Raport o branży w USA – przeciętny gracz ma 37 lat

Stowarzyszenie Entertainment Software Association opublikowało tegoroczną edycję raportu na temat sytuacji w amerykańskiej branży rozrywki elektronicznej. Wyniki pokazują, że nastąpił nieznaczny przyrost liczby grających kobiet oraz wzrost średniej wieku przeciętnego gracza w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem ESA ma on obecnie 37 lat.

Szymon Liebert

9 czerwca 2011 14:24

Stowarzyszenie Entertainment Software Association opublikowało tegoroczną edycję raportu na temat sytuacji w amerykańskiej branży rozrywki elektronicznej. Wyniki pokazują, że nastąpił nieznaczny przyrost liczby grających kobiet oraz wzrost średniej wieku przeciętnego gracza w Stanach Zjednoczonych. Zdaniem ESA ma on obecnie 37 lat.

Raport zatytułowany Essential Facts About the Computer and Video Game Industry zawiera wiele ciekawych informacji, które ponownie przekreślają stereotyp nastolatka spędzającego całe dnie przed konsolą lub pecetem. Według stowarzyszenia zaledwie 18% wszystkich graczy jest niepełnoletnia, a 29% osób grających ma powyżej 50 roku życia. W sumie 82% graczy w USA jest dorosła.

Zestawienie pokazuje również, że grami interesuje się coraz więcej kobiet. W 2010 roku było ich 42%, czyli o 2% więcej niż przed rokiem.

Raport o branży w USA – przeciętny gracz ma 37 lat - ilustracja #1

W publikacji podjęto także temat dystrybucji elektronicznej, która z roku na rok staje się coraz mocniejsza. Z obliczeń wynika, że produkty zakupione w postaci cyfrowej stanowią 24% całego rynku i wytwarzają 5.9 miliarda dolarów obrotów. Ponadto, gracze wydali w 2010 roku sumie 25.1 miliarda dolarów na gry, sprzęt oraz akcesoria.

Więcej informacji na temat raportu znajdziecie na stronie stowarzyszenia. Stwierdzono w nim chociażby, że prawie połowa rodziców grywa ze swoimi dziećmi przynajmniej raz w tygodniu. Co więcej, większość z nich uważa, że taka forma rozrywki może przynieść pozytywne skutki, zachęcać do spędzania czasu z rodziną, a także pomagać w kontaktach z rówieśnikami.

Więcej:92% przedstawicieli pokolenia Z jest odrzucanych przez działy HR z jednego prostego powodu: ich wejście na rynek pracy doprowadziło do „sytuacji krytycznej”