Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 19 maja 2009, 09:13

autor: Szymon Liebert

3D Realms wciąż istnieje i komentuje pozew Take-Two

Przedstawiciel 3D Realms wystosował oświadczenie komentujące omawiane przez nas szeroko problemy. Okazuje się, że studio, wbrew wcześniejszym praktycznie pewnym doniesieniom, technicznie nie zostało zamknięte. Chociaż znaczna większość pracowników straciła pracę na początku maja, to pozostali twórcy podobno dalej działają i w przyszłości pomogą w produkcji gier związanych z marką Duke Nukem.

Przedstawiciel 3D Realms wystosował oświadczenie komentujące omawiane przez nas szeroko problemy. Okazuje się, że studio, wbrew wcześniejszym praktycznie pewnym doniesieniom, technicznie nie zostało zamknięte. Chociaż znaczna większość pracowników straciła pracę na początku maja, to pozostali twórcy podobno dalej działają i w przyszłości pomogą w produkcji gier związanych z marką Duke Nukem.

W zaskakującym oświadczeniu autorzy podkreślili, że posiadają prawa do Duke Nukem. Z powodu braku finansowania musieli oni jednak zwolnić 6 maja ekipę odpowiedzialną za Duke Nukem Forever, reorganizując strukturę studia. Teraz 3D Realms jest znacznie mniejsze, ale będzie dalej istniało. Jakimi grami zajmie się deweloper? Trudno powiedzieć, ale może chodzi o pomoc przy Duke Nukem Trilogy.

Twórcy skomentowali swoje relacje z Take-Two. Wydawca podał 3D Realms do sądu, za niewywiązanie się z wcześniejszych ustaleń i zażądał przekazania marki Duke Nukem oraz materiałów związanych z ostatnią, nieskończoną jeszcze grą. Podobno firma, przynajmniej według opublikowanej relacji przedstawiciela studia, nigdy nie przekazywała 3D Realms żadnych zaliczek ani bonusów finansowych w związku z Duke Nukem Forever, więc cały pozew jest dość niezrozumiały.

W lipcu 2008 roku koncern Take-Two wypłacił 2,5 miliona dolarów, w związku z innym porozumieniem, dotyczącym niezapowiedzianej gry. To jedyne pieniądze, jakie 3D Realms otrzymało od firmy. Wydawca utrzymuje jednak, że zapłacił w 2001 roku 12 milionów GT Interactive/Infogrames za prawa do wydania Duke Nukem Forever. Oczywiście 3D Realms nie było stroną w tej umowie, więc nie otrzymało pieniędzy.

GT Interactive przekazała 3D Realms tylko 400 tysięcy dolarów podczas podpisywania umowy w 1998 roku. Do lipca 2008 roku i wspomnianych 2,5 milionów, studio nie miało więc zewnętrznego finansowania. Tymczasem na produkcję Duke Nukem Forever jego właściciele wyłożyli podobno 20 milionów dolarów. Niestety, jak widać, bezowocnie. Autorzy wyjaśnili również kulisy umowy z Take-Two.

3D Realms wciąż istnieje i komentuje pozew Take-Two - ilustracja #1

Podobno wydawca zachował prawa do wydania gry, ale 3D Realms może sprzedawać ją bezpośrednio klientom (być może w ramach dystrybucji elektronicznej). Negocjacje z Take-Two rozpoczęto w ubiegłym roku. Firma miała podobno wyłożyć fundusze na dokończenie tytułu, który był w zaawansowanym stadium produkcji. Po miesiącach rozmów wydawca zmienił politykę i treść omawianej umowy.

Deweloper nie miał pieniędzy, żeby zgodzić się na zmiany. Jeśli nie zostałyby wprowadzone korekty, to byłby on zmuszony zwolnić pracowników. W ostatnim momencie przed zwolnieniami Take-Two wystosował błyskawiczną ofertę kupna marki Duke Nukem. Szefowie 3D Realms nie mogli przystać na propozycję z kilku powodów, w tym chociażby braku gwarancji na to, że ich dzieło zostałoby dokończone.

Z perspektywy 3D Realms cała sprawa wygląda więc jak brutalna próba przejęcia marki Duke Nukem. 4 maja zakończono rozmowy bez porozumienia i kilka dni później zwolniono pracowników. Jakiś czas później pojawił się wspomniany pozew. Autorzy zapowiadają, że będą bronić się przed atakiem wydawcy, który w ich przekonaniu dąży właśnie do zdobycia na własność możliwości tworzenia gier o Księciu.

Historia jest zagmatwana. Warto przypomnieć, że Duke Nukem Forever był w produkcji 12 lat i ostatnio, wobec rzekomego upadku 3D Realms, wyciekło mnóstwo materiałów z nim związanych. Czy studio jest ofiarą w sporze? Trudno powiedzieć. Jeśli jednak powyższe stwierdzenia są prawdą – tzn. autorzy sami finansowali własną działalność – to są raczej czyści, bo każdy może inwestować swoje pieniądze, jak chce.