takimi fakapami jak ten z newsa. Jak ktoś nabił 10-15 godzin to może się poczuć oszukany.
Wolałbym już aby złota/diamentowa/bursztynowa edycja miała jakiś dodatkowy content (2-3 misje, może dostęp do jakichś nowych lokacji bez znaczenia dla głównej fabuły, lub alternatywny blaster skoro już bohaterka jest na niego skazana). Niech to będzie cokolwiek wyróżniającego grę ;)
Tak samo jak ty oceniasz działania Łosia, tak samo ja mam prawo ocenić Twoją opinie :) No cóż, nie dziwi mnie taka postawa biorąc pod uwagę fakt, że na rok przed premierą ludzie jechali po Ubisofcie pisząc o gównianych dialogach, miliardach znaczników na mapie, czy słabej fabule nie widząć nawet kawałka realnego gameplaya. Ostatecznie żadna z recenzji czy opinii nawet na YT nie wskazuje, że te bolączki gier Ubi trafiły do Outlaws, choć sama gra nie jest wolna od innych błędów. No ale krytyka na konto przed premierą była ;) A jak ktoś ma czelność pisać o tym, że to dobra gra to u was uruchamia się uczulenie na studio.
Lol, nie wiedziałem że jak kogoś jest stać na coś i wypie*doli pieniądze w błoto to patrzy na ten wydatek trzeźwym okiem i nie żałuję tego że wtopił.
Zdradzę Ci jedną tajemnicę - gry to nie jest inwestycja w giełdę, w krypto, w inne waluty. Gry to rozrywka, a każdy preorder to zakup w ciemno ze 100% gwarancją że nie odzyskasz pieniędzy z górką. Jedyna korzyść to zadowolenie gracza, a na to wpływ ma już wiele rzeczy, nie jest to mierzalne finansowo. Dla jednych toporność takiego Gothica to masakra odrzucająca od kompa, dla drugich kultowy element serii. Jedni uwielbiają rozległe mapy w AC, drudzy wymiękają na pseudo-sf fabule z daremnymi questami.
Jeśli ktoś kupuje wersje super-hiper-duper edition za 150 zł więcej niż wersje standard to nie po to, aby zakładać różowe okulary i pisać "dla mnie gra 10/10 bo kupiłem ją za 500 zł". Efekt FOMO o którym piszesz dotyczy właśnie tego, że chcą mieć coś szybciej (lub więcej), bo de facto mogliby poczekać 3 dni i zapłacić za grę 30% mniej. Jak już piszesz o wypier..laniu kasy w błoto - ten proceder nie trwa od 5 lat, tylko od kilkudziesięciu, nie odkrywajmy Ameryki na nowo. Zarzucanie graczom z wyższą edycją, że chwalą grę bo zapłacili wiecej niż mogliby 3 dni później jest po prostu słabe, na poziomie krytykowania gier na podstawie concept artów czy zapowiedzi.
Ten jaką krucjatę w obronie Outlaws prowadzi, aż śmiać się chce. Zdziwiony jest, że ludzie wydali 300 zł i przez pierwsze godziny gry będą wychwalać produkt, żeby tłumaczyć swój zakup i wydatek.
To jest jeden z najbardziej idiotycznych argumentów jakie często czytam w sieci. Jeżeli ktoś wydaje na Gold/Ultimate Edition 400-500 zł to po prostu stać go na taki wydatek i ma głęboko w poważaniu argumenty cenowe. On kupuje bo chce albo wcześniej zagrać, albo chce zgarnąć bonusy, albo jest fanem marki. Ale to nie jest kwestia tego, że będzie sobie tłumaczył jak Outlaws jest świetną grą bo wydał na nią x złotych xD
Jeżeli gra jest crapem to nawet obniżka do 150 zł tego nie zmieni.
Notabene, pamiętam jak kiedyś kupiłem sobie GTA IV na PC w cenie premierowej, ale gra była tak żałośnie zoptymalizowana że nie dało się grać na moim kompie. I nie wmawiałem sobie, że wszystko jest tam cudne i ekstra, bo wywaliłem grę z dysku i wróciłem dopiero po latach gdy rozwiązano wiele problemów, w tym żałosną integrację ze słynnym "Games for Windows Live". No ale wtedy gra już kosztowała z dodatkami 1/3 tego co przy premierze.
Wczoraj UV w swoim materiale na YT poruszył temat recenzji na PS5. Wg listy osiągnięć zaledwie 75% osób z wersją przedpremierową gry opuściło prolog, a 25% dotarło do 2 planety. I to się zadziało na nieco ponad 24h przed zdjęciem embargo.
Cytując - JAK PISANE SĄ TE RECENZJE?
Przecież stoi jak byk na głównej, jeszcze z największym kaflem w sekcji z newsami - https://www.gry-online.pl/recenzje/star-wars-outlaws-recenzja-gry-zaskakujaco-dobra-ubigra-z-otwarty/z5468c
No i fajnie, że jest kolejna dobra gra ze świata SW (w przeciwieństwie do seriali....).
Z filmów na YT wynika, że bez włączonego Frame Generation taki RTX 3060 wymięka dając max 40 fps w zaludnionych lokacjach na średnich detalach.
Mafia 3 po patchach i DLC to fajna gra. Nie jakaś wybitna, ma trochę glitchy, ale jak się człowiek weźmie od razu za Definitive Edition i odpali na przemian główną fabułę i dodatki, to naprawdę idzie się w to dobrze bawić. Możliwe, że Hangar13 wyciągnął z debiutu wnioski i zrobi coś mniejszego, ale dopracowanego. Szkoda tylko że nie będzie w nowej części Johna Donovana z trójki ;/ Ten bohater zasługiwał na nowy, własny wątek fabularny.
3/4 filmu to przyjemny recykling i odwołania do poprzednich dzieł. Bez chamskich zagrywek, ale zrobione z odpowiednią pompą wizualną, piękną scenografią, w stylu retro. Alvarez zrobił jeden z najdroższych fanfilmów z mniej znanymi aktorami i aktorkami, co pozwoliło mu na zachowanie odpowiedniego rozmachu. Przez ten czas myślałem, że jest to po prostu spoko film, nawet miejscami lepszy od Ressurection.
No ale potem wkracza ostatni akt, który
spoiler start
miesza ze sobą motywy z pierwszego (wkładanie skafandra), drugiego (walka w jamie pełnej kokonów) i czwartego aliena (nowa wersja newborna)
spoiler stop
i poczułem się, jakby ktoś rzutem na taśmę chciał zaprezentować jakieś scenariuszowe odrzuty w formie dircuta. Strasznie słabe to było, bez emocji i napięcia, za to mające "szokować", a mnie jedynie rozbawiły. Notabene:
spoiler start
newborn to był aktor w przebraniu, warto wygooglować nazwisko Robert Bobroczkyi
spoiler stop
Daję więc szósteczkę, choć za wstęp, rozwinięcie i wszystko co dzieje się do momentu sceny z windą zasługiwało dla mnie na mocne 7 z plusem :)
Ach, szkoda, była szansa na kolejną memiczną scenę po wiedźmach z pierwszego sezonu.
To jest czysta plemienność o której pisano kilkanaście lat temu, iż nadejdzie.
Przez lata wpajano im, że są elitą intelektualną, są lepsi, a wszelkiego rodzaju inne grupy polityczne to dno i Putin. No więc mamy efekt zatruwania głów różnymi przekazami, komunikacją na poziomie wręcz podstawowym. To jest mniej więcej ten target co ludzie dzwoniący do Szkła Kontaktowego i recytujący wiersze o Kaczyńskim.
Lewica ma ten problem (dla mnie to zaleta), że nie potrafi od lat stworzyć ciekawszego medium z zasięgami. Generalnie jest to wina tego, że lewica nie umie totalnie w biznes, bo jest propaństwowa na każdym kroku.
To jest jednak test IQ, bo dostali baita od naprawdę obrzydliwej moralnie osoby, z wyrokiem na koncie, ale i tak wystarczyło to do uwiarygodnienia sprawy w ich oczach :) Psy zaczęły merdać ogonem bo są wytresowane. De facto kwalifikują się co najwyżej do Choroszczy.
Ktoś napisze, że obrażam ludzi. Ja piszę jak jest, wystarczy spojrzeć na ich przegwiazdkowane profile i sposób wypowiedzi. Na marginesie, widzę że u nich jak zwykle zero refleksji po tej sprawie. Stanowski pokazał jak na dłoni ich deficyt intelektualny, a oni dalej potwierdzają założenia eksperymentu :D
Troille jak trolle, są idiotami od dawna, ale dla mnie najlepszy dowód na intelektualną zapaść "elyt" są posty Giertycha, Wrzosek czy Treli. Oni chcą robić jakieś komisje i rozliczenia, a zostali zrobieni jak dziecko w piaskownicy xD
Wczoraj kilka milionów osób, dziesiątki dziennikarzy i polityków rządzących, trolle polityczne na X i FB, oblało podstawowy test IQ.
I ktoś taki później mówi Ci, że "masz prawo wiedzieć!" oraz "mamy wyliczenia, że za 5 lat ziemia zacznie płonąć".
Do refleksji kogo wybierasz przy urnie i kogo słuchasz w telewizji.
Dawno nie było tak dobrej orki. Ostatni taki eksperyment to chyba Grażyna Żerko.
Czy ktoś jeszcze ufa krytykom filmowym ?
Tu nie trzeba ufać krytykom. Rebel Moon to jest najgorszy tytuł od Snydera ever i niezmiernie cieszy mnie to, że wersja reżyserska okazała się równie fatalna. Może wreszcie ktoś przykręci gościowi kurek, bo zaczął robić filmy tragiczne pod niemal każdym względem.
Zack Snyder to jest mentalny 12-latek w ciele 50-latka. Powinien zrobić sobie 3-4 lata urlopu i wrócić potem do kręcenia mniejszych produkcji. Bo Rebel Moon to jest taki pierd za 200 milionów :)
Niepopularna opinia - ta gra będzie po prostu spoko i pewnie będzie miała ciekawe dodatki fabularne, ale zostanie zjedzona przez antyfanów Ubisoftu. Naturalnie będą jakieś błędy na premierę, ale Ubi je załata tak jak w przypadku Avatara.
Sorry, ale jak ktoś z 1060 GTX narzeka że nie zagra w 60 fps w grę z otwartym światem w 2024 roku to powinien po prostu wyjść z jaskini. 1060 to karta z 2016 roku (!!!). Dobrze, że nie graliście na początku XXI wieku, gdy tak naprawdę żywot kart kończył się po 2-3 latach bo Nvidia co roku wypuszczała nowe serie. Fani Geforce i nazwy "Titanium" wiedzą o co chodzi :)
Gra zadebiutowała 3 dni temu więc warto napisać, że to zdecydowanie najlepsza odsłona do tej pory.
Możliwość zagrania własnym zespołem jest świetną opcją, a edytor pozornie dość prosty w obsłudze daje dużo możliwości w tworzeniu teamu od podstaw. Do tego kilka nowości, jak system mentalności który powoduje, że trzeba patrzeć na relacje wewnątrz zespołu - może być tak, że młody kierowca będzie bardzo na tak jeśli chodzi o przedłużenie kontraktu, ale na przykład dyrektor techniczny już nie bo może być z tym kierowcą na wojnie :)
Bugi są raczej powtarzalne - znowu zdarza się, że kierowcy zaczynają po zmianie opon jeździć kosmiczne stinty (po 2-3 sekundy lepsze czasy od reszty), podczas gdy inni po zmianie jadą może pół sekundy lepiej. Treningi wygląda identycznie jak rok i 2 lata temu, więc wieją nudą.
Pojawił się "normalny", lekko pocięty 10-minutowy gameplay.
https://www.youtube.com/watch?v=U-M1Lu6iVhg
Straszny downgrade graficzny w porównaniu do pierwszych materiałów. Jest tu trochę klimatu Star Wars, ale sam quest to typowe "znajdź przedmiot i dostań w nagrodę broń do statku".
Chciałem zrobić pre order bo na gry TPP w świecie SW jestem łasy (przy czym Fallen Order uważam że lepszą grę od Jedi Survivor). Teraz sam nie wiem, co o tym sądzić.
Gratulacje Łosiu & Misza! Przeszliście dłuuugaśną drogę do tego miejsca, z którego teraz ruszacie na kolejny podbój.
Powodzenia, trzymam za całą ekipę kciuki :)
Te bohaterkę to widać przez 2 sekundy z takiego ujęcia że ciężko ocenić czy jest bardziej kobieca. Bardziej wygląda jak placeholder z jakimś domyślnym modelem postaci czy jakiś realny koncept na bohaterkę historii.
Gdy Lucas wprowadził midichloriany w Phantom Menace to fani jechali po nim grubo. Nie było wtedy social mediów itd. ale jak na podwórku gadało się o Star Wars to wszyscy zgodni uznali to za tragiczny pomysł. Dlatego też Lucas pod wpływem "feedbacku" ograniczył ten temat w kolejnych epizodach.
Nawet w erze starego Youtube'a midichloriany były obiektem memów -> https://www.youtube.com/watch?v=XEGoquyZM68
Szacunek, że wydali demo na kilka tygodni przed premierą. To rzadkość :)
Sama gra jednak jest dla mnie nijaka. Model jazdy jest spoko tzn. czuć ciężar samochodu więc trzeba umieć hamować, również silnikiem, a to pewnego rodzaju unikat w grach tego typu. I to na razie tyle, bo cała otoczka chce być "nowoczesna" a wychodzi z niej trochę "Simsoza". Do tego koszmarna optymalizacja, na RTX 4060 z DLSS przy Full HD i maksymalnych ustawieniach w wyścigach mam 35-40 FPS, a nie wygląda to jakoś fajnie. Taki zasięg widzenia jest wręcz tragiczny. Do tego pauza, która pauzą nie jest bo uruchamiając ją pojazd się nie zatrzymuje (!), nie wiem jak takie coś mogło przejść.
Na tę chwilę wolę zeszłoroczne The Crew Motorfest, w którym przegrałem ze 150 godzin. Wyspa piękna, otoczka rozrywkowa, masa samochodów do zdobycia, lepsza fizyka zniszczeń otoczenia. Solar Crown na razie wygląda jak gra bez duszy.
Podobno w 3 epizodzie pojawi się coś, co wywróci do góry nogami znaczenie Mocy, jakie znamy z filmów czy nawet Obi Wana. Niektórzy recenzenci wykrakali już, że
spoiler start
Moc będzie personifikowana, a więc będzie Pan Moc, Pani Moc, zaimkowe moce i inne bzdety.
spoiler stop
Także brawo Disney :)
Disney otwarcie chlubi się tym, że to najbardziej "gejowate" Gwiezdne Wojny - https://boundingintocomics.com/2024/06/04/the-acolyte-showrunner-leslye-headland-says-preview-audiences-regularly-praised-series-as-the-gayest-star-wars/
Star Wars kiedyś - przygoda, historia, walki na miecze, moc, więcej przygody
Star Wars wg Disneya - za mało inkluzywności, za mało wątków LGBT
Co do samego Acolyte - nie dotknę tego nawet z 2 metrów. Obi Wan schłodził moje oczekiwania względem seriali z tego uniwersum. Jeden Andor wiosny nie czyni. Mandalorian też był co najwyżej średni (pierwszy sezon wręcz koszmarny fabularnie)
Czy ktoś ma problem z robieniem zdjęć w trybie fotograficznym? Gdy wchodzę w tryb i ustawiam co trzeba to za nic na świecie nie mogę zrobić zdjęcia. Niby jest jakiś przycisk "Accept" pod A, ale nie działa.
Wersja z Game Pass, gram na PC na padzie z XONE ;)
Novigrad był bardzo fajny, ale Wyzima jednak ma "to coś". Ciasne uliczki, charakterystyczne domy i mury... Jak na szybki import wygląda to bardzo dobrze.
Oj pamiętam też nasze raidy na Karkandzie. Wróg nie był w stanie docenić roli Commandera w tamtym czasie :)
Dzisiaj mędrcy z YT pewnie gadaliby w kółko temat dlaczego nie warto być w BF2 inżynierem, ale MPO wiedziało swoje i w 2-3 rundy maksowało wszystkie ribbony tej klasy postaci :)
Chciałbym też wspomnieć o naszym koledze, który odszedł od nas w bardzo młodym wieku. Jeden z najlepszych pilotów w grze, Tomasz, aka CymonGT (ogromny fan sportów motorowych).
Miał chyba też ksywkę Tomi aka Viper, ale mogę się mylić. Obsługiwał ekipę - nomen omen - z nieba jak złoto. Chyba jako jeden z niewielu umiał na Omanie latać samolotem pod mostem kokpitem do dołu :>
Klasyczny cykl Battlefielda* przed i po premierze:
- prezes gra w wersję alpha i jest super
- pojawia się pierwszy gameplay i trailery z super licencjonowaną muzyką - gracze zadowoleni
- premiera okazuje się porażką, masa bugów, błędów, crashe, pierwsze patche łatają podstawowe błędy techniczne
- gra okazuje się wybrakowana
- EA zapowiada wsparcie i sezony
- sezony okazują się dodatkową mapą i 4 reskinami postaci
- EA przyznaje się do błędów i porzuca wsparcie zaczynając prace nad kolejną częścią
- po 2 latach patrz punkt pierwszy.
*nie dotyczy BF 3 i 4 , które miały błędy, ale za to były rozwijane poprzez zajefajne DLC.
Przewiduję start w Box Office na poziomie 60-70 mln w pierwszy weekend a potem drastyczne spadki i tłumaczenia producentów "film nas kosztował 250 milionów, jesteśmy w plecy, wszystkiemu winni mężczyźni".
Franczyza ledwo zipie, ostatni film był nawet ok, a i tak finansowo wyszedł średnio (pomimo Deppa, Rusha i cameo Blooma).
I cyk, 10 fpsow mniej bo okaże się że każdy znak wodny wpływa na wydajność dociążając sprzęt.
Studio nie wskazało na konkretne przykłady takich treści, ale serwis IGN przytacza walkę ze stereotypowymi tubylcami-kanibalami w misji na południowym Pacyfiku z Tomb Raider III.
Co za polit poprawny dowcip xD Tubylcy-kanibale istnieją nawet dzisiaj w nomen-omen Papui Nowej Gwinei, czyli wyspie ulokowanej na Pacyfiku. Mowa o plemieniu Kombai. Gdzie tu obrażanie cudzych kultur? Kanibale to kanibale, życzą sobie każdego dnia smacznego, tylko dietę mają trochę inną.
Jestem na 5 odcinku i o matko... to jest przecież typowy kryminałek rodem z legendarnej stacji Hallmark. Tak pod kątem scenariusza, jak i realizacji. Nie ma tu niczego, na czym można zawiesić oko. Zero ciekawych kadrów, inscenizowanych scen, pomysłów na korekcję barwną, czy też akcji. Absurdalnie schematyczny, wręcz podręcznikowy do bólu przykład jak nie kręcić kryminałów z przeciętną fabułką.
A ta fabuła to sama w sobie nie porywa, bo opiera się na motywie "wgłębiania" się w kolejne wątki i postaci, po nitce do kłębka. Dość śmiesznie z perspektywy kolejnych epek wygląda scena z nagraniem zmarłego męża - gdzieś w 5 odcinku wszyscy mają na to wywalone.
Z Martym McGregorem mam zaś inny problem. Ten stworzony na potrzeby serialu policjant to mocno przerysowany millenials, który ma być humorystycznym akcentem – w moim odczuciu tutaj zbędnym.
Jest dokładnie odwrotnie. Jest niezbędny, ponieważ:
spoiler start
spełnia netflixowy wymóg upchania do fabuły homoseksualisty w ramach diversity, które tutaj wywala poza skalę
spoiler stop
.
Więc Marty musi być, bo takie mamy czasy :) Czasy, które wymuszają na scenarzystach wrzucanie takich z d...y postaci.
Mam Xiaomi 13T i poza brakiem indukcji (którą uważam za bajer do którego nie warto dopłacać w erze szybkiego ładowania) nie widzę minusów w tej cenie. Aparaty bardzo dobre, bateria trzyma 1,5-2 dni w zależności od zajeżdżania fona aplikacjami. System działa płynnie, a co najważniejsze to pierwszy fon od Xiaomi, który otrzymał 5 lat wsparcia w aktualizacjach - to zrównuje ofertę np. z Samsungiem.
Niebawem na telefon trafi nowy system HyperOS więc pewnie coś tam zmienią w interfejsie, ale mi osobiście MIUI nie przeszkadza. Zdążyłem się przyzwyczaić.
Proszę bardzo, oto maksymalne detale z włączonym ray-tracingiem. Przecież to z perspektywy pojedynków na ziemi wygląda beznadziejnie. Brakuje tu oświetlenia, ambient oclussion, czy cieni. Miasto wygląda na nudne, kompletnie randomowe. Jedynie czym może się "pochwalić" SS to detale w oddali i lepszy draw distance, ale to nie jest coś co powoduje opad szczęki.
https://www.youtube.com/watch?v=iikBTOg03Vc
Ta gra wygląda tragicznie w porównaniu do Arkham Knight. Zespół devów powinien się wstydzić.
https://www.youtube.com/watch?v=iocRbdvUgJ4
Ubisoft to takie love&hate studio.
Muszę przyznać, że trochę przeprosiłem się z nowymi Assasynami. To nie była moja ulubiona seria i zawsze gdzieś po 2-3 godzinach dawałem sobie spokój (nawet przy kultowej dwójce), ale teraz cisnę po latach w Origins i jest to naprawdę kawał gry z masą detali i smaczków. Fakt, że fabuła jest pretekstowa, ale mi osobiście pasuje. Pewnie niebawem wezmę się za Mirage bo to z kolei coś mniejszego, na max 30 godzin.
Ubisoft przede wszystkim popłynął na tym S&B - 200 baniek za 6 lat produkcji, a gra wygląda prawie tak samo jak na materiałach sprzed 3-4 lat. Tam proces produkcyjny musiał być piekiełkiem. Takie tytuły to niestety gwarantowana strata kasy.
Tutaj trzeba im kolejnego hitu pokroju Rainbow Six: Siege, które sfinansuje im kolejne 3-4 lata. A Siege to była/jest gra pod community i rozwój, 2 podstawowe elementy gwarantujące długowieczność tytułu. I nie ma ona otwartego świata.
Trudny rok dla branży. 2 lata preprodukcji wyrzucone do kosza oznacza, że firmy tną koszty i przez jakiś czas będą tworzyć mniejsze produkcje.
Wygląda bardzo ciekawie, oryginalnie. Zastanawia mnie czy jest tu jakiś ukryty achievment w stylu "Nie zbankrutuj w ciągu 20 lat".
To wina blogerów - mówi studio, które opublikowało bullshitowy trailer zapowiadający produkt, który po wydaniu w żaden sposób nie przypominał gry z pierwszego materiału.
Łaski nie zrobili z tym zwrotem kasy, bo sami złamali warunki umowy ze Steam.
Te porównanie jest bardzo brutalne dla S&B. Gra nastawiona na bitwy morskie i pływanie wygląda pod kątem mechaniki o wiele gorzej niż ponad 10-letni Assasyn, który oferował na dodatek eksplorację lądów i klasyczne, assasyńskie zadania oraz niezłą fabułę.
Te kilka lat pracowali chyba nad animacją wlewającej się na pokład wody:
https://www.youtube.com/watch?v=J6CVvtnCIWs
U mnie były kierownik (pracowałem z nim 10 lat temu), lat 45, rok temu - pracował na home office, nagle zasłabł i już się nie obudził. Problem z krążeniem, pogrzeb 5 dni później. A gość nie miał nawet nadwagi.
Znalazło go lezącego przed kompem dziecko, które wróciło ze szkoły. Tragedia.
Kondolencje dla całej rodziny. Jedna z największych legend tego forum, lata ciekawych dyskusji na wiele tematów.
Gdyby gra wyszła od początku w takiej wersji to prawdopodobne miałaby o 1-1,5 punktu w górę w ocenach prasowych. Porównanie Mafii 3 do choćby serii GTA może jest bezlitosne jeśli weźmiemy pod uwagę technologię i obszerność gry. Ale mi się ona podobała. Dobrze się bawiłem.
+ Świetny główny bohater, najlepiej rozpisany z całego uniwersum Mafii, z jasną motywacją od początku do końca
+ John Donovan to najlepszy pomocnik w grach ever, a jego scena po napisach jest re-we-la-cy-jna
+ kapitalny OST
+ przyjemny, oryginalny setting na bazie Nowego Orleanu
+ poważne tematy rasizmu, walk społecznych i polityki ubrane w scenariusz krwawej wendetty
+ bardzo dobre, wprowadzające świeżość DLC
+ solidny system walki powielający najlepsze opcje z innych gier
- po latach i patchach jednak glitche dalej występują, zwłaszcza nieodpalające się cutscenki, lewitujące przedmioty
- debilizm przechodniów którzy rzucają się pod samochód zamiast uciekać.
- widać walkę z czasem przy developerce tej gry, bo masa ciekawych treści jest tutaj okrojona do minimum np. rozmowy z lokalnymi biznesmenami czy też północna część mapy
- brak większej motywacji do zbierania kasy bo najlepsze pukawki i tak można znaleźć w trakcie gry
Szokująca wiadomość - zmarł Mateusz Rutkowski, mistrza świata juniorów z 2004 roku. Miał 37 lat.
Tu się nie ma co zastanawiać. Ktoś w Disneyu upadł na głowę i stwierdził, że zamiast robić kino przygodowe będą robić robi filmy "z misją" w uniwersum SW. Już na etapie Ostatniego Jedi dało się wyczuć, że z Rey zrobi się Mary Sue rozwalającą wszystko i wszystkich, ale w RotS posunęli się do ostateczności - wskrzesili siłą 2 zdań we wstępie Palpatine'a tylko po to, aby napisać historię jego śmierci na nowo, tym razem z rąk kobiety, która na deser w ostatniej scenie przywłaszcza sobie cudze nazwisko xD
Ten film będzie flopem finansowym, a na kogo zwalą winę za to? Oczywiście na białych, heteroseksualnych mężczyzn.
Ale lanie wody, inne portale nie mają abo i sobie jakoś radzą... także ten
Kluczowe słowo - "jakoś". Inne portale zatrudniają 10-15 osób max, nie oferują takiego masowego i różnorodnego tematycznie contentu, a ich byt najczęściej zależy od dobrego humoru wydawcy.
Generalnie większość serwisów newsowych - nie chodzi o już o gry - oferuje albo paywalle, albo walczy z adblockami, oferując jednocześnie na pobocznych serwisach premium content za abonament. To jest dzisiaj już norma, bo jeśli nie monentyzujesz ruchu to zdychasz. Czasy milionerów z adsense'a skończyły się gdzieś w 2010 roku.
Po latach od premiery i kolejnych łatkach da się już grać praktycznie bezboleśnie. Na 20 godzin rozgrywki natknąłem się na 1 błąd, przez który nie mogła odpalić się cutscenka - wystarczyło załadować stan i wszystko wróciło do normy. A sama gra? Konstrukcja jest nieciekawa, ale już fabuła, miasto, klimat oraz główny bohater to bardzo duże zalety. Co ważne, gra nie ma "dziecinnej" atmosfery - tu wszystko jest na poważnie, jest krwawo, a podobieństwa do GTA śladowe. No i warto odpalić misje z DLC - nie są długie, ale są o wiele lepiej przemyślane niż te fabularne.
Jak cała paczka bohaterów miała się w tak krótkim czasie przedstawić skoro wspominano o ich tytułach.
No popatrz:
- W pierwszych Star Wars (Nowa Nadzieja) jakoś się udało. Po całym epizodzie wiedziałem ok. 90% tego co mieli za sobą bohaterowie, znałeś ich charaktery, stawkę i cel przed sobą.
- W pierwszych Guardiansach w ogóle masz ekspozycję całej ekipy wyłożoną na tacy, a mimo tego znalazł się czas na jakąś intrygę, fajną akcję i ciekawe sceny (więzienie) podszyte humorem.
A to filmy o 15 minut krótsze od Rebel Moon cz.1. Snyder po prostu jest marnym reżyserem kiedy nie dostaje lepszego skryptu. Argument, że to dopiero cz. 1 itd. to jest słaby argument. Film powinien mieć zamkniętą strukturę z lekko otwartą furtką na przyszłość. A tak, mamy skakanie po planetach i zbieranie ekipy na bazie dialogów jakościowo zbliżonych do gier Bethesdy.
Ten film im bardziej chce być nowymi Star Warsami, tym śmieszniej i gorzej pod tym względem wypada.
Powodzenia. Wprowadzenie zmian, zwłaszcza tak dużych to ciężki i męczący proces.
Trzeba też zrozumieć tę decyzję - na YT rządzą cyferki, a za nimi podążają trendy. Wrzucanie hurtowo materiałów o "TOP 10 X które zmienią Twoje życie" niczego nie da bo takie materiały są już w odwrocie. Teraz jest duże parcie na team-content, chociaż ja wolę materiały publicystyczne tj. robi to na YT Mestre.
Solidny scam. Starali się do końca udawać, że wszystko jest ok. Fajnie muszą czuć się gracze, którzy przekroczyli czas na refund i zostają z klocem, który nie będzie rozwijany, wspierany, ani w sumie nawet obsługiwany (serwery).
Studio poinformowało, że się zamyka bo nie spięło się to finansowo. Piękny scam, gracze zostali na lodzie bez opcji refundu.
Zamknęli studio :D No i cześć, pozdrawiamy graczy, którzy przekroczyli czas na refund :D
Ta gra za kilka tygodni będzie miała może garstkę fanów.
Wieje od niej bieda-Divisionem z domieszką DayZ, ale poziom techniczny jest tragiczny. Graficznie nie ma to nic wspólnego z pierwszymi materiałami poza interfejsem ekwipunku postaci.
Będzie zonk, jak gra okaże się po prostu niezła :)
Wieszczę jednak crapa na poziomie klonów DayZ, które po 3-4 miesiącach znikały z radarów zainteresowań. Skoro leci to w Early Access to muszą coś mieć, inaczej Steam nie dodałby ich gry do dystrybucji.
Akurat w kontekście Rockstara gry rzadko kiedy przechodzą downgrade graficzny (w przeciwieństwie do różnic z gier Ubi czy Cyberpunka).
No jak nic grafika słaba. Dodam nawet więcej - AW 2 daleko do poziomu otwartości świata z GTA 1 z 1997 roku.
Nie ma takiej możliwości. Może w przyszłości coś zmienią i dodadzą opcje tworzenia własnych wyścigów ale obecnie wyścigi robią się same co 25-30 minut i po prostu do nich dołączasz.
Wygląda to niestety jak produkcja, nad którą czuwa w pełni Bethesda. Lore z F1 i F2 był wspaniały, mroczny, pełen zdegenerowanych społeczności oraz lokacji, do których lepiej się nie zapuszczać.
Z tych zdjęć bije wręcz Falloutem 4 i kolorowymi jarmarkami.
Ciekawy materiał UV z całą masą informacji, które mogą być przyczynkiem do ewentualnego pozwu ;)
Ja współpracę z GOLem wspominam sympatycznie, kontakty z ludźmi z redakcji miałem bardzo w porządku. Na tyle w porządku, że mogłem na luzie jechać 700 km pociągiem do Krakowa na spotkania redaktorskie i wypić piwo w fajnym klimacie, a potem 10 godzin wracać na kacu i biegiem lecieć na uczelnię:) Stare, dobre czasy. Teraz nie ma czasów :)
Train Simulator. Tylko +700 DLC do kupienia :) - https://store.steampowered.com/app/24010/Train_Simulator_Classic/
60 fps to pokaz slajdów? :)
https://www.youtube.com/watch?v=xf9T6TUkY2A
Bardzo dobra gra na wiele godzin, choć technicznie troszkę ustępuje Forzie Horizon 5. Piękny świat, różnorodne playlisty i bogaty soundtrack urzekają. Najlepsze The Crew do tej pory.
1. Widać innych graczy praktycznie non stop - albo na HUD, kiedy ktoś jest w promieniu 1-2 km i wtedy widzisz jego nick. Albo po prostu widzisz jak ktoś świruje na niebie latając samolotem, lub ma morzu - łódką. Generalnie ma się poczucie, że na wyspie razem z Tobą jest 50-100 graczy, bo chyba tak limitowana jest instancja.
2. U mnie tego problemu nie ma. Jak gra mnie wylogowała to tylko raz i to po 10 minutach bezczynności. Nie mam problemów z cofnięciem do menu i lubię sobie jeździć i zwiedzać.
Zero słabych scen, zero zbędnych sekund, genialne aktorstwo..
W ogóle jak dzisiaj się patrzy na przykład na scenę z napalmem to wręcz szokuje, jak kiedyś kręcono wszystko na planie za pomocą praktycznych efektów, które czemuś służyły. Te 2 minuty to esencja tego filmu - latający z gołą klatą groteskowy Duvall mający zupełnie gdzieś to co się dzieje, w tle samoloty zrzucające bomby, jakieś dziesiątki Wietnamczyków uciekające z wiochy, wybuchy, helikoptery, granaty dymne i jeszcze miejsce na złote cytaty, które przeszły do historii kina.
Nie no ludzie, to jest przykład na czym polega wielkie kino :)
https://www.youtube.com/watch?v=1RHo_ZG-YGo
Ten Assasyn wygląda jak próba zbadania nastrojów fanów, na ile Ubisoft może sobie pozwolić z ewolucją wsteczną :) Natomiast zdania nie zmieniam - wolałbym nowego Splinter Cella, który "wróci" do korzeni w postaci tunelowych misji. Ironside jeszcze żyje, trzeba korzystać z jego głosu.
1. Serię zabiły ostatecznie kolejne sequele na czele z Cameronem produkującym skrypt do Dark Fate, które miało być "prawdziwym" następcą dla Dnia Sądu ;) Ot, ironia losu.
2. Skąd pomysł na odgrzebanie newsa, o którym średnio rozgarnięty fan s-f wie od 20 lat?
Gra moim zdaniem zasługuje jednak na te 0,5pkt w górę - ósemeczka byłaby dla mnie bardziej adekwatna bo to naprawdę dobra gra, która sporo zżyna od Forzy ale ma też kilka fajnych pomysłów i content niedostępny u konkurencji.
Z plusami się zgadzam, ale z minusami już tak niekoniecznie:
wymagający poprawek w menu sterowania model jazdy; - gra moim zdaniem w 100% jest ukierunkowana na graczy z padem i przy wyłączeniu różnych asyst jeździ się bardzo przyjemne. Być może Forza ma tu przewagę, ale nie sądzę też aby Motorfest był jakoś specjalnie z tyłu.
brak wytłumaczenia wielu istotnych mechanik pochowanych w menu; - to zależy. Duża część informacji jest podawana na ekranach. Nie wiem co można tutaj więcej dodać w grze wyjściowej, która nie jest symulatorem ;)
przeszkadzające w wyścigach ciągłe gadanie lektora i asystentki SI; - zgadzam się, straszna pierdoła ale wkurza ten głos przy wyścigach i na Playlistach.
wymóg ciągłego połączenia z internetem i wyrzucanie z serwera za najmniejszy brak aktywności. - niby wada, ale pozwala ona poczuć, że nie jest się samemu na wyspie bo widać dookoła innych graczy, z którymi można rywalizować. Ma to swój klimat.
Korzystam z triala i chyba to najbardziej wychillowana gra wyścigowa w jaką grałem. Zapewne ma na to wpływ rewelacyjna miejscówka i bardzo mocno artystyczne podejście twórców, aby każda dzielnica miała swój wizualny feeling. Do tego narrator opowiadający o wyspie na playliście Hawaii Scenic Tour niesamowicie wkręca w klimat.
W ogóle urzekające są pojedyncze detale przy bardziej świadomym, spokojnym graniu - grafitti na ścianach czy ruszająca się deska i dmuchane kółko na Fordze Bronco to takie pierdółki, ale robią mi robotę ;)
Przy okazji triala okazało się, że usunęli bug z fatalnym performance, który zamykał się na 20 fpsach bez względu na ustawienia. Jak dla mnie - fajna gra, żadna rewolucja, może i od FH5 odstaje, ale ma pomysł na siebie.
Trzeba poczekać na reakcję gamedevu. Jeśli sprawy trafią do sądów, a twórcy będą rezygnować z silnika na rzecz innych technologii to spadki będą gigantyczne bo baza przychodów dla Unity nie będzie perspektywiczna.
Decyzja bądź co bądź kretyńska, zwłaszcza w segmencie mobile gdzie przychód 200 tysięcy dolarów robi często milionowa wariacja Tetrisa z kotami. I co ważne - mowa o przychodzie, a nie zysku.
Jak na razie ten FSR daje zaledwie 10-15 klatek więcej, co nie jest jakąś rewelacją biorąc pod uwagę fakt, jak DLSS boostował wydajność w takim Cyberpunku, który wygląda o wiele lepiej.
https://www.youtube.com/watch?v=BwpJ3AVkJ7g
Czy to oznacza, że pojawi się DLC, dzięki któremu na stadionie pojawi się przyśpiewka "Za zu zi za zu za"? :)
Niestety, gra cierpi na wiele błędów, które nie zostały poprawione. A także braki.
- sprint ma schrzaniony format weekendowy, między kwalifikacjami w piątek do wyścigu a treningiem w sobotę nie można zmienić ustawień. Włącza się reguła parc ferme. Na dodatek "pewność siebie" kierowcy ze sprintu nie wlicza się do niedzielnego wyścigu. Tam startujemy na bazie przygotowania w piątek.
- w treningach znowu kierowcy urządzają sobie wyścigi i rozwalają swoje bolidy. To już nie jest śmieszne, tylko niedorzeczne, bo gracze zwracali na ten aspekt mega uwagę. Piątek to spokój i budowanie setupu, a nie rajdy po tarkach i rozwalanie się po 3 bolidów na jednym zakręcie
- same treningi są tak samo nudne jak w 22 - schemat jest cały czas taki sam: wyjazd na 10-12 okrążeń aby sprawdzić optymalne zakresy ustawień, a potem kolejne 3 wyjazdy po 12-13 okrążeń aby wymasterować ustawienia powyżej 90%. Nie ma żadnych kółek instalacyjnych, tempo poznawania toru na tym samym poziomie. Zakres zmian - zerowy
- Zdjęcia kierowców w większości takie same jak w poprzedniej edycji
- Wyjazdy z boksów dalej zepsute przez co bolidy wyjeżdżające władowują się w linię toru kierowców, którzy są akurat na flying lapach.
- sama fizyka wyścigów jest taka sama, widać że kierowcy jeżdżą z góry ustalonymi animacjami, a przez pół okrążenia potrafią jechać bok w bok co nie jest realistyczne ani trochę
- DRS drag w dalszym ciągu do poprawki, kierowcy zmieniają się na pozycjach co okrążenie i nie tracą z tego tytułu czasu
Na razie mam wrażenie że Frontier skupia się na poprawianiu i dodawaniu rzeczy, o które nikt nie prosił (np. Visor Cam), tak jakby wywiesili białą flagę. Tu 90% wszystkich zmian powinno pójść w silnik wyścigu i fizykę.
Beta ma straszne problemy z optymalizacją. Na RTX 4060 i Ryzenie 7 przy średnich wyciągam 20 fpsów. Nie da się grać ;) Czekam na fix.
Przeczytałem tylko 2 opowiadania, grałem we wszystkie części.
Serial jest strasznie beznadziejny, scenarzyści myślą że tworzą jakaś wielką intrygę, ale w rzeczywistości to kaleczą każdy materiał i przynudzają. Do tego tragiczny casting, a gdy trafia się nawet ok (jak Jaskier) to showrunnerka robi wszystko, aby go zszmacić. O dziwo, po Cavillu widać, że się stara, ale jego decyzja po 3 sezonie jest klarowna i nie podlega dyskusji, że jest słuszna.
Wymiksował się z bagienka i chwała mu za to.
EA w końcu jest wolne i może terroryzować białego, heteroseksualnego mężczyznę większą liczbą kobiet w grze.
A co jeśli obecny obraz Fify.. tfu EA Sports FC, nie podoba się ciemnoskórej lesbijce, która czeka od miesięcy na zdobycie w nowej odsłonie kart z Maradoną, Voellerem, Zidanem, Pele, czy Ronaldinho? Co wtedy, drogi autorze?
Co jeśli taka dziewczyna, zauroczona męskim futbolem i atmosferą na stadionie, poczuje dyskomfort, gdy zostanie jej wciśnięty na siłę nowy tryb gry?
Pytam z ciekawości, bo widzę że teza została postawiona w jedną stronę, a przyda się trochę bardziej inkluzywne spojrzenie na sprawę.
Nie wiem czemu, ale mam wrażenie że cichym wygranym tego sezonu może być Motorfest. Na pierwszych materiałach wyglądało mi to na kopię Forza Horizon, ale teraz gra zyskuje bo widać, że twórcy chcą nawiązać do trochę starszej generacji NFSów. Może nawał tych japońskich maszyn powoduje, że ma to lekki vibe Undergroundów.
No Mclaren znalazł optymalne ustawienia i skumał opony na tym torze. A Perez kolejny raz zjeżdża windą do poziomu Albona w RBR. Trochę się chłopak męczy w tych kwalifikacjach, ale jest też pozytyw tej formy - nie ma całkowicie jednowymiarowego sezonu w wykonaniu byczków.
Podobno w kuluarach mówi się o rozmowach Ferrari z Albonem, który za 2 lata miałby zastąpić Sainza. Nie rozumiem tej zmiany, bo problemem Ferrari nie są kierowcy tylko zarządzanie i stratedzy, którzy IQ zostawili w misce z makaronem.
Dobrze wiedzieć, że już niebawem pogram w Star Citizena za 1/100 jego kwoty potrzebnej do dobrej zabawy :)
Będą bugi, to pewne. Walka też wygląda średniawo, ale odkrywanie tego świata, miejscówek i robienie wszystkiego po swojemu to pewnie gwarant +300 godzin gameplaya.
Mimika postaci mi totalnie nie przeszkadza.
Mam obawy, że walka położy fun z rozgrywki. Pachnie to mocnym upgradem systemu z F4 i F76, ale to wygląda dalej drewnianie.
Imponuje za to różnorodność świata i taki pierwiastek poznawania czegoś nieznanego, czegoś mitycznego i tajemniczego. Mam nadzieję, że w tej kwestii Bethesda dowiezie coś wiecej niż "idź do punktu X i zabij Y wrogów, aby odblokować Z", bo ten schemat zwłaszcza w F4 był kretyński.
Lata 1997-2002 to jakaś totalnie odjechana epoka pełna hiciorów za hiciorem. Nie to że później było specjalnie gorzej, ale jak dzisiaj patrzymy na katalogi wydawnicze i branżowe "oczekiwanie", żeby wyszło coś sensownego aniżeli kolejny sezon gry X, to młodzi powinni zazdrościć starym graczom w jakich czasami mogli niszczyć myszki, pady i klawiatury :)
Człowiek zastanawia się później jak to możliwe że mógł znaleźć na te wszystkie gry czas a dzisiaj solo CODa dzieli sobie na tydzień :)
Fani chcą aby seria skończyła się w kosmosie. A twist będzie taki że seria skończy się w innym wymiarze i Diesel dołączy do Avengers
Jednym z elementów testów jest badanie działania gry na konkretnych konfiguracjach (nie wszystkich możliwych, bo to nierealne), a nawet na konkretnej grupie sprzętowej od danego producenta. I to nie tylko w ramach wewnętrznych, ale też zewnętrznych testów. Na podstawie takich testów estymuje się właśnie minimalne i zalecane wymagania. Jasne, tester nie jest od zatrzymywania projektu, tylko wygłaszania opinii jak to czuje. Od analizy projektu jest QA Lead i jego zespół.
Nie wierzę, że ta gra mogła przejść sobie ten etap ot tak bez krytycznego feedbacku, skoro nawet na konfiguracji za kilkanaście tysięcy złotych gra potrafi chrupać i freezować ekran ze względu na doczytywanie mapy w tle. Wygląda ta na fuszerkę lub nadzieję, a nawet działanie z premedytacją że PCety jakoś sobie poradzą skoro na rynku są karty ciągnące gry w 4k.
Obecny poziom techniczny gier na premierę to jest jakiś dramat. A jeszcze bardziej dramatyczne jest to, że twórcy czują się zaskoczeni.
No szok. Masz 100-200 testerów w ciągu roku do ogrywania tytułu i żodyn nie powiedział "ej to działa jak guano, doszlifujcie to".
Wersja low wygląda jak jakiś community fix na performance, dzięki któremu gra odpali się na zintegrowanej karcie ;) W kilku przypadkach efekty są tak kastrowane, że właściwie psują całą atmosferę jak np. ta scenka z refleksami wody na ultra i "widze ciemność" na low.
Jeżeli doszlifują to patchami jak port Batman: Arkham Knight to warto poczekać te 12 miesięcy ;)
Bullet Time w Robocopie? Masakra :/
No i średni ten klimat, praktycznie w niczym nie przypomina zapuszczonego, brudnego Detroit.
Nie zdziwię się gdyby to był przepis na SEOcontent:)
- treści od AI
- publikacja podpisana niby z imienia i nazwiska aby spełnić EAT score w Google
- zdjęcie wygenerowane przez AI
Wszystko po to aby pisać dużo lub testować jak Google reaguje na content od AI, ale wrzucony jako ludzki.
Biorąc pod uwagę TDP to mobilny Rtx 4090 jest jedną z najlepszych kart na rynku - https://www.notebookcheck.net/Nvidia-Ada-RTX-40-Laptop-GPU-analysis-175-W-RTX-4090-Laptop-GPU-surpasses-a-350-W-RTX-3090-in-performance-and-power-efficiency.691313.0.html
Zły wybór reżysera - Woo był tak zakochany w swoim stylu wyhodowanym na Hard Boiled, że przemycił go do drugiej części, przez co oglądając ją miało się niezły dysonans poznawczy. Bo pierwsza misja to takie kino akcji połączone z kinem szpiegowskim, a MI2 to jakaś wariacja Matrixa (zwłaszcza gdy mówimy o scenach z motocyklami).
Dopiero Abrams w trójce wrócił na właściwe tory i dał podbudowę pod pozostałe filmy.
Tytuł tej gry wydaje się proroczy. Zostaną po niej tylko kości.
Ubisoft ma lekki pożar na pokładzie i jedynie premiera nowego AC może im pomóc.
Dlaczego znikają?
Może dlatego, że po roku od startu przywalili prowizjami dla sprzedawców na 10% wyższym poziomie niż Allegro nie posiadając nawet 10% bazy klientów jaką ma Allegro;)
Po drugie - fatalna wyszukiwarka produktów, beznadziejne kategorie, wadliwe filtry i promowanie chińszczyzny bez gwarancji to gotowy przepis na porażkę. Nikt nie uczy się na błędach eBaya, który myślał, że wystarczy skopiować 1 do 1 to co było w USA i przenieść do Polski. Polska jest specyficznym rynkiem e-handlu, z własną platformą do której ludzie są przyzwyczajeni i która mocno się rozwinęła na przestrzeni ostatnich lat. Wejście konkurencji wymaga przełamania pewnych utartych zasad i zachęcenia sprzedawców ciekawymi modelami rozliczeniowymi. tymczasem Shopee postawiło na "kody rabatowe", promocje, ale nie skumało że sprzedawcy i ich produkty są sednem działania takiego serwisu.
Problemem tej gry jest zerowa modowalność i wpływ społeczności na wygląd gry. W erze, gdzie hasło "personalizacja" jest ważna dla połowy graczy, F1 Manager wjeżdża tak skostniałą strukturą, która aż krzyczy "macie licencję, a za rok widzimy się znowu hehehe".
Z jednej strony to nie jest zła gra, ale irytujące błędy, ich naprawienie (safety car, drs) lub olanie (bug z pociągiem w pitstopie) sprawiło, że społeczność nie czuła się przywiązana skoro ich głos jest niezauważalny.
Ale niby po co, przecież to jest i tak kompletny bezużyteczny szrot do niczego...
Do niczego? Korzystasz pewnie z AI lub jego częściowych funkcji nawet o tym nie wiedząc ;)
Zapoznaj się z Merlinem do Chrome'a - https://merlin.foyer.work/
Fajna rzecz jeśli pracujesz np. na liczbach w Excelu.
Piszę to jako wielki fan i wyznawca KRÓLA ŚWIATA - to pierwszy film Camerona, który w ogólnym rozrachunku jest ledwie przeciętny.
James zawsze mi imponował dobrym rozkładaniem akcentów i rozwojem historii. W Terminatorze 2 na pierwsze starcie robotów trzeba czekać 40 minut, w Aliens 2 obcy pojawiają się dopiero po godzinie. Oba filmy umiały przed tym daniem głównym ustawić pionki na planszy i przedstawić w ciekawy sposób bohaterów. Tutaj tak nie jest. To dla mnie pierwszy film Camerona, w którym tak mocno problematyczny był dla mnie storytelling i tempo.
Niesamowicie rwany początek, który utrudnia płynne wejście w historię, a potem masa dłużyzn, których jedyną rolą jest pokazanie jakie można dzisiaj robić piękne VFXy. No fajnie, ale treści w tym zero, a historię można było skrócić o 30 minut bo mniej więcej tyle trwają urywki "Z kamerą wśród morskich zwierząt". Pierwsza część miała prosty scenariusz i prostą historię, ale szła za tym jakaś ewolucja bohatera, pojawiały się fajne postaci drugoplanowe, a "źli" mieli konkretne plany pod kątem demolki. W skrócie - była to banalna, ale jednak solidnie zrealizowana przygodówka.
Ten film chce być filmem o rodzinie i odpowiedzialności, ale zapomina, że jest tu ktoś taki jak Jake Sully i Neytiri. Niesamowite, że Cameron tak ograniczył ich role. Dał za to więcej dzieciaków (Kiri jest spoko) i tragicznego Spidera, który jest tylko po to, aby dać Quarritchowi jakąś motywację do zmiany zachowania. Chociaż i tak przez 99% czasu Quarritch to solidny kawał chama.
Avatar 2 jest "mniejszy" niż pierwszy i to mnie zaskoczyło. Nie wiem czy to wada, czy zaleta. Cameron nie chciał przeskakiwać kolejnej poprzeczki, a tylko rozbudować uniwersum. Nie ma więc wielkiej bitwy czy jakiegoś Mcguffina. Całość ma wymiar osobistej zemsty i to jest akurat spoko. Tylko, że zemsta opakowana wątkami z orką i dzieciakami bywa nudna James...
Szkoda też, JC tak lamersko potraktował wątki ludzkie. Ja uważam, że starcie ludzi z Navi ma super potencjał, ale tutaj nie wykorzystano go nawet w 5%. Zawsze myślałem, że jak ci dostali wpierdziel i musieli wrócić na ziemię, to skontrują stawiając na Pandorze solidnego buta z toną sprzętu i zniszczenia. Poza scenką z mechami nie ma NIC. Trailer pokazał prawie wszystko. Strasznie to po łebkach zrobione.
Panie James, rób pan science-fiction kino wojenne z prawdziwego zdarzenia, a nie jakiś apel ku ratowaniu Ziemi.
Nie wiem czy mam ochotę na powtórkę. Trochę się zmęczyłem tym filmem, a pierwszą część widziałem w kinie 3 razy + wersję specjalną. I uważam ją za lepszy film całościowo, bo to wciąż rzetelna produkcja z masą dobrych visuali.
Tutaj visuale są 10/10, ale reszta pachnie takim średnio-utalentowanym Georgem Lucasem.
Świetny casting pogrążony przez tragiczne decyzje studia i producentów. Już nigdy nie zobaczymy sequela Man od Steel, a był to obraz który z całego DC Universe miał rację bytu.
Fajny bait ;)
Jeżeli jednak chodzi o AI to jeszcze długo (długo = 5, może 10 lat?) nie poradzi sobie z tekstami, które wymagają merytorycznej, technicznej, wręcz insiderskiej wiedzy na jakiś temat. Na przykład nie widzę na razie na horyzoncie dobrze skrojonego tekstu będącego "osobistym poradnikiem" w zakresie ustawień aparatów fotograficznych pod sesje plenerowe, czy pisania stron internetowych w React, bo takie rzeczy są naszpikowane mocno subiektywnymi odczuciami piszącego. AI bazuje na jakimś już "wkładzie" ogólnym, ale nie opisze tego... no właśnie, doświadczenia?
Na razie AI osiągnęło poziom "listów od czytelników" w czasopismie Pani Domu. Z czasem będzie jednak lepiej.
Przecież recenzja bazuje na PS5. Nawet na pierwszą stronę wrzucili ostrzeżenie że wersja PC ma problemy.
Taki update trochę jako sztuka dla sztuki i mały wewnętrzny projekt na zaliczenie. Tekstur chyba nie dotknęli, poprawili cienie (Ray Tracing, ale czy stary Wiedźmin miał te cienie kiepskie?), mała poprawka na mapach i nowa kamera.
Wyjdzie to w grudniu, sprzeda się w 300 tysiącach egzemplarzy, po 2 tygodniach zdechnie i bedzie lament "gracze nas nie słychajo! Zamrażamy markę NFS na 10 lat i wrócimy z remasterem".
Ze wszystkich ostatnich Nfsow ten wygląda wprost koszmarnie.
Wygląda jak solidny thrash z polskimi realiami. Magii pierwszej części raczej nie da się powtórzyć (lata 90-te to specyficzny okres), ale może będzie chociaż zabawnie i brutalnie ;)
Broken Roads i Colony Ship wyglądają naprawdę fajnie i czekam. Taki odlskul jest zatem cenie.
Chris Hemsworth to jest filmowy chad. Najpierw załatwił solowy film dla żony na Netflixie, a teraz umieszcza brata w czołowej serii pod względem popularności.
Ale w tym samym czasie można było dosypywać np. wielokrotnie policjantom? I cisza. Ejay nie ma z tym problemu?
Że tak zapytam, o co ci w ogóle chodzi? :D Masz pretensje do mnie, że nie protestuję w imieniu nauczycieli gdy policjanci dostaja podwyżki, czy jak? Hej, to może idźmy dalej - dorzućmy do tej rozmowy służbę zdrowia. Tam dosypanie miliardów złotych rozwiązało magicznie wszystkie problemy, prawda? ;)
Primo: nie każda reforma przyczyniła się do pogorszenia jakości nauczania.
Jasne, że nie. Ale całościowo zmiany w systemie edukacji sprawiały, że średnia zdawalność matur na przestrzeni 15 lat spadła o prawie 10%. Oczywiście trudno jest porównywać jabłka do jabłek gdy taka liczba zmian praktycznie uniemożliwia dokładną analizę - ot choćby poziom pytań na maturach jest trudny do porównywania 1:1.
Secundo: siła nabywcza pensji nauczyciela nie rośnie w sposób, który opisałeś. Od lat się zmniejsza. I osiągnęła teraz punkt krytyczny. Za sprawą działań PiS-u, a nie kosmitów, niewidzialnej ręki rynku czy Putina.
Mój sposób nie dotyczył w ogóle siły nabywczej pieniądza tylko powtarzalności problemu z tym systemem. Czy nauczyciele marudzą na pensje od 7 lat czy od 27 lat? Nauczyciele są jakąś szczególną grupę w którą wyłącznie trafiła inflacja i słaba siła nabywcza złotówki? Każda grupa zawodowa ma z tym problem, ja także. Ale ja nie wychodzę i nie palę opon przed sejmem.
Ale ostatnia z nich, czyli PiS, ma uszy znacznie, znacznie brudniejsze od innych. A więc symetryzowanie, które tutaj uprawiasz, to również pewna manipulacja.
Jeżeli coś miałbym zarzucić PiS to głównie inflację, która dotyka wszystkich. Ale problem z pensjami jest od lat, a wynika od tego, że w edukacji nie ma konkurencyjności bo rządzi związek zawodowy i Broniarz, który przy każdej władzy się uaktywniał. Dosypywanie ciągle soli do tej samej zupy nie sprawie, że będzie smaczniejsza. Zwłaszcza w czasach, gdy przez PiS tego płynu w garnku trochę ubywa.
Nie da się np. porównać "edukacyjnej" bierności i ataków na nauczycieli, które wyprowadzało PO, z systematycznym niszczeniem jakości kształcenia w placówkach publicznych m.in. poprzez przenoszenie edukacji na rynek korepetycji, ideologizowaniem programów nauczania, transferowaniem budżetów edukacyjnych z pedagogiki na teologię
Piszesz o ideologii wprowadzanej do szkół przez partię (moje zdanie jest takie - każdy rodzic niech decyduje o swoim dziecku), ale wygodnie pomijasz np. wprowadzanie ideologii przez organizacje non-profit i NGOsy, które za PO zaczęły pojawiać się w szkołach. Mamy więc piękny syntax error - z jednej strony szkoły chcą być wolne od ideologii, a same ideologię wpuszczają do swoich sal lekcyjnych.
odwracaniem procesu wyrównywania szans edukacyjnych, degrengoladą systemu egzaminów itd.
I ratunkiem na to ma być sypnięcie kolejnym groszem na publiczną edukację bo tak uważa opozycja? :)
Płace i sytuacja w publicznej edukacji fascynują mnie od lat. Gdyby nie było Twittera czy FB to tego typu teksty o zarobkach pojawiały by się non stop w mediach papierowych od 25 lat. A tak dzięki społęcznościówkom można się trochę pośmiać.
Nic się w tej materii nie zmienia. Mechanizm jest prosty i działa na zasadzie perpetuum mobile:
- grupa nauczycieli ze związków zawodowych protestuje bo ma niskie płace
- władze podnoszą pensję o 10-15% i robią reformę
- reforma po 5 latach okazuje się porażką, jakość nauczania spada, wyniki są coraz gorsze
- grupa nauczycieli ze ZZ protestuje bo ma niskie płace
- władze podnoszą pensję o 10-15% i robią reformę
- reforma po 5 latach okazuje się porażką, jakość nauczania spada, wyniki są coraz gorsze
- grupa nauczycieli ze zz protestuje....
i tak w kółko.
Rozpatrywanie problemu pod katem jednej partii jest wyłącznie kąskiem dla łosi wyborczych.
Moim zdaniem tak choć nie jest to gra idealna. Ja obecnie rozgrywam już 5 sezon i wydaje mi się że jeszcze jeden to będzie max bo gra staje się zbyt powtarzalna. Poza tym ma w dalszym ciągu irytujące błędy których nie poprawiono od premiery np. kolejkowanie w pitstopach (wjeżdżasz jako pierwszy że stawki a wyjeżdżasz jako ostatni bo twoi mechanicy grzecznie wszystkich przepuszczają)
Chodzi mianowicie o piłkarskiego Bad Boya (2020), w którym Vega postanawia ukazać prawdziwe oblicze biznesu piłkarskiego.
Nie no, autora tekstu tutaj ewidentnie poniosło :D Ten film to nic innego jak fantazja Vegi na temat historii Wisły Kraków i związków z grupą Sharks, prawdy jest tam tyle co kot napłakał. Oczywiście reżyser nie mógł nazwać rzeczy po imieniu (głównie przez wgląd na toczące się procesy), ale i tak spieprzył temat po całości i film staje się komedią samą w sobie (a Stuhr grający policjanta-impotenta jest koszmarny).
Moje zdanie o Papryku: cwaniak, który bierze na warsztat aktualne memy i odzywki w necie, pisze wokół nich scenariusz i nawiązuje do jakiegoś tematu na czasie. Podpisuje umowy na 3-4 filmy z tymi samymi aktorami (Królikowki, Oświęcimski, Grabowski) i wypluwa na rynek pod pretekstem kontrowersji. Gość jest marnym reżyserem, budowa napięcia w jego filmach nie istnieje, a dialogi nasączone grypsami są w 90% niezrozumiałe przez fatalne udźwiękowienie. Ludzie dali się kilka razy nabrać na jego przynętę, ale fajnie że teraz Niewidzialna Wojna okazała się katastrofą jeśli chodzi o liczby.