Uformowanie się mięsnej ludzkiej kuli. 13 scen z gier, które zmrożą Wam krew w żyłach
- 13 scen z gier, które zmrożą Wam krew w żyłach (i herbatę na biurku)
- Ósma kartka w Slenderze (i pierwsza też)
- Taśma wideo w Silent Hill 2
- Powrót Alice Liddell do Krainy Czarów
- Pożegnanie Szóstki i Mono
- Uformowanie się mięsnej ludzkiej kuli
- Ucieczka Jacka z Innsmouth
- Świetlikowy plot twist
- Pierwsze zabójstwo Susan
- Odcinanie sobie palca ręczną piłką
- Oczekiwanie na odejście potwora z Amnesii
- Przekonywanie Śmierci, by zabijała ludzi
- Ostatnie spotkanie z Moniką
Uformowanie się mięsnej ludzkiej kuli

- Tytuł gry: Inside
- Producent: Playdead
- Rok wydania: 2016
- Platformy: PC, Switch, XOne, PS4, iOS
- Konwencja: dystopiczna platformówka
- Co najbardziej przeraża: fakt, że coś takiego jak mięsna kula w ogóle żyje
UWAGA SPOILER!
Ta strona zawiera kilka dość poważnych spoilerów dotyczących fabuły gry Inside.
Podobnie jak Little Nightmares II, również Inside rezygnuje z dialogów. O otaczającym bohatera świecie wiemy tyle, ile zdołamy podpatrzeć niejako z boku, uciekając ciągnącymi się w nieskończoność korytarzami i halami, oraz domyślić się – na podstawie zachowania spotykanych postaci i wyglądu pomieszczeń. Cała gra to jedna wielka metafora. Nie na tyle jednak oczywista, by dało się ją opisać jednym zdaniem. Z szacunku dla wysiłków twórców Inside pozwolę sobie zostawić ten temat na inną okazję, skupiając się na czymś innym.
„Coś” to zresztą w tym przypadku wyjątkowo trafne określenie. Przez większość czasu sterujemy chłopcem uciekającym przed opresyjnym systemem (?). Kiedy już wydaje się, że jest on bliski ocalenia, niespodziewanie zostaje wchłonięty przez... mięsną kulę. A przynajmniej coś, co wydaje się ogromnym bezkształtnym tworem złożonym z dobrych kilkudziesięciu osób. Jednostkowy bohater zupełnie nagle ustępuje miejsca nieokreślonej zbiorowości.
Obiecałem, że nie będę próbował wyjaśniać metaforyki gry, więc wspomnę tylko, iż w przeciwieństwie do chłopca, który chce jedynie przetrwać, kula potrafi niszczyć. To przed nią uciekają pracownicy miejsca, w którym przyszło nam się znaleźć. Samo zaś mięsne „coś” jest jednocześnie absolutnie obrzydliwe i fascynujące. Toczy się niepokojąco realistycznie, realistycznie też wchodzi w interakcje z różnymi przedmiotami. Wydaje się, że uwięzieni w tym ludzie jednocześnie „są” kulą, lecz również wciąż jednostkowo cierpią. Trudno to opisać. W to po prostu trzeba zagrać i doświadczyć tego samemu.

Malutkie duńskie studio zaskoczyło świat wydanym w 2011 roku czarno-białym Limbo. Gra, mimo kompletnego braku dialogów, miażdżyła klimatem. Protagonista co chwilę ginął, a spotykane inne dzieciaki były albo martwe, albo też próbowały nabić nas na włócznię, zmiażdżyć klatką czy w najlepszym wypadku strącić w przepaść. To jednak nic w porównaniu z pająkiem. Ten gigantyczny stawonóg pojawiał się na drodze bohatera kilkakrotnie, za każdym razem porządnie obrywając. W końcu zaatakował go jedyną pozostałą kończyną. I to samo w sobie było już wystarczająco przerażające. A kiedy chłopiec musiał mu ją wyrwać, a potem jeszcze żyjące, choć pozbawione już wszystkich odnóży, stworzenie potoczyć i nabić na ciernie... Ktoś, kto na to wpadł, mógłby spokojnie zbić piątkę z Kingiem i Lovecraftem.
