Honorowe wzmianki, czyli kącik Gothica 3. Kiedy Oblivion otworzył wrota, a Gears of War nauczyło nas chować się za osłoną - 10 najlepszych gier 2006 roku
- The Elder Scrolls IV: Oblivion – „jedna z najbardziej udanych gier w historii gatunku”
- The Legend of Zelda: Twilight Princess – „najlepsza Zelda w historii”
- Test Drive Unlimited – „to nie ścigałka, a gra o jeździe samochodem”
- ArmA: Armed Assault – „zbiór niewypełnionych obietnic”
- Bully – „warto poświęcić jej trochę czasu”
- Tom Clancy’s Ghost Recon: Advanced Warfighter – „warto zainwestować w kompa”
- Company of Heroes – „wciąga, budzi emocje, buduje klimat”
- Prey – „FPS, którego fani gatunku nie mogą ominąć”
- Dwarf Fortress
- Gears of War – „gra wymiata, zasysa na maksa”
- Honorowe wzmianki, czyli kącik Gothica 3
Honorowe wzmianki, czyli kącik Gothica 3
- Dead Rising
- Battlefield 2142
- Metal Gear Solid 3: Subsistence
- DEFCON
- Heroes of Might and Magic V
- Rainbow Six: Vegas
- Half-Life 2 – Episode 1
- Titan Quest
- Call of Duty 3
- Okami
- Final Fantasy XII
- Dark Messiah of Might and Magic
Gothic 3
Wspomina Hubert „hexx0” Śledziewski
Jak już raz pisałem, Gothic 3 był pierwszą grą, na którą tak naprawdę świadomie czekałem. Pamiętam dłużące się skreślanie dni w kalendarzu – z początku nawet dosłownie! – oraz przechodzenie „jedynki” i „dwójki” po raz wtóry. Pamiętam wielki smutek, gdy tuż po polskiej premierze okazało się, że mój komputer nie chce współpracować z trzecim Gothikiem bardziej niż Pyrokar z Xardasem. Pamiętam wreszcie ogromną radość rok później, gdy po drobnych upgrade’ach peceta Gothic 3 na nim ruszył. Działał zapewne w kilku, w porywach może w kilkunastu, klatkach na sekundę, prezentował się kiepsko, a loadingi trwały wieczność, ale mogłem w niego grać, a wtedy nic więcej się dla mnie nie liczyło. Nawet fakt, że popsułem sobie „sejwa”, mnie nie zniechęcił – zacząłem wszystko od nowa i – męcząc się niemiłosiernie – dobrnąłem do finału, osiągając zakończenie Innosa.
Dziś trochę mnie zadziwia owo samozaparcie, które wówczas mnie nie odstępowało. Zwłaszcza że teraz rozumiem, iż Gothic 3 nigdy nie był „moim Gothikiem”, przez co później wracałem do niego bardzo sporadycznie i zwykle na krótko, nigdy nie przechodząc go po raz drugi. A może powinienem, bo choć popsuto w nim masę rzeczy, z fabułą na czele, jednego studiu Piranha Bytes nie można odmówić – ambicji. Olbrzymi otwarty świat bez ekranów ładowania nie był w końcu czymś oczywistym w połowie lat dwutysięcznych. Oczywiście w żadnej mierze nie usprawiedliwia to podjętych przez deweloperów decyzji projektowych, niemniej mimo wszystko pozwala mi zachowywać o grze dobre wspomnienia. Nie bez znaczenia są też zapewne okulary nostalgii, przez które wciąż spoglądam na tę produkcję.
Wspomina Marcin „Nicek” Nic
Pamiętam, jak uruchamiając Gothica 3 po raz pierwszy, poczułem się, jakbym wszedł do prawdziwego fantasy. Ten ogromny, otwarty świat wydawał się nieskończony – mogłem wędrować przez pustynie, lasy i góry bez żadnych barier. Mając 16 lat, byłem zachwycony wolnością wyboru – czy zostać bohaterem, czy może dołączyć do orków? Niestety, ogromna ilość błędów i problemy techniczne często wybijały mnie z immersji, a mimo to spędziłem niezliczone godziny, eksplorując każdy zakątek Myrtany. To była gra, która nauczyła mnie, że czasem niedoskonałe dzieło może być bardziej fascynujące niż wypolerowana produkcja.
GTR2 – FIA GT Racing Game
Wspomina Krzysztof „Draug” Mysiak
Motorsport w grach wreszcie zatacza koło po prawie dwóch dekadach. Około roku 2006 takie maszyny jak BMW M3 GTR E46, Viper GTS-R czy Ferrari 550 GTS, które były wizytówką GTR2, gościły w prawie każdej „poważnej” grze wyścigowej. A potem zniknęły... i musimy czekać aż do wydania Projectu Motor Racing w listopadzie 2025, żeby doświadczyć ich powrotu – w glorii, chwale i jakości 4K. Oczywiście nieprzypadkowy jest fakt, iż PMR to duchowy spadkobierca serii GTR (w obu maczał palce niejaki Ian Bell) – mam jednak przeczucie, że ów tytuł przetrze szlak innym, gdy deweloperzy wreszcie połapią się, jak wielkim kultem obrosły wymienione samochody w ciągu tych dwóch dekad.
GT Legends
Wspomina Krzysztof „Draug” Mysiak
Piękne to były czasy – czasy, gdy „duża” gra wyścigowa mogła skupić się na wybranym wycinku historii motorsportu i nie walczyć na siłę o aprobatę tzw. masowego odbiorcy, rozwadniając miks współczesnymi maszynami (najlepiej GT3). Gdy pierwszy raz odpalałem GT Legends, byłem jeszcze użytkownikiem klawiatury – nie miałem nawet pada – więc oczywiście niewiele zdołałem osiągnąć w tym tytule. Już wtedy jednak zapłonęła we mnie iskierka miłości do simracingu, podsycana zachwytem nad takimi detalami jak animowane nogi kierowcy w widoku z kokpitu. A przecież w 2006 roku sam widok z kokpitu nadal nie był standardem w gatunku – nawet Forza Motorsport i Gran Turismo musiały czekać na ten „ficzer” jeszcze kilka lat.
Just Cause
Wspomina Jacek „Stranger” Hałas
W 2006 roku ukazało się wiele fajnych tytułów akcji – jednym z tych, które wspominam najmilej, jest Just Cause. Pierwsza część przygód Rico Rodrigueza urzekała nie tylko tropikalnymi klimatami, ale też naciskiem na rozwałkę w otwartym świecie oraz poleganiem na różnych wehikułach i gadżetach (które w kolejnych częściach stawały się coraz bardziej odjechane). Moją ulubioną odsłoną tego cyklu jest Just Cause 2, niemniej w „jedynce” też się doskonale bawiłem. Świetna piaskownica i gra do odstresowania się po ciężkim dniu w pracy, z fabułą zdecydowanie na dalszym planie (z każdej produkcji pamiętam tylko to, że Rico miał do obalenia jakiś lokalny reżim).
Hitman: Blood Money
Wspomina Jacek „Stranger” Hałas
Agentowi 47 towarzyszę od pierwszych zleceń i Krwawa forsa to w moim rankingu najlepsza z „klasycznych” odsłon serii Hitman. Najbardziej zapamiętałem z niej świetne i zróżnicowane lokacje z pomysłowymi zabójstwami i przebraniami. Praktycznie każdy etap przenosił tytułowego zabójcę w inny zakątek globu – moim faworytem pozostaje misja „Nowe życie” mająca miejsce na amerykańskich przedmieściach. Z dzisiejszej perspektywy przyjemniej mi się jednak gra w „nowożytne” Hitmany. Do Blood Money powróciłem przy okazji wersji na PS4 i niestety – niektóre elementy kiepsko się zestarzały, szczególnie bardzo nieintuicyjne sterowanie (odpowiedź na pytanie „jak rzucić monetą” musiałem znaleźć na YouTubie).
Wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki
W mojej opinii to najlepsza odsłona Hitmanów sprzed Absolution. Ave Maria już na zawsze będzie kojarzyło mi się z Agentem 47, którym kierujemy niczym w grze logicznej. Uwielbiałem kombinowanie i szukanie różnych metod na rozwiązanie zagadki, jaką jest likwidacja wyznaczonych celów. W tej części wszystko grało, bo mapy były spore, ale nie przesadzone, więc eksploracja okazała się przyjemna. Ten tytuł zdecydowanie zasługuje na remaster.
Medieval II: Total War
Wspomina Marcin „Nicek” Nic
Medieval II był moim pierwszym poważnym kontaktem ze strategią turową na taką skalę. Pamiętam, jak fascynowały mnie widowiskowe bitwy z tysiącami jednostek, gdzie mogłem obserwować każdego rycerza w walce. Jako szesnastolatkowi zarządzanie imperium wydawało mi się niewyobrażalnie skomplikowane – dyplomacja, ekonomia, intrygi dworskie. Spędzałem całe weekendy, planując kolejne kampanie i marząc o podboju Europy polską husarią. Gra nauczyła mnie myślenia strategicznego i cierpliwości – czasem trzeba było czekać dziesiątki tur, by zobaczyć efekty swoich decyzji. To było jak lekcja historii i zarządzania w jednym.
Call of Juarez
Wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki
Dziki Zachód po polsku, przy którym trudno dobrze się nie bawić. Chyba że mowa o misjach z Billym, pozostawiających trochę do życzenia i niemających podejścia do zadania z pastorem, który z rewolwerami w obu rękach, cytując Biblię, kładzie na ziemię kolejnych przeciwników. Gra pokazała, że wciągająca opowieść osadzona na Dzikim Zachodzie nie wymaga otwartego świata i błąkania się po bezdrożach, bo wystarczy morderczy pastor, chłopak z biczem w ręku i przypadkowa podróż ku przeszłości.
The Lord of the Rings: The Battle for Middle-Earth II
Wspomina Zbigniew „Canaton” Woźnicki
Co zrobić, gdy pierwsza odsłona cyklu opowiedziała całą książkowo-filmową fabułę? Najlepiej przenieść historię w inną część Śródziemia. W „dwójce” podobało mi się przerzucenie nas w miejsca, które także zwalczały siły zła, ale nie znajdowały się w centrum uwagi głównych bohaterów. Dużych zmian doczekała się rozgrywka, bo postawiono na otwarte budowanie twierdz i bitwy morskie, jednak ja zawsze wolałem system z „jedynki”. Na pewno sporo frajdy oferował tryb kreacji własnego bohatera, gdyż można było stworzyć takiego mocarza, że żadna armia nie miała z nim szans.
W poprzednich odcinkach...
Poniżej znajdziecie szczegółowe podsumowania najważniejszych premier lat 90.:
- Amiga rulez!, a książę Persji jeździ tylko lotusem – 10 najlepszych gier przełomu 1989 i 1990 roku
- Cywilizacja lemingów powstała w innym świecie – 10 najlepszych gier 1991 roku
- B.J. Blazkowicz i Indiana Jones sami w ciemnościach na Arrakis – 10 najlepszych gier 1992 roku
- Doomni trzydziestolatkowie – 10 najlepszych gier 1993 roku
- UFO na Arenie zalicza Szok w Systemie – 10 najlepszych gier 1994 roku
- 10 najlepszych gier 1995 roku: Wipeout zasuwa, a Dark Forces pokonuje Dooma mocą Gwiezdnych Wojen
- Lara i Duke wstrząśnięci, nie zmieszani – 10 najlepszych gier 1996 roku
- Narodziny legend – 10 najlepszych gier 1997 roku
- Otwarcie Wrót Baldura i Valve na tronie – 10 najlepszych gier 1998 roku
- Heroes 3 i sieciowe fragowanie – 10 najlepszych gier 1999 roku
