ArmA: Armed Assault – „zbiór niewypełnionych obietnic”. Kiedy Oblivion otworzył wrota, a Gears of War nauczyło nas chować się za osłoną - 10 najlepszych gier 2006 roku
- The Elder Scrolls IV: Oblivion – „jedna z najbardziej udanych gier w historii gatunku”
- The Legend of Zelda: Twilight Princess – „najlepsza Zelda w historii”
- Test Drive Unlimited – „to nie ścigałka, a gra o jeździe samochodem”
- ArmA: Armed Assault – „zbiór niewypełnionych obietnic”
- Bully – „warto poświęcić jej trochę czasu”
- Tom Clancy’s Ghost Recon: Advanced Warfighter – „warto zainwestować w kompa”
- Company of Heroes – „wciąga, budzi emocje, buduje klimat”
- Prey – „FPS, którego fani gatunku nie mogą ominąć”
- Dwarf Fortress
- Gears of War – „gra wymiata, zasysa na maksa”
- Honorowe wzmianki, czyli kącik Gothica 3
ArmA: Armed Assault – „zbiór niewypełnionych obietnic”
Data premiery: 10 listopada 2006 (Czechy), 2007 (reszta świata)
Producent: Bohemia Interactive
Gatunek: strzelanka taktyczna
Platforma: PC
Armed Assault wygląda, jakby pracowały nad nim dwa różne zespoły twórców – jeden robił wszystko, by go ulepszyć, a drugi, by schrzanić. [...] ArmA jest jednym, wielkim zbiorem niewypełnionych obietnic. Grając w niego, miałem niejasne przeczucie, że po latach doskonalenia wciąż niedokończonej produkcji, ktoś w kierownictwie stwierdził: „wydajmy już ją w diabły, niech nam się w końcu zaczną zwracać koszty”. Obawiam się jednak, że ode mnie nie wyciągną ani złotówki.
Recenzja gry ArmA: Armed Assault, „Click!” Nr 02/2007, ocena: 3/6
Kilka lat wcześniej nieznane studio z Czech, Bohemia Interactive, stworzyło grę Operation Flashpoint, która ku uciesze wydawcy, Codemasters, okazała się wielkim hitem. Zapisy umowy były chyba jednak niezbyt korzystne dla Czechów, bo stracili prawa do marki, a „Mistrzowie Kodu” w kolejnych odsłonach OFP doprowadzili serię do upadku. Operation Flashpoint to był jednak tylko tytuł. Czeskie studio miało ciągle silnik, tych samych zdolnych ludzi i w 2006 roku ukazał się prawdziwy sequel pierwszego Operation Flashpoint, tyle że pod nową nazwą ArmA: Armed Assault.
Najbardziej zaawansowany symulator żołnierza przenosił akcję do czasów współczesnych, na fikcyjną wyspę Sahrani, na której wybucha lokalny konflikt. Przebywająca tam z pewnych powodów armia USA postanawia wspomóc jedną ze stron i to właśnie w amerykańskiego żołnierza się wcielamy. Ale kampania fabularna to był zaledwie mały wycinek gry – dzięki trybowi multiplayer oraz przede wszystkim dodatkowym misjom i modom tworzonym przez społeczność pozycja ta zapewniała niekończące się pokłady ciekawej zawartości. Narzekać można było głównie na błędy, których nie brakowało na premierę, czy też na wymagania sprzętowe, ale nie przeszkodziło to w osiągnięciu ogromnej popularności przez nową markę na rynku, która nie słabnie po dziś dzień.

