Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 24 lipca 2005, 12:50

autor: Krzysztof Bartnik

Jaka jest prawdziwa „cena” za modyfikację Hot Coffee do Grand Theft Auto: San Andreas?

W ostatniej wiadomości dotyczącej afery z modyfikacją Hot Coffee do gry GTA: San Andreas, pisaliśmy, że koncern Take 2 Interactive zanotuje o 50 milionów USD mniejsze obroty, niż wcześniej prognozowano. To jednak nie jedyna „cena” tej kontrowersyjnej sprawy, jaką poniosą: wydawca, a także poszczególni sprzedawcy opisywanego programu po zmianie kategorii wiekowej GTA:SA na „Adults Only”.

W ostatniej wiadomości dotyczącej afery z modyfikacją Hot Coffee do gry GTA: San Andreas, pisaliśmy, że koncern Take 2 Interactive zanotuje o 50 milionów USD mniejsze obroty, niż wcześniej prognozowano. To jednak nie jedyna „cena” tej kontrowersyjnej sprawy, jaką poniosą: wydawca, a także poszczególni sprzedawcy opisywanego programu po zmianie kategorii wiekowej GTA:SA na „Adults Only”.

Po tym jak największy dystrybutor gier video w Stanach Zjednoczonych, GameStop, dołączył do grona innych sprzedawców (m.in. Best Buy, Wal-Mart, Target i Circuit City) oraz postanowił wycofać program ze swojej oferty, przedstawiciele tejże firmy poinformowali opinię publiczną o stracie ponad jednego miliona USD głównie za pudełka z GTA: San Andreas zalegające w magazynach. Dość podobne straty musiały odnotować także rozmaite sklepy, których polityka nie przewiduje dystrybucji tytułów z etykietą „tylko dla dorosłych”.

To jednak nie wszystko. Część zachodnich sklepów specjalizuje się również w sprzedaży używanych kopii gier, jednak w przypadku GTA: SA również nie będą mogły liczyć na planowane, stosunkowo wysokie z tego tytułu zyski. W przypadku zachodnich wypożyczalni gier sytuacja wygląda dość podobnie. Lider w tej branży, firma GameFly, czasowo zawiesił wysyłanie opisywanego tytułu do zainteresowanych osób.

Do 50 milionów USD straty Take 2 doszło więc kolejnych kilka, bądź nawet kilkanaście.

Straty nie byłyby tak duże, gdyby GTA: San Andreas nie biło praktycznie wszystkich dotychczasowych rekordów sprzedaży w branży gier video. W końcu ów tytuł uznany został bestsellerem 2004 roku (wydanie na PS2), w ciągu sześciu miesięcy tego roku cały czas utrzymywał się w czołówce list najlepiej sprzedających się tytułów (każdy chce go mieć), a pojawienie się wydań dedykowanych komputerom typu PC i konsolom Xbox ponownie rozpoczęło „boom” na nowe GTA.

Take 2 Interactive stara się jak najszybciej załatać finansową lukę, która powstała przez całe zamieszanie z modem Hot Coffee. W ciągu następnych sześciu, maksymalnie ośmiu tygodni powinna pojawić się specjalna wersja San Andreas, zabezpieczona pod kątem wprowadzania ewentualnych modyfikacji. Jednak nawet pomimo tego faktu, gra w nowej wersji może już nie sprzedawać się tak dorze, jak wcześniej. Kilku zachodnich sprzedawców, m.in. Wal-Mart czy Best Buy, najprawdopodobniej nie zdecyduje się bowiem na ponowną dystrybucję gry, natomiast pozostałe firmy ciągle zastanawiają się, co z tym „fantem” zrobić.

Ktoś może jednak skorzystać na tej aferze. Kto? Rynkowi analitycy twierdzą, że chwilowe (?) zniknięcie GTA: San Andreas z półek większości sprzedawców mogą, a wręcz powinni wykorzystać producenci i wydawcy innych elektroniczno-rozrywkowych produkcji, wprowadzając na rynek swoje, „gangsterskie” gry akcji. W końcu zapotrzebowanie na produkcje tego typu nie słabnie, a zagarnięcie części tortu może przynieść, konkurencyjnym dla Take 2, firmom wymierne korzyści. Czas pokaże, jak będzie.