Call of the Sea. 10 dobrych gier inspirowanych mitologią Lovecrafta
- Cthulhu w .exe - 10 najlepszych gier inspirowanych mitologią Lovecrafta
- Call of Cthulhu: Mroczne zakątki świata
- Neverending Nightmares
- Call of the Sea
- Sanitarium
- Darkest Dungeon
- Sherlock Holmes: Przebudzenie
- Darkness Within: In Pursuit of Loath Nolder
- Call of Cthulhu
- Wszystkie gry Frictional Games (Penumbra, Amnesia, SOMA)
- The Sinking City
Call of the Sea
- Rok premiery: 2020
- Platformy: XSX, XOne, PC, PS4, PS5
- Gatunek: przygodówka eksploracyjna
- Inspiracje dziełami Lovecrafta: projekty postaci, klimat, teksty
- Co powiedzieliby o tym Wielcy Przedwieczni: „N’ghft gof’nnagl throd nnnebunma nglui”
Call of the Sea jest lovecraftowskie od początku do końca. Rozpoczyna się sekwencją pięknego koszmarnego snu, na dodatek w głębinach oceanu. A potem, im bardziej główna bohaterka pogrąża się w odmętach szaleństwa, tym więcej smaczków możemy wyłapać... by na koniec dać sobie z tym spokój – ostatecznie bowiem mniej elementów jest tu nielovecraftowskich niż tych inspirowanych twórczością samotnika z Providence.
Grze udało się uniknąć powielania gatunkowych klisz. Z jednej strony Call of the Sea nie nudzi dłużyznami znanymi z klasycznych przygodówek. Z drugiej nie jest też tym, co coraz częściej nazywane jest „symulatorem chodzenia”. Przez większość rozgrywki stara się plasować gdzieś pomiędzy, koncentrując się przede wszystkim na zapewnieniu widzowi jak najbardziej sugestywnego doświadczenia. I chwała twórcom za to, bo Call of the Sea potrafi wzbudzić ogromne emocje nawet wówczas, gdy pozornie nic się nie dzieje.
Od klasycznej lovecraftowskiej opowieści różnią grę dwa szczegóły. Pierwszy to miejsce akcji. Drugi – główną bohaterką jest tu kobieta. Samotnik z Providence niezwykle rzadko pisał o jakichkolwiek przedstawicielkach tej płci. A jeżeli już to robił, przemykały one szybko gdzieś przez drugi plan (wyjątkiem może być Matka Hydra, tyle że to przecież potwór, a nie protagonistka). Tak naprawdę twórcom udało się więc wzbogacić klasyczną historię, nie tracąc nic z tego, co w niej najlepsze. No, może bohaterka trochę za dużo do siebie gada, a niektóre zagadki bywają zbyt oczywiste, ale koniec końców nie pamięta się o tym niemal wcale, kiedy trzeba mierzyć się z niewypowiedzianym pradawnym złem.

Nad morzem rozbija się również drużyna zarażonych przez łupieżców umysłów bohaterów Baldur’s Gate III. Sama gra za wiele wspólnego z Lovecraftem nie ma, ale całkiem dużo projektów postaci i lokacji – zwłaszcza na samym początku – wydaje się tu żywcem wyjętych z twórczości pisarza. Sam piekielny statek z mackami i całą resztą to gotowy kandydat na staż u Wielkich Przedwiecznych.

