Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 6 stycznia 2005, 09:48

Pod piracką banderą... cz. 2

Kontynuujemy opowieść o Piratach! Sida Meiera. Wczoraj przyjrzeliśmy się sylwetce jednej z najwybitniejszych postaci w historii komputerowej rozrywki, dzisiaj powiemy co nieco o pierwszej odsłonie kultowej gry.

Kontynuujemy opowieść o Piratach! Sida Meiera. Wczoraj przyjrzeliśmy się sylwetce jednej z najwybitniejszych postaci w historii komputerowej rozrywki, dzisiaj powiemy co nieco o pierwszej odsłonie kultowej gry.

Pod piracką banderą... cz. 2 - ilustracja #1

Pod piracką banderą cz. 1

Sid Meier’s Pirates! ukazała się 30 kwietnia 1987 roku, pierwotnie tylko w wersji na najpopularniejszy mikrokomputer świata - Commodore 64. Na kolejne edycje nie trzeba było jednak długo czekać. Tego samego roku zadebiutowały również edycje na Apple II oraz PC.

„Piraci! byli w zasadzie moją reakcją na gry przygodowe/RPG, które wówczas pojawiały się na rynku.”

Piraci! nieco różnili się od poprzednich gier zaprojektowanych przez Sida Meiera. Przede wszystkim program nie był do końca poważny i na dobrą sprawę, nie reprezentował konkretnie żadnego z gatunków. Gracze znaleźli tu nie tylko zręcznościowe mini-gry podane w wyjątkowo atrakcyjnej formie, ale również odrobinę taktyki, przygody a nawet elementów RPG. Jeśli chodzi o frywolną naturę programu, Sid Meier niejednokrotnie podkreślał, że Pirates! wyrosło na bazie młodzieńczych fascynacji fantastycznymi filmami o dzielnych korsarzach, dokonujących niebywałych czynów na Morzu Karaibskim. Swego czasu krążyła nawet anegdota, że dopiero po faktycznym ukończeniu prac, zdecydowano się pogłębić scenariusz, aby chociaż w części był on historycznie poprawny.

Pod piracką banderą... cz. 2 - ilustracja #2
Pod piracką banderą... cz. 2 - ilustracja #3

Piraci! w wersji na Commodore 64 (powyżej) i Commodore Amiga (poniżej).

 

„Nie chciałem spędzać trzech godzin na rozwijanie mojej postaci, żeby móc zmierzyć się z kolejnym przeciwnikiem.

W Sid Meier’s Pirates! wcielaliśmy się w rolę poszukiwacza przygód, który pragnął zdobyć sławę i pieniądze w nowoodkrytym świecie – Indiach Zachodnich. Oczywiście za wyprawą na wody Morza Karaibskiego kryły się także głębsze przesłanki, m.in. chęć odnalezienia zaginionych członków rodziny, ale patrząc na całokształt – miało to marginalne znaczenie. Zdobywając i łupiąc statki, walcząc na szpady z kapitanami wrogich okrętów, atakując miasta czy wreszcie handlując – gracz nieustannie powiększał zasoby swojego posiadania czyniąc ze swojego podopiecznego prawdziwy postrach. Mało tego, w Pirates! istniała możliwość znalezienia wybranki swojego serca, co z pewnością jest zaskakujące jak na awanturniczy charakter prowadzonego żywota.

„No i zrobiłem Piratów! Pomyślałem: ‘To jest forma, w jakiej chciałbym zobaczyć grę przygodową’. Zapomnij o punktach, zapomnij o matematyce – po prostu weź udział w przygodzie. Rób różne rzeczy i włócz się po świecie.”

O ogromnym sukcesie gry zadecydował właściwie tylko jeden czynnik – jej otwarty charakter. W Pirates! nikt nie ciągnął gracza za rękę, nie zmuszał go do takiej a nie innej drogi postępowania. Wręcz przeciwnie, użytkownik dysponował całkowitą swobodą w decydowaniu o swoim losie. Duża w tym zasługa Sida Meiera, który chciał stworzyć program luźny, pozbawiony utartych schematów i jedynych, słusznych rozwiązań.

Jedynym mankamentem programu była skromna oprawa audiowizualna, zwłaszcza w wersjach opublikowanych w 1987 roku (Commodore 64, PC i Apple II). Na dobrą sprawę to dopiero wydana trzy lata później edycja gry na komputery Amiga przyniosła w tej kwestii znaczącą poprawę. Widząc wzmacniającą się pozycję PeCetów jako maszyn do grania, firma MicroProse zdecydowała się po latach odświeżyć pierwotną wersję Piratów!, właśnie pod kątem nowej grafiki i muzyki. W ten sposób powstała złota wersja Pirates!, ale o niej opowiemy dopiero jutro.

Pod piracką banderą... cz. 2 - ilustracja #4

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej