70. Neverwinter Nights 2. 100 najlepszych gier RPG w historii – edycja 2025
Spis treści
70. Neverwinter Nights 2
Stworzone w 2006 roku przez Obsidian Entertainment Neverwinter Nights 2 to gra, która zdawała się wyznaczać koniec pewnej epoki – epoki tworzenia znamienitych RPG opartych na systemie Dungeons & Dragons... A potem, po wielu latach do naszych drzwi zapukał Baldur’s Gate 3. Wracając do NWN2, był to epizod piękny i wiekopomny, nawet jeżeli „dwójka” nie została nagrodzona aż tak dobrymi ocenami jak „jedynka”. Mimo przygotowania ciekawszej fabuły, deweloperom oberwało się za sporą liczbę technicznych bolączek (jak to zresztą u Obsidianu często bywa) i nieco odstającą od ówczesnych standardów grafikę. Nie zmienia to jednak faktu, że najbardziej „epickie” mody – takie jak ten rekonstruujący Baldur’s Gate – powstały właśnie na silniku drugiej części, a nie pierwszej.
69. Realms of Arkania: Blade of Destiny

Żebyśmy mieli jasność – mowa o klasycznym Blade of Destiny z 1992 roku, a nie o tak zwanej wersji HD, którą mieliśmy nieszczęście oglądać w 2013 roku. Tyle formalności, oto kolejne znakomite pierwszoosobowe RPG w realiach fantasy (tych samych, co w Drakensangu, czyli pożyczonych z „papierowego” systemu The Dark Eye), w którym drużyna śmiałków tura po turze ratuje świat przed plugawym złem, tu uosabianym przez hordy orków. Cechy wyróżniające? Taktyczne potyczki w rzucie izometrycznym oraz kompleksowy system rozwoju bohaterów, uwzględniający nie tylko ich mocne strony, ale również ułomności.
68. Drakensang: The River of Time
Po opisaniu The Dark Eye chciałoby się rzec: ot, więcej tego samego. Skąd zatem różnica prawie dwudziestu lokat w naszym rankingu? Cóż, to chyba bardziej kwestia głodu przygody w oldskulowym stylu, którego nie była w stanie w pełni zaspokoić „jedynka”, niż wprowadzonych zmian – te bowiem, choć wcale ich nie brakuje (chociażby uwypuklenie roli towarzyszy), w zasadzie ograniczają się do drobnostek. Tak czy inaczej na dziejową niesprawiedliwość zakrawa fakt, że drugi Drakensang sprzedał się słabiej niż pierwszy, co doprowadziło studio Radon Labs do upadku, a serię zmieniło w przeglądarkowego hack’n’slasha.
Wyciągnięte z forum
Dragon Age II przy tej grze to bieda. Tu mamy ciekawą fabułę, rozbudowany rozwój postaci i fajne, taktyczne walki. Moim zdaniem jest to jedna z najlepszych gier cRPG w historii. Dla wszystkich fanów gatunku to pozycja wręcz obowiązkowa. [...] porównania do Baldura są tu jak najbardziej słuszne. To jest właśnie to!
Kapitan Krwotok
67. The Elder Scrolls 4: Oblivion
Pamiętacie pierwsze screeny z Obliviona? Pamiętacie opad szczęki, jaki nam wtedy zafundowała Bethesda? Oczywiście, gdy gra wyszła – w 2006 roku – już nie wyglądała aż tak pięknie (albo po prostu nikomu nie trafiła się okazja zagrać na komputerach NASA), ale i tak miała zostać dziełem wiekopomnym – zarówno pod względem oprawy, jak i sandboksowości świata, zadań czy systemu walki. Gdy pojawił się Skyrim, dość powszechne stało się szydzenie z cukierkowego, sztampowego świata, skalowania poziomów, no i zbroi dla konia. Niby wszystko to są faktyczne wady, ale Oblivion pozostaje piekielnie grywalnym kawałkiem kodu nawet dziewiętnaście lat po premierze, zwłaszcza że w tym roku przeniesiono go na Unreal Engine 5.
W The Elder Scrolls 4: Oblivion zagrasz w Xbox Game Pass
66. Kingdoms of Amalur: Reckoning
Biorąc pod uwagę, jak ciepło wspominany jest ten tytuł i jak wysoko uplasował się w tym zestawieniu, na ironię losu zakrawa fakt, że to właśnie Kingdoms of Amalur stało się przyczyną bankructwa stojącego za grą zespołu deweloperskiego Studio 38. Inna sprawa, że gwałtowna fala zainteresowania tym dziełem przyszła dopiero wtedy, gdy jego sklepowa wartość spadła do kilku dolarów... A czym w ogóle jest Kingdoms of Amalur: Reckoning? Wydanym w 2012 roku efektem współpracy poczytnego pisarza R.A. Salvatore’a i głównego projektanta serii The Elder Scrolls – „epickim” RPG z systemem walki na miarę slashera, liczbą atrakcji na miarę Skyrima i zbieractwem na miarę Diablo. Oby pod skrzydłami THQ Nordic marka doczekała się pełnoprawnej kontynuacji, a nie tylko remastera pierwowzoru (i to dość leniwego).
65. Divine Divinity
Jeżeli The World Ends with You miałoby otrzymać statuetkę za najdziwniej skonstruowany tytuł, Divine Divinity wyróżnienie należy się za tytuł najbardziej kuriozalny. No ale nie po to umieszcza się grę na 65 miejscu, by ją obrażać, więc już zostawmy tę „Boską boskość”. Co prawda omawianą tu pozycję (wydaną w 2002 roku na PC) zwykło się porównywać do Diablo, jednak nie byłoby jej dziś z nami w tym rankingu, gdyby studio Larian nie pchnęło jej mocno w stronę klasycznych RPG, kładąc spory nacisk na dialogi, fabułę oraz eksplorację ogromnego świata. No i warto pamiętać, że Divine Divinity to prekursor megahitu, jakim jest Divinity: Original Sin II.
64. Greedfall

Greedfall ma swoje bolączki, ale jeśli się je zaakceptuje, to bez wahania można umieścić go na 64 pozycji. System walki i znakomicie napisane zadania na długie godziny przykują Was do monitora. Taką siłę ma również uniwersum przywodzące na myśl XVII-wieczną Amerykę pustoszoną przez zagadkową plagę. Stary Świat umiera i trzeba poszukać Nowego. To zadanie spada na gracza. Zanim jednak zakasamy rękawy, konieczne będzie stworzenie bohatera. Nie ma tu jednak klasycznych klas postaci – rozwój protagonisty jest swobodny, nieograniczony przez wąskie, sztywne ramy. Tak samo jak nieograniczony jest czas, który można spędzić na podziwianiu malowniczych krajobrazów. Sequel został wydany we wczesnym dostępie w ubiegłym roku.
63. Kingdom Hearts 2

Traktowania przeciwności losu kluczomieczem w towarzystwie Goofy’ego i Kaczora Donalda ciąg dalszy. Tak po prawdzie wydane w 2006 roku Kingdom Hearts II sprawiło niejednemu graczowi zawód, jeśli był lojalny wobec swojej PlayStation 2 i nie zagrał w Kingdom Hearts: Chains of Memory na GBA w 2004 roku, przez co nie mógł połapać się w fabule „dwójki”. Nie zmienia to jednak faktu, iż mamy do czynienia z kolejną grą, która łączy dwa szalenie popularne uniwersa i na dodatek robi to w mistrzowski sposób (jak przystało na deweloperów odpowiedzialnych za serię Final Fantasy), dostarczając więcej tego, co poprzednio, tylko w jeszcze lepszym wydaniu. Czy trzeba innej rekomendacji?
62. Ishar 2: Messengers of Doom

Skoro poprzednio było jRPG, teraz wypada wziąć pod lupę kolejną komputerową klasykę, wykorzystującą typowe realia fantasy, widok FPP i drużynowe walki w turach. Przytaczamy tu część drugą serii Ishar z 1993 roku (a właściwie trzecią, jeśli do cyklu doliczyć Crystals of Arborea), a nie pierwszą, gdyż Posłańcy zagłady zaoferowali sporo usprawnień w systemie toczenia starć, a także cykl dobowy, który zaowocował elementem dobrze dziś znanym z serii The Elder Scrolls – zamykaniem sklepów na noc. Ishar wyróżnił się też naciskiem na otwarte przestrzenie i bardziej autonomicznymi niż w większości „rolplejów” członkami drużyny. Ot, mógł taki złodziejaszek uciec z naszymi pieniędzmi.
61. Star Wars: Knights of the Old Republic 2
KotOR jako seria wykazuje sporo podobieństw do Neverwinter Nights – oba cykle są oparte na mechanice k20, oba zaczynały w rękach BioWare, by następnie zostać przekazane Obsidianowi, i w obydwu sequel, mimo usprawnienia i/lub rozbudowania wielu elementów, cieszy się mniejszą estymą niż pierwowzór. Jednak w przypadku wydanego w 2004 roku The Sith Lords wina za ten ostatni czynnik nie leży całkiem po stronie dewelopera – spada przede wszystkim na wydawcę, który wymusił na twórcach wycięcie z gry dużej partii zawartości, byle tylko zdążyć z premierą w okresie świątecznym. Tak czy inaczej to wciąż kapitalne, ambitne RPG w świecie Star Wars.
Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!