Polskie krapy – gry z Polski, o których lepiej zapomnieć
W ostatnich latach Polacy pokazali niejednokrotnie, że mają dryg do tworzenia gier wideo. Może to przez to zapomnieliśmy, że od lat 90. ubiegłego wieku wypuściliśmy też sporo tytułów, o których wszyscy – wraz z ich twórcami – wolelibyśmy zapomnieć.
Spis treści
- Polskie krapy – gry z Polski, o których lepiej zapomnieć
- Rezerwowe psy
- Maluch Racer
- Mortyr 2: For Ever
- Raven’s Cry
- Wilczy Szaniec
- Detektyw Rutkowski – Is Back!
- Snajper: Sztuka zwyciężania
- Włatcy Móch: Wrzód na dópie
- Afterfall: InSanity
- Uprising44: The Silent Shadows
- Rambo: The Video Game
- Wrzesień ’39
- Basement Crawl
- Agony
Wrzesień ’39
- Data premiery: 17 września 2013
- Producent: Wastelands Interactive
Zanim zacznę znęcać się nad tą nieszczęsną produkcją, trzeba przyznać jej jedno: grając we Wrzesień ’39, rzeczywiście łatwo poczuć się tak, jak polscy żołnierze w trakcie kampanii wrześniowej. Opuszczeni przez wszystkich, toczący beznadziejną walkę, która nie ma prawa zakończyć się zwycięstwem, rzuceni wrogowi na pożarcie, sfrustrowani swoją sytuacją. Jeśli ktokolwiek miał w momencie premiery nadzieję na porządną strategię, deweloperzy z Wastelands Interactive zafundowali mu bezlitosny blitzkrieg. Wystarczy przejrzeć pobieżnie opcje w menu, sprawdzić mapę, zagrać choć przez chwilę, by już wiedzieć, że wyrzuciliśmy pieniądze w błoto.
[Sztuczna inteligencja – przyp. red.] ma tendencję do przerzucania jak największych sił w pobliże dużych miast, na froncie walczą zaś tylko nieliczne oddziały. Taka taktyka miałaby pewien sens podczas opóźniania ofensywy i obrony strategicznych lokacji, ale komputer stosuje ją także w natarciu. Przykładowo, jeśli sztuczna inteligencja kieruje Niemcami, to otacza jednostkami własne miasta, na pole walki wysyłając tylko niewielkie zgrupowania. Z tego powodu partia potrafi ciągnąć się w nieskończoność... albo do momentu wywalenia gry do pulpitu.
Cytat z naszej recenzji autorstwa Macieja „Czarnego” Kozłowskiego
Twórcom najwidoczniej przyświecała misja odtworzenia czaru starszych strategii z lat 80. i 90. Zapomnieli jednak, że od niedociągnięć, które byliśmy w stanie wybaczyć dwie czy trzy dekady temu, teraz nie ma żadnych wymówek. A Wrzesień ’39 robi wrażenie ubogiego pod każdym względem. Widok tysięcy pól i setek oddziałów potrafi onieśmielić, szybko jednak okazuje się, że opcje strategiczne są zaskakująco skromne.
Całość sprowadza się w zasadzie do przesuwania po mapie naszych jednostek, wdawania się w bitwy i cierpliwego czekania na koniec tury przeciwnika (co potrafi zająć całkiem sporo czasu). Sztuczna inteligencja wroga nie powala, co jednak nie ma najmniejszego znaczenia, bo przy grze każdą z dostępnych frakcji wynik kampanii tak czy inaczej jest praktycznie przesądzony. A jeśli z jakiegoś powodu uprzecie się, by jednak dać Wrześniowi ’39 szansę, pewnie odpłaci się Wam zjedzonymi „sejwami” lub wyrzuceniem do pulpitu.