Piekło zamarzło: gra Microsoftu na PlayStation to tryumf i przekleństwo jednocześnie
W grudniu piekło zamarzło podwójnie – gra ze słowem Microsoft w tytule pojawiła się oficjalnie na PlayStation. MSFS na konsolę Sony to jednocześnie tryumf, ale i piąte koło u wozu dla tej marki, które może jeszcze bardziej pogorszyć jej stan.
- Wygląda dobrze, ale 30 fps na PS5 Pro to max
- Ktoś zapomniał o produkcji joysticków
- W sklepiku pustki
- Cztery gry do wspierania zamiast jednej
- Czy moda na wirtualne latanie wróci?
Jedna z najważniejszych premier na PlayStation 5 przeszła bez większego echa, bez żadnego szumu medialnego, po części zapewne przez fakt obecności gali The Game Awards w tym samym tygodniu. I nie chodzi tu o premiery tego roku, ale chyba w całej historii konsoli PlayStation. Sony otrzymało bowiem Microsoft Flight Simulator 2024 – grę z gatunku w ogóle nieobecnego do tej chwili na tej platformie! Zamiast zręcznościowej, kanapowej akcji w stylu Ace Combat użytkownicy PS5 mogą teraz spróbować rozgrywki, dla której pecetowcy od paru dekad kupują DLC, kontrolery i osprzęt, przy którym cena PS5 Pro to kwota „na waciki”. Rozgrywki, w której zamiast od razu wzbić się w powietrze, można przez 40 minut programować plan lotu i uruchamiać silniki samolotu.

W takich warunkach płynność jest bardzo dobra, nic nie przycina. Red Bull Racing to jedna z nowych aktywności, w której można rywalizować z innymi.Microsoft Flight Simulator 2024, Xbox Game Studios, 2025.
Oczywiście do historii najpierw przeszedł Xbox Series X/S, jako pierwsza konsola, która doczekała się przeniesienia gatunku skomplikowanych symulatorów lotniczych na „kanapową” platformę, więc PlayStation musi się tu zadowolić taki swoim bardziej wewnętrznym sukcesem. Biorąc jednak pod uwagę, jak duża jest baza graczy PS5, fakt ten może być całkiem istotny. Miliony nowych użytkowników mają teraz szansę przelecieć się nad swoim domem gdziekolwiek na świecie, a jakaś mała część z nich zapewne wciągnie się mocniej w świat wirtualnego latania, co zresztą widać już na grupach MSFS. Tyle, że dla samej marki Microsoft Flight Simulatora może to być zarówno duża szansa, jak i wielkie przekleństwo – głaz ciągnący tę markę na dno.
Najpierw jednak parę słów, jak wygląda sytuacja z MSFS 2024 na PlayStation 5, jak to działa, co naprawdę otrzymali użytkownicy platformy Sony, bo są tu zarówno rzeczy dobre, jak i kompletnie zaniedbane.
Wygląda dobrze, ale 30 fps na PS5 Pro to max
Zarówno na podstawowej PS5, jak i PS5 Pro ustawienia grafiki ograniczają się tylko do włączenia widoku pasów bezpieczeństwa – nie mam pojęcia, co w nich takiego obciążającego wydajność – oraz poziomu zróżnicowania ruchu lotniczego, obsługi lotniskowej itd. Nie ma żadnego wyboru pomiędzy jakością i wydajnością, i to na obu konsolach. Wszędzie mamy ograniczenie do 30 klatek, tyle że na PS5 Pro rozdzielczość będzie wyższa. Dzięki temu gra potrafi wyglądać naprawdę ładnie, oczywiście bez porównania do pecetów, ale do Xboxa Series X już tak. Tekstury nie straszą rozmytymi kleksami, zasięg rysowania terenu również jest imponujący, choć po części zależy to również od szybkiego łącza internetowego.
Idealnie różowo też nie jest, bo o ile przy mniej skomplikowanych samolotach oraz sceneriach jest raczej płynnie, to w kabinie Boeinga 737, na większych lotniskach czy nad dużymi miastami zdarzają się przycinki animacji, pop-upy obiektów oraz zmiany w LoDzie fotogrametrii. Przy tak obciążających system warunkach są to częste przypadki, raczej nie do przeskoczenia przez ograniczenia sprzętowe konsol. Tu w kwestii optymalizacji zrobiono już naprawdę dużo i nie spodziewałbym się dalszej poprawy. Receptą na to nie jest też mocniejsze – i droższe – PS5 Pro. Na tej konsoli samolot pasażerski nad Los Angeles też powoduje przycięcia animacji, bo moc poszła w większą rozdzielczość.

Na dużych, zatłoczonych lotniskach i nad metropoliami nawet PS5 Pro nie daje rady trzymać 30 klatek.Microsoft Flight Simulator 2024, Xbox Game Studios, 2025.
Jestem bardzo ciekaw, co Asobo wymyśli w kwestii zapowiadanego wsparcia dla gogli PSVR2. Być może to właśnie wtedy PS5 Pro pokaże swoją przewagę, bo w tym przypadku wymagania wzrosną wielokrotnie. Obawiam się, że stopień pogorszenia detali grafiki będzie znaczny, o wiele większy niż w przypadku Xboxa Series S, który wielu devów przyprawia o siwe włosy nawet przy FullHD na monitorze. Z jednej strony mówi się, że jedna, zamknięta platforma pozwoli na lepszą optymalizację pod VR i rzeczywiście może to być najtańsza opcja, by zobaczyć klify Moheru w VR – lokację, która na PCVR i płynnym obrazie w goglach Pimax wywołuje u każdego opad szczęki. Z drugiej – nie mam wątpliwości, że cięcia w oprawie graficznej, by zapewnić płynny obraz w PSVR2, będą ogromne, bo przy większej rozdzielczości płynność będzie musiała wynieść minimum 36 klatek na sekundę, by nie wywoływać dyskomfortu.
