Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 12 lipca 2004, 09:20

Doom 3 - miłość i nienawiść

Ostatnimi czasy o id Software mówi się wyłącznie w kontekście Doom 3, co jest absolutnie zrozumiałe. Emocje, jakie towarzyszą następcy kultowych FPS-ów już dawno sięgnęły zenitu, co najlepiej widać po całej masie plotek, skutecznie dezorientujących graczy. Amerykańscy analitycy branży elektroniczno-rozrywkowej postanowili przyjrzeć się problemowi z nieco innej strony i sprawdzić, jak ewentualne niepowodzenie gry na rynku, wpłynie na kondycję id Software.

Ostatnimi czasy o id Software mówi się wyłącznie w kontekście Doom 3, co jest absolutnie zrozumiałe. Emocje, jakie towarzyszą następcy kultowych FPS-ów już dawno sięgnęły zenitu, co najlepiej widać po całej masie plotek, skutecznie dezorientujących graczy. Amerykańscy analitycy branży elektroniczno-rozrywkowej postanowili przyjrzeć się problemowi z nieco innej strony i sprawdzić, jak ewentualne niepowodzenie gry na rynku, wpłynie na kondycję id Software.

Położona dziesięć mil na wschód od Dallas, siedziba firmy id Software jest oazą spokoju. Przybywającym tu po raz pierwszy dziennikarzom trudno uwierzyć, że w tak zacisznym miejscu pisze się historię komputerowej rozrywki. To jednak jeszcze nic. Najgorsze przychodzi dopiero po przekroczeniu progu okazałego biurowca. Wokół jest tak cicho, że mimowolnie nasuwa się myśl o zarazie, która zdziesiątkowała i tak nieliczną ekipę studia.

id Software to outsider – firma, która nie poddaje się żadnym powszechnym zjawiskom panującym w branży elektronicznej rozrywki. Pierwszą rzeczą odróżniającą amerykańskie studio od konkurentów i jednocześnie najbardziej wymowną, jest ilość produkowanych gier. Ostatnim dziełem firmy jest Return to Castle Wolfenstein z 2001 roku. Od tamtej pory, dwudziestoosobowy zespół w pocie czoła pracuje nad trzecią odsłoną Dooma. Pesymiści twierdzą, że jeśli nie okaże się ona ogromnym hitem, id Software może mieć poważne problemy z utrzymaniem swojej pozycji na rynku.

Druga sprawa to podkreślana na każdym kroku niezależność, która ma swoje plusy, ale także i minusy. W dzisiejszych czasach, gdy największe hity potrafią kosztować nawet 30 milionów dolarów, wyłożenie takiej sumy przez osamotniony id Software nie mieści się nikomu w głowie. Co prawda Todd Hollenshead podkreśla, że firma cały czas przynosi zyski (w ubiegłym roku miało to być 20 milionów dolarów), ale to właśnie kwestia pieniędzy może przyczynić się kiedyś do jej poważnych kłopotów. Swoistym rozwiązaniem mogłoby być sprzedanie firmy jakiemuś potentatowi, ale na to nie ma raczej co liczyć. Do drzwi Johna Carmacka pukało już wiele osób, ale wszyscy odchodzili z kwitkiem. Fachowcy oceniają, że id Software mógłby zarobić na dołączeniu do większej rodziny nawet 500 milionów dolarów, co nie jest sumą aż tak kosmiczną, jeśli wziąć pod uwagę renomę i popularność marki.

Po trzecie, id Software to jeden z nielicznych przykładów ludzi, bezgranicznie wierzących w powodzenie swoich gier. Firma inwestuje tylko w sprawdzone marki (Wolfenstein, Doom, Quake), które mogą przynieść potężne zyski. Konkurencja jest w tej kwestii bardziej elastyczna, wydaje bowiem dużą ilość gier, z której chociaż jedna musi okazać się wielkim hitem. Czy wiara id Software nie okaże się w końcu zgubna? Specjaliści od analizy rynku twierdzą, że nie. To, co dzieje się aktualnie wokół Doom 3, przypomina zbiorową histerię. Włodarze firmy nie mówią o grze absolutnie nic. Jeśli już jakieś informacje się pojawiają, to dawkowane są stopniowo, podnosząc ogólne ciśnienie. Reszta dopisywana jest przez wybujałą fantazję graczy oraz dziennikarzy, którzy z niemocy umieszczenia w swoich periodykach jakichkolwiek nowinek na temat gry, po prostu zmyślają. Machina, jaka kręci się teraz wokół Doom 3, zdaniem ekspertów niczym nie różni się od tego, co działo się niegdyś przy okazji Quake. Byli tacy, którzy nie mogąc się doczekać, publicznie ogłaszali swoją niechęć do id Software. Gdy program wreszcie się ukazał, w zapomnienie szły złożone wcześniej deklaracje. Grali absolutnie wszyscy. I tak samo będzie według nich z trzecią odsłoną Dooma.

Mimo, że Doom 3 nie może okazać się programem przełomowym na miarę poprzednich produkcji z serii, Todd Hollenshead wierzy w jego ogromne powodzenie. Zespół spędza na pracy średnio 80 godzin tygodniowo, często sypiając w biurowcu, na prowizorycznych łóżkach. Jakikolwiek by nie był nasz stosunek do tego, co się aktualnie dzieje wokół następcy kultowej strzelaniny, warto pamiętać, że Doom 3 to gra tworzona przez maniaków, którzy jak dotąd jeszcze nie zawiedli. Miejmy nadzieję, że tym razem również będzie tak samo.

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej