Red Prince – Divinity: Original Sin 2. Wybraliśmy najciekawsze postaci z gier dekady
- Bohaterowie dekady - wybraliśmy najciekawsze postaci z gier
- Agent 47 – Hitman
- Arthur Morgan – Red Dead Redemption 2
- Bigby – The Wolf Among Us
- Corvo Attano – Dishonored, Dishonored 2
- Geralt z Rivii – Wiedźmin 3: Dziki Gon
- Henryk ze Skalicy – Kingdom Come: Deliverance
- Jinx – League of Legends
- Joker – Persona 5
- Kazuma Kiryu – Yakuza 0
- Lara Croft – Tomb Raider
- Mae Borowski – Night in the Woods
- Maxine Caulfield – Life Is Strange
- Ori – Ori and the Blind Forest
- Red Prince – Divinity: Original Sin 2
- Senua – Hellblade: Senua’s Sacrifice
- Steve – Minecraft
- V – Cyberpunk 2077
Red Prince – Divinity: Original Sin 2

Jesteś więźniem na statku płynącym na wyspę-getto, przepraszam, wyspę-azyl dla magów, którzy stanowią potencjalne zagrożenie. No, niewesoła sytuacja. Nie możesz korzystać ze swojej unikatowej zdolności. Wśród przewożonych poznajesz humanoidalnego jaszczura o czerwonej łusce. Facet wydaje się kompletnie niezrażony swoją sytuacją, traktując ją jak drobną niedogodność. Już pierwsza wymiana zdań mówi Ci, co to za gość. Ten bowiem łaskawie proponuje Ci dołączenie do jego niewolników. Czego zresztą spodziewać się po rzekomym potomku smoków, który przedstawia się jako Czerwony Książę. A jednak...
A jednak jest to jeden z najbarwniejszych i najbardziej zapadających w pamięć kompanów (a zarazem grywalnych postaci) Divinity: Original Sin 2. Rozmowy z nim sprawiają mnóstwo frajdy za sprawą różnic kulturowych oraz temperamentu Księcia. Na pierwszy rzut oka jest on zadufanym w sobie osobnikiem z przerostem ambicji, zafiksowanym na punkcie bajek dla dzieci. Kiedy go jednak lepiej poznajemy, okazuje się wiernym towarzyszem. Konwersacje z nim bywają dziwne, szalone, nietypowe, ale też cholernie zabawne i chwilami poruszające. Moment, w którym się zaprzyjaźniacie, to jedna z lepszych gratyfikacji emocjonalnych w całej grze.
I już zupełnie przy okazji dodam, że Książę potraf nieźle skopać tyłek, bo jest znakomitym wojownikiem, który zadaje ogromne obrażenia i w dodatku zieje ogniem. Zieje. Ogniem. „How cool is that?”, że tak zacytuję klasyka.
Samuel Porter Bridges – Death Stranding

Świetnie, a więc ja jestem Mario, a ty księżniczka Peach?
Nawet po dwóch realnych lockdownach Sam Bridges pozostaje chyba najbardziej znanym kurierem na świecie, a już na pewno najbardziej charyzmatycznym. W tym drugim wypadku to niewątpliwie zasługa znanego aktora Normana Reedusa, który użyczył mu twarzy oraz głosu. Cała reszta to już jednak dokonanie Hideo Kojimy. Jako Sam Porter Bridges dostarczamy głównie paczki, choć jest w tym pewien wyższy cel – połączenie Stanów Zjednoczonych chiralną siecią i ponowne scalenie rozbitego kraju. Przeżywamy w ten sposób jedną z najdziwniejszych historii fabularnych przedstawionych w grach.
Warto samemu wcielić się w kuriera Sama i odkryć jego niezwykłą więź z niemowlakiem zamkniętym w przezroczystym pojemniku, a także jego burzliwą przeszłość, rolę poszczególnych postaci pobocznych oraz przedziwnych, zabójczych kreatur błąkających się po naszym globie. Charyzma Reedusa, czyli Portera, ułatwia śledzenie i przełknięcie nawet tych najbardziej zaskakujących odkryć.
