To the Moon. 12 oryginalnych gier o śmierci. Dają do myślenia!
- 12 oryginalnych gier o śmierci, które dadzą Wam do myślenia
- Death Stranding
- The Binding of Isaac
- Grim Fandango
- The Cat Lady
- 8Doors: Arum’s Afterlife Adventure
- Child of Light
- Spiritfarer
- What Remains of Edith Finch
- That Dragon, Cancer
- Planescape: Torment
- To the Moon
To the Moon

- Gatunek: przygodówka
- Czy główny bohater jest martwy: właściwie tak
- Czy jest śmiercią bądź dysponuje choć częścią jej mocy: nie
Główny bohater jest umierający już na samym początku gry. Ekipa odpowiedzialna za spełnienie jego ostatniego marzenia dociera do niego w ostatniej chwili. Choć pacjent jeszcze żyje, z punktu widzenia świata rzeczywistego jest już praktycznie martwy. Jedyne, co mogą zrobić specjaliści, uczeni z Sigmund Corp., to zastąpić w jego mózgu prawdziwe wspomnienia podmienionymi, tak aby mógł poczuć się spełniony.
Największym marzeniem Johna było dostać się na Księżyc. Z biegiem lat musiał jednak zmierzyć się z rzeczywistością – bez wykształcenia w tej dziedzinie nie miał na to szans. John stawał się coraz smutniejszy i pozbawiony nadziei, wciąż bowiem opłakiwał dawno utraconego brata, a w końcu i ukochaną żonę. Na koniec pozostał całkiem sam, myśląc o tym, jak potoczyłoby się jego życie, gdyby poleciał na Księżyc.
Uczeni na początku chcą po prostu wstawić mu wspomnienie o locie na Księżyc. Mózg Johna się jednak buntuje, nie pozwalając na to. Przyczyną wydaje się choroba żony. Naukowcy cofają się więc dalej, do czasów młodości Johna. Wciąż jednak nie mogą wykonać swojego zadania. Udaje im się to zrobić dopiero wówczas, gdy w jego dzieciństwie „korygują” wspomnienie śmierci brata. Okazuje się, że tak naprawdę John nigdy nie otrząsnął się z pierwszej żałoby. W alternatywnej wersji swojego życia, w której jego brat wciąż żyje, mężczyzna idzie na studia i trafia do Agencji Kosmicznej. Poznaje też, choć w trochę innych okolicznościach, swoją przyszłą żonę. I w końcu spełnia swoje największe marzenie – leci na Księżyc.
O AUTORZE
Nie napiszę wprawdzie, że gry o śmierci to mój elektroniczny fetysz. Tyle że jest w nich wszystkich coś takiego, co pozwala cieszyć się rozgrywką i jednocześnie pozostawia w głowie myśli zazwyczaj spychane na bok. Jeżeli istnieje jakikolwiek sposób, by poradzić sobie ze śmiercią bliskich i rychłą nas samych, raczej nie są to gry. Ale niektóre przynajmniej dodają otuchy i pozwalają uśmiechnąć się przez łzy.
