Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 27 marca 2007, 18:26

autor: Marzena Falkowska

75 lat więzienia dla "entuzjasty" GTA

Gazeta San Fransisco Chronicle donosi, że 27-letni Gregory Colbert, szef gangu Nut Cases (Wariaci), został skazany za morderstwo swojego wspólnika na 75 lat więzienia. Sześć pozostałych członków gangu oskarżanych jest o zabójstwo pięciu osób w latach 2002-2003. Nut Cases grasowali w tym czasie po ulicach Oakland (Kalifornia) pod wpływem narkotyków i organizowali akcje znane z Grand Theft Auto III.

Jakże lubimy informować was o pozytywnych wydarzeniach i odkryciach związanych ze światem elektronicznej rozrywki – wydarzeniach, które stawiają gry w dobrym świetle i są dowodem na to, że przedstawiające je jednowymiarowo jako źródło wszelkiego zła media mylą się – i to grubo.

Dziennikarska rzetelność wymaga jednak opisywania również i mniej chlubnych przypadków wpływu gier na prawdziwe życie, zresztą każdy zdrowo myślący człowiek (fan gier czy też nie) doskonale zdaje sobie sprawę z faktu, że zawsze istnieją dwie strony medalu.

Ale do rzeczy. Gazeta San Fransisco Chronicle donosi, że 27-letni Gregory Colbert, szef gangu Nut Cases (Wariaci), został skazany za morderstwo swojego wspólnika na 75 lat więzienia. Sześć pozostałych członków gangu oskarżanych jest o zabójstwo pięciu osób w latach 2002-2003. Nut Cases grasowali w tym czasie po ulicach Oakland (Kalifornia) pod wpływem narkotyków i organizowali akcje znane z Grand Theft Auto III (m.in. kradzieże, napady, morderstwa) – jak zeznali policji, gra zainspirowała ich do tego.

75 lat więzienia dla 'entuzjasty' GTA - ilustracja #1

Jeśli złapie cię policja, trafiasz przed komisariat bez broni i z pomniejszonym kontem (oczywiście w grze…).

 

Rzecz jasna w gruncie rzeczy przypadek ten świadczy nie tyle źle o samej grze, co o kondycji psychicznej członków gangu. Niezależnie od tego, czy grali w GTA czy Barbie Horse Adventures, są (teoretycznie) dorosłymi ludźmi odpowiedzialnymi za swoje czyny. Niezależnie od tego sprawa z pewnością stanie się – bo jakże by inaczej – wodą na młyn dla różnych Jacków Thompsonów tego świata.