Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 13 marca 2003, 08:43

autor: Bolesław Wójtowicz

„Peter Molyneux apeluje...”

Kto to jest Peter Molyneux, twórca i najważniejsza osoba w Lionhead Studios, prawdopodobnie wie każdy gracz komputerowy jak świat długi i szeroki. Jeśli ktoś nie miał okazji zetknąć się z serią „Populous”, to zapewne grał lub przynajmniej widział jakieś obrazki z innego wielkiego przeboju jakim niewątpliwie była gra zatytułowana „Black&White”. Wydawałoby się, że skoro jest się twórcą gier, które szturmem zdobyły rynki całego świata, człowiek nie powinien mieć już większych zmartwień czy problemów i może zająć się jedynie liczeniem napływającej szerokim strumieniem gotówki. W przypadku Petera, tak nie jest...

Kto to jest Peter Molyneux, twórca i najważniejsza osoba w Lionhead Studios, prawdopodobnie wie każdy gracz komputerowy jak świat długi i szeroki. Jeśli ktoś nie miał okazji zetknąć się z serią „Populous”, to zapewne grał lub przynajmniej widział jakieś obrazki z innego wielkiego przeboju jakim niewątpliwie była gra zatytułowana „Black&White”. Wydawałoby się, że skoro jest się twórcą gier, które szturmem zdobyły rynki całego świata, człowiek nie powinien mieć już większych zmartwień czy problemów i może zająć się jedynie liczeniem napływającej szerokim strumieniem gotówki. W przypadku Petera, tak nie jest...

W najnowszym wywiadzie jakiego Molyneux udzielił sieci BBC zaapelował on do rządu brytyjskiego o realne (czytaj: finansowe) wspomożenie małych firm zajmujących się produkcją gier komputerowych. Jak wyjaśnił, jeszcze dziesięć lat temu na stworzenie od podstaw gry, która spełniała wszelkie warunki ku temu, by stać się prawdziwym przebojem, wystarczyło mieć raptem jakieś 200 tysięcy funtów. Dzisiaj, żeby w ogóle móc myśleć o rozpoczęciu prac nad takim tytułem, który stanie się znany w szerszym gronie niż najbliższa rodzina jego autorów, należy zaopatrzyć się w dobrych kilka milionów funtów. Powtórzmy: milionów funtów...

A to właśnie w małych, często zrzeszających kumpli z uczniowskiej ławy firmach, upatruje Molyneaux autorów nowych pomysłów i intrygujących rozwiązań w dziedzinie rozrywki komputerowej. Jest on przekonany, że inwestycja w tego rodzaju wydawców, poparta długofalowym spojrzeniem na rozwój tej jakże specyficznej branży, będzie niezwykle celna i w krótkim czasie przyniesie konkretne i wymierne w walucie opatrzonej podobizną królowej, zyski.

Więcej na temat nadzwyczaj ciekawych poglądów Petera Molyneux na przyszłość branży gier komputerowych znajdziecie we wzmiankowanym wyżej wywiadzie, a sądzę, iż naprawdę warto z nimi się zapoznać.

Szczególnie proponowałbym lekturę tego tekstu przedstawicielom naszego rządu. Na naukę naprawdę nigdy nie jest za późno...