Polecamy Recenzje Przed premierą Publicystyka Warto zagrać Artykuły PREMIUM

Publicystyka

Publicystyka 23 maja 2023, 15:33

Stare, ale jare - najlepsze stare gry, które wciąż goszczą na dyskach redakcji

Wracacie czasem do staroci? Powrót do starej gry może być ciekawym doświadczeniem. Zapytaliśmy członków redakcji, do których dawnych, około dwudziestoletnich gier wracają w przerwach między premierami.

Spis treści

Przed nami kolejny rok premier nowych gier, w którym wszyscy będziemy zagrywać się w najnowsze przeboje Sony, Ubisoftu, EA i innych rynkowych tuzów. Wszyscy? Nie do końca.

Jasne, młode i zgrabne zawsze wygląda bardziej efektownie. Ale – prawdę mówiąc – czasami odczuwamy znużenie. Myślimy wtedy, że to już nie to samo, i wspominamy z nutką nostalgii, jak to dobrze było za naszych czasów. Czy faktycznie dobrze, trudno powiedzieć. Było inaczej. Wracamy więc do gier, z powodu których potrafimy odesłać nową produkcję do kolejki – do gier, po które sięgamy po piętnastu, dwudziestu, dwudziestu pięciu latach, choć wyglądają strasznie, brzmią słabo i działają topornie. Ale wracamy, próbując być może odnaleźć to, co z taką siłą odczuwaliśmy wówczas, gdy produkcje te w pełni chwały dopiero wstępowały na mniejsze lub większe trony. Powrót do starej gry potrafi być równie cenny jak powrót do ulubionej przed laty lektury.

Z pewnością nasza lista wyda się Wam niepełna, bo nie ma na niej tej jednej, ukochanej przez Was pozycji. Pamiętajcie jednak: to gry bliskie NAM. Zastanówcie się, czy Wy również wracacie do jakichś staroci i dlaczego to robicie, skoro na rynku można znaleźć 123 inne, ładniejsze propozycje? Zachęcamy do dyskusji pod tekstem.

JAK POWSTAŁA TA LISTA?

Zapytaliśmy pracowników i współpracowników serwisu GRYOnline.pl o stare gry, do których ciągle wracają. Nie chodziło nam o sentyment, tylko o tytuły, które faktycznie co jakiś czas odpalamy. W efekcie powstała lista klasycznych dzieł, które do dzisiaj są szalenie grywalne.

AKTUALIZACJA 2023

W maju uzupełniliśmy listę o kolejną klasyczną pozycję, która zapisała się w naszej pamięci – jest nią Gothic 2. Grę opisał Mateusz "rassi" Ługowik.

Diablo II – oldskul szatan

W SKRÓCIE

  1. Producent: Blizzard Entertainment
  2. Data premiery: 29 czerwca 2000
  3. Jak wrócić: sklep Blizzarda, GPC

Czego byście nie powiedzieli dobrego o tej grze, ja doskonale pamiętam 5 lipca 2000 roku, datę polskiej premiery najbardziej wówczas obrazoburczej produkcji. Siedziałem wtedy w samochodzie i wraz z ojcem, wujkiem i kuzynką jechaliśmy do Wrocławia, aby kupić Diablo II. Tak, to było duże wydarzenie. Na tyle duże, że rodzice wozili swoje impertynenckie i niedające im żyć szczeniaki 100 kilometrów, by wydać kilkaset złotych na grę, na okładce której znajdował się wizerunek szatana. Naciąganie mamy na Minecrafta to przy tym pikuś. Wtedy to dopiero było coś.

Ale Diablo II – choć obecnie otaczane kultem – wcale nie miało łatwego życia po premierze. Krytyka, jaka spadła na Blizzard, dotyczyła m.in. zbyt kolorowej oprawy graficznej (pamiętacie główny zarzut stawiany Diablo 3? Cóż, czepialiśmy się już o to samo przy części drugiej). Twórcom dostało się też za ograniczenia erpegowej warstwy tytułu (ponownie kłania się krytyka D3), fabularną miałkość, klimat i ogólny niski poziom grafiki (choć ta od 1996 roku zrobiła znaczne postępy).

A jednak gra przyjęła się jak mało która, na wiele lat monopolizując rynek internetowych rozgrywek. Battle.net tętnił życiem (któż pamięta jeszcze pierwsze wersje Battle.netu z tymi brzydkimi, nieczytelnymi chat-roomami?), a Telekomunikacja Polska robiła fortunę na dzieciach, które nabijały na rzężących modemach 55k rachunki na bajońskie sumy. Mój tato do dzisiaj wypomina mi to 1500 złotych.

DIABEŁEK WYPIĘKNIAŁ

W 2021 roku Diablo 2 zmartwychwstało (tak, jakby kiedyś było martwe). Mam na myśli oczywiście Diablo 2: Resurrected, czyli zremasterowaną wersję kultowego klasyka z 2000 roku. Oprócz uwspółcześnienia oprawy graficznej produkcja doczekała się dodatkowych usprawnień. Niestety, Blizzard w przypadku Diablo 2 nie poszedł tą samą drogą, co przy pierwszym Starcrafcie i po wypuszczeniu remastera nie udostępnił oryginału za darmo.

Dlaczego wracamy?

  1. Bo to nadal kawał świetnego, absolutnie wciągającego hack’n’slasha.
  2. Bo loot sam się nie ogarnie.
  3. Bo na serwerach wciąż czekają ludzie.
  4. Bo jest masa fajnych modów.

Maciej Pawlikowski

Maciej Pawlikowski

Redaktor naczelny GRYOnline.pl, związany z serwisem od końca 2016 roku. Początkowo pracował w dziale poradników, a później mu szefował, z czasem został redaktorem prowadzącym Gamepressure, anglojęzycznego projektu adresowanego na Zachód, aby w końcu objąć sprawowaną obecnie funkcję. W przeszłości recenzent i krytyk literacki, publikował prace o literaturze, kulturze, a nawet teatrze w wielu humanistycznych pismach oraz portalach, m.in. Miesięczniku Znak czy Popmodernie. Studiował krytykę literacką i literaturę na Uniwersytecie Jagiellońskim. Lubi stare gry, city-buildery i RPG-i, w tym również japońskie. Wydaje ogromne pieniądze na części do komputera. Poza pracą oraz grami trenuje tenisa i okazyjnie pełni funkcję wolontariusza Pokojowego Patrolu Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy.

więcej

TWOIM ZDANIEM

Zdarza Ci się wracać do starych gier?

Tak
98,3%
Nie
1,7%
Zobacz inne ankiety
Kiedyś to było - Brucevsky'ego przegląd starych newsów
Kiedyś to było - Brucevsky'ego przegląd starych newsów

W nowym autorskim przeglądzie wyruszymy w przeszłość, by przypomnieć sobie, czym żyli gracze w minionych dekadach. Zatrzymamy się przy ciekawych wydarzeniach oraz newsach, spoglądając z dystansu na pędzącą na złamanie karku branżę gier.

W co gramy w GRYOnline.pl?
W co gramy w GRYOnline.pl?

Od początku roku prowadzimy dość drobiazgowe statystyki tego, w co grają pracownicy naszej firmy, a że często jesteśmy też o to pytani, to pokrótce opowiemy Wam, jak to wygląda po czterech miesiącach.

Nebuchadnezzar to dowód, że stare gry ciągle bywają lepsze od nowych
Nebuchadnezzar to dowód, że stare gry ciągle bywają lepsze od nowych

Nostalgia potrafi zaburzyć naszą percepcję i sprawić, że stare gry wspominać będziemy lepiej, niż prezentują się w rzeczywistości. Ale bywa i tak, że klasyka faktycznie jest po prostu lepsza.