Brothers in Arms: Road to Hill 30 – „wrażenie uczestnictwa w Kompanii braci”. Najlepsze gry 2005 roku - Kratos Most Wanted
- God of War – „jedna z najlepszych gier, jakie zobaczysz w tym roku”
- Battlefield 2 – „brakuje tylko posoki cieknącej z rozszarpanych kończyn”
- Forza Motorsport – „Gran Turismo 4 pozbawione nudy”
- F.E.A.R. – „murowany FPS 2005 roku”
- Brothers in Arms: Road to Hill 30 – „wrażenie uczestnictwa w Kompanii braci”
- Guild Wars – „będzie w stanie zagrozić pozycji lidera”
- Yakuza – „ma wiele dziwacznych akcentów”
- Shadow of the Colossus – „przygotuj chusteczki”
- Resident Evil 4 – „najlepszy survival horror w historii”
- Splinter Cell: Chaos Theory – „najlepsza skradanka od czasów Biblii?”
- Honorowe wzmianki
Brothers in Arms: Road to Hill 30 – „wrażenie uczestnictwa w Kompanii braci”
Data premiery: 1 marca
Producent: Gearbox Software
Gatunek: strzelanka FPP
Platformy: PC Windows, Xbox, PlayStation 2
Brothers in Arms nie sprostało wymaganiom, co nie oznacza, że gra jest słaba. Po prostu oczekiwania były niewspółmiernie wysokie. Spodziewałem się rewolucji w wojennych FPS-ach, dostałem zaś grę bardzo dobrą i bardzo wciągającą, choć raczej na jeden raz. Ponowne przechodzenie jej, nawet na wyższym poziomie trudności, mija się z celem. Tak czy inaczej, kroczymy tą samą, wyznaczoną „na sztywno” ścieżką. Zagrać mimo wszystko warto. Bardzo przyjemnie jest mieć wrażenie uczestnictwa w Kompanii braci choćby przez kilkanaście godzin.
Recenzja gry Brothers in Arms: Road to Hill 30, „Click!” nr 05/2005, ocena: 4+/6
W czasach dominacji na arenie drugowojennych strzelanek dwóch tytułów – Medal of Honor i Call of Duty – Brothers in Arms było czymś zupełnie innym, małym powiewem świeżości. Gra studia Gearbox nie skakała po wszystkich frontach drugiej wojny światowej, tylko koncentrowała się na jednym, małym, dodajmy jeszcze – autentycznym – epizodzie, który miał miejsce w trakcie inwazji na Normandię, na losach małego oddziału żołnierzy. A sama rozgrywka nie była zwykłym corridor shooterem, tylko skupiała się na taktyce.
W starciach brało udział zaledwie kilku przeciwników, których można było pokonać tylko poprzez stosowanie odpowiednich manewrów flankowania i osłanianie swoich ludzi ogniem zaporowym. W tym celu wydawaliśmy rozkazy kompanom, a mechanika ta była naprawdę bardzo intuicyjna. Mało tego, dopasowano do niej celność broni, która okazywała się praktycznie bezskuteczna, gdy próbowało się grać w stylu Call of Duty. Po części miało to wymuszać stosowanie odpowiedniej taktyki, a z drugiej strony symulowało rzeczywiste trudności używania broni w ogromnym stresie podczas walki.
Wszystkie te nowości przyjęto z otwartymi ramionami i Brothers in Arms: Road to Hill 30 odniosło niesamowity sukces, sprzedając się raptem w miesiąc w liczbie niemal 2 milionów kopii. Oceny również były wysokie, zwłaszcza wersji pecetowej. Dziś BiA uznawane jest za jedną z najlepszych gier o drugiej wojnie światowej i jedną z najlepszych strzelanek taktycznych, jakie kiedykolwiek powstały.

