Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 9 kwietnia 2024, 14:52

Nie chcę czekać kolejnych 20 lat na udaną grę z Thorgalem

Poza komiksami Thorgal nie otrzymał atencji, na jaką zasługuje, a o jedynej jak dotąd grze z jego udziałem lepiej nie pamiętać. Zastanówmy się zatem przez chwilę, jak może wyglądać nowa produkcja z Thorgalem w roli głównej i kto zyska na niej więcej.

Kojarzycie perypetie dziecka z gwiazd, które trafiwszy na naszą planetę, zostało wychowane przez Ziemian? Historię postaci o wielkiej sile dorównującej jedynie jej szlachetności i chęci pomocy potrzebującym? Nie, wcale nie mam na myśli Supermana, choć rodowód obu tych person jest komiksowy. Mowa o Thorgalu Aegirssonie, który postanowił podjąć kolejną próbę podbicia świata popkultury.

Dwóch Rosińskich na pokładzie drakkara sunącego ku branży gier to aż nadto, by rozpalić wyobraźnię fanów kultowego wikinga. Zastanówmy się zatem przez chwilę, jak może wyglądać produkcja z Thorgalem w roli głównej i kto zyska na niej więcej.

Skazany na sukces, który... nie nadchodzi

Przygody szlachetnego wikinga-skalda od dekad cieszą się dużym zainteresowaniem rodzimych czytelników, prawdziwe triumfy święcąc jednak w krajach frankofońskich. Mogący pochwalić się rzeszą fanów cykl Thorgal zapoczątkowali w 1977 roku belgijski scenarzysta Jean Van Hamme oraz polski artysta Grzegorz Rosiński. Pomimo całkiem sporej popularności seria ta nigdy nie zdołała podbić innych mediów niż swoje macierzyste, ograniczając się do kilku powieści, słuchowisk (bardzo ciepło przyjętych) oraz mizernej gry przygodowej sprzed prawie 20 lat. Innymi słowy, Thorgal nie otrzymał atencji, na jaką zasługuje.

Geralta oraz Thorgala łączy osoba Jacka Rozenka. W pierwszego z nich aktor wcielał się w grach, drugiemu użyczył głosu w słuchowiskach. Źródło: CD Projekt RED SA. - Nie chcę czekać kolejnych 20 lat na udaną grę z Thorgalem - wiadomość - 2024-04-09
Geralta oraz Thorgala łączy osoba Jacka Rozenka. W pierwszego z nich aktor wcielał się w grach, drugiemu użyczył głosu w słuchowiskach. Źródło: CD Projekt RED SA.

Światełko, które pojawiło się w tunelu wraz z plotkami o romansie wikinga z CD Projektem RED, szybko zgasło. I choć w siedzibie „Redów” zagościł Grzegorz Rosiński oraz jego syn Piotr (odpowiedzialny m.in. za promocję i rozwój cyklu), autorzy Wiedźmina i Cyberpunka 2077 nie stworzą adaptacji przygód znanego wikinga. Trudno mi jednak uwierzyć, że podczas tych wizyt ani razu nie pojawił się temat potencjalnej egranizacji. Pokłosiem tych rozmów jest natomiast obraz Grzegorza Rosińskiego przedstawiający spotkanie Geralta z Rivii i Thorgala, na który można natrafić w warszawskiej siedzibie CDP.

Adam Badowski z Grzegorzem Rosińskim w siedzibie CD Projektu RED. Źródło: https://twitter.com/CDPROJEKTRED/status/1445357950827106316. - Nie chcę czekać kolejnych 20 lat na udaną grę z Thorgalem - wiadomość - 2024-04-09
Adam Badowski z Grzegorzem Rosińskim w siedzibie CD Projektu RED. Źródło: https://twitter.com/CDPROJEKTRED/status/1445357950827106316.

Mogliśmy na moment zapomnieć o sprawie, jednak tego samego z pewnością nie zrobili panowie Rosińscy, którzy poważnie myśleli o grze osadzonej w uniwersum znanego komiksu. W maju 2021 roku Piotr Rosiński wyrażał nadzieję na jej powstanie. Podczas rozmowy z Kamilem Śmiałkowskim w ramach cyklu Centralnie o komiksie mówił: „Dajmy sobie dwa, trzy lata”. Cóż, nie kłamał.

Mighty Koi przed wielkim wyzwaniem

Finalnie wizję gry na podstawie Thorgala ma ziścić polskie studio Mighty Koi, które zamierza uraczyć nas przygodową grą akcji z elementami RPG. Przyjąłem to za dobrą monetę. Bogate uniwersum, liczne lokacje oraz galeria barwnych postaci pierwszo- i drugoplanowych mogłyby zachęcać do stworzenia czystego RPG. W tym przypadku problemem okazuje się jednak tytułowy bohater – Thorgal jest bowiem człowiekiem niezwykle prawym, stroniącym od uciech, bogactw oraz niepotrzebnej walki.

W oczywisty sposób ogranicza to swobodę scenarzystów, jak również gracza, który nie mógłby pozwolić sobie na nagłe przejście na ciemną stronę mocy – zburzyłoby to filary tej postaci. Na nic zdałby się prosty zabieg z utratą pamięci, nasze dziecko z gwiazd już w komiksach zaliczyło etap z amnezją, podczas którego wszelkie próby przeciągnięcia go na złą stronę spełzły na niczym.

Pierwszą próbą egranizacji komiksu był Thorgal: Klątwa Odyna. Trójwymiarowy point & click z 2002 roku przygotowany przez zespół Dreamcatcher nie okazał się jednak dla skalda udanym debiutem w świecie gier. Kiepskie elementy zręcznościowe, masa bugów często uniemożliwiających przejście do dalszych etapów oraz fatalny (wręcz amatorski) polski dubbing to tylko kilka grzechów tej produkcji. Nie uratowały jej nawet karty rodem z komiksów, za przygotowanie których odpowiedzialny był Grzegorz Rosiński.

Ten problem można by obejść poprzez zastąpienie klasycznego wyboru między dobrem a złem bardziej zniuansowanymi dylematami. Wiedźmin 3 dobitnie pokazał, jak za ich pomocą poruszyć czułą strunę w sercach graczy. Ciekawa byłaby również możliwość wcielenia się w drugą postać, np. dynamiczną Kriss de Valnor, genialną łuczniczkę i bandytkę zdolną zarówno do największych zbrodni, jak i poświęceń. Jako wiodąca postać miałaby wiele do zaoferowania. Co prawda Mighty Koi ogłosiło, że protagonistą adaptacji będzie Thorgal, niemniej wspomniana antybohaterka ma odegrać ważną rolę w całej historii.

Thorgal niczym Nathan Drake? A może jednak Ezio?

Wyznam, że chętnie zobaczyłbym produkcję w stylu Uncharted, w której walka przeplata się z etapami zręcznościowymi (Thorgal i Kriss to nie lada atleci), eksploracją oraz rozwiązywaniem zagadek. Z fabułą, w którą wpleciona jest pełna konfliktów współpraca, a także niezwykłe umiejętności dzieci Aegirssona, czyli potrafiącego uzdrawiać Jolana i rozmawiającej ze zwierzętami Louve. Zaletą korytarzowej gry poszerzonej o kilka większych hubów byłoby wyjście z gatunku, w którym na każdym kroku musiałaby mierzyć się z porównaniami do Wiedźmina 3, a nawet wiekowego Skyrima. Zapewne do takiej formy łatwiej byłoby też dostosować fabułę, która zgodnie ze słowami Marcina Grzegórskiego, CSO Mighty Koi, ma bazować na pierwszych trzydziestu albumach cyklu.

Świat Thorgala jest bardzo rozbudowany, a zarazem otwarty, co stwarza spore pole do manewru. Czytelnik znajdzie tu nie tylko nawiązania do historii czy kultury wikingów (oraz innych nacji wczesnego średniowiecza), ale także do nordyckiej mitologii i zaawansowanej technologii rodem z kosmosu. Od pierwszego zeszytu seria wiele miejsca poświęca bowiem wysoko rozwiniętej cywilizacji, która w istotny sposób wpływa na losy bohaterów.

Kriss de Valnor. Źródło: Mighty Koi. - Nie chcę czekać kolejnych 20 lat na udaną grę z Thorgalem - wiadomość - 2024-04-09
Kriss de Valnor. Źródło: Mighty Koi.

Nietrudno tu odnaleźć elementy wspólne z cyklem Assassin’s Creed, który poza byciem „akcyjniakiem” oferuje też opowieści o czasach dawnych i współczesnych, z mocnym akcentem SF. Oczywiście nie spodziewam się po Mighty Koi aż tak rozbudowanego tytułu, ale kierunek, w jakim podąża Ubisoft, to dobra wskazówka dla producentów.

Warto wspomnieć, że Grzegorz Rosiński w komiksach unikał epatowania seksem oraz przemocą. Choć w cyklu nie brakuje walki i brutalnego traktowania kobiet, scenarzyści podchodzą do tego w subtelny sposób. Raczej nie powinniśmy więc liczyć w grze na odrąbywanie kończyn, choć ta kwestia nie jest jeszcze przesądzona.

Piotr Rosiński w wywiadach podkreśla, jak ważna jest jakość. W przypadku komiksów obaj panowie długo wybierali artystów, którym mogliby powierzyć losy Thorgala. Ci musieli zresztą zgodzić się na szereg postulatów, m.in. ustąpić w kwestii tworzenia okładek, mających wciąż być dziełem Grzegorza Rosińskiego. Czy ostateczny wybór był dobry? Opinie są podzielone. Z drugiej strony (zgodnie z wywiadem z 2012 roku) Piotr chciał kontynuować książkowe wersje przygód bohatera, choć... sam ich nie czytał (bo „to dla dzieci”, ale też „dobrze się sprzedawało”). Możemy więc zakładać, że obaj panowie są w stanie pójść na pewne ustępstwa lub nawet zrezygnować ze ścisłej kontroli. Poza tym Hideo Kojima w Death Stranding udowodnił, iż przygodowa gra akcji nie musi polegać na zabijaniu, i Thorgal mógłby podążyć tym tropem.

Druga młodość czy łabędzi śpiew Thorgala?

Cieszy mnie, że bohater z mojego dzieciństwa (pierwszego i obecnego ;)) powróci. Widać, że fani spragnieni są kolejnych przygód herosów stworzonych przez duet Rosiński i Van Hamme. Potwierdzają to nie tylko nowe albumy, ale też zainteresowanie innymi projektami.

Wystarczy wspomnieć o dwóch udanych zbiórkach w serwisie Gamefound – na grę planszową autorstwa Portal Games (rozbiła bank z finalną kwotą ok. 345 tys. euro) oraz podręcznik RPG (ok. 56 tys. euro z wymaganych 25 tys.). W tym drugim przypadku w prace zaangażowany został laureat Paszportu „Polityki” i Nagrody Zajdla – pisarz Łukasz Orbitowski (Inna dusza, Kult).

Thorgal według Mighty Koi. Źródło: Steam. - Nie chcę czekać kolejnych 20 lat na udaną grę z Thorgalem - wiadomość - 2024-04-09
Thorgal według Mighty Koi. Źródło: Steam.

Dobrze przyjęta gra pozwoliłaby przepchnąć wiele pomysłów, których do tej pory nie udało się zrealizować. Nie każdy pewnie zdaje sobie sprawę, że licencja na Thorgala wcale nie została zamknięta w sejfie. Od lat cieszy się zainteresowaniem, kolejne wytwórnie filmowe mają wobec niej wielkie plany, ale na chęciach się kończy.

Według słów Piotra Rosińskiego tak było w przypadku M.D.I., współpracy z nieżyjącym już producentem Samuelem Hadidą (Pachnidło, Resident Evil, Silent Hill) czy domem produkcyjnym Futurikon. Na naszych łamach mogliście przeczytać m.in. o tym, że reżyser Florian Henckel von Donnersmarck (Życie na podsłuchu) stworzy serial oparty na tym cyklu, lecz i w tym przypadku temat ucichł i nie powraca od 2018 roku. Tymczasem przygotowana z rozmachem gra niewątpliwie wzbudziłaby zainteresowanie takich gigantów jak Netflix czy Amazon.

Opracowanie gry na podstawie gotowych dzieł to perspektywa równie kusząca, co ryzykowna. Licencją nie obroniło się ani The Inquisitor (oparte na twórczości Jacka Piekary), ani wydany w 2019 roku Devil’s Hunt (bazujący na Równowadze Pawła Leśniaka). Potem nadeszły jeszcze Gamedec (Marcin S. Przybyłek), SlavicPunk: Oldtimer (Marcin Gołkowski) czy najcieplej z nich przyjęty Niezwyciężony (Stanisław Lem) Starward Industries. Na horyzoncie zaś majaczy detektywistyczne Ibru na motywach Anny In w grobowcach świata Olgi Tokarczuk oraz Sancticide oparty na cyklu Komornik (ponownie Marcin Gołkowski). Sami oceńcie, czy to dobra droga dla polskiej branży gier.

Z wielką licencją wiąże się wielka odpowiedzialność

Mighty Koi, pomimo roli debiutanta, wzięło na swoje barki nie lada ciężar, ale pamiętajmy, że początki „Redów” z Wiedźminem również były skromne. Martwi mnie tylko fakt, że studio jednocześnie pracuje nad dwiema bardzo wymagającymi markami, bo przecież w planach jest także The Night Wanderer bazujące na Panu Lodowego Ogrodu Jarosława Grzędowicza. Marzę, by nie skończyło się jedynie na wygórowanych ambicjach jak w przypadku pewnego inkwizytora Jego Ekscelencji biskupa Hez-hezronu.

Studio stoi przed szansą na stworzenie czegoś kultowego. Życzę mu jak najlepiej choćby dlatego, że nie chciałbym czekać następnych 20 lat na kolejną – tym razem dobrą! – wirtualną odsłonę losów Thorgala.

  1. Może niepotrzebnie się martwię o gry na podstawie polskiej fantastyki

Krzysztof Kałuziński

Krzysztof Kałuziński

W GRYOnline.pl związany z Newsroomem. Nie boi się podejmowania różnych tematów, choć preferuje wiadomości o niezależnych produkcjach w stylu Disco Elysium. W dzieciństwie pisał opowiadania fantasy, katował Pegasusa, a potem peceta. Pasję przekuł w zawód redaktora portalu dla graczy prowadzonego z przyjacielem, jak również copywritera oraz doradcy w sklepie z konsolami. Nie przepada za remake'ami i growymi tasiemcami. Od dziecka chciał napisać powieść, choć zdecydowanie lepiej tworzy mu się bohaterów niż fabułę. Pewnie dlatego tak pokochał RPGi (papierowe i wirtualne). Wychowały go lata 90., do których chętnie by się przeniósł. Uwielbia filmy Tarantino, za sprawą Mad Maksa i pierwszego Fallouta zatracił się w postapo, a Berserk przekonał go do dark fantasy. Dziś próbuje sił w e-commerce i marketingu, jednocześnie wspierając Newsroom w weekendy, dzięki czemu wciąż może kultywować dawne pasje.

więcej