Newsroom Wiadomości Najciekawsze Komiksy Tematy RSS
Wiadomość opinie 28 listopada 2022, 17:25

Nowe Pokemony nie są takie złe, jak się o nich mówi

Pokemon Scarlet and Violet jednocześnie osiąga niesamowite wyniki sprzedażowe i sprawia zawód milionom graczy wskazującym niedociągnięcia gry. Czy faktycznie jest tak źle?

Źródło fot. The Pokemon Company
i

Do swojej kopii gry Pokemon Violet dorwałam się dopiero dzień po premierze, w związku z czym nie udało mi się ominąć recenzji i komentarzy zalewających internet. Starałam się podejść do tego tytułu otwarcie i bez uprzedzeń, ale wyznam, że było to trudne zadanie, kiedy ze wszystkich stron słyszałam, iż to niegrywalna porażka. Po wielu nieudanych próbach omijania filmików i komentarzy w necie w końcu usiadłam do gry i przeżyłam niemałe zaskoczenie – bawiłam się świetnie.

Graficzne kontrowersje

Pod hasłem Pokemon Scarlet/Violet filmiki z absurdalnymi błędami z gry wyskakują jeden po drugim. Tutaj jakiś pokemon zapada się pod ziemię, tam nasz bohater wygląda, jakby łamał sobie kark, a na jeszcze kolejnym nagraniu jakaś postać nagle jest wielkości budynku. Wszystko to prezentuje się naprawdę źle i nie podaję w wątpliwość tego, że takie błędy wystąpiły, jednak ja nie natrafiłam na żaden z nich. Najgorsze, co mnie spotkało, to problemy z teksturami czy wariująca kamera, gdy wychodziłam ze sklepów – błędy faktycznie irytujące, niemniej bez wielkiego wpływu na rozgrywkę.

Nowe Pokemony nie są takie złe, jak się o nich mówi - ilustracja #1

Słychać też wiele głosów na temat tego, jak wielkim zawodem jest ogólny wygląd najnowszej odsłony Pokemonów. Nie zgodzę się z tym, że styl zawodzi jako taki; mnie najbardziej rozczarowało to, jak nierówny się on okazał. Wszyscy bohaterowie (nawet NPC) prezentują się ładnie, są charakterystyczni i dopracowani. To samo mogę powiedzieć o wszystkich pokemonach (w tym tych najnowszej generacji, które zdobyły sporo mojej sympatii). Wydaje mi się też, że to właśnie te śliczne postacie i stworki sprawiają, iż przypominające wyrwane z ery PS2 krajobrazy jeszcze bardziej kłują w oczy. Wygląd świata znacznie odbiega od standardów, do jakich przyzwyczaiły nas współczesne gry. Mamy tu do czynienia z topową, dochodową marką, która nagle serwuje tytuł „brzydszy” niż jego poprzednicy i trudno być wobec tego wyrozumiałym.

Z drugiej strony, mimo że zgadzam się z niezadowoleniem fanów, osobiście nie odczułam, by przedpotopowy wygląd świata jakkolwiek wpłynął na moje doświadczenie z grą. Jestem przyzwyczajona do różnie prezentujących się dzieł twórców o dużo mniejszych budżetach, więc braki w otoczeniu kompletnie przestały rzucać mi się w oczy, gdy wyposażona w pokeballe wyruszyłam w nową podróż.

Stare spotyka nowe

Po Arceusie, który całkowicie odszedł od wielu stałych elementów serii, Pokemon Scarlet/Violet w pewien sposób wróciło do korzeni. Znów zbieramy odznaki, walcząc z silnymi przeciwnikami w większych miastach, i znów możemy łapać pokemony – o ile rozpoczniemy z nimi bezpośrednią walkę. Widzę jednak w Scarlet/Violet odważną i zaskakująco udaną próbę wprowadzenia nowości do tradycyjnej formuły i wyjścia naprzeciw współczesnym standardom. Nowa odsłona serii o kieszonkowych potworkach pozwala między innymi na bieganie po świecie gry ze swoim pokemonem u boku czy potyczki z nietypowymi, oznaczonymi na mapie pokemonami w towarzystwie innych graczy.

Za najważniejsze zmiany na lepsze uważam pełną otwartość świata (Pokemony od dawna wydawały mi się wręcz stworzone do takiego rozwiązania) i opcję gry wspólnie z nawet trzema innymi osobami. Seria nie od dziś zachęca graczy do interakcji ze sobą, chociażby poprzez wymianę pokemonów, dlatego umożliwienie tego na skalę większą niż do tej pory to dobre posunięcie.

Pomimo tylu nowości Scarlet/Violet pozostaje przy wielu klasycznych rozwiązaniach, aczkolwiek często je ulepszając. Pokonywanie liderów w różnych miastach poprzedzone jest różnorodnymi, ciekawymi wyzwaniami, a schematyczna fabuła nie jest liniowa – w Scarlet/Violet możemy, równocześnie bądź po kolei, poznawać trzy zupełnie różne wątki.

Widzę też zmianę na lepsze, jeśli chodzi o najważniejszy element serii, czyli same pokemony. Pokedex jest większy niż w paru ostatnich tytułach i uważam go za bardzo urozmaicony, bo nowe pokemony występują w nim ramię w ramię z szerokim wyborem stworków z różnych wcześniejszych generacji. Jako gracz, który bardzo do serca bierze sobie hasło „zbierz je wszystkie”, w Scarlet/Violet bawiłam się wyjątkowo dobrze.

(Prawie) otwarty świat

To duże uproszczenie, bo świat faktycznie jest otwarty i do tego naprawdę ogromny. Niemal od samego początku możemy biec wszędzie, gdzie tylko chcemy. Niestety, jeśli nie sprawdzimy w internecie, jaką kolejność mierzenia się z wyzwaniami polecają inni gracze, jakość naszej rozgrywki może mocno ucierpieć. Przyzwyczajona do samodzielnej gry, szłam tam, gdzie miałam ochotę, i nie szukałam pomocy online, przez co niejednokrotnie trafiałam w miejsca, na które byłam już za silna lub jeszcze za słaba.

Winy jest tu brak skalowania poziomów przeciwników w całkowicie otwartym świecie – dostępnym od początku gry, a nie odblokowywanym po kawałku. Swoboda pójścia, gdzie tylko chcemy, to wspaniałe doświadczenie, ale twórcy powinni zadbać o to, by wyzwania w poszczególnych regionach dopasowane były do tego, w jaki sposób prowadzimy swoją rozgrywkę. O dziwo, to nie grafika, a brak skalowania poziomów (oraz brak pobocznych misji, których ogrom pokochałam w Arceusie) najbardziej zirytował mnie w tym nowym, otwartym ujęciu świata pokemonów.

Grafika faktycznie nie jest na miarę naszych czasów, błędy zdarzają się rzadziej bądź częściej (ja miałam to szczęście, że znalazłam się w tej pierwszej grupie), a stopniowi trudności wyzwań czyhających na gracza brakuje balansu. Wad znajdzie się więc sporo, ale jeśli miałabym szczerze odpowiedzieć, czy sprawiły one, że grało mi się źle, to stanowczo bym zaprzeczyła. Pod względem rozgrywki, mnogości zadań czy wielkości świata lub Pokedexu Scarlet/Violet jest tym, czego ta seria zdawała się potrzebować od lat, i bawiłam się wspaniale pomimo niedociągnięć.

Moja opinia o grze Pokemon Scarlet/Violet

PLUSY

  1. mnogość rozbudowanych mechanik;
  2. możliwość przechodzenia fabuły w co-opie;
  3. ogromny świat z trzema różnymi ścieżkami fabularnymi;
  4. piękne postacie i pokemony (w tym te najnowsze).

MINUSY

  1. niedopracowana grafika środowiska gry;
  2. licznie występujące błędy;
  3. brak skalowania poziomów w otwartym świecie.

OCENA KOŃCOWA: 7/10

Aleksandra Wolna

Aleksandra Wolna

Dla GRYOnline.pl pisze od marca 2022 roku, zajmując się publicystyką zarówno o grach, jak i o filmach. Na co dzień zajmuje się tworzeniem gier od strony fabularnej, więc branżę zna od podszewki. Gra od małego; najczęściej wybiera JRPG-i czy gry niezależne, choć ma też ogromną słabość do platformówek 3D. Najlepiej odnajduje się w słowie pisanym, więc połączenie tworzenia tekstów z pasją do gier uważa za naturalną kolej rzeczy. Prywatnie kolekcjonuje Tamagotchi i zajmuje się swoją niewielką, kocią rodziną. Ulubionymi grami, zdjęciami kotów i innymi różnościami chętnie dzieli się na Instagramie.

więcej