- Podsumowanie roku 2020 okiem redakcji GRYOnline.pl
- Przemysław „Łosiu” Bartula
- Adam Zechenter
- Anna „Kalevatar” Garas
- Dariusz „DM” Matusiak
- Marcin Strzyżewski
- Filip „fsm” Grabski
- Karolina Złamańczuk
- Adam „T_bone” Kusiak
- Michał „Osti” Ostiak
- Michał „Kwiść” Chwistek
- Michał „Elessar” Mańka
- Patryk „PefriX” Manelski
- Łukasz „Qwert” Telesiński
- Karol Ryka
- Julia Dragović
- Bartosz „Aquma” Świątek
- Hubert Sosnowski
- Karol „KaEl” Laska
- Maciej Pawlikowski
Filip „fsm” Grabski

Facet, który dla Was rysuje, maluje, skleja i ogólnie czaruje na stronie głównej oraz w tekstach, to fsm. To jego grafiki najczęściej oglądacie – oprócz tego pisze, recenzuje i nieprzerwanie wspiera kolegów.
Plusy
Koncerty. 2020 zebrał ponure żniwo, które wymusiło zmianę myślenia w wielu kategoriach. Zabrakło sporej liczby koncertów, na które ostrzyłem sobie zęby, ale w zamian muzycy odkryli w sobie nieprzebrane pokłady kreatywności i stworzyli dużo nowych utworów oraz albumów, a niektórzy dali szansę koncertom w wersji online – to ledwie namiastka prawdziwego przeżycia, niemniej zawsze coś.

Podobna uwaga może dotyczyć rynku VOD, który stał się substytutem wycieczek do kina. Tak dużej liczby nowych filmów dostępnych od razu w domu do tej pory nie było. Spodobał mi się również hybrydowy model organizowania filmowych festiwali – prawdziwi maniacy mogli poznać nowe dzieła bez wychodzenia z domu, nawet jeśli jednocześnie tęsknili do sal kinowych. Zbierając to do kupy – pozytywna jest kreatywność popkultury, która nauczyła się w pewnym zakresie radzić sobie z pandemią. Na szczęście!
Minusy
Powolna śmierć kin w każdej formie – studyjnej, multipleksowej, festiwalowej – to smutna sprawa dla kogoś, kto każdego roku kilkadziesiąt razy odwiedzał sale kinowe. Oczywiście pacjent jeszcze nie umarł, ale pasek zdrowia mu się kurczy.
Crunch. Brak koncertów i innych imprez masowych też nie był miły, ale w branży gier na pewno najbardziej dokuczył ludziom crunch, który w warunkach pracy zdalnej musiał przyjąć zupełnie nowy wymiar. Trzymajcie się, panie i panowie deweloperzy, graficy, scenarzyści i ogarniacze.
Osobista gra roku

Black Mesa w swojej finałowej wersji 1.0 to moja gra roku. Zapoznałem się z tym totalnym modem, gdy jeszcze był darmowy (i świetny), ale po uzupełnieniu gry o rozbudowany rozdział „Xen” z chęcią zapłaciłem za pełną wersję (jeszcze świetniejszą). Miłość do oryginalnego Half-Life’a wylewa się tu z ekranu, a nieco archaiczna (czytaj: prosta) rozgrywka zyskała świeży szlif. To nadal jeden z najlepszych FPS-ów w historii, warto go poznać w odświeżonej wersji. Gdyby Cyberpunk 2077 (który u mnie działa i wygląda ładnie) pojawił się wcześniej, pewnie znalazłby się w tym miejscu. Chyba, że zrobiłby to Hades – tę grę poznaję dopiero teraz, po zakupieniu Switcha Lite.
Gra, z którą spędziłem najwięcej czasu
Najwięcej godzin w tym roku poświęciłem pecetowemu portowi Horizon Zero Dawn. Port okazał się niedoskonały technicznie, ale sama gra na szczęście jest świetna. Ładna, wciągająca, z ciekawymi postaciami i bardzo fajnie nakreślonym światem. Kontynuacja automatycznie stała się jedną z bardziej oczekiwanych przeze mnie gier przyszłego roku – oby też wyszła na PC i była bardziej dopracowana technicznie. Mała uwaga – w tej kategorii też mogłyby się znaleźć albo CP 2077, albo Hades, ale nie zdążyły. :)
