Pierwsze zabójstwo Susan. 13 scen z gier, które zmrożą Wam krew w żyłach
- 13 scen z gier, które zmrożą Wam krew w żyłach (i herbatę na biurku)
- Ósma kartka w Slenderze (i pierwsza też)
- Taśma wideo w Silent Hill 2
- Powrót Alice Liddell do Krainy Czarów
- Pożegnanie Szóstki i Mono
- Uformowanie się mięsnej ludzkiej kuli
- Ucieczka Jacka z Innsmouth
- Świetlikowy plot twist
- Pierwsze zabójstwo Susan
- Odcinanie sobie palca ręczną piłką
- Oczekiwanie na odejście potwora z Amnesii
- Przekonywanie Śmierci, by zabijała ludzi
- Ostatnie spotkanie z Moniką
Pierwsze zabójstwo Susan

- Tytuł gry: The Cat Lady
- Producent: Harvester Games
- Rok wydania: 2012
- Platforma: PC
- Konwencja: przygodowy „indyk” grozy
- Co najbardziej przeraża: niejednoznaczność etyczna
Remigiusz Michalski niemal w pojedynkę stworzył grę, która pod względem fabularnej jakości śmiało może rywalizować z najbardziej popularnymi tytułami na rynku. Gameplay czasem kuleje, animacje niekiedy rażą topornością, ale co z tego, skoro historia zmagającej się z depresją Susan od początku wciąga i nie pozwala oderwać się od ekranu. Gwoli ścisłości należy też dodać, że duża w tym zasługa również mało znanej aktorki głosowej – Lynsey Frost, świetnie oddającej emocje (a często właśnie ich brak) bohaterki.
Susan umiera. I to żaden spoiler, bo dzieje się to już na początku gry. Po zgonie trafia do Królowej Czerwi – tajemniczej istoty zdającej się panować nad życiem i śmiercią. Ofiarowuje ona Susan nieśmiertelność. Jej ceną jest jednak zabicie pasożytów – jak nazywa ich staruszka. To okrutni mordercy, pozbawieni empatii zwyrodnialcy. Trudno ich żałować. Mimo to scena, kiedy Susan zabija pierwszą osobę z listy, szokuje jak cholera.
Bo przecież w tym wszystkim musi być jakiś haczyk, prawda? Królowa Czerwi zdecydowanie nie wydaje się postacią pozytywną. W przeciwieństwie do Susan – udręczonej, pogrążonej w rozpaczy po rodzinnej tragedii czterdziestolatki. Bohaterka nie może przecież ot tak spełnić woli staruszki? Musi się jej postawić, czyż nie? O tym, jest to gra, o walce z Królową Czerwi? Mordercy oczywiście muszą ponieść karę, ale najlepiej w więzieniu. Albo niech zginą przypadkiem. Ewentualnie Susan może ich zabić w samoobronie. A jeżeli już koniecznie trzeba ich wyeliminować, niech zajmie się tym ktoś inny. Ale nie Susan. Ona przecież nie mogłaby nikogo zabić...

Downfall: Redux, czyli odświeżona wersja pierwszej części trylogii Devil Came Through Here, opowiada o losach Joego Davisa, zmagającego się z chorobą żony i własnymi demonami. Cała ta produkcja to jeden wielki koszmar (i to bynajmniej nie realizacyjny – mimo oszczędnych środków gra się w Downfalla naprawdę przyjemnie) – to, co wydaje się krwawą jatką na początku, okazuje się potem zaledwie niewinną igraszką. Najbardziej szokuje łatwość, z jaką Joe posuwa się coraz dalej i dalej. Kiedy raz przekroczy granicę, nie ma już rzeczy, której by nie uczynił, żeby wydostać się z koszmaru. Michalskiemu udało się osiągnąć przy tym rewelacyjny efekt przeniesienia emocji protagonisty na gracza. Z czasem sami łapiemy się na tym, że szlachtujemy kolejne istoty bez zmrużenia oka. I to właśnie przeraża w Downfallu najbardziej.
