Były szef Nexona wypowiedział się krytycznie o stanie gier AAA. Uważa, że brak chęci do podejmowania ryzyka i stawianie wyłącznie na sprawdzone rozwiązania przez prezesów firm to ogromny problem.
Od jakiegoś czasu słyszymy, jak wiele osób związanych z branżą zwiastuje koniec gier AAA. Shawn Layden uważa, że już niedługo będziemy świadkami odrodzenia produkcji AA, a podobnego zdania jest chociażby wydawca Space Marine 2. Z kolei ojciec serii Diablo twierdzi, że tworzenie wysokobudżetowych gier jest dziś szalenie ryzykowne. Teraz do tej grupy dołączył były prezes firmy Nexon.
Owen Mahoney był prezesem Nexon w latach 2014-2024, a jedną z jego ważniejszych decyzji mogło być przejęcie Embark Studios w 2019 roku. Chociaż spotkał się z „silnym oporem” ze strony inwestorów i członków zarządu, ostatecznie zdecydował się zainwestować w świeżo powstałe wówczas studio.
Choć był obecny podczas premiery ich pierwszej gry – The Finals – nie miał okazji świętować ogromnego sukcesu tegorocznego ARC Raiders. Nie da się jednak zaprzeczyć, że kupno studia bez żadnego tytułu na koncie było ryzykownym posunięciem.
Podczas rozmowy z serwisem The Game Business Mahoney stwierdził, że to właśnie brak chęci do podejmowania ryzyka przez wielu prezesów firm jest jednym z głównych problemów branży. Są oni skłonni dawać zielone światło jedynie produkcjom, które uważają za znane i bezpieczne – tylko po to, by później dostać kubeł zimnej wody w twarz, gdy okazuje się, że gracze chcą czegoś nowego i świeżego.
Mahoney stwierdził, że wynika to m.in. z presji, którą obarczeni są prezesi dużych firm. Jeżeli zaakceptują projekt, który okaże się porażką finansową, będą musieli się z tego tłumaczyć, a przy drugim taki przypadku zarząd „będzie otwarcie domagać się ich głowy”. Mimo wszystko poleganie wyłącznie na sprawdzonych pomysłach jest według Mahoneya dużym problemem.
Myślę, że branża AAA znajduje się w punkcie zwrotnym. I bez poważnego przepisania sposobów, w jakie tworzymy gry, skończy się to jeszcze większą katastrofą, niż tą, którą już mamy.
W przypadku Embark Studios Mahoney był gotów zaryzykować, ponieważ wiedział, że za sterami siedzą doświadczeni deweloperzy odpowiedzialni za serię Battlefield. Przyznał jednak, że sukces gry pewny był dopiero w momencie premiery.
Jak to możliwe, że aż do około trzech tygodni temu tak nieoczywistym było, że Embark to świetny interes dla Nexon? Co to mówi o branży? Przypomina mi to moment, kiedy pojawił się Minecraft i wszystkie nasze przekonania, stereotypy i banały dotyczące wysokiej jakości grafiki zostały ponownie obalone. Clash Royale wyszło i nagle wszyscy zrozumieli, że można mieć synchroniczną rozgrywkę PVP online – podczas gdy dzień wcześniej ludzie mówili: „Nikt tego nie chce na urządzeniach mobilnych”. To są problemy, z którymi zmaga się branża. Ludzie wierzą w coś, dopóki ktoś nie pokaże im czegoś innego. To pokazuje, w jakim kierunku zmierza branża. Wszyscy są tak zajęci realizacją bieżących celów biznesowych, że trudno im myśleć o przyszłości.
Nie da się jednak przewidzieć, co okaże się sukcesem, a co porażką. Stawia to twórców gier przed trudnym wyborem: pozostać w świecie produkcji indie, czy zaryzykować i spróbować sił w AAA. Niestety, Mahoney nie ma w tej kwestii żadnej dobrej rady.
Mogą albo stworzyć coś jako niezależni twórcy, bez większego doświadczenia, albo pójść pracować do fabryki – bo tak właśnie wygląda praca dla dużych deweloperów AAA. To okropny wybór. A potem idziesz pracować do tej „fabryki” i zajmujesz się jednym malutkim wycinkiem gry – i to nie jest fajne. Strukturalnie branża jest w naprawdę złym stanie. Jesteśmy jakby u schyłku dni.
Trzeba przyznać, że słowa Mahoneya nie brzmią zbyt optymistycznie. Nie da się jednak zaprzeczyć, że coraz częściej to właśnie gry indie oraz AA zbierają najwięcej uwagi graczy. Wystarczy wspomnieć tegoroczne Clair Obscur: Expedition 33, Hollow Knight: Silksong, Hades 2 czy Megabonk. Czas pokaże, czy ta tendencja się utrzyma.
GRYOnline
Gracze
Steam
OpenCritic

Autor: Marcin Bukowski
Absolwent Elektroniki i Telekomunikacji na Politechnice Gdańskiej, który postanowił poświęcić swoje życie grom wideo. W czasach dzieciństwa gubił się w Górniczej Dolinie oraz „wbijał golda” w League of Legends. Dwadzieścia lat później gry nadal bawią go tak samo. Dziś za ulubione tytuły uważa Persony oraz produkcje typu soulslike od From Software. Stroni od konsol, a wyjątkowe miejsce w jego sercu zajmuje PC. Po godzinach hobbystycznie działa jako tłumacz, tworzy swoją pierwszą grę bądź spędza czas na oglądaniu filmów i seriali (głównie tych animowanych).