Czeka nas gorąca końcówka roku w „wyścigówku”, m.in. z grami Rennsport, Tokyo Xtreme Racer i Wreckreation, które niedawno dostały datę deiutu. Czekając na te premiery, możemy chociażby zagrać w reaktywowane The Crew albo sprawdzić nowości w BeamNG.drive czy Trail Out.
Świat gier wyścigowych wykazuje ostatnio silniejsze niż zazwyczaj objawy arytmii serca. Przez dwa tygodnie nie dzieje się prawie nic i brakuje mi treści, żeby opublikować pełnowartościowy Motoprzegląd, a w trzecim nagle następuje taki wysyp tematów, że same w sobie wystarczyłyby na cały artykuł. Ale nie narzekam – grunt to mieć w co grać i czym pojeździć.
Największą „nowością” ostatnich dni jest… The Crew. A dokładniej The Crew Unlimited, bo tak nazywa się śmiały fanowski projekt, który przywraca do życia to, co Ubisoft wysłał do krainy wiecznych wyścigów półtora roku temu. Jeśli nie gustujecie w kotletach, a lubicie arcade, możecie sprawdzić świeżo wydane Formula Legends. Mamy też aktualizacje paru gier, w tym Forzy Motorsport… choć w jej przypadku używanie tego słowa jest bardzo naciągane.
Studio Turn 10 przerwało milczenie i wreszcie jasno określiło, co będzie działo się z Forzą Motorsport przez resztę roku. Mówiąc krótko – prawie nic.
Wprawdzie wypuszczono długo oczekiwaną Aktualizację 22, ale to termin użyty zdecydowanie na wyrost, bo nie musimy pobierać żadnych nowych plików – wszystkie zmiany zostały wgrane bezpośrednio do gry po stronie serwera. Jedyne, co zrobili deweloperzy, to zaplanowanie garstki nowych wyzwań i powracających wydarzeń w trybie kariery.
Od października do grudnia dostaniemy drugą – tym razem permanentną – szansę, by zdobyć kolejną szóstkę samochodów, które wcześniej były dostępne przez ograniczony czas jako nagrody w specjalnych zawodach:
Ogólnie rzecz biorąc, twórcy nadal prowadzą swoją dziwną grę – udają, że Forza Motorsport jest dalej wspierana, utrzymując aktywność wokół niej w sieci (zapewne pod dyktando Microsoftu, który chce jeszcze zarobić na tym produkcie tyle, ile się da, prawie nic weń nie inwestując), ale w praktyce wcale jej nie rozwijają. Nawet nie naprawili żadnego błędu w tej tak zwanej „aktualizacji”.
Jedyna rzecz, która daje promyczek nadziei, że ten tytuł ma przed sobą jeszcze jakąkolwiek przyszłość, to nowa runda wyzwań organizowanych z udziałem marek Logitech i McLaren, w których pula nagród przekracza 100 tys. dolarów. Równie dobrze jednak może się okazać, iż Turn 10 Studios wypełnia tylko zobowiązanie wobec partnerów z umowy zawartej na cały 2025 rok, a od stycznia Forzę Motorsport nie czeka już nic ponad comiesięczne przywracanie starych wydarzeń. Na ten scenariusz dodatkowo wskazuje niedawne odejście z zespołu reżysera kreatywnego gry, Chrisa Esakiego (przeniósł się do Google Maps)…

W ostatnim czasie ujawniono nieodległe daty premier dla kolejnych dwóch gier wyścigowych (Rennsport i Wreckreation; więcej o nich piszę w sekcji „Motokurier”), co sprawiło, że nagle czeka nas istna klęska urodzaju w tym gatunku – przynajmniej do końca roku. Dlatego zbieram w jednym miejscu tytuły nadchodzące w najbliższym czasie, żebyśmy się w nich nie pogubili:
Do tego dojdą dwie wyścigowe gry z rodzaju tych, o których nie piszę w Motoprzeglądzie – Sonic Racing: CrossWorlds (25.09) oraz Kirby Air Riders (20.11).
Nadchodzące Tokyo Game Show (25-28.09) zapowiada się na gratkę dla entuzjastów gier wyścigowych – co jest nietypowe dla „mainstreamowych” targów w branży, takich jak gamescom i (do niedawna) E3. Pogłoski sprzed paru tygodni sugerują, że wtedy zobaczymy następną odsłonę serii Forza Horizon, a teraz dodatkowo okazało się, że w tym samym terminie studio Genki będzie świętowało premierę pełnej wersji swojej najnowszej gry.
Tokyo Xtreme Racer wyjdzie 25 września z wczesnego dostępu, który rozpoczął się w styczniu. Tym samym do trybu fabularnego zostanie dodany kolejny rozdział, a lista samochodów znacząco się wydłuży, zwłaszcza o modele nieobecnych dotąd marek Honda i Lexus, jak również pewne wysoce pożądane „oczywiste” wozy innych producentów o wysokich osiągach (np. Nissan GT-R, Toyota GR Yaris i GR Supra). Otrzymamy też więcej części do tuningu.
Jednocześnie koszt gry odczuwalnie podskoczy: z 29,99 euro do 49,99 euro (w przeliczeniu z 138,99 zł prawdopodobnie do 231,99 zł), więc obecną cenę możecie traktować jako promocyjną.
Ogłaszając datę debiutu, twórcy zastrzegli, że w wersji 1.0 zabraknie dwóch planowanych funkcji: powtórek wyścigów i sieciowych rankingów powiązanych ze Steamem. O ile tej pierwszej możemy spodziewać się w popremierowej aktualizacji, tej drugiej możemy w ogóle nie zobaczyć z uwagi na „niewystarczające środki zapobiegające oszustwom”.
Wracając jeszcze do listy samochodów – twórcy nadal ujawniają kolejne auta na swoim kanale na YouTube, a w ostatnich trzech tygodniach zaprezentowali następujące modele: Honda Civic Type R (EK9), Honda Civic Type R (FL5), Honda Integra Type R (DC2) oraz Honda S2000 (AP1). Niedawny wyciek wskazuje, że poza nimi zobaczymy jeszcze cztery auta – będą to jakoby Honda Beat (PP1), Honda Integra Type R (DC5), Honda NSX (NC1) oraz Lexus LFA.
Do BeamNG.drive trafiła nowa porcja zawartości i zmian w grze, skupiona w aktualizacji 0.37.
Jak zwykle, kompletna lista zmian jest znacznie dłuższa.
Jeśli chcecie nadrobić – bądź przypomnieć sobie – poprzednie Motoprzeglądy, zapraszam Was tutaj. Pod linkiem znajdziecie chronologiczną listę tekstów.
Test Drive Unlimited: Solar Crown dostało „śródsezonową” aktualizację, której zapowiedź omawiałem w poprzednim Motoprzeglądzie. Jej główną część stanowią nowości w kasynie – możliwość wymieniania żetonów na gotówkę oraz dodatkowy wariant jednorękiego bandyty z wyższymi nagrodami – ale nie są one przeznaczone dla Polaków (i mieszkańców kilkudziesięciu innych krajów), więc zostają nam drobiazgi.
Ot, update usunął zabezpieczenie SARD z wersji PC, naprawił garść błędów (np. powodujących, że cywilne auta jeździły przez krzaki w wybranych miejscach), a także ulepszył dźwięki silników dwóch samochodów: Apollo Intensy Emozione i Lamborghini Diablo VT.
Przy okazji pokazano poniższy screen z nadchodzącego Sezonu 5 (zaplanowanego na październik), na którym widać kolejny nowy samochód zmierzający do gry – a przynajmniej jego kawałek. Jest to prawdopodobnie Aston Martin Vantage GT3 Evo. Tym samym TDU: Solar Crown otworzyłoby się na samochody wyścigowe z prawdziwego zdarzenia… które na mój gust są w tej grze potrzebne jak ciężarówki w Gran Turismo…

Opony Michelin, splitter i owiewki na zderzaku nie pozostawiają wątpliwości, że patrzymy na profesjonalny wyścigowy sprzęt. Kogoś w KT Racing chyba za mocno zainspirowały Forza Horizon i The Crew…Źródło: KT Racing.
Po targach gamescom firma Nacon zaprezentowała nadchodzące gry wyścigowe ze swojego portfolio na dłuższych zapisach rozgrywki. Prym wśród nich wiedzie Endurance Motorsport Series, które niedawno zaliczyło poślizg – ma zadebiutować na początku 2026 roku.
Demonstracja gry została skupiona na jej najbardziej wyróżniającej, fundamentalnej cesze, czyli połączeniu rozgrywki wyścigowej i menadżerskiej. W karierze i innych trybach singleplayerowych będziemy w locie przeskakiwać między fotelem kierowcy a krzesełkiem inżyniera w alei serwisowej, by analizować sytuację na torze (np. na radarze pogodowym) i dostosowywać strategię, wydając dyspozycje swojemu zespołowi. Te mechaniki mogą szczególnie błysnąć podczas zabawy wieloosobowej, gdzie gracze będą współpracować, podzieliwszy się zadaniami i funkcjami.
Jednak bardziej niż gameplay moją uwagę na filmie zwróciła zawartość gry. Zdaje się, że twórcy nawiązali dość bliską relację z FIA i odrobili licencyjną pracę domową, bo w Endurance Motorsport Series występują prawie wszystkie bolidy startujące w World Endurance Championship (mistrzostwach, które obejmują chociażby 24-godzinny wyścig Le Mans), podzielone na trzy sztandarowe klasy: GT3, LMP2 i Hypercar.
Poza „oczywistymi” maszynami producentów takich jak BMW, Lamborghini i Porsche na pierwszy plan wysuwają się tutaj Toyota GR010 i Peugeot 9X8 – bolidy sprawiające wrażenie nieuchwytnych dla twórców większości gier wyścigowych, których fani od dawna domagają się ich zawzięcie, lecz bezskutecznie. Z najważniejszych graczy brakuje „tylko” marki Ferrari, lecz może jeszcze zjawić się do premiery.
Na tym tle nieco dziwi dobór torów w grze. Ścigać się będziemy na dziesięciu obiektach, z których tylko sześć istnieje naprawdę (Fuji, Indianapolis, Le Mans, Monza, Paul Ricard, Spa-Francorchamps). Przy pozostałych czterech deweloperzy puścili wodze fantazji, by stworzyć fikcyjne trasy w Brazylii, Nowej Zelandii, USA i ZEA.
Podsumowując, Endurance Motorsport Series zapowiada się na dość oryginalny produkt… ale nie jestem przekonany, czy wystarczająco atrakcyjny, by przyciągnąć wielu odbiorców. Fizyka jazdy wygląda na mało zaawansowaną – może zachęci to ludzi, dla których Le Mans Ultimate jest zbyt trudne, ale wątpię, czy znajdą się tłumy takich graczy. Chyba że zwabi ich aspekt menedżerski – jednak ten też nie jest zbyt rozwinięty. Mnie w każdym razie EMS nie pociąga, lecz życzę szczęścia studiu KT Racing. Przyda mu się po blamażu, jakim okazało się TDU: Solar Crown…
Do iRacing trafiły nowości, o których pisałem w poprzednim Motoprzeglądzie, składające się na czwarty sezon w 2025 roku:
iRacing Studios prawie do ostatniej chwili czekało z rozkręceniem machiny marketingowej wokół gry NASCAR 25, która zadebiutuje 14 października na PS5 i XSX/S, a 11 listopada na PC. W tym tygodniu jednak wreszcie zostaliśmy obsypani konkretami.
Przede wszystkim do sieci trafiła 17-minutowa prezentacja rozgrywki (poniżej), która pozwala zobaczyć, jak tak naprawdę prezentuje się ten tytuł i jak gra się weń na padzie. Wygląda ładniej niż iRacing (poprzeczka nie jest zawieszona wysoko…), ale też nie nasuwa na myśl słów „next-gen”.
Jednocześnie rozpoczęto przyjmowanie zamówień przedpremierowych na konsolach. Tak jak można było się spodziewać po twórcach iRacing, cena jest wysoka – 269 zł w PS Store i 277,49 zł w sklepie Xboxa za standardowe wydanie. Obok tego jest Złota Edycja, który kusi 72-godzinnym wczesnym dostępem do gry, trzema dodatkami z przedmiotami kosmetycznymi i różnymi ułatwieniami rozgrywki.
W ostatnich dniach ujawniona została jeszcze lista tras. Deweloperowi trzeba oddać, że przynajmniej już w „podstawce” oferuje przeszło 25 unikalnych torów – więcej niż podobnie wycenione Project Motor Racing i (zwłaszcza) Rennsport.
Studio Good Boys nabiera rozpędu. W ostatnim czasie za jednym zamachem wypuściło największą aktualizację w trzyletniej historii popremierowego rozwoju jego debiutanckiego dzieła, a także zapowiedziało kontynuację tejże gry. Zacznijmy od drugiego tematu.
Trail Out 2 ma zadebiutować dopiero w 2028 roku, więc na razie nie ujawniono wiele szczegółów o projekcie. Zdradzono jedynie, że powstaje od podstaw z „nową fizyką i grafiką”. To samo dotyczy trybu fabularnego z nieznanymi dotąd postaciami, w którym znajdzie się otwarty świat. Ponadto tym razem nie zabraknie sieciowego trybu multiplayer.
Z kolei pierwsza część Trail Out otrzymała finalną aktualizację 5.0 pt. Tokyo Breach, w której wprowadzono tyle zmian, że wystarczyłoby może nawet do obdzielenia całego sequela. Oto najciekawsze z nich:
Pełna lista zmian zawiera jeszcze niejedną ciekawostkę… Obok aktualizacji wypuszczono DLC Tokyo Rush, które za 22,99 zł oferuje trzy samochody: Bamby, Surge QL i Revolutor (odpowiedniki – kolejno – Mazdy MX-5 NA, Mazdy RX-7 na wzór egzemplarza z F&F: Tokyo Drift oraz Mitsubishi Lancera Evo IX).
Wczoraj do sprzedaży trafiła mała gra wyścigowa, która wzbudziła nie tak małe zainteresowanie graczy i mediów. Mowa o projekcie Formula Legends studia 3DClouds (możecie je kojarzyć z Xenon Racera z 2019 r.), który wylądował na PC, PS5, XSX/S, PS4, XOne i Switchu.
Przypomnę, że jest to zręcznościówka, która prowadzi nas przez ponad pół wieku historii Formuły 1 (oczywiście bez licencji, a do tego w nieco skrzywionym zwierciadle), od lat 60. do czasów współczesnych. Pomysł sam w sobie w połączeniu z charakterystyczną szatą graficzną sprawiły, że tytuł skupił na sobie więcej uwagi, niż można by się spodziewać po dziele tak mało znanego dewelopera.
Wprawdzie wykonanie gry nie okazało się równie okazałe co jej koncepcja, ale to nie znaczy, że jest złe. Na Steamie ma obecnie 72% pozytywnych recenzji. Sporo krytyki spada na ten tytuł za brak trybu multiplayer i mierną stuczną inteligencję, oprócz tego panuje niezgoda co do oceny modelu jazdy i/lub sterowania – niejeden gracz uznaje te aspekty za męczące. Tym niemniej na korzyść Formula Legends przemawia dodatkowo niska cena (79 zł na Steamie).
Piszę do Was u progu bardzo gorącego weekendu, podczas którego moja gra Track Day jest obecna na dwóch dużych imprezach równocześnie. Ja promuję grę na Retro Motor Show (19-21 września), pomagając kolegom z Koła Youngtimer doglądać wystawy Fiatów Cinquecento, a tymczasem Szymik reprezentuje nas na Torze Poznań w trakcie ostatniej tegorocznej rundy WSMP – Wyścigowych Samochodowych Mistrzostw Polski (20-21 września).
Ta druga impreza może Was szczególnie zainteresować, bo będzie jej towarzyszyć wyjątkowa rywalizacja. Nasi partnerzy z Sim-Center dostarczą dwa symulatory typu motion (5 DOF), na których rozegramy zawody time attack. Kto uzyska najlepszy czas, zostanie zaproszony przez Drive Squad (też naszych partnerów) do testów wyścigowych pucharu Super S Cup na sezon 2026 – to szansa, by przejść od simracingu do ścigania się w prawdziwym świecie!
Poza tym opublikowałem ostatnio nowy dziennik deweloperski, w którym zarysowałem tryb kariery i ogólny przebieg rozgrywki w Track Day. Po szczegóły odsyłam Was na Steama, ewentualnie do osobnej wiadomości w Serwisie Informacyjnym.

Część odnośników na tej stronie to linki afiliacyjne. Klikając w nie zostaniesz przeniesiony do serwisu partnera, a my możemy otrzymać prowizję od dokonanych przez Ciebie zakupów. Nie ponosisz żadnych dodatkowych kosztów, a jednocześnie wspierasz pracę naszej redakcji. Dziękujemy!
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic
5

Autor: Krzysztof Mysiak
Z GRYOnline.pl związany od 2013 roku, najpierw jako współpracownik, a od 2017 roku – członek redakcji, znany także jako Draug. Obecnie szef Encyklopedii Gier. Zainteresowanie elektroniczną rozrywką rozpalił w nim starszy brat – kolekcjoner gier i gracz. Zdobył wykształcenie bibliotekarza/infobrokera – ale nie poszedł w ślady Deckarda Caina czy Handlarza Cieni. Zanim w 2020 roku przeniósł się z Krakowa do Poznania, zdążył zostać zapamiętany z bywania na tolkienowskich konwentach, posiadania Subaru Imprezy i wywijania mieczem na firmowym parkingu.