Comanche: Maximum Overkill – „ma w sobie coś urzekającego”. 10 najlepszych gier 1992 roku

Dariusz Matusiak

Comanche: Maximum Overkill – „ma w sobie coś urzekającego”

Data premiery: 1992

Producent: NovaLogic

Gatunek: strzelanka zręcznościowa

Platformy: PC DOS, Mac OS

Dwie maszyny wyjeżdżają spod siatki maskującej i z szumem łopat unoszą się w powietrze. Za chwilę skierują się ku celowi. Kwadrans później po czołgach nieprzyjaciela pozostaną dymiące wraki. Oto ta bardziej romantyczna połowa gry Comanche: Maximum Overkill. A ta druga? Lataj i rozwalaj wszystko, co miga na radarze. Wprawdzie CMO nie jest prawdziwym symulatorem (nawet śmigłowiec Comanche jeszcze nie istnieje), jednak ma w sobie coś urzekającego.

Na pewno jego główną zaletą jest sposób graficznego przedstawienia terenu. Nie ma tu płaszczyzn grafiki wektorowej. Teren jest tak realistyczny, że można go prawie dotknąć. W tej grze można naprawdę lecieć wąwozem, parę metrów nad ziemią, i to jeszcze z prędkością 170 węzłów (ok. 300 km/h). [...] osobiście brakuje mi fabuły, jak w Commanderach, albo chociaż ceremonii wręczenia orderów. No i oczywiście jest to strzelanina, a nie dokładny symulator.

Recenzja gry Comanche: Maximum Overkill, „Secret Service” nr 17, ocena 100/90/90 (grafika/dźwięk/miodność)

Gra jest godna szczerego polecenia. Nawet jeśli ktoś nie lubi niczym latać, warto, żeby popatrzył choć przez chwilę. Po prostu warto!

Recenzja gry Comanche: Maximum Overkill, „Top Secret” nr 14, ocena 100/100/90 (muzyka/grafika/ogólne)

Jak byście zareagowali, gdyby teraz wydawca długo wyczekiwanej gry na PC ogłosił minimalne wymagania sprzętowe z 64 GB pamięci RAM niezbędnymi w ogóle do odpalenia tej pozycji? Tak właśnie się czuliśmy, gdy na jaw wyszły wymagania sprzętowe Comanche’a, wymuszające aż 4 megabajty RAM-u. Standardem dla każdej gry był 1 MB, a każdy kolejny kosztował krocie. Rozszerzenie do 4 MB to była mniej więcej cena całej konsoli Super Nintendo. Siłą rzeczy w Comanche’a zagrałem dopiero długo po premierze, ale kiedy już go uruchomiłem, nie mogłem się oderwać!

Wcześniej trzeba jednak wspomnieć, że Comanche generalnie okazał się sporym rozczarowaniem, biorąc pod uwagę, jak popularnym gatunkiem były wtedy symulatory lotnicze. Patrząc na niewiarygodne wręcz screenshoty w zapowiedziach, wszyscy oczekiwali nowego Gunshipa 2000 z fotorealistyczną grafiką, a tymczasem gra była prymitywną strzelanką. Występował wprawdzie widok z kokpitu, ale do obsługi wystarczały dwa przyciski, prosty był też model lotu. Cały wysiłek włożono w wyglądu terenu, gdzie kanciaste, jednokolorowe bryły z wektorów zastąpiono czymś, co nazywano „grafiką fraktalną”.

Cokolwiek to było, miażdżyło wszystko, co wcześniej pokazywały symulatory, łącznie z wydanym w tym samym roku Harrier Jump Jetem, który był pierwszą grą z cieniowaniem Gourauda. Comanche to była zupełnie inna liga! Góry, wąwozy jak na filmie! Pamiętam, że włączałem go tylko po to, żeby sobie po prostu polatać w kanionie, bez strzelania do czegokolwiek. Jeśli zaakceptowało się fakt, że to strzelanka w stylu Desert Strike’a, a nie następca Gunshipa, Comanche: Maximum Overkill zachwycał!

  1. Więcej o grze Comanche: Maximum Overkill
Wolfenstein 3D

Wolfenstein 3D

PC PlayStation Xbox Mobile Nintendo

Data wydania: 5 maja 1992

Informacje o Grze
7.6

Gracze

9.3

Steam

OCEŃ
Oceny
Podobało się?

0

Dariusz Matusiak

Autor: Dariusz Matusiak

Absolwent Wydziału Nauk Społecznych i Dziennikarstwa. Pisanie o grach rozpoczął w 2013 roku od swojego bloga na gameplay.pl, skąd szybko trafił do działu Recenzji i Publicystki GRYOnline.pl. Czasem pisze też o filmach i technologii. Gracz od czasów świetności Amigi. Od zawsze fan wyścigów, realistycznych symulatorów i strzelanin militarnych oraz gier z wciągającą fabułą lub wyjątkowym stylem artystycznym. W wolnych chwilach uczy latać w symulatorach nowoczesnych myśliwców bojowych na prowadzonej przez siebie stronie Szkoła Latania. Poza tym wielki miłośnik urządzania swojego stanowiska w stylu „minimal desk setup”, sprzętowych nowinek i kotów.

Najważniejsza gra 1992 roku to...

Komentarze czytelników

Dodaj komentarz
Forum Inne Gry
2024-06-27
13:32

MatKus Centurion

Takie to były czasy, że dało się stosunkowo łatwo zrobić świetną i oryginalną grę.

Popularność komputerów mocno rosła. Już nie tylko garstka wybrańców w coś grała lub w ogóle miała dostęp do komputera, by móc coś zrobić nowego. a im więcej osób, tym więcej pomysłów.
Sam sprzęt też szybko się rozwijał i te zmiany robiły dużą różnicę, więcej pozwalał i tworzenie gier było coraz łatwiejsze.

Stworzenie gry wiązało się ze znacznie mniejszymi kosztami. Grę tworzyło zwykle kilka osób, więc i ryzyko finansowe było stosunkowo małe. Dziś grę topową tworzą setki ludzi, ktoś musi wyłożyć grube miliony, więc ten ktoś nie ma ochoty utopić tej kasy. Woli zarobić w miarę pewne 100mln w ciągu roku robiąc 10 część gry wydawanej od lat, niż być może 150 mln w 15 lat tworząc coś ponadczasowego i oryginalnego, ale ze sporym ryzykiem wtopienia kasy.

Wiele rzeczy było jeszcze do wymyślenia. Dziś już powstało tyle gier, że coraz trudniej coś nowego wymyślić. A i sprzęt rozwijający się wówczas pozwalał na zrobienie czegoś, co wcześniej było niemożliwe. Na pewnym etapie podwojenie mocy pozwala na zrobienie 3D, które wcześniej nie było możliwe. Dziś różnica, czy coś chodzi w FHD, czy 4k jest mało istotna. Czy będzie 100k poligonów, czy milion też aż takiej różnicy nie robi, czy będzie 100fps, czy 200 też. Ale wówczas czy to będzie niegrywalne 5fps, czy grywalne 20 (bo tak często gierki miały) robi różnicę, czy jest sens to robić, czy nie. Dziś co najwyżej można zrobić ładniej, szybciej itd. chyba, że wchodzi całkiem nowa technologia typu VR (chociaż w sumie VFX1 to też lata 90), AR itp.

Ale jak ktoś szuka nowości i świeżości, to trzeba szukać indyków. Po przekopaniu się przez wiele raczej nieciekawych tytułów znajdzie się też kilka perełek. Tyle, że wymyślenie czegoś to jedno, a oprogramowanie to drugie, a do mainstreamu przechodzi głównie to, co ładne i nowoczesne (choć oczywiście są wyjątki), które wymagają kasy.

Poza tym wielu z nas było wówczas młodymi ludźmi i gry były dla nas czymś nowym i świeżym. Dziś już grałem pewnie w tysiące gier, o jeszcze większej ich liczbie słyszałem i ciężko mnie zaskoczyć, wówczas, kiedy widziałem pierwszego FPSa w życiu, pierwszego RTSa itd to nawet, jeśli to nie była pierwsza w historii gra tego typu, to ja tego jeszcze nie widziałem, więc dla mnie była pierwsza, a więc i nowa. A młodsze pokolenie po prostu urodziło już się ze smartfonem w ręku, niektórzy w gry grali, zanim nauczyli się mówić i chodzić, więc i dla nich to coś zupełnie normalnego.

Komentarz: MatKus
2024-06-28
10:02

polskigrac2 Junior

Ale street fighter nie umarł całkowicie

Komentarz: polskigrac2
2024-06-29
13:09

vfc Junior

Indie obie części to dla mnie top point and click (jak i ten gatunek :) ).
Lata 90 to przepiękne czasy dla gracza, super dziś wracać do tych tytułów np. na Steam Decku.

Komentarz: vfc
2024-07-03
09:18

denali001 Centurion

idiana jones to byłą dopiero gra :)

Komentarz: denali001
2024-11-20
00:04

Veselar Generał

Veselar

No i to są poczytne artykuły. Nie śmierdzące nierzetelnością "recenzje" i wtręty światopoglądowe, o które nikt nie prosi.

Komentarz: Veselar

GRYOnline.pl:

Facebook GRYOnline.pl Instagram GRYOnline.pl X GRYOnline.pl Discord GRYOnline.pl TikTok GRYOnline.pl Podcast GRYOnline.pl WhatsApp GRYOnline.pl LinkedIn GRYOnline.pl Forum GRYOnline.pl

tvgry.pl:

YouTube tvgry.pl TikTok tvgry.pl Instagram tvgry.pl Discord tvgry.pl Facebook tvgry.pl