Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 31 marca 2003, 07:54

autor: Bolesław Wójtowicz

Z Filipin rodem...

Grupa kilku tysięcy wysp i atoli koralowych położonych w południowo-zachodniej części Oceanu Spokojnego, a znanych wszystkim pod wspólną nazwą jako Filipiny, kojarzyć się nam mogła do tej pory z bardzo wieloma, jakże różnymi rzeczami. Inaczej to państwo postrzegane było przez turystę, a inaczej przez wielbiciela historii lub polityki. Ale jak dotychczas raczej nie zdarzyło się, by Filipiny wzbudziły większe zainteresowanie u graczy komputerowych...

Grupa kilku tysięcy wysp i atoli koralowych położonych w południowo-zachodniej części Oceanu Spokojnego, a znanych wszystkim pod wspólną nazwą jako Filipiny, kojarzyć się nam mogła do tej pory z bardzo wieloma, jakże różnymi rzeczami. Inaczej to państwo postrzegane było przez turystę, a inaczej przez wielbiciela historii lub polityki. Ale jak dotychczas raczej nie zdarzyło się, by Filipiny wzbudziły większe zainteresowanie u graczy komputerowych...

Jednakże już niedługo ta sytuacja powinna ulec raptownej zmianie. Jak się okazuje, grupa filipińskich programistów i grafików komputerowych z Anino Entertainment przygotowuje dla nas, graczy, dużą niespodziankę. Będzie nią gra z gatunku cRPG zatytułowana „Anito: The Game”.

Już pierwsze obrazki z tego projektu pozwalają zauważyć dwie niezwykle ważne rzeczy: autorzy wzorowali się na najlepszych produkcjach z tego gatunku, czyli dziełach panów z Czarnej Wyspy, oraz że włożyli w swoją pracę naprawdę dużo wysiłku i serca. Oprawa graficzna prezentuje się bardziej niż przyzwoicie, a szczególnie docenią ją zwolennicy gier, w których naszego bohatera ukazano w rzucie izometrycznym.

O samej fabule gry, o dostępnych postaciach, magii, systemie rozwoju umiejętności wybranego bohatera i wielu innych elementach tak charakterystycznych dla gier z tego gatunku, możecie poczytać na macierzystej stronie tego projektu.

Ponieważ wydanie „Anito: The Game” planowane jest już na kwiecień tego roku pozostaje nam wierzyć, iż tym tytułem zainteresuje się także jakiś europejski wydawca. A zdecydowanie warto...