Call of Cthulhu. 10 dobrych gier inspirowanych mitologią Lovecrafta

- Cthulhu w .exe - 10 najlepszych gier inspirowanych mitologią Lovecrafta
- Call of Cthulhu: Mroczne zakątki świata
- Neverending Nightmares
- Call of the Sea
- Sanitarium
- Darkest Dungeon
- Sherlock Holmes: Przebudzenie
- Darkness Within: In Pursuit of Loath Nolder
- Call of Cthulhu
- Wszystkie gry Frictional Games (Penumbra, Amnesia, SOMA)
- The Sinking City
Call of Cthulhu
- Rok premiery: 2018
- Platformy: PC, PS4, XOne, Switch
- Gatunek: platformówka
- Inspiracje dziełami Lovecrafta: historia, bohaterowie, potwory, motywy mitologiczne, sposób prowadzenia opowieści, klimat
- Co powiedzieliby o tym Wielcy Przedwieczni: „Gof’nn kn’a uln, hlirgh r’luhyar Nyarlathotep”
Gier, które miały się tak nazywać, było zaplanowanych wcześniej co najmniej kilka. Niestety, w przypadku większości z nich poprzestano na planach, a część zmieniała tytuły albo okazywała się takimi porażkami, że słuch o nich zaginął. A to wszystko już ładnych parę lat temu. W 2018 roku w końcu ukazała się gra nieodwołująca się do Lovecrafta pośrednio, nienawiązująca do mitologii Cthulhu raptem kilkoma easter eggami zostawionymi w otwartym świecie jakby od niechcenia, tylko uderzająca w samo sedno z całą mocą. I to się fanom z miejsca spodobało.
Sama historia jest dość sztampowa – kierowany przez nas detektyw ma za zadanie odkryć, co przydarzyło się Sarze Hawkins i jej rodzinie. Na początku protagonista nie pali się do tego zlecenia, ale w końcu postanawia wyruszyć do nadmorskiej mieściny, by tam zasięgnąć języka. Szybko przekonuje się, że sprawa jest znacznie bardziej skomplikowana i oczywiście nad wyraz przerażająca. Ważnym elementem mechaniki jest prowadzenie śledztwa. Duże brawa należą się twórcom za wymyślenie systemu oryginalnego i funkcjonalnego jednocześnie.
W rozgrywce przeszkadza trochę liniowość – rzadko mamy tu możliwość zrobienia czegoś inaczej, a jeżeli nie domyślimy się, co zaplanowali dla nas twórcy – możemy utknąć. Mimo wszystko warto przeboleć zarówno to, jak i wyraźnie odczuwalną toporność animacji i poruszania się samego bohatera, bo fabuła jest godna największej uwagi. Lovecrafta dostaniecie tu szybko i w ilościach hurtowych. To takie trochę nowe opowiadanie, które samotnik z Providence napisałby, gdyby tylko jedno z pradawnych bóstw zdecydowało się na chwilę go wskrzesić.