Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 6 czerwca 2008, 15:20

autor: Marek Grochowski

Zwolnienia w LucasArts, byli pracownicy zdradzają sekrety firmy

Jak donosi serwis Kotaku, w środę spółka LucasArts zaczęła zwalniać niektórych ze swoich pracowników – od testerów po producentów. Obecnie ich liczba dochodzi do stu, a część z tych, którzy stracili źródło utrzymania, nie zamierza bynajmniej milczeć na temat atmosfery w firmie. Są wśród nich tacy, którzy donoszą dziennikarzom o projektach, nad którymi pracowano, zanim otrzymali wypowiedzenia.

Jak donosi serwis Kotaku, w środę spółka LucasArts zaczęła zwalniać niektórych ze swoich pracowników – od testerów po producentów. Obecnie ich liczba dochodzi do stu, a część z tych, którzy stracili źródło utrzymania, nie zamierza bynajmniej milczeć na temat atmosfery w firmie. Są wśród nich tacy, którzy donoszą dziennikarzom o projektach, nad którymi pracowano, zanim otrzymali wypowiedzenia.

Zebrane od nich wieści pozwoliły utworzyć listę domniemanych tytułów, które rozwijane są rzekomo w studiach należących do LucasArts. Na czoło wysuwa się Star Wars: Knights of the Old Republic 3, które powstaje w kooperacji z BioWare i według relacji programistów jest pełnoprawną grą MMO (co pokrywa się zresztą z marcowymi przeciekami). Następne tytuły to dwie produkcje z Indianą Jonesem w roli głównej – jedna niezwiązana absolutnie z wydaną ostatnio pozycją ze świata LEGO, druga – wręcz przeciwnie.

Sygnały od eks-pracowników Lucasa wskazują też na developing trzeciej odsłony Battlefronta oraz nową pozycję dedykowaną Wii, w której będziemy wymachiwać wirtualnym mieczem świetlnym. Co do anonsowanych już wcześniej gier - zgodnie ze słowami anonimowych informatorów Star Wars: The Force Unleashed jest już niemal gotowe do tego, by ujrzeć światło dzienne, zaś konsolowy Fracture w obecnym kształcie zapowiada się na niezły kawał bubla” .

Trudno ocenić, które z tych kontrowersyjnych doniesień są prawdziwe. Wątpliwym jest również, aby sami szefowie LucasArts chcieli komentować całą sytuację, więc na razie żadnej z powyższych rewelacji nie można uznać za w stu procentach prawdziwą.