Gandalfem miał być na początku Christopher Lee... albo Sean Connery. 15 ciekawostek o Władcy Pierścieni

- 15 faktów o Władcy Pierścieni, których mogliście nie znać
- Sauron to nazwa... pająka i dinozaura
- Bilbo był kiedyś Frodem
- Bob Weinstein chciał zabić hobbita
- Jedną ze scen kręcono... rok
- Gandalfem miał być na początku Christopher Lee... albo Sean Connery
- Boromir na naradzie u Elronda uczył się scenariusza
- Peter Jackson chciał nakręcić też Silmarillion
- Władca Pierścieni: Powrót orgazmu, czyli rzecz o najbardziej zakręconej ekranizacji Tolkiena
- Frodo miał zamordować Golluma
- Thurman, Hawke , Vin Diesel i Neeson – wszyscy mogli wystąpić we Władcy Pierścieni
- Kucyka Billa zagrali… ludzie
- Co ma Tolkien do Drakuli
- Góry z książek i filmów istnieją naprawdę… na Saturnie!
- Po co CGI, skoro wystarczą dobre chęci… i 3500 hobbicich stóp
Gandalfem miał być na początku Christopher Lee... albo Sean Connery

Christopher Lee i Sean Connery to aktorzy, którzy wielokrotnie rywalizowali ze sobą o podobne role. Nic dziwnego – obaj byli charyzmatycznymi twardzielami, urodzili się w podobnym czasie i mieli podobnie wielkie ambicje. Temu pierwszemu znacznie częściej jednak powierzano role złoczyńców. Lee wcielił się w Draculę, hrabiego Dooku i przeciwnika agenta 007. Connery z kolei zagrał ojca Indiany Jonesa, Ryszarda Lwie Serce i właśnie Jamesa Bonda. Nie wszyscy jednak wiedzą, że obaj panowie byli też najpoważniejszymi kandydatami na odtwórców roli Gandalfa we Władcy Pierścieni Petera Jacksona.
Sean Connery w zasadzie niemal założył charakterystyczny kapelusz i pojechał na plan filmowy. Jackson uważał go za świetnego kandydata – nie za starego i nie za młodego, odpowiednio charyzmatycznego i uwielbianego przez widzów na całym świecie. Tyle że niegdysiejszy Bond był już wtedy w zasadzie na aktorskiej emeryturze. Po premierze Władcy Pierścieni zagrał jeszcze tylko w Lidze niezwykłych dżentelmenów i podłożył głos w filmie Sir Billy. Poza tym kompletnie nie rozumiał książkowego oryginału. Jak sam przyznał, nie widział sensu w kręceniu przez 18 miesięcy filmu, którego kompletnie nie czuje.
Zupełnie inaczej było z Christopherem Lee. Legendarny aktor pasjonował się fantastyką, a dzieła Tolkiena znał niemal na pamięć. Sam zaproponował Jacksonowi, że wcieli się w Gandalfa. Reżyser brał go pod uwagę, ale ostatecznie zdecydował się na powierzenie mu kreacji Sarumana. Argumentem przeciwko angażowi Lee był jego wiek – w momencie premiery Drużyny Pierścienia miał on już niemal 80 lat. I chociaż znajdował się wciąż w świetnej formie fizycznej, reżyser obawiał się, że długi czas trwania zdjęć może odbić się na jego zdrowiu. Ostatecznie okazało się, że miał rację. Znacznie młodszy McKellen z powodzeniem zagrał tego samego bohatera w Hobbicie. Lee też się tam pojawił, jednak w okrojonej roli. Na Gandalfa niestety nie starczyłoby mu już wtedy sił.