Nie-Sława z gry Planescape: Torment. Towarzysze z gier RPG, których nie zapomnimy!

- Towarzysze z gier RPG, o których nigdy nie zapomnimy
- Aeris Gainsborough z Final Fantasy 7
- Lady Aribeth de Tylmarande z Neverwinter Nights
- Jaskier z Wiedźmina
- Pikachu z Pokemonów
- Pan Tak z Fallouta: New Vegas
- Morrigan z Dragon Age’a
- Kreia z KotOR-a II
- Czerwony Książę z Divinity: Original Sin 2
- Nie-Sława z gry Planescape: Torment
- Matkina z gry Torment: Tides of Numenera
- Johnny Silverhand z Cyberpunka 2077
- 9S z gry NieR: Automata
- Wieża z Tower of Time
- Minsc i Boo z Baldur’s Gate
Nie-Sława z gry Planescape: Torment

- Debiut: 1999
- Ostatnie pojawienie się: 1999
- Przydatność w walce: daje radę
Tak naprawdę powinienem zapisać jej imię jako „Sława”, bo w jednym z zakończeń nadaje je jej sam Bezimienny. Wybaczcie mi ten spoiler, ale gra ma pewnie więcej lat niż niektórzy z czytelników, a w kontekście tej postaci wprost nie można nie wspomnieć o ostatecznym rozstrzygnięciu. A przynajmniej jednym z nich, bo tak naprawdę ta bohaterka może nawet nie dołączyć do nieśmiertelnego protagonisty Tormenta.
Designerzy, pisarze, programiści i kompozytor z Black Isle odwalili kawał niesamowicie dobrej roboty. Mam nadzieję, że nie czytają tego moi wykładowcy z filologii polskiej, bo pewnie zafundowaliby mi zesłanie na Syberię czy do innego Radomia, ale fabuła Planescape’a: Tormenta niczym nie ustępuje Zbrodni i karze Dostojewskiego. W zasadzie (proszę, jeżeli to czytacie, pomyślcie, że Marków Jurów jest na świecie więcej niż jeden) nawet tę powieść przewyższa. To bowiem nie tylko uczta literacka, ale i audiowizualna. A zakończenie zwala z nóg i daje do myślenia na długie nie dni, a tygodnie i miesiące.
Nie mogę nie wtrącić się w tym miejscu i nie polecić mniej znanej książki Dostojewskiego, a mianowicie Wspomnień z domu umarłych.
Marcin Strzyżewski
W tym całym panteonie różnego rodzaju dziwaków, którzy zamieszkiwali Sigil, trudno wybrać postać najciekawszą. Dla wielu fanów to właśnie sukkub... który wcale nie chce nim być. Nie-Sława zmaga się z konsekwencjami wykluczenia przez swoich pobratymców. Dlatego osiedla się w Sigil, głównym miejscu akcji, i zakłada Przybytek Żądz Intelektualnych. To taki dom publiczny, w którym pracownicy, zamiast świadczyć usługi cielesne, zaspokajają potrzeby umysłowe. Rozmawiają, opowiadają, doradzają, a czasem o poradę proszą. Już samo prowadzenie go czyniłoby z Nie-Sławy jedną z najbardziej nietuzinkowych postaci w historii RPG. A jeżeli dodamy do tego jej relację z Bezimiennym, cichą walkę z własną naturą i pożegnanie w Fortecy Żalu... Mówiłem już, że to lepsze niż Zbrodnia i kara?

Deionarra to taka towarzyszka głównego bohatera, którą nigdy nie mogliśmy kierować. Głównie z tego względu, że zginęła na długo przed rozpoczęciem akcji gry. W przeszłości jednak również wędrowała z Bezimiennym do Fortecy Żalu. Jej śmierć nie zrobiła na nim żadnego wrażenia. Na fanach gry już najczęściej tak. A jeżeli dodać do tego przegenialny motyw muzyczny Marka Morgana i jej przepowiednie, podczas ostatniego spotkania z martwą dziewczyną nie sposób się nie rozkleić. Uwierzcie na słowo – sam próbowałem z dziesięć razy. I to nawet nie emfaza.

Pillars of Eternity próbowało budować postacie podobne do tych, którymi niegdyś zaludniało swoje światy Black Isle. Najciekawszą z nich był chyba Niezłomny. Mający w sobie wiele z Rasputina samotnie wędrujący mnich to obok Jokera bodaj najciekawsza chodząca definicja szaleństwa, na jaką można trafić w elektronicznej rozrywce. Niezłomny przy okazji w zależności od decyzji gracza może (choć nie musi!) przejść ewolucję. Nie znaczy to jednak, że przestanie być starym szalonym mnichem – po prostu jego cele trochę się zmienią.