Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 20 stycznia 2002, 11:10

autor: Wojciech Antonowicz

„Brzydkie słowa” w grach internetowych – czyli jak uratować nasze dzieci

Używanie przez graczy wulgarnego języka podczas rozmów prowadzonych w trakcie gry przez Internet od początku stanowiło poważny problem. Nie mniej ważną kwestią jest szerzenie za pośrednictwem tychże gier treści „toksycznych” jak rasizm czy też fanatyzm religijny. Całe szczęście producenci oprogramowania nie są w tej walce bezbronni.

Używanie przez graczy wulgarnego języka podczas rozmów prowadzonych w trakcie gry przez Internet od początku stanowiło poważny problem. Nie mniej ważną kwestią jest szerzenie za pośrednictwem tychże gier treści „toksycznych” jak rasizm czy też fanatyzm religijny. Całe szczęście producenci oprogramowania nie są w tej walce bezbronni.

Pierwotnie naiwnie przewidywano iż kwestia niepoprawnego zachowania rozwiąże się sama dzięki reakcji ogółu graczy i wykluczenia „tego złego” ze społeczności. Rozwiązaniu temu mieli sprzyjać Game Masterzy mający zwracać szczególną uwagę na wulgarnie zachowujących się graczy. Kolejnym krokiem było wprowadzenie automatycznych filtrów wycinających niecenzuralne słowa z ekranu komputera. Lecz wszystkie te zabezpieczenia nie obronią małoletnich graczy przed psychopatami wykorzystującymi internetowe gry komputerowe do celów szerzenia swoich chorych idei. Problem ten dotyczy szczególnie graczy młodych, podatnych na sugestywną propagandę.

Jako świetny przykład kontrataku ze strony producentów jawi się przeznaczona dla najmłodszych gra Toontown, gdzie poza standartowymi filtrami „anty-chamskimi” istnieje cały system raportowania „nieprawidłowych” słów, zdań i ksywek graczy. Czyli jeżeli spotkasz w grze człowieka o imieniu np. „D_U_P_A” – słowo które umknie standardowym filtrom (bo ma spacje), możesz go zaraportować i odpowiednia ekipa zajmie się delikwentem. Co najciekawsze rozwiązanie to działa w dowolnym języku, czyli można raportować również przekleństwa po Polsku.

Jak na razie (choć gra jest w wersji beta) system sprawdza się całkiem dobrze utrudniając w poważny sposób religijne, polityczne lub seksualne dywagacje pomiędzy graczami. Na problem poprawności napotykamy już przy tworzeniu postaci gdy nadajemy jej imię, z góry odpadają wszystkie „Bóg”, „Szatan”, „Sex” itd.

Niewątpliwie jest to jakaś forma ataku na wolność słowa w Internecie, ale przyznam szczerze iż CIESZĘ SIĘ NIESAMOWICIE :), iż panowie z Disneya poszli po rozum do głowy i próbują stworzyć grę która RZECZYWIŚCIE będzie przeznaczona dla ludzi miłych i radosnych – naszych (obecnych lub tez przyszłych) dzieci.