Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość gry 4 kwietnia 2006, 07:34

Kontrowersje wokół zbroi dla konia w The Elder Scrolls IV: Oblivion

Można go ukraść, kupić lub dostać za darmo po wykonaniu pierwszego zadania z wątku głównego. Każdy użytkownik gry The Elder Scrolls IV: Oblivion wie, że bez względu na to, w jaki sposób zdobędziemy konia, jest on wprost nieoceniony w podróżowaniu po prowincji Cyrodiil, o ile oczywiście nie korzysta się z cudownych możliwości teleportacji pomiędzy wybranymi lokacjami...

Uaktualnienie: Przedstawiciele firmy Bethesda Softworks LLC potwierdzili, że w przyszłych płatnych dodatkach oferowanych do gry The Elder Scrolls IV: Oblivion, nie znajdziemy mieczy, maczug, a także innych przedmiotów, które znamy z podstawowej wersji programu. Autorzy czwartej odsłony cyklu podkreślili, że chcą wprowadzać zupełnie nowe elementy, a nie tworzyć inne wersje doskonale znanych już rzeczy.

Można go ukraść, kupić lub dostać za darmo po wykonaniu pierwszego zadania z wątku głównego. Każdy użytkownik gry The Elder Scrolls IV: Oblivion wie, że bez względu na to, w jaki sposób zdobędziemy konia, jest on wprost nieoceniony w podróżowaniu po prowincji Cyrodiil, o ile oczywiście nie korzysta się z cudownych możliwości teleportacji pomiędzy wybranymi lokacjami. Problem polega na tym, że nasz dzielny rumak do specjalnie wytrzymałych nie należy. Ataki wrogów i poruszanie się w trudnym terenie przyczyniają się do zmniejszenia wytrzymałości konia, a co za tym idzie, do jego śmierci...

Kontrowersje wokół zbroi dla konia w The Elder Scrolls IV: Oblivion - ilustracja #1
Już na początku gry można konia kupić lub ukraść...

Pracownicy firmy Bethesda Softworks wpadli ostatnio na genialny pomysł i postanowili udostępnić użytkownikom gry specjalną zbroję dla konia, która przedłuża jego żywotność. Nie byłoby w tym nic dziwnego, wszak już od kilku dni można ściągnąć całą masę przeróżnych modyfikacji stworzonych przez amatorów, gdyby nie fakt, że twórcy programu każą sobie za udogodnienie płacić i to całkiem sporo.

Kontrowersje wokół zbroi dla konia w The Elder Scrolls IV: Oblivion - ilustracja #2
Tuning za odpowiednią opłatą.

Ściągnięcie zbroi za pośrednictwem Xbox Live kosztuje nas 200 punktów w usłudze Marketplace. Jeśli nie dysponujemy odpowiednią ich liczbą, możemy modyfikację kupić – koszt takiej operacji wynosił dwa i pół dolara (w chwili obecnej oferta skierowana jest do graczy ze Stanów Zjednoczonych, Kanady, Wielkiej Brytanii, Hongkongu, Korei, Tajwanu, Australii i Nowej Zelandii). PeCetowy zapłacą nieco mniej, bo tylko dwa dolary bez jednego centa. Poprawka ze zbroją zostanie udostępniona już dziś na oficjalnej stronie gry.

Oferta firmy Bethesda Softworks nie jest dla nikogo większym zaskoczeniem, ale trudno oczekiwać aby spotkała się z uznaniem graczy. Posiadacze Xboksów 360 i tak płacą więcej za możliwość kupna programu, dlaczego mieliby więc ponosić dodatkowe koszty związane z niewiele wnoszącą do rozgrywki poprawką? – pytają na forach dyskusyjnych. Kontrowersje budzi też cena za PeCetową edycję zbroi – tutaj rządzą amatorscy twórcy modyfikacji, którzy udostępniają udogodnienia za darmo.

Kontrowersje wokół zbroi dla konia w The Elder Scrolls IV: Oblivion - ilustracja #3
Ja i mój skradziony koń.

Tymczasem Bethesda Softworks nie zamierza poprzestać na jednej poprawce. Już wkrótce posiadacze użytkownicy konsoli otrzymają możliwość pobrania kolejnych udogodnień, oczywiście za odpowiednią opłatą. Najwyraźniej twórcy Obliviona pozazdrościli pomysłu koncernowi Microsoft Game Studios, który niedługo po premierze gry Kameo: Elements of Power opublikował alternatywny strój dla głównej bohaterki programu. Kosztował on wówczas tyle samo, co omawiana zbroja – 200 punktów Marketplace lub 2.50 w dolarach.

Jeśli chcesz uzyskać więcej informacji na temat The Elder Scrolls IV: Oblivion, skorzystaj z materiałów zgromadzonych na łamach naszego serwisu:

Krystian Smoszna

Krystian Smoszna

Gra od 1985 roku i nadal mu się nie znudziło. Zaczynał od automatów i komputerów ośmiobitowych, dziś gra głównie na konsolach i pececie w przypadku gier strategicznych. Do szeroko rozumianej branży pukał już pod koniec 1996 roku, ale zadebiutować udało się dopiero kilka miesięcy później, kilkustronicowym artykułem w CD-Action. Gry ustawiły całą jego karierę zawodową. Miał być informatykiem, skończył jako pismak. W GOL-u od blisko dwudziestu lat. Gra w zasadzie we wszystko, bez podziału na gatunki, dużą estymą darzy indyki. Poza grami interesuje się piłką nożną i Formułą 1, na okrągło słucha też muzyki ekstremalnej.

więcej