Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 12 czerwca 2001, 11:23

autor: Janusz Burda

Recenzja Everquest: Deluxe Edition

Najgłośniejszą grą z gatunku MMORPG ostatniego tygodnia jest z pewnością Anarchy Online, która to znajduje się obecne w fazie publicznych testów beta i już wkrótce, bo pod koniec tego miesiąca trafi do sprzedaży. Korzystając z okazji może jednak warto przypomnieć sobie inny tytuł należący do tej samej kategorii, który zadomowił się już na dobre na dyskach twardych wielu graczy z całego Świata i cieszy się niesłabnącą popularnością – EverQuest.

Najgłośniejszą grą z gatunku MMORPG ostatniego tygodnia jest z pewnością Anarchy Online, która to znajduje się obecne w fazie publicznych testów beta i już wkrótce, bo pod koniec tego miesiąca trafi do sprzedaży. Korzystając z okazji może jednak warto przypomnieć sobie inny tytuł należący do tej samej kategorii, który zadomowił się już na dobre na dyskach twardych wielu graczy z całego Świata i cieszy się niesłabnącą popularnością – EverQuest.

A bardzo dobrą ku temu sposobnością będzie zamieszczona dziś na naszych stronach recenzja „trzypaku” w skład którego wchodzi podstawowa wersja gry i dwa oficjalne, wypuszczone do tej pory dodatki do niej.

„Gry komputerowe przechodzą nieustanną metamorfozę. Jeszcze dziesięć lat temu, pogrywałem w gry o grafice, którą prześcignęły już dzisiejsze telefony komórkowe. Jakoś mi to nie przeszkadzało. A wręcz przeciwnie. Każda nowa gra, to był nowy pomysł, nowe odkrycie. Aż w końcu, gry zaczęły nabierać barwniejszych kolorów, nowych perspektyw; dźwięk zaczął naśladować rzeczywistość, pojawiło się cieniowanie w czasie rzeczywistym, a wraz z tymi wszystkimi nowinkami technicznymi ulatywała gdzieś magia grania. Artyficzne, zdesyntetyzowane, pozbawione polotu i ambicji, wymierzone w jak największy i najszybszy zysk – takie są w większości dzisiejsze gry. Nie da się ukryć, iż forma nadal przerasta treść.” – Gabriel Angel

Recenzje: Everquest: Deluxe Edition