Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość pozostałe 22 marca 2009, 12:29

AgreGOLmat (14 - 20 marca 2009)

Przeglądając półki uginające się pod ciężarem zakurzonej kolorowej makulatury zwanej dla niepoznaki magazynami o grach komputerowych i czasem wideo, w jednym z niewydawanych już dziś czasopism natknąłem się na dość ciekawy tekst, w którym autor starał się mnie (czyli czytelnika) przekonać, że nadmierne krytykowanie gier to nowo-moda, zabijająca w nas optymizm i zwykłą radość z grania.

Przeglądając półki uginające się pod ciężarem zakurzonej kolorowej makulatury zwanej dla niepoznaki magazynami o grach komputerowych i czasem wideo, w jednym z niewydawanych już dziś czasopism natknąłem się na dość ciekawy tekst, w którym autor starał się mnie (czyli czytelnika) przekonać, że nadmierne krytykowanie gier to nowomoda, zabijająca w nas optymizm i zwykłą radość z grania. O felietonie tym przypomniałem sobie, czytając niektóre z komentarzy pod recenzją H.A.W.X.A., stające w jego obronie i sugerujące, że tak fenomenalnej zręcznościowej grze lotniczej należy się szacunek już choćby przez samo to, że jako ta jedna-jedyna ma wprowadzić cały gatunek na pecetowe salony. A niedocenianie kunsztu autorów tego dzieła spowoduje, że ta pierwsza jaskółka zmian w mig (a może MiG) zostanie ustrzelona z procy przez krytyka-żurnalistę.

Oczywiście jak to najczęściej w takich momentach bywa, skoro gra otrzymała ocenę 70%, musi to oznaczać, że mamy do czynienia z totalnym krapiszczem, bułą, tandetą i cholibcia wie czym jeszcze. Przecież wszem i wobec wiadomo, że produkt oceniony na mniej niż 85% jest zwyczajnie kiepski. Przyznanie oceny wyższej niż 85% niechybnie zaś oznacza, że tekst jest, użyję delikatnego słowa, sponsorowany. Ot, takie proste wyobrażenie świata, z którym walka ma mniej więcej taki sam sens, jak spinanie ostrogami boków Rosynanta i szarża na wiatraki. Owa tendencja takiego zapatrywania się na rynek gier nie wzięła się jednak znikąd, a jest wynikiem wieloletniej praktyki mediów. Weźmy chociaż pierwsze z brzegu czasopismo. Owszem, zdarzają się w nim oceny 1 lub 2 na 10, ale są one zarezerwowane dla tytułów, których właściwie nie da się ocenić normalną miarą i jedyne co recenzent może zrobić, to grę wyśmiać, gdyż na nic więcej ona nie zasługuje. Później jednak następuje cięcie i pojawia się bezpieczna siódemka. To bezpieczna cyfra, oznaczająca, że mamy do czynienia ze średniakiem. Mało kto po tak oceniony tytuł sięgnie, no bo przecież na kolejnych stronach znajdzie się jeszcze kilkanaście recenzji gier, które otrzymały wyższe noty. Nie dlatego, że były znakomite lub wybitne (a w skali 1-10 ocena powyżej 8 powinna sugerować, że mamy do czynienia z tytułem co najmniej nietuzinkowym), ale dlatego, że trzymają średnią i zapewniają dobrą rozrywkę. A przecież gry mają nas bawić. Ergo, programy dobre, reprezentujące średnią w jakimś gatunku miast otrzymać ocenę 5-6, czyli odzwierciedlającą skalę dziesięciopunktową, bujają w obłokach wśród stu innych ósemek i dziewiątek.

I jak tu się dziwić czytelnikom, którzy grę na ocenę 7/10 traktują jak trędowatą, skoro ze wszystkich stron tłoczy im się do głowy ów optymistyczny przekaz z pierwszego akapitu?

Innym rodzącym się w głowie czytelnika pytaniem jest, czy recenzent ocenił daną grę w sposób obiektywny? Otóż, i tu zakładam, że wiele osób się ze mną nie zgodzi, nie da się ocenić czegokolwiek w sposób całkowicie obiektywny. Coś takiego jak obiektywna recenzja nie istnieje, ponieważ każdy posiada własny punkt widzenia pewnych spraw. Choćby nie wiem jak się starać, to nie da się zdobytego przez lata doświadczenia, wiedzy (oraz jej braku), umiejętności odrzucić w kąt i tak po prostu o wszystkim zapomnieć. Można się starać, ale kudosy dla tego, kto będzie w stanie udowodnić, że ocenia coś nie przez pryzmat własnych doświadczeń. Już samo słowo „ocena” wymyka się takim twierdzeniom. O czymś sądzić, to znaczy mieć na jakiś temat zdanie. A te, jak powszechnie wiadomo, jest niczym pewna część ciała na cztery litery i każdy ma swoje.

Ostatnią kwestią, którą chciałbym poruszyć są porównania. Czy naprawdę powinny one brać pod uwagę jedynie platformę, na którą daną grę oceniamy? Jestem zdania, że nie i to z kilku powodów.

Po pierwsze, rynek nie jest hermetyczny i wiele osób posiada w domu więcej niż tylko jeden sprzęt służący do grania. Po drugie, w przypadku gdy dana gra ukazuje się w identycznej wersji na kilku platformach, recenzent musi wziąć pod uwagę, że tekst przeczytają również osoby, które planują zakup tego tytułu na przykład na konsole. W przypadku H.A.W.X. nie ma najmniejszego znaczenia, którą wersję wybierzemy. Jedyną różnicą pomiędzy nimi jest możliwość ustawienia na PC wyższej rozdzielczości i włączenia trybu DirectX 10. Po trzecie w końcu, porównanie z grą dostępną na inną platformę należy się choćby z racji tego, że recenzowany tytuł jest niemal w 100% kopią innej serii, czego nawet nikt nie starał się ukrywać. Czy zatem nagły zanik pamięci i potraktowanie gry jako novum na rynku byłby uczciwy względem czytelników? Uważam, że nie.

Nowo-moda czy nie, zadaniem krytyka nie jest padanie na kolana i wieczne uwielbienie, chyba że jakiś tytuł faktycznie na to zasługuje. Recenzent powinien na oceniany produkt spojrzeć z szerszej perspektywy, może nie chłodnym okiem, bo wtedy okazałoby się, że wszystkie gry to średniaki, ale z wyczuciem i bez niepotrzebnej egzaltacji. Warto też posiłkować się wiedzą, że zwykle czytelnicy dany program oceniają wyżej niż krytyk, co wydaje się być całkowicie normalne i uzasadnione. Liczy się przede wszystkim dobra zabawa, a dopiero potem kalkulacja co zagrało, a co nie. Nowomoda? Krytykanctwo – nie. Krytyka – tak. Pozytywne podejście – tak. Hurraoptymizm – nie.

Miniony tydzień w serwisie Gry-OnLine stał pod znakiem plebiscytu na Grę Roku 2008, ale jak zwykle nie zabrakło wielu interesujących recenzji. Resident Evil 5 jest ponoć ostatnią grą z serii przed całkowitą zmianą jej image’u. Więcej tu akcji niż survival horroru, co może nie spodobać się fanom poprzedników. Niemniej warto zajrzeć i zapoznać się z tekstem Mikasa.

Red Alert 3 doczekał się pierwszego dodatku zatytułowanego Powstanie. Czy po zakończeniu zabawy z podstawką warto jeszcze po niego sięgnąć, dowiecie się z recenzji U.V. Impalera.

Tegoż samego autora jest recenzja najnowszej odsłony Grand Theft Auto, która przez wiele osób została okrzyknięta pogromcą czwórki. Chinatawn Wars może spowodować zwiększenie sprzedaży handhelda Nintendo w Polsce. Ten tytuł w pełni na to zasługuje.

Autorzy oryginalnego Puzzle Questa postanowili pójść za ciosem i zaproponowali Galactrix. Recenzja Strangera znajduje się w tym miejscu. Ubisoft zaś wykupił prawa do nazwiska Tom Clancy i ostatnimi czasy firma zaatakowała dwoma nowymi tytułami z tej serii. Jednym z nich jest H.A.W.X. Recenzja do odnalezienia tutaj.

Polecam również zerknąć na dwie zapowiedzi: Halo 3: ODST – znane Uniwersum bez Master Chiefa? – oraz The Black Mirror II , kontynuację świetnej gry przygodowej, która przed kilki laty podbiła serca ogromnej rzeszy graczy. Całkiem zasłużenie zresztą.

Tym razem mamy do zaproponowania tylko jeden poradnik, ale za to do jakiej gry:

Przemysław Zamęcki

Przemysław Zamęcki

Grał we wszystko na wszystkim. Fan retro gratów i gier w pudełkach, które namiętnie kolekcjonował. Spoczywaj w pokoju przyjacielu - 1978-2021

więcej