„Peter Molyneux apeluje...”
Kto to jest Peter Molyneux, twórca i najważniejsza osoba w Lionhead Studios, prawdopodobnie wie każdy gracz komputerowy jak świat długi i szeroki. Jeśli ktoś nie miał okazji zetknąć się z serią „Populous”, to zapewne grał lub przynajmniej widział jakieś obrazki z innego wielkiego przeboju jakim niewątpliwie była gra zatytułowana „Black&White”. Wydawałoby się, że skoro jest się twórcą gier, które szturmem zdobyły rynki całego świata, człowiek nie powinien mieć już większych zmartwień czy problemów i może zająć się jedynie liczeniem napływającej szerokim strumieniem gotówki. W przypadku Petera, tak nie jest...
Bolesław Wójtowicz
Kto to jest Peter Molyneux, twórca i najważniejsza osoba w Lionhead Studios, prawdopodobnie wie każdy gracz komputerowy jak świat długi i szeroki. Jeśli ktoś nie miał okazji zetknąć się z serią „Populous”, to zapewne grał lub przynajmniej widział jakieś obrazki z innego wielkiego przeboju jakim niewątpliwie była gra zatytułowana „Black&White”. Wydawałoby się, że skoro jest się twórcą gier, które szturmem zdobyły rynki całego świata, człowiek nie powinien mieć już większych zmartwień czy problemów i może zająć się jedynie liczeniem napływającej szerokim strumieniem gotówki. W przypadku Petera, tak nie jest...
W najnowszym wywiadzie jakiego Molyneux udzielił sieci BBC zaapelował on do rządu brytyjskiego o realne (czytaj: finansowe) wspomożenie małych firm zajmujących się produkcją gier komputerowych. Jak wyjaśnił, jeszcze dziesięć lat temu na stworzenie od podstaw gry, która spełniała wszelkie warunki ku temu, by stać się prawdziwym przebojem, wystarczyło mieć raptem jakieś 200 tysięcy funtów. Dzisiaj, żeby w ogóle móc myśleć o rozpoczęciu prac nad takim tytułem, który stanie się znany w szerszym gronie niż najbliższa rodzina jego autorów, należy zaopatrzyć się w dobrych kilka milionów funtów. Powtórzmy: milionów funtów...
A to właśnie w małych, często zrzeszających kumpli z uczniowskiej ławy firmach, upatruje Molyneaux autorów nowych pomysłów i intrygujących rozwiązań w dziedzinie rozrywki komputerowej. Jest on przekonany, że inwestycja w tego rodzaju wydawców, poparta długofalowym spojrzeniem na rozwój tej jakże specyficznej branży, będzie niezwykle celna i w krótkim czasie przyniesie konkretne i wymierne w walucie opatrzonej podobizną królowej, zyski.
Więcej na temat nadzwyczaj ciekawych poglądów Petera Molyneux na przyszłość branży gier komputerowych znajdziecie we wzmiankowanym wyżej wywiadzie, a sądzę, iż naprawdę warto z nimi się zapoznać.
Szczególnie proponowałbym lekturę tego tekstu przedstawicielom naszego rządu. Na naukę naprawdę nigdy nie jest za późno...
Kalendarz Wiadomości
Komentarze czytelników
zanonimizowany2465 Chorąży
AK -> nie zgodze sie z tym co napisales. Przemysl (chyba moge uzyc takiego okreslenia) gier video nie jest dla kazdego, tzn. nie dla Kowalskiego z pomyslem na firme. Rynek gier video caly czas sie bardzo szybko rozrasta, skad przeswiadczenie, ze tworcy tacy jak Peter Molyneux i ich male firmy maja miec racje bytu niezaleznego ? Proces produkcyjny gier jest calkiem dlugi, wiec na czym mialaby polegac pomoc ? Imo, tu nie ma miejsca dla maluczkich, male, ale prezne firmy beda caly czas wchlaniane przez wielkie koncerny (takich malych wytworni pracujacych dla wielkich wydawcow sa setki). Tu zadna interwencja nie pomoze.
Poza tym, gry sa towarem "luksusowym" i nie dla kazdego dostepnym, to dlaczego akurat panstwo mialoby wspierac takie inicjatywy ?
zanonimizowany19980 Senator
58nomis - Europa Universalis też się zalicza do znanych a mało kosztownych produkcji.
Tym, co nie rozumieją o co chodzi, wyjaśnię - o wspomaganie małych firm pracujących w branży rozrywki komputerowej. Nie do dopłacaniu państwa do gier, ale pomocy w rozwoju. Przypomnę, że to firma jak każda inna. Jednak w odróznieniu od innych branży rozrywki, ta ma ten problem, że pomysły się kończą, zas prawa autorskie stanowią olbrzymią barierę dla tych, co mają pomysły, a chcą je zrealizować. Pan Molyneux rozumie ten problem, czego - sądząc po jakości i rodzaju obecnych na rynku nowości - nie rozumie większość dużych firm. Wszędzie wtórność nad wtórnościami, ale co się dziwić, skoro oni sami kręcą sobie ten sznur na szyję.
zanonimizowany52907 Senator
58nomis: combat mission jest taka gra, ale to chyba tylko wyjatek potwierdzajacy regule. hm skoro mozna dotowac filmy to czemu nie gry
zanonimizowany15083 Legionista
Uważam, ze to doskonały pomysł. Napewno lepiej wydawać pieniądze na produkcję gier komputerowych niż na zasiłki dla przyszłych bezrobotnych... Zresztą pokaż mi jakąś dobrą grę, którą zna cały świa i która przynosi zyski, która została zrobiona niskim kosztem? Gier dziś nie robi się po to żeby rodzina i znajomi mieli w co grać, ale po to żeby na niej zarobić. To oczywiste, proste i logiczne.
zanonimizowany2465 Chorąży
Ale o co chodzi i dlaczego placze ? Ten pomysl, to zupelny bezsens. Panstwo ma doplacac do produkcji gier ? Przeciez to kompletna bzdura, moze maja jeszcze dotowac produkcje konsol ?
Zreszta, zeby produkowac dobre gry, nie trzeba miliionow, a ten Pan mowiac o dobrych - mial na mysli komercyjne, nafaszerowane efektami i wszelkimi nowinkami technicznymi. Kto chce zarabiac miliony, ten musi wkladac miliony, to nie ma nic wspolnego z tym czy gry sa dobre, czy nie.