Yakuza – „ma wiele dziwacznych akcentów”. Najlepsze gry 2005 roku - Kratos Most Wanted
Spis treści
Yakuza – „ma wiele dziwacznych akcentów”
Data premiery: 8 grudnia
Producent: New Entertainment R&D Dept.
Gatunek: przygodowa gra akcji, bijatyka
Platforma: PlayStation 2
Przy tak dużej różnorodności zupełnie odmiennych stylów rozgrywki nie dziwi fakt, że jakość Yakuzy bywa bardzo nierówna. Jednak najmocniejszym elementem gry jest zdecydowanie główny wątek fabularny. To kiczowata, ale wciągająca opowieść o brutalnej zdradzie i walce o władzę w świecie przestępczym, z satysfakcjonującą mechaniką walki.
Gra ma też wiele dziwacznych akcentów. To chyba coś typowo japońskiego – przeciwnicy po pokonaniu często wręczają nam prezenty w ramach przeprosin. Nigdy się chyba nie przyzwyczaimy do otrzymywania „drogiego parasola” albo „francuskich perfum” od faceta, który jeszcze chwilę wcześniej próbował nas dźgnąć nożem. Ale Yakuza potrafi też frustrować – przetrząsanie całego miasta w poszukiwaniu jedynego sklepu sprzedającego karmę dla psa nie jest misją, którą wspomina się z sentymentem.
Z drugiej strony gra potrafi też zaskoczyć. Na myśl przychodzi spotkanie z transwestytą stripteaserem uzbrojonym w strzelbę czy właścicielem „specjalnego” sklepu z DVD, który uporczywie próbuje nas zwabić darmowymi paczkami chusteczek. Ostatecznie te niespójności sprawiają, że Yakuza nie osiąga statusu klasyki, ale mimo wszystko pozostaje interesującą – choć niedoskonałą – okazją do spróbowania kryminalnego życia w Tokio.
Recenzja gry Yakuza, „PlayStation 2 Official Magazine – UK” nr 65, ocena: 7/10
Oprócz God of War posiadacze PlayStation 2 otrzymali w 2005 roku jeszcze jedną, zupełnie nową pozycję, która okazała się początkiem cenionej i bogatej w kolejne odsłony serii – pierwszą część Yakuzy. Przygody Kiryu – członka yakuzy, który zdecydował się w obronie bliskich odsiedzieć wyrok za nie swoje winy, a po wyjściu jego życie jeszcze mocniej się skomplikowało – były japońską odpowiedzią na sukces serii Grand Theft Auto, tyle że bez samochodów i z dużym naciskiem na walki wręcz.
Jak można się domyślić, gra osiągnęła zawrotny sukces w Japonii, ale i na Zachodzie nie brakowało entuzjastycznych recenzji, a porównania bardziej dotyczyły serii Shenmue niż GTA. Yakuza zachwycała także otwartym światem, który miał w bardzo przekonujący sposób odtwarzać jedną z dzielnic Tokio. Kiepski był za to angielski dubbing, mający niby przekonać do gry zachodnich odbiorców, ale jego wykonanie odrzucało niemal każdego. Poza tym jednym elementem, przygotowanym nieudolnie z myślą o rynku amerykańskim, była to jedna z nielicznych, jeśli nie pierwsza, wysokobudżetowa gra, która pokazywała współczesną japońską kulturę i popkulturę, tamtejszy humor i zwyczaje. Wyjątkowa produkcja, choć zapewne nie dla każdego.

Wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki
Dla mnie to idealna gra z otwartym światem. Yakuza jest skondensowana na niewielkiej przestrzeni, po której i tak trzeba biegać. Jednocześnie zawarto tam masę aktywności pobocznych, więc zawsze mamy co robić. Grając w Yakuzę, nie czułem się znudzony podróżowaniem ciągle przez ten sam obszar, walka bowiem świetnie odwracała od tego uwagę. Oczywiście pozostaje specyficzny japoński humor, którym Yakuza jest przepełniona. Przez to gra może nie podejść każdemu, niemniej warto spróbować.