To były bardzo mocne dwa tygodnie w świecie gier samochodowych. Mamy nowości w tematach serii Test Drive, F1, Forza, Gran Turismo, Need for Speed czy The Crew, a do tego pierwszy duży motodebiut roku (we wczesnym dostępie) – Le Mans Ultimate.
Le Mans Ultimate miało być tematem numer jeden w dzisiejszym Motoprzeglądzie, jako pierwsza duża wyścigowa premiera w nowym roku (choć we wczesnym dostępie) – i jest nim, ale konkurencja okazała się bardzo silna. W tym samym czasie nowościami w temacie swoich dzieł postanowiły uraczyć nas m.in. studia KT Racing (Test Drive Unlimited), Codemasters (F1), Playground Games (Forza Horizon), Criterion Games (Need for Speed) czy Polyphony Digital (Gran Turismo)… choć w niektórych z tych przypadków raczenie jest sprawą dyskusyjną. Do dyskusji zaproszę za moment, na razie zachęcam do lektury.
Wczesny dostęp Le Mans Ultimate rozpoczął się 20 lutego – i jego początek bez wątpienia można nazwać sukcesem. Obecnie gra ma na Steamie ponad dwa tysiące recenzji, z czego pozytywnych jest 81%, a do tego wciąż utrzymuje relatywnie wysoką aktywność graczy.
Duża w tym zasługa rozbudowanego trybu sieciowego opartego na platformie RaceControl, która przeszła chrzest bojowy przez ostatni rok, napędzając rFactora 2 (poprzednie dzieło Studia 397). Cieszy też kompletna zawartość z sezonu 2023 WEC na starcie (dwanaście pojazdów w trzech klasach i siedem torów) oraz – rzecz najważniejsza – znakomita symulacja fizyki i zasad wyścigów, również wywodząca się z rFactora.
Tym niemniej pomimo dużych zalet stan gry pozostawia jeszcze sporo do życzenia. Optymalizacja jest bardzo nierówna, sztucznej inteligencji zbyt często zdarzają się potencjalnie kosztowne dla gracza błędy, a ekrany wczytywania są koszmarnie długie. Nie brakuje też różnorakich pomniejszych błędów (zebranych przez twórców na długiej liście).
Swoimi wstępnymi wrażeniami z Le Mans Ultimate podzielę się w osobnym tekście, który powinien trafić na łamy GRYOnline.pl w najbliższych dniach.
Jeszcze nie otrzymaliśmy obiecanej „mapy drogowej” – tj. harmonogramu aktualizacji i rozpiski szykowanych zmian – ale wiemy, jak mniej więcej będzie kształtowała się przyszłość Le Mans Ultimate.
Stephen Hood, szef Motorsport Games (firmy-matki Studia 397), w rozmowie z serwisem RaceDepartment zdradził, co czeka grę. Jest planowana nowa zawartość, która obejmie przede wszystkim pojazdy z sezonu 2024 WEC – oznacza to nie tylko dodanie Hypercarów marek Lamborghini, BMW czy Alpine, ale też zmiany w niższych klasach (GTE przekształca się w LMGT3, a LMP2 wylatuje ze stawki). Ponadto deweloper nie wyklucza sięgnięcia po maszyny i tory z zawodów pokrewnych WEC, tj. Asian Le Mans Series i European LMS.
Niemniej priorytetem dla twórców jest zadbanie o jakość bazowej gry, zanim zajmą się rozbudową zawartości. Oznacza to przede wszystkim wprowadzenie wsparcia VR, singleplayerowych mistrzostw czy asynchronicznego trybu co-op, a także nadanie rozgrywce właściwego balansu (bo, jak powiedział Hood, „Hypercary są nieprawdopodobnie złożone”).
Nie zapominajmy jednak, że realizacja tych wszystkich planów zależy od rynkowego powodzenia Le Mans Ultimate – a niepewność jest tym większa, że nękane ciągle kłopotami Motorsport Games znajduje się w trudniejszym położeniu niż kiedykolwiek i dzieło Studia 397 stanowi dla firmy całkiem dosłownie ostatnią deskę ratunku. Miejmy nadzieję, że LMU wybroni się finansowo – inaczej może pociągnąć ze sobą na dno również cenionego rFactora 2…
Electronic Arts znowu mi podpadło. Firma wróciła do tego, co lubi robić najbardziej (poza zamykaniem studiów) – sprzedawania kotów w worku za grube pieniądze i wycofywania ze sprzedaży gier, które zasługiwały na dłuższe życie.
W tym tygodniu F1 24 zostało oficjalnie zapowiedziane, z datą premiery wyznaczoną na 31 maja. W temacie samej gry ujawniono aż dwie informacje: dostaniemy nowy tryb kariery kierowcy oraz „bardziej autentyczne prowadzenie” bolidów. Znacznie więcej wydawca ma do powiedzenia o dostępnych edycjach, ich cenach i preorderowych bonusach, których jest zatrzęsienie (np. trzydniowy wczesny dostęp). Bo produkt oczywiście można już kupić – po co Wam wiedzieć o nim cokolwiek albo go oglądać? (Zwłaszcza że wśród docelowych platform nadal występują PS4 i XOne, więc pewnie nie ma na co patrzeć).
A jeśli myśleliście o kupieniu F1 23, to właśnie rozbrzmiewa ostatni dzwonek – o ile już nie przeminął. Sądząc po tym, co działo się z poprzednimi odsłonami serii, EA już nie będzie przeceniać tej gry. Na szczęście wciąż można zapoznać się z nią relatywnie niskim kosztem poprzez abonamenty Game Pass i PS Plus. Natomiast F1 22 zniknęło ze sprzedaży, gdy tylko zwiastun „dwudziestki czwórki” trafił do sieci – a od premiery dopiero co minęło półtora roku…
Po prawie trzymiesięcznej przerwie doczekaliśmy się kolejnego „listu ze Słonecznego Klubu” – wraz z nowym zwiastunem Test Drive Unlimited: Solar Crown (poniżej), o którym już pisałem w osobnej wiadomości. Najważniejszy komunikat płynący ze wspomnianego tekstu brzmi: twórcom nie spieszy się do premiery i zaczną o niej myśleć, dopiero gdy będą gotowi (tj. przede wszystkim zadbają o optymalizację i stabilność serwerów) – choć nadal celują w ten rok.
Poza tym z artykułu można wyczytać kilka innych interesujących informacji, w tym zakulisowych:
Ponadto studio KT Racing potwierdziło, że kolejna, trzecia runda zamkniętych beta-testów nadal jest planowana – lecz wciąż nie poznaliśmy terminu.
W ubiegłych dwóch tygodniach znów zaczęło się coś dziać w temacie serii Need for Speed – i było tych wydarzeń niemało. Najpierw studio Criterion Games pokazało „mapę drogową” dla NFS Unbound na resztę 2024 roku, z której wynika, że twórcy będą próbowali jeszcze w miarę intensywnie ożywiać grę ze wsparciem fanów, np. dodając formy zabawy inspirowane klasycznymi odsłonami cyklu i wprowadzając po dwa nowe samochody naraz zamiast jednego, jak do tej pory.
Kilka dni później dostaliśmy pierwszą z zapowiedzianych aktualizacji (Vol. 6), w której wprowadzono szybki wariant rozgrywki PvP oraz – co ważniejsze – przywrócono markę Audi, reprezentowaną przez trzy modele (w tym dwa z „recyklingu”). Ze szczegółami zapoznacie się w oddzielnej wiadomości:
Ponadto w międzyczasie wypłynęły doniesienia o dalszej przyszłości Need for Speed, w której Criterion Games będzie jakoby dążyło do odzyskania starych fanów serii, wprowadzając dość drastyczne zmiany w modelu jazdy, urozmaicając muzyczny repertuar i – mówiąc ogólnie – silniej inspirując się odsłonami takimi jak Underground czy Most Wanted. Również na ten temat więcej dowiecie się z osobnego tekstu:

NFS Unbound odzyskał markę Audi w aktualizacji Vol. 6. Modele R8 i S5 pochodzą z NFS Heat, nowe jest RS 6 Avant – i niestety płatne.Źródło: EA.
Dobra wiadomość: Gran Turismo 7 dostało nową aktualizację miesiąc po poprzedniej (a nie kwartał). Zła: studio Polyphony Digital nie rozpieściło nas ilością zawartości. Wprawdzie trzy samochody – Audi TTS ’09, Mitsubishi Lancer Evo IX ’06 i Renault R4 ’85 – to standardowa liczba, ale problem polega na tym, że nie bardzo jest co z nimi robić – ot, dodano po jednym wyścigu dla każdego, a do tego jedno bonusowe menu (odbiór nagrody za kupienie trzech aut marki Lamborghini), kilka silników na wymianę, scenerie w Scapes i szczypta rozmów w Café.
Jak to powiedział któryś fan na forum GTPlanet, po miesiącu przerwy dostaliśmy kolejny zastrzyk atrakcji, który wystarczy na jakieś 20 minut zabawy. I tak jak miesiąc temu, znów pojawia się poczucie, że wypuszczenie wersji Spec II w listopadzie było nie tyle początkiem nowego życia dla GT7, co sygnałem, iż rozwój gry odtąd będzie już powoli wygasał. Z drugiej strony – czy deweloper musi się starać, skoro gra po dwóch latach od premiery i tak ma znakomite wyniki sprzedaży i wciąż pojawia się na liście bestsellerów? Tym niemniej mam nadzieję, że kiedyś jeszcze zobaczymy jakąś nową trasę…
Po szczegóły na temat owej świeżo udostępnionej aktualizacji (1.43) zapraszam do osobnej wiadomości:
Jeśli chcecie nadrobić – bądź przypomnieć sobie – poprzednie Motoprzeglądy, zapraszam Was tutaj. Pod linkiem znajdziecie chronologiczną listę tekstów.
Kilkanaście samochodów, garść „klocków” do edytora tras i prawie nic ponad to – w takim dużym skrócie można podsumować marcowe atrakcje dla Forzy Horizon 5, które przygotowało Playground Games. Dostajemy osiem nowych modeli (albo sześć, jeśli chcecie odliczyć te, które trafiły wcześniej do Forzy Motorsport), z czego cztery znalazły się za „płatnościaną” – czyt. w DLC – a do tego cztery pochodzące z Forzy Horizon 4 (na szczęście wyjątkowo łatwe do zdobycia).
Tym samym łączna liczba unikalnych samochodów dostępnych w FH5 wzrosła do 787. A ponieważ tematem Serii 31 jest europejska motoryzacja, najnowszy zestaw aut może zainteresować Was bardziej niż ten sprzed miesiąca, zdominowany przez modele chińskie i koreańskie. Co powiecie na Mercedesa-Benza W124 w dwóch odmianach? Albo Jaguara XE SV Project 8? Albo Mercedesa-AMG SL bieżącej generacji? Po pełną listę odsyłam do osobnej wiadomości:
W poprzednim tygodniu studio Turn 10 wypuściło hotfix 5.1 do Forzy Motorsport, który naprawił kilka błędów wprowadzonych w Aktualizacji 5. Przede wszystkim próba zorganizowania wieloklasowego wyścigu w grze dowolnej już nie kończy się powrotem na pulpit, a wydajność w multiplayerze powinna wrócić do normy u osób, które zaczęły odczuwać przycinki (dotyczy posiadaczy ekranów o częstotliwości odświeżania innej niż 60 Hz czy 120 Hz). Ponadto wyścigi Formuły Mazda wróciły na listę zawodów w polecanym trybie wieloosobowym i mają zostać na stałe. Z pełną listą zmian zapoznacie się tutaj.
Tyle oficjalnych wieści w temacie Forzy Motorsport. Koniecznie muszę jednak wspomnieć jeszcze o Adrianie Camposie, który niedawno opublikował opowieść o tym, jak wyglądała praca w Turn 10 Studios (pod zarządem Microsoftu) w ostatnich kilkunastu miesiącach przed premierą gry z perspektywy starszego artysty środowiskowego. Po streszczenie tej działającej na wyobraźnię historii i płynące z niej wnioski zapraszam do osobnej wiadomości:
Wygląda na to, że po utracie licencji WRC (na rzecz Codemasters) studio KT Racing zwróciło uwagę ku nowej dyscyplinie motosportu – i spróbuje stanąć w szranki z Le Mans Ultimate. Motorsport Endurance Series ma być symulatorem, w którym weźmiemy udział w wytrzymałościowych wyścigach w klasach GT, LMP2 i Hypercar, nie tylko prowadząc samochody, ale też koordynując działania zespołu jako inżynier. Szczegółów na temat rozgrywki jest na razie niewiele. Premiera ma się odbyć w 2025 roku (na PC, PS5 i XSX/S).
Tak po prawdzie trudno mi wykrzesać z siebie wielki entuzjazm dla tej gry. Rynek zaczyna być przesycony grami inspirowanymi mistrzostwami WEC – lub oferującymi zawartość z nimi związaną. Poza tym KT Racing, które nie ma jeszcze doświadczenia na tym polu, skacze na głęboką wodę, deklarując tworzenie realistycznej gry i pozycjonując się jako potencjalna konkurencja dla tytułów takich jak wspomniane Le Mans Ultimate, Automobilista 2 czy nawet iRacing. Trzymam kciuki za tego dewelopera – ale prywatnie wolałbym dostać od niego nowe rajdy, które byłyby pożądaną alternatywą dla rozczarowującego WRC od Codemasters…
Jak pewnie pamiętacie, 31 marca serwery The Crew zostaną wyłączone, co oznacza, że gra przepadnie na wieki. Przynajmniej teoretycznie. Oto bowiem na oficjalnym discordowym serwerze serii pojawiła się wczoraj wiadomość od głównego moderatora, w której poinformowano, że grupa fanów pracuje nad zachowaniem gry przy życiu w trybie offline. „Choć jeszcze nie udało się tego w pełni osiągnąć, poczyniono istotne postępy na drodze do celu”, napisano w komunikacie.
Owi zapaleńcy gromadzą się na serwerze The Crew Unlimited. Powstało już narzędzie, które pozwala utrwalić swój zapis rozgrywki w formie pliku .json, by dało się go użyć w przyszłości. Znajdziecie je tutaj, wraz z intrukcją obsługi. Jak podają twórcy, obecnie ma ono problem z „wynikami i nagrodami”, ale zachowuje informacje o posiadanych samochodach i pieniądzach, wykonanych misjach, odkrytych obszarach mapy etc. Pamiętajcie jednak, że trzeba z niego skorzystać do 31 marca.
Może pamiętacie, że miesiąc temu w Motoprzeglądzie pisałem o nowej grze rajdowej, która jawi się hołdem dla Colin McRae Rally 2.0. Wtedy była jeszcze tylko bezimiennym projektem pokazywanym na krótkich filmikach, ale dziś istnieje już oficjalnie, a jej tytuł brzmi Old School Rally.
Dostała kartę na Steamie, która informuje nas, że produkcja trafi w tym roku do wczesnego dostępu, a pełnej wersji możemy spodziewać się najdalej po dziesięciu miesiącach – choć z dotrzymaniem terminów może być różnie, skoro grę tworzy jeden człowiek.
Po screenach widać, że możemy liczyć na dość szeroki przekrój kultowych samochodów, od Mini Coopera i Lancii Fulvii, przez Peugeota 205 i Audi quattro, po Lancię Deltę i Subaru Imprezę GC (oczywiście wszystko bez licencji). Podobnie rzecz ma się z trasami: asfaltowymi, szutrowymi czy śnieżnymi, nawiązującymi do słynnych rajdowych miejscówek. Zawartości będzie oczywiście przybywało w toku wczesnego dostępu.
RIDE 5 dostało sześć płatnych pakietów DLC, ale tylko dwa razy studio Milestone oferowało w nich trasy i motocykle, przy których można było poczuć, że są naprawdę świeże. Jednym takim przypadkiem był październikowy Short Track Pack, w ktorym pojawił się pierwszy w dziejach serii skuter (i niewidziana wcześniej trasa Blue Wave Arena) – drugim zaś jest niedawno udostępniony dodatek Speed With Style Pack.
Tym razem deweloperzy oferują nam podróż do Japonii, na sławny tor Fuji Speedway, którego ani nie było dotąd w RIDE, ani nie występuje we współczesnych odsłonach siostrzanej serii MotoGP. Do śmigania po nim przeznaczono pięć motocykli, z czego cztery stanowią nowość, a wyróżniają je dość ekstremalne elementy aerodynamiczne (i idące z nimi w parze osiągi):
Speed With Style Pack kosztuje 45 zł. Jest to ostatni z dodatków przewidzianych w przepustce sezonowej.

GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
24

Autor: Krzysztof Mysiak
Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.