Forza Horizon 5 narobiła najwięcej szumu przez ostatnie dwa tygodnie – niekoniecznie w pozytywnym sensie. Mniej kontrowersji budzą nowości dotyczące Gran Turismo 7, The Crew, Rennsport czy (zwłaszcza) Automobilisty 2. Przeglądam też okazje z letniej wyprzedaży Steama.
Kurz po „nie-E3” opadł i w świecie samochodówek znów zrobiło się spokojniej – przynajmniej odrobinę. Gdy Forza Motorsport zjechała do boksu, jej miejsce w świetle jupiterów zajęła na powrót Forza Horizon 5. O uwagę publiczności rywalizuje z nią Ubisoft, który kontynuuje medialną ofensywę z dwiema odsłonami The Crew naraz. W cieniu zaś, za ich plecami, niezłomny Automobilista 2 kuje oręż, którym będzie w stanie przyćmić i samochodziki Barbie, i hawajskie zabawy, i wszystko inne, co szykuje się w świecie samochodówek.
Na początek rozejrzyjmy się po katalogu Steama i sprawdźmy, na co możemy wydać pieniądze w ramach rozpoczętej przedwczoraj letniej wyprzedaży:
Niestety, Electronic Arts nie przeceniło F1 22 ani Project CARS 3 – stąd nieobecność tych pozycji na powyższej liście (F1 23 z kolei jest zbyt świeże, by mogło zostać objęte promocją). To samo dotyczy F1 Managera od Frontier Developments. Summer Sale potrwa do 13 lipca.
Sporo się wydarzyło w temacie Forzy Horizon 5 przez minione dwa tygodnie, ale wydaje się, że nic nie wzbudziło takiego zainteresowania jak samochody z filmu Barbie, „przemycone” potajemnie w najnowszej aktualizacji:
Oficjalnie Turn 10 Studios nie ujawniło niczego nowego na temat Forzy Motorsport przez ostatnie dwa tygodnie – ale nieoficjalnie zobaczyliśmy 30 sekund świeżego gameplayu, który wyciekł do sieci. Materiał obejrzycie tutaj – lojalnie uprzedzam, że jest niskiej jakości, a poza tym nie pokazuje nic przełomowego (to tylko krótkie przejażdżki okładkowymi samochodami po torze Kyalami, czyli tym samym, który widzieliśmy ostatnio).
Szczegóły sprawy przedstawiłem w powyższej wiadomości, tutaj od siebie dodam tylko tyle: ja też jestem zażenowany tą zawartością. Owszem, mogę ją po prostu ignorować – i tak zamierzam czynić – ale nie podoba mi się, jaki wpływ mają takie crossovery na wizerunek całej serii i kierunek jej ewolucji.
Ot, choćby z takiego prostego powodu, że im więcej dzieci – czy szerzej: „każuali” – stanie się odbiorcami Forzy Horizon, tym bardziej infantylne dialogi będziemy musieli znosić w kolejnych odsłonach cyklu (o ile da się pisać je w jeszcze bardziej infantylny sposób…). I tak, na dodatki z Hot Wheels i LEGO też kręcę nosem. Wolę kierunek rozwoju wyznaczany przez rozszerzenia takie jak Rally Adventure, Fortune Island i Blizzard Mountain.
Ale dość o tym. Do FH5 trafiło też dużo mile widzianej zawartości w ramach aktualizacji Upgrade Heroes i nieoczekiwanego nowego DLC Horizon Racing Car Pack:
Razem to siedem zupełnie nowych modeli samochodów – w tym cztery płatne (za 24 zł) – i trzy powracające z Forzy Horizon 4. I chociaż darmowe treści nie wypadają tak okazale jak w Serii 21 (Explore the Horizon), fani nadal wydają się zadowoleni. Pozytywne nastawienie przeważa nawet w odniesieniu do nadprogramowego DLC, nieujętego w najbogatszym wydaniu gry (Premium).
Duża w tym zasługa faktu, że znów otrzymujemy parę samochodów, które plasowały się wysoko na kolektywnej liście życzeń graczy. Przede wszystkim dotyczy to Mercedesa-AMG GT Black Series z aktualizacji, pożądanie wzbudzają też Lotus Emira i Pagani Huayra R z dodatku. Z kolei powracające dwa modele GMC i Mercedes SL 65 AMG Black Series zaliczają się do ulubieńców fanów, więc ci nie kręcą nosem na te wozy.
Pełny wykaz nowych aut znajdziecie w wiadomości pod powyższym linkiem. Dodam tylko, że w tym tygodniu na Playliście Festiwalowej zdobędziecie GMC Syclone z 1991 roku.
W międzyczasie dotarły do nas niepomyślne – choć nieuniknione – wieści o najstarszych odsłonach serii. 22 sierpnia nastąpi wyłączenie serwerów gier Forza Horizon i Forza Horizon 2 (wydanych w 2012 i 2014 roku). Oprócz dostępu do różnych form zabawy wieloosobowej stracimy wtedy m.in. możliwość pobierania malowań i tuningów aut stworzonych przez innych graczy. Poza tym oba tytuły pozostaną w pełni grywalne.
Pamiętacie jeszcze, że w Gran Turismo 7 istnieje taka atrakcja jak rajd muzyczny? Mieliście prawo zapomnieć, bo studio Polyphony Digital po początkowym krótkim okresie robienia szumu wokół tej nowalijki też straciło zainteresowanie trybem, porzucając plany rozszerzania go. Do czasu.
Wypuszczona w tym tygodniu aktualizacja 1.35 nieoczekiwanie podwoiła liczbę rajdów muzycznych dostępnych w grze (z sześciu do dwunastu). To wieść o tyle dobra, że daje nadzieję, iż deweloper kiedyś przypomni sobie również o aktywności takiej jak misje i zwiększy także ich liczbę. Od jedynego jak dotąd zastrzyku wyzwań tego typu minął już ponad rok…
Ale, ale – czy nie powinniśmy rozmawiać raczej o autach dodanych do gry? Owszem. Choć wprowadzone maszyny są raptem trzy, można uznać je za zadowalające (chyba że ktoś nie trawi ani rajdówek, ani hipersamochodów). Dostaliśmy Astona Martina Valkyrie ’21, Mitsubishi Lancera Evo III ’95 i Subaru Imprezę WRX STi ’04.
Po więcej szczegółów o aktualizacji odsyłam do mojej osobnej wiadomości:
I jeszcze ciekawostka, zanim przejdziemy do kolejnego tematu: Toyota miała ogłosić, że do GT7 zmierza jej model GR Corolla – maszyna, do której od miesięcy ślinią się wielbiciele hot hatchów. Nie podano, kiedy dostaniemy ten wóz; przypuszczam, że to kwestia paru aktualizacji. I pewnie Gran Turismo na parę lat pozostanie jedyną grą, w której go uświadczymy, tak jak było wcześniej z GR Suprą i tak jak jest po dziś dzień z modelami GR Yaris oraz GR86.
Jeśli ktokolwiek jeszcze miał wątpliwości, dziś już może być absolutne pewien, że The Crew Motorfest jest spin-offem serii, obok którego The Crew 2 nadal będzie rozwijać się w najlepsze. Ostatecznie przekonała nas o tym czwartkowa prezentacja The Crew Summer Showcase, podczas której omówiono plany rozwoju obu gier na nadchodzące miesiące.
O Motorfeście pisałem już w osobnej wiadomości (link powyżej; tak na dobrą sprawę nie ogłoszono niczego przełomowego, co wcześniej nie stałoby się jawne – najciekawsze są chyba szczegóły importu kolekcji maszyn z TC2 do TCM), więc tutaj poruszę temat „dwójki”.
Tego, że The Crew 2 ma wciąż żyć i prosperować w kolejnych latach, dowodzi naczelna nowość sezonu 9., który rozpocznie się 5 lipca – kreator wyścigów. Ubisoft najwyraźniej pozazdrościł Laboratorium zawodów serii Forza Horizon – choć wydaje się, że jego narzędzie nie zapewni równie bogatych możliwości tworzenia tras (przynajmniej początkowo).
Poza tym weźmiemy udział w czterech nowych opowieściach, skupionych wokół tytułowego tematu sezonu – amerykańskich legend (American Legends). Nie zabraknie też dodatkowych pojazdów; na razie ujawniono najnowsze wcielenia Audi RS 7 Sportback i Audi RS 3 (w tym drugim przypadku mowa o hatchbacku czwartej generacji – jest to o tyle ciekawe, że Forza wciąż oferuje tylko „trójkę”).
Ponadto zaplanowano darmowy weekend z The Crew 2 w okresie 6-10 lipca. No i dla uczczenia piątej rocznicy premiery gry można w niej zdobyć Chevroleta Corvette C7 ZR1 Convertible praktycznie za darmo – kosztuje symboliczne 7 „baksów” (albo 1 CC).
Na koniec warto jeszcze wspomnieć, że Ivory Tower zapowiedziało, iż w listopadzie nastąpi odejście od dotychczasowej formuły sezonów na rzecz bardziej tradycyjnych aktualizacji – co jednak nie powinno oznaczać zahamowania napływu nowości do gry.
Niestety, próba wydobycia Automobilisty 2 z „getta” Motoprzeglądu i uhonorowania go własną, osobną wiadomością nie przebiegła do końca po mojej myśli. Relatywnie niewielu czytelników zainteresowało się tą publikacją, mimo użycia tytułu entuzjastycznego może aż do przesady:
Daję o tym znać na wypadek, gdyby miało nie pojawić się więcej osobnych „newsów” o AMS2 – acz chyba mimo wszystko nie poddam się tak łatwo ;-)
AMS2 ze wszech miar zasługuje na uwagę, a najświeższe wieści na temat planów rozwoju tej gry – opisane w powyższej wiadomości – tylko utwierdzają mnie w tym przekonaniu. Rallycross i (w dalszej perspektywie) Le Mans to dwie ogromnie ważne nowości, których dodanie pozwoli już bez grama przesady tytułować tę grę pełnoprawnym następcą Project CARS 2.
Interesujące jest zwłaszcza Le Mans, bo dowodzi, że prawdopodobnie nie ma licencji, które byłyby zbyt drogie dla studia Reiza. Jeszcze do niedawna nie robiłem sobie nadziei, ale teraz nabieram wiary, że prędzej czy później w Automobiliście zobaczymy samochody marek nawet tak prestiżowych jak Ferrari i Lamborghini. Wtedy zaś będzie to już kompletny wyścigowy symulator.

Oto ukazał nam się kolejny znak, że Need for Speed Unbound nie odniósł rynkowego sukcesu. Po niewiele ponad pół roku od premiery pełna wersja gry została przeniesiona do bazowego wariantu usługi EA Play, jednocześnie trafiając do PC Game Passa i Xbox Game Passa Ultimate.
Przyjmując kryterium czasu, można powiedzieć, że NFS Unbound był dla wydawcy rozczarowaniem porównywalnym do ubiegłorocznego GRID Legends – ten tytuł również pojawił się w wymienionych wyżej abonamentach ok. pół roku po premierze.
Napomknę jeszcze, że w poprzednim tygodniu do najnowszej odsłony serii Need for Speed zawitała duża aktualizacja Volume 3 – po informacje na jej temat odsyłam do osobnej wiadomości.
To już drugie beta-testy gry wyścigowej, w których brałem udział w czerwcu… i jedyne, o których wolno mi opowiedzieć. Rennsport relatywnie szybko przeszedł od statusu tajemniczego nowego pretendenta do simracingowego tronu, który zamajaczył na horyzoncie, do „naprawdę zrobionej” gry.
No, „zrobionej” to jeszcze za dużo powiedziane, bo studio Competition Company na ten moment pozwala wypróbować raptem cztery samochody GT3 i cztery znane tory, którymi można się bawić głównie w singleplayerowym trybie praktyki. Dopiero w ubiegłym tygodniu deweloper zaczął organizować sieciowe wyścigi. Biorąc to pod uwagę, premiera zapowiedziana na grudzień 2023 roku nie wydaje mi się realna.
Tym niemniej warto będzie czekać na Rennsport. Choć lista nieobecnych funkcji jest jeszcze długa i nie brakuje błędów (rzecz oczywista w becie), już teraz widać, że gra jest wznoszona na solidnym fundamencie. Fizyka okazuje się satysfakcjonująco realistyczna (z porządnym FFB na kierownicy), a samochody są pełne detali i wyposażone w wiele interaktywnych elementów (jak różne rodzaje świateł czy elektronicznie regulowane asysty).
Wysoki poziom detali dotyczy też torów – gra nie przynosi hańby technologii Unreal Engine 5… choć na razie nie wygląda lepiej od Assetto Corsy Competizione na UE4. Poza tym cieszy mnie ponadprzeciętne bogactwo opcji konfiguracji gry, nieustępujące simracingowym konkurentom (a może nawet już teraz przewyższające część z nich).
W ogólnym zarysie wydaje mi się, że Competition Company za punkt odniesienia i wzór do naśladowania obrało sobie Assetto Corsę Competizione – i sądzę, iż ma niemałą szansę dotrzymać kroku tej grze. O ile rozwój Rennsportu dalej będzie przebiegał pomyślnie, ma się rozumieć (dużą i istotną niewiadomą jest jeszcze chociażby sztuczna inteligencja).
Tym niemniej pamiętajmy, że docelowo omawiany tytuł ma oferować dużą różnorodność zawartości, w której auta klasy GT3 będą tylko jedną ze składowych – i dobrze, bo w przeciwnym razie groziłoby mu przepadnięcie w tłumie. Już teraz wielu graczy deklaruje brak zainteresowania grą, jeśli ma oferować tylko „wyświechtane” samochody i tory, dostępne też w tylu innych pozycjach.
Jeśli wydawało Wam się, że w sektorze wyścigowych symulatorów już nie może być bardziej tłoczno, to niezależne studio REG Simulations dowodzi, iż byliśmy w błędzie. Deweloper do tej pory specjalizował się w tworzeniu modów do Assetto Corsy, a teraz chce spróbować sił z pełnoprawną grą, zatytułowaną PISTA Motorsport.
Można powiedzieć, że autorzy idą w ślady Automobilisty. Zanim studio Reiza wypłynęło na wody międzynarodowego motosportu, było skoncentrowane na wyścigowych dyscyplinach właściwych Ameryce Południowej. REG Simulations podąża podobnym tropem, tyle że zawęża obszar zainteresowań do jednego kraju – swojej ojczystej Argentyny.
Na razie twórcy mają gotowe jeden tor i jeden samochód (wyścigowego Fiata Uno), które udostępniają garstce beta-testerów. Jak widać, jeszcze daleka droga przed nimi, tym bardziej że nie brakuje im ambicji – pomijając oczywisty realizm, mówią o trybie kariery, dynamicznej pogodzie, tworzeniu zawartości w oparciu o laserowe skany czy animowaniu ze szczegółami nawet takich detali jak obsługa drążka ręcznej skrzyni biegów.
Mamy jeszcze jeden dowód na to, że firma Motorsport Games jednak nie posiada wyłącznych praw do wyścigowych serii, na licencji których tworzy gry… I to chyba jedyny dobry powód, by napisać więcej niż dwa zdania o zapowiedzi NASCAR Arcade Rush od GameMill Entertainment – wydawcy mającego na koncie takie „perły” jak Street Outlaws czy NHRA Championship Drag Racing.
NASCAR Arcade Rush to, jak wskazuje tytuł, nie do końca poważne spojrzenie na dyscyplinę, za którą szaleją Amerykanie. W grze wprawdzie znajdą się autentyczne tory wyścigowe (np. Daytona) i znane samochody z różnych okresów w 75-letniej historii tego sportu (choć raczej nielicencjonowane), ale wszystko zostanie ukazane w krzywym zwierciadle. Na przykład trasy ulegną wzbogaceniu o ostre zakręty, skocznie i dopalacze.
Premiera ma nastąpić w tym roku na PC, PS5, XSX/S, PS4, XOne i Switchu. Gry nie pokazano jeszcze w ruchu, ale już znamy jej cenę – 49,99 dolara – wysoką (zawyżoną?) typowo dla GameMill.

Jeśli chcecie nadrobić – bądź przypomnieć sobie – poprzednie Motoprzeglądy, zapraszam Was tutaj. Pod linkiem znajdziecie chronologiczną listę tekstów.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
20

Autor: Krzysztof Mysiak
Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.