A dziś pojawiła się informacja, że Nowacka po konsultacjach z Domańskim jednak odrzuci projekt zmian w systemie wynagradzania nauczycieli, który już od wielu miesięcy czeka na rozpatrzenie i który jeszcze jakiś czas temu - jak obiecywała - zostanie poddany stosownej "obróbce prawnej" i przyjęty. Nowacka wyraziła się jasno: ten rząd nie zmieni systemu wynagrodzeń nauczycieli, nie powiąże pensji ze wskaźnikami gospodarczymi i ograniczy się do przeprowadzenia corocznej waloryzacji.
LOOOL
Obiecanki cacanki, a głupiemu radość... Powrócił Vincent. Grabarz tego rządu. Tak zantagonizować przychylną grupę społeczną... to tylko Tusk z kolegami i koleżankami potrafi. Brawo! :) Powtórzę zatem po raz chyba już ostatni w tej kadencji rządu KO: olewanie edukacji to jeden z ewidentnych przejawów polityki antypolskiej i antyspołecznej; to jasny sygnał, że ma się w dupie przyszłość tego kraju. Cieszę się, że na tych oszustów nie głosowałem. Przynajmniej sumienie mam spokojne. :P
Obrazki już "działają". Ale tylko jako miniatury. Wciąż nie da się ich powiększyć poprzez kliknięcie w lupę.
Mam ten sam problem. Powiększyłem w przeglądarce na maksa stronę, ale i tak po bokach są ciemnoszare pasy.
Strona forum nie zajmuje na monitorze 100% szerokości. Szczerze mówiąc, fatalnie to wygląda. Szkoda. :(
EDYTA: nie da się też dodać obrazka. U mnie wyświetla się placeholder z lupą.
Tutaj doradca podatkowy, Sławomir Mentzen otwartym tekstem mówi, że trzeba ściągać Ukraińców do pracy w Polsce, bo Polacy nie chcą pracować
LOL
Jak ten czas szybko i dziwnie leci.
"Dahmer" jest zdecydowanie lepszy. W przypadku "Eda" wyszło dość niesmacznie i kompletnie niezgodnie z faktografią (fabuła to w znacznej mierze fikcja). Leży też aspekt psychologiczny. Świetne są za to zdjęcia.
Ogólnie rzecz ujmując, "Ed" odstaje in minus od dwóch poprzednich "Potworów". Szkoda, bo potencjał był chyba największy. Gdyby nie fakt, że jestem "koneserem" slasherów, dałbym pewnie 4/10.
To pryszcz, dajmy jeszcze dzieciom darmowe obiady, 800+ musi przecież starczyć na korepetycje
Zapomniałeś w tej tyradzie (całkiem zabawnej) o "socjale" dla przedsiębiorców, ale o dzieciach nie zapomniałeś. Ciekawe...
A, to jednak pisałeś o zbrojeniach, a nie o "utrzymywaniu ofiar". Dobrze wiedzieć.
Zachęcam do lektury:
https://www.bgk.pl/files/public/Raporty/20250310_Wp%C5%82yw_imigrant%C3%B3w_z_Ukrainy_na_polsk%C4%85_gospodark%C4%99_FINAL.pdf
Jakbyś nie kombinował, wpływ imigracji ukraińskiej na stan polskich finansów jest korzystny. Więcej oddają, niż biorą (i to nawet uwzględniając pomoc wojskową, jaką przekazaliśmy).
W efekcie mieszkańcy tej polskiej umęczonej ziemi, mający na rękę 1/3 netto dochodu Niemca, czy innego bogacza, muszą utrzymywać ofiary bandyckiej polityki pewnych upadłych mocarstw
Może sobie sprawdź, ile wydajemy na Ukraińców, a ile wpłacają do naszej kasy. Podpowiedź: w 2024 wydaliśmy ok. 3-5 mld, a wpłacili ok. 15-18 mld (nadwyżka 10-14 mld). Do tego dochodzi jeszcze generowany przez nich wzrost PKB.
Masz ty rozum?
Będzie głośno o sejmowej "reporterce":
- Mamy już tej sytuacji dość, jesteśmy na krawędzi psychicznej wytrzymałości. Myślimy o zwolnieniu się z pracy w tej szkole - mówią nauczyciele z klasy 12-letniej Sary, donosi Gazeta Wyborcza.
- Dziennikarska kariera Sary z Gdańska, zwanej najmłodszą sejmową reporterką, przyniosła jej - dzięki rozmowom z czołowymi politykami - nie tylko rozpoznawalność, ale także spowodowała kryzys w życiu podstawówki, której Sara jest uczennicą. Rodzice uczniów z jej klasy domagają się przeniesienia dziewczynki do innego oddziału. - Sara buntuje dzieci przeciw nauczycielom, wciąga w politykę, która na tym etapie rozwoju nie powinna być istotną częścią ich życia - tłumaczą w rozmowie z Wyborczą.
- Nauczyciele mówią, że czują się zastraszeni przed bliskich Sary. Niektórzy z tego powodu odeszli z tej szkoły. Między urzędami krążyły pisma, wysyłane między innymi do Kuratorium Oświaty w Gdańsku, w których rodzice dzieci i nauczyciele skarżyli się na atmosferę w szkole. Na wywiadówkach, szkolnych korytarzach i w komunikatorach internetowych z tego powodu wrze. Konflikt próbowano rozwiązać. Odbywały się spotkania z nauczycielami, wychowawcami i prawnikiem. Dyrektorka prosiła o pomoc Gdańskie Centrum Mediacji. Jednak negocjacje z rodzicami Sary nie doszły do skutku.
- Rodzice Sary odpowiedzieli pozwem przeciwko 50 osobom ze szkoły, którym zarzucili zniesławienie. - Sarę zniesławili zarówno rodzice jej koleżanek i kolegów, jak i osoby z grona pedagogicznego, w tym honorowy profesor oświaty pani dyrektor szkoły podstawowej - poinformował Wyborczą Tomasz Kuśmierek, radca prawny, reprezentujący Małeckich-Trzaskoś, czytamy na stronie portalu.
- Ale pozew rodziców Sary to nie wszystko. W sądzie toczy się także sprawa o ograniczenie praw rodzicielskich rodziców Sary. Wniosek w tej sprawie złożyła szkoła, donosi GW.
Ta sprawa jest koszmarna, prawie nikt już nie pamięta, że ojciec Sary miał potężne problemy z uczciwością. Najbardziej na tym wszystkim cierpi oczywiście dziecko, które jest sterowane przez swoich rodziców. Politycy różnych opcji politycznych wspierali działania tego dziecka, nie zastanawiali się nad tym, jakie to pociąga za sobą konsekwencje. Mnóstwo ludzi alarmowało, że dzieje się bardzo źle. I co? I nic.
natomiast jeżeli nie grałeś w SH2R to chyba polecam zacząć tam
Grałem i remake bardzo mi się podobał pod niemal każdym względem. Dlatego zastanawiam się nad SHf. Nie kupiłem od razu, bo w Sieci krążą skrajne opinie (czym byłem dość zdziwiony). Dzięki zatem za informacje! Jak skończę "Clair Obscur", to może się skuszę na ten horror. :)
narody bandyckie, zacofane, przepełnione łapówkarstwem, używkami
Aż mi się przypomniały niedawne zajęcia. Omawialiśmy "Przedwiośnie" i różne wizje Polski, które można znaleźć w powieści Żeromskiego. Zaczęliśmy też rozmawiać o tym, jak uczniowie (już pełnoletni maturzyści) postrzegają Polskę; czy planują emigrację; co się im w ojczyźnie i rodakach podoba, a z czego nie są dumni itp. Wśród moich podopiecznych w tej klasie jest dziewczyna z Ukrainy (bodajże z obwodu sumskiego, więc "zaznała" wojny; matka często wraca do Ukrainy, żeby pomagać na froncie, ojciec nie żyje, ona pracuje po lekcjach w Żabce, żeby się jakoś utrzymać). Kiedy przyszła jej kolej na wypowiedź, usłyszeliśmy kilka komplementów na temat Polski (że jest tu "czysto" itp.), ale jakoś nie za bardzo chciała (co zrozumiałe w tej sytuacji) mówić o tym, co jest problematyczne. W końcu jednak udało się ją pociągnąć za język i wyznała, że niektórzy Polacy są dla niej wyjątkowo nieuprzejmi ("chamscy"), gdy stoi na kasie: przychodzą często pijani, rzucają niewybredne uwagi na temat jej wyglądu, śmieją się z akcentu, próbują ją dotykać, łapać za rękę, wulgarnie "flirtują" itp. W toku rozmowy wyszło, że nie chodzi o jakichś lokalnych żulików z Zakopanego, tylko zazwyczaj w taki sposób zachowują się raczej bogatsi przyjezdni ("turyści"), w tym warszawiacy. Trochę nam było wszystkim głupio, ale (na szczęście) dziewczyna ma kontakt z Polakami nie tylko w Żabce, więc chyba nie wyrobiła sobie opinii o całym narodzie na podstawie jakiegoś "hotelu pracowniczego". ;)
Ot, taka anegdotka a propos patologii narodowej.
I jeszcze to mnie w tym kontekście "rozbawiło":
https://x.com/nexta_polska/status/1977365479132975194
https://x.com/OmzRi/status/1977293749798486438
Pamiętacie, jak pisałem, że wskutek nieudolnej polityki MEN, ostatniej nowelizacji KN i oszczędzania na nauczycielach ucierpią również uczniowie? Okazało się, że nie tylko. ;)
"Jako prywatny teatr dla dzieci i młodzieży od lat współpracujący ze szkołami w całej Polsce w zakresie edukacji kulturalnej zwracamy się z głębokim niepokojem w związku z aktualną sytuacją, która powstała po nowelizacji i nowych interpretacjach dotyczących wynagradzania nauczycieli za godziny dydaktyczne oraz ponadwymiarowe - czytamy w liście otwartym zespołu teatru Artystyczni do MEN.
Wiele szkół całkowicie wstrzymało organizację wyjść i wycieczek, w tym również lekcji muzealnych czy udziału w spektaklach teatralnych. Dyrektorzy szkół, obawiając się konsekwencji finansowych oraz niejasnych zasad rozliczeń, zakazują nauczycielom organizowania takich form zajęć. W efekcie czego nauczyciele, mimo ogromnej dobrej woli, rezygnują z działań, które jeszcze niedawno były nieodłącznym elementem edukacji kulturalnej.
Tylko w naszej organizacji w pierwszym tygodniu października odwołano kilkadziesiąt zaplanowanych grup szkolnych. Oznacza to, że setki dzieci zostały pozbawione możliwości kontaktu z teatrem i żywą interpretacją lektur, które na co dzień poznają wyłącznie z podręczników.
Sytuacja ta ma nie tylko wymiar ekonomiczny, ale przede wszystkim społeczny i wychowawczy dla wielu uczniów, zwłaszcza z mniejszych miejscowości, takie wyjście to jedyna okazja do obcowania ze sztuką, poznania klasyki literatury w nowoczesnej formie, przeżycia emocji i refleksji, których nie zastąpi żadna prezentacja multimedialna.
Teatry edukacyjne, muzea, filharmonie i inne instytucje kultury od lat wspierają szkoły w realizacji podstawy programowej - nie konkurują z edukacją, lecz ją uzupełniają i wzbogacają. Wspólnie z nauczycielami pracujemy na rzecz rozwoju młodych ludzi, ucząc ich empatii krytycznego myślenia i wrażliwości.
Z pełnym zrozumieniem odnosimy się do trudnej sytuacji nauczycieli, których zaangażowanie w organizację lekcji wyjazdowych często wiąże się z dodatkowymi obowiązkami, za które nie otrzymują należnego wynagrodzenia. To ich pasja i determinacja sprawiały dotąd, że kultura miała swoje miejsce w szkole. Dlatego z troską apelujemy o działania, które przywrócą im poczucie bezpieczeństwa i zaufania.
W imieniu środowiska instytucji kultury współpracujących z oświatą apelujemy o:
1. Pilne doprecyzowanie przepisów dotyczących rozliczania godzin dydaktycznych z nią wycieczek lekcji muzealnych i wyjść kulturalnych.
2. Publiczne zapewnienie nauczycieli, że uczestnictwo w działaniach edukacyjnych takich jak wycieczki, lekcje muzealne czy spektakle teatralne nie będzie skutkowało utratą wynagrodzenia ani dla nauczycieli biorących udział w wejście z uczniami, ani dla tych, którzy w tym czasie mieli prowadzić zajęcia z daną klasą, a których lekcje nie odbyły się z powodu wyjazdu uczniów.
3. Włączenie przedstawicieli instytucji kultury w prace nad rozwiązaniami, które pozwolą zachować ciągłość wspólnoty edukacyjno-kulturalnej.
Deklarujemy pełną gotowość do dialogu i współpracy z Ministerstwem przy wypracowaniu jasnych zasad, które będą wspierać rozwoju uczniów, a jednocześnie chronić nauczycieli przed skutkami nieprecyzyjnych interpretacji prawnych.
Nie pozwólmy by młode pokolenie dorastało w przekonaniu że kultura jest luksusem na który szkoła nie może sobie pozwolić".
Czarnek jest szykowany na premiera. Ciekawe, kto zostanie nowym ministrem edukacji w rządzie PiS-u... i będzie wdrażał "wielką reformę" Nowackiej. ;)
Jest już gdzieś dostępny na streamingu?
[Edyta: jest, ale na razie za 45 zł]. ;)
Bukarzyn
Myślisz, że atut przekręcania ksywek dodaje +10 do Charyzmy? To działa, owszem, ale trzeba mieć jakieś bazowe statystyki w dziedzinie "Dowcip" i "RiGCz". W tym wypadku więc strzelasz ślepakami.
to dlaczego mamy kryzys demograficzny wpływa na to setka innych czynników... a nie brak murzyńskich kutangów...
Nie za bardzo chyba zrozumiałeś to, co napisałem, bo wrzuciłeś chochoła, z którego wynika, że mylisz skutek z przyczyną (co mnie wcale nie dziwi). Stwierdziłem wyraźnie: to, że w Polsce potrzebni będą imigranci, jest konsekwencją problemów demograficznych. Nie odnosiłem się do przyczyn tych problemów, które zresztą całkiem słusznie wskazałeś (mieszkania itd.), zapominając jednak o jednym z najważniejszych powodów, czyli o drastycznej metamorfozie światopoglądu młodych ludzi. Swojego chochoła zachowaj więc na dożynki.
Asymilacja ukraińskich imigrantów, czyli ludzi z naszego kręgu kulturowego, jest jednym z łatwiejszych i najszybszych sposobów na częściowe przynajmniej rozwiązanie problemu demograficznego. Nie zanosi się bowiem na jakąś poważną zmianę układu sił politycznych w Polsce. PiS i PO to partie, które problem demograficzny raczej pogłębiają, a nie rozwiązują. Nikt się nie kwapi np. do wprowadzenia podatku antyspekulacyjnego, wielkoskalowej budowy mieszkań komunalnych czy "prorodzinnych" regulacji bankowych, które nie wpływają negatywnie na politykę mieszkaniową. Nikt się nie kwapi do tego, żeby wdrożyć rozwiązania prawne i infrastrukturalne, które zachęcą kobiety i mężczyzn do zakładania wielodzietnych rodzin. Nikt się również nie kwapi do tego, żeby walczyć z propagandą, która albo sprowadza kobiety do inkubatora, zaś mężczyzn do bankomatu, albo przedstawia macierzyństwo i ojcostwo jako skrajne ograniczenie "prawa do samorealizacji". Zresztą sam zauważyłeś, że w tym kraju "się nie da" płodzić dzieci.
Jeśli więc Ukraińcy tu przyjeżdżają, chcą zostać, zasymilować się, sprowadzać na świat dzieci, które będą polskimi obywatelami, to chyba warto się zastanowić, czy tego rodzaju sytuacja nie ma przypadkiem więcej plusów niż minusów. Jeśli nie zatrzymamy spadku populacyjnego, pojawią się znacznie, znacznie większe problemy z funkcjonowaniem podstawowych instytucji i usług publicznych (system emerytalny, system opieki zdrowotnej itd.), a przedsiębiorcy, który nie przestawią swoich biznesów głównie na eksport, będą musieli się zwijać (choćby z uwagi na brak klientów czy rąk do pracy). A to tylko czubek góry lodowej różnorodnych negatywnych konsekwencji niskiej demografii. Osoby, którym zależy na dobrostanie Polaków, powinny więc zawiesić na kołku nacjonalistyczne albo szowinistyczne wdzianko i zastanowić się poważnie nad imponderabiliami.
Karbowski się wziął za swój serwis statystyczny. Przepaść:
https://x.com/RadekKar/status/1977083696441442603
https://skrotpolityczny.pl/sejm/koszty-podrozy/
To też interesujące:
https://skrotpolityczny.pl/sejm/koszty-dzialalnosci/
Ciekawe, kiedy nasi milusińscy zmienią ustawę o dostępie do informacji publicznej... ;)
Ostatnie 30 lat pokazało, że w Polsce nie potrafimy skomercjalizować wyników badań podstawowych i nie łudźmy się, to się nie zmieni.
Wolałbym jednak, żebyśmy nie pełnili tylko roli tzw. montowni. Rozumiem, skąd u ciebie straszliwy defetyzm, bo częściowo go podzielam, ale mimo wszystko chciałbym, żeby Polacy mieli nieco większe aspiracje, a nie poprzestawali na tym, co jest, bo "lepiej nie będzie".
Czy naprawdę nie widzisz jak to naiwnie brzmi?
Tylko wówczas, gdy zapomnimy o tym, że istnieje dalszy ciąg tego wywodu. Zresztą: czy to naprawdę aż tak naiwne, żeby wymagać od polityków RiGCz-u i podstawowych standardów? Istnieją takie zakątki świata, gdzie politycy są jednak rozliczani z tego, co robią. Uważam, że powinniśmy w tym kierunku zmierzać, a nie urządzać się w dupie. Trzeba wymagać. Od kogoś musi się zacząć zmiana w podejściu do tego, co robią w tym kraju rządzący. Zapytam więc górnolotnie: dlaczego nie ode mnie czy od ciebie? Bo np. na salon medialny z prawej, liberalnej czy lewej strony bym nie liczył.
Sprowadzenie Nigeryjczyków to będzie raczej konsekwencja twojego podejścia do Ukraińców. Polska potrzebuje imigrantów, bo mamy poważny problem demograficzny. Jak nie chcesz tutaj Ukraińców, no to z pewnością przywitasz z otwartymi ramionami inne nacje. Kogo zatem? A może sam zdecydujesz się np. na co najmniej czwórkę dzieci?
Niech już się ta wojna skoczy, i niech wracaj do siebie.
Niech wracają? A kto tutaj będzie pracował na nasze emerytury, zasilał budżet i rodził dzieci, skoro Polacy się nie rozmnażają? Wolisz, żeby zajęli się tym ludzie pochodzący z innego kręgu kulturowego? Ktoś musi. Chyba że nie masz nic przeciwko powolnemu zwijaniu się tego kraju. Wtedy - tak: niech wracają.
Może po prostu najlepiej byłoby dla gospodarki, gdyby uczelnie po prostu produkowały kadry dla przemysłu.
Dla gospodarki - może.
Badania podstawowe są jednak niezwykle istotne. Chyba nie trzeba nikomu przypominać, jak doszło do "powstania" elektroniki; co było potrzebne do wynalezienia radia i telewizji; skąd się wzięły półprzewodniki; jakiemu przypadkowi zawdzięczamy antybiotyki... I tak dalej. I tak dalej.
Dlatego inwestowanie w naukę wyłącznie w doraźnych celach praktycznych jest krótkowzroczne. Państwo polskie nie jest jakimś bantustanem, który musi na wszystkim oszczędzać. Gdyby politycy racjonalnie wydatkowali pieniądze i przeprowadzali sensowne reformy (w tym uniwersytetów), to moglibyśmy się doczekać w tym kraju rozwoju naukowego i porządnego systemu oświaty. Ale ponieważ rządzi nami banda idiotów, która woli się paść na państwowymi majątku, niż zakasać rękawy i wymyślić coś pożytecznego, zaś medialny rząd dusz nad narodem sprawuje rzesza matołów, która specjalizuje się w sianiu paniki moralnej i pozbawiona jest jakiegokolwiek RiGCz-u, to z radia, telewizji i gazet możemy się dowiedzieć, że dalsze (nawet sensowne) wydatki to już koniec świata i bankructwo.
jestem fanem Elden Ringa, ale nie, Elden Ring nie wyglada lepiej od tej gry. jak chcesz to tez moge wrzucic Ci screena
Serio "jakość wizualna" SHf jest gorsza od ER? Bo ER wygląda całkiem, całkiem. Tutaj (i na całym profilu) moje w miarę nieskompresowane zrzuty:
https://x.com/Bukary_Tatry/status/1766813610955726995
Pytam, bo SHf nie grałem, ale zastanawiam się nad zakupem. Śledzę więc różne dyskusje i mam mieszane odczucia (także co do jakości wizualnej gry).
Aktualizacja dotycząca stanu polskiej nauki:
https://x.com/mmzawisza/status/1976635349347824059
https://x.com/mmzawisza/status/1976644749848170789
Zerknijcie na kwoty (także w relacji do wcześniejszego dofinansowania).
Już dawno pisałem, że szkodnika Kulaska trzeba oddelegować do sprzątania kibli, a Tuska za tolerowanie tego, jak działają podległe mu ministerstwa - na wieczną emeryturę.
https://x.com/MrMistrzowski/status/1976653334569504926
Ten rząd w ogóle ma ostatnio jakąś dobrą passę:
https://x.com/jpinkwart/status/1976428311225250046
I w tym kontekście:
https://x.com/AdamKoscielak/status/1976373983042781287
Trzeba przyznać, że to środowisko PiS-u jest rzeczywiście wyjątkowo odrażające.
https://x.com/Rybitzky/status/1969814578776219673
Nawet Stanowskiemu się ulało, choć widać, że tym razem stara się być delikatny ("wariat", a nie jakiś bardziej dosadny epitet):
https://x.com/K_Stanowski/status/1976720217695748378
Zandberg wprost:
https://x.com/ZandbergRAZEM/status/1976730301603913745
I jeszcze:
https://x.com/RozekTom/status/1976752756640624813
https://x.com/k_serpees/status/1976732827854192795
https://x.com/DawidKamizela/status/1976747873388695998
Na razie moje marzenia o tym, żeby było tak źle, że gorzej być nie może, rząd Tuska realizuje w sposób nader obiecujący, prowadząc polskie szkolnictwo w stronę kompletnego marazmu. Jak przyjdzie kolejny minister z kręgu PiS-u, to będzie już spokojnie znowu mógł obwieszczać wszem i wobec, że naprawia umęczoną oświatę po kilku latach dywersyjnej działalności liberałów. A nauczyciele sobie po cichutku pójdą do urn wyborczych; niektórzy zacisną zęby, a niektórzy to nawet się uśmiechną... ;)
Czekam jeszcze na tę bombową wielką reformę za rok. Oj, będzie się działo. Może tego mojego popcornu nie starczyć.
Przynajmniej nie będzie trzeba podnosić drugiego progu podatkowego.
Wiadomka. Wreszcie nauczyciele będą zarabiać mniej niż prawnicy. :P
Dobrze, że miałem popcorn, żeby śledzić dzisiejsze rozmowy rządu ze związkami. I memiki już wpadają do Sieci.
Dane na temat konkretnych liczb są dostępne. Np. (z 2024 r.):
https://ceo.org.pl/wp-content/uploads/2025/01/Raport-z-danych-SIO-UKR_CEO_UNICEF_10.2024_PL-1.pdf
Do szkoły chodziło ponad 200 tys. Ukraińców (w tym ok. 150 tys. uchodźców). W Polsce przebywało ok. 300 tys. dzieci ukraińskich w wieku szkolnym. Ergo: być może ok. 100 tys. przebywało w 2024 r. w Polsce i nie chodziło do polskiej szkoły.
Nie szukałem nowszych danych, bo nie mam teraz czasu, ale może są już gdzieś dostępne (MEN?, UNICEF Polska?).
Jedyny film jaki z nim dalo sie obejrzeć to Blade Runner 2.
Jesteś pewien?
https://www.youtube.com/watch?v=HQVEteeLC3c
Trzy ciekawostki:
1) Oto mapa (chyba nie do końca kompletna) polskich szkół, gdzie nie używa się ocen cyfrowych:
O ile wiem, takich szkół (podstawowych i średnich) jest w naszym kraju już ponad 100.
2) Zgodnie z obowiązującymi w Polsce przepisami prawa oświatowego nauczyciel ma obowiązek ustalić tylko JEDNĄ ocenę w ciągu roku szkolnego - ocenę końcoworoczną. Inne oceny to już fanaberia konkretnej szkoły, dyrekcji czy nauczycieli.
3) Mój znajomy (ksiądz) był przez kilka lat dyrektorem liceum w Sierpcu (Collegium Leonium), gdzie wprowadził właśnie system nauczania bez ocen. Szkoła stała się jedną z najlepszych w Polsce (nie tylko ze względu na wyniki maturalne).
Dobrze, Herr, daruję sobie dalsze wywody po pracy. Ale możesz tylko odpowiedzieć nawet krótko na to pytanie:
Innymi słowy: jak sobie wyobrażasz rozwój Polski (rodzimej nauki, innowacyjności, edukacji, konkurencyjności technologicznej, zmniejszania nierówności społecznych itp.) bez zwiększania długu, a w oparciu o politykę "austerity"?
Pretty please. Ciekawość mnie zżera.:)
O, widzę, że starasz się tak dobrać kryteria, żeby wykluczyć Polskę z kręgu państw, które mogą sobie "pozwolić" na ogromny dług, choć np. nie mają żadnych szczególnych bogactw naturalnych (jak Singapur, Wielka Brytania, Francja, Włochy, Japonia itp.). No to zerknij przynajmniej na Finlandię (duży dług, brak szczególnych bogactw naturalnych, gospodarka oparta nie tylko na przemyśle, ale też na usługach czy turystyce, stabilny wzrost gospodarczy, wysoki poziom życia itd.). Albo na Belgię czy Austrię.
Rozumiem, że Polska to zadupie świata i wszystko tu jest beznadziejne, więc lepiej zaciskać pasa. Nie ma przemysłu, nie ma turystyki, nie ma surowców, nie ma szans na eksport, na hub finansowy czy logistyczny. Nie ma szans na nic. Nie możemy mieć aspiracji choćby finlandzkich czy austriackich. Nie możemy równocześnie zwiększać długu i prowadzić polityki rozwojowej, wzmacniając gospodarkę i dokonując sensownych inwestycji. Lepiej ograniczać wydatki, podczas gdy inni zwiększają poziom życia swoich społeczeństw, i dziadować, zamiast prowadzić kompleksową politykę i zwiększać dobrostan obywateli, inwestując też m.in. w usługi publiczne i w naukę. Innymi słowy: jak sobie wyobrażasz rozwój Polski (rodzimej nauki, innowacyjności, edukacji, konkurencyjności technologicznej, zmniejszania nierówności społecznych itp.) bez zwiększania długu, a w oparciu o politykę "austerity"? Ciekaw jestem.
C.d.n., jak skończę pracę. ;)
No, szkodliwość społeczna podniesienia akcyzy na alkohol jest ogromna. A korzyści - żadne.
No tak: AI przeczytała za mnie wywody Piketty'ego, Krugmana czy Stiglitza, którzy dowodzili, że europejskie "zaciskanie pasa" jest kontrproduktywne, hamuje wzrost gospodarczy i wzmacnia nierówności ekonomiczne oraz społeczne. AI wysłuchała za mnie wywodów Dymka, Giełzaka czy Fiat_Money związanych z anachronicznością limitu zadłużenia na polskim podwórku bądź też wpływem znienawidzonego przez liberałów socjału na rozwój Polski w ostatnich dwóch dekadach. To AI męczyła się za mnie nad artykułami Wielińskiego, Michalskiego czy opiniami Orłowskiego w "Wyborczej", gdzie wzywano rząd do cięć budżetowych, żeby uniknąć "wydatkolipsy". AI rozmawiała za mnie z nauczycielami, którzy - co typowe w Polsce - mają "kilka fakultetów", a więc uczą też m.in. WDŻ i EZ, a przy okazji zaczynają na poważnie zestawiać Nowacką z Czarnkiem w kategoriach edukacyjnego szkodnictwa. AI spędzała za mnie czas na smutnych rozmowach w pokoju nauczycielskim, czytała wypluwane przez rząd Tuska przepisy oświatowe, których absurdalne konsekwencje jest w stanie w stanie wskazać nawet nauczyciel stażysta, i obserwowała zniesmaczone reakcje pedagogów oraz uczniów na kolejne wspaniałe pomysły MEN.
To w takim razie smutne, że AI ma więcej oleju w głowie od przeciętnego liberała, który poświęca rozwój polskiej nauki czy dobro polskich dzieci (czyli przyszłość tego kraju) na ołtarzu wydatków na partyjne koterie i propagandę lub wskutek nieuzasadnionej paniki fiskalnej. Przypominam nieśmiało, że Polska miała "zbankrutować" już wiele lat temu, gdy PiS doszedł do władzy i wprowadził 500+ (wedle Petru, Balcerowicza, Tuska, Schetyny, środowiska przedsiębiorców, liberalnych ekonomistów pokroju Mundrego i Prokurata, dziennikarzy "Wyborczej"). Zachęcam do wyszukania różnych wypowiedzi na ten temat (np. przy użyciu AI). :P Potem stanowisko złagodzono: "może nie zbankrutujemy, ale 500+ uderzy w kobiety, które staną się nieaktywne zawodowo, i wzmocni stereotypowe role w rodzinie" (według GUS, współczynnik aktywności zawodowej kobiet wzrósł z 67,8% w 2016 r. do ok. 70% w 2022 r.). Potem jeszcze bardziej złagodzono: "może i 500+ nie działa na demografię, ale ma pozytywny efekt społeczny, gdy idzie o likwidację nierówności i pomoc najuboższym" (skrajne ubóstwo wśród dzieci zmniejszyło się w latach 2016-2017 o ponad 90%, zmniejszyła się też deprywacja materialna dzieci i zmniejszył się współczynnik Giniego). A potem jeszcze i jeszcze: "uznajmy jednak, że to m.in. 500+ pobudziło gospodarkę i przyczyniło się do spektakularnego rozwoju Polski w ostatniej dekadzie" (wg NBP, GUS, CenEA, IBS itp. wpłynęło pozytywnie np. na wzrost konsumpcji prywatnej, sprzedaży detalicznej, wzrost PKB, redukcję ubóstwa, rozwój lokalnego rynku, podniesienie dochodu rozporządzalnego gospodarstw domowych itp.). A potem to już kosmos: "waloryzujemy 500+ i dajemy 800+"!
Tak to liberałowie bawią się w ekonomię i przewidują bankructwo ojczyzny. Oczywiście, liberalnym wyborcom, którzy widzą z kolei tylko drugą stronę medalu (np. skutek inflacyjny programu, wzrost deficytu itd.) serwuje się narrację, która uspokaja sumienia i pozwala pielęgnować poczucie moralnej wyższości nad "ekonomicznymi ignorantami z PiS-u" lub lewicowymi anarchistami ekonomicznymi: "my byśmy nigdy tego programu nie wprowadzili, bo po cichu wierzymy, że jest głęboko szkodliwy i niepotrzebny, ale skoro prawica już przyzwyczaiła naród do rozdawnictwa, to przecież nie mamy wyjścia i musimy jeszcze zwiększyć wydatki na 500+". Komedia. :)
Poheheszkowałeś, pośmiałeś się, poironizowałeś. A teraz może jakieś naukowe podstawy sześćdziesięciu procent, o które się martwisz? Dlaczego nie czterdzieści? A może pięćdziesiąt? A dlaczego nie sześćdziesiąt sześć? Albo siedemdziesiąt? A może osiemdziesiąt osiem? BTW, porównaj sobie dług publiczny Polski z długiem szeregu innych krajów spoza strefy euro, które świetnie prosperują. Ba, sprawdź sobie średnią długu w krajach strefy euro. Któryś ogłasza bankructwo? Jak sprawdzisz, to może ten fetysz cyferkowy minie... ;)
W konkursie SPUB na lata 2016-2018, o który chodzi, wstępne wyniki podawane są podmiotom składającym wnioski jesienią 2025 roku, a pełne wyniki publikowane są dopiero w roku 2026. Problem polega na tym, że wstępne wyniki konkursu zostały już przesłane wnioskodawcom i zostaliśmy o nich poinformowani bodajże wczoraj przez samych zainteresowanych (bo na razie nie ma tego rodzaju informacji w BIP). I wybuchł skandal.
I dopiero pod wpływem nacisku opinii publicznej (w trybie "Tusk się wściekł") nastąpiła zmiana skandalicznej decyzji. Nie wiem, Herr, jaką przyjemność znajdujesz w obronie tych matołów z rządu poprzez wątpliwe "uściślanie".
Jutro z kolei MEN ma wydać komunikat w sprawie rozliczania godzin pracy nauczycieli (w związku z "fakapem", o którym pisałem wyżej). Już szykuję popcorn.
Ignorancja (albo zła wola) tego rządu w podstawowych kwestiach jest zatrważająca. Oni nie rządzą w oparciu o jakiś sensowny plan czy opinie ekspertów z konkretnych dziedzin wiedzy, tylko kierują się czubkiem własnego nosa. Nie słuchają innych, a potem w nagłym trybie zmieniają decyzje, miotając się od ściany do ściany. Brak inicjatywy, pomysłu, wizji. Ciągle musimy czekać na ewentualne korekty Tuska, który reaguje dopiero wówczas, gdy dostanie w łeb obuchem społecznego wkurwu. Banda patałachów.
Rpg-7, trzy stwierdzenia i każde nietrafne.
A) Polska nie "zbankrutuje" na wzór Grecji, choćby z tego powodu, że nie jesteśmy w strefie euro i sami emitujemy walutę. Mamy też znacznie, znacznie niższy dług publiczny od Grecji (180% PKB). Jego większość jest denominowana w złotym (w Grecji - euro). Notujemy stabilny wzrost gospodarczy od wielu lat, podczas gdy Grecja miła szereg problemów i gospodarczych, i strukturalnych (korupcja, unikanie podatków, szalona biurokracja itd.). Porównywanie naszej sytuacji z grecką to chyba kolejny przejaw próby wzniecania jakiejś paniki moralnej przez środowiska liberalne spod znaku Petru i Balcerowicza. Ostatnio przoduje w tym m.in. "Wyborcza".
Bezpiecznik zadłużenia, czyli 60% z Maastricht, to w XXI wieku relikt przeszłości, który nie miał żadnego uzasadnienia naukowego i bazował na średnim poziomie zadłużenia w krajach EWG w tamtym okresie. Był zresztą forsowany głównie przez Niemców (Kohla), żeby utrzymać konkurencyjność eksportu naszych zachodnich sąsiadów (poprzez stabilność euro). Inne kraje straciły z kolei na konkurencyjności (bo nie mogły np. dewaluować swojej waluty czy stymulować gospodarki poprzez wydatki publiczne), co wzmacniało pozycję Niemiec. Już zresztą kiedyś wklejałem odnośniki do tekstów znanych ekonomistów, który krytykowali politykę "austerity" jako niekorzystną i nieadekwatną do nowych realiów ekonomicznych czy gospodarczych (bodajże w dyskusji ze Znawcą). Nie bez powodu Polsce nie śpieszy się do wejścia do strefy euro.
I serio: mniej Balcerowicza, bo to wyjątkowo szkodliwy człowiek, którego miejsce jest na śmietniku historii.
B) Wprowadzenie edukacji zdrowotnej w takiej formie to była recepta na katastrofę. Ucierpieli wszyscy - i nauczyciele (którzy się szkolili i przygotowywali do prowadzenia nowych zajęć w tempie ekspresowym i bez wsparcia ze strony ministerstwa), i uczniowie (których w praktyce zachęcono do rezygnacji z EZ, zwiększając społeczną ignorancję w kluczowych kwestiach, co odbije się też negatywnie na funkcjonowaniu różnych aspektów tego kraju). A najgorsze, że po likwidacji EZ nikt już nie będzie też chciał uczęszczać na "przywrócone" w przyszłości WDŻ, a większość uczniów jednak chodziła na ten nieobowiązkowy przedmiot.
C) Oszczędzanie groszy (w skali budżetu) na edukacji uczniów (poprzez niepłacenie nauczycielom za gotowość do pracy) ma znikome zalety (i jest sprzeczne z kodeksem pracy), a katastrofalne konsekwencje. I w żaden sposób nie wpłynie na poprawę bezpieczeństwa tego kraju. To czysta i bezbrzeżna głupota.
Niedawno padło pytanie o to, jak wyglądają statystyki związane z edukacją zdrowotną. Otóż wyglądają wspaniale:
Jak widać, rząd Tuska jest na bakier nie tylko z polską nauką, dla której skąpi nawet jakichś ochłapów, ale też z polską edukacją.
BTW, ostatnia nowelizacja KN sprawiła, że w tym roku szkolnym znaczna część nauczycieli postanowiła kompletnie zrezygnować z organizacji wyjść uczniów (do muzeum, teatru, galerii, na koncerty, warsztaty itp.) i z wycieczek edukacyjnych. W skrócie: jeśli jakiś nauczyciel zabierze klasę do galerii, to kolega lub koleżanka, którzy mają wtedy zajęcia z uczniami "na wycieczce" i siedzą w szkole w gotowości do pracy, nie otrzymają zapłaty za swoje godziny. Nikt nie będzie więc w taki sposób załatwiał swoich znajomych z pracy. Związki zawodowe postulowały, ostrzegały, zwracały uwagę na absurdalność przepisów, ale głupota MEN wspierana przez chęć oszczędzania na nauczycielach - zwyciężyła. Brawo, KO! Oby tak dalej.
"DL: The Beast" ukończone i niemal "wyplatynowane" (nie byłem tylko w stanie zdobyć złota we wszystkich wyścigach). Ocena bez zmian: 8.5/10. Znakomita produkcja. Gdyby Techland nieco podrasował pod względem wizualnym silnik, to mielibyśmy już całkowity sztos. Czekam na dodanie RT i pewnie się jeszcze pobawię i poszwędam po dolinie.
Ale też nie musi niektórych rzeczy kupować, a ja już tak.
No i nawet w tym wypadku troszkę bym polemizował. Z uwagi na ograniczony budżet placówek edukacyjnych taki nauczyciel na UoP często kupuje swój papier do ksero; używa swojej drukarki (tonerów, tuszu) i swojego sprzętu, żeby przygotować materiały dydaktyczne, dyplomy, sprawozdania itp.; nie otrzymuje zwrotu wszystkich wydatków poniesionych w czasie opieki nad uczniami poza szkołą; we własnym zakresie kupuje książki z różnych dziedzin wiedzy potrzebne do pracy (bo musi się cały czas doszkalać) czy oprogramowanie edukacyjne i zestawy zadań, na podstawie których przygotowuje uczniów np. do egzaminów zewnętrznych, materiały potrzebne do przygotowania dekoracji, długopisy (markery itp.), sprzęt do prowadzenia zajęć online (praca zdalna w czasie pandemii); zdarza się nawet, że z własnej kieszeni finansuje zakup nagród albo (często) szkolenia czy nawet rzeczy typu odczynniki chemiczne. I tak dalej. I niczego nie może sobie "wrzucić w koszty". Chyba jedyny w historii "prezent" od państwa, jaki miał rekompensować nauczycielom wydatki poniesione w czasie pracy, to bon na laptopa (2500 zł brutto). (Oczywiście: są nauczyciele, który mają w nosie robotę i do niczego się nie dorzucają z własnej kieszeni, ale przecież są również przedsiębiorcy, którzy wrzucają w koszty np. "plejaka").
Żebyś mnie dobrze zrozumiał: nie twierdzę, że "wrzucanie w koszty" w przypadku przedsiębiorców trzeba zlikwidować. (Choć przydałoby się ukrócić w tym wypadku patologiczne praktyki). Albo że ludzie na UoP powinni mieć możliwość "wrzucania w koszty". (Tutaj problemem jest dziadowanie po stronie pracodawców albo państwa-pracodawcy). Twierdzę natomiast, że w zamian za ryzyko, które ponoszą (w przeciwieństwie do ludzi na UoP), przedsiębiorcy otrzymują np. różnego rodzaju benefity związane z elastycznością podatkową. Nie są więc przez system "prześladowani", jak to często próbuje się przedstawić. Zwłaszcza że obciążenia podatkowe ludzi na UoP i JDG wcale się jakoś drastycznie nie różnią, gdy idzie o statystykę.
Piszesz, że państwo "zabiera" adwokatowi na JDG 1/3 zarobków. Podobnie jest, gdy idzie o ludzi na UoP (statystycznie). Jeśli porównamy konkretnie nauczyciela na UoP i adwokata na JDG, to obciążenia (ZUS, PIT i składka zdrowotna) też wychodzą (procentowo) porównywalne. Oczywiście, w zależności od zarobków i sposobu rozliczania się na JDG różnice moga być większe lub mniejsze. Jeśli mówimy o kwotach dochodu poniżej 10 tysięcy, to np. nauczyciel odprowadza między ok. 25-30%, zaś adwokat na JDG między 32-34% (skala), 28-30% (liniowy) i 20-22% (ryczałt). Jeśli jednak przekroczymy 10 tys. dochodu (kwota osiągalna tylko dla naprawdę nielicznych nauczycieli na UoP), to obciążenia dla nauczyciela już wzrastają, a dla przedsiębiorców na skali i liniowym istotnie maleją (między 10-20 tys.: skala - ok. 17-19%, liniowy - ok. 20-22 %), choć ryczałt nieco rośnie (22-24%). (Takie dane wypluły z uzasadnieniem dwa różne LLM-y, więc jeśli coś się nie zgadza, sprawdzę dokładniej).
Czytając twoje wypowiedzi, jestem więc w stanie stwierdzić co najwyżej, że sytuacja podatkowa nauczycieli (in pleno) i tych adwokatów na JDG, którzy nie zarabiają kokosów, może być podobna. Ba, pewnie znajdziemy przykłady nauczycieli, którzy (wyrabiając liczne nadgodziny) zarabiają więcej niż adwokat na JDG wyciągający "medianę". Tyle że adwokat również może pracować więcej (w "nadgodzinach"), prawda? I mimo wszystko mediana zarobku adwokatów jest sporo wyższa od mediany zarobku nauczycieli.
Nie o kwestię zarobków tutaj jednak chodzi. Dyskusja dotyczy obniżenia składki zdrowotnej. Wrócę więc na chwilę do tego kontekstu. Słusznie piszesz, że psioczę na zarobki nauczycieli. Bo uważam, że otrzymują pieniądze niewspółmierne do wymaganych kompetencji, ponoszonej odpowiedzialności, wkładu pracy i znaczenia tego zawodu w życiu społecznym. To samo pewnie dotyczy wielu adwokatów, dlatego pisałem pół żartem, pół serio o "współczuciu". Zwróć jednak uwagę, że - nawet jako komunista domagający się godnych zarobków - nigdy i nigdzie nie twierdziłem, że nauczyciele powinni płacić mniejszą składkę zdrowotną niż np. przedsiębiorcy. Kurtyna. ;)
Wytłumaczysz mi, skąd wziąłeś 25, 28 i 31%?
Założenia były następujące: JDG (skala), dochód - ok. 10 tysięcy, (w konsekwencji) przychód ok. 14 tys., koszty uzyskania przychodu - 25% (w statystykach związanych obliczeniami podatkowymi dla działalności gospodarczej przyjmuje się taką średnią wartość, bo dla "wolnych strzelców" koszty JDG mogą wynosić np. 10%, a dla transportu np. 50%). Co wliczyłem w obciążenia? ZUS (w tym wypadku ok. 1450 zł), składka zdrowotna (ok. 900 zł), PIT (ok. 1100 zł). Razem ok. 3450 zł (czyli ok. 25% obciążeń). W skrócie: przy przychodach 13,5 tys. wychodzi dochód ok. 10 tys., a obciążenia podatkowe, o które pytałeś, to właśnie ok. 25%. W przypadku liniowego przychód musi wynosić nieco więcej, a obciążenie jest większe (ok. 28%) ze względu na PIT (ok. 1900 zł). A w przypadku ryczałtu większa jest też składka zdrowotna, co daje ok. 31% obciążeń. Mogę się mylić, bo przecież nie jestem księgowym i korzystałem z Sieci.
Rzecz jasna, to wszystko "średnie", bo np. składka zdrowotna może być preferencyjna, można opłacać dobrowolnie składkę chorobową lub jej nie opłacać (co zmienia wartość ZUS), można zadeklarować wyższą podstawę, istnieją różne ulgi (preferencyjny ZUS, ZUS+ itd.). Dlatego wartości procentowe, o których piszemy, mogą się tutaj zmieniać w zależności od konkretnego przypadku. I rzeczywiście nie wliczam VAT-u, bo - o ile wiem - obciążenia podatkowe JDG definiuje się wyłącznie jako PIT, ZUS i składkę zdrowotną. Jeśli jednak pomyliłem się i osoby na JDG ponoszą procentowo podobne do UoP-owców obciążenia podatkowe (pomijajac "wliczanie w koszty"), to i tak nic nie zmienia w kwestii dysproporcji podatkowych, jakie pojawiłyby się po obniżeniu składki zdrowotnej wszystkim przedsiębiorcom.
Czy sam jako pracownik co miesiąc siadasz do komputera i robisz ten przelew? Czy może jest tak, że interesuje Cię kwota otrzymywana na rękę, a świadczeniami zajmuje się ktoś inny?
No ale co to ma do rzeczy? Osoba na UoP też odprowadza składki, które są zazwyczaj pięknie zaznaczone na pasku wypłaty.
Czy zatem nie jest przypadkiem tak, że osoba otrzymująca na rękę 4k dostaje faktycznie na ręke 4 k, a jdg z tych 4k musi zapłacić składki zusowskie?
Przecież w tych hipotetycznych sytuacjach w obu przypadkach (JDG i UoP) odnosiłem się już do dochodu "na rękę" (po odliczeniach składek).
serio myślisz, że jakie to są zakupy w skali miesiąca? Myślisz, że ja kupuje co miesiąc komputer czy auto? Pytam poważnie, myślisz, że jakie ja zakupy robię co miesiąc?
W kontekście tej dyskusji to nieistotne, czy "wrzucasz w koszty" auto albo komputer raz na rok czy raz na pół roku. Osoba na UoP nie może tego auta czy komputera "wrzucić w koszty" ani co miesiąc, ani co rok, ani co sto lat. Zafiksowałeś się na swoim przypadku, ale przecież przedsiębiorcy w niektórych branżach co miesiąc sporo sobie różnych rzeczy "odliczają". A, co podkreślam już po raz kolejny, byłem przeciwny uldze dla WSZYSTKICH przedsiębiorców, a nie dla adwokatów "w potrzebie". ;)
Z tego, co piszesz, wyłania się obraz udręczonego prawnika na JDG, który zarabia nawet gorzej od początkującego nauczyciela, magazyniera w dyskoncie czy fryzjerki i nie ma stałych godzin pracy w przeciwieństwie do etatowców. (Zdziwiłbyś się, jakie "stałe" godziny pracy mają np. nauczyciele). Może i tak jest. Nie przeczę, choć to dla mnie rzeczywiście lekkie zaskoczenie. Niemniej jednak twój konkretny przypadek wciąż nie stanowi argumentu przemawiającego za tym, żeby WSZYSTKIM przedsiębiorcom obniżać składkę zdrowotną. W obecnym systemie, jak pisałem, tego rodzaju składka traktowana jest jako forma solidaryzmu społecznego, która służy finansowaniu NFZ, dlatego wszyscy (i etatowcy, i przedsiębiorcy) ponosimy w miarę podobne koszty i jedziemy na tym samym wózku. Proponowana przez KO zmiana kompletnie zaburzała w tym wypadku zasadę sprawiedliwości społecznej, bo dobrze zarabiający płaciliby na służbę zdrowia znacznie, znacznie mniej od słabo zarabiających. Ewentualnych oszczędności dla przedsiębiorców powinno się szukać w innym miejscu.
Jeśli więc sytuacja (niektórych) przedsiębiorców jest tak tragiczna, to współczuję. Trzeba chyba jednak uważać, gdy podajemy jednostkowe przypadki jako pewien wyznacznik ogólnych zasad funkcjonowania systemu podatkowego w konkretnych grupach społecznych, bo moja fryzjerka (niezamężna) ma dwa samochody (każdy lepszy od mojego), nie pracuje nawet 8 godzin dziennie, jeździ na wakacje częściej ode mnie i w znacznie droższe okolice. To, rzecz jasna, przykład nie tylko anegdotyczny, ale i humorystyczny. A na poważnie: zdaję sobie sprawę z tego, że nie każda osoba na JDG to informatyk, zaś średnie nie pokrywają się z medianą. (I że wiele osób na JDG powinno tak naprawdę pracować na umowie). Tak więc obiecuję, że będę odtąd łączył się w bólu z adwokatami. Liczę na rewanż i współczucie dla losu nauczycieli*. Niemniej jednak mojej zgody na obniżanie składki zdrowotnej dobrze zarabiającym przedsiębiorcom się nie doczekasz. ;)
*Sprawdziłem z ciekawości: mediana zarobków adwokatów w Polsce to 8000-9800 zł brutto, a nauczycieli - 6260 zł brutto. :P
O ile mnie pamięć nie myli, popierałeś wprowadzenie obniżenia składki zdrowotnej w formie, w jakiej głosowano nad przepisami w tym roku. Jeśli nie mam racji, zwracam honor. A jeśli mam, to popierałeś obniżenie składki zdrowotnej dla wszystkich przedsiębiorców prowadzących działalność gospodarczą w Polsce, niezależnie od formy opodatkowania. Ja byłem przeciwnikiem tego rodzaju rozwiązania. Dlaczego? Choćby dlatego, że (a) budżet służby zdrowia jest w katastrofalnym stanie, a (b) wskutek zmian przedsiębiorcy byliby wyjątkowo uprzywilejowaną grupą społeczną, gdy idzie o obciążenia podatkowe.
Wykorzystajmy więc ten przykład: JDG i 10 tysięcy. W tym momencie obciążenia podatkowe dla osoby zarabiającej ok. 10 tysięcy na JDG wynoszą ok. 25-28% (skala podatkowa i ryczałt) i 31% (podatek liniowy) przychodu. Obciążenia osób na umowie o pracę wynoszą z kolei ok. 33% wynagrodzenia brutto. Po obniżce składki zdrowotnej dysproporcje byłyby jeszcze większe, bo w przypadku osób na JDG obciążenia wynosiłyby ok. 21-26% (skala, ryczałt i liniówka).
Gdy idzie o samą składkę, w tym momencie JDG płaci ok. 900-1200 zł, a UoP - ok. 1300. Po obniżce dysproporcje byłyby już naprawdę nieprzyzwoite: osoba na UoP płaciłaby ok. 1300 zł, a osoba na JDG - 315 zł (czterokrotna różnica). A biorąc pod uwagę fakt, że osoby prowadzące działalność gospodarczą mogą sobie "wrzucać w koszty" wiele zakupów (i nie mam nawet na myśli "plejaka"), co dodatkowo zmniejsza obciążenia, zaś elastyczność podatkowa osób na UoP jest (delikatnie rzecz ujmując) marna, mielibyśmy w Polsce wyjątkowo niesprawiedliwy system podatkowy, który zakłada, że ludzie na UoP sponsorują służbę zdrowia w znacznie większym stopniu niż przedsiębiorcy, a zarabiają często nawet mniej niż osoby "prowadzące biznes" (gdy idzie o średnią, bo wiele osób na JDG pochodzi z branż wysokodochodowych, np. IT). Innymi słowy, kasjerka zarabiająca na rękę ok. 4 tysiące płaciłaby składkę zdrowotną większą niż przedsiębiorca zarabiający wspomniane 10 tysięcy.
Rzecz jasna, dysproporcje zaczną się zmniejszać, gdy będziemy schodzić z wyższych kwot zarobków na JDG. Ale gdybyśmy nawet wzięli jakąś osobę na JDG (np. początkującą fryzjerkę), która wyciągnie na rękę 4 tysiące, to w tym momencie płaci ona nieco mniejszą składkę zdrowotną (ok. 400 zł) niż kasjerka na UoP (bliżej 450 zł) albo kwotę nieco wyższą (tylko na ryczałcie, ok. 490 zł), więc nie mamy tu jakichś rażących dysproporcji. Stąd też obecny system wydaje się znacznie bardziej "sprawiedliwy". Zwłaszcza że osoba na JDG jest mimo wszystko beneficjentem różnych ulg podatkowych (które mają na celu m.in. rekompensować ryzyko gospodarcze), a korzystając z opieki zdrowotnej, w takim samym stopniu obciąża system, jak osoby na UoP. A przypominam, że składka zdrowotna jest formą solidaryzmu społecznego.
Jeśli z kolei idzie o zestawienie obiadów i składki zdrowotnej, to po prostu odnoszę się do hipokryzji osób, które zostały pokazane na wklejonym przeze mnie memie. Skoro zatem sprzeciw wobec obniżenia składki zdrowotnej WSZYSTKIM (co podkreśliłem też w poprzedniej wypowiedzi, do której się odniosłeś) przedsiębiorcom czyni ze mnie komunistę, to zastanów się, jak można byłoby nazwać osoby, które z otwartymi ramionami przyjmowałyby kolejne ulgi podatkowe dla przedsiębiorców, ale protestują przeciw zapewnieniu wszystkim dzieciom w szkołach jednego zdrowego posiłku w ciągu dnia. Ot, taka zagadka słownikowo-epitetowa.
[EDYTA: pisząc odpowiedź, uwzględniłem dochód 10 tys. zł, a nie np. przychód 15 tys., ale sens wywodu dotyczący dysproporcji po obniżce składki zdrowotnej się nie zmienia, zwłaszcza że poświęciłem jeden z akapitów mniejszym kwotom dochodu, np. 4 tys. zł].
Przypominam, że są na sali zwolennicy obniżenia składki zdrowotnej dla WSZYSTKICH przedsiębiorców (koszt to prawie 5 miliardów, liczba beneficjentów to 2,6 miliona) i równocześnie przeciwnicy darmowych obiadów w szkołach dla WSZYSKICH uczniów (koszt ok. 5,5 miliarda, liczba beneficjentów to ok. 3 milionów).
Oj, jeśli rząd Tuska przetrwa kolejne wybory, to spodziewam się bardzo ciekawego budżetu za 2-3 lata. Może trzeba będzie Vincenta ściągnąć z Paryża? :)
Dla mnie epizody 1-5 to 8/10. Niestety, ostatnie trzy odcinki obniżyły ocenę. Niemniej jednak serial nie był aż tak zły. W ciekawy sposób rozwijał uniwersum. Koncept "Piotrusia Pana" i nowy gatunek "obcego" (oczko) bardzo mi się spodobały. Aktorzy świetnie grali swoje role, a postacie zapadały w pamięć. Czekam na drugą serię. Ostatecznie dałbym pewnie 6.5-7/10.
Mimo wszystko spodziewałem się czegoś lepszego, bo przecież Noah Howley odpowiada za znakomity "Legion". Cały czas miałem wrażenie, że serial jest za krótki i pod koniec jakieś pięć-sześć odcinków skondensowano w trzy, co skutkowało licznymi cięciami i dziwnym rozwiązaniem pewnych wątków.
Jak to dobrze, że już wcześniej mówiłem ze mojego głosu w przyszłości nie zobaczą.
Nie mów, że znowu na KO nie zagłosujesz...
Aha. Czyli nie można mówić źle o fatalnych rządach KO, bo... PiS. To już nie działa na ludzi.
Warto też przypomnieć:
Minister spraw zagranicznych, który przedkłada interes obcego państwa ponad dobro Polaków, powinien zostać zdymisjonowany. Ostatnie wypowiedzi Sikorskiego są wręcz haniebne.
Ja się zatrzymałem po 45 godzinach przed końcową sekwencją misji i zacząłem eksplorować mapę w poszukiwaniu wszystkich znajdziek. I już mam za sobą ponad 60 godzin. Okazało się, że jakiejś 1/3 zagadek, sekretów czy nawet lokacji bym nie zobaczył, gdybym się nie zdecydował na "platynowanie". Świetna gra. Bawię się naprawdę dobrze. Przede mną misja końcowa, a potem się może jeszcze poszwędam, żeby fotki porobić. :)
Lord, odczytałem aluzję do medialnego spinu o "nowym duopolu", bo sam się z tego rodzaju narracją spotkałem. Kiedy pisałem o stosunku "liberałów" do lewicy, to miałem na myśli ludzi z KO, a nie ciebie. :)
Mnie się już nie chce za bardzo walczyć na forum, przekonując tych, którzy są odporni na argumenty o charakterze utylitarnym czy organicystycznym, bo wychowani zostali w szkole Balcerowicza (ostatecznie skompromitowanej przez rządy PiS-u, czego wielu liberałów nie jest w stanie przyjąć do wiadomości) albo na pokładzie Beagle'a (co słusznie zauważył Manolito w jednym z powyższych wpisów i co przywołałeś również w kontekście bon motu Kaczyńskiego). A sytuacja "sondażowa" jest nieciekawa dla Polski, choć przecież wszystko się jeszcze może wydarzyć. Wielu Polaków chciałoby czegoś w stylu konserwatywnego socjalizmu, co jest po prostu niemożliwe, więc miotamy się od ściany do ściany.
Koalicja PiS-u z Konfederacją nie jest "naturalna". Kaczyński ma instynkt (pro)społeczny, którego kompletnie brakuje np. na dłuższą metę wyznawcom darwinizmu. Bo odczytywanie nastrojów społecznych (np. antyimigracyjnych) nie jest tym samym, co stanowienie prawa, które poprawia poziom egzystencji zdecydowanej części społeczeństwa. To pierwsze działa przed wyborami, ale brak drugiego skutkuje karnym jeżykiem od Suwerena po wyborach. Mentzen nie jest strawny dla części PiS-u (zwłaszcza starej gwardii), ale Bosak nie chce już dłużej czekać na swoją kolej. Dlatego na razie obstawiam jednak jakieś szachy 5D, które sprawią, że w końcu koalicja się ziści. Podejrzewam, że dużą rolę może w tym planie odegrać Nawrocki, naturalny łącznik między PiS-em i Konfederacją.
Kaczyński pewnie chciałby za jedną rączkę trzymać się z Matysiak, a za drugą - z Bosakiem. Bo PiS to był do niedawna projekt partii konserwatywnej o zacięciu prospołecznym. Koktajl kościółkowości i robotniczych barykad. Ale mam wrażenie, że wiatr historii troszkę przedmuchał głowy młodych pisowców i teraz się tam mocno zagnieździł pewien farbowany klaun. A to na dłuższą metę może oznaczać jazdę prosto na ścianę, bo obce wynalazki nie zawsze się przyjmują na polskim gruncie. (Wyobrażacie sobie, że Trump proponuje coś w stylu 800+?). Ciekaw jestem, czy Kaczyński to wszystko ogarnie i utrzyma w ryzach, żeby przekonać Konfederację do samozagłady. Jak pisałem, wierzę jednak w spryt starego wyjadacza. ;)
A dla KO nie widzę z kolei żadnej nadziei, nawet jeśli w sondażach utrzymuje się mocno ponad powierzchnią wody. Może nawet wyprzedzi PiS w wyborach, ale na razie nie ma nic sensownego do zaoferowania. Brak nawet propagandowej idei, która porwałaby tłumy. Paliwo jazdy na anty-PiS-ie już się wyczerpało. Do tego dochodzi kompletny deficyt ludzi z jakąś szczątkową nawet formą mózgu w pierwszym szeregu partyjnym. KO bez Tuska to szkielet w stylu późnego Schetyny, a Kaczyński mimo wszystko zostawi po sobie niezłych cwaniaków, którzy mogą się jeszcze zahartować w wyborczym ogniu.
Brakuje silnej i sensownej lewicy, która byłaby języczkiem u wagi i z którą obie strony musiałby się liczyć. Ale to problem wymagający większej liczby akapitów niż ta, którą dysponuję na przerwie obiadowej. :P
Pozbawione dotacji budżetowych Razem walczy o wejście do sejmu. To jest podstawowy cel, a nie jakieś nowe duopole. I gdyby KO naprawdę zależało na władzy, to modliłaby się o dobry wynik lewicy. Tymczasem liberałowie cieszą się, gdy Razem ma w sondażach jakiś słabszy wynik i gdy można dowalić "lewakom" (jak w Warszawie).
Bawi niezmiennie.
W obliczu skrajnej głupoty ludzi z KO nadal obstawiam koalicję PiS-Konfederacja.
Wierzę, że wkrótce w szkołach będzie obowiązkowa religia. TK wolę parlamentu przyklepie. :)
Nie zapomnijcie, że to zasługa obecnie rządzących. I nie mam na myśli tylko PSL-u i PL 2050. :P
Nie jesteś zbyt obeznany w temacie, prawda?
Decyzję o wprowadzeniu systemu kaucyjnego w Polsce podjął rząd Mateusza Morawieckiego, czyli PiS. Kluczowe prace nad ustawą wprowadzającą system kaucyjny rozpoczęły się w 2021 roku, a nowelizacja ustawy o gospodarce opakowaniami i odpadami opakowaniowymi została przyjęta przez Radę Ministrów w 2022 roku. Proces legislacyjny i ostateczne ustalenia dotyczące harmonogramu wdrożenia systemu (przesuniętego na 1 października 2025 r.) również odbywały się za rządów PiS, pod nadzorem Ministerstwa Klimatu i Środowiska.
Sprawdź sobie jeszcze, jak PiS głosował w tej sprawie. Pewnie się zdziwisz. :)
Maverick, piszę na przerwie, więc na razie powiem tylko krótko i z praktycznego punktu widzenia: w dobie modeli generatywnych (Grok, chatGPT itp.) i portali dla uczniów, gdzie można znaleźć rozwiązanie wszystkich opublikowanych w podręcznikach, repetytoriach itp. zadań, obowiązkowe i oceniane prace domowe (poza jakimiś ćwiczeniami dla maluchów) nie mają większego sensu. Niepotrzebna nam kolejna fikcja w szkole. Szkoda czasu. I nauczycieli (na ocenianie tego, co wypluło AI, lub tego, co można znaleźć w Internecie), i uczniów (na przepisywanie tego, co wypluło AI, lub tego, co ktoś napisał w Internecie). Zadania domowe powinny być dla chętnych.
Bukary masz dzieci ?
Tak, mam.
I jako rodzic, i jako nauczyciel powtórzę: zadania domowe w wydaniu, które nam serwowała polska szkoła, to była patologia. Mieliśmy już na forum dyskusję na ten temat. BTW, od lat nie zadaję obowiązkowych zadań domowych (poza czytaniem tekstów) i nie ma to negatywnego wpływu na wiedzę czy umiejętności moich uczniów (np. wyniki matury wręcz z roku na rok coraz lepsze, choć dla mnie to nie jest akurat najważniejszy i godny zaufania miernik jakości pracy).
Założę się jednak, że wkrótce zadania wrócą, bo - gdy idzie o metody i cele kształcenia - polscy rodzice wciąż w znacznej części pozostają w epoce kamienia łupanego, a polska szkoła cierpi na wszelkie bolączki wynikające z fatalnego kierowania oświatą przez osoby pozbawione jakichkolwiek kompetencji. Tak więc spokojnie: stare wróci.
Zachęcam do obejrzenia dla rozrywki:
https://www.youtube.com/watch?v=eYZLg-IYxuM
To ktore regulacje nie sa kretynskie?
Przypomniał mi się pewien mem...
Fajna zmiana już weszła za tego lewicowego rządu - mianowicie brak prac domowych
Zmiana na plus. Dobrze pokazuje, jak beznadziejny jest system nauczania w Polsce i jak niekompetentni są niektórzy rodzice. Niektórzy nauczyciele bez zadań domowych sobie nie mogą poradzić z nauczaniem, a niektórzy rodzice bez zadań domowych sobie nie mogą poradzić z dziećmi. ;)
Kiedy wchodzą kretyńskie regulacje opór staje się obowiązkiem.
No cóż, uważałbym tutaj z określeniem "kretyńskie regulacje". Systemy kaucyjne obowiązują (i to od dekad) lub będą wkrótce obowiązywać w wielu krajach na świecie. Nie tylko u "lewaków". Mam na myśli np. Niemcy, Szwecję, Norwegię, Austrię, Danię, Holandię, Chorwację, Australię, Kanadę, Węgry, Izrael. Wkrótce (do 2030 r.) dołączą kolejne kraje, np. Czechy, Grecja, Portugalia, Belgia, Rumunia, Irlandia, Hiszpania, Włochy, Francja, Słowenia, Anglia. Nawet często oporni na rozum Amerykanie przekonali się do tego rozwiązania: różne formy DRS obowiązują już w 10 stanach (w niektórych od lat 70.).
Jeśli sprawdzi się różne badania, to można się przekonać, że system DRS redukuje śmieci o co najmniej 30%, a zazwyczaj nawet o 70-90%. Zdecydowana większość opakowań wraca do obiegu, zamiast trafiać na wysypiska.
Niektóre źródła:
https://www.reloopplatform.org/wp-content/uploads/2025/05/Littered-with-Evidence_Report.pdf
https://www.reloopplatform.org/wp-content/uploads/2023/05/RELOOP_Factsheet_Performance_May2024_Web.pdf
https://en.wikipedia.org/wiki/Container-deposit_legislation
https://www.sciencedirect.com/science/article/pii/S0921344924005536
Ale co ma sprawdzić? To nie fejk. Aktualna gazetka ze strony sklepu:
https://leaflets.kaufland.com/pl-PL/PL_pl_KDZ_4060_PL40-LFT/view/flyer/page/42
Asmodeuszu, akurat w tym wypadku Manolito gada z sensem.
W szeregach KO brakuje ludzi z RiGCz-em, którzy mieliby jakąś charyzmę lub potrafiliby zrobić coś pożytecznego. Owszem, Trzaskowski to nie jest jakiś wybitny polityk czy myśliciel. Co więcej, cierpi na brak silnego kręgosłupa, co udowodnił w czasie kampanii wyborczej, miotając się od ściany konfederackiej do ściany razemkowej wskutek podszeptów swojego sztabu. W skrócie: śliska postać, która rzeczywiście powinna zajmować miejsce w drugim szeregu, wykonując polecenia ludzi bardziej bystrych.
Problem polega jednak na tym, że w towarzystwie innych aparatczyków z KO Trzaskowski błyszczy. Przecież Tusk się otoczył w parlamencie miernotami (czasem nawet wątpliwymi pod względem moralnym) pokroju Kierwińskiego, Brejzy, Zembaczyńskiego, Sroki, Giertycha, Nowackiej, Mrychów. Włada razem ze starą gwardią (Siemioniak, Duda, Fortuna), która nie jest w stanie wyjść poza schematy myślowe z czasów pierwszych rządów. Nie bez powodu rzeczywiście ostatnio pokazano Trzaskowskiemu miejsce w szeregu, gdy chciał zrobić coś sensownego w Warszawie. Ośmieszono go i upokorzono w sposób koncertowy. Ma się nie mieszać do wielkiej polityki i (prawdopodobnie) udać na dożywotnie wygnanie do Brukseli.
BTW, Manolito nie myli się również, kiedy pisze, że Tusk przegrał Trzaskowskiemu wybory (choć nie tylko za sprawą Murańskiego).
Po tej aktualizacji, na tych samych ustawieniach jak były, gra wydaje się troche brzydsza, nie macie takiego wrażenia ?
Chyba coś z LOD pokombinowali. Niepotrzebnie, bo gra i tak działała bardzo dobrze (co jest wyjątkiem wśród wielu premier w ostatnich latach). Trzeba będzie poszukać modyfikacji, która to "naprawia". ;)
Elathir, ale co ma wspólnego ZNP z brakiem sensownych reform w szkole? Jakie zmiany wpływające pozytywnie na kształt polskiej szkoły można byłoby wprowadzić, gdyby ZNP (z którym się nikt w rządzie nie liczy) nie stało na drodze?
LOL
Skoro Nowacka w czasie "wielkiej rekonstrukcji rządu" nie wyleciała, to widocznie się sprawdza. Prawda?
Od wieków działa ten sam mechanizm polityczno-społeczny: jeśli ludzie są niezadowoleni z tego, co się dzieje w ich życiu, zwracają się ku skrajnościom i popierają populistów, którzy wskazują winnych czarno-białym i zwulgaryzowanym paluchem.
Ku rozwadze obecnie rządzących. (Choć u nich nie ma co liczyć na autorefleksję). Zawdzięczmy im długoletnie rządy PiS-u, a teraz będziemy im zawdzięczać wejście skrajnej (i szurskiej) prawicy do głównego nurtu polityki.
W tej komisji zasiadają takie miernoty, że nawet Zero sobie z nimi radzi bez problemu swoimi prymitywnymi metodami erystycznymi. Dramat.
Z tytułu recenzji: "Obrzydliwy, piękny, wgryza się w psychikę." Już za sam tytuł autorze wylatujesz razem z tą grą za burtę. Za chwalenie łajna, które jest obrzydliwe = piękne i ryje psychikę. Tylko na tej podstawie podziękowałem. Za takie wynaturzenia. Wygląda na wejściu jak materiał do psychiatryka. Jak ktoś chce spędzać wolny czas i ryć sobie psychikę obrzydliwością, która jest "pięknem" to jego sprawa. Znikać tylko z mojego pola widzenia i z pola widzenia zdrowego społeczeństwa do piwnicy zwyrolków. Albo zważać na odpowiedzialność za słowa. Sprzedajesz mi obrzydliwość jako piękno? Pod jakim niebem się urodziłeś?
Nie za bardzo rozumiem cały ten akapit.
Abstrahując kompletnie od "Silent Hill f" (nie grałem)... w świecie kultury i filozofii od wieków (już nawet w starożytności pod postacią tzw. baroku hellenistycznego) funkcjonują turpizm, antyestetyzm, abjekcja, groteska, weryzm, czyli właśnie koncepcje związane z połączeniem piękna i obrzydliwości (brzydoty, deformacji). W literaturze jego przedstawiciele to m.in. Grochowiak, Białoszewski, Różewicz, Witkacy, Borowski, Zola czy Baudelaire; w sztuce np. Durer, Memling, Grunewald, Bosch, Rubens, Matsys, Kahlo, Beksiński, Kozyra itd. Tego rodzaju zjawiska artystyczne mają nie tylko funkcje estetyczne (brzydota pobudza wyobraźnię), ale też psychologiczno-społeczne (dyskomfort estetyczny może prowokować do refleksji na rzeczywistością i własnymi reakcjami).
I specjalnie dla ciebie wiersz:
Charles Baudelaire
Padlina
(tł. Mieczysław Jastrun)
Przypomnij sobie, cośmy widzieli, jedyna,
W ten letni tak piękny poranek:
U zakrętu leżała plugawa padlina
Na ścieżce żwirem zasianej.
Z nogami zadartymi lubieżnej kobiety,
Parując i siejąc trucizny,
Niedbała i cyniczna otwarła sekrety
Brzucha pełnego zgnilizny.
Słońce prażąc to ścierwo jarzyło się w górze,
Jakby rozłożyć pragnęło
I oddać wielokrotnie potężnej Naturze
Złączone z nią niegdyś dzieło.
Błękit oglądał szkielet przepysznej budowy,
Co w kwiat rozkwitał jaskrawy,
Smród zgnilizny tak mocno uderzał do głowy,
Żeś omal nie padła na trawy.
Brzęczała na tym zgniłym brzuchu much orkiestra
I z wnętrza larw czarne zastępy
Wypełzały ściekając z wolna jak ciecz gęsta
Na te rojące się strzępy.
Wszystko się zapadało, jarzyło, wzbijało,
Jak fala się wznosiło,
Rzekłbyś, wzdęte niepewnym odetchnieniem ciało
Samo się w sobie mnożyło.
Czerwie biegły za obcym im brzmieniem muzycznym
Jak wiatr i woda bieżąca
Lub ziarno, które wiejąc swym ruchem rytmicznym
W opałce obraca i wstrząsa.
Forma świata stawała się nierzeczywista
Jak szkic, co przestał nęcić
Na płótnie zapomnianym i który artysta
Kończy już tylko z pamięci.
A za skałami niespokojnie i z ostrożna
Pies śledził nas z błyskiem w oku
Czatując na tę chwilę, kiedy będzie można
Wyszarpać ochłap z zewłoku.
A jednak upodobnisz się do tego błota,
Co tchem zaraźliwym zieje,
Gwiazdo mych oczu, słońce mojego żywota,
Pasjo moja i mój aniele!
Tak! Taka będziesz kiedyś, o wdzięków królowo,
Po sakramentach ostatnich,
Gdy zejdziesz pod ziół żyznych urodę kwietniową,
By gnić wśród kości bratnich.
Wtedy czerwiowi, który cię będzie beztrosko
Toczył w mogilnej ciemności,
Powiedz, żem ja zachował formę i treść boską
Mojej zetlałej miłości.
Tego, że będę jeździł na rowerze, budował tamę bobra na rzece i rzucał ciupagą, to się nie spodziewałem w "Dying Light".
A propos Hołowni:
https://x.com/OloCzarny/status/1971840714616287425
https://x.com/OloCzarny/status/1972216650297438298
Tak, Manolito, przez kilka tygodni po wyborach miałem nadzieję, że coś się zmieni na lepsze, choć od razu zastrzegałem, że z oceną rządu się wstrzymuję i weryfikacja nastąpi po pierwszym roku sprawowania władzy. Dlaczego liczyłem na zmianę? Bo naprawdę sądziłem, że po tym, jak rządził PiS, nikt nie będzie na tyle głupi, żeby po raz kolejny popełniać te same błędy, które wcześniej doprowadziły do klęski. O, jakże się myliłem! Głupota ludzi z KO okazała się bezdenna.
Pierwszym sygnałem, że źle się dzieje w państwie duńskim, była dla mnie rezygnacja Razem z wejścia do koalicji. Już wtedy było widać, że (użyję partyjnego bon motu) Tusk nie wyszedł z epoki Balcerowicza łupanego i kompletnie nie zrozumiał, co PiS robił dobrze, a co robił źle. A potem to już mamy jazdę bez trzymanki w wyścigu po kolejne antyosiągnięcia. Tak więc po roku wprost napisałem na forum, że ten rząd jest fatalny.
Co zaś do zarządzania kadrami przez Tuska... chyba trzeba się w tym wypadku zgodzić ze Stanowskim:
https://x.com/K_Stanowski/status/1971906119971778938
Kurde bele, to jednak są jakieś pieniądze do wydania w budżecie. Przedwczorajszą wersję wątku trzeba zaktualizować.
https://x.com/donald_PL_/status/1971960189348929969
W ciągu czterdziestu godzin rozgrywki trzy razy znalazłem się w gnieździe. I zawsze była to część misji (dwie główne, jedna poboczna). Po "wizycie" w gnieździe wejście zostało zablokowane (bez znacznika na mapie). To raczej nie błąd. Nie mam pojęcia, czy można "na własną rękę" znaleźć jakieś gniazdo i do niego wejść. Podejrzewam, że nie.
A pióra to taki sam materiał jak wszystkie inne. Walają się w różnych miejscach. Sprawdzaj np. poddasza lub farmy.
Będzie tylko Tusk, nikt więcej.
Tusk i Kierwiński.
Wart Pac pałaca...
A powiedzieć, że Hołownia się pogubił, to wyjątkowy eufemizm. Gotów jestem się założyć, że miał dobre intencje, ale okazał się skrajnie słabą osobowością. IMHO ten człowiek nie odzyska już dawnego blasku. Albo zniknie z polityki, albo przypadnie mu rola jakiejś pacynki z trzeciego rzędu. Potencjał był i został zmarnowany. Na własne życzenie. Trzeba było walczyć z Tuskiem twardo o realizację programu (co wyborcy mogliby docenić), a nie "marszałkować" narcystycznie po korytarzach sejmowych i skupiać się na załatwianiu stołków dla wątłego aparatu partyjnego.
Po 46 godzinach zabawy podtrzymuję swoją ocenę. Świetna gra. A sporo jeszcze przede mną. I jestem pozytywnie zaskoczony poziomem misji pobocznych. :)
Drackula, przeczytaj uważnie post, od którego zaczęła się nitka. Znajdziesz tam wzmiankę o tym, co wkleiłeś. W skrócie: darmowe obiady w szkole dla NIEKTÓRYCH uczniów mogą być, ale często ich nie ma.
Kaczyński "nieco" przesadził, ale też całkiem nie mija się z prawdą. Kobiety przechodzą od pierwszego kontaktu z alkoholem do uzależnienia szybciej niż mężczyźni. To tzw. "efekt teleskopowy". Osiągają też kryteria uzależnienia (np. utrata kontroli, objawy odstawienne) przy niższym całkowitym spożyciu alkoholu niż mężczyźni. Gdy idzie o regularne picie, uzależnienie rozwija się u kobiet w krótszym czasie (2–5 lat) niż u mężczyzn (5–10 lat). To jest m.in. spowodowane metabolizmem, różnicami hormonalnymi czy wrażliwością mózgu na neurotoksyczne działanie alkoholu.
Źródła:
https://www.researchgate.net/publication/20396006_Telescoping_of_Alcoholism_in_Women_Alcoholics
https://pubmed.ncbi.nlm.nih.gov/10091964/
https://pmc.ncbi.nlm.nih.gov/articles/PMC7590834/
LOL:
https://x.com/barbaraanowacka/status/1971531612916781448
Ależ wahadło odbije w drugą stronę... I to głównie dlatego, że KO nie potrafiła podjąć stanowczych działań w zakresie edukacji. Cała ta nieudolność obecnego rządu odbije się wszystkim niezłą czkawką.
Fikoł? A jak psioczyli tu ludzie np. na konfederatów czy pisowców, którzy walczą z UE, a jednak pobierają pieniądze z UE jako parlamentarzyści, to już nie był fikoł?
W erystycznym polowaniu na lewaka Bukarego czasem zdobywasz Mount Everest hipokryzji.
Drackula, przecież napisałem wyżej o kosztach posiłków. GrowSPACE podaje, że to ok. 5 miliardów (jeśli uwzględnimy zdrowe posiłki dla wszystkich uczniów podstawówek). To mniej niż wydajemy na rentę wdowią (ponad 4 miliardy) czy babciowe (ponad 8 miliardów) łącznie. Co zaś do infrastruktury: jeśli nie ma w szkole kuchni (i kucharzy) czy stołówek, to przecież istnieje catering.
Jak pisałem, sprawa zamknięta, bo mamy znacznie, znacznie pilniejsze wydatki. :P
KRS jest nielegalna, a jednak jest legalna. KRS Schrodingera.
https://x.com/PatrykSlowik/status/1971316345271877691
Przekonaliście mnie, panowie.
Te wszystkie zapewnienia o cudzie gospodarczym, o G20 dla Polski, o darmowych jachtach, o podróżach posłów dookoła świata za publiczne pieniądze, o limuzynach dla trzeciego garnituru urzędników... to wszystko mnie zaślepiło.
Nie ma pieniędzy na służbę zdrowia, na mieszkalnictwo, na edukację, na obiady w szpitalach, na walkę z wykluczeniem transportowym, na polską naukę, na podwyżki dla urzędników decydujących o jakości usług publicznych czy też dla nauczycieli itd., a niektórym się marzy zdrowy posiłek dla dzieci w szkole, który - w ramach systemu naczyń połączonych - miałby w przyszłości pozytywny wpływ również na drenowanie budżetu z różnorodnych środków. Mrzonki i zbytki. Nie możemy się równać z Litwą czy Estonią, nie mówiąc już o Finlandii albo jakiejś (o zgrozo!) Japonii. Jednak jesteśmy nadal krajem na dorobku.
Posypuję głowę popiołem. Twardo ląduję na ziemi. Mea culpa. Możemy ruszać dalej. W stronę ważniejszych spraw. Np.:
https://x.com/AGozdyra/status/1971305218769031400
Wydatki bardziej priorytetowe niż wydatki związane dobrem polskich dzieci, czyli przyszłością naszego kraju, to przede wszystkim koszty zapewnienia bezpieczeństwa w przypadku bezpośredniego zagrożenia agresją. Myślę, że w budżecie można poszukać jednak 5 miliardów, skoro na zbrojenia wydajemy 180 miliardów.
Jak pisałem, to nie przejdzie. Ale nie z uwagi na hierarchizację wydatkowania (bo przepierdalamy też kasę na rzeczy mniej ważne np. od szkolnictwa, służby zdrowia czy energetyki), tylko z powodów zaściankowo-ideologicznych.
Tyle.
Widzę, że zasiadający w loży szyderców forumowy zaścianek liberałów reprezentowany przez Pietrusa i Znafcę w formie.
Darmowe posiłki we wszystkich szkołach (traktowane zresztą jako część procesu edukacyjnego) mamy w wielu "debilnych" krajach. M.in. w Finlandii, Szwecji, Łotwie, Estonii, Litwie, Indiach, Brazylii, Chorwacji, Japonii (w podstawówkach). Regionalne dofinansowanie posiłków dla wszystkich dzieci zostało z kolei wprowadzone we Francji, Austrii, Belgii, Włoszech, Rumunii, Szkocji i Walii, Norwegii, Islandii itd.
O korzyściach dla dzieci (i edukacji dzieci) płynących z tego rozwiązania poczytajcie sobie sami, bo na dyskusję z liberałami, którzy nie potrafią podnieść wzroku sponad liczydła i zobaczyć lasu, a nie tylko drzew, nie mam za bardzo możliwości na przerwie międzylekcyjnej. Szkoda, że Polska musi znowu wynajdywać koło na nowo, a potem uznać, że lepiej jednak zrezygnować z tego, co się u innych sprawdza.
Mamy "nieco" podobną "dyskusję" o darmowych obiadach w szkołach w Polsce i w Ameryce. ;)
https://x.com/partiarazem/status/1971260508129882474
https://x.com/mmpadellan/status/1966943289602380065
IMHO Razem nie uzyska u nas rządowego poparcia dla swojego projektu. (Bo jest 800+; bo trzeba kupować rakiety; bo to przejaw "komunizmu" itp.). Zwłaszcza że nawet teraz w szkołach nie egzekwuje się prawa, zgodnie z którym uczniowie z rodzin o niskich dochodach mogliby otrzymywać darmowe posiłki. Mam jednak nadzieję, że PiS poprze inicjatywę Razem, bo sam tego rodzaju rozwiązanie obiecywał przed wyborami parlamentarnymi.
Niemniej jednak "socjal" dla bogatych ma się u nas dobrze:
https://x.com/ZandbergRAZEM/status/1971316261331272171
;)
Płaszów i Bieżanów nie jest "pokryty". IMHO błąd, bo to tereny perspektywiczne, gdzie powstają całe osiedla i gdzie jest mnóstwo terenów pod inwestycje.
Zaliczyłem 30 godzin siekania zombiaków w najnowszym "Dying Light", więc mogę się pokusić o wstępną ocenę (bez spoilerów).
- To kolejna dobra produkcja od Techlandu. Dorównuje raczej jedynce i chyba przewyższa dwójkę.
- Walka jest bardzo miodna - i to zarówno bronią białą, jak i karabinami czy strzelbami. Głównie jednak posługuję się tym razem łukiem. Jakość wrażeń związanych z korzystaniem z poszczególnych broni jest wyśmienita. "Czuć" karabiny, "moc" młotów, "świst" strzał, odrzut wystrzeliwanych pił tarczowych itd. Efekty użycia oręża na przeciwnikach (posoka, ucięte kończyny, coraz bardziej zdeformowane części ciała, odsłaniające się kości) również robią "dobre" wrażenie. Walka z hordami zombie szybko się nie nudzi.
- Rozwój postaci jest chyba nieco gorszy niż w poprzednich odsłonach. Jeśli dobrze pamiętam, zmiany dotyczące ruchów (parkouru) czy walki były wcześniej bardziej "widoczne" w czasie rozgrywki. Tutaj zaczynami już jako postać dobrze "wyposażona" w różne umiejętności (co ma, rzecz jasna, sens pod względem fabularnym). Niemniej jednak niektóre "moce bestii" dają frajdę. Oczywiście, moje wrażenia mogą być mylne, bo już nie pamiętam tak dobrze pierwszej i drugiej części.
- Fabuła gry jest... w porządku. Ot, (na razie) historia zemsty w postapokaliptycznym świecie. Nie ma powodów, żeby narzekać. Na jedną misję główną przypadają (mniej więcej) dwie poboczne, które są całkiem rozbudowane, zróżnicowane i nie wiążą się z uczuciem nudy. Animowane przerywniki nie wytrącają z immersji, a dialogi zostały napisane w stylu, który nie wywołuje u gracza zgrzytania zębów. Bez rewelacji, ale poprawnie.
- Poboczne aktywności (ciemne strefy, mapy skarbów, bezpieczne miejsca, stacje przekaźnikowe itp.) zostały naturalnie wplecione w rozgrywkę i po trzydziestu godzinach wciąż bawią. Poszukiwanie zasobów jest więc (na razie) nie tyle uciążliwe, ile przyjemne.
- System craftingu broni jest podobny jak w poprzednich odsłonach serii. I tu znowu trzeba Techland pochwalić: wprowadzane w orężu zmiany robią różnicę i wyglądają też ciekawie pod względem wizualnym. Szkoda, że (przynajmniej na razie) nie da się dokonać jakiegoś "liftingu" karabinów czy pistoletów. Fakt, że praca przy stole warsztatowym jest opłacalna, sprawia, że gracz zyskuje motywację do przemierzania miasta (i wsi) w poszukiwaniu schematów czy podręczników. Przydałby się jednak schemat podręcznika dla początkujących (a mamy tego rodzaju schematy dla średnio zaawansowanych czy ekspertów), bo do tej pory takiego nie znalazłem i muszę się zadowolić ciągłym zbieractwem "gotowych" egzemplarzy (a chciałbym zyskać możliwość jego wytwarzania).
- Parkour to, rzecz jasna, wizytówka serii. I tym razem został zaimplementowany w sposób godny pochwały. Grę zaprojektowano z myślą o wertykalności zabawy, co widać nie tylko w kształcie architektonicznym całej mapy, ale również w różnych rozwiązaniach fabularnych (często zadania wyznaczane przez ocalałych wiążą się z różnymi rodzajami wspinaczki lub przemieszczaniem się np. przy użyciu lin, haka czy linii wysokiego napięcia). I rzecz najważniejsza: bieganie po dachach, wspinaczka po rynnach, gzymsach, bujanie się na słupach antenowych i zjeżdżanie po linach daje ogromną frajdę.
- Cykl dnia i nocy (już naprawiony) znowu wpływa na sposób, w jaki wykonujemy zadania, oraz na poziom ich trudności. Noc jest naprawdę niebezpieczna, ponieważ (przynajmniej na razie) nie sposób podjąć sensownej walki z przemieńcami, które wyłażą po zmroku ze swoich gniazd. Za dnia mamy więc grę akcji (lub skradankę), a w nocy - głównie skradankę. (Przy okazji: atuty dotyczące skradania się również zostały uwzględnione w rozwoju postaci). Innymi słowy: skoki adrenaliny wymuszone przez mechanizm pościgów i powrotu do bezpiecznych stref - gwarantowane! Często będziemy marzyć o odrobinie światła UV.
- Gadżetów otrzymujemy co niemiara. A to oznacza miliard różnych sposobów na eksterminację potworów z wyłączeniem broni białej czy palnej. Bomby, miny, ładunki wybuchowe, granaty, koktajle Mołotowa, zewnętrzne pułapki (np. płoty pod napięciem), przenośne źródła świata UV, wabiki itd. Do tego dochodzą różne rodzaje amunicji (np. strzał) czy też noży do rzucania. Jest w czym wybierać. A jeśli dodamy do tego zestaw ruchów parkourowych, które też mogą się przydać w walce (np. kopniaki, wysoki), otrzymujemy naprawdę ogrom możliwości na urozmaicenie sobie rozgrywki.
- Gdy idzie o grafikę, mam nieco mieszane wrażenia. Z jednej strony miasteczko, klasztor, wsie itp. wyglądają znakomicie, z drugiej - gdzieniegdzie widać, że tekstury nie są najlepszej jakości, a obiekty sprawiają wrażenie "kanciastych" i sztucznych (choć pod względem wizualnym gra celuje w "realizm"), co wytrąca z immersji. Dotyczy to zwłaszcza obszarów poza miasteczkiem, gdzie pojawia się dużo skał. Myślę, że można by tego rodzaju mankamenty dość łatwo poprawić (gdyby starczyło czasu) poprzez wprowadzenie większej liczby obiektów o nieco bardziej "realistycznym" wyglądzie. Efekty pogodowe (deszcz, zachód słońca, chmury na niebie) są w porządku, nie psują ogólnych wrażeń, ale też niczym szczególnym nie zaskakują i nie wywołują opadu szczęki (jak np. burze w "Stalkerze"). Projekt postaci można raczej pochwalić: wyglądają dobrze, mimika twarzy i ruchy nie odbiegają od poprawnej średniej, a czasem nawet zaskakują pozytywnie. Szkoda, że na razie RT nie został zaimplementowany. Niektóre miejsca zostały również w ten sposób zaprojektowane pod względem oświetlenia, że sprawiają wrażenie "płaskich" (brak głębi związanej ze światłocieniem). To może być też kwestia silnika.
W skrócie: 8.5/10. Bardzo dobra produkcja, choć najwyższa pora, żeby Techland wskoczył na wyższy poziom wizualny (i fabularny). Miodność rozgrywki sprawia jednak, że zapominam o różnorodnych mankamentach. Gram zatem dalej i mam nadzieję, że wysoka ocena się utrzyma. :)
Jesień to najwspanialsza pora roku. Wtedy chodzę na najwyższych obrotach.
Ranking pór roku od najlepszej do najgorszej:
Jesień.
Lato.
Zima.
Wiosna.
Wyśmiewanie hipokryzji Trumpa i zbijania interesu politycznego na trumnie to "lewactwo"? Bo, o ile się nie mylę, to było powodem "wywalenia" komika. Myślałem, że jesteś przeciwnikiem kultury unieważnienia.
Pojawiły się narzędzia fotograficzne Boumy do "The Beast". Cyknąłem więc pierwszy portret Shelby. ;)
Wyjątkowo dobrze się bawię przy tej odsłonie "Dying Light". Najważniejsze błędy już załatane. Brakuje jeszcze tylko RT. Można już spokojnie grać. Polecam. Po jakichś 15 godzinach spokojnie dałbym 8.5/10. :)
Nie chcę się powtarzać, ale gdy idzie o defraudację publicznych pieniędzy przez posłów (biura, kilometrówki itp.), to chyba tylko Razem się nie zeszmaciło i próbuje z tym walczyć.
Łatwo problem rozwiązać, ale nie chce tego żadna z partii (poza Razem). Takich mamy państwowców w sejmie.
Jako konserwatywny rodzic, mam prawo mieć na powyższe tematy odmienne zdanie
Oczywiście, że masz prawo. Tak samo jak masz prawo twierdzić, że Ziemia jest płaska. Ale w szkole przekazujemy jednak informacje oparte na aktualnym konsensusie naukowym, a nie na widzimisię jakiejś grupy rodziców.
Chodzi zatem o nauczanie niezgodne z aktualną wiedzą naukową (w których puntach?) czy też po prostu o przekazywanie jakichś informacji, których - według ciebie - nie należy dzieciom przekazywać? Innymi słowy: odejście od konsensusu naukowego czy cenzura rodzicielska?
Gdy idzie o drugą możliwość, to przypominam, że dzieci funkcjonują w pewnym kontekście społeczno-informacyjnym. Jeśli dziecko nie dowie się czegoś w szkole (w warunkach dogodnych do przekazywania wiedzy) i nie może liczyć na mądrość rodziców, to i tak dowie się tego np. z mediów społecznościowych czy serwisów streamingowych albo od kolegów (w warunkach znacznie mniej dogodnych).
Dodam tylko, że nie byłoby tego rodzaju problemów, gdyby rządząca koalicja nie załatwiła sprawy edukacji zdrowotnej w najgorszy z możliwych sposobów.
Ba, uważam, że w ostateczności można było nawet wyrzucić najbardziej kontrowersyjne fragmenty podstawy programowej, żeby nie drażnić wielu debilnych rodziców i nie wylać całego dziecka (nomen omen) z kąpielą. No ale Nowacka tak się "postawiła", że jedyne, co osiągnęła, to awantura polityczna i pogłębienie nierówności społecznych. A edukacja zdrowotna wkrótce zniknie w odmętach edukacyjnej historii.
Polska jest krajem, w którym nadal do głównego nurtu przebija się narracja kościelnych pedofilów i mentalnych zaściankowców w sutannach, stając się Graalem strzeżonym przez polityków polskiej prawicy, w tym PSL-u. Edukacja zdrowotna mogła zrobić wiele dobrego dla całego społeczeństwa i polskiej służby zdrowia. Ale nie zrobi.
Wszystko nadal w rękach rodziców. A dobrze wiem jako nauczyciel, że niektórzy z nich nie mają zielonego pojęcia o tym, jak utrzymywać zdrowie fizyczne i psychiczne dziecka. Była okazja, żeby w takich sytuacjach wkroczyła do akcji szkoła, która powinna się opierać na nauce, a nie na ideologii. Była i się zmyła.
https://x.com/NawrockiKn/status/1969459212397752586
No i jednak mamy w polityce kolejną postać, która zasługuje na słynny epitet Żulczyka. Choć w tym wypadku to IMHO przede wszystkim cynizm. Mógł przynajmniej siedzieć cicho i nie promować działań sprzecznych z dobrostanem polskich dzieci. Ale interes partyjno-polityczny był ważniejszy.
Zwróćcie uwagę, że według prawa szuriatu obowiązującego teraz w pałacu prezydenckim omawianie z uczniami zasad zdrowia fizycznego i psychicznego w oparciu o ustalenia naukowe to "ideologia", ale propagowanie w szkole nauczania KK to już nie "ideologia". LOL.
BTW, komentarze złoto.
https://x.com/werazwawy/status/1969481437544952091
Korekta: resetowanie nie naprawia błędu związanego z cyklem dni i nocy. :(
Pojawia się też wiele innych mniejszych błędów związanych ze skryptami misji. Do tego dochodzą jeszcze babole graficzne (głównie lewitujące przedmioty). No i przypominam, że RT wciąż nie został odblokowany w grze.
Innymi słowy, to zostało wydane za wcześnie. Odradzam granie. Lepiej poczekać na kilka łatek.
U mnie błędy zaczęły się pojawiać od razu po dotarciu do ratusza (druga chimera). To właściwie początek gry.
A, i jeszcze jedno: jeśli ktoś kupił wersję Deluxe, to, niestety, musi się na razie obejść smakiem, bo część dodatkowych przedmiotów (np. mapa) jest po prostu zablokowana. To kolejny błąd, którego Techland ma podobno świadomość.
Lawina błędów:
https://steamcommunity.com/app/3008130/discussions/0/599663989456311671/?ctp=12
Gra jak najbardziej dobra. Szkoda, że praktycznie nie da się w nią sensownie grać przez dwa błędy, które pojawiają się u wielu użytkowników (w tym u mnie):
- padający deszcz w pomieszczeniach, który całkowicie przesłania widoczność;
- brak zmian pory dnia (gra blokuje się na poranku i przemieńce latają po mieście za dnia).
Receptą na oba problemy jest restart... Niemniej jednak...
"Bestia", gdy działa, dostarcza mimo wszystko wielkiej frajdy. :)
Trzaskowski naprawdę traktuje ludzi jak debili.
https://x.com/trzaskowski_/status/1969008440723775789
"Słuchamy mieszkańców", "kompromis", "wzorem innych miast". Został przez "kolegów" potraktowany jak zero, nikt się z nim nie liczy, mieszkańców olano ciepłym moczem na oczach reporterów, sprowadzając na sesję "żołnierzy partyjnych", uzasadniano odrzucenie uchwały o zakazie sprzedaży alkoholi Ku Klux Klanem. Nikt nie chciał słuchać racjonalnych argumentów i danych, a Trzaskowski nawet się nie pojawił na tak ważnym posiedzeniu rady.
Polecam komentarze. Żenada.
Tu naprawdę powinny wkroczyć do akcji jakieś służby antykorupcyjne. PO pokazała się z najlepszej strony. Zobaczymy, czy ludzie zapamiętają to wszystko do następnych wyborów.
https://x.com/jakub_dymek/status/1968989638065787268
Mam podobnie. Znany błąd:
https://www.pcgamesn.com/dying-light-the-beast/rain-bug-fix
Ten deszcz w pomieszczeniach nie tylko wygląda fatalnie, ale też uniemożliwia rozgrywkę.
Odradzam na razie granie. Trzeba czekać na łatki.
Sprzedaż na stacjach to ok. 2,6% ogólnej sprzedaży alkoholu w Polsce. Wpływy z akcyzy na alkohol to ok. 14 miliardów. Mówimy więc chyba o ok. 360 milionach wpływów do budżetu.
Istnieje szansa, że zakaz sprzedaży na stacjach pozwoliłby zaoszczędzić więcej niż 360 milionów np. na służbie zdrowia czy policji.
Lobby alkoholowe nie po to się wykosztowało na polityków, żeby teraz podatnicy mieli odczuć ulgę związaną np. z poprawą stanu służby zdrowia w Polsce. ;)
"Kiedy mówiłem, że pomogę Polsce, to chodziło mi o to, że po wojnie w Ukrainie" — oznajmił.
O, to jednak fake news?
trudno dyskutować ze statystykami, gdzie na sorach i policja spada lekko o 30% liczba interwencji
Otóż to.
Przy okazji i w kontekście powyższej wypowiedzi (oraz wielu innych): czasem się naprawdę zastanawiam, Manolito, dlaczego zdecydowałeś się postawić na Konfederację; IMHO to chyba nie twoja bajka. ;)
Jeszcze o tym, co robi KO w Warszawie:
https://x.com/ZandbergRAZEM/status/1968649405868757188
https://x.com/JanSpiewak/status/1968649828730036475
https://x.com/Kpelczynska/status/1968609279587258511
https://x.com/RadekKar/status/1968650764751970659
https://x.com/PatrykSlowik/status/1968576047760261323
https://x.com/MiastoJestNasze/status/1968574587412545888
https://x.com/Jakubzulczyk/status/1968650486677995593
https://x.com/JanMencwel/status/1968605153482735641
Myślałem, że chodzi o korupcję i lobby alkoholowe, ale prawda może być nieco mniej fascynująca:
https://x.com/SzJadczak/status/1968595994813006141
Wstyd i hańba dla ludzi z KO.
To, co w ostatnich dniach robi KO w Warszawie, jest doskonałym przykładem kompletnej politycznej degrengolady. Radni traktują mieszkańców miasta jak skończonych idiotów i działają na ich niekorzyść. Mamy prawdopodobnie do czynienia ze skrajnym i wyjątkowo bezczelnym przypadkiem korupcji. A pycha kroczy przed upadkiem.
U nas też "wojna domowa" o wolność słowa.
https://x.com/SlawomirMentzen/status/1967845198706135185
A amerykańska prawica wreszcie przyznała, że słowa mogą ranić. Oczywiście, idąc rokiem rozumowania Gutfelda, trzeba dodać, że przede wszystkim słowa lewaków. ;)
https://x.com/Markfry809/status/1968067039869993352
Czekam i ufam Garlandowi. Rozczarował mnie tylko ostatnio "Wojną domową". Reszta dorobku - imponująca.
W porządku, panowie. Przyjmuję waszą perspektywę, jeśli nie utożsamiacie się z tym, co robi amerykańska prawica. W takim razie uprzejmie proszę również (na przyszłość) o to, żeby zwolenników polskiej lewicy nie obarczać grzechami amerykańskich wojen kulturowych i nie stosować uogólnień dotyczących "lewaków" w dyskusjach na temat tego, co się dzieje w naszym kraju.
Warto się jednak zastanowić nad tym, czy polska prawica (abo lewica) również się z tym amerykańskim dwójmyśleniem nie utożsamia. :P
No nie wiem, może reptilianie usunęli rządowy raport dotyczący przestępczości ekstremistów, na który powoływałem się jeszcze tydzień temu na forum. Link już nie działa. Może reptilianie uznali, że nazywanie "faszystą" przeciwnika politycznego powinno być penalizowane i nagle zaczęli z Sieci usuwać (bezskutecznie) filmiki, na których Trump nazywa "faszystami" polityków z przeciwnego obozu. Może reptilianie pomagają Muskowi w "naprawianiu" Groka, który w bezczelny sposób odsyła również do badań ADL, gdy ktoś zada pytania o prawicowy ekstremizm, co jest - według miliardera - przejawem "cringe idiocy". Może reptilianie podszepnęli Vance'owi, żeby nakazał cofać wizy i deportować osoby, które wyraziły niepochlebną opinię na temat Kirka, choć kilka miesięcy temu pouczał Europę o wadze wolności słowa.
I tak dalej...
Wiem, że ciężko dojrzeć tę belkę we własnym oku. Ale naprawdę amerykańska prawica nie różni się pod wieloma względami od amerykańskiej lewicy. Dwójmyślenie ma się w tym chorym społeczeństwie całkiem dobrze.
To jest w tym kontekście złoto:
https://x.com/ElonClipsX/status/1967214331000496638
BTW, nieźle się już monetyzuje "walkę o prawdę":
https://charliekirktee.com/product/elon-musk-what-would-orwell-think-shirt/
BTW nr 2: Orwell był demokratycznym socjalistą* (czyli nawet nieco bardziej na lewo od socjaldemokraty), a więc - gdy idzie o poglądy polityczne - niegdysiejszym odpowiednikiem Berniego Sandersa**. Aż sprawdziłem, czy Grok jeszcze nie został pod tym względem "zaktualizowany". Nie został. ;) Na miejscu amerykańskiej prawicy byłbym zatem ostrożny, obierając tego rodzaju pisarza za patrona, bo może się okazać, że stąpamy po cienkim lodzie i przeważająca część poglądów Orwella jest kompletnie niekompatybilna z agendą typowego republikanina czy osób pokroju Muska. To samo dotyczy zresztą cytowania Woltera. :P
* Every line of serious work that I have written since 1936 has been written, directly or indirectly, against totalitarianism and for democratic socialism, as I understand it (G. Orwell, "Why I Write", 1946).
https://www.orwellfoundation.com/the-orwell-foundation/orwell/essays-and-other-works/why-i-write/
** https://www.vox.com/2019/6/12/18663217/bernie-sanders-democratic-socialism-speech-transcript
https://archive.ph/0zBwT
Jeszcze tydzień temu przeglądałem właśnie rządowe statystyki (Departamentu Sprawiedliwości) dotyczące przestępstw, żeby zabrać głos w dyskusji o pracownicy Sucker Punch Productions. Pokazywały, że w ostatnich dekadach prawicowi ekstremiści odpowiadali za ok. 80% zabójstw (w obrębie "hate crimes") w USA. Podobne dane wypluwał Grok.
A teraz amerykańska prawica naprawdę "zmienia historię", czyści bazy danych i maluje trawę na zielono dla wszystkich internautów? A Elon Musk "aktualizuje" Groka, żeby udzielał tylko prawilnych odpowiedzi? Serio? A jeszcze niedawno Vance pouczał Europę na temat wolności słowa.
Orwell.
Dwójmyślenie.
Zaprawdę rację ma Dymek:
https://x.com/jakub_dymek/status/1967987583285424372
DLC niby jest dostępne, a jednak nie jest. Gracze nie mogą uruchomić dodatku:
https://www.ubisoft.com/en-us/game/assassins-creed/shadows/bug-reporter/issues/ACSH-16597
Manolito, dlaczego przekomarzasz się jak przedszkolak, próbując na siłę udowodnić, że ktoś tutaj usprawiedliwia mordercę Kirka? WTF? Będziesz potem w dyskusjach używał tego chochoła, gdy jakiś degenerat zabije lewicowego aktywistę?
Dziś kącik humorystyczny w kilku odsłonach:
Ciężkie chwile Dudy na emeryturze:
https://x.com/magdazwarmii/status/1966774268366135528
GTA w "Gazecie Polskiej":
https://x.com/Kosowsky_/status/1966891308280132022
Walka z imigracją:
https://x.com/fiat_money/status/1967184913402323323
;)
Niezła wtopa w szeregach KO (pani od Nowackiej):
https://x.com/TomaszJanusz/status/1967083387296141759
Są kraje, które dbają o swoje interesy i swoich sojuszników.
https://x.com/marcingielzak/status/1967155087530443245
John, odpowiem tutaj, bo od rana zrobił się już galimatias w dyskusjach wątkowych. A zatem: nie ma w moich wpisach żadnej "radykalizacji". Wyrażam niezmienny pogląd: Kirk był prawicowym ekstremistą, a nie - jak próbuje tutaj dowodzić Lutz - "zwykłym konserwatywnym gościem". Szerzył mowę nienawiści, dehumanizował adwersarzy, napuszczał jednych ludzi na drugich, żartował sobie z nieszczęścia, które spotykało jego przeciwników politycznych, bagatelizował zbrodnie popełniane przez ludzi reprezentujących ekstremistyczny światopogląd itd. Jak słusznie napisała Stacey Patton, której Kirk poprzez Turning Point "delikatnie" uprzykrzył życie, "on ją [przemoc] nadzorował, spieniężał i zsyłał na każdego, kto ośmielił się podważyć kłamstwa jego ruchu". Nie grzeszył również mądrością, a z braku jakichś sensownych argumentów opierał swoje wywody i ataki na oponentów na wyjątkowych bzdurach z prawa żydowskiego sprzed dwóch i pół tysiąca lat, które niewiele się różni od prawa szariatu. To był szur pokroju naszego Brauna. A do tego szur, który - podobnie jak lider Korony - głosił poglądy polityczne sprzeczne z polską racją stanu.
I został zabity przez innego ekstremistę (prawdopodobnie lewicowego, choć nie do końca jeszcze znamy motywy mordercy, który zdaje się mieć więcej wspólnego z prawicą niż z lewicą). Niestety, tego rodzaju morderstwa popełniają w USA obie strony barykady. Z rąk ekstremistów giną ludzie zasługujący na szacunek i współczucie nawet "nieco" bardziej niż siejący nienawiść Kirk, np. dzieci. Co więcej, zgodnie z oficjalnymi danymi Departamentu Sprawiedliwości prawicowi ekstremiści popełniają w USA znacznie, znacznie więcej morderstw związanych ze światopoglądem niż ekstremiści lewicowi. (Dane i źródła przedstawiłem przedwczoraj w wątku o Sucker Punch Productions). Gdybyśmy szli za radami zabitego aktywisty, nie powinniśmy na to zwracać uwagi; powinniśmy za to twardo obstawać przy swoich stanowiskach. Ale, rzecz jasna, szerzony przez prawicę kult Kirka (nazywanego w Stanach "męczennikiem", a w Polce - "drugim Popiełuszką") nie obejmuje już podążania za jego wskazówkami (u nas to casus Wojtyły). Dlatego rozpętała się kolejna wojenka kulturowa.
I znowu wszyscy próbują zbić polityczny interes na trumnie, domagając się szacunku dla zmarłego i jego poglądów. A niegdyś sam Kirk sobie żartował z próby zabójstwa Nancy Pelosi przez zwolennika skrajnej prawicy i teorii spiskowych QAnon. Z kolei Donald Trump Jr. publikował z tej "okazji" zdjęcie majtek i młotka, Elon Musk retweetował fałszywe teorie o "gejowskim kochanku", Ted Cruz obwiniał za wszystko demokratów, a Tucker Carlson szerzył w Fox News teorię, że całe wydarzenie było "ukartowane". Równie "empatyczne" były reakcje amerykańskiej prawicy na niedawne zabójstwo Melissy Hortman i jej męża, którego motywem była polityczna nienawiść do demokratów. Musk tweetował: "Lewica to partia morderstw". Z zabójcy próbowano zrobić "marksistę" (w czym przodował Mike Lee), a środowisko Fox News szerzyło dezinformację, żeby bagatelizować grzechy prawicowego ekstremizmu. Podobnie reakcje pojawiły się w przypadku strzelaniny w El Paso czy zabójstwa Richa albo ataku na Kapitol. Taki to był szacunek prawicy dla ofiar i takie to było potępienie zbrodni motywowanej polityczną nienawiścią.
I rzekłbym: w porządku, mamy do czynienia z typową walką polityczną; zaś przeciwny obóz również nie jest święty i też różnie reagował na przestępstwa związane z ekstremizmem lewicowym (zamach na Trumpa, atak Hodgkinsona, strzelanina w Dayton). Rzekłbym... gdyby nie fakt, że prawica nagle zapomniała o tym, co wcześniej robiła, i udaje kółko różańcowe składające się z milionów świętych i męczenników. I to prawica jest podobno jedynym źródłem wartości i ostoją walki o wolność słowa i swobody obywatelskie, zaś lewica reprezentuje "demoniczny totalitaryzm", "przemoc" i "terroryzm domowy". Himalaje hipokryzji. Zamiast wezwań do jakiegoś pojednania - dalsze podsycanie nienawiści.
Miałbym pewnie aferę związaną ze śmiercią Kirka w nosie, bo tego rodzaju wojenki kulturowe to głównie zabawa Amerykanów. W Polsce, na szczęście, były tylko atrakcją dla dosyć wąskiej grupy lewicowych i prawicowych aktywistów. Ba, nawet część lewicy (Razem) apelowała ostatnio o to, żeby (wbrew temu, co lansują np. osoby pokroju Żukowskiej z NL) skupić się na problemach znacznie bardziej istotnych dla naszego społeczeństwa niż BLM czy QAnon. Niestety, polska prawica postanowiła mimo wszystko iść ramię w ramię in pleno z częścią lewicowych aktywistów i zaangażować się w obce sprawy, przeszczepiając na grunt polski to, co powinniśmy obserwować przez szybę w jakimś gabinecie osobliwości. PiS domagał się nawet minuty ciszy, żeby w polskim parlamencie uczcić śmierć Kirka (sic!). A ludzie z Konfederacji (np. Mentzen, Berkowicz, Zajączkowska) wykorzystują śmierć prawicowego ekstremisty do ataku na lewicę.
Przecież to jest szaleństwo, które nie jest nam do niczego potrzebne. Zdaję sobie sprawę, że chodzi o polityczny interes, podlizywanie się administracji Trumpa, konsolidację wokół flagi itd. Ale to działanie na szkodę nas wszystkich. Jeśli dalej będziemy podsycać wzajemną nienawiść, to w końcu i u nas zaczną się ekstremistyczne jatki, a dyskusja zostanie (na wzór amerykański) sprowadzona do cytowania Księgi Kapłańskiej. Przecież mamy już swojego Brauna. I chyba nawet w tym wątku (do tej pory) jego poglądy nie cieszyły się szczególnym szacunkiem. To dlaczego mielibyśmy teraz czcić pamięć Kirka (czego domaga się cześć prawicy)? I to w polskim parlamencie! Dlaczego mielibyśmy go zestawiać z ludźmi takimi, jak Popiełuszko? Jak pisałem: cyniczne szaleństwo motywowane wyłącznie politycznym interesem, a nie dobrem Polaków.
I skoro "cała" lewica odsłoniła teraz swoją prawdziwą twarz (taką narrację narzuca w wątku n.in. Manolito, pisząc o "typowej lewackiej mentalności"), to co możemy powiedzieć w tym kontekście o "całej" prawicy (w tym polskiej) i "mentalności prawicowej"? Lewicowi ekstremiści, którzy tańczą z radości na grobie Kirka, absolutnie nie zyskają mojego poklasku, nawet jeśli części z nich (np. osobom transpłciowym czy akademikom) działania zamordowanego w jakiś sposób zniszczyły życie. W tym kontekście wyjątkowym chochołem są też pojawiające się tutaj stwierdzenia, że będzie już można usprawiedliwiać każde zabójstwo poglądami ofiary (bo to jest rzekomo modus operandi całej lewicy). Uważam, że rodzina Kirka zasługuje teraz na spokój, a nie wojnę (choć widzę, że aktywnie angażuje się tuż po zabójstwie w antylewicową agitację). Trzeba jednak przyznać, że po drugiej stronie mamy festiwal skrajnej hipokryzji, o której pisałem już w jednym z powyższych wpisów. Prawicy też "opadły maski".
Dlatego, John, zgodnie z radą, jakiej mnie niedawno udzieliłeś, może warto dostrzec belkę w prawicowym oku, skoro widzi się drzazgę w oku lewicowym. W kontekście polskiej prawicy (i sprawy Kirka) szczególnie mnie uderza nie tylko zajadłość i nienawiść do oponentów politycznych (nie trzeba nawet czytać wpisów np. Berkowicza, Mateckiego itp., wystarczy przejrzeć forumowy wątek o pracownicy Sucker Punch), ale też hipokrytyczny stosunek do kwestii wolności słowa, swobód obywatelskich, poszanowania dla ludzi o odmiennych poglądach itp. Innymi słowy, prawica robi dokładnie to, co zarzuca lewicy. Prawicy wolno się naśmiewać z przemocy albo zbrodni motywowanych ekstremizmem prawicowym (np. sprawa Pelosi), a żarty lewicy ze śmierci Kirka (będącej pewnie efektem ekstremizmu lewicowego) już są niedopuszczalne (bojkotujmy "Ghost of Yotei"!). Dokonywane przez idiotów z lewicy unieważnienie kulturowe to skandal, ale wsadzanie do więzień lub deportowanie ludzi, którzy nie opłakują Kirka, już jest czymś pożądanym. I tak dalej. (W tym kontekście polecam też niebezpośrednio związany z zabójstwem Kirka wpis Mentzena na temat obrony "wolności słowa w stylu amerykańskim", która uzasadnia sprzeciw wobec karania za szerzenie "banderyzmu", ale - jak się okazuje na podstawie wcześniejszych wypowiedzi polityka - już nie uzasadnia chęci karania za "obrazę uczuć religijnych"). Śmierć Kirka stała się więc mieczem obosiecznym dla obu środowisk politycznych. I to nie tylko ich ekstremistycznej części. Czasem jedni są warci drugich.
Czuć z każdej strony o poranku zapach hipokryzji, podwójnych standardów, moralności Kalego. Ot i cała "radykalizacja".
muszę przyznać że w takich momentach faktycznie maski opadają
No właśnie mnie też wyjątkowo uderzył fakt, że po śmierci Kirka części prawicowych komentatorów i polityków (także w Polsce) tak szybko opadły maski.
Walczyli o wolność słowa i krytykowali kulturę unieważniania. Teraz chcą banować i deportować wszystkich, którzy nie zgadzają się na gloryfikację i "beatyfikację" Kirka.
Uważali, że śmierć lewaków (lub demokratów) nie ma żadnego znaczenia albo nawet zasługuje na dobry żart. (Któż nie lubi czarnego humoru?). Teraz uznają, że śmierć prawicowego ekstremisty jest "martyrologium za sprawę konserwatyzmu" i wydarzeniem rangi światowej, które wymaga opuszczenia flagi do połowy masztu i organizacji wystawnych uroczystości pogrzebowych.
Dowodzili, że głosu bliskich ofiar zabitych w strzelaninach (także szkolnych) nie należy uznawać za argument, który zmieniłby sposób postrzegania świata i wstrzymał walkę o pełne korzystanie z dobrodziejstw Drugiej Poprawki. Teraz dowodzą, że powinniśmy "empatyzować" z bliskimi Kirka, a polemikę z poglądami "męczennika" uznają za brak szacunku dla ofiary i jego rodziny.
Bagatelizowali zabójstwa lub próby zabójstwa motywowane prawicowym ekstremizmem, nazywając je "sprawami prywatnymi", a tych, którzy wskazywali na inspirację przestępców, oskarżali o demonizowanie prawicy. Teraz śmierć Kirka uznają za sygnał do ataku na całą lewicę i lewicowy światopogląd.
Wzywali do walki z lewicą, korzystając z agresywnej retoryki, i usprawiedliwiali przemoc obroną prawdziwych wartości. Teraz uznają, że to przede wszystkim lewica stwarza klimat, który prowadzi do aktów przemocy, i podsyca "terroryzm domowy".
Zaraz po zabójstwie Kirka apelowali o "sprawiedliwość", czyli szybką karę śmierci dla sprawcy, chcieli "zemsty" i "wojny". Teraz, gdy okazało się, kim jest zabójca, wzywają do "modlitwy o jego duszę".
podczas kiedy z tego co i jak mówi wygląda na zwyczajnego konserwatywnego faceta
A więc taki Grzegorz Braun to zwyczajny konserwatywny facet. Ciekawe, co na to nasz forumowy konserwatysta, czyli elathir. Trzeba pewnie uznać, że jest liberałem. Albo nawet lewicowcem. A skrajna prawica to chyba w Polsce nie istnieje.
Jestem tak stary, że pamiętam, jak prawica walczyła z kulturą unieważniania.
Ależ ten świat się szybko zmienia.
Działa tylko wtedy, jeśli ma służyć jednej stronie.
Oczywiście, że tak. Pozwolę sobie przypomnieć dyskusje i żarciki (również na naszym forum) związane z zabójstwem dwóch aktywistów ekologicznych przez pewnego krewkiego Amerykanina w Panamie.
to z tego rodzaju "ludzi" brali się wszelkiej maści kolaboranci, szmalcownicy i ubecy
Czy tylko mnie uderzył fakt, że Manolito dał słowo "ludzie" w cudzysłowie?
Muszę przyznać, że to spory krok w stronę pozyskania odznaki Wierny Uczeń Kirka. A ten wpis tylko pokazuje prawdziwe oblicze kultu tego "męczennika", który:
- miał zwyczaj nazywać innych ludzi "karaluchami"*;
- osoby o innej orientacji seksualnej atakował za pomocą cytatów z Księgi Kapłańskiej (byli dlań "obrzydliwością")**;
- przyklaskiwał poglądom, zgodnie z którymi ludzie o innym kolorze skóry nie mogą być prawdziwymi Amerykanami***;
- lewicowców określał np. mianem "totalitarnego, demonicznego raka" (choć sam chciał przeciwników politycznych deportować)****;
- śmierć innych ludzi wskutek strzelanin uznawał za "koszty", które warto ponieść, żeby cieszyć się Drugą Poprawką*****;
- zaś przejawem patriotyzmu gotów był określić (w formie niewybrednego żartu) wpłacenie kaucji za osobę, która - inspirowana teoriami spiskowymi z podręcznika prawicowego ekstremizmu - prawie dokonała morderstwa Nancy Pelosi i jej męża******.
Mówiąc krótko, świętym Kirk nie był. Amerykańskim Popiełuszką - też nie.
Takie poglądy i sformułowania mnie jakoś szczególnie nie dziwią, biorąc pod uwagę jakość publicznej debaty w USA (i nie tylko). Nie jestem też zwolennikiem ich cenzurowania, choć uważam, że stanowią przykład mowy nienawiści, która może skłaniać ludzi do agresywnych zachowań względem oponentów czy całych grup społecznych. Innymi słowy, Kirk był takim amerykańskim odpowiednikiem polskiego Brauna. Podobieństw jest zresztą znacznie więcej. Kirk otwarcie atakował Zełenskiego, popierał ustępstwa terytorialne Ukrainy na rzecz Rosji, powielał kacapską propagandę na temat ukraińskich nazistów itd. Nie bez powodu w Rosji ludzie pokroju Miedwiediewa "opłakują" teraz prawicowego "mówcę".
Trudno więc nie zauważyć, że części polskiej prawicy odjechał peron, gdy idzie o "beatyfikację" Kirka. Ludzie z PiS-u i Konfederacji próbują bezsensownie przeszczepić na grunt polski amerykańskie wojenki kulturowe. I niektórzy (jak Matecki) tak się zapędzają w swojej bezmyślności, że nawet odgrywają rolę konfidentów (i właśnie szmalcowników), donosząc na swoich współobywateli obcemu mocarstwu. Nie widzę jednak żadnego powodu, dla którego polski parlament miałby uczcić śmierć takiego człowieka chwilą ciszy. Kirk ani nie zapisał się złotymi zgłoskami w historii świata czy naszego regionu, ani Polski nie wspierał, ani nie głosił poglądów zbieżnych z polską racją stanu. Wręcz przeciwnie.
W tym kontekście uważam też, że domaganie się od innych szacunku dla Kirka (albo jego poglądów), podczas gdy samemu dehumanizuje się interlokutorów w dosyć chamski sposób ("ludzie") i przy użyciu wyjątkowo podłych określeń ("kolaborant, szmalcownik, ubek"), jest po prostu przejawem wyjątkowej hipokryzji czy też moralności Kalego.
* https://x.com/capitolhunters/status/1958595397120860317
** https://x.com/ErinInTheMorn/status/1701335984309223455
*** https://x.com/charliekirk11/status/1691505025674280960
**** https://x.com/charliekirk11/status/1686838117658132481
***** https://www.newsweek.com/charlie-kirk-says-gun-deaths-worth-it-2nd-amendment-1793113
****** https://x.com/RachelBitecofer/status/1966611364375310804
Zainspirowałaś mnie, Zofio. Aż sprawdziłem w Wiki, czy nie nadążam za jakimiś ciekawymi trendami, a ktoś napisał na nowo historię świata:
https://pl.m.wikipedia.org/wiki/Narodowosocjalistyczna_Niemiecka_Partia_Robotnik%C3%B3w
Jednak nie. No to pomyślałem, że może ludzie teraz czerpią wiedzę z jakiegoś modelu generatywnego. I sprawdziłem (specjalnie w modelu od "prawaka").
Jednak nie.
W takim razie chętnie bym posłuchał jakiegoś przedstawiciela światopoglądu prawicowego, który połączy Hitlera z lewicą. Miód lałby się w moje uszy.
;)
No to możemy obstawiać... Co Amerykanie powiedzą dziś w siedzibie ONZ?
Z tej okazji kącik humorystyczny:
https://x.com/ZartownisPonury/status/1966259358754632074
Ten, kto opiera Brauna i jego ludzi, jest po prostu miłośnikiem zdrajców i ruskich pachołków. Kropka.
Korzystając z tego, że w złym miejscu opublikowałem wpis, pozwolę sobie w zastępstwie przypomnieć, że właśnie rozstrzyga się dosyć istotna sprawa i wygląda na to, że znowu zwycięży interes PSL, a nie interes Polaków. ;)
https://x.com/partiarazem/status/1966533460102676847
W ramach kącika humorystycznego: prawda Bosaka czy prawda Mentzena?
https://x.com/jakubwiech/status/1966238548379799750
A może: why not both? ;)
Jaki to program? Chętnie posłucham dwóch nauczycielek, które apelują o "likwidację wakacji".
Wygląda na to, że Nawrocki jednak niewiele dla Polski "załatwił". Poza fajną fotką. (Chyba że Kellog nas czymś zaskoczy, ale wątpię). Trzeba znać swoje miejsce w szeregu. I dlatego - o czym piszę już od dłuższego czasu - konieczne jest zacieśnianie militarnej współpracy z innymi krajami UE (także w zakresie kupowania broni).
Wydajemy miliardy na sprzęt z USA, wchodzimy Trumpowi do tyłka z namaszczeniem, a słyszymy, że "Rosja się pomyliła". Niezłą bekę z nas mają na Kremlu.
Pisałem, że jednych jest więcej niż drugich czy wyśmiewałem powoływanie się na najgorsze możliwe źródła
W porządku. Rozumiem więc, że nie kwestionujesz tego, iż prawicowi ekstremiści popełniają więcej zbrodni i zabijają więcej ludzi w USA niż ekstremiści lewicowi. Masz tylko zastrzeżenia co do źródeł. Dlatego właśnie podałem źródła rządowe i uniwersyteckie.
Nie widzisz tu rozbieżności?
Przeglądając powyższe materiały, nie widzę jakiejś szczególnej rozbieżności. Cytat, który wkleiłeś, odnosi się do prawdopodobieństwa popełnienia przestępstwa (największe w przypadku ekstremistów islamskich, mniejsze w przypadku prawicowych i najmniejsze w przypadku lewicowych), a nie do realnej liczby przestępstw. Realna liczba przestępstw w źródłach, na których opiera się National Institute of Justice (NIJ), czyli federalna agencja będąca w Stanach Zjednoczonych częścią Departamentu Sprawiedliwości, wygląda np. tak (dane z 2024 roku z powyższych linków):
"Since 1990, far-right extremists have committed far more ideologically motivated homicides than far-left or radical Islamist extremists, including 227 events that took more than 520 lives. In this same period, far-left extremists committed 42 ideologically motivated attacks that took 78 lives".
To rzeczywiście wygląda na okolice 80%, gdy idzie o zabójstwa.
Jak pisałem, jeśli masz inne dane dotyczące liczby ofiar, wklej źródła, a zweryfikujemy rozbieżności.
Tribunal, skoro dane pochodzące od ADL i CSIS są dla ciebie niekoszerne, to co powiesz na dane pochodzące z FBI, instytucji rządowych oraz z badań uniwersyteckich?
https://www.pnas.org/doi/pdf/10.1073/pnas.2122593119
https://cde.ucr.cjis.gov/LATEST/webapp/#/pages/explorer/crime/hate-crime
https://nij.ojp.gov/topics/articles/what-nij-research-tells-us-about-domestic-terrorism
https://www.dhs.gov/sites/default/files/publications/2020_10_06_homeland-threat-assessment.pdf
Tyle znalazłem na szybko. A jest tego znacznie więcej, tylko nie mam czasu na przekopywanie się przez kolejne raporty instytucji rządowych. Do wyboru, do koloru. Wszystkie źródła (z organizacji pozarządowych oraz rządowych czy uniwersyteckich) wskazują na to, że przestępstwa popełniane przez prawicowych ekstremistów w USA zdecydowanie przeważają ilościowo (większa liczba) oraz jakościowo (więcej ofiar) nad przestępstwami popełnianymi przez lewicowych ekstremistów. I to od dekad.
Nie za bardzo rozumiem, dlaczego walczysz o przegraną sprawę. Jeśli masz dane, które wskazują na odwrotną sytuację (przewaga przestępstw w USA po stronie ekstremistów lewicowych), podaj odnośniki do źródeł, żebyśmy również mogli to zweryfikować.
No tak, Zandberg zareagował jak typowy komuszy propagandysta, mając chyba swoich wyborców za kompletnych debili. "Rosja nas prowokuje ale armia się sprawdziła, jest super, absolutnie wspaniałe, pokazaliśmy im gdzie raki zimują"
No i znowu manipulujesz. Zandberg nigdzie nie napisał i nie powiedział, że wszystko jest "super, absolutnie wspaniałe". Nie wiem, jakim cudem wyciągnąłeś tego rodzaju wnioski ze sformułowania: "Armia wykonuje swoje zadania" albo "[Rosja] dostała adekwatną odpowiedź ze strony naszego Dowództwa Operacyjnego". Pełniejsze "stanowisko" Zandberga jest tutaj:
https://www.youtube.com/watch?v=K_RyAQGwgEY
Nie operuj zatem hiperbolizacją czy kłamstwem, chyba że chodzi o doprowadzenie dyskusji do etapu walki o to, kto ma większego erystycznego fajfusa.
Może byś Bukary się zajął najpierw belką w swoim oku... Pamięć złotej rybki?
John, pojechałeś personalnie, więc zapytam: skoro ja mam się teraz wstydzić za dawne grzechy Nowej Lewicy, czyli partii, z którą mi nie po drodze (i na którą nie głosuję), o czym wiele razy tutaj pisałem, to rozumiem, że ciebie można od tego momentu obarczać grzechami Konfederacji Brauna, a nie tylko Wolności i Niepodległości?
Jakbyś chciał we mnie uderzyć, to musiałbyś wrzucić coś od Razem. Problem polega na tym, że Razem konsekwentnie popiera różne formy zdecydowanego wsparcia dla Ukrainy (w tym politycznego i ekonomicznego, czyli np. sankcje wobec Rosji, umorzenie długu zagranicznego sąsiada, pomoc humanitarną itd.) i modernizację polskiej armii we współpracy z UE (Razem głosowało w ostatnich latach za budżetami obronnymi, apelując jednak o racjonalne i przemyślane dozbrajanie armii, postulowało stworzenie regionalnego systemu zakupów sprzętu wojskowego, wspólną produkcję broni itd.). I Razem wyraźnie i jednoznacznie wskazuje Rosję jako wroga oraz agresora.
Zresztą moja wypowiedź dotyczyła nie tego, co Konfederacja gadała w sprawie Ukrainy czy wojny rok albo dwa lata temu, ale tego, jak zareagowała na wczorajsze wydarzenia i jaki jest stosunek tej partii do Rosji i Putina. Razem zareagowało w sposób następujący:
https://x.com/_mkonieczny/status/1965711058670408021
https://x.com/ZandbergRAZEM/status/1965687322374275425
Możemy więc wrócić do rozmowy o Konfederacji. Bo chyba byłeś zwolennikiem tej partii nawet w czasach, gdy Putin funkcjonował w niej jako "Jego Ekscelencja". ;) I, niestety, przedwczorajsza wypowiedź Zajączkowskiej pokazuje, że tego rodzaju myślenie ("Nie straszcie Putinem") jest ciągle obecne w środowisku Konfederacji. Mam nadzieję, że po "incydencie dronowym" niektórzy ludzie z ugrupowania Bosaka i Mentzena w końcu zdobędą się na jakąś refleksję.
Dziękuję za informację, o której nie miałem pojęcia. To smutne, że sam doświadczył tego, czego bronił:
https://www.newsweek.com/charlie-kirk-says-gun-deaths-worth-it-2nd-amendment-1793113
https://x.com/JasonSCampbell/status/1643977032509067272
It’s worth to have a cost of, unfortunately, some gun deaths every single year so that we can have the Second Amendment.
Konfa2
A, rzeczywiście zapomniałem o tych zdrajcach, bandytach i szurach. Ale też dają głos:
https://x.com/GrzegorzBraun_/status/1965816421583319392
https://x.com/T_Piekielnik/status/1965740330197942556
https://x.com/KoronyPolskiej/status/1965798707959583158
Sformułowanie "rzekomo rosyjskie drony" rozbija dziś bank. Przy okazji:
https://x.com/mic_marek/status/1965794935237493138
Przeglądam sobie reakcje polityków na to, co się wydarzyło. I aż trudno uwierzyć, że środowisko Konfederacji zaliczyło dziś takiego samobója.
https://x.com/hayastanboi/status/1965747422941909209
https://x.com/KonradBerkowicz/status/1965751478448255170
https://x.com/RadekKar/status/1965719125281644906
https://x.com/RobertWinnicki/status/1965714516899197070
https://x.com/krzysztofbosak/status/1965851298269638942
https://x.com/krzysztofbosak/status/1965723239709290508
https://x.com/PolsatNewsPL/status/1965719406333644903
A już przeliczanie w takim momencie wszystkiego (także zdrowia i życia Polaków) na pieniądze, które można zarobić lub stracić, zyskało wręcz karykaturalny wymiar w ustach Mentzena. Z pewnością wkrótce przeciwnicy podatków (i zależności od pieniędzy unijnych) wyjaśnią, w jaki sposób Polska ma systematycznie zmniejszać wpływy do budżetu, a jednocześnie - co postulują - zapewnić ludziom bezpieczeństwo poprzez inwestycje zbrojeniowe.
Piękna jest też nagła próba "rehabilitacji" i wezwanie do ponadpartyjnej jedności:
https://x.com/EwaZajaczkowska/status/1965732793939288154
Z jednej strony zapewnienia o konsekwencji w słowach i czynach oraz atak na rządzących, a z drugiej - "zmiana zeznań", apele o jedność i utrata "wiarygodności". Chaos. Trzeba będzie chyba w najbliższych dniach odrabiać straty wizerunkowe, żeby nie było "korekty" sondażowej (raczej mniejszej niż większej, bo Konfederacja też ma swój "beton").
Widać, że decyzja o zamknięciu granicy, czyli kacapsko-białoruskiego Jedwabnego Szlaku (punkt przeładunkowy w Małaszewiczach) ubodła i Putina, i baćkę (i pewnie Chiny). Do tego dochodzi jeszcze efekt propagandowy. Teraz cały świat będzie dywagował o Zapadzie. A przecież taki jest cel manewrów: sianie strachu i pokazywanie zębów.
Tylko naprawdę ostra reakcja (także finansowa) jest w stanie dać kacapskiej wierchuszce do myślenia. Podejrzewam jednak, że UE (a tym bardziej USA) na tego rodzaju reakcję nie stać. A w Polsce zaraz się podniosą łby politykierów, którzy dbają o rosyjskie interesy. "To nie jest nasza wojna", nie?
nie powiedział nic
Też o tym czytałem. A nie powiedział nic zapewne dlatego, że był wstrząśnięty i jego myśli już wędrowały w stronę ostrych sankcji, które nałoży na Rosję. Poczekajmy dwa tygodnie. A potem jeszcze dwa i już poczujemy się bezpieczniej.
Czekam też na ostrą reakcję Trumpa, naszego największego sojusznika w czasach prezydentury Karola Nawrockiego.
https://x.com/RepJoeWilson/status/1965571179986510169
Oby prezydent USA podjął w swojej mądrości słuszne decyzje i potwierdził zeszłotygodniowe zobowiązania.
Primo: Schnepf właśnie wyjątkowo skrzywdziła swoje dziecko. Efekt Streisand. Cały "pozew" świadczy zresztą o tym, że nie chodzi jej o dobro syna; po prostu nie może się pogodzić z tym, że Stanowski z Mazurkiem skutecznie odsłonili twarz propagandystki. Chce tych przeciwników "zakneblować". Przedwczoraj jeszcze sprawy nie było. Nikt słów Stanowskiego nie pamiętał. Nikt o istnieniu dziecka Schnepf nie wiedział. A teraz cały Internet będzie się tym zajmował. I to dopiero może chłopaka "straumatyzować".
Secundo: uwaga Stanowskiego o zbieżności imion dziadka i wnuka była chamska, ale dotyczyła stosunku Schnepf do teścia, a nie oceny samego dziecka. Czy była formą "hejtu"? IMHO: bezpośrednio - nie. Chyba nikt zresztą wtedy tej uwagi nie odebrał w ten sposób. Niemniej jednak (pośrednio) mogła dziecko "zaboleć" i wpłynąć na jego dobrostan. Nie przypisywałbym jednak Stanowskiemu w tym wypadku zamiaru skrzywdzenia dziecka. Mógł jednak wziąć pod uwagę fakt, ze chłopak oberwie rykoszetem. Mógł użyć argumentacji, która nie uwzględnia dziecka. Wypowiadając się publicznie, powinien być trochę mądrzejszy, bo nie ma pięciu lat.
Tertio: szkoda, że Schnepf też nie pomyślała o pewnych konsekwencjach, nadając dziecku imię niesławnego dziadka. Chłopak właśnie się dowiedział, kim naprawdę był ten człowiek. I za to również odpowiada jego matka (a nie tylko Stanowski). Oboje w swoją wojenkę "wkręcili" dziecko. Przy czym Stanowski zrobił to (IMHO) z powodu głupoty, a Schnepf (układając pozew) - z rozmysłem.
Quatro: nie da się uwagi Stanowskiego żadną miarą porównać ani z tym, co wyczyniały niedawno anonimowe konta (może silniczki) w sprawie córki Nawrockiego (Instytut Monitorowania Mediów wskazał na duże zasięgi tej "afery", hejt potępiła nawet RPO, a prokuratura wszczęła w tej sprawie postępowania), ani tym bardziej z tym, co wyczyniał cały hejterski apart PiS-u (partyjne media i czasopisma, np. TVP Info, Radio Szczecin, wPolityce, Rachoń, Matecki, Szafarowicz, Brudziński, Cieszyński, trolle na X) w sprawie syna Filiks.
Quinto: obrzydza mnie w tej sprawie hipokryzja niektórych komentatorów prawicowych, którzy bronili Mateckiego i innych sukinsynów uderzających w rodzinę Filiks, a potem - sygnalizując cnotę i odgrywając rolę moralnej wyroczni - atakowali rządzących, gdy anonimowe konta (silniczki?) hejtowały córkę Nawrockiego (choć żadni politycy koalicji rządzącej nie wypowiadali się negatywnie na temat zachowania tego dziecka - w przeciwieństwie do polityków PiS-u, którzy ochoczo "komentowali" wydarzenia w rodzinie posłanki KO).
I na koniec: gdy idzie o filmik Stanowskiego dotyczący pozwu, to muszę powiedzieć, że końcowy szantaż emocjonalny ("wstrzymanie" pomocy dla potrzebujących dzieci i obarczenie za to odpowiedzialnością Doroty Schnepf) jest wyjątkowo "słaby". W ogóle Stanowski nie był w retorycznej formie. Chyba jednak "przeżył" ten pozew, choć na siłę starał się pokazać, że go to jakoś nie obeszło. Nie wiem, dlaczego tak się przejmuje, skoro jego prawnicy bez problemu sobie z takim beznadziejnym pozwem poradzą. Może łatka "hejtera dzieci", którą próbuje mu przylepić środowisko KO, rzeczywiście go "zabolała" (zwłaszcza w kontekście tego, że wielu dzieciom pomógł finansowo)?
No ale Duńczyk w rok zapewni PKS w każdej gminie. A nie, czekaj, przecież PiS już to załatwił, prawda?
LOL
Kontrargumenty na poziomie podrzędnych trollików z farmy Tuska. Dajże spokój. Napisz lepiej coś o walce z wykluczeniem komunikacyjnym, którą prowadzi PO. :)
Głupota ludzi z PO nie przestaje zadziwiać. Właściwie mamy tu kolejny odcinek kącika humorystycznego:
https://x.com/jakubwiech/status/1964701742991552688
Mohen, teraz, po kilku latach w związku, nadal podtrzymujesz to, co napisałeś w [3] w 2021 roku?
Kasrkin, jeśli Kaczyński zachowa intelektualną i fizyczną formę, tego rodzaju scenariusz ("wykiwanie" Mentzena) jest jak najbardziej możliwy. IMHO Wipler to figura pokroju najgorszych mętów z PiS-u, a Bosak gra w innej lidze niż Mentzen. Jest znacznie sprytniejszy i skłonny do różnego rodzaju "kompromisów" ze względu na elastyczność w kwestiach gospodarczych i bliskość ideologiczną do prawicowej agendy PiS-u (która różni się od "pisowskiej" chyba głównie w komponencie "endeckim", związanym ze stosunkiem do Rosji i Niemiec). Mentzen z kolei na jasne cele, których się trzyma dość wiernie, więc w czasie negocjacji koalicyjnych byłby panem marudą.
I tak: Kaczyński jest główną przeszkodą dla Mentzena. A niekoniecznie dla Bosaka. Tyle że wcale nie jestem pewien tego, że Kaczyński w kolejnych latach nadal będzie odgrywał na prawicy rolę mistrza marionetek. Obserwujemy chyba jesień patriarchy. Nachodzi pewnie czas Nawrockiego, Czarnka, Bosaka. Jedyną nadzieją dla ludzi, którym nie po drodze z tego rodzaju prawicą, jest naciskanie na lewicę, żeby się ogarnęla i wróciła do swoich ideologicznych korzeni, stając się prawdziwym rzecznikiem praw pracowniczych. Bo na zmianę myślenia u liberałów i pozyskiwanie nowego elektoratu dzięki jakiejś formie polityki prospołecznej chyba nie ma co liczyć. Zwłaszcza że - w obliczu (skutecznej) ofensywy Konfederacji i (mniej skutecznej) ofensywy Razem - triki poralyzacyjne powoli przestają być jedyną efektywną metodą uprawiania polityki w Polsce.
Oczywiście, że PiS jako pierwszy zaczął w Polsce prowadzić "jakąś" politykę socjalną. A NL oderwała się od ludu pracującego miast i wsi. Sam nawet kiedyś o tym pisałem, więc nie mam zamiaru się z tego rodzaju tezą spierać. To są jednak czasy minione.
Kaczyński ustępuje powoli miejsca ludziom pokroju Czarnka, którzy dążą do przejęcia elektoratu Konfederacji poprzez kradzież "programu" i retoryki partii Mentzena. Nawrocki również jest bardziej "konfederatą" niż "pisowcem" (w niedawnym stylu Lecha Kaczyńskiego). Dlatego obawiam się, że parcie na stołki skłoni PiS do ustępstw w zakresie polityki socjalnej i do realizacji polityki fiskalnej, która spychałaby Polskę w stronę europejskiego Bangladeszu (co jest wyrażonym już niedawno w czasie debaty z Morawieckim marzeniem Mentzena) i pogłębiała nierówności społeczne (z czym akurat PiS w jakimś sensie walczył). Zwłaszcza że po przejęciu władzy przez PiS Nawrocki może również dążyć do realizacji "mentzenowskich" założeń (bogacenie się bogatych), na których oparł np. swój program reformy podatkowej.
Pisząc, że PiS w koalicji z Konfederacją będzie nadal realizował prospołeczną agendę, nie doceniasz chyba partii, której kibicujesz. Owszem, Konfederacji zależy na stołkach (co wymaga "zgniłych kompromisów"), ale (IMHO) Mentzen nie jest na tyle głupi, żeby wpakować się kabałę, która skończy się odpływem elektoratu i ponowną marginalizacją (lub wchłonięciem przez PiS) wskutek upodobnienia się do PiS-u i rezygnacji ze skrajnie liberalnej polityki "wolnorynkowej" (czyli w tym wydaniu sprzecznej z "prospołeczną").
Problemem dla Konfederacji jest na razie Kaczyński, który ma trochę oleju w głowie i też nie chce wpakować swojej partii na minę. Utrzymanie tego państwa w dobrej formie wymaga bowiem np. nakładania kolejnych podatków na zamożną czy bogatą część społeczeństwa; samo "deregulowanie" (przepisów), "uszczelnianie" (systemu podatkowego) czy "optymalizowanie" (wydatków) nie wystarczy, żeby zatrzymać postępującą degrengoladę usług publicznych. Rządy Konfederatów przypominałyby jednak "austerity" w wydaniu znacznie bardziej intensywnym niż za czasów Tuska i Vincenta, a tego Kaczyński będzie chciał za wszelką cenę uniknąć.
Zakładam jednak, że opcja "konfederacka" w końcu przeważy w PiS-ie, bo Kaczyński jest coraz starszy, a wyhodowany przez lata, betonowy elektorat PiS-u łyknie wszystko (w tym odejście od polityki prospołecznej) w ramach "dwójmyślenia" (i wskutek odpowiedniej propagandy). Zacznie się więc ostra rywalizacja o to, kto jest bardziej "wolnorynkowy", "nacjonalistyczny" i "patriotyczny"(bo PiS chce przejąć elektorat Konfederacji, a Konfederacja musi się odróżnić od PiS-u, żeby istnieć). Ofiarą tej rywalizacji stanie się większość Polaków. Zwłaszcza tych, którzy stoją niżej w hierarchii społecznej (karpi). Dlatego, jak pisałem, czekają nas ciekawe czasy.
Przecież wiadomo, że to tylko sondaż, który może być niewiarygodny. Dlatego dałem oczko. A niektórym się do razu odpalił protokół "jebać Tuska".
Niemniej jednak reszta powinna trzymać kciuki za Razem i NL. KO już nie zdobędzie wyraźnej przewagi na PiS-em. Obie partie będą szły łeb w łeb, a może nawet PiS zyska większą przewagę, jeśli Nawrocki "mądrze" to rozegra. Jedyną szansą dla przeciwników PiS-u i zwolenników KO na powstrzymanie Kaczyńskiego przed powrotem do władzy jest wynik lewicy lepszy lub zbliżony do Konfederacji i Brauna. Bo Hołownia już się chyba nie liczy. A PSL dostanie pewnie karnego jeżyka w wyborach. Oczywiście, istnieje szansa na to, że postanie nowa Nowoczesna ze złogów po Trzaskowskim, ale to i tak nie wystarczy, żeby Tusk pozostał u władzy.
Może być ciekawie. Istnieje duża szansa na to, że karty będzie rozdawać Konfederacja wspierana przez Nawrockiego. Jeśli Tusk się nie ogarnie (a się nie ogarnie), wszyscy pracownicy (a nie pracodawcy i ludzie zamożni) mogą się więc szykować na chude lata. Dlatego nieco mnie dziwi fakt, że osoby pokroju Manolita przeszły do obozu Mentzena. Rozumiem, że chodzi pewnie o jakieś "walory" z wiązane z "komponentem nacjonalistyczno-narodowym" w Konfederacji. (Może się mylę i Manolito to lepiej wyjaśni). Niemniej jednak "komponent gospodarczy" nie zapewni etatowcom lepszej wypłaty, lepszych warunków pracy ani (tym bardziej) lepszych usług publicznych (edukacji, opieki zdrowotnej itp.). Dla mnie to klasyczny przykład tego, że karpie często głosują na wigilię.
Lewica ma razem (nomen omen) tyle, ile Konfederacja.
https://x.com/CBOS_Info/status/1963922717465514368
Oby tendencja się utrzymała.
Obejrzałem polecony przez Lutza serial "Za starzy na śmierć"...
Ależ to był mózgotrzep. Sam nie wiem, co mam myśleć. ;) Momentami byłem wniebowzięty i zauroczony, a momentami zniesmaczony. Wreszcie coś, co jest jakieś, a nie byle jakie.
Dzięki, Lutz, za polecajkę.
Lord, nie podzielam twojego optymizmu. W wielu szkołach w Polsce albo umieszcza się edukację zdrowotną na ostatnich zajęciach, żeby pod koniec września nie dezorganizować całkowicie pracy szkoły, zmieniając plan lekcji (bo nie wiadomo, czy ktoś będzie chodził na zajęcia), albo w ogóle nie wrzuca się tego przedmiotu do planu, czekając na to, co wydarzy się za miesiąc. W ten sposób wręcz zachęca się uczniów do tego, żeby z edukacji zdrowotnej zrezygnowali. Z kolei w licznych gminach księża z powodzeniem (i z pomocą władz lokalnych) uskuteczniają zbiórki na organizację dodatkowych zajęć religii i (również z powodzeniem) przekonują rodziców do wypełnienia deklaracji o rezygnacji z zajęć edukacji zdrowotnej.
Gorzej tego Nowacka chyba nie mogła zrobić. To katastrofa wizerunkowa, która pogłębi nierówności społeczne, konserwując "skansen", a przy okazji dezorganizując pracę placówek edukacyjnych i nauczycieli. Dlatego ten przedmiot zniknie za dwa lata ze szkół (nawet jeśli dziś okaże się jednak frekwencyjnym sukcesem, w co raczej nie wierzę). Obawiam się, że Nowacka pogrzebała edukację zdrowotną na wiele, wiele lat. A przy okazji wzmocniła jeszcze pozycję religii w szkołach. Nie zdziwię się, jeśli za dwa lata - zgodnie z zasadą odbijającego wahadła - dostaniemy nie jedną, nie dwie, ale trzy godziny religii. Może i Nowacka chciała dobrze, ale poległa. Religię trzeba było usunąć całkowicie ze szkół, a edukację zdrowotną - zrobić przedmiotem obowiązkowym i zabezpieczyć legislacyjnie cykl edukacyjny tak, żeby następna ekipa nie mogła przedmiotu zlikwidować. Mleko się wylało.
No mnie też się zabawnie czyta twój wywód o tym, że budowa muru to był element "antyimigranckiej retoryki", kiedy rządził PiS (choć właśnie wtedy zaczął się kryzys na granicy z Białorusią), ale wzmacnianie i uszczelnianie muru, kiedy rządzi KO, to już nie jest element "antyimigranckiej retoryki", tylko wymóg "innej sytuacji".
Klasyka. Dwójmyślenia.
Podobną argumentację przedstawiał w czasie kampanii Trzaskowski. Polaków nieszczególnie przekonał.
Oj Bukary Bukary, kiedy stawiali mur nie było jeszcze wojny za granicą a sama idea miała posłużę czysto propagandowe jako element antyimigranckiej narracji.
Oj Drackula, Drackula, może posprawdzaj sobie chronologię, zanim zaczniesz się do mnie odnosić takim paternalistycznym tonem.
Problemy na granicy polsko-białoruskiej związane ze zwiększonym napływem nielegalnych imigrantów wspieranych przez Białoruś rozpoczęły się w sierpniu 2021 roku. To była odpowiedź reżimu Łukaszenki na sankcje nałożone na Białoruś przez UE po wyborach prezydenckich w 2020 roku i represjach wobec opozycji. Wtedy Białoruś zaczęła organizować transport migrantów na granicy, co stało się elementem wojny hybrydowej.
Z kolei decyzję o budowie zapory rząd PiS-u podjął w październiku 2021 roku, a Duda podpisał ustawę w listopadzie. Prace ruszyły w styczniu 2022 roku. Decyzja o budowie muru nie była - jak sugerujesz - "czysto propagandową" częścią "antyimigranckiej retoryki", tylko odpowiedzią na kryzys migracyjny, który rozpoczął się w sierpniu 2021 roku.
po prostu działali zgodnie z mądrością etapu
No to przecież nie bez powodu napisałem: "klasyka". :P
dwojka ktora nie zrobila NIC, zeby to zabezpieczenie powstalo
O ile pamiętam, KO (z Tuskiem) była przeciwna budowie muru na granicy:
https://wiadomosci.wp.pl/budowa-muru-na-granicy-jasne-stanowisko-donalda-tuska-6693499363027776a
Trzeba jednak przyznać, że po przejęciu władzy nagle stanowisko zmienili. Klasyka. ;) Co więcej, wzmocnili zaporę (drut kolczasty, dodatkowe pasy poprzeczne, wprowadzenie strefy buforowej), co drastycznie zmniejszyło liczbę prób nielegalnego przekroczenia granicy.
Ech, panowie, jak tego rodzaju rzeczy wrzucałem jeszcze 2 lata temu, to wszystko było gites. A teraz już "pierdololo", bo rządzi ekipa Tuska. No któż by się spodziewał?
Dla dobra dalszej dyskusji założę jednak, że przyczyna tej metamorfozy jest zupełnie inna: wy dojrzeliście, a ja się zatrzymałem w rozwoju.
Mnie więc zdecydowanie bliżej do tych uczniów:
Biedne dzieci... :P
No i widzę, że jedna z moch ulubionych gmin jest dosyć bogata:
U nas ostateczne decyzje jeszcze nie zapadły, ale na sfinansowanie drugiej lekcji religii w 13 szkołach w tegorocznym budżecie mamy zabezpieczonych 700 tys. zł.
Trzeba mieć naprawdę za dużo wolnego czasu albo za mało fajnych rzeczy do roboty
A ile trzeba mieć wolnego czasu i mało fajnych rzeczy do zrobienia, żeby jednak zamieścić tego rodzaju komentarz? Ty zawsze taki byłeś czy dopiero niedawno to zauważyłem?
Paweł Łęcki na 1 września:
------------------------------------------------------
- Ministra Edukacji Barbara Nowacka z okazji rozpoczęcia nowego roku szkolnego skierowała list do całej społeczności szkolnej. Podkreśliła w nim zmiany, jakie czekają uczniów i nauczycieli wraz z rozpoczęciem zajęć dydaktycznych, podaje gov pl.
Naprawiłem trochę ten list, bo się ministrze ciut rozjechało z rzeczywistością.
Szanowni Panowie Dyrektorzy i Szanowne Panie Dyrektorki, Szanowni Nauczyciele, Szanowne Nauczycielki, Drodzy Uczniowie i Drogie Uczennice, Szanowni Rodzice,
rok szkolny 2025/2026 rozpoczynamy od zmian, które nadają kierunek rozwoju polskiej oświacie i edukacji. Niestety, większość zmian nam nie wyszła. Ulegliśmy Episkopatowi i Kamyszowi w sprawie edukacji zdrowotnej, więc będzie nieobowiązkowa, no i wywołaliśmy urojoną debatę społeczną na ten temat. Na dodatek zrobiliśmy to za szybko, więc w sumie nikt nie jest dobrze do tego przygotowany. Ale jesteśmy dobrej myśli. Podobnie jak dyrektorzy szkół, którzy nie wiedzą, jak ułożyć plany lekcji. Chcemy, żeby w szkołach były bardzo dobre relacje, ale nie wiemy, co to jest ten cały tutoring i nie mamy pojęcia, co zrobić w sprawie rozpadu zaufania społecznego, więc stworzymy broszury na temat: jak radzić sobie w ramach konfliktów między nauczycielami a rodzicami. Roześlemy je razem z Poradnikiem bezpieczeństwa na wypadek wojny.
Przygotowanie ludzi młodych na wyzwania, jakie czekają na nich w dynamicznie zmieniającej się rzeczywistości, wymaga przecież zdobycia praktycznych umiejętności, wzmocnienia poczucia sprawczości, ale przede wszystkim sensu i satysfakcji z nauki. Właśnie te idee stanęły u podstaw Reformy26 Kompas Jutra. Niestety, ale to tylko słowa, które napisała mi sztuczna inteligencja. Tak naprawdę nie mamy nic do zaoferowania społeczności szkolnej, za co bardzo przepraszam. Moja zastępczyni Katarzyna Lubnauer niesłusznie unieważniła raport NIK, który dotyczył fatalnej kondycji CKE i klęski systemu egzaminacyjnego jedną rolką na Facebooku. Najprawdopodobniej zwolnię ją z powodu tych kłamstw, które wygłosiła, ale chyba nie, bo to moja dobra koleżanka. Sami Państwo rozumieją, w jak niezręcznej sytuacji się znalazłam. Poza tym - wiceministra chciała po prostu stworzyć dla nauczycieli materiały dydaktyczne na zajęcia z edukacji medialnej w temacie dezinformacji. Spróbujemy zająć się problemem egzaminów, również zawodowych, bo chyba istnieją jakieś szkoły techniczne, nie do końca ogarniam temat, ale niestety nie mamy kompetencji w tej sprawie, więc będziemy działali po omacku. Wiemy, że rekrutacja do szkół średnich jest zła, ale nie wiemy, co z tym zrobić, bo na niczym się nie znamy - jesteśmy tylko politykami. Sprawczość uczniów i nauczycieli określimy w rozporządzeniu - bo nie wiemy, jak to zrobić realnie.
Od dziś w planach zajęć znajdą Państwo dwa przedmioty: edukację zdrowotną i edukację obywatelską. Zaczyna również obowiązywać nowa podstawa programowa wychowania fizycznego, ale sporo nauczycieli WFu mówi, że się nie da. Rozumiemy, ale najważniejsze, że mamy to wszystko na papierze. Choć zagadnienia, jakie nauczyciele i nauczycielki poruszą podczas każdej z lekcji różnią się w sposób oczywisty, to wiedza w tych trzech obszarach bazuje na interdyscyplinarnym, kompleksowym modelu kształcenia i wychowania. Jestem pewna, że treści nauczania nawiązujące do aktualnych badań naukowych przyniosą dzieciom I młodzieży korzyści na całe życie, a także pozwolą lepiej rozumieć otaczający świat i zachodzące w nim zjawiska - kurczę, te/to AI naprawdę dobrze pisze. Muszę też przyznać, że nie bardzo wiem, co mówią do mnie eksperci. Jak wymyślili nową podstawę programową z języka polskiego w szkołach podstawowych, to byłam w szoku. Bez kanonu lektur? No i prawica się zdenerwowała, a ja, jako członkini sztabu wyborczego Rafała Trzaskowskigo nadal wierzę, że uda nam się pozyskać głosy tak zwanej prawej strony Polski, więc absolutnie Pan Tadeusz musi być. To nie szkodzi, że młodzi w większości nie czytają tych wszystkich lektur, jakoś spróbujemy ich zmusić, w końcu nauczyciele mają narzędzia, żeby to zrobić.
Edukacja zdrowotna da uczniom i uczennicom narzędzia do dbania między innymi o zdrowie psychiczne i fizyczne czy bezpieczeństwo w Internecie i przestrzeni cyfrowej oraz budowania dojrzałych relacji międzyludzkich. Edukacja obywatelska ułatwi zrozumienie najważniejszych procesów społecznych i politycznych, formułowanie opinil i sądów, a poza tym angażowanie się w najróżniejsze formy działalności na poziomie lokalnym czy regionalnym. Nie no, naprawdę muszę Państwu przyznać, że sztuczna inteligencja to przyszłość. Spróbuję później wpisać jakieś prompty odnośnie rozwarstwienia edukacyjnego, uzależnienia młodych ludzi od Internetu, rosnącej agresji, a może nawet taki dotyczący potężnego kryzysu związanego z zanikiem umiejętności posługiwania się w miarę poprawnym językiem polskim. Może mi coś wygeneruje. Zapytam również AI, czy uczeń może wychodzić do toalety w czasie lekcji. Gdy zapytałam sztucznej inteligencji, czego najbardziej potrzebują nauczyciele, to dostałam odpowiedź, że nagrody jubileuszowej za 45 lat pracy.
Nowy rok szkolny przynosi też korzystne zmiany dla Państwa, Szanowni Nauczyciele Szanowne Nauczycielki. Właśnie wchodzi w życie część przepisów, które nowelizują Kartę Nauczyciela. Rozwiązania te objęły wyższe nagrody jubileuszowe i odprawy emerytalne, jednolite pensum nauczyciell kształcenia zawodowego, rozszerzone prawa do świadczeń kompensacyjnych oraz krótszy okres zatrudnienia na umowę na czas określony nauczyciell rozpoczynających pracę w szkole. Znieśliśmy obowiązek realizowania godzin dostępności w szkole, by zapewnić Państwu większą elastyczność podczas organizacji swojej codziennej pracy. To nie tylko odpowiedź na potrzeby, jakie Państwo zgłaszają, lecz także ważny krok na drodze odbudowy prestiżu zawodu nauczyciela. Tu muszę przyznać, że jak parę razy świętowałam zniesienie godzin czarnkowych, to naprawdę czułam, że zrobiłam coś dobrze. Na dodatek dzięki temu nauczyciele będą mieli więcej czasu, żeby pracować w różnych miejscach, przemieszczać się między szkołami, zarabiać pieniądze na drugim obiegu polskiej edukacji. Kurde, naprawdę jestem po coś tą ministrą. Jeszcze opracuję ustawy, które zakażą samotności w szkole młodych i dorosłych, wymuszą dobre samopoczucie. To jest właśnie sprawczość - aż sama się sobą zachwyciłam. Przepraszam za ten chwilowy entuzjazm.
Szanowni Państwo, kiedy pierwszy dzwonek symbolicznie otworzy rok szkolny 2025/2026, wrócimy do nauki i pracy, ale też do znajomości i przyjaźni, za którymi tęskniliśmy w czasie wakacji. Dlatego też życzę wszystkim Państwu energii i zapału do podejmowania edukacyjnych wyzwań, radości i wytrwałości w rozwijaniu naukowych i zawodowych talentów, jak również wszelkiej pomyślności w urzeczywistnianiu planów i zamierzeń, napisała mi sztuczna inteligencja. Tak naprawdę to chciałam powiedzieć, że nie mam żadnego pojęcia, co zrobić w sprawie wypalenia zawodowego części ciała pedagogicznego, jak zadbać o dobrostan nauczycieli, bez którego nie można w ogóle mówić o dobrostanie młodych ludzi. Nie wiem, jak naprawić sytuację związaną z wakatami, bo przecież kłamię, gdy mówię, że jest lepiej, bo nie jest. Braki kadrowe łatają emeryci i inni nauczyciele, którzy będą totalnie przeciążeni. Jednocześnie nie mam pojęcia, co z tym zrobić. Podobnie nie wiem, jak opracować nowy system kształcenia nauczycieli. Muszę zająć się mobbingiem w IBE od kółek absolwenta za trzy miliony złotych, więc nie mam czasu, żeby działać w sprawie mobbingu w szkołach. O nauczycielach przedszkoli to w ogóle nie mam pojęcia, przecież tam mógłby pracować każdy, kto lubi dzieci. Jeśli chodzi o prace domowe, to podejmę jakieś decyzje w październiku, czy coś. Generalnie przepraszam, że mi nie wyszło, ale naprawdę się starałam dla wszystkich z marszu milionów serc, ale niestety nie umiem, co mogę na to poradzić?
Z wyrazami szacunku.
Nie wiem, jak z ogólnym wpływem na biznes. Ale DrogBruk pewnie sobie mimo wszystko poradzi, bo w tym przypadku nieuprzywilejowany przedsiębiorca zawsze może liczyć na wsparcie wszystkich podatników:
https://x.com/WaldemarKowall/status/1961830896966803635
;)
Dziś kącik humorystyczny trochę w kontekście powyższej dyskusji:
https://x.com/fiat_money/status/1961744896026423756
https://x.com/zajacdm/status/1961719369706180694
https://x.com/AjKedzierski/status/1961742892868710629
Trzeba przyznać, że dawno nie widziałem w Sieci tak "viralowego" filmiku. Narobił chłop wstydu na cały świat.
https://x.com/Yoghurt_Sothoth/status/1961698902232444952
LOL:
Katowice uznały, że niesprzedane jeszcze mieszkania w zasobach deweloperów są związane z prowadzeniem działalności gospodarczej, bo dopóki nie znajdą nabywców, nie pełnią funkcji mieszkalnej. A skoro tak, miastu należy się prawie 30-krotnie wyższa stawka podatku od nieruchomości.
https://bizblog.spidersweb.pl/czy-inne-miasta-pojda-sladem-katowic-deweloperzy-bija-na-alarm
Takie najbardziej popularne ulgi to chociażby internet i ulgi związane z posiadaniem dzieci.
Ulgi podatkowej na Internet nie ma już bodajże od 2012 roku. Obowiązywała chyba 7 lat. Jest natomiast ulga podatkowa na Internet dla osób prowadzących działalność gospodarczą w formie właśnie "wrzucenia w koszty". Etatowcy mają tu gorzej. A więc strzeliłeś kulą w płot.
Ulga prorodzinna przysługuje również osobom prowadzącym działalność gospodarczą, a nie tylko etatowcom. Kula w płot.
Co więcej, zdecydowana większość nielicznych ulg podatkowych dla etatowców dotyczy również osób prowadzących działalność gospodarczą (np. ulga rehabilitacyjna, darowizny, ulga na zabytki, prorodzinna, wpłaty na IKZE). Nie mogą korzystać chyba TYLKO z ulgi dla młodych i ulgi na powrót. Doskonale zresztą wiemy, że samo odliczanie od przychodu rzeczywistych kosztów daje przedsiębiorcom w systemie podatkowym kosmiczną przewagę nad etatowcami (którzy nawet, co gorsza, nie zawsze mają refundowane koszty pracy przez pracodawcę). Bo to przepis, który jest często wykorzystywany w sposób doskonale zademonstrowany przez Menzena ("plejak").
Z kolei urlopy, L4, warunki pracy itd. to przecież nie są bezpośrednie kwestie podatkowe, więc nie za bardzo rozumiem, skąd się wzięły w twoim wywodzie, skoro zdanie, do którego się odnosisz, dotyczy niemożności takiego "optymalizowania składek" na finansowanie usług publicznych przez etatowców, jakim dysponują przedsiębiorcy korzystający z różnych form "kreatywnej księgowości". Etatowiec nie za bardzo ma pole do tego rodzaju "kombinowania", które umożliwi zmniejszenie zobowiązań podatkowych wobec państwa. Mam rozumieć, że przepisy prawa pracy, zasady BHP itd. czynią etatowców grupą uprzywilejowaną, gdy idzie o system podatkowy?
Mentzen też założył fundację rodzinną i korzysta z niezłych ulg podatkowych (zwolnienie z podatku od spadków i darowizn, zwolnienie z CIT na etapie gromadzenia majątku, odroczenie opodatkowania dochodów do momentu wypłaty, obniżenie efektywnej stawki podatkowej, brak daniny solidarnościowej i składki zdrowotnej). Biorąc pod uwagę, że jego majątek obejmuje wiele milionów złotych, "oszczędza" dzięki temu wszystkiemu setki tysięcy rocznie w porównaniu do tradycyjnego opodatkowania. To samo dotyczy wielu innych zamożnych czy bogatych obywateli, którzy "założyli fundację". Tylko etatowcy muszą grzecznie płacić i składać się na usługi publiczne, z których korzystają wszyscy, również beneficjenci różnych "optymalizacji". Niestety, nie mogą "wrzucić w koszty" Playstation.
Więcej mówił o tym Zandberg w niedawnym wywiadzie z Rymanowskim. Polecam.
https://www.youtube.com/watch?v=aflalp63NwY&t=2960s&ab_channel=RymanowskiLive
Cieszmy się, że w Polsce - jak słusznie zauważył Herr - nie ma oligarchów, a to, że milionerzy korzystają na zmianach w prawie uchwalanych zapewne dla zwykłego Kowalskiego, jest dziełem przypadku.
Przeczytałem właśnie ten artykuł:
I krótko: jeśli plan liberałów na przyszłość to pączkowanie, czyli stworzenie nowej partii, która będzie liberalna światopoglądowo i konserwatywna gospodarczo, a plan prawicowców to konsolidacja i podsycanie wojny plemiennej m.in. poprzez nakłanianie prezydenta do wetowania nawet dobrych rozwiązań, to moja szklana kula nie ma żadnych wątpliwości - ten kraj czeka wieczne dziadowanie, degrengolada instytytucji państwa, ostateczny upadek szkolnictwa i nauki, prywatyzacja służby zdrowia, pogłębianie różnic społecznych, wzmacnianie oligarchów i ludzi zamożnych kosztem reszty społeczeństwa. A jak zobaczyłem skład "dream teamu", który zapewni nową jakość (Agnieszka Dziemianowicz-Bąk, Barbara Nowacka, Rafał Trzaskowski i Joanna Mucha), to pomyślałem, że nieumiejętność uczenia się na błędach jest chyba conditio sine qua non w definicji polskich elit politycznych.
Oho, widzę że lewactwo już zna dane sprawców.
Kanał Zero też już wskazał odpowiedzialnych. Zapewne w lewackim amoku.
https://x.com/OficjalneZero/status/1960797690260021262
Warto przypomnieć:
https://x.com/SchwertnerPL/status/1960805257371639823
Zwłaszcza że prawicowa trollownia zareagowała na pobicie szybko i prawidłowo. ;)
https://x.com/coolfonpl/status/1960742162041287094
https://x.com/coolfonpl/status/1960744322749370732
https://x.com/coolfonpl/status/1960794090473173186
https://x.com/coolfonpl/status/1960801856458035208
A najbardziej prawdopodobne, że to byli czarnoskórzy zwolennicy Tuska, Hołowni, Kosiniaka, Czarzastego, Zandberga albo Kaczyńskiego. Ustawka, bo rząd traci poparcie.
Elektorat przyszłego koalicjanta PiS-u wyraził swoje niezadowolenie:
https://x.com/RadekKar/status/1960821147865637097
A to dopiero początek.
To jest akurat słabe i dość infantylne:
https://x.com/WolnoscTV/status/1960646720309653978?t=GN6koYsU4ZyFbvXCdTgihw&s=19
Podatki to nie "zło wcielone", tylko sposób na zapewnianie społeczeństwu w miarę wygodnego życia w tym kraju. Nie widzę powodu, dla którego banki nie miałyby przekazać małej części rekordowych zysków na potrzeby społeczne.
Manolito, dosyć dziwna jest twoja kontrargumentacja, bo nie do końca przeczy temu, co piszę. Primo: korzyści (materialne) z tego, co robią już teraz Ukraińcy w Polsce, mamy ogromne. A jeszcze zaprocentuje to wszystko w przyszłości (np. demograficznie). Secundo: nie mam nic przeciwko stawianiu Ukrainie pewnych żądań (np. dalsza pomoc za jakieś kontrakty), ale trzeba to robić umiejętnie kanałami dyplomatycznymi, a nie z gracją słonia w składzie porcelany. Przecież sam pisałem o nieudolności poprzedniego i obecnego rządu, gdy idzie o tego rodzaju sprawy. A prezydent Nawrocki też już dokłada kolejne cegiełki do tej nieudolności (czego dowodem było niedawne spotkanie "koalicji chętnych" z Trumpem, gdzie Polska powinna być obecna).
Obawiam się jednak, że tymi sprawami trzeba się było zająć jakieś dwa lata temu. Ten grzech obciąża konto przede wszystkim PiS-u. Teraz jest już (chyba) trochę za późno, bo pozbyliśmy się najmocniejszych kart przetargowych. Jeśli jednak zagrywki Nawrockiego sprawią, że nagle Ukraińcy "zaoferują" Polakom jakieś dodatkowe benefity w zamian za dalsze wsparcie i przy okazji zasiądziemy przy stole negocjacyjnym razem z resztą europejskich graczy, wówczas przyznam prezydentowi rację. Ale powtarzam: to się nie może odbyć drogą publicznego szantażu i walenia na oślep, które psuje relacje polsko-ukraińskie i podsyca w narodzie niezdrowe emocje, z czego najbardziej ucieszy się Putin razem z bandą idiotów czy zdrajców pokroju Brauna. I raz jeszcze: zaprzestanie wspierania Ukrainy nie leży w naszym interesie.
John, widzisz gdzieś, żebym pisał o "wdzięczności"? :) Wręcz przeciwnie: w dyskusji o Ukraińcach użyłem wyżej słowa "interes". Powtórzę zatem: wspieranie Ukrainy i Ukraińców w Polsce leży w naszym interesie. I mamy z tego naprawdę spore korzyści. Wbrew pozorom patrzę na całą sprawę pragmatycznie, a zarazem - jako osoba mająca niemal codziennie styczność z dziećmi, które ucierpiały wskutek kacapskiej inwazji - cieszę się, że w tym wypadku możemy łączyć interes z powinnościami o charakterze moralno-etycznym.
Dla mnie więc wzywanie do tego, żeby np. zaprzestać wspierania ukraińskiej armii w formie choćby finansowania Starlinka (w czym przoduje ostatnio Mentzen*), bo to koszt dla polskich podatników, jest zachowaniem skrajnie infantylnym i właśnie przykładem polityki "krótkich spodenek", która nie sięga poza czubek własnego nosa i nie ogarnia długofalowych konsekwencji i złożonych procesów (w tym wypadku np. korzyści płynących z obecności i pracy Ukraińców w Polsce oraz właśnie finansowania terminali satelitarnych).
Cynicznie rzecz ujmując: wojna w Ukrainie okazała się nie tylko "politycznym złotem" dla Morawieckiego, ale też (dosłownie) "złotem" dla wielu Polaków. I może bym się nawet dziwił, że nie ogrania tego ekonomista pokroju Mentzena, gdybym nie zdawał sobie doskonale sprawy, że tutaj w ogóle nie chodzi o "interes", przyszłość tego kraju czy dobrostan Polaków, tylko o politykę i ideologię.
*https://x.com/SlawomirMentzen/status/1960023131193504211
Ale jaki jest sens wrzucania tego cytatu w kontekście obecnej dyskusji?
1. Zgadzasz się z Michnikiem?
2. Zakładam, że chciałeś zaatakować ewentualną hipokryzję krytyków prezydenta Nawrockiego. Nie przeczę, że gdzieś tam z pewnością egzystują ludzie zapatrzeni w dawnego opozycjonistę Michnika jak w obrazek. Nie przypominam sobie jednak, żeby ktokolwiek w historii tego wątku uznawał tego człowieka za autorytet w kwestii Rosji albo zgadzał się z jego poglądami na ten temat.
Walczysz z chochołem.
A moim zdaniem, panowie, nie kierujecie się właśnie żadnym "zdrowym rozsądkiem", tylko niezdrowymi emocjami. Zachęcam do lektury tego wpisu:
https://x.com/PutinizmPolski/status/1960389567275557082
Trzeba będzie lepiej ukrywać przychody
A potem zdziwienie, że drogi dziurawe, do lekarza się trudno dostać, a w szkole nie ma stołówki.
Faktem jest, ze po czesci (nawet tej minimalnej) jestes odpowiedzialny za jego wybor.
Nie dogadamy się nigdy. Bo nigdy nie zgodzę się z przeświadczeniem, że trzeba siedzieć cicho i przymykać oczy na zło w imię walki z "większym złem". I nie chodzi w tym wypadku o jakiś rygoryzm moralny, tylko właśnie o podejście nieco bardziej pragmatyczne. Bo dla mnie winę za wybór Nawrockiego ponoszą też ludzie, którzy tak się (pobłażliwie) zachowywali. A Nawrockiego do władzy wyniosła polityka liberałów, którą spora część społeczeństwa wybierała lub akceptowała (nawet zaciskając zęby) właśnie w ramach walki plemiennej. Dlatego uważam, że krytyka tej polityki jest świętym obowiązkiem każdego, komu leży na sercu dobro tego kraju. Autocenzura prowadzi tylko, jak pisałem, do politycznej aporii, w której żyjemy od lat. Już na ten temat wylałem morze elektronicznego atramentu i nie ma potrzeby, żebym się znowu produkował.
Nie dogadamy się zatem, bo zamierzam nadal krytykować i Nawrockiego, i Tuska (i każdego innego polityka, który prowadzi nas ku przepaści), z mniejszą lub większą pokorą przyjmując drwiny i obrazki z pokemonami. Zwłaszcza że osoby sekujące w imię "mniejszego zła" wyborców oczekujących sensownej oferty politycznej i jakichś standardów od polityków (i niekoniecznie mam na myśli ciebie, Asmodeuszu) często przypominają mi ludzi, którzy w czasie wyborów kierują się sprytną zasadą: "Na tego kandydata nie warto marnować głosu; może i chce dobrze, ale ma niskie poparcie, więc trzeba zagłosować na tych, co zawsze, byle nie wygrali ci drudzy". Wyspiański pokłada się ze śmiechu w zaświatach. :P
wiekszego :shocked pikachu: nie widzialem od dawna
A ten Pikaczu jest z tobą teraz w pokoju? Poczytaj, co piszę. Możesz nawet znaleźć następujące zdanie: Spodziewałem się, że to będzie "polski Trump" i nie oczekiwałem jakiegoś RiGCz-u. Rozumiem, że skoro nie popierałem Trzaskowskiego, to teraz nie powinienem krytykować tego, co robi Nawrocki?
Ot, logika demokracji w błędnym kole. Tego też się spodziewałem, wchodząc już nieraz w tym wątku w niewygodne trzewiki Kasandry. Możesz więc spokojnie nadal drwić ze mnie i innych przeciwników Trzaskowskiego, którzy krytykowali politykę obecnego rządu, choć mogli siedzieć cicho i nie przeszkadzać liberałom w zdobyciu pełni władzy. Przyzwyczaiłem się już do tego w ciągu kilku ostatnich miesięcy.
Was, wasz, wami…
Zwracam się do tych, którzy myślą podobnie jak Asmodeus. A jest tu kilka takich osób w wątku. Rozumiem, że należysz do tej grupy, skoro wyszedłeś do tablicy, choć nie byłeś wywoływany?
Nie po to bukary i jemu podobni zniechecali do glosowania na druga opcje zeby teraz plakac nad snusiarzem.
Tak, tak, trzeba było głaskać po główce Trzaskowskiego, który też jechał na antyukraińskich nastrojach i przymilał się do prawicowej publiki. Z takim podejściem to was liberałowie będą dymać do końca świata, bo nie czują żadnej presji, żeby dokonywać pozytywnych (prospołecznych) zmian, i wiedzą, że wszystko wybaczycie w imię mniejszego zła. A teraz, jak dostali realnego przeciwnika (czyli konfederatę), a nie dobrze znanych miękiszonów z PiS-u, nagle zaczynają nawet rozważać podatek katastralny. Cóż to się stało? Założę się, że gdyby na tym stolcu zasiadał Trzaskowski, to nikt z tych idiotów nawet by się nie zająknął na temat zmian, które będą teraz próbowali nieudolnie forsować.
I tego rodzaju szantaż moralny, który tutaj uprawiacie od kilku miesięcy, jest tylko znakomitym nawozem dla politycznej aporii powstałej właśnie jako konsekwencja pobłażania kłamcom, oszustom, cynikom i karierowiczom w myśl zasady: "zawsze może być gorzej". Co więcej, w kontekście kneblowania (w imię rzekomo większego dobra) ust tym, których mierzi odór całej galerii Mrychów, Gajewskich, Nowackich, Szczerb, Łąckich, Kropiwnickich itp., przymiotnik "moralny" nabiera wyjątkowo ironicznego wydźwięku. A normalizacja polityki zaciskania pasa i ciepłej wody w kranie tylko wzmacnia przeciwnika, który pasie się na społecznym niezadowoleniu, zagarniając brudnymi łapami coraz większe kąski z politycznego stołu. To właśnie wyborcy, którzy wzywali do przymykania oczu na ewidentną nijakość, brak sensownego programu i przebieranki Trzaskowskiego rozścielili przed Nawrockim czerwony dywan. Możecie więc spojrzeć w lustro, kiedy po raz kolejny wyciągacie kartę szantażu moralnego. Bo Nawrocki nie wygrał dlatego, że jest znakomitym kandydatem, który zdobył rząd dusz Polaków, tylko dlatego, że na to pozwoliliście, po raz kolejny akceptując fałsz, nieudolność i wyborcze kłamstwa u jego przeciwników politycznych.
Ale, paradoksalnie, nie wszystko dla was stracone: gdyby Trzaskowski wprowadził się do Belwederu, mielibyście przed sobą dekadę wielkiej smuty, bo polityka społecznej bierności zyskałaby w osobie prezydenta ciepłą otulinę, a PiS z konfederatami trzymałby już wkrótce bez wątpliwości wszystkie karty w dłoni. Nawrocki działa jednak na Tuska jak bąk na krowę: rząd może w końcu zacznie się ruszać i wierzgać, a kolejne weta prezydenta do sensownych ustaw pozwolą pragmatycznej części społeczeństwa zdusić w sobie nienawiść do liberałów albo wybrać z menu dotychczas pomijane dania. I jeśli tak się rzeczywiście stanie, to życzę wam, żebyście już nigdy więcej nie pozwolili swoim pupilom na uprawianie polityki, która systematycznie wzmacnia prawą stronę sceny politycznej. W sumie szkoda, że już nie da się wstrzymać pieniędzy z KPO. Musicie teraz liczyć na Nawrockiego.
I na koniec uwaga od osoby, która już przed wieloma laty walczyła w tym wątku (czy w ogóle na forum) z typowym dla prawicowej strony politycznej przeświadczeniem, że - gdzie idzie na przykład o poletko kultury - nie można krytykować Polski, bo to osłabia nasz naród i jest przejawem zdrady. Stąd też nagonka na wielu wybitnych przedstawicieli literatury (np. Gombrowicza, Miłosza), którzy nie szczędzili ojczyźnie i Polakom gorzkich słów. Dowodziłem wówczas, że tego rodzaju krytyka jest właśnie formą troski o kraj i wyrazem dążenia do pozytywnych zmian, które wzmocnią ojczyznę. I zyskiwałem niejednokrotnie poparcie wśród lewicowych i liberalnych dyskutantów (tak, również wśród bywalców tego wątku). Dlaczego o tym piszę? Bo ten szantaż moralny, którym niektórzy próbowali w czasie wyborów i próbują nadal wymusić na przeciwnikach liberałów autocenzurę, jako żywo przypomina właśnie opisane tutaj argumenty ludzi o prawicowym światopoglądzie. Zmienił się tylko kierunek wektora. Albo punkt siedzenia. Dlatego po raz kolejny zachęcam do spojrzenia w lustro.
Aż z ciekawości zapytalem AI o statystyki związane z przestępstwami Ukraińców w Polsce (wszystkie interwencje policji).
Cytuję:
Szacunkowo mniej niż 5% interwencji dotyczy Ukraińców, głównie w związku z drobnymi przestępstwami, takimi jak kradzieże czy jazda pod wpływem alkoholu.
Dokładnych wyliczeń brakuje, ale sądzę, że naprawdę trudno będzie udowodnić tezę: "w większych miastach czasami większość interwencji policji dotyczy obywateli Ukrainy". ;)
Powiedziałbym że średnio minus, bo musimy choćby od kilku lat kombinować, by nie przekroczyć tych magicznych 60% deficytu
Warto pamiętać, że ten limit ma charakter kompletnie arbitralny i powstał głównie wskutek decyzji Niemców. Nie ma podstaw teoretycznych, a opiera się wyłącznie na średnich poziomach zadłużenia w krajach UE w latach 80. Np. według Paula Krugmana, laureata Nagrody Nobla, limit długu publicznego na poziomie 60% nie ma żadnego uzasadnienia ekonomicznego i hamuje wzrost gospodarczy. Z kolei słynny Piketty również dowodził, że postanowienia traktatu z Maastricht nie uwzględniają różnic między poszczególnymi krajami UE, związanych z poziomem inwestycji czy nierównościami społecznymi. Np. kraje o wysokim potencjale wzrostu (jak Polska) mogą bez problemu utrzymywać wyższy dług niż kraje o wolniejszym wzroście.
Unijny limit ogranicza zdolność kraju do realizacji polityki przemysłowej lub społecznej czy do inwestycji publicznych w kluczowe obszary (zielona transformacja, badania, rozwój). Nic dziwnego, że stał się przedmiotem krytyki ze strony znanych ekonomistów, którzy wytykają jego sztywność, procykliczność, arbitralność, nieuwzględnianie różnic między poszczególnymi krajami i anachroniczność (w kontekście ery niskich stóp procentowych, które umożliwiają obsługiwanie wyższego długu przy niższych kosztach finansowania). Obecnie uważa się, że progi zadłużenia, przy których dług staje się problematyczny, są znacznie wyższe (nawet powyżej 100% PKB).
Co więcej, limit 60% ma poważne i negatywne skutki społeczne, bo prowadzi do polityk oszczędności (z tego słynęli w Polsce liberałowie Tuska). Innymi słowy, może przyczynić się do wzrostu bezrobocia, cięć w usługach publicznych i pogłębiania nierówności społecznych. Grecja jest dobrym przykładem tego, do czego prowadzi wymuszona redukcja zadłużenia. Nie dziwi więc w tym kontekście fakt, że w ostatnich latach UE wprowadza bardziej elastyczne podejście do reguł fiskalnych (np. klauzula wyjścia, zawieszająca limity, albo reforma ram fiskalnych). W Polsce limit 60% jako anachroniczny i szkodliwy (a służący głównie interesom innych krajów) krytykuje np. partia Razem. :)
Ale mamy na forum ekonomistów (i być może zwolenników restrykcyjnego podejścia do długu), więc może któryś z nich podejmie się wyzwania i wyjaśni, dlaczego korzyści płynące z arbitralnego ustalenia limitu w wysokości 60% przewyższają wszystkie powyższe wady. Dlaczego nie 65%? Albo 80%? ;)
Źródła:
https://www.theguardian.com/business/ng-interactive/2015/apr/29/the-austerity-delusion
https://www.theguardian.com/business/2015/jan/12/thomas-piketty-austerity-europe-greece-spain
https://www.lemonde.fr/en/opinion/article/2025/03/15/thomas-piketty-rather-than-austerity-europe-needs-investment_6739170_23.html
https://www.thenation.com/article/archive/austerity-has-failed-an-open-letter-from-thomas-piketty-to-angela-merkel/
https://www.youtube.com/watch?v=Si4iyyJDa7c&ab_channel=92NYPlus
Manolito, krótko i na temat:
https://x.com/RadekKar/status/1960062928733757938
https://x.com/jakub_dymek/status/1960045080695181419
;)
Jeśli informacje o "zablokowaniu tematów" się potwierdzą, to trzeba nazwać tego rodzaju zachowanie prezydenta po imieniu:
zdrada.
Po prostu. Z ekipą Tuska mi kompletnie nie po drodze, ale prezydent nie leci do Ameryki z prywatną wizytą. Jest prezydentem całego narodu. A czasy mamy teraz wyjątkowo niespokojnie, wchodzimy w okres "decyzyjny", który może zadecydować o przyszłości Europy. Przedyskutowanie z rządem, który zajmuje się polityką zagraniczną, najważniejszych tematów w relacjach międzynarodowych jest absolutnie konieczne.
https://x.com/mirkowy/status/1960261521537171535
A więc doskonale wiedzieli, co robią. To nie skrajna ignorancja, tylko skrajna głupota i nieodpowiedzialność. Jeszcze lepiej.
Na jakiej podstawie twierdzisz, że działania Nawrockiego zostały przyjęte przez społeczeństwo na ogół z krytyką?
Poczekaj na pierwsze sondaże. Uwalenie korzystnej dla Polaków (także tych mieszkających przy wiatrakach) ustawy gwarantującej odpowiednie tempo transformacji energetycznej, pozbawienie setek gmin dodatkowych źródeł dochodu, osłabienie ukraińskiej armii, odessanie z polskiego rynku pracy korzystnej siły roboczej, zablokowanie deregulacji, których oczekiwali przedsiębiorcy (nawet wyborcy Konfederacji), rezygnacja z uproszczonych rachunków za prąd i tak dalej... zakładam, że to wszystko jednak odbije się czkawką Nawrockiemu (zwłaszcza że jakoś opornie idzie prezydentowi spełnianie wyborczych obietnic). A nasz lokalny Trump dopiero się rozkręca. (Na miejscu rządu zrobiłbym szybko wrzutkę z podatkiem katastralnym, żeby zobaczyć, jak Nawrocki lawiruje między Polakami i Mentzenem).
W pełni rozumiem twoje poparcie dla wetowania korzystnych dla wielu Polaków rozwiązań (BTW, prosiłeś, więc podałem wyżej [1868.15] realne kwoty, które ewentualnie obywatele i gminy utracą wskutek działań Nawrockiego), ponieważ zadeklarowałeś się jako wyborca Konfederacji. A Nawrocki zaczął realizować politykę Mentzena i Bosaka, co zresztą jest zapewne nie w smak znacznej części PiS-u. Bo partia Kaczyńskiego, choć jest bandą oszustów i złodziei, podejmowała jednak działania (czasem realne, czasem pozorowane), które można określić mianem "prospołecznych", żeby jednak utrzymać stabilne poparcie Suwerena. PiS czasem gadał co innego, a robił co innego (np. w kwestiach migracji). Innymi słowy, interes publiczny pokrywał się czasem dla PiS-u z interesem prywatno-partyjnym, a ideologia podgrzewana pod publiczkę schodziła w decyzyjnych kuluarach na dalszy plan.
Tymczasem agenda Konfederacji jest zupełnie odmienna i nie ma nic wspólnego np. z "socjalizmem" czy dbałością o mniej zamożne grupy Polaków (w tym emerytów). Dobrym przykładem jest choćby kwestia podatków zawarta w cyrografie podpisanym ochoczo przez Nawrockiego. Dla lewicy (a nawet dla liberałów i części prawicy reprezentowanej przez niektórych ludzi ze środowiska PiS-u czy Klubu Jagiellońskiego) stało się rzeczą oczywistą, że należy szukać nowych przychodów, opodatkowując np. Big Techy, żeby zagwarantować godny system świadczeń socjalnych i opieki zdrowotnej. Nawrocki jednak, dochowując wierności Mentzenowi, zawetuje wszelkie próby nakładania podatków czy zmiany ordynacji podatkowej na bardziej sprawiedliwą społecznie, czym (pośrednio) uderzy m.in. w ludzi mniej zamożnych i emerytów (czyli elektorat PiS-u). Powtórzyłbym więc nawet (bo już o tym pisałem), że ostatnie tygodnie z Nawrockim dają nam przedsmak tego, jak wyglądałyby rządy Konfederacji. A byłby to IMHO nieustanny ciąg "optymalizacji podatkowych" dokonywanych na całym ustroju i wszystkich instytucjach państwa, dzięki którym lege artis zamożni i bogaci wrzucają sobie w koszty kolejne "plejaki" fundowane przez społeczeństwo in pleno.
Nawrocki udaje zatem trybuna ludowego (w tym duchu uzasadniał np. weto do "ustawy wiatrakowej", choć przecież miała ona szerokie poparcie społeczne), ale już widać, że nosi raczej efektowną maskę. Ewidentnie wzoruje się na Trumpie, czyli na piersiach eksponuje zawieszkę "Vox Populi", a za plecami trzyma w dłoniach marchewkę dla zamożnych (także cwaniaków) i bat dla plebsu. Dowodem na to był już jego projekt reformy ordynacji podatkowej. Jeśli nic się nie zmieni, a rząd odpowiednio pokieruje polityką informacyjną, pokazując społeczeństwu konsekwencje działań prezydenta, to Suweren może jeszcze zrobić nam wszystkim niespodziankę. Myślałem, że Nawrocki okaże się grabarzem Tuska, ale teraz już nie jestem tego taki pewien.
A w kontekście ostatnich wydarzeń (i działań Nawrockiego) wpis Sikorskiego trafia w punkt:
https://x.com/sikorskiradek/status/1960223927101178193
należy ten projekt ponownie przemyśleć i przedyskutować z Prezydentem
No cóż, zakładam, że kolejny projekt specustawy powstanie (np. z wyłączeniem kwestii socjalnych). Zobaczymy, czy Nawrocki wówczas zachowa się jak Polak, a nie jak prorosyjski wanna be Trump. ;)
No i można było milczeć, zamiast po raz kolejny afiszować się głupotą:
https://x.com/SlawomirMentzen/status/1960023131193504211
A czy przypadkiem Polski nie obowiązuje unijna dyrektywa dot. uchodźców wojennych? Wizja tego, że przez weto prezydenta z końcem września wszyscy Ukraińcy muszą zrobić exodus z Polski jest tak absurdalna, że brzmi jak prymitywna propaganda.
Prawo ochrony tymczasowej opiera się na unijnej dyrektywie (jeszcze z 2001 r.), ale w Polsce zostało wdrożone na mocy specustawy z 2022 r. Legalny pobyt Ukraińców (w ramach prawa ochrony tymczasowej) jest przedłużany (ostatnio właśnie do 30 września 2025 roku). Bez nowelizacji ustawy (czyli kolejnego przedłużenia) Ukraińcy korzystający z ochrony tymczasowej stracą prawo do pobytu i muszą wyjechać albo szukać alternatywnych form legalizacji pobytu, o czym pisałem wyżej.
Maverick, akurat wsparcie ukraińskiej armii leży w żywotnym interesie Polaków.
Ale czasem to nie są postulaty Rafała Trzaskowskiego?
Już się nad liberałami znęcałem wyżej [1868.4]. Trzeba jednak uczciwie przyznać, że ich hipokryzja dotyczyła tylko czwartego z przedstawionych przeze mnie punktów. Ani Tusk, ani Trzaskowski nie wiązali kiełbasy wyborczej z masowymi "deportacjami" Ukraińców i utrudnieniem logistycznego wsparcia dla ukraińskiej armii.
No więc tak:
- Blisko milion Ukraińców korzystających z ochrony tymczasowej traci prawo do legalnego pobytu w Polsce. Muszą wyjechać do końca września.
- Ponad 700 tys. Ukraińców zarejestrowanych w ZUS straci możliwość szybkiego i legalnego podjęcia zatrudnienia (zamiast procedury zawiadomienia do urzędu pracy wracają zezwolenia na pracę i oświadczenia).
- Ukraińcy na JDG w Polsce stracą swoje biznesy (zostaną wykreśleni z państwowych rejestrów).
- Część ukraińskich rodzin (w tym np. samotne matki z dziećmi, osoby opiekujące się dziećmi przewlekle chorymi) utraci dostęp do świadczeń socjalnych. To prawdopodobnie dotknie również przynajmniej jedną z moich uczennic, więc spodziewam się różnego rodzaju zbiórek i zrzutek w szkole.
- Istnieje ogromne prawdopodobieństwo, że polscy urzędnicy wojewódzcy zostaną zawaleni robotą wskutek chaosu administracyjnego (Ukraińcy mogą się masowo ubiegać o karty pobytu i status uchodźcy).
- Przedłużenie finansowania usług Starlink zostało zablokowane. To system kluczowy dla ukraińskiej armii, a więc Nawrocki poważnie utrudnił działania wojenne w obszarach intensywnych walk. Starlink pozwalał również na funkcjonowanie administracji, służb ratunkowych i komunikacji cywilnej. Nawrocki zdestabilizował więc zarządzanie kryzysowe na tyłach frontu. Ukraina otrzymała blisko 30 tysięcy terminali Starlink od Polski (z wszystkich 50 tysięcy, jakimi dysponuje). Przerwanie finansowania oznacza brak możliwości utrzymania tych terminali w działaniu.
- Finansowanie przechowywania danych ukraińskiej administracji w bezpiecznych polskich centrach danych również zostało przerwane. To chroniło Ukrainę przed cyberatakami i fizycznym zniszczeniem danych wskutek wojny. Dane administracyjne obejmują również informacje istotne dla logistyki wojskowej, a więc zdolności organizacyjne armii ukraińskiej mogą być zagrożone.
- Cała logistyka pomocy militarnej może zostać ograniczona, ponieważ Ukraińcy pracujący w organizacjach pozarządowych czy firmach transportowych utracą legalny status (ochronę tymczasową) i zostaną zmuszeni do opuszczenia Polski. Pogranicznicy spodziewają się chaosu na granicy polsko-ukraińskiej.
Weto Nawrockiego jest "prezentem dla Putina" oraz sygnałem dla innych krajów, że Polska ogranicza swoje zaangażowanie w wojnę. Nawrocki przerwał finansowanie Starlink (bezpośrednie zagrożenie), zwiększył ryzyko cyberataków na Ukrainę i armię ukraińską (bezpośrednie zagrożenie), osłabił relacje polsko-ukraińskie i wywołał utrudnienia w logistyce pomocy militarnej (pośrednio).
Muszę przyznać, że prezydent (intencjonalnie lub wskutek skrajnej ignorancji) zbiera niezłe żniwo w ostatnich dniach. Nie mam pojęcia, czy rząd jest w stanie zrobić cokolwiek, żeby ratować sytuację. Czas mamy tylko do końca września.
Przeglądałem kiedyś stypendia związane z kulturą z KPO. I też byłem lekko zniesmaczony czasami.
Manolito, kasa była niemała:
Raport Polskiego Stowarzyszenia Energetyki Wiatrowej i Instytutu Jagiellońskiego pokazuje, że nowe farmy wiatrowe przy najlepszym scenariuszu rozwoju zagwarantują 70-133 mld zł przyrostu PKB, 490-935 mln zł dodatkowych wpływów do samorządów, ok. 80 mld zł zamówień na produkty i usługi w łańcuchu dostaw oraz 51 do 97 tysięcy nowych miejsc pracy w perspektywie do 2030 r.
Oto szczegóły związane z korzyściami dla mieszkańców i gmin.
--- Dla mieszkańców:
Mieszkańcy gospodarstw domowych położonych w odległości od 500 do 1000 metrów od nowych farm wiatrowych mieli otrzymywać roczne rekompensaty w wysokości do 20 000 zł na gospodarstwo domowe. Wysokość rekompensaty była żależna od mocy turbiny. Przykładowo: dla turbiny o mocy 1 MW przewidywano 20 000 zł rocznie, co przy większej liczbie turbin lub ich mocy mogło zwiększać pulę środków do podziału. W przypadku turbiny o mocy 3,3 MW (średnia w Polsce), fundusz partycypacyjny wynosiłby ok. 66 000 zł rocznie do podziału między mieszkańców w promieniu 1 km.
Przykład: Jeśli w odległości 1 km znajdowałyby się dwie turbiny o mocy 4 MW, fundusz partycypacyjny wynosiłby 80 000 zł rocznie, co przy 10 gospodarstwach dawałoby 8 000 zł rocznie na gospodarstwo.
Ale to nie koniec: inwestorzy mieli oferować mieszkańcom co najmniej 10% mocy zainstalowanej elektrowni wiatrowej na zasadach prosumenta wirtualnego, co mogło obniżyć rachunki za energię elektryczną. Właściciele gruntów, na których stawiane byłyby turbiny, mogliby uzyskiwać dochody z dzierżawy w wysokości od 100 000 do 150 000 zł rocznie za jedną turbinę.
--- Dla gmin:
Gminy, na terenie których budowane byłyby farmy wiatrowe, mogły liczyć na wpływy z podatków od nieruchomości w wysokości od 60 000 do 150 000 zł rocznie za jedną turbinę, w zależności od jej mocy. Dla gminy z 15 wiatrakami oznaczało to potencjalne wpływy rzędu 3 mln zł rocznie.
W zależności od mocy turbin gminy mogły otrzymywać do 100 000 zł rocznie dodatkowych środków z podatków od inwestorów, co mogło być przeznaczane na lokalne inwestycje, takie jak remonty dróg, budowa placówek edukacyjnych czy placów zabaw.
I, jak już podawałem wyżej, według szacunków (raport PSEW) samorządy mogły zyskać od 490 do 935 mln zł do 2030 roku dzięki zwiększeniu liczby farm wiatrowych.
https://bezprawnik.pl/zmiany-w-ustawie-wiatrakowej/
I Nawrocki to uwalił. Dlaczego? Bo tak. A ty nie widzisz problemu. Dlaczego? Nie mam pojęcia.
Lordzik, ustawa wiatrakowa nie zablokuje budowy wiatraków, inwestorzy będą musieli szukać miejsca oddalonego o dodatkowe 200 metrów od siedlisk ludzkich, to nie jest żaden dramat, do tej pory sobie radzili.
Chyba tej ustawy nie przeczytałeś, Manolito. Stracili na tym nie tyle inwestorzy, ile Polacy, którzy mieszkają w pobliżu wiatraków. Tak, również tych oddalonych o 700 m. Inwestorzy może sobie poradzą, ale gminy straciły mnóstwo pieniędzy. Co więcej, mieszkańcy gmin zmniejszyli swój wpływ na decyzyjność dotyczącą budowy wiatraków. O tym, że spowolniliśmy konieczną transformację energetyczną nawet nie muszę wspominać.
Nawrocki strzelił już co najmniej trzy samobóje, szkodząc wszystkim Polakom:
- zamieszanie z Trumpem,
- ustawa wiatrakowa,
- uwalenie bezpieczeństwa danych ukraińskiej administracji oraz Starlinków (plus inne negatywne konsekwencje, które uderzają w walczącą Ukrainę).
Dla mnie to wszystko jest przedsmakiem tego, jak rządziłaby Konfederacja rękami takich Berkowiczów, bo Nawrocki idzie ewidentnie "po linii ideologicznej". Widać tutaj kompletną ignorancję w podstawowych kwestiach, które są kluczowe dla funkcjonowania państwa - zarówno gdy idzie o politykę wewnętrzną, jak i międzynarodową. Spodziewałem się, że to będzie "polski Trump" i nie oczekiwałem jakiegoś RiGCz-u, ale sądziłem, że jego otoczenie zdobędzie się mimo wszystko na próbę ustalenia pewnych priorytetów, które mają wagę większą niż plemienne wojenki. Chyba zapomniał pan prezydent, że Polska to nie Teksas. Otrzeźwienie w końcu nadejdzie. Ale, jak zwykle, za późno.
Ciekaw jestem, czy tym wszystkim Nawrocki bardziej pomoże czy też bardziej zaszkodzi PiS-owi przed następnymi wyborami. Na miejscu rządu grzałbym temat, ale w inteligentny sposób, a nie za pomocą niezbyt subtelnych filmików z limuzynami.
czyli jednak nacisk na lewicową ideologię, a bibliografia mówi sama za siebie
Bibliografia dotyczy lekcji etyki, a nie edukacji zdrowotnej. Podałem ją tylko jako przykład tego, że pojęcie "stereotyp płciowy" pojawiało się w szkołach wcześniej. A więc tego rodzaju "lewicową ideologię" miałeś już za czasów Czarnka. ;) Na ZPE nie ma jeszcze scenariuszy zajęć edukacji zdrowotnej.
A co do Brach-Czainy... Jakiej bibliografii oczekiwałeś, skoro to była jedna z największych w Polsce ekspertek od tematu "stereotypów płciowych"? Zresztą masz tam na liście również inne pozycje. Ciekaw jestem, w jaki sposób chciałbyś, żeby nauczyciel przygotował się do omawiania tego rodzaju tematu bez zaznajomienia się pracami naukowców zajmujących się kwestią "stereotypów płciowych"? Czy może w ogóle wywalić ten temat ze szkoły?
statystycznie alkoholicy i palacze schodzą szybciej (20/15 lat krótsza żywotność) ominie ich dobrodziejstwo emerytury więc się wyrównuje
Lutz, kontrolowanie ceny jest ważnym elementem kontroli konsumpcji. Zdaję sobie jednak sprawę, że politykom na rękę, żeby Polak umierał tuż po wyjściu z wieku produkcyjnego. ;)
https://academic.oup.com/bmb/article-abstract/123/1/149/3958774
Tusk i Trzaskowski popierają Nawrockiego:
;)
Kiełbasa wyborcza przestała już smakować liberałom po wyborach? Tak się kończy działanie polityków wedle pewnego schematu:
- Mam plan.
- Jaki?
- Kurwa, sprytny.
A Kanał Zero przestrzegał... :P
https://www.youtube.com/watch?v=s9wVJ6Zm6Rw&ab_channel=Kana%C5%82Zero
Morał z tej opowiastki? Niektórzy ludzie brzydzą się kameleonami, lepiej więc chodzić we własnej skórze, nawet jeśli wydaje się nieatrakcyjna.
Manolito, tu masz podstawę programową:
https://www.gov.pl/web/edukacja/podstawa-programowa2
Dwukrotnie pojawia się w niej (w wymaganiach szczegółowych) określenie "styereotyp płciowy". Uczeń:
- „Wymienia stereotypy płciowe oraz wyjaśnia ich wpływ na funkcjonowanie człowieka” (dla klas IV–VIII);
- „Omawia stereotypy płciowe, w tym odnoszące się do sfery seksualnej, a także ich negatywny wpływ na rozwój człowieka i relacje interpersonalne oraz sposoby przeciwdziałania im” (dla szkół ponadpodstawowych).
A tu masz przykładową lekcję z oficjalnej (rządowej) platformy edukacyjnej (w ramach etyki, a nie edukacji zdrowotnej):
Jak widać, "stereotypy płciowe" już są tematem niektórych zajęć (innych niż edukacja zdrowotna). Na razie na platformie nie ma scenariuszy zajęć edukacji zdrowotnej. Są za to pierwsze programy nauczania. Np.:
https://ore.edu.pl/2025/08/przykladowy-program-nauczania-edukacji-zdrowotnej/
Tu można znaleźć przykładowy opis zajęć dotyczących "stereotypów płciowych". A więc w szkole podstawowej:
TEMAT:
Jak myślenie o dziewczynkach i chłopcach wpływa na to, kim jesteśmy?
MATERIAŁ NAUCZANIA:
Stereotyp płci. Czy chłopcy i dziewczynki muszą zachowywać się
inaczej? Czy zainteresowania zależą od płci? Szacunek i uprzejmość dla każdego bez względu na płeć
PROCEDURY OSIĄGNIĘCIA CELÓW:
- Rozmowa kierowana – nauczyciel zadaje pytania np.: „Czy
chłopiec może bawić się lalkami?”, „Czy dziewczynka może grać w piłkę nożną?”. Uczniowie dzielą się swoimi opiniami.
- Analiza ilustracji przedstawiających dzieci w różnych rolach (np. dziewczynka jako strażak, chłopiec gotujący obiad)- rozmowa o tym, czy to pasuje do stereotypów.
- Burza mózgów - na tablicy uczniowie tworzą listę tego, „co mogą robić chłopcy” i „co mogą robić dziewczynki”. Następnie łączą je w jedną wspólną listę.
- Refleksja końcowa -uczniowie kończą zdania: „Nauczyłam(-em) się, że…”, „Zrozumiałam(-em), że…”.
W szkole ponadpodstawowej:
TEMAT:
Stereotypy płciowe - wpływ na rozwój i relacje oraz sposoby przeciwdziałania
MATERIAŁ NAUCZANIA:
Pojęcie stereotypu płciowego - definicja, przykłady stereotypów związanych z rolami społecznymi kobiet i mężczyzn.
Stereotypy w sferze seksualnej - fałszywe przekonania o zachowaniach, potrzebach i możliwościach seksualnych obu płci.
Wpływ stereotypów na rozwój człowieka - kształtowanie tożsamości, samooceny, wyborów życiowych.
Wpływ na relacje interpersonalne - uprzedzenia, dyskryminacja, konflikty w relacjach.
Sposoby przeciwdziałania stereotypom - edukacja równościowa, krytyczne myślenie, promowanie pozytywnych wzorców, reagowanie na przejawy dyskryminacji.
Znaczenie świadomości społecznej - rola mediów, szkoły i rodziny w zmianie postaw.
PROCEDURY OSIĄGNIĘCIA CELÓW:
- Dyskusja moderowana „Czy stereotypy płciowe mogą kiedykolwiek mieć pozytywny wpływ?”.
- Analiza źródeł - przykłady kampanii społecznych
przeciwko stereotypom.
- Burza mózgów - lista najczęściej spotykanych stereotypów płciowych i ich konsekwencje.
- Case study - analiza sytuacji, w której stereotyp wpłynął na relacje lub wybory życiowe.
- Praca w grupach - stworzenie plakatu edukacyjnego „Obalamy
stereotypy”.
• Refleksja indywidualna - opisanie doświadczenia, w którym uczeń sam zetknął się ze stereotypem płciowym i jak na to
zareagował.
IMHO ten program nie jest powalający, gdy idzie o jakość, ale można sobie wyrobić zdanie o tym, czego i w jaki sposób będą dotyczyć zajęcia poświęcone "stereotypom płciowym".
Artykuł jest z 2024 r. Ten podatek już wszedł w życie. Nie dotyczy indywidualnych posiadaczy paneli, tylko firm prowadzących działalność gospodarczą. Zgodnie z interpretacją MF podatek obejmuje tylko elementy budowlane (fundamenty, konstrukcje wsporcze itp.), a nie całe instalacje. Co więcej, gminy ustalają, co jest, a co nie jest "elementem budowlanym", decydując o wysokości podatku (maks. 2%). Dalej też obowiązują ulgi i odliczenia dla osób zakładających fotowoltaikę (dla osób fizycznych i przedsiębiorców).
https://kobo-energy.pl/podatek-od-fotowoltaiki-ile-wynosi-co-podlega-i-kto-zaplaci/
Czy to już "wałek"? Trudno powiedzieć (a sam jestem wyczulony na blokowanie transformacji energetycznej). Co wcale nie oznacza, że kolejne rządy nie połakomią się na dodatkową kasę.
Artykuł jest z 2024 r. Ten podatek już wszedł w życie. Nie dotyczy indywidualnych posiadaczy paneli, tylko firm prowadzących działalność gospodarczą. Zgodnie z interpretacją MF podatek obejmuje tylko elementy budowlane (fundamenty, konstrukcje wsporcze itp.), a nie całe instalacje. Co więcej, gminy ustalają, co jest, a co nie jest "elementem budowlanym", decydując o wysokości podatku (maks. 2%). Dalej też obowiązują ulgi i odliczenia dla osób zakładających fotowoltaikę (dla osób fizycznych i przedsiębiorców).
https://kobo-energy.pl/podatek-od-fotowoltaiki-ile-wynosi-co-podlega-i-kto-zaplaci/
Tematy 19-29 są gorsze niż bomba atomowa. Nie dziwię się, że episkopat krytykuje np. przekazywanie informacji na temat granic intymności. U mnie nawet na plebanii specjalne spotkanie z rodzicami w tej sprawie zorganizowano ze dwa razy.
Przedmiot i tak (niestety) do kasacji (czym zajmie się zapewne kolejny rząd, marnotrawiąc znowu miliony złotych). Bo jak jest nieobowiązkowy, to co najmniej połowa rodziców zakaże dzieciom uczęszczania na zajęcia. (To w piękny sposób "rozwali" wiele planów lekcji). I znowu pogłębi się podział na Polskę A i Polskę B (z winy rodziców ucierpią dzieci). A nauczyciele, którzy robili kwalifikacje (często z polecenia dyrektorów), znowu zostaną na lodzie. Macie przedsmak nadchodzącej "reformy edukacji".
Zero wiatraków, zero edukacji zdrowotnej i związanej z (cyber)bezpieczeństwem. Dużo alkoholu i węgla. Będzie lepiej.
lepsza alternatywa do goniec.pl
"Nowy Obywatel" to nie jest żadna alternatywa dla "Gońca". Już prędzej dla "Krytyki Politycznej". Niestety, wielu ludzi (nawet w tym wątku) kompletnie nie odróżnia liberałów od lewicy (in pleno), a co dopiero mówić o socjaldemokracji, socjalizmie demokratycznym, anarchosyndykalizmie, ekosocjalizmie, marksizmie czy komunizmie.
nawet znienawidzony przez antywiatrakowcow Jakub Wiech stwierdził że ustawa to ściema
https://x.com/jakubwiech/status/1959586606311948337
https://x.com/jakubwiech/status/1959614110963789828
Chodzi o ten wpis i dyskusję, w której Wiech cierpliwie tłumaczy Stanowskiemu, czym są obowiązujące w Polsce normy hałasu i dlaczego Nawrocki powinien przesłać do parlamentu "ustawę wiatrakową" w identycznym brzmieniu z ewentualnie jedną zmianą dotyczącą odległości, skoro ten zapis budzi kontrowersje? Nie dlatego, że wprowadzone rozwiązania dotyczące odległości (np. procedura zatwierdzania) są złe i bezsensowne, ale dlatego, że rząd gotów jest iść na kompromis.
Nie mam jednak żadnych wątpliwości, że zmiana minimalnej odległości wiatraków od zabudowań w żadnej mierze nie wpłynie na zmianę postrzegania sensowności udziału wiatraków w miksie energetycznym przez zwolenników PiS-u czy Konfederacji oraz prezydenta Nawrockiego. Bo tutaj chodzi wyłącznie o polityczną nawalankę i ideologiczną imbę, dla której szuka się usprawiedliwień w meandrach chłopskiego rozumu, a nie w rozsądnych argumentach.
https://x.com/OlaKrugly/status/1959532875805495630
Warto więc przypomnieć, że "ustawa wiatrakowa" włączała ludność lokalną w proces decyzyjny dotyczący wiatraków, a ponadto zapewniała bezpośrednio zainteresowanym materialne korzyści wynikąjące ze zgody na budowę wiatraków, a mimo to została zawetowana.
Powyżej w wątku macie całą dyskusję na temat "ustawy wiatrakowej" (w tym minimalnej odległości i problemu "migotania cieni"). Pytałem nawet, co w tej ustawie konkretnie nie odpowiada przeciwnikom. Bezskutecznie, bo nie doczekałem się konkretnej odpowiedzi. Jedynie Lutz próbował zestawiać nasze przepisy z niemieckimi, ale w porównaniu z innymi państwami europejskimi rozwiązania z "ustawy wiatrakowej" wcale nie są jakoś szczególnie liberalne (wręcz przeciwnie). A teraz postanowiliście w tym kontekście kpić sobie z "silniczków". Przecież przeciwnicy energii z wiatraków zachowują się DOKŁADNIE tak, jak silniczki, z których drzecie łacha. Zamiast argumentacji - ślepa wiara, zabobony lub chochoły. Jak ten:
Niech wierzą że tylko wiatraki mogą nas uratować od wysokich cen prądu
Nikt w tym wątku nie twierdził, że TYLKO wiatraki mogą nas uratować od wysokich cen prądu. I że nastąpi to w ciągu kilku miesięcy. Może bądźmy przez chwilę poważni? Cały czas piszę o miksie energetycznym, którego wiatraki są istotną częścią. I tak: postawienie na samowystarczalność energetyczną (np. wiatraki, atom) może nas w przyszłości uchronić od wysokich cen prądu. To nie kwestia wiary. Z kolei jedynym wytłumaczeniem dla banialuków o "czarnym złocie" i bezużyteczności wiatraków jest właśnie wiara. Ślepa wiara w słowa jakiegoś politycznego guru, który wykorzystuje emocje i ignorancję do zbijania koryciarskiego interesu, albo zagranicznych trollików, które zabezpieczają interesy wschodnich oligarchów.
Kpiny z "silniczków" są w tym wypadku tym bardziej nie na miejscu, że kwestii udziału wiatraków w transformacji energetycznej przeciwnicy ustawy kierują się często opinią człowieka, który w "deregulacyjnym" amoku propaguje leczenie u znachorki, albo osoby, która nie potrafi posługiwać się komputerem czy smartfonem i zmienia zdanie na kluczowe tematy (np. dotyczące polityki "węglowej") w zależności od tego, po której stronie sali sejmowej zasiada, albo w zależności od tego, co powie pewien zagraniczny przywódca. A jeśli to nie ich opinia przeważyła szalę, gdzie znajdę rzeszę naukowców zajmujących się energetyką, którzy postulują całkowite wyłączenie wiatraków z miksu energetycznego?
Zapytam więc po raz kolejny: czy jakieś rozwiązania w "ustawie wiatrakowej" (pomijam już nawet kwestię 500 m, która wymagała zgody Rady Gminy, czyli mieszkańców) zasługiwały na weto? I czy po zwiększeniu odległości do obecnie obowiązującej (700 m) prezydent powinien ustawę podpisać?
Wyniki bardzo się wyrównały i wynik lewicy równia się w zasadzie wynikowi konfederacji.
Jak pisałem już kilka razy: dobry wynik lewicy (NL i Razem) to jedyna szansa na zapobieżenie powrotowi PiS-u do władzy. Na razie NL i Razem zamieniają się miejscami w różnych sondażach. Czasem jedno ugrupowanie jest pod progiem, czasem - drugie. Mniej stabilne jest chyba poparcie dla Razem. Jeśli jednak partia Zandberga (który - wbrew podśmiechujkom niektórych komentatorów na temat śpiulkolotu - jest wciąż bardzo aktywny w okresie wakacyjnym) nie wejdzie do sejmu i nie wejdzie do koalicji (po raz kolejny nie otrzymawszy od liberałów gwarancji na realizację polityki prospołecznej), wówczas PiS najprawdopodobniej dogada się z Konfederacją. Choć to i tak będzie dla Kaczyńskiego przykre doświadczenie, bo właściwie oznacza przejęcie rządu dusz na prawicy przez Nawrockiego i Bosaka, a co za tym idzie - kompletną zmianę "realnej" (a nie propagandowej) polityki PiS-u z "socjalnej" na "libertariańską" i "nacjonalistyczną". Kaczyński dobrze wie, że polskie społeczeństwo (podobnie jak polski system emerytalny, system opieki zdrowotnej czy system edukacji) długo tego nie wytrzyma. ;)
ale przeglądając (różne) obszary sieci generalnie ludzie odebrali to bardzo negatywnie
Owszem, sporo w naszej bańce głosów negatywnych, co jest konsekwencją tego, że poszczególne partie koalicyjne trzymają tutaj sztamę i mówią jednym głosem. Jak wyjdziemy poza bańkę, to widać, że prawa strona dwoi się i troi, żeby Polakom (dosłownie) zohydzić wiatraki, co nie ma żadnego sensu i jest wyłącznie elementem wojny plemiennej oraz (IMHO) działaniem na szkodę Polski. Widziałem już takie argumentacyjne dziwolągi wśród zwolenników PiS-u i Konfederacji, że zasługiwały na występy w jakimś kabarecie. Jeden z moich ulubionych spinów to krążąca po Sieci mapka "stref wiatrowych" w Polsce, z której miałoby rzekomo wynikać, że wiatraki da się sensownie stawiać tylko nad morzem, a więc cała ustawa wiatrakowa ma służyć wyłącznie temu, żeby niemieckie firmy otrzymały dotacje, budowały wiatraki, a potem uzyskiwały zwrot za utylizację*. Rzecz jasna, filmiki, które pokazują zjawisko "migotania cieni" przez kilkanaście sekund też cieszą się popularnością**. A wśród przeciwników wiatraków nie mogło zabraknąć miłośników "chłopskiego rozumu"***.
IMHO atak na wiatraki i wychwalanie węgla ma swoje źródło zarówno w polskim środowisku prawicowym, jak też za naszą wschodnią granicą. Rosjanie będą bronić węglowych interesów za wszelką cenę, uzyskując pomoc ze strony pożytecznych idiotów (wielu polskich polityków i komentatorów) czy nawet "agentów" (jak Braun) oraz polskiego lobby węglowego. Smutne jest to, że - gdy idzie o różne formy transformacji energetycznej - Rosjanie skorzystali niegdyś na polityce Niemiec (Atomausstieg), a teraz również mogą skorzystać na propagowanej w Polsce przez środowiska prawicowe wiatrakofobii. Mam nadzieję, że za kilka miesięcy jakaś sondażownia zrobi badania poparcia dla energii wiatrowej, które można będzie porównać z obecnym poparciem dla "ustawy wiatrakowej", co pozwoli z kolei wyciągnąć wnioski na temat skuteczności antypolskiej propagandy (i - ewentualnie - nieudolności informacyjnej rządu).
*https://x.com/RadoPogoda/status/1959148868555174347
https://x.com/B4r7_/status/1959161286710677934
https://x.com/jakubwiech/status/1959303224113971510
**https://x.com/RadekKar/status/1959401804254626089
***https://x.com/K_Stanowski/status/1959531691480862886
Ja cię nie mogę:
Szykuje się naprawdę wspaniała reforma edukacji.
Ten kraj chyba jakoś funkcjonuje siłą rozpędu. ;)
Trzeba to puszczać na telebimach ludziom na wsi:
https://x.com/owca_aleksandra/status/1958972916860690473
spoiler start
Ale nie mam żadnych wątpliwości, że to i tak by nie zadziałało, bo wielu wyborców Nawrockiego wsłuchuje się w słowa prezydenta jak we fragmenty PiSma.
spoiler stop
No proszę:
https://x.com/motykamilosz/status/1958995942180626808
Nikt tak nie kocha Siemensa, jak PiS? LOL
Jestem w szoku, że macie prikaz robienia tych godzin za free. Jest to po prostu dla mnie nie do ogarnięcia.
PO wprowadziło tzw. "godziny karciane" jeszcze w 2009 roku. I od tego czasu to się tak wszystko ładnie kręci, a końca nie widać. Za darmochę, bo przecież nauczyciel zarabia jak lekarz i powinien realizować "misję" (jak lekarz).
Rzecz jasna, pozytywne efekty wprowadzenia tego rodzaju rozwiązania widać gołym okiem po tylu latach: rodzice są coraz lepiej poinformowani, a uczniowie - "skonsultowani". :)
Hmm... KO woli słuchać lobbystów, a nie zwykłych ludzi? Niemożliwe.
https://x.com/dorota_spyrka/status/1958639549900627984
A może warszawiacy z wątku dadzą znać, co myślą o prohibicji, która się sprawdziła w innych miastach. W stolicy nic z tego nie będzie?
Zamiast wydać pieniądze na kampanię informacyjną o korzyściach ustawy, to uprawiają prymitywną propagandą. Po co edukować ludzi?
Exactement. Pisałem też nieco wyżej o tym, że rząd powinien edukować ludzi w kontekście ustawy wiatrakowej:
Pomijając fakt, że Nawrocki dał dowód tego, iż na pierwszym miejscu stawia swoją ignorancję lub interes polityczny, trzeba nieco skrytykować politykę informacyjną rządu: lista korzyści płynących z ustawy wiatrakowej powinna być na każdym słupie w każdej gminie. Niestety, wśród ludzi utrwaliła się propagandowa wizja wielkiego wiatraka tuż za płotem, którą lansowała prawica, a rząd niewiele zrobił (albo: niewystarczająco zrobił), żeby przedstawić lokalnym społecznościom zalety proponowanych rozwiązań.
Ale niektórzy miłośnicy KO z radością przyjmą takie propagandowe guano.
Liberałowie NICZEGO się nie nauczyli. I NICZEGO się nie nauczą.
Uuuu... ostro ruszyli z akcją propagandową:
https://x.com/Platforma_org/status/1958917457630175434
Ciekawe, czy to pójdzie w TVP. :)
BTW, niezłe komentarze.
A co jest złego w tych godzinach czarnkowych?
1) Za "godziny czarnkowe" nauczyciele nie dostają wynagrodzenia. O ile wiem, w Polsce nie pracuje się przymusowo za darmo. A w sytuacji, gdy wedle badań statystyczny polski nauczyciel pracuje 46 godzin tygodniowo (czyli już 6 za darmochę), dorzucanie dodatkowej i obowiązkowej godziny, za którą się nie płaci, przywodzi na myśl szczęśliwie minione czasy "siłaczek".
2) "Godziny czarnkowe" to fikcja.
A) Rodzice nie pojawiają się właściwie nigdy w ustalonych godzinach (bo zazwyczaj pracują), tylko kontaktują się z nauczycielami w inny sposób (w czasie wywiadówek, poprzez dziennik elektroniczny, telefonicznie itd.). Innymi słowy, nauczyciele i tak są "dostępni" w innych godzinach. Ba, "godzina czarnkowa" w pewnym sensie przyczyniła się nawet do ograniczenia dostępności nauczycieli, bo część z nich uznała, że poza "godziną czarnkową" nie muszą być dostępni. Proste, nie?
(BTW, odkąd wprowadzono godziny dostępności - najpierw "karciane", potem "czarnkowe"- nie uświadczyłem na żadnej z nich ani jednego rodzica. Nigdy nikt do mnie nie przyszedł w wyznaczonym czasie. A ponieważ nie mam wtedy możliwości zajmowania się normalną pracą, gdyż siedzę w gwarnym pokoju nauczycielskim, to mogę sobie przynajmniej podyskutować z wami na forum). ;)
B) W czasie "godzin czarnkowych" nie ma możliwości prowadzenia jakichkolwiek zajęć. Uczeń może tylko zasięgnąć opinii, rady lub wyjaśnień. Problem polega też na tym, że zazwyczaj w trakcie tzw. "godziny czarnkowej" uczeń ma inne zajęcia, więc żadnej rady nie zasięgnie. Nie da się zorganizować "godziny czarnkowej" po zajęciach, np. późnym popołudniem, bo to niemożliwe z logistycznego punktu widzenia:
- nauczyciele nie mieszkają w szkołach, a często nawet nie mieszkają w mieście, miasteczku czy wsi, gdzie znajduje się szkoła;
- często pracują również po południu (w innej placówce lub prywatnie);
- zgodnie z zasadami BHP i prawem pracy po całym dniu zajęć mają prawo wrócić do domu, coś zjeść, odpocząć; zwłaszcza że nauczyciele często nie mają nawet dłuższej przerwy na wizytę w toalecie, ponieważ w czasie przerw lekcyjnych muszą pełnić dyżury (kolejny absurd polskiej szkoły wynikający z braków kadrowych);
- w szkołach nie ma osobnych gabinetów dla nauczycieli, gdzie mogliby oni kogoś przyjąć i spędzić czas w oczekiwaniu na "godzinę dostępności", zajmując się pozostałymi obowiązkami (np. poprawiając sprawdziany czy przygotowując zajęcia) - muszą więc pracować również w domu, bo w szkole nie ma do tego warunków; jeśli zabierze się nauczycielom czas na pracę w domu, to nie będą w stanie wypełnić swoich obowiązków;
- w szkołach nie ma też stołówek, gdzie mogliby chociaż zjeść obiad (a na wsi nie liczyłbym na wypad do restauracji - i to pomijając nawet fakt, że regularne żywienie się na mieście nie współgra z nauczycielską pensją);
- mało który uczeń chciałby wracać do szkoły na konsultacje o godzinie siedemnastej czy osiemnastej (także z logistycznych powodów);
- i tak dalej, bo problemów jest więcej, tylko nie chce mi się już ich wymieniać (przy okazji: brak dostępności jakichś gabinetów do konsultacji - bo sale są zazwyczaj zajęte - czyni rzeczone konsultacje dosyć absurdalnymi; z drugiej strony... tłumaczenie zawiłości poezji młodopolskiej albo zadań geometrycznych na kaloryferze na szkolnym korytarzu to może być niezapomniane doświadczenie).
Innymi słowy, nie da się zgodnie z prawem trzymać codziennie pracowników w szkole od godz. 7.30 rano do godziny np. 18, licząc na to, że następnego dnia przyjdą do odpowiedzialnej pracy z dziećmi i młodzieżą w pełni sił fizycznych i psychicznych, a do tego przygotowani (z poprawionymi sprawdzianami, wypełnionymi wnioskami do PPP, opracowanymi materiałami na zajęcia itd.). Nie bez powodu nauczyciel pracuje (na etacie) 40 godzin, ale pensum tablicowe jest mniejsze.
"Godzina czarnkowa" to nieudolna próba wprowadzenia sensownego rozwiązania. Każdy nauczyciel powinien prowadzić (A) zajęcia z uczniami i prowadzić (B) indywidualne konsultacje dla uczniów np. w stosunku 60(A)-40(B). Ale to wymaga kompleksowych zmian w niemal każdym aspekcie funkcjonowania szkoły, w tym zmian dotyczących ramowych planów nauczania, planów zajęć i budynków szkolnych. Nie mówiąc nawet o zwiększeniu liczebności nauczycieli. Nasz rząd nie potrafi nawet sensownie wprowadzić godziny jakiegoś nowego przedmiotu, żeby nie rozwalić właściwie wszystkiego w planie funkcjonowania szkół, więc na jakieś rozumne zmiany bym tutaj nie liczył.
"Godziny czarnkowe" dobrze pokazują polskie dziadowanie, z którego wychodzi współczesny bareizm: zrobić coś byle jak, byle darmo, naśladując sensowne rozwiązania, które jednak są kosztowne. I potem mamy kabaretowy problem, który trudno rozwiązać, bo jedno plemię kopie dołki pod drugim.
A na co te 30% podwyżki było?
Na waciki. ;)
Muszę przyznać, że to mnie rozbawiło w kontekście pojawiających się również tutaj wrzutek o Tusku, który ustawą wiatrakową robi dobrze Niemcom:
https://x.com/jakubwiech/status/1958557943734915402
I to też:
https://x.com/GuderinGross/status/1958577937675862434
Niedawno poruszaliśmy problem "dwójmyślenia"...
Ja jestem coraz większym pesymistą.
Coraz większym? Przecież tu już od jakiegoś czasu wiadomo, że lepiej nie będzie. Trzeba się pogodzić z marazmem i powolnym obumieraniem szarych komórek polskiej oświaty i nauki. Ludzie chcą albo Tuska, albo Kaczyńskiego, więc dostaną dokładnie to, na co głosowali.
Przez rok po wyborach śledziłem to, co się dzieje w polskiej edukacji, z nadzieją. A potem już z chwilowym smutkiem, który teraz przechodzi coraz częściej w rozbawienie. Bo obserwowanie polityków, którzy potykają się o własne nogi, choć mają podaną na tacy instrukcję chodzenia, jest nawet zabawne. A w naszej rzeczywistości politycznej seans "Głupiego i głupszego" chyba nie ma końca.
Dobrze, że ciebie to nie dotyczy bezpośrednio (choć żyjesz w RP i w ostateczności i tak będziesz odczuwał konsekwencje tego, co się dzieje w oświacie), bo dziecko już na Oxfordzie. :P