Tomb Raider – „as w rękawie nowo powstałej firmy Eidos Interactive”. Oto 10 najlepszych gier 1996 roku

- Lara i Duke wstrząśnięci, nie zmieszani - 10 najlepszych gier 1996 roku
- Quake – „nawet z całym arsenałem wymiękasz”
- Duke Nukem 3D – „jedna wielka jatka”
- Tomb Raider – „as w rękawie nowo powstałej firmy Eidos Interactive”
- Resident Evil – „dobra gra arcade-adventure”
- Grand Prix 2 – „nie jest wyssaną z palca ganianką”
- Command & Conquer: Red Alert – „wessie cię na długi czas”
- The Neverhood – „widać, że twórcy nie chodzili na skróty”
- Crash Bandicoot – „nie jest w stanie równać się z Mario 64”
- Super Mario 64 – „ocena 101/100”
- Sid Meier’s Civilization II – „jest niezaprzeczalnym wydarzeniem dla większości graczy”
Tomb Raider – „as w rękawie nowo powstałej firmy Eidos Interactive”
- Data premiery: 24 października
- Producent: Core Design
- Gatunek: przygodowa gra akcji TPP
- Platformy: PC, Sega Saturn, PlayStation

Tomb Raider należy do gatunku gier zwanych z angielska 3D Real Time Third-Person Perspective. W grach tego typu akcję obserwujemy nie oczami bohatera, tylko zza jego pleców, jednocześnie pozwalając, by on sam znajdował się na pierwszym planie.
Trójwymiarowo odwzorowany świat w Tomb Raiderze kładzie na deski wszystko, co było do tej pory, łącznie z Quakiem. Już na pierwszy rzut oka widać, że kamień to kamień ze wszystkimi postrzępionymi brzegami, skały – jak to skały – prawie nigdy nie są proste, a takich refleksów błyskającego światła pod wodą nie zobaczycie nigdzie indziej. ABSOLUTNA REWELACJA!!! Nie mam pojęcia, która z gier ma lepszy trójwymiarowy engine, Quake czy Tomb Raider, i szczerze mówiąc, mało mnie to obchodzi. Dla mnie liczy się przede wszystkim efekt końcowy, a ten w Tomb Raiderze przerósł moje najśmielsze oczekiwania.
Tomb Raider jest niewątpliwe jedną z pięciu najlepszych, a także najważniejszych gier wydanych w 1996 roku. Absolutna rewelacja graficzna jest jednocześnie bardzo, bardzo miodną grą. Po bardzo dobrym Fade to Black to właśnie Tomb Raider określa kierunek, w jakim będą rozwijać się gry Third-Person Perspective w nadchodzących latach.
Recenzja gry Tomb Raider, „Secret Service” nr 42, ocena 90/100
Z dwustronicowej recenzji pierwszego Tomb Raidera dziś najciekawsze jest chyba długie tłumaczenie, czym jest gra akcji TPP. „Lara Croft” szturmem zdobyła wtedy serca wszystkich graczy, odhaczając chyba niemal wszystkie punkty z listy opisującej wymarzoną grę! Była tam rewolucyjna oprawa graficzna, wciągająca fabuła rodem z Indiany Jonesa, wartka akcja, różnorodne lokacje i przeciwnicy, kinowa kamera na początku poziomu, strzelanie, wspinanie się, manipulowanie obiektami, sekrety do odkrycia, no i przede wszystkim ona... Lara Croft!
Niezależnie od tego, co mówili twórcy o swoich zamierzeniach co do tej postaci, Lara Croft stała się pierwszym istotnym wirtualnym zauroczeniem wielu graczy. Była skąpo ubrana, zwinna, potrafiła strzelać i miała kobiece kształty, które akcentowała nawet prymitywna, raczkująca wtedy grafika 3D. Wyobraźnię podsycały różne modelki, które wcielały się w Larę na imprezach promocyjnych. Słynna pani archeolog szybko stała się ikoną gier komputerowych i pierwszym symbolem seksu w świecie wirtualnej rozrywki. To ponoć dzięki niej wyniki sprzedaży PlayStation wystrzeliły w kosmos, a sama Lara pojawiła się na okładkach czasopism niezwiązanych z grami. A gracze jak to gracze – szybko stworzyli moda pozwalającego grać nagą Larą.
Wydawca Eidos zamykał 1995 rok ze stratą ponad 2,5 miliona dolarów. Rok później, dzięki Tomb Raiderowi, wynik finansowy stanowił już zysk wynoszący 14,5 miliona dolarów, a sequel przygód Lary był najbardziej oczekiwaną grą 1997 roku.

Wspomina Jacek „Stranger” Hałas
W Tomb Raidera zagrałem na PS1 niedługo po premierze i chętnie pokazywałem ten tytuł kolegom ze szkoły, którzy mieli wtedy jeszcze słabe pecety albo nadal grali na Amidze czy „Atarynce”. Opad szczęki był gwarantowany, nie tylko dzięki powabnym trójkątom tytułowej bohaterki, ale również za sprawą wciągającej eksploracji w pełnym 3D i pamiętnego starcia z tyranozaurem. No i ten motyw przewodni, którego nigdy się nie zapomni. Do pierwszych części serii Tomb Raider przez wiele lat nie wracałem i bardzo jestem ciekaw, jak odbiorę nadchodzące remastery. Powinno być dobrze, bo w nowych Tomb Raiderach brakowało mi właśnie więcej eksploracji w ciszy i spokoju.