GTA San Andreas. Za te gry wciąż kochamy PlayStation 2
Krzysiek Kalwasiński
- Za te gry wciąż kochamy PlayStation 2
- GTA San Andreas
- Tony Hawk’s Pro Skater 3
- Tekken 5
- Gran Turismo 4
- Valkyrie Profile 2: Silmeria
- Onimusha: Dawn of Dreams
- God Hand
- Dragon Quest: The Journey of the Cursed King
- killer7
- Final Fantasy XII
- Resident Evil 4
- Metal Gear Solid 3: Snake Eater
- Shadow of the Colossus
- Silent Hill 2
GTA San Andreas

- Producent: Rockstar Games
- Gatunek: gra akcji
- Data premiery: 25 października 2004
- Średnia ocen w serwisie Metacritic: 95
- Remaster: tak (na PC, X360, XOne, XSX, PS3, PS4, PS5 oraz systemy Android i iOS)
GTA: San Andreas. Tytuł, którego raczej nie trzeba nikomu przedstawiać. Jedna z najbardziej kultowych gier, choć opierająca się na rewolucyjnym trzonie Grand Theft Auto 3 z 2001 roku. Rockstar Games usprawniło genialną formułę, tworząc najpierw Grand Theft Auto: Vice City, a następnie właśnie GTA SA. Najbardziej znaczące nowości w „drugiej” odsłonie cyklu to motocykle oraz możliwość korzystania z maszyn latających. Grzechem byłoby nie wspomnieć o znacznie lepszej narracji, a zwłaszcza o wyraźnie nakreślonym protagoniście, który w przeciwieństwie do swojego starszego kuzyna potrafił mówić.
Z kolei San Andreas to prawdziwy wysyp nowości. Protagonista mógł teraz przybierać na wadze, rzeźbić sylwetkę na siłowni i tym samym poprawiać swoją kondycję oraz uczyć się fachu w kolejnych dziedzinach – im więcej jeździliśmy samochodami, tym lepiej sobie z tym radził. Pierwszy raz w serii mogliśmy znacznie zmodyfikować wygląd bohatera, choćby poprzez wybranie mu zarostu, fryzury czy tatuaży, o ciuchach nie wspominając (te ostatnie dawało się zmieniać już w poprzedniej części).
Od wcześniejszych gier z serii ta odbiegała również fabułą, która tym razem zainspirowana została przede wszystkim prawdziwymi wydarzeniami – choć nie brakowało też oczywiście wyraźnych odniesień do popkultury. Twórcy postawili na początek lat 90. i rywalizację dwóch gangów: Crips oraz Bloods. Sam Houser był nimi jednocześnie zafascynowany i przerażony. Ich członkowie przyciągali wzrok stylem ubioru, ale też wzbudzali strach i podziw jako armia żołnierzy mocno oddanych sprawie.